V K 87/18 - uzasadnienie Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia w Warszawie z 2019-10-21

Sygn. akt V K 87/18

UZASADNIENIE

Na podstawie całokształtu okoliczności ujawnionych w toku rozprawy głównej Sąd ustalił następujący stan faktyczny:

W dniu 21 marca 2017 r. w godzinach wieczornych B. K., E. S., Ł. R. wraz z innymi osobami spotkali się na Bulwarze B. S. (1) w W.. Spotkanie to zostało zorganizowane m.in. przez B. K. i nazwane „antysemitingiem”, a informacja o nim została wcześniej rozpowszechniona w Internecie – na stronie F. B. K., nadto w serwisie internetowym (...) na kanale Telewizji (...) i na kanale użytkownika (...). Ogłoszenie o spotkaniu było otwarte – dostępne dla nieograniczonego grona osób. W dniu spotkania nad W. B. K. przyniósł wykonaną przez siebie kukłę. Przebieg spotkania rejestrowany był kamerą – m.in. przez E. S.. Na samym początku spotkania jego uczestnicy zgromadzili się przy pomniku(...), gdzie pozowali do zdjęć z kukłą (m.in. Ł. R., E. S. i B. K.) i nazywali ją brzydulą1. Następnie uczestnicy spotkania skierowali się na schody prowadzące nad W.. W pierwszym rzędzie szedł E. S., obok niego B. K., obok niego mężczyzna niosący kukłę i obok niego Ł. R.. Podczas schodzenia ze schodów nad W. Ł. R. krzyknął „ topimy Ż. ”. Nieustalony mężczyzna wypowiedział wówczas słowa „ tego nie krzyczymy”, następnie po krótkiej chwili E. S. zaczął skandować „ topimy brzydulę, brr”. Mężczyzna niosący kukłę patrząc na nią powiedział „ ty nie jesteś marzanna, u nas w G. marzannę się topiło”. Gdy uczestnicy spotkania zeszli nad brzeg W. kukłę przejął B. K. (wypowiadając słowa „ daj tą brzydulę”), następnie wygłosił mowę o treści: „brzydula jako wyraz rzeczy brzydkiej, tej zimy, tego zimna, tego wszystkiego co niedobre. Oczywiście wiadomo, że określenie brzydki jest pochodzenia takiego, że jest żydowski. No i to jest ta właśnie brzydula, ten obraz nędzy i rozpaczy i tak to wygląda. A jeszcze żeby się obrządek starosłowiański dokonał, to trzeba jeszcze podpalić brzydulę, no i będzie palona i topiona”. Po wygłoszeniu tych słów B. K. podał kukłę Ł. R., a sam oblał ją łatwopalną cieczą. Rejestrujący przebieg wydarzenia E. S. jako narrator komentował wówczas: „ towarzystwo znakomite, najlepszych warszawiaków, narodowców”. Trzymający kukłę Ł. R. wypowiedział słowa „ żegnamy zimę polskim, starym zwyczajem”, na co B. K. odpowiedział, że „ pierwsze i najstarsze zapiski o paleniu i topieniu marzanny umieścił w swojej historii J. D., tak że to jest historyczna rzecz”. Następnie B. K. podpalił kukłę. E. S. komentował wówczas: „ z zapartym tchem publiczność (...) przygląda się temu, mrok zapanował”. Inny mężczyzna krzyknął „ żegnamy zimę”. E. S. komentował „ brzydula pali się, ta satanistyczna morda, nazwijmy to po imieniu, ten charakterystyczny nos, jakże znany z historii Polski” (po tych słowach zgromadzeni śmiali się), wtórował B. K. słowami „ z takim dużym nosem”, który po chwili wrzucił palącą się kukłę do W.. Po tym uczestnicy spotkania jeszcze rozmawiali, E. S. nagrywał, wypowiadając m.in. słowa „ dedykujemy to wydarzenie R. ” (który zmarł dzień wcześniej). Następnie, kończąc nagranie E. S. stojąc obok B. K. wypowiedział słowa „ teraz idziemy się cieszyć, ponieważ są urodziny 42-gie tego oto naszego nestora, który wpadł na pomysł antysemitingu, bardzo serdecznie panu dziękuję w imieniu Telewizji (...) ”.

Nagranie z opisanego wyżej spotkania zostało zamieszczone w Internecie w serwisie (...) i opatrzone tytułem A. palenie i topienie b’żyduli nad W. 2017”. Każdy użytkownik Internetu mógł się z tym nagraniem zapoznać. W dniu 22 marca 2017 r. zapoznał się z nim m.in. R. G., który jako prezes Zarządu Stowarzyszenia (...) (...) (...) – prowadzącego program pod nazwą Ośrodek (...) – zawiadomił Prokuraturę Rejonową W.Ż. w W. o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa nawoływania do nienawiści na tle różnic narodowościowych skierowała również Helsińska Fundacja Praw Człowieka, następnie (...) w RP, następnie (...) w W., Stowarzyszenie (...): Polska z siedzibą w W., Otwarta Rzeczpospolita Stowarzyszenie (...) z siedzibą w W., nadto indywidualnie E. M., H. T., H. F., S. R., M. L., Z. W., A. Ś., M. P., M. B. i A. G.. Łącznie do Prokuratury wpłynęło 16 zawiadomień o podejrzeniu popełnienia przestępstwa.

B. K. nie był karany.

Powyższy stan faktyczny Sąd ustalił na podstawie zawiadomień o przestępstwie (k.1-10, k.15-16, k.17-21, k.48-52, k.54-56, k.74-75, k.77-79, k.82-83, k.84-85, k.86-87, k.88-89, k.90-91, k.92-93, k.94, k.95-96, k.98-99), protokołu oględzin rzeczy (k.40-41a, k.118-120), karty karnej (k.117, k.181, k.283), nadto na podstawie zeznań świadków: L. P. (1) (k.101-102, k. 291 verte-293), R. G. (k.24, k.296 verte), częściowo Ł. R. (k.145-146, k.293-294), częściowo E. S. (k.161-162, k.294-296) oraz częściowo na podstawie wyjaśnień oskarżonego B. K. (k.168-169, k.289 verte-291).

B. K. zarzucono popełnienie przestępstwa z art. 256 § 1 kk.

Oskarżony B. K. zarówno na etapie postępowania przygotowawczego, jak i na rozprawie przed Sądem nie przyznał się do popełnienia zarzuconego mu czynu.

Przesłuchiwany w postępowaniu przygotowawczym oskarżony B. K. wyjaśnił, że prokurator Dariusz Ziółkowski uległ zmowie środowiska antypolskiego, które swoimi podstępnymi działaniami oszczerczo wytworzyło manipulację, w której to on jest ofiarą. Oskarżony podkreślił, że jest ofiarą osób, które dążą do ukarania go wykorzystując do tego celu Prokuraturę i Sąd. Wyjaśnił, że wytworzenie wirtualnej rzeczywistości wytworzonej przez R. G. jest wyjątkowo szkodliwym procederem wymierzonym w prawa obywateli. Dodał, że happening artystyczny, który odbył się 21 marca 2017 r. nie ma nic wspólnego z postawionym mu zarzutem, jest to tylko i wyłącznie wymysł R. G. i innych osób, które złożyły zawiadomienie w tej sprawie (k.168-169).

Na rozprawie przed Sądem oskarżony B. K. podniósł, że jest pomówiony i poszkodowany. Wyjaśnił, że jak co roku w jego urodziny z grupą znajomych utopili marzannę, która jest symbolem zimy. Z racji tego, że jest artystą, nadał formę tej marzannie, personifikację brzydoty, że to co złe i brzydkie powinno odejść, a dzieje się niedobrze w naszej kulturze. Podniósł, że są wystawiane pseudosztuki, które uderzają w polski naród, polski obyczaj, polską kulturę, w religię katolicką i we wszystkich Polaków i jako formę protestu artystycznego, do którego jest powołany jako artysta, to w ramach formy wypowiedzi artystycznej i ekspresji artystycznej wystąpił z marzanną brzydulą, czyli personifikacją brzydoty wg założeń szkoły francuskiej. Wyjaśnił, że nie miał na celu urażenia żadnego narodu, żadnej innej religii, a odnosiło się to tylko do sfery kategorii piękna i brzydoty. Nawiązaniem, figurą tej marzanny było nawiązanie do wiersza Z. H. „Potęga smaku” oraz do dzieł H. B.. Podniósł, że został pomówiony przez R. G., który odgrażał mu się wielokrotnie w Internecie, że taki proces mu wytoczy. Podniósł również, że w jego przekonaniu jest to permanentne zwalczanie polskiej sztuki i kultury. Oskarżony wyjaśnił, że jako artysta wykształcony w Liceum Plastycznym w Z. im. A. K., później Akademii (...) w W. Wydział Rzeźby, studiował również w B. w M. w Holandii, po tym wszystkim skończył Studium (...), gdzie dostał dyplom z podstaw wiedzy o Europie i jako artysta polski, który zajmuje się pięknem, nie mógł być obojętny na wszystkie brzydkie rzeczy, które są finansowane również z pieniędzy podatników polskich, bo trzeba znać, że sztuka (...), do której się odnosił, taką brzydką sztuką jest. Podał, że tam były różne sytuacje obrażające nas, jak seks oralny z papieżem, jak w pseudosztuce zbieranie pieniędzy na zamordowanie K., jak wsadzanie sobie w odbyt flagi Watykanu i przeciwko temu zaprotestował. Podniósł, że nie może być miejsca na brzydotę w społeczeństwie, nie możemy zaniedbywać nauki o pięknie, jak mówi H.. Oskarżony wyjaśnił, że impulsem też do tej marzanny była w tym czasie wystawa w Centrum Rzeźby Polskiej w O., gdzie za przeproszeniem wystawiono na stole ludzką kupę. Podniósł, że są to rzeczy obrzydliwe i cała ta akcja, happening artystyczny, który zrobił, był przeciwko promowaniu takiej brzydoty w środkach masowego przekazu, muzeach, galeriach, w edukacji, w życiu publicznym. Wyjaśnił, że został pomówiony przez R. G., który ogłosił w mediach, że ta kukła to jest coś innego, niż to, o co mu chodziło. Wyjaśnił, że R. G. wymyślił sobie inną płaszczyznę. Oskarżony podał, że jest rzeczą powszechnie znaną, że R. G. jest przestępcą z wyrokiem, który uciekł z Polski przed odpowiedzialnością karną, a żyje z pomawiania Polaków o rzeczy, które nie mają miejsca i za to ludzie mu wpłacają na Ośrodek (...), Ksenofobicznych i jakichś bzdur innych. Oskarżony podał, że jest to organizacja przestępcza, która wielokrotnie pomawiała Polaków, m.in. jego – uczciwego artystę. Oskarżony podkreślił, że to jest jego ocena, że to jest organizacja przestępcza. Podniósł, że to pomówienie go narusza jego dobre imię, narusza możliwość zarabiania, utrudnia wystawiennictwo swoich prac, ponieważ łatka przypięta do niego w obecnej rzeczywistości politycznej, społecznej, jest negatywnie odbierana. To on jest w tym wszystkim poszkodowany, pomówiony i pociągnięty do odpowiedzialności bezpodstawnie. Oskarżony podniósł, że Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej gwarantuje mu wyrażanie się jako artyście wszystkimi możliwymi środkami wyrazu. Ekspresja artystyczna zagwarantowana w art. 73 konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej jakby została wykorzystana do obrony piękna przed brzydotą. Tej sprawy według niego w ogóle nie powinno być, jest to zajęcie czasu Sądowi, jemu i innym. Podniósł, że musi się teraz tłumaczyć z polskiego obyczaju topienia marzanny i tego, że marzanna była personifikacją brzydoty.

Odpowiadając na pytania oskarżony B. K. dodatkowo wyjaśnił, że nie wskazywał na różnice międzynarodowe, narodowe. M., topienie marzanny dotyczyło kategorii piękna i brzydoty. To było jego dzieło artystyczne, ta figura marzanny. W ogóle nie myślał, żeby nadać marzannie cechy żydowskie. Odnosiłem się do H. B. i do ptaszydła, raczej wrony jakiejś, niż do przedstawiciela jakiegoś narodu, bo nie o to chodziło. Nic nie umieszczał na tym ptaszydle, żadnych symboli narodowych, ani religijnych. Dodatkowo wyjaśnił, że jak co roku, w swoje urodziny, topił marzannę. Miejsce akurat nad W., to jest miejsce obok Akademii (...) Wydziału Rzeźby, gdzie studiował przez pięć lat, gdzie dostał tytuł magistra sztuki - artysty rzeźbiarza. Podał, że to on był pomysłodawcą tego wydarzenia. Ogłosił w Internecie zaproszenie otwarte na happening artystyczny topienia marzanny brzyduli, na swoim F.. To jest otwarte zaproszenie, każdy może przyjść. Zatytułował wydarzenie „Happening artystyczny”. Na tym happeningu było koło 30 osób. To nie byli wszyscy jego znajomi, niektórych zobaczył pierwszy raz w życiu i ostatni. Wydarzenie było rejestrowane jako wydarzenie artystyczne. Wydarzenie rejestrowała Telewizja (...) oraz (...) – jest to medium internetowe. Wyjaśnił, że kilka osób rejestrowało to zdarzenie, np. E. S., D. B., reszty nie zna. Podał, że wydarzenie było rejestrowane w celu dokumentowania dzieła artystycznego. Wyjaśnił, że jak każde dzieło artystyczne nie robi się prac do szuflady, jest to działanie artystyczne, które jako krytyka brzydoty miało przyjąć szerszą płaszczyznę, niż tylko to, co nad W., ponieważ musimy stać w obronie piękna i o tym trzeba mówić i po to było to nagrane, żeby przypomnieć ludziom, że źle się dzieje w kulturze polskiej. Nagranie miało być rozpowszechnione w Internecie, np. na stronie Telewizji (...), na jego F. i każdego, kto by chciał stanąć w obronie piękna przed brzydotą. Oskarżony wyjaśnił, że na głowie marzanny zamieścił farbą dwa cyrkle. One oznaczały, że się coś mierzy i liczy i że jest piękno wyliczalne, określane. Podał, że w ogóle o tym nie myślał, żeby to była jakaś gwiazda D.. Wyjaśnił, że nie było żadnych antysemickich wypowiedzi podczas tego wydarzenia artystycznego z jego strony i uczestników. Nie było żadnych antysemickich wystąpień. Podkreślił, że żadnych. Później na filmie zobaczył jedną rzecz tylko, gdzie R. Ł., który jest świadkiem, wyrwało się przez pomyłkę jakieś słowo, że to jest chyba Ż.. Oskarżony wyjaśnił, że film oglądał teraz, niedawno, miesiąc wcześniej i wtedy zauważył, że to się wyrwało Ł. R.. Będąc na miejscu nie słyszał zwrotu użytego przez Ł. R.. On to cicho powiedział, to się jemu tak wyrwało. Na miejscu nie słyszał tej wypowiedzi Ł. R.. Nie ma takiej wiedzy, czy inni uczestnicy zdarzenia słyszeli, co powiedział Ł. R.. Dodatkowo wyjaśnił, że tytułem filmu na stronie internetowej było Topienie marzanny brzyduli. (...) został powielony też z komentarzem przez R. G. i Ośrodek (...) i już oni pozmieniali znaczenie tytułu. Oskarżony nie pamiętał, czy były użyte jakieś inne słowa przez autorów nagrania. Wyjaśnił dodatkowo, że antysemiting to nowe pojęcie w sztuce i mogło zostać użyte stwierdzenie antysemiting, ale nie jest pewien. Wyjaśnił, że on był pomysłodawcą takiego określenia jako artysta. Podał, że antysemiting jest to pojęcie artystyczne: meeting, czyli spotkanie zorganizowane ludzi, którzy nie mają sentymentu do brzydoty, czyli w skrócie antysemiting. To jest jego definicja, nie czerpał jej z innego źródła. Wyjaśnił, że jako artysta wymyśla różne rzeczy, również językowe, jest twórcą. To pojęcie nie miało wydźwięku antysemickiego w ogóle i odnosiło się do kategorii piękna i brzydoty. Oskarżony wyjaśnił, że nie wie, jak w tytule było zapisane „brzydula”, ale wie jak pisałem w Internecie (...), które R. G. z poplecznikami usunął, żeby dowodów nie było. Wyjaśnił, że „brzydula” pisałem różnie, nieraz komputer sam się mylił, ale tak jak się powinno pisać brzydki, przez „rz”, ale też czasem pojawiały się „ż”. Podał, że robi straszne błędy ortograficzne. Wyjaśnił, że zna zasady pisowni „ż” i „rz”. Nie on ustalał tytuł nagrania, to trzeba pytać tego, kto ten film nagrał. A. to jest jego słowo określające zorganizowane spotkanie bez sentymentu do brzydoty. Podał, że to miała być w ogóle prowokacja artystyczna, która działa na wyobraźnię, że są rzeczy brzydkie, są rzeczy piękne. Jako prowokacja artystyczna użył podobnego określenia, które może się kojarzyć z semityzmem, ale tym nie jest. To była ta prowokacja artystyczna też wymierzona w to, żeby to się rozeszło, żeby ludzie bez wyobraźni się zastanowili, że są słowa podobne, różne i nie zawsze jedno znaczy drugie, nie ma powiązań i o to mu chodziło. Obrońcy brzydoty uznali, powiązali to z semityzmem. Obrońcy piękna widzieli w tym brzydotę, że nie mamy sentymentu do brzydoty, jest spotkanie zorganizowane. Obrońcy brzydoty to wszyscy, którzy go pomawiają. Oskarżony wyjaśnił, że marzanna była bardzo brzydka. W swoich studiach nad pięknem brzydszej rzeczy sobie nie był w stanie w tym czasie wyobrazić. Odnosił się do cywilizacji łacińskiej i rozumienia różnych pojęć i całego aparatu badawczego wybitnego prof. F. K., który przedstawiał różne podejście w cywilizacjach do pięciomianu bytu. Oskarżony przypomniał, że są takie określenia w języku polskim, jak „brzydki”, „judzić”, „oszwabić”, „ocyganić”, to są słowa, które są powszechne w języku polskim. Użył określenia, że „brzydki” jest pochodzenia takiego, że jest żydowski. Użył to w formie pojęcia cywilizacyjnego, porównania cywilizacji. To ma na myśli, że cywilizacja łacińska, w której jesteśmy, wytworzyła najszerszy obraz rozumienia, czym jest piękno. Inne cywilizacje w kategorii piękna nie wykształciły tak szerokiego rozumienia. Cywilizacja żydowska, o której mówi, mówił wtedy, nie wytworzyła tak szerokiego rozumienia, czym jest piękno. Oparł tą swoją wypowiedź na podstawie dokonań naukowych prof. F. K. oraz własnej edukacji artystycznej i znajomości sztuki w Polsce i na świecie. Wyjaśnił, że podczas wydarzenia nie słyszał antysemickich wypowiedzi narratora nagrania. Jeżeli ktoś powiedział „ma garbaty nos jakże znany z historii Polski”, to chyba wie, co mówi. Tego zdania użył E. S.. Według oskarżonego to określenie absolutnie nie ma wydźwięku antysemickiego. Podał, że w bajkach czarownice przedstawiało się z dużym garbatym nosem i może mu o to chodziło.

Sąd zważył, co następuje:

Najistotniejszym dowodem w sprawie jest nagranie z przebiegu zdarzenia będącego przedmiotem postępowania. Na rozprawie odtworzono to nagranie (załączone do jednego z zawiadomień o podejrzeniu popełnienia przestępstwa). Zważyć należy, że oskarżony B. K. nie kwestionował odtworzonego nagrania i potwierdził, że odzwierciedla ono przebieg zdarzenia. Oceniając zatem wyjaśnienia oskarżonego należy je skonfrontować z głównym dowodem w sprawie, w świetle którego wyjaśnienia oskarżonego tylko częściowo zasługują na wiarę.

W opinii Sądu wiarygodne są jedynie wyjaśnienia oskarżonego znajdujące potwierdzenie w nagraniu przebiegu zdarzenia, tj. odnośnie obecności oskarżonego na miejscu zdarzenia i wypowiadanych wówczas przez niego kwestii, nadto brak podstaw do kwestionowania tego, iż to oskarżony był współorganizatorem spotkania nad W. oraz tego, iż to on wykonał przyniesioną na spotkanie kukłę. Sąd jednak nie dał wiary twierdzeniom oskarżonego, w których podnosił artystyczny charakter spotkania, a negował antysemicki. Nie przekonała również Sądu podnoszona przez oskarżonego argumentacja, jakoby motywem spotkania była wyłącznie chęć zwyczajowego utopienia marzanny.

Oskarżony B. K. wyjaśniał, że jak co roku w jego urodziny z grupą znajomych utopił marzannę, która jest symbolem zimy, a z racji tego, że jest artystą, nadał formę tej marzannie, personifikację brzydoty. Dalej twierdził, że nawiązywał do wiersza Z. H. pt. „Potęga smaku” (wiersz ten przytoczył w całości w odpowiedzi na akt oskarżenia) oraz do dzieł H. B.. Odwoływał się również do głośnej sztuki (...) oraz do bulwersującej go wystawy w Centrum Rzeźby Polskiej w O.. Konstatował, że happening artystyczny, który zrobił, był przeciwko promowaniu brzydoty w środkach masowego przekazu, muzeach, galeriach, w edukacji, w życiu publicznym.

Zatrzymując się przy tej części wyjaśnień oskarżonego B. K. nie sposób dać im wiarę. Zważyć należy, że podczas zdarzenia będącego przedmiotem postępowania, które to zdarzenie zostało zarejestrowane, a nagranie (niekwestionowane przez oskarżonego) odtworzone na rozprawie, w żadnej jego minucie oskarżony nie odnosił się do tego, co podnosił na rozprawie. Podczas spotkania nad W. bowiem ani oskarżony B. K., ani nikt z pozostałych uczestników nie recytował wierszy Z. H. (tudzież innego poety), nikt też nie wspominał sztuki (...), nikt nie wspominał wystawy w Centrum Rzeźby Polskiej w O., nikt też nie odnosił się do promowania brzydoty w środkach masowego przekazu, muzeach, galeriach, w edukacji, czy w życiu publicznym.

Analizując dalsze wyjaśnienia oskarżonego dotyczące zdarzenia – oskarżony podnosił, że zdarzenie, za które odpowiada, sprowadzało się do utopienia marzanny, co jest polskim zwyczajem. Faktem jest, że w polskiej tradycji znany jest zwyczaj topienia marzanny w pierwszym kalendarzowym dniu wiosny, czyli 21 marca. Zważyć jednak należy, że zdarzenia będącego przedmiotem niniejszego postępowania oskarżony nie nazwał po prostu topieniem marzanny, ale antysemitingiem, a to wywołuje już zgoła inne skojarzenia od tych związanych z pożegnaniem zimy i powitaniem wiosny. Nie przekonuje Sądu argumentacja oskarżonego wywiedziona na rozprawie, iż słowo to oznacza „zorganizowane spotkanie ludzi, którzy nie mają sentymentu do brzydoty”, tym bardziej nie przekonuje, iż jest to nowe pojęcie w sztuce. Sam oskarżony wskazał, że on wymyślił tę definicję, nie czerpał jej z innego źródła. W opinii Sądu, mając na uwadze cały kontekst zorganizowanego przez oskarżonego spotkania w dniu 21 marca 2017 r., oskarżony używając słowa „antysemiting” z pełną świadomością nawiązywał do antysemityzmu. Pojęcie „antysemityzm” jest powszechnie znane i oznacza postawę wyrażającą niechęć, wrogość do Ż..

Oskarżony w swoich wyjaśnieniach zaprzeczał wskazywaniu przez siebie na różnice narodowościowe. Powyższemu również nie można dać wiary, jeśli zważyć kwestię wypowiedzianą w trakcie spotkania przez oskarżonego – tuż przed oblaniem kukły łatwopalną cieczą i podpaleniem jej – iż oczywistym jest, że określenie „brzydki” jest pochodzenia takiego, że jest żydowski i następnie wskazując na wykonaną przez siebie kukłę powiedział „to jest właśnie ta brzydula, ten obraz nędzy i rozpaczy”. Czyli mając na uwadze cały kontekst wypowiedzi oskarżonego: najpierw przedstawiał etymologię słowa „brzydki” (w opinii Sądu fałszywą – brzydki=żydowski), a następnie wskazywał na ową kukłę, którą nazywał brzydulą, oskarżony nie pozostawił żadnych złudzeń co do tego, że wykonana przez niego kukła symbolizowała kobietę pochodzenia żydowskiego, narodowości żydowskiej (kobietę, jeśli zważyć użyty rodzaj żeński słowa „brzydula”). Mając przy tym dodatkowo na uwadze hasło, pod jakim spotkanie zostało zorganizowane (wspomniane wyżej słowo „antysemiting”), tym bardziej nie ma wątpliwości co do intencji organizatorów spotkania, w tym oskarżonego K..

Pozostając przy wątku narodowościowym zważyć dodatkowo należy na pisownię słowa „brzydula”, jaka pojawiła się w tytule nagrania zamieszczonego w Internecie – w postaci „b’żydula”. Pisownia ta jeszcze bardziej utwierdza w przekonaniu o antysemickim charakterze spotkania nad W.. Pisownia ta zwraca uwagę, albowiem abstrahując od rażącego błędu ortograficznego w pisowni słowa „brzydula”, zamieszczono w nim apostrof, czyli znak pisarski w kształcie przecinka, umieszczony w indeksie górnym. Znak ten nie występuje powszechnie w pisowni polskiej, a używa się go w języku polskim w nazwach obcych występujących w polskich tekstach, często przy odmianie obcych (w znaczeniu niepolskich) nazwisk, oddzielając końcówkę polską, którą dodaje się do wyrazu obcego. Nie budzi żadnych wątpliwości i nie wymaga zasięgania opinii biegłego językoznawcy ocena, że powszechnie znane w języku polskim słowo „brzydula” nie jest słowem zapożyczonym z obcego języka, a w jego pisowni nie używa się apostrofu. Wracając do wspomnianego rażącego błędu ortograficznego, jaki został popełniony w słowie „brzydula”, przypomnieć należy, że zgodnie z zasadami pisowni „rz” i „ż”, po spółgłosce „b” należy pisać „rz”. Wiedzę tę pozyskują już uczniowie na wczesnym etapie edukacji w szkole podstawowej. W tym miejscu należy podnieść, że oskarżony B. K. legitymuje się wyższym wykształceniem, a zatem powinien znać zasady prawidłowej polskiej pisowni i w opinii Sądu zasady te z pewnością zna, zaś pisownia „b’żydula” w tytule zdarzenia będącego przedmiotem postępowania, obok słowa „antysemiting” stanowiła celowy, zamierzony zabieg, wskazując na rzeczywiste intencje organizatorów spotkania. Tymi intencjami w opinii Sądu były uprzedzenia do osób narodowości żydowskiej.

Reasumując ów wątek: nazwanie spotkania „antysemitingiem”, nazywanie kukły b’żydulą (oczywiście w pisowni, bo nie sposób twierdzić, czy uczestnicy spotkania artykułując to słowo używali „rz”, czy „ż”, jednak tytułowanie spotkania przez jego organizatorów z użyciem słowa „b’żydula” budzi jednoznaczne skojarzenia z osobą płci żeńskiej pochodzenia żydowskiego), wypowiedzenie kwestii, że słowo „brzydki” jest pochodzenia takiego, że jest żydowski, ponadto okrzyk Ł. R. „topimy Ż.” i komentarze E. S. wygłaszane podczas nagrywania zdarzenia (o czym w dalszej części uzasadnienia), w opinii Sądu nie pozostawiają żadnych wątpliwości co do antysemickiego charakteru spotkania zorganizowanego przez oskarżonego B. K., a kukła przyniesiona na miejsce zdarzenia, której twórcą był oskarżony, symbolizowała kobietę pochodzenia żydowskiego (kobietę, jeśli zważyć na używane słowo b’żydula – słowo rodzaju żeńskiego). Pozostając przy wspomnianym okrzyku Ł. R. Sąd nie dał wiary wyjaśnieniom oskarżonego, że będąc na miejscu zdarzenia oskarżony nie słyszał tego zwrotu. Z nagrania zdarzenia w sposób nie budzący wątpliwości wynika, że Ł. R. krzycząc „topimy Ż.” szedł w bardzo bliskiej odległości od oskarżonego B. K. i z pewnością nie wypowiedział tych słów cicho, jak podnosił oskarżony (znamienne, że obok oskarżonego w tym czasie szedł E. S., który słyszał okrzyk Ł. R. i nawet miał na niego zareagować, o czym dalej).

W opinii Sądu wyjaśnienia oskarżonego B. K., w których wyrzuca, że ponosi odpowiedzialność za zwyczajowe topienie marzanny, nie znajdują potwierdzenia w materiale dowodowym zgromadzonym w sprawie. Jak już wskazano wyżej, oskarżony nie organizował spotkania pod hasłem „topienie marzanny”, a (...). Gdyby faktycznie chodziło tylko o topienie marzanny, to rodzi się pytanie po co, w jakim celu oskarżony podczas spotkania nad W., przed podpaleniem i utopieniem kukły „b’żyduli” wygłaszał przemówienie utożsamiające słowo „brzydki” ze słowem „żydowski”? Żaden słownik języka polskiego nie wskazuje na taką etymologię słowa „brzydki” i w opinii Sądu przekonanie o takiej etymologii tego słowa stanowi wyłącznie subiektywne odczucie oskarżonego (tudzież świadka E. S., o którym w dalszej części uzasadnienia).

Pozostając jeszcze przy kukle, która według oskarżonego miała być marzanną, zważyć należy, że sam oskarżony wyjaśniał również na rozprawie, że kukła ta miała symbolizować ptaszydło, wronę. Mając jednak na względzie najważniejszy dowód w sprawie w postaci nagrania z przebiegu zdarzenia, mając tym samym możliwość zapoznania się z wizerunkiem owej kukły, w opinii Sądu nie sposób zaakceptować twierdzenia oskarżonego, iż symbolizowała ona ptaka (w podobnym tonie zeznawał na rozprawie również świadek E. S.). K. ta nie miała bowiem skrzydeł, nie miała piór, a biorąc pod uwagę zarejestrowane komentarze uczestników spotkania podczas podpalania kukły zważyć należy, że odnosiły się one do nosa kukły (nosa, nie dzioba!). Świadek E. S. komentował: „ brzydula pali się, ta satanistyczna morda, nazwijmy to po imieniu, ten charakterystyczny nos, jakże znany z historii Polski”. Sam oskarżony B. K. w trakcie komentarza E. S. wypowiedział słowa odnoszące się do kukły „ z takim dużym nosem”. Powyższe również – biorąc pod uwagę cały kontekst zdarzenia – potwierdza zdaniem Sądu antysemicki jego wydźwięk, albowiem powszechnie znany jest stereotyp Żyda z charakterystycznym, dużym nosem. I w opinii Sądu autorzy komentarza słyszalnego na nagraniu ze zdarzenia, komentarza o dużym nosie „jakże znanym z historii Polski” nie mieli na myśli żadnego ptaka (ptaki nie mają nosów), ani jak zeznawał świadek E. S. nosa B. Jagi z baśni dla dzieci, wiedźmy czy diabła (o czym w dalszej części uzasadnienia), natomiast odwoływały się do zakorzenionego od lat stereotypu wyglądu Żyda.

W opinii Sądu wyjaśnienia oskarżonego B. K., którym Sąd wiary nie dał i w których podnosił, że to on jest pomówiony i poszkodowany w sprawie, należy oceniać wyłącznie jako przyjętą przez niego linię obrony, zmierzającą do uniknięcia odpowiedzialności karnej za czyn, który popełnił.

Przechodząc do oceny zeznań świadków zważyć należy, że świadkowie: R. G. i L. P. (1) nie byli bezpośrednimi świadkami zdarzenia, a wiedzę o nim pozyskali z nagrania zamieszczonego w Internecie. Osoby te jako jedne z wielu skierowały następnie zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa.

Zeznania świadka R. G. stanowią generalnie zawiadomienie o zdarzeniu i nie wnoszą niczego istotnego do sprawy (k.24). Wobec nieobecności świadka i nadesłania przez niego informacji, że przebywa za granicą (okoliczność znana również z doniesień medialnych), na rozprawie Sąd ujawnił w trybie art. 391 § 1 kpk jego zeznania, zważywszy iż nie były one tak doniosłe, aby konieczne było bezpośrednie przesłuchanie świadka.

Odnośnie zeznań świadka L. P. (2) (...) w W. – jakkolwiek i one stanowią zawiadomienie o przestępstwie, tak zważyć należy, że świadek dodatkowo zeznawał o odbiorze zdarzenia przez innych członków (...), której jest P. i podniósł, że wydarzenie nad W. z udziałem m.in. B. K. przypomina im (zwłaszcza osobom, które przeżyły Holokaust) okres z czasów okupacji (k.101-102).

Na rozprawie przed Sądem świadek L. P. (1) dodatkowo podniósł, że incydent będący przedmiotem postępowania wzbudził strach i niepokój wśród społeczności żydowskiej w Polsce i odbił się szerokim echem wśród środowisk międzynarodowych. Świadek wskazał na konieczność zdecydowanego reagowania na takie przejawy antysemityzmu, które są jasne i czytelne. Podniósł, że w odczuciu społeczności żydowskiej było to intencjonalne i robione z rozmysłem, z zamiarem obrażenia ludzi narodowości żydowskiej. Świadek odnosząc się do zdarzenia wskazał również, że grupa osób upubliczniła moment, kiedy symbolicznie unicestwia osobę narodowości żydowskiej – określił to haniebną i nieludzką zabawą. Dodatkowo świadek podniósł, iż upublicznienie tego filmu powoduje, że jest on ogólnie dostępny i szerzy nienawiść do grupy narodowościowej w sposób niekontrolowany, może sugerować, że takie zachowania są pozytywne, co potwierdziły liczne wpisy pod filmem, pochwalające takie zachowanie. Świadek wskazał również, że kukła miała na czole gwiazdę D. – takie było wrażenie osób oglądających nagranie. Świadek ponownie nawiązał do najgorszych skojarzeń z okresu międzywojennego, jak również II W. Światowej i okresu po niej, nawiązał również do wydarzeń w J. (zwłaszcza ta wypowiedź świadka spotkała się z negatywnym odbiorem licznie zgromadzonej na sali rozpraw publiczności, jednak zważyć należy i podkreślić, że kwestia ta nie jest przedmiotem niniejszego postępowania – na marginesie tylko odesłać należy osoby zainteresowane do powszechnie znanych ustaleń Instytutu Pamięci Narodowej odnośnie wydarzeń w J. w czasie II W. Światowe). Świadek podniósł, że strach i tragedia tamtych czasów odbiła się piętnem na psychice osób, które przeżyły Holokaust (k.291 verte-293).

Sąd nie znalazł podstaw do kwestionowania relacji świadka L. P. (1) odnośnie odbioru zdarzenia będącego przedmiotem niniejszego postępowania, albowiem jak już wskazano powyżej przy ocenie wyjaśnień oskarżonego, zdarzenie to ma jednoznaczny wydźwięk – wydźwięk antysemicki. Pozostając jeszcze przy poruszonym przez świadka wątku gwiazdy D. na czole kukły autorstwa oskarżonego, w opinii Sądu nie sposób jednoznacznie, bez cienia wątpliwości stwierdzić, że znak naniesiony na czole kukły to gwiazda D.. Zdaniem Sądu bez bliższego przyjrzenia się temu można odnieść tylko takie wrażenie (sam świadek mówi o wrażeniach odbiorców zdarzenia w tym zakresie). Nie ma wątpliwości, że na czole kukły został umieszczony jakiś znak, jest on jednak tak naniesiony, że nie można w sposób pewny przyjąć, że jest to gwiazda D. (nawiązując jeszcze do wyjaśnień oskarżonego nie można tego znaku również utożsamić z dwoma cyrklami, jak podnosił oskarżony).

Przechodząc do oceny zeznań świadków: Ł. R. i E. S. zważyć należy, że byli oni bezpośrednimi uczestnikami zdarzenia będącego przedmiotem postępowania. W opinii Sądu zeznania w/w świadków tylko częściowo zasługują na wiarę.

Świadek Ł. R. na etapie postępowania przygotowawczego potwierdził, że uczestniczył w dniu 21 marca 2017 r. w spotkaniu nad W. w W.. Dodał, że oprócz niego na happeningu było wiele osób, około 20-stu. Świadek zeznał, że było to spotkanie o charakterze artystycznym i nie miało wyrazu politycznego, czy antysemickiego. Podał, że organizatorem spotkania był B. K.. Świadek zeznał również, że happening poświęcony był symbolicznemu spaleniu marzanny nazwanej brzydulą. Świadek podał, że w pewnym momencie krzyknął „palimy brzydulę”. Dodał, że spotkanie było nagrywane i jak później oglądał nagranie, to okazało się, że się przejęzyczył i wyszło, jakby krzyknął „palimy Ż.”. Świadek zeznał, że nie miał zamiaru niczego takiego krzyknąć, ma neutralny stosunek do innych nacji i narodowości, to było przejęzyczenie, nie wypowiadał haseł antysemickich. Dodatkowo zeznał, że nie słyszał, żeby padały tam hasła antysemickie lub inne treści tego rodzaju. Dodał, że nie słyszał, żeby ktoś podczas tego spotkania nawoływał do nienawiści w stosunku do osób pochodzenia żydowskiego. Świadek potwierdził, że trzymał kukłę w momencie podpalania i wyglądała ona jak typowa marzanna, taka co ją dzieci co roku na wiosnę topią, tylko ich została nazwaną brzydulą. W konkluzji dodał, że nie miał zamiaru prowokować do jakichś wystąpień przeciwko osobom pochodzenia żydowskiego – dla niego nie ma znaczenia pochodzenie narodowościowe, liczy się to, jak człowiek zachowuje się i traktuje inne osoby (k.145-146).

Na rozprawie przed Sądem świadek Ł. R. potwierdził zeznania złożone w postępowaniu przygotowawczym. Dodatkowo zeznał, że od grudnia 2016 r. wspólnie z E. S. robili wspólny projekt Telewizja (...), która nadaje swoje programy na (...). Zeznał, że w marcu 2017 r. nie znał B. K., poznał go w dniu topienia marzanny. Odnośnie samej marzanny świadek zeznał, że była to postać bardzo brzydkiej kobiety, z celowym zaznaczeniem jak największej ilości brzydkich elementów na jej ciele: oszpecona twarz, oszpecony tułów, brzydkie ubrania. Świadek dodał, że marzanna nie miała żadnych symboli religijnych, ani symboli żadnego narodu. Zeznał, że pomysłodawcą topienia tej marzanny był B. K., o czym dowiedział się od E. S.. Świadek nie pamiętał tytułu „antysemiting”. Zeznał, że on nie użył takiego słowa i jest przekonany, że podczas tego wydarzenia nie słyszał. Dodatkowo zeznał, że nic takiego nie było lub nie pamięta, że oskarżony mówił „brzydki pochodzi od żydowskiego”. Świadek potwierdził przy tym, że w momencie podpalania brzyduli stali z oskarżonym obok siebie. Świadek nie pamiętał, skąd wzięła się nazwa brzydula, a używa jej, bo mu się spodobała. Świadek zeznał, że słowo to powinno pisać się przez „rz”, jednocześnie nie pamiętał, czy była inna pisownia w tytule. Dodatkowo świadek zeznał, że gdy wydał okrzyk „topimy Ż.”, to E. S. zwrócił mu uwagę słowami „ czy na pewno słyszałeś to, co powiedziałeś”, nadto E. S. powiedział do niego „Ł., my topimy brzydulę, więc mów o brzyduli”. Dodatkowo świadek Ł. R. zeznał, że B. K. nie informował go, że kukła jest personifikacją Ż., a kukła nie miała żadnej charakterystycznej cechy ubioru żydowskiego. Świadek jeszcze dodał, że podczas tego wydarzenia kręcili film na temat śmierci żydowskiego bankstera D. R. – nie przypominał sobie innych wątków żydowskich (k.293-294).

W opinii Sądu zeznania świadka Ł. R. o artystycznym charakterze spotkania nad W. w dniu 21 marca 2017 r. nie zasługują na wiarę, albowiem przeczy temu przebieg zdarzenia, które zostało zarejestrowane, przeczy temu również hasło, pod jakim to spotkanie się odbywało („antysemiting”, „palenie i topienie b’żyduli”). Analizując nagranie z przebiegu zdarzenia naiwnością byłoby dawanie wiary temu, że świadek Ł. R. krzycząc „topimy Ż.” przejęzyczył się. Na nagraniu wyraźnie widoczne jest, jak świadek R. schodząc po schodach, idąc w bardzo bliskiej odległości od mężczyzny, który niósł kukłę, z uśmiechem na twarzy wydał swój okrzyk, a z jego zachowania nie sposób wnioskować, że było to przejęzyczenie się. W opinii Sądu okrzyk ten był zamierzony przez świadka. Świadek R. na rozprawie zeznał, że na jego okrzyk uwagę zwrócił E. S., jednak powyższe nie znajduje potwierdzenia w najbardziej istotnym dowodzie, tj. w nagraniu z przebiegu zdarzenia. Z nagrania wynika, że ani E. S., ani oskarżony B. K. nie zwrócili uwagi świadkowi po jego okrzyku, a przecież byli bardzo blisko świadka i z pewnością słyszeli słowa, jakie ten wypowiedział, zwłaszcza że słowa te były wypowiedziane głośno i wyraźnie. Na nagraniu słychać jedynie, jak nieustalony mężczyzna po okrzyku Ł. R. wypowiedział słowa „ tego nie krzyczymy”, zaś E. S. po krótkiej chwili zaczął skandować „ topimy brzydulę, brr”. Odnośnie samej kukły świadek Ł. R. zeznał, że była to postać bardzo brzydkiej kobiety. Świadek zatem relacjonował inaczej, aniżeli oskarżony B. K. (który podnosił, że kukła miała symbolizować ptaszydło, wronę, czemu Sąd nie dał wiary) oraz inaczej, aniżeli świadek E. S. (który również za oskarżonym wskazywał na symbol ptaszydła, następnie na czarownicę, wiedźmę, czy w końcu diabła, o czym w dalszej części uzasadnienia). Nie zasługują na wiarę zeznania świadka Ł. R., jakoby podczas zdarzenia nie padały hasła antysemickie i nikt nie nawoływał do nienawiści wobec osób pochodzenia żydowskiego. Nie budzi żadnych wątpliwości, że podczas tego zdarzenia oskarżony B. K. trzymając w ręce kukłę wyraźnie wygłaszał słowa „brzydula jako wyraz rzeczy brzydkiej, tej zimy, tego zimna, tego wszystkiego co niedobre. Oczywiście wiadomo, że określenie brzydki jest pochodzenia takiego, że jest żydowski. No i to jest ta właśnie brzydula, ten obraz nędzy i rozpaczy i tak to wygląda”. Zważyć należy, że podczas wygłaszania tych słów, które Sąd ocenił już wyżej jako antysemickie w kontekście całego zdarzenia, świadek Ł. R. stał obok oskarżonego (co świadek sam potwierdził), a zatem nie sposób dawać wiary temu, że słów tych nie słyszał. Świadek R. jest osobą młodą, w żaden sposób nie wykazał, aby miał problemy ze słuchem, również Sąd przesłuchujący świadka bezpośrednio na rozprawie nie zauważył podobnych problemów po jego stronie. Zważyć wreszcie należy, że z zeznań świadka Ł. R. złożonych w postępowaniu przygotowawczym wyłania się obraz, jakoby zdarzenie będące przedmiotem postępowania nie miało nic wspólnego z odnoszeniem się do osób narodowości żydowskiej, czy jakiejkolwiek innej. Świadek wręcz przedstawiał siebie jako człowieka, który ma neutralny stosunek do innych narodowości, dla którego liczy się to, jak człowiek zachowuje się i traktuje inne osoby. Z kolei na rozprawie przed Sądem świadek podniósł, że podczas przedmiotowego wydarzenia kręcili film „na temat śmierci żydowskiego bankstera D. R.”. W opinii Sądu analiza nagrania przebiegu zdarzenia nie daje jednak podstaw do twierdzenia, że wydarzenie nad W. poświęcone zostało śmierci zmarłego dzień wcześniej D. R. (o czym donosiły media). Nazwisko tego ostatniego pojawia się tylko w końcówce nagrania, już po wrzuceniu palącej się kukły do W..

Reasumując: zeznania świadka Ł. R., którym Sąd wiary nie dał, należy oceniać jako tendencyjne, składane na korzyść oskarżonego i przedstawiające świadka w jak najkorzystniejszym dla niego świetle.

Przechodząc do oceny zeznań świadka E. S. również i one tylko częściowo zasługują na wiarę. Wiarygodne są zeznania świadka, które znajdują potwierdzenie przede wszystkim w nagraniu przebiegu zdarzenia odtworzonym na rozprawie (obecność na miejscu zdarzenia wraz z innymi osobami i rejestrowanie przez świadka przebiegu zdarzenia z komentarzem). Wiarygodne są również zeznania świadka odnośnie zamieszczenia nagrania z przebiegu zdarzenia w Internecie (tą drogą wiedza o zdarzeniu została rozpowszechniona i skutkowała skierowaniem licznych zawiadomień o podejrzeniu popełnienia przestępstwa).

Świadek E. S. na etapie postępowania przygotowawczego zeznał, że w marcu 2017 r. brał udział w happeningu artystycznym nad W., filował wydarzenie, a po nim zorganizował poczęstunek. Wcześniej brał udział w zapraszaniu osób na ten happening poprzez F. i nagłaśnianie całej sprawy. Świadek zeznał, że wydarzenie nie miało charakteru antysemickiego, tylko kulturowy i polityczny. Zeznał również, że podczas happeningu doszło do ekscesu o charakterze antysemickim noszącym znamiona prowokacji politycznej. Świadek podał, że Ł. R. (tu świadek bez związku z przedmiotem postępowania wskazał na konotacje rodzinne w/w) podczas gdy nieśli marzannę, by ją wrzucić do W., krzyczał „spalmy tę Ż.”. Świadek zeznał, że jest to ujęte na filmie, który nakręcił i umieścił na (...), podobnie jak i D. J. na kanale (...). Dodatkowo E. S. zeznał, że Ł. R. już raz wzywał publicznie do palenia Ż., kiedy kandydował w wyborach samorządowych z ramienia partii K.-M., zaś świadek odniósł wrażenie, że jego nawoływanie do palenia Ż. jest świadomą prowokacją (tu świadek wskazywał na swoje podejrzenia co do motywów Ł. R., który być może chciał zaszkodzić swojemu ojcu, który miał być bliskim współpracownikiem szefa (...)). Dalej świadek E. S. zeznał, że oskarżony B. K. nie wznosił okrzyków antysemickich, ani nikt z pozostałych zgromadzonych, około 20-stu osób. Podniósł, że oprócz ekscesu z udziałem Ł. R. nie było żadnych antysemickich treści. Świadek zeznał jednocześnie, że B. K. podczas wypowiedzi artystycznych nakreślił onomatopeiczny rys etymologii słowa „brzydki”, że jest to ostrzeżenie przed żydowskimi łapaczami niewolników w czasów prehistorycznych, kiedy kształtowała się polska mowa. Świadek zeznał, że jest to skrót słów „brr Żyd!”, zawierający grozę i przestrach przed byciem sprzedanym w niewolę. Świadek podniósł, że takie treści pamięta i jest pewien, że nie są to treści antysemickie. E. S. dalej zeznał, że oskarżony określał swoje działanie jako sprzeciw wobec sentymentu dla brzydoty i używał słowa „antysemiting”, które według artysty oznacza spotkanie zorganizowane, aby celebrować sprzeciw wobec sentymentu dla brzydoty. Świadek podniósł, że marzanna, którą wykonał B. K. i która została wrzucona do W., przypominała czarne ptaszysko i miała długi zakrzywiony dziób, sprawiała przykre wrażenie, była brzydka. Świadek zeznał, że wydaje mu się, iż nie miała żadnych emblematów religijnych, na pewno nie miała gwiazdy D. na czole, nie miała mycki, pejsów ani innych stereotypowych cech wskazujących na przynależność żydowską. Jednocześnie świadek zeznał, że ten happening jest częścią ich dialogu polsko-żydowskiego, w którym jako strona polska wskazują na krzywdy doznane przez Polaków od niektórych Ż. w czasach zamierzchłych. Dodał, że krzywdy te są zapisane w mowie polskiej w pewnych odniesieniach, w wyrazie „brzydota”, „brzydko”, „judzić”, „podjudzać”. Świadek dodał, że jego i oskarżonego intencją jest danie odporu, przeciwstawienie się fałszywym oskarżaniom Polaków o Holocaust na Żydach, które są rozpowszechniane i powielane przez media. Świadek zeznał również, że podczas filmowania komentował wydarzenie na bieżąco i cały komentarz zamieścił w filmie, niczego nie cenzurując. Podniósł, że na pewno w jego komentarzu nie było treści antysemickich, wzywania do nienawiści na tle narodowościowym. Dodatkowo zeznał wówczas, że ten happening B. K. uważa za wyraz świadomego polskiego patriotyzmu i obrony polskiego patriotyzmu, polskiego interesu narodowego przed niesłusznymi roszczeniami rządu państwa I. (...) i lobby żydowskiego w U. (...) (k.161-162).

Na rozprawie przed Sądem świadek E. S. potwierdził zeznania złożone w postępowaniu przygotowawczym za wyjątkiem uwag do Ł. R. ( tak po zarządzeniu krótkiej przerwy z przyczyn technicznych i wymianie zdań między świadkami jeszcze na sali rozpraw). Dodatkowo zeznał, że wydarzenie będące przedmiotem postępowania współorganizował z oskarżonym B. K.. Świadek zeznał, że wydarzenie poprzedzone było wpisami w Internecie zapraszającymi i jednym w elementów, który chciał wyeksponować, było pisanie słowa „brzydota” przez „ż”, by wskazać na pradawny artefakt z przeszłości zapisany w języku polskim – strachu przed żydowskimi łapaczami niewolników, strachu S. przed zniewoleniem i krzywdą pochodzącą od wrogich jednostek żydowskich, z zaznaczeniem że nie chodzi o wrogość wobec narodu żydowskiego, ale wobec jednostek, które krzywdziły naród polski o wieków. Świadek wskazywał, że dzieci słowiańskie były przestrzegane przed oddalaniem się od siedzib rodziców słowami „brr Żyd”. Dalej E. S. zeznał przed Sądem, że przez wydarzenie ( będące przedmiotem postępowania) on i oskarżony powiedzieli ważną rzecz w polskiej opinii publicznej, z pełną świadomością, że dotrze to do nadzorujących Polskę funkcjonariuszy M. i innych nadzorujących Polskę służb izraelskich, amerykańskich i brytyjskich. Świadek podniósł, że był wtedy całkowicie świadomy, że Rzeczpospolita Polska jest pod obcymi wrogimi wpływami i że będą nękani na różne sposoby przez agenturę, przedstawicieli, funkcjonariuszy, a być może tylko sympatyków w/w sił. Świadek dodatkowo zeznał, że film z wydarzenia umieścił w Internecie i podał do publicznej wiadomości przez F. i (...). Odnośnie samej kukły świadek zeznał, że została ona genialnie wykonana, jako postać odrażająca, z charakterystycznym dla czarownicy dużym, haczykowatym wydatnym nosem. Dodał, że z oskarżonym zadbali o to, aby nie była ona przedstawicielem żydostwa, przynależności do narodu żydowskiego, ale żeby była przedstawieniem zła, brzydoty, krzywdy, żeby przypominała diabła według ikonografii religijnej im znanej. Świadek dodał, że to zgromadzenie miało wręcz wątki religijne, było wyrazem ich wiary w istnienie rzeczywistości nadprzyrodzonej, składającej się z dobra i zła, wzięli udział w rytuale narodowym. Świadek E. S. dodał, że podczas tego wydarzenia był bardzo wzruszony i szczęśliwy. Świadek podobnie jak w postępowaniu przygotowawczym zeznał o incydencie z udziałem Ł. R., gdy ten krzyknął „topimy tę Ż.”. Świadek dodał, że traktował to jako świadomą prowokację kogoś związanego z partią (...) i wydawało mu się, że jest to próba podstępnego wkręcenia jego i oskarżonego w jakieś klimaty antysemickie. Interpretował zachowanie Ł. R. jako prowokację w prowokacji, bo ich zgromadzenie miało scenariusz prowokacji artystycznej, moralnego przeciwstawienia się i wskazania na złych ludzi, którzy ukrywają się za szyldem I. (...), S. (...) (...) i W. (...). Świadek zeznał, że był oburzony zachowaniem Ł. R., jednak później dowiedział się, że Ł. R. był podpuszczony do pewnych klimatów antysemickich przez jakichś funkcjonariuszy M. kręcących się przy K.-M. (świadek zasugerował nawet konieczność namierzenia tych agentów M., działających przy J. M., dodatkowo wskazał, że nosi się z zamiarem poinformowania kontrwywiadu polskiego o sprawie). Dodatkowo świadek E. S. podniósł, że podczas przesłuchania go w Prokuraturze stwierdził, że jest jakaś instrukcja wewnętrzna, być może związana z muzeum P. albo bezpośrednim wpływem M. w strukturach polskich, która ma ich prześladować. Świadek kończąc swoją spontaniczną wypowiedź przed Sądem podniósł, że oskarżony B. K. postąpił słusznie i szlachetnie dzieląc się z narodem swoim wybitnym talentem i zabierając głos jako artysta w sprawie historycznej i politycznej, bieżącej o pierwszorzędnej wadze. Odpowiadając na pytania świadek E. S. dodatkowo zeznał, że on i B. K. są założycielami Telewizji (...) i od 2007 r. nadają w sieci Internet. Zeznał, że pomysłodawcą wydarzenia był oskarżony, a bezpośrednim momentem, który zainicjował to działalnie, była antypolska sztuka w którymś teatrze – (...), na którą oskarżony zawrzał artystycznym gniewem. Świadek podał, że był to protest przeciwko temu spektaklowi i na pewno było o tym wspomniane, również z tytule wydarzenia. Świadek zeznał, że autorem tytułu był B. K., tak samo jak pojęcia „antysemiting”. Świadek zeznał, że to ostatnie pojęcie miało haczyk, podtekst, bo było artystyczną prowokacją wobec służb M. i innych prześladujących Polaków pod hasłem antysemityzmu. Świadek podniósł, że uważa to słowo za genialne i używał tego słowa w opisach nagrania, w informacjach i potem przez rok na pewno. Dodatkowo zeznał, że słowo brzydula pisał przez „ż” wskazując na bagaż historyczny krzywd i strachu Polaków doznanych od części narodu żydowskiego. Wskazał, że pisownia ta była zamierzona i prawdopodobnie obaj z oskarżonym wpadli na ten pomysł. Świadek podniósł, że informacje o pochodzeniu słowa „brzydki”, „brzydota” mieli od starszych kolegów narodowców, świadek o tym słyszał od profesora (...) i profesora B. z Katolickiego (...) L.. Świadek dodatkowo potwierdził, że podczas filmowania wydarzenia głośno komentował i instruował zgromadzonych o scenariuszu, m.in. mówił o brzydkiej kukle z charakterystycznym brzydkim nosem czarownicy. Świadek potwierdził również, że użył określenia „jakże znany z historii Polski” odnośnie nosa kukły. W tym zakresie poddał, że osobą o haczykowatym nosie jest B. Jaga – postać z baśni opowiadana polskim dzieciom, nadto osobą o takim dziobie, zakrzywionym nosie jest diabeł. Dodał, że bardzo często wiedźmy były w opozycji wobec narodu, wobec kościoła i współpracowały z agenturami dostarczając wrogom informacji przeciwko Polsce. Świadek podniósł, że jest to ogólna wiedza. Dodał, że komentując podczas zdarzenia kształt nosa brzyduli miał na myśli haczykowaty dziób diabła przede wszystkim, a nie zakrzywiony nos żydowski znany ze stereotypu Żyda. Świadek zeznał również, że kiedy Ł. R. krzyknął „topimy Ż.”, to on skinął w jego stronę dając mu do zrozumienia gestem, że niewłaściwie zinterpretował sytuację. Werbalnie nie zareagował, nawiązali tylko kontakt wzrokowy i sprawa została zatrzymana. Świadek zeznał również, że zgromadzenie nad W. było elementem dialogu polsko-żydowskiego, wyrazem tego, co jako Polacy myślą i czują. Spodziewali się zaproszenia do muzeum P., gdzie byliby zapoznani z pięknem i dobrą stroną obecności żydowskiej w Polsce, a spotkali się z represjami, atakiem medialnym i zablokowaniem na (...) (k.294-296).

Oceniając relację świadka E. S. zważyć należy, że w części są one sprzeczne z wyjaśnieniami oskarżonego K., również z zeznaniami świadka R.. Oskarżony B. K. podnosił, że zdarzenie będące przedmiotem postępowania miało wyłącznie charakter artystyczny, odnosiło się do sfery piękna i brzydoty. Świadek Ł. R. z kolei zeznawał, że wydarzenie nie miało charakteru politycznego, a było tylko topieniem marzanny, z kolei świadek E. S. już podczas pierwszego przesłuchania w postępowaniu przygotowawczym, jakkolwiek zeznał, że był to happening artystyczny, tak wskazywał jednocześnie, że miał on charakter m.in. polityczny (świadek wręcz zeznawał, że oskarżony B. K. ten happening uważał za wyraz świadomego polskiego patriotyzmu i obrony polskiego patriotyzmu, polskiego interesu narodowego przed niesłusznymi roszczeniami rządu państwa (...) i lobby żydowskiego w (...)). Na rozprawie świadek S. podnosił, że ten happening był wręcz częścią dialogu polsko-żydowskiego, w którym jego uczestnicy jako strona polska wskazywali na krzywdy doznane przez Polaków od niektórych Ż. w czasach zamierzchłych, nadto że świadka i oskarżonego intencją jest danie odporu, przeciwstawienie się fałszywym oskarżaniom Polaków o Holocaust na Żydach, które są rozpowszechniane i powielane przez media. W świetle powyższego sami bezpośredni uczestnicy zdarzenia nie są zgodni w swoich relacjach odnośnie charakteru zdarzenia będącego przedmiotem postępowania. W tym miejscu warto jeszcze wskazać na relację świadka S. odnośnie pisowni „b’żydula”, gdy wskazał, że była to pisownia zamierzona (z czym Sąd się zgadza i na co wskazano już przy ocenie wyjaśnień oskarżonego, który z kolei pisownię tę tłumaczył myleniem się przez komputer, tudzież robieniem przez siebie błędów ortograficznych), świadek przy tym wyjaśniając tę pisownię podniósł „bagaż historyczny krzywd i strachu Polaków doznanych od części narodu żydowskiego”.

W opinii Sądu niewiarygodne są również zeznania świadka E. S., jakoby jedynym ekscesem antysemickim podczas zdarzenia miał być okrzyk Ł. R. (znamienne, że świadek nie ocenił owego okrzyku jako przejęzyczenia, a wręcz nazwał go antysemickim). Przeczy temu nagranie z przebiegu zdarzenia, na którym zarejestrowano kwestię wypowiedzianą przez oskarżonego odnośnie pochodzenia słowa „brzydki” – w opinii Sądu o wydźwięku antysemickim, na co wskazano już wyżej, przeczy temu hasło, pod jakim zorganizowano spotkanie (antysemiting) i pisownia „b’żydula”. Niewiarygodne są również zeznania świadka S., jakoby zwrócił Ł. R. uwagę na jego okrzyk – przeczy temu najistotniejszy i najbardziej obiektywny dowód, jakim jest nagranie z przebiegu zdarzenia. Z nagrania tego jasno wynika, że E. S. w ogóle nie zwrócił uwagi Ł. R. – ani słowem (jak podnosił nieprawdziwie świadek R.), ani gestem pozawerbalnym.

Nie zasługują na wiarę zeznania świadka E. S. dotyczące symboliki kukły wykonanej przez oskarżonego. Świadek zeznawał, że przypominała ona ptaszysko z długim zakrzywionym dziobem (a jak już Sąd wskazał wyżej nie miała ona ani skrzydeł, ani piór), jednak na nagraniu z przebiegu zdarzenia sam świadek S. komentuje kukłę, a raczej jej nos (nos, nie dziób), używając sformułowania „ten charakterystyczny nos, jakże znany z historii Polski”. W opinii Sądu powyższe nie pozostawia żadnych złudzeń co świadek miał na myśli komentując w ten sposób, jeśli zważyć na wspomniany już wyżej i zakorzeniony stereotyp nosa Żyda, nadto biorąc pod uwagę całokształt zeznań świadka S., który w wielu miejscach odwołuje się do kwestii żydowskich. Zważyć jeszcze należy, że na rozprawie świadek S. odpowiadając na pytania odnośnie jego komentarza słyszalnego na nagraniu dotyczącego nosa kukły zeznawał już nie o ptaszysku, a o nosie czarownicy, tudzież postaci z baśni B. Jagi, wreszcie o nosie diabła. Nie można oprzeć się wrażeniu, że była to narracja stworzona przez świadka na bieżąco, celem odwrócenia uwagi od faktycznej symboliki kukły wykonanej przez oskarżonego B. K..

Niewiarygodne są wreszcie zeznania świadka S., w których wskazuje, że zdarzenie będące przedmiotem postępowania miało wręcz wątki religijne. Analiza nagrania z przebiegu zdarzenia zdaniem Sądu nie daje podstaw do stwierdzenia choćby cienia religijnego wątku w zdarzeniu.

Zeznania świadka E. S. mówiąc w uproszczeniu o możliwym wpływie M., tudzież innych służb państw obcych na przedmiotowe postępowanie w opinii Sądu nie znajduje żadnego odzwierciedlenia w rzeczywistości, a wręcz kłóci się ze zdrowym rozsądkiem.

W opinii Sądu zeznania świadka S. i cały kontekst zdarzenia będącego przedmiotem postępowania nie pozostawia żadnych złudzeń co do intencji przyświecających organizatorom spotkania, w tym oskarżonemu K., mających zobrazować ich stosunek do osób narodowości żydowskiej. Zeznania świadka, którym Sąd wiary nie dał, należy oceniać wyłącznie jako tendencyjne, składane w sposób jak najkorzystniejszy dla oskarżonego.

W ocenie Sądu wyrokującego w sprawie, w świetle zgromadzonego materiału dowodowego zachowanie oskarżonego B. K. w dniu 21 marca 2017 r. na terenie Bulwaru B. S. (2) w W. wyczerpało znamiona przestępstwa z art. 256 § 1 kk. Sąd jedynie wyeliminował z opisu czynu nawoływanie do nienawiści na tle różnic wyznaniowych, albowiem przebieg zdarzenia nie daje podstaw do twierdzenia, aby oskarżony swoim zachowaniem nawiązywał do treści religijnych, wyznaniowych.

Zgodnie z art. 256 § 1 kk kto publicznie propaguje faszystowski lub inny totalitarny ustrój państwa lub nawołuje do nienawiści na tle różnic narodowościowych, etnicznych, rasowych, wyznaniowych albo ze względu na bezwyznaniowość, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.

Penalizacja zachowań określonych w art. 256 kk wynika z art. 20 ust. 2 Międzynarodowego Paktu Praw Obywatelskich i Politycznych, który to traktat Polska ratyfikowała w 1977 r. Wspomniany artykuł Paktu stanowi, iż popieranie w jakikolwiek sposób nienawiści narodowej, rasowej lub religijnej, stanowiące podżeganie do dyskryminacji, wrogości lub gwałtu, powinno być ustawowo zakazane.

Zachowanie oskarżonego B. K. należy oceniać jako wyczerpujące znamię nawoływania do nienawiści na tle różnic narodowościowych – wobec osób pochodzenia żydowskiego (symbolem czego była kukła „b’żydula” na spotkaniu nazwanym „antysemitingiem”).

Już samo zatytułowanie zdarzenia „antysemiting”, które bez cienia wątpliwości nawiązuje do antysemityzmu, czyli postawy niechęci, wrogości wobec Ż., osób pochodzenia żydowskiego i przyjęta – w opinii Sądu zamierzona błędna pisownia słowa „brzydula” (w tytule „b’żydula”, które to słowo również przy prawidłowej pisowni ma pejoratywne zabarwienie) świadczą właśnie o negatywnym nastawieniu do osób narodowości żydowskiej. Autorem tego tytułu był m.in. oskarżony, który na żadnym etapie postępowania temu nie zaprzeczał (odnośnie tego wątku wyjaśniał, że robi błędy ortograficzne, albo komputer się mylił), wynika to również z zeznań świadka E. S..

Komentatorzy kodeksu karnego przyjmują, że nawoływanie do nienawiści na tle różnic narodowościowych, etnicznych, rasowych, wyznaniowych albo ze względu na bezwyznaniowość to inaczej sianie nienawiści, czyli silnej niechęci, wrogości do innej osoby czy osób, podtrzymywanie i nasilanie tego nastawienia Nawoływanie to namawianie, zachęcanie, skłanianie, podburzanie, podżeganie, bez względu na to, czy odniosło skutek (formalne). Dla realizacji znamienia „nawoływania do nienawiści” wystarczy, że sprawca zmierza do pojawienia się uczucia wrogości wobec określonych osób (grupy osób), takie uczucie zamierza wzbudzić. Istota nawoływania do nienawiści sprowadza się do przekazania treści obiektywnie mogących wzbudzić silną niechęć, wrogość, złość w odniesieniu do określonej grupy osób.

Sąd Najwyższy w postanowieniu z dnia 5 lutego 2007 r. (sygn. IV KK 406/06) wskazał, że nawoływanie do nienawiści z powodów wymienionych w art. 256 kk – w tym na tle różnic narodowościowych – sprowadza się do tego typu wypowiedzi, które wzbudzają uczucia silnej niechęci, złości, braku akceptacji, wręcz wrogości do poszczególnych osób lub całych grup społecznych czy wyznaniowych, bądź też z uwagi na formę wypowiedzi podtrzymują i nasilają takie negatywne nastawienia. Z kolei w postanowieniu z dnia 1 września 2011 r. (sygn. V KK 98/11) Sąd Najwyższy uznał, że czynność sprawcza nawoływania do nienawiści wiąże się z chęcią wzbudzenia u osób trzecich najsilniejszej negatywnej emocji (zbliżonej do wrogości) do określonej narodowości, grupy etnicznej czy rasy. Dla realizacji znamienia „nawoływania do nienawiści” wystarczy, że sprawca zmierza do pojawienia się uczucia wrogości wobec określonych w art. 256 kk osób, takie uczucia zamierza wzbudzić.

Przenosząc powyższe na grunt niniejszej sprawy nie budzi wątpliwości, że oskarżony B. K. w dniu 21 marca 2017 r. publicznie nawoływał do nienawiści na tle różnic narodowościowych. Nie budzi najmniejszych wątpliwości, że zdarzenie miało charakter publiczny – odbywało się bowiem w miejscu publicznym, dostępnym dla nieograniczonej liczby osób, w centrum W.. Warto odnotować, że zaproszenie na to wydarzenie wystosowane zostało na stronach internetowych również powszechnie dostępnych – w żaden sposób niezaszyfrowanych (wynika to z relacji świadków R. i S.). Nie trzeba też dłuższego wywodu dla stwierdzenia, że Internet to publiczne medium, dostępne niemal w każdym zakątku świata. Sam tytuł wydarzenia autorstwa oskarżonego B. K. zdaniem Sądu wskazuje na wrogość na tle różnic narodowościowych i można go uznać za wzbudzający w odbiorcach negatywne emocje (jeden z uczestników zdarzenia – Ł. R. – wręcz bez zahamowań emanuje takimi negatywnymi emocjami, gdy idąc wespół z oskarżonym, świadkiem S. i innymi osobami krzyczy w miejscu publicznym „topimy Ż.”. I taki okrzyk nie spotkał się ze sprzeciwem oskarżonego.

Zdaniem Sądu kukła, którą wykonał oskarżony K., sama w sobie nie podlegałaby ocenie w innych okolicznościach, ale biorąc pod uwagę kontekst całego zdarzenia, hasło, pod jakim zostało ono zorganizowane („antysemiting”), pisownię „b’żydula” i nazywanie kukły w ten sposób przez niemal całe wydarzenie nad W., komentarze wygłaszane podczas jej palenia i topienia odnoszące się do jej nosa, wreszcie wygłoszony wtedy przez oskarżonego quasi-wykład o pochodzeniu słowa „brzydki”, nie pozostawiają wątpliwości co do rzeczywistych intencji organizatora spotkania, tj. okazania swojej i wywołania, tudzież utrwalenia u innych silnej niechęci do osób narodowości żydowskiej. W opinii Sądu wykorzystanie przez oskarżonego zwyczaju topienia marzanny było tylko zawoalowaniem faktycznych intencji, zabiegiem pozornym. Oskarżony nie zatytułował przecież organizowanego wydarzenia „topieniem marzanny”. Gdyby faktycznie oskarżonemu chodziło o wypełnienie obrzędu topienia marzanny, to nie nazywałby wydarzenia „antysemitingiem”, które biorąc pod uwagę zasady logicznego rozumowania jednoznacznie kojarzy się z antysemityzmem, nie nazywałby kukły „b’żydulą” i nie wygłaszałby nie znajdującego potwierdzenia w definicjach słownikowych wywodu o tożsamości słowa „brzydki” ze słowem „żydowski”.

W tym miejscu należy dodatkowo wskazać, że kukła wykonana przez oskarżonego przed utopieniem w W. została podpalona, a współcześnie powszechnie znany i obchodzony zwyczaj żegnania zimy i witania wiosny polega na wrzucaniu marzanny do rzeki, czyli tylko jej topieniu. Biorąc pod uwagę cały kontekst wydarzenia nad W. spalenie kukły może zdaniem Sądu przywoływać skojarzenia związane z Holokaustem, czyli zagładą Ż. (termin ten według definicji Słownika Języka Polskiego oznacza również ofiarę całopalną, całkowite zniszczenie).

Wydarzenie zorganizowane przez oskarżonego B. K. nie pozostało bez echa w przestrzeni publicznej. Zważyć należy, że do Prokuratury wpłynęły liczne zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa – złożone zarówno przez różne organizacje społeczne, ale też przez osoby fizyczne, w tym osoby narodowości żydowskiej, pochodzenia żydowskiego. I w opinii Sądu nie można lekceważyć obaw płynących z zawiadomień zwłaszcza tych ostatnich osób, na które to obawy wskazywał również w swoich zeznaniach świadek L. P. (1) – sprowadzające się do poczucia zagrożenia u osób narodowości żydowskiej, zwłaszcza jeśli zważyć na wydarzenia z czasów II W. Światowej i tragiczny los Ż. (fakt historyczny, powszechnie znany). W opinii Sądu nie jest to jakakolwiek „fobia narodu żydowskiego”, co podniósł w wygłoszonej w sprawie mowie końcowej obrońca oskarżonego, ale obawa uzasadniona wydarzeniami historycznymi dotyczącymi Ż. – zwłaszcza z okresu międzywojennego i okresu II W. Światowej (edukacja w tej kwestii ma miejsce już w szkole podstawowej).

Odnosząc się w tym miejscu do podniesionej przez oskarżonego B. K. argumentacji, iż Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej w art. 73 gwarantuje mu jako artyście wyrażanie się wszystkimi możliwymi środkami wyrazu zważyć należy, że ta gwarancja konstytucyjna nie jest nieograniczona.

Zgodnie z art. 73 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej każdemu zapewnia się wolność m.in. twórczości artystycznej. Przy określaniu granic swobody twórczości należy mieć jednak na uwadze m.in. również inne regulacje ustawy zasadniczej.

Sąd Najwyższy w swoim orzecznictwie wskazywał już dawno, że dążenie niektórych twórców do nieograniczonej swobody twórczej nie może znaleźć aprobaty prawa. Mimo niewątpliwego prawa twórcy do swobody twórczej, prawo to musi natrafić na pewne granice, podobne do granic korzystania z wszelkich innych praw człowieka – są nimi nienaruszanie podstawowych dóbr innego człowieka i zasad współżycia społecznego. Sąd Najwyższy odnosił powyższe również do sytuacji, gdy autor nie wskazuje w dziele sztuki osoby z imienia i nazwiska, ale wprowadza tzw. postać z kluczem, jednak jego intencją jest, aby widzowie odszyfrowali właściwą osobę. W takiej sytuacji autor nie może pozwolić sobie na jej ośmieszanie, wyszydzanie, gdyż swoboda twórcza nie może służyć uwłaczaniu czyjejś czci, a twórca nie może używać dzieła artystycznego do obrażania godności ludzkiej (wyrok z dnia 15 listopada 1979 r., sygn. I CR 232/79). Sąd Najwyższy wskazywał również, że wolność artystyczna nie jest absolutna i nie uchyla bezprawności twórcy naruszającego dobra osobiste (wyrok z 2 lutego 2011 r., sygn. II CSK 431/10). W najnowszym orzecznictwie Sąd Najwyższy wskazał, że swoboda twórcza nie uchyla zakazu nienaruszania cudzych dóbr osobistych, a twórca nie może nadużywać dzieła m.in. do obrażania ludzi i ich znieważania. Granice twórczej swobody zestawia się z prawami innym osób, ich dobrami osobistymi i dopiero wówczas można rozstrzygnąć, co należy chronić: swobodę twórczą, czy dobra osobiste. Sąd Najwyższy podniósł, że każde prawo podmiotowe podlega ochronie, jeśli jest wykonywane w granicach porządku prawnego wyznaczanego też przez zasady współżycia społecznego (wyrok z dnia 28 marca 2018 r., IV CSK 317/17).

Mając na uwadze powyższe, nadto uwzględniając charakter zdarzenia będącego przedmiotem niniejszego postępowania, w opinii Sądu brak jest podstaw do twierdzenia, że postępowanie to stoi w kontrze do przepisu art. 73 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej w odniesieniu do oskarżonego B. K..

Zachowanie oskarżonego B. K. w dniu 21 marca 2017 r. należy uznać za wysoce naganne. Wina oskarżonego nie budzi żadnych wątpliwości. Wymierzając oskarżonemu karę za popełniony przez niego czyn Sąd kierował się dyrektywami wymiaru kary określonymi w przepisie art. 53 kk, wziął pod uwagę okoliczności łagodzące i obciążające.

Jedyną okolicznością łagodzącą jest niekaralność oskarżonego. Na niekorzyść oskarżonego przemawia z kolei zaplanowany charakter działania (nie było to nic spontanicznego, ale przemyślane i zorganizowane spotkanie, ze specjalnie przypisanym mu hasłem autorstwa oskarżonego). Dodatkowo w opinii Sądu na niekorzyść oskarżonego przemawia jego zachowanie po popełnieniu przestępstwa, albowiem jak wynika z jego wyjaśnień nie poczuwa się on do odpowiedzialności za swój czyn i nie żałuje tego, co się stało. Oskarżony pozostaje zatem bezkrytyczny wobec popełnionego przestępstwa.

Mając na uwadze całokształt okoliczności sprawy Sąd uznając oskarżonego B. K. za winnego popełnienia czynu z art. 256 § 1 kk skazał go na karę 6 miesięcy ograniczenia wolności polegającą na wykonywaniu nieodpłatnej kontrolowanej pracy na cele społeczne w wymiarze 30 godzin miesięcznie. W opinii Sądu wymierzona kara jest adekwatna do wysokiego stopnia społecznej szkodliwości popełnionego czynu oraz do stopnia zawinienia oskarżonego, który również jest wysoki (oskarżony nie był zwykłym uczestnikiem zdarzenia, ale jego organizatorem, twórcą głównego rekwizytu spotkania – na nagraniu przebiegu zdarzenia E. S. nazywał go wręcz nestorem, chociaż znaczenie tego słowa oznacza osobę najstarszą, a oskarżony z pewnością najstarszą osobą na tym spotkaniu nie był). Orzeczona kara uwzględnia zarówno prewencję indywidualną względem oskarżonego, jednocześnie uwzględnia prewencję generalną. Zdaniem Sądu wymierzona kara jest wystarczającą dolegliwością za popełniony czyn. Kara ta ma skłonić oskarżonego do zmiany jego postępowania i przestrzegania porządku prawnego, w tym poszanowania innych narodowości, a ponadto ma na celu kształtowanie świadomości prawnej społeczeństwa.

W opinii Sądu nie może być żadnego przyzwolenia na zachowania nawołujące do nienawiści wobec jakiegokolwiek narodu. Historia bowiem uczy, że często wydawać by się mogło „niewinne” postawy mogą prowadzić do tragicznych skutków. Zważywszy na charakter popełnionego przez oskarżonego B. K. czynu i mając na uwadze przywołanie przez oskarżonego (związanego z racji wykształcenia z kulturą), zarówno w odpowiedzi na akt oskarżenia, jak i w jego wyjaśnieniach twórczości znanego już licealistom polskiego poety Z. H. – laureata literackiej N. Jerozolimskiej, warto przytoczyć w tej konkretnej sprawie słowa tegoż poety, który uważał, że „bogactwem każdej kultury jest wielonarodowość”.2

Uznanie oskarżonego B. K. winnym popełnienia przestępstwa i wymierzenie mu kary jest konsekwencją jego zachowania. Ma stanowić dla oskarżonego realną, odczuwalną dolegliwość i przestrogę na przyszłość. Kara ma bowiem wychować sprawcę i przeciwdziałać popełnianiu przez niego w przyszłości czynów karalnych, a ponadto docierać do świadomości społecznej i tym samym przeciwdziałać popełnianiu tego rodzaju czynów przez inne osoby.

Na mocy art. 43b kk Sąd orzekł podanie wyroku do publicznej wiadomości poprzez zamieszczenie jego treści na stronie internetowej Sądu Rejonowego dla Warszawy Śródmieścia w Warszawie przez okres 6 miesięcy, a to z uwagi na charakter czynu popełnionego przez oskarżonego i społeczny jego odbiór, który znalazł wyraz choćby w ilości skierowanych zawiadomień o przestępstwie. Podanie wyroku do publicznej wiadomości ma stanowić nie tylko dodatkową dolegliwość dla oskarżonego, ale również spełniać funkcję zapobiegawczą i przestrogę dla potencjalnych sprawców podobnych czynów.

O kosztach sądowych Sąd orzekł na mocy art. 626 § 1 kpk, art. 627 kpk i obciążył oskarżonego kosztami, w tym opłatą od wymierzonej kary ograniczenia wolności. Na koszty te składają się kwoty po 20 złotych tytułem ryczałtu za doręczenia w postępowaniu przygotowawczym i sądowym, nadto kwota 120 zł tytułem opłaty od wymierzonej kary ograniczenia wolności (zgodnie z art. 2 ust. 1 pkt. 2 i ust. 4 ustawy o opłatach w sprawach karnych). W opinii Sądu oskarżony B. K. będzie w stanie tak ustalone koszty uiścić – zważywszy na ich wysokość i jego obiektywne możliwości zarobkowe. Koszty postępowania zawsze generuje osoba, która popełnia czyn zabroniony i jeśli ma tylko obiektywne możliwości do ich poniesienia, nie ma potrzeby przerzucać ich na Skarb Państwa.

1 Pisownia prawidłowa, zgodna z zasadami pisowni „rz” – pisownia prawidłowa również w odniesieniu do słowa „brzydula” w zamieszczonych cytatach.

2 A. H.. Biografia.2018, zeszyty literackie czerwiec 2019

Dodano:  ,  Opublikował(a):  Anna Rasińska
Podmiot udostępniający informację: Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia w Warszawie
Data wytworzenia informacji: