IV K 15/18 - uzasadnienie Sąd Okręgowy w Łodzi z 2018-12-12

Sygn. akt IV K 15/18

UZASADNIENIE

Firma (...) z siedzibą we W. jest firmą rodzinną zajmującą się między innymi produkcją i sprzedażą początkowo srebrnej, a w ostatnim czasie także złotej biżuterii. Pracowali w niej jej właściciel U. S., jego żona G. O. oraz pasierb U. S. Ł. O. (1). Firma ta współpracowała z firmami na terenie całej Europy. Posiadała kontrahentów także na terenie Polski. Od dwunastu lat do Polski jako przedstawiciel handlowy przyjeżdżał Ł. O. (1).

(zeznania świadka Ł. O. k 6, 161, k 276-281 t. II sądowy, R. R. (1) k 16odw., k 326-336 t. II sądowy , lista kontrahentów k 423-426, 431)

W ostatnich latach towarzyszył mu w tych służbowych wyjazdach R. R. (1). R. R. (1) pracę w firmie (...) zaczął w 2011r, dzięki Ł. O. (1), którego poprosił o protekcję u jego rodziców. R. R. wiedział, że przedstawiciele firmy jeżdżą do Polski i zajmują się sprzedażą biżuterii a on chciał jeździć do Polski, bo wcześniej miał możliwość jeździć do Polski tylko dwa razy w roku na święta. R. R. (1) był w pokrzywdzonej firmie kierowcą i zajmował się sprzedażą srebra. Wyjazdy służbowe trwały po 2 tygodnie.

(zeznania świadka R. R. k 313 t. II sądowy, k 326-336 t. II sądowy, Ł. O. k 161, k 276-281 t. II sądowy, K. C. k 435odw., k 258 t. II sądowy )

R. R. (1) w październiku 2016 roku poznał przez portal randkowy siostrę oskarżonego M. D. (1) P. P. (1), która po jakimś czasie zamieszkała z nim we W..

(zeznania świadka R. R. k 326-336 t. II sądowy, P. P. k337-341 t. II sądowy , Ł. O. k 161odw., k 276-281 t. II sądowy,)

W maju 2017 r. R. R. (1) skontaktował się telefonicznie z oskarżonym M. D. (1). Spotkali się następnie we W.. R. R. poinformował wówczas M. D., że w lipcu 2017r przyjedzie do Polski W., że samochód którym się zawsze porusza to M. (...), że będzie z wyrobami jubilerskimi, że będzie także gotówka. Zapytał, czy oskarżony podejmie się dokonania kradzieży z otwartego, zaparkowanego samochodu dwóch walizek, które będą z przodu samochodu i pieniędzy, które będą schowane w schowku. W schowku miało być według słów R. R. 120 000 zł i to miała być dola oskarżonego. R. R. uprzedził oskarżonego, że wartość strat będzie większa, ale że dla niego będzie te 120 000 zł. Oskarżony się zgodził. Co do szczegółów sprawcy umówili się na telefon w późniejszym terminie.

W połowie lipca oskarżony dostał telefon od R. R., żeby w dniu 18 lipca w godzinach porannych między 7.00 a 8.00 przyjechał na autostradę (...) w kierunku G., około 40 km za Ł.. Tam miał się zatrzymać i iść do toalety. W toalecie miała na niego czekać kartka za muszlą klozetową z informacją kiedy ma przyjechać do Ł., o której godzinie i gdzie.

(wyjaśnienia oskarżonego M. D. k 266-267, k 245-252 t. II sądowy, protokół okazania k 952-955, tablica poglądowa 956)

W lipcu 2017r. Ł. O. (1) i R. R. (1) odbywali jedną z takich powyżej opisanych podróży do kontrahentów w Polsce. Poruszali się samochodem M. (...) o włoskich nr rej. (...) odwiedzając klientów w wielu miastach.

(zeznania świadka Ł. O. k 6, 161, k 276-281 t. II sądowy, R. R. (1) k 16odw., k 314-319, k 326-336 t. II sądowy)

W dniu 14 lipca 2017 r. M. D. (1) skontaktował się z R. Ć. (1), który był jego klientem, na stoisku owocowo – warzywnym, które M. D. prowadził. Ponieważ wiedział, że R. Ć. (2) nie miał stałej pracy, pracował jedynie dorywczo, to zaproponował mu, żeby pojechał z nim za W. na kradzież. Oskarżony R. Ć. (2) miał M. D. (1) zawieźć na miejsce kradzieży swoim samochodem, za swój udział miał dostać 1 000 zł. R. Ć. zgodził się.

(wyjaśnienia oskarżonego M. D. k 246 t. II sądowy)

W dniu 18 lipca M. D. (1) wykonał polecenie, udał się do umówionej toalety i znalazł kartkę o treści „19 lipiec 2017 godz. 9.00-10.00, M. (...) ul. (...) w Ł., G. (...). Po przeczytaniu oskarżony kartkę tę spuścił od razu w toalecie. Jeszcze tego samego dnia M. D. pojechał na rozpoznanie do Ł., sprawdzić, gdzie jest ten adres wskazany na kartce.

(wyjaśnienia oskarżonego M. D. k 267, k 245-252 t. II sądowy, zdjęcia z monitoringu miejskiego płytą k 419-420 )

W dniu 18 lipca 2017r. M. D. potwierdził R. Ć. (1), że następnego dnia jadą. Sprawcy umówili się na godz. 7.00 rano. M. D. (1) wręczył R. Ć. (1) przed wyjazdem 200 zł na paliwo. Dola R. Ć. za jego udział miała wynosić 1 000 zł. R. Ć. (2) udał się do Ł. wraz z M. D. samochodem A. (...) o nr rej. (...), który pożyczył w dniu 15 lipca 2017r. od swojej sąsiadki W. M. (1).

(wyjaśnienia oskarżonego M. D. k 266-268, k 245-252 t. II sądowy, oskarżonego R. Ć. k 89-90, k 253-255 t. II sądowy zeznania świadka W. M. (1) k 44odw.-45, k 260-261t. II sądowy)

W dniu 18 lipca 2017r. wieczorem Ł. O. (1) i R. R. (1) przyjechali do Ł.. Zanocowali w hotelu (...), a następnego dnia około godz. 9.00 opuścili hotel i udali się na spotkanie z właścicielem firmy (...) K. C. (2) na ul. (...). R. R. (1) zaparkował samochód M. (...) przy ul. (...) przy siedzibie firmy jubilerskiej. Wzięli ze sobą 10 toreb z towarem i udali się na spotkanie z klientem. Dwie torby podróżne z ich rzeczami osobistymi oraz ze złotem, które Ł. O. miał w swojej torbie, przełożone zostały z części bagażowej na przedni fotel. R. R. (1) drzwi pojazdu pozostawił otwarte.

(zeznania świadka Ł. O. k 6-7, 161, k 276-281 t. II sądowy, R. R. (1) k 17, k 314-319, 326-336 t. II sądowy, A. L. k 20, k 298-298odw. t. II sądowy, K. C. k 435odw., k 258-259 t. II sądowy)

Oskarżeni podjechali w Ł. na ul. (...) o umówionej porze. Jak podjechali, to okazało się, że obok M. (...) kręciło się dwóch mężczyzn i dlatego oskarżeni zrobili rundkę dookoła. Potem wjechali jeszcze raz na ul. (...). M. był zaparkowany po lewej stronie. M. D. (1) kazał stanąć R. Ć. (1) po prawej stronie. M. D. wysiadł, podchodził dwukrotnie do M., miał wówczas na rękach założone czarne rękawiczki. R. Ć. siedział cały czas w aucie na miejscu kierowcy. Oskarżony M. D. z otwartego samochodu M. przez przednie drzwi od strony pasażera najpierw wziął dwie torby podróżne, które były ułożone pomiędzy siedzeniami. M. D. dwie torby podróżne wrzucił do bagażnika A.. Następnie ponownie podszedł do M. (...) i zabrał torbę foliową, tak jak miał wcześniej wskazane, ze schowka. Następnie M. D. (1) kazał R. Ć. (1) odjechać.

(wyjaśnienia oskarżonego M. D. k 267-269, k 245-252 t. II sądowy, oskarżonego R. Ć. k 89, k 253-255 t. II sądowy, zeznania świadka K. S. (1) k 22 odw.-23, k 256-257 t. II sądowy, protokół eksperymentu procesowego k 124-126, płyta z monitoringu miejskiego k 159)

Pojechali Senatorską, następnie kiedy przejeżdżali obok salonu (...), M. D. (1) kazał R. Ć. się zatrzymać, wysiadł z samochodu, wyjął skradzione rzeczy, czyli dwie torby podróżne i torbę foliową, a R. Ć. (1) kazał odjechać.

(wyjaśnienia oskarżonego M. D. k 268, k 245-252 t. II sądowy, oskarżonego R. Ć. k 89-90, k 253-255 t. II sądowy, zdjęcia z monitoringu B. i płyta z zapisem monitoringu k 231a-234,)

Kiedy po pewnym czasie Ł. O. (1) wrócił do samochodu, aby zabrać kolejne wyroby w celu zademonstrowania ich klientowi, zastał uchylone w samochodzie M. (...) drzwi od strony pasażera i stwierdził kradzież mienia ze schowka oraz dwóch toreb podróżnych znajdujących się na przedzie pojazdu .

(zeznania świadka Ł. O. k 7, k 276-281 t. II sądowy, R. R. (1) k 17, k 326-336 t. II sądowy , A. L. k 20, k 298-298odw. t. II sądowy , protokół oględzin samochodu k 10-12, płyta z oględzin k 12a)

Z samochodu M. (...) skradzione zostało wówczas 1197 g złota czystego próby 999 o wartości 174 127,59 zł, 196 g wyrobów złota próby 585 o wartości 16 677,64 zł, pieniądze w kwocie 75 000 euro (stanowiące równowartość 315 000 zł) i pieniądze w kwocie 120 000 zł na szkodę firmy (...) z siedzibą we W., karty bankomatowe i kredytowe z dwóch banków włoskich wystawione na nazwisko Ł. O. (1), rzeczy osobiste w postaci ubrań i butów należących do Ł. O. (1) o wartości 1 000 euro, zostało także zabrane prawo jazdy polskie o nr (...) wystawione na nazwisko Ł. O. (1).

(zeznania świadka Ł. O. k 160odw.-161, k 276-281 t. II sądowy, R. R. k 326-336 t. II sądowy, ustalenie policji dotyczące kursów euro i złota k 33, wyjaśnienia oskarżonego M. D. k 269, k 245-252 t. II sądowy)

Po odjeździe R. Ć. (1) M. D. (1) skontaktował się z czekającym już na niego w tym miejscu szwagrem T. T. (1). Oskarżony dzień wcześniej poprosił T. T. najpierw o pożyczenie należącego do niego (...) nr rej. (...). Oskarżony przypuszczał. że jeśli będzie wracał drugim autem, to będzie lepiej dla ukrycia śladów, przypuszczał, że nie zostanie wytropiony T. T. (1) nie zgodził użyczyć oskarżonemu S., ale zaproponował, że podwiezie oskarżonego. M. D. powiedział T. T., że będzie go zabierał z Ł. z częściami samochodowymi, tak jak już wcześniej się zdarzało. Oskarżony w dniu zdarzenia we W. rano wbił w nawigację T. T. (1) adres w Ł.. Wytłumaczył mu też, że jest tam salon (...) i tam miał na niego czekać.

M. D. (1) po odjeździe R. Ć. zapakował do S. (...) skradzione dwie torby podróżne i foliowy worek, wsiadł do samochodu z tyłu, powiedział T. T., żeby szybko jechał na W.. Oskarżony schował się pod kocem. W czasie jazdy poinformował T. T., że ma szybko jechać, bo wiezie cztery bańki. W tym momencie T. T. domyślił się, że M. D. nie wiezie części samochodowych. Kiedy zatrzymali się na (...). D. chciał by T. T. (1) kupił coś łatwo palnego.

(wyjaśnienia oskarżonego M. D. k 267-270, k 245-252 t. II sądowy, zeznania świadka J. P. k 204-205, k 288-289 t. II sądowy, T. T. k 243-246, k 284-286 t. II sądowy, zdjęcia z monitoringu B. i płyta z zapisem monitoringu k 231a-234, opinia biegłego z zakresu informatyki k 370-413)

T. T. (1) zawiózł oskarżonego M. D. (1) do W., do domu, na ul. (...). M. D. z tymi torbami wysiadłem. M. dolata poszedł do domu. Złoto wraz z pieniędzmi wrzucił do worka czarnego. Wykąpał się i zszedł z torbami oraz z tym czarnym workiem, do którego przerzucił skradziony towar, do samochodu szwagra. Następnie T. T. zawiózł M. D. (1) do mechanika, aby oskarżony odebrał busa – F. (...), który znajdował się w naprawie. Za tę przysługę T. T. (1) otrzymał od M. D. 1.000 zł. Oskarżony torby podróżne i worek przerzucił ze S. do busa. Zabrał też wówczas z bagażnika S. czarne rękawiczki.

(wyjaśnienia oskarżonego M. D. k 267-270, k 245-252 t. II sądowy, zdjęcia z monitoringu miejskiego i płyta z zapisem monitoringu k 165-168, zeznania świadka T. T. k 246-248, k 835, k 284-286 t. II sądowy, T. P. k 194odw.-195, faktura k 198, opinia biegłego z zakresu informatyki k 370-413)

Oskarżony busem udał się w stronę O., po drodze wyrzucając do kosza jedną ze skradzionych toreb podróżnych, a w O. wyrzucił drugą torbę. Pakunek z pieniędzmi i zlotem M. D. zawiózł do swojego magazynu warzywnego we W. przy ul. (...). Ten łup był tam do dnia, kiedy M. dolata został aresztowany. M. D. (1) nie miał z R. R. (1) ustalonej daty odbioru skradzionych rzeczy, mieli się spotkać po całej sytuacji jak wszystko przycichnie i mieli się podzielić.

(wyjaśnienia oskarżonego M. D. k 269-270, k 245-252 t. II sądowy,),

Kiedy oskarżeni spotkali się w dniu 20 lipca 2017r. M. D. wręczył R. Ć. 1 000 zł, powiedział też wówczas do R. Ć., że musi to auto, którym jechali do Ł. zezłomować. Wówczas R. Ć. (2) zaproponował, że zawiezie A. na wieś do rodziców i tam rozbierze je na części. M. D. zgodził się na takie rozwiązanie. Na posesji rodziców R. Ć. zabrał z samochodu A. wszystko co nie należało do niego, a następnie busem M. D. wrócili do W..

(wyjaśnienia oskarżonego M. D. k 268, k 245-252 t. II sądowy, oskarżonego R. Ć. k 90, k 840-841, k 253-255 t. II sądowy)

Policja dokonała zatrzymania M. D. (1) i R. Ć. (1) w dniu 21 lipca 2017 r.

(protokoły zatrzymań k 49, 61)

W wyniku przeszukania oskarżonego M. D. i jego mieszkania zatrzymano dwa telefony komórkowe i mikrokarty podczas zabezpieczania których ujawniono w aplikacji WhatsApp kontakt telefoniczny z włoskim numerem należącym do R. R. (1) oraz przypisanym do niego zdjęciem R. R. (1)

(protokół przeszukania k 63-67, 70-72, protokół oględzin k 115, opinia biegłego z zakresu informatyki k 370-413, )

Oskarżony R. Ć. był kilkakrotnie karany, w tym za przestępstwa przeciwko mieniu. Oskarżony M. D. jest obecnie osobą niekaraną.

(dane o karalności k 313-314, 315-316, k 228, 237-239, wyroki R. Ć. k 677-678, 682, 739, wyroki M. D. k 679-680,684, 685 )

Oskarżony M. D. (1) przesłuchiwany po raz pierwszy w postępowaniu przygotowawczym nie przyznał się do zarzucanego mu czynu i skorzystał z prawa do odmowy składania wyjaśnień.

(wyjaśnienia oskarżonego M. D. k 114)

Na posiedzeniu w przedmiocie tymczasowego aresztowania oskarżony także odmówił składania wyjaśnień.

(wyjaśnienia oskarżonego M. D. k 132)

Podczas kolejnego przesłuchania oskarżony M. D. wyjaśniał, że w dniu 19 lipca 2017r. około godz. 9.00-9.30 przyjechał do miasta Ł. na ul. (...), że jechał razem z R. Ć. (1) pożyczonym przez R. Ć. samochodem A. (...). Podawał, że dzień wcześniej pytał R. Ć., czy zawiezie go około 200 km od W.. Podkreślał, że oczywiście uprzedził go, że nie będzie brał udziału w żadnym przestępstwie. Następnie prostował, że źle to ujął, że mówił mu tylko, że ma go zawieźć. R. Ć. się zgodził. Do samego końca nie wiedział gdzie jadą, że kazał mu kierować się na W., a przed samą Ł. kazał skręcić na Ł.. Około godz. 9.30 dotarli na ul. (...) w Ł.. Był tam zaparkowany M. (...) o włoskich numerach rejestracyjnych, ale ponieważ siedzieli w nim dwaj mężczyźni, kazał R. Ć. jechać dalej, potem skręcić w prawo i ponownie w prawo, aż z powrotem znaleźli się na ul. (...).

Wyjaśniał, że około dwóch miesięcy temu zadzwonił do niego mężczyzna z numeru prywatnego, nie przedstawiając się i poprosił o spotkanie, że spotkał się z nim pod swoim domem we W.. Twierdził, że widział tego mężczyznę pierwszy raz w życiu i nie zna go z imienia i nazwiska, a nawet nie jest w stanie opisać jego wyglądu. Mężczyzna ten powiedział, że dwóch W. przyjedzie do Polski, konkretnie do Ł. w lipcu i zapytał, czy oskarżony nie dokona kradzieży z zaparkowanego samochodu dokładnie dwóch walizek i pieniędzy, które będą schowane w schowku. W schowku miało być 120 000 i to miała być dola oskarżonego. Oskarżony się zgodził, a co do większych szczegółów umówili się na telefon w późniejszym terminie. Mężczyzna uprzedził go, że wartość strat będzie większa, ale że dla niego będzie dola 120 000 zł, a reszta i tak będzie zgłoszona do ubezpieczalni. Następnie prawdopodobnie ten sam mężczyzna zadzwonił do niego kilka dni przed zdarzeniem i poinformował go, żeby w dniu 18 lipca w godzinach porannych między 7.00 a 8.00 przyjechał na autostradę (...) w kierunku G., około 40 km za Ł.. Tam miał się zatrzymać i iść do toalety. W toalecie miała na niego czekać kartka za muszlą klozetową z informacją o treści „19 lipiec 2017 godz. 9.00-10.00, M. (...) ul. (...) w Ł., G. (...). Podawał, że kartkę tę spuścił od razu w toalecie po przeczytaniu. Od razu udał się pod wskazany na kartce adres, na rozpoznanie. Na miejscu był około paru sekund, a następnie wrócił do W.. Z nikim się nie kontaktował, ani nikt się nie kontaktował z nim, czy otrzymał wiadomość. Pod koniec dnia zadzwonił do T. T. (1), celem poproszenia go czy pojedzie z nim w pewne miejsce po części samochodowe, umówił się z nim na 19 lipca, ale jak przyjechał to oskarżony poinformował go, że sam pojedzie do Ł., bo on musi jeszcze coś załatwić na stoisku. Gdy T. pojechał do Ł. oskarżony zadzwonił do R. Ć. (1) i dowiedział się, że czeka na niego. Przed wyjazdem wbił w swój telefon R. Ć. gdzie ma jechać a sam położył się na tylnej kanapie w samochodzie, bo był zmęczony.

Wyjaśniał, że na miejscu dostał się do wnętrza pojazdu M. (...), który był otwarty, bez żadnego zabezpieczenia, że wiedział, iż drzwi będą otwarte, bo było tak napisane na kartce, którą otrzymał w toalecie. Z wnętrza M. wyjął dwie walizki oraz pieniądze w kwocie 120 000 zł. Walizki wraz z torebką włożył do A. (...), którym przyjechał z R. Ć., który nawet nie wychodził z auta. Podawał, że dostał się do M., kiedy zauważył, że dwóch mężczyzn weszło do G. P. w Ł. przy ul. (...). Wcześniej dlatego przejechał dookoła, bo zauważył, że przy V. kręciło się dwóch mężczyzn. Twierdził, że cała ta akcja trwała paręnaście sekund. Twierdził, że gdyby samochód był zamknięty, to by odpuścił. Następnie wsiadł do samochodu R. Ć. (1) i kazał mu jechać, a na ul. (...) na wysokości salonu (...) wyjął walizki i torbę prawdopodobnie z pieniędzmi i kazał mu jechać już samemu do W.. Podawał, że wcześniej dał R. Ć. 200 zł. na paliwo, a po powrocie do W. dał mu około 1000 zł. Wyjaśniał, że gdy wysadził go R. Ć. oskarżony przesadził się do auta T. T.. R. Ć. wiedział, że oskarżony wraca z kimś innym, ale nie wiedział dokładnie z kim. Gdy T. T. podjechał, to oskarżony włożył do bagażnika walizki i torebkę z pieniędzmi. Podawał, że na tym zdarzeniu był w czarnych rękawiczkach z fluo odblaskami. Wyjaśniał, że kiedy wsiadł do pojazdu położył się z tyłu na siedzeniach, bo był zmęczony i kazał T. T. kierować się na W. i jechać w miarę szybko, bo mają cztery bańki ze sobą. T. pytał, co oskarżony ma w walizkach, a oskarżony kazał mu się nie interesować. Gdy dojechali do W., to poprosił T. T. o podwiezienie do swojego miejsca zamieszkania. Wyjął z samochodu walizki i torebkę, udał się na górę, T. T. czekał w samochodzie, bo miał oskarżonego podwieźć do mechanika. N. oskarżony przejrzał co jest w torbach. W walizce były same ubrania natomiast w foliowej torebce były pieniądze o różnych nominałach. Nie był w stanie podać dokładnej kwoty, gdyż jak twierdził nie liczył, mogło to być 120 000 -125 000 zł. W torebce tej był również pakunek zawinięty w strunową torebkę, w której znajdowało się złoto, około 1 kg. Była to sztabka o wymiarach 5x5x1 cm, na torebce widniał napis „zwroty dla Ł.” oraz inne wyroby: kawałki łańcuszków, listki złota, zapięcia. Po zobaczeniu co jest w środku, ze wszystkim z powrotem zszedł do samochodu, do T. T., w mieszkaniu jedynie przepakował w foliową torebkę „zrywkę”, całe pieniądze i złoto. Następnie wsiadł do auta i kazał T. T. jechać m.in. do warsztatu, gdzie miał do odebrania F. (...). Na parkingu przepakował walizki z torebką ze złotem i pieniędzmi do odebranego F. (...). Następnie busem udał się w stronę O.. Wyjaśniał, ze wyrzucił walizki, jedna na wysokości B. do kosza na śmieci, a drugą w O., również do kosza na śmieci. Pakunek z pieniędzmi i złotem zawiózł do swojego magazynu, który znajduje się we W. przy ul. (...), tam cały worek schował do magazynu, w którym trzyma warzywa. Nadmienił, że T. T. za podróż zapłacił około 1 000 zł, bo chciał mu zwrócić za paliwo, a T. T. wziął te pieniądze. Twierdził, że T. T. i R. Ć. są niewinni, nie wiedzieli po co przyjechali do Ł., nie byli tego świadomi. Dodawał, że nie chce mówić, kto mu zlecił tę kradzież, ponieważ obawia się o swoje życie i zdrowie.

(wyjaśnienia oskarżonego M. D. k 266-270)

Na ostatnim przesłuchaniu w czasie śledztwa oskarżony odmówił składania wyjaśnień i oświadczył, iż rozważa dobrowolne poddanie się karze w trybie art. 335 kpk.

(wyjaśnienia oskarżonego M. D. k 830-831)

Na rozprawie oskarżony M. D. (1) przyznał się do dokonania zarzucanego mu czynu i złożył wyjaśnienia. Wyjaśniał, że R. Ć. (2) wiedział gdzie jadą i po co, wiedział o tym, że jadą na tzw. numer, kradzież. Podawał, że skontaktował się z nim dwa miesiące wcześniej w maju 2017r osoba o imieniu R. telefonicznie, że spotkaliśmy się też we W.. Powiedział, że w lipcu 2017r przyjedzie W. do Polski. Przed samym przyjazdem oskarżony dostanie informację, że będzie to na autostradzie (...) z Ł. do P., na parkingu w toalecie, za toaleta będzie kartka z napisem, kiedy ma przyjechać do Ł., o której godzinie i gdzie. W lipcu, bodajże w połowie, 14 lub 10 lipca, dostał telefon, że ma podjechać na ten parking 18 lipca rano. Po głosie poznał, że to telefon od R.. Wiedział, że ten W. będzie miał wyroby jubilerskie, że ma zabrać torbę, w której będzie 120.000 zł w gotówce i dwie torby podróżne. Tam ostatecznie okazało się, że w tych torbach były ciuchy i woreczek ze złotem o wadze jakieś pół kilograma. W prokuraturze powiedzieli, że tam było 1,3 kg, ale on tego nie ważył. 14 lipca skontaktował się z R. Ć. (1). Znał go z tego, że R. jest jego klientem, bo on prowadzi stoisko owoce - warzywa. Wiedział, że nie ma on pracy, pracuje tylko dorywczo, dlatego zapytał go, czy pojedzie z nim za W. na kradzież, za którą miał on dostać około 10.000. Spytałem, czy ma swoje auto, powiedział że ma. Cieszył się, że zarobi, że będzie mógł sobie kupić jakieś A.. Twierdził, że nie pojechał swoim autem, bo ono jest używane w jego działalności, było załadowane warzywami i owocami, a generalnie to nie jest jego auto, bo jest zarejestrowane na jego konkubinę, a on je tylko używa. R. Ć. (2) się zgodził. W dniu 18 lipca potwierdził R. Ć., że jadą, umówili się na następny dzień na 7.00 rano. W dniu 18 lipca oskarżony był rano sam w Ł. po tę kartkę i z tej kartki wynikało, że to będzie 19 lipca pomiędzy godziną 9, a 10 rano na ul. (...), że to będzie M. (...) na włoskich numerach rejestracyjnych. Oskarżeni pojechali do Ł.. Twierdził, że R. Ć. Otrzymał od niego wtedy 1000 zł. Wypłacił mu to z własnej kieszeni na paliwo i jako zaliczkę, mimo iż nie był, aż taki pewny swojego zarobku, najwyżej by stracił. Dla M. D. miało być 120.000 zł, czyli cała gotówka, która miała się znajdować w tym samochodzie. Tak obiecywał mu R.. Podjechali w Ł. na ul. (...). Jak podjechali, to okazało się, że akurat dwóch mężczyzn było koło tego auta i dlatego kazał R. objechać dookoła. Potem wjechali jeszcze raz na ul. (...). Kazał stanąć R. po prawej stronie. M. był zaparkowany po lewej stronie. M. D. wysiadł, podszedł do tego auta. R. Ć. (2) siedział jako kierowca i siedział cały czas w aucie. Podszedł do auta, otworzył drzwi od strony pasażera z przodu. (...) było otwarte. Wziąłem te dwie walizki, które były ułożone pomiędzy siedzeniami, w schowku była reklamówka. Podawał, że nie wiedział dokładnie gdzie to wszystko będzie, ale widział, że w schowku, długo szukać nie musiał. Zabrał reklamówkę i dwie torby i skierował się do A.. Dwie torby podróżne wrzucił do bagażnika. Nie był pewny, czy R. wysiadał z samochodu. Kazał R. odjechać. Odjechali. Pojechali Senatorską prosto. Potem na pewno gdzieś przejeżdżali koło salonu (...). M. D. (1) wysiadł z samochodu. Kazał R. jechać. Zabrał te rzeczy, czyli dwie torby podróżne i reklamówkę. R. odjechał, a on poprosiłem dzień wcześniej byłego szwagra T. T. (4) o pożyczenie auta, S. (...). On się wtedy nie zgodził, ale zaproponował, że go podwiezie. W ten sposób oskarżony go wmieszał, chodź T. T. jest niewinny. Powiedział T. T., że będzie go zabierał z Ł. z częściami samochodowymi, a to się wcześniej już zdarzało. On wtedy przygotował ten samochód, poskładał siedzenia. Oskarżony we W. tego dnia rano wbił mu w nawigację „ firma (...)ul. (...) i tam miał na niego czekać. Wytłumaczył mu, że jest tam salon (...) i ma na niego czekać. Czekał. Wsiadł z dwoma walizkami i workiem z tyłu. Powiedział, żeby jechał do W.. Zapytał się tylko, czy w tych walizkach są części samochodowe. Oskarżony powiedział, że tak. Zawiózł go do W., do oskarżonego do domu, na ul. (...). Jak przyjechali na ul. (...) prosił, żeby poczekał, bo on ma do odebrania samochód od mechanika, żeby go zawiózł do tego mechanika. Oskarżony z tymi torbami wysiadłem. Poszedł do domu. Okazało się, że w walizkach jest złoto. Myślał, że jest tylko reklamówka z pieniędzmi. Nie było żadnych dokumentów, żadnego portfela. Złoto wraz z pieniędzmi wrzucił do worka czarnego. Wykąpał się i zszedł z torbami oraz z tym czarnym workiem, do którego przerzucił skradziony towar i wrócił do samochodu szwagra. Potem szwagier wysadził go u mechanika. Odebrał samochód, torby podróżne plus worek i wrzucił do busa. Pojechał do swojej pracy. Twierdził, że zostawiłem ten łup w magazynie warzywnym, nie w tym dużym, który przeszukiwała policja, ale w drugim mniejszym. Ten łup cały czas tam był do dnia, kiedy został aresztowany. Tam był do 21 lipca, wtedy policja go aresztowała. Jak jechał w sierpniu do W. na wizję to on policję zaprowadził do lokalu byłej mojej narzeczonej, natomiast przejeżdżał wtedy obok magazynu, gdzie był pozostawiony ten łup i tam nie było, ani kłódki, ani łańcucha. Nie wie co się później z tym stało, być może cały czas tam to leży. Podawał, że z R. więcej się nie widział, może on sobie to odebrał. On się do niego potem nie zgłosił. Nie miał z nim ustalonej żadnej daty odbioru skradzionych rzeczy. Po prostu miał przyjechać, jak będzie w Polsce. Z tego co mi wiadomo to on mieszka we W.. On był kierowcą tego M. (...). To jest chłopak jego siostry. Nie wiedział, co się stało ze skradzionymi rzeczami. Nikomu oprócz R. Ć. (1) więcej nie opowiadał o tym. Między 19 a 21 lipca R. dostał 10.000 zł. M. D. (1) wypłacił to z tych pieniędzy co zostały ukradzione. Na pewno nic więcej nie wyjął. Bardzo żałował tego co zrobił, twierdził, że popełnił błąd. Podawał, że prowadzi działalność gospodarczą, że ma na chleb.

Wyjaśniał, że poprosił szwagra, bo myślał, że jak będzie wracał drugim autem, to będzie lepiej dla ukrycia śladów, że nie zostanie wytropiony. Twierdził, że mówił policjantom, żeby jechali jeszcze do tego drugiego magazynu, ale oni byli tak zdenerwowani, że nie chcieli, a on widząc, że tam nie ma kłódki i łańcucha, to uznał, że to i tak by nie zrobiło różnicy, bo i tak by tam nic nie znaleźli. Przyznał, że tak naprawdę to on poprosił, żeby pojechać tam z policją, bo sam chciał, sprawdzić to miejsce, a potem się wkurzył widząc, że nie ma kłódki i łańcucha. Podawał, że ten magazyn ma od 17 lat, odkąd prowadzi działalność gospodarczą. Wszyscy o tym wiedzą. Zdarzały się już wcześniej włamania do tego magazynu. Mogło to być jedno z wielu normalnych włamań, ale mogło to być po to też, aby zabrać ten łup. Twierdził, że do tego magazynu mógł się udać ten R., po ten łup. Wnioskował to z tego, że jego rodzina cała się na niego wypięła. A tak jak powiedział, to był chłopak siostry, więc dlatego tak to łączy. Twierdził, że nie pamięta od kiedy siostra P. mieszkała we W., mogło to być rok, dwa. Nie wiedział, kiedy zaczęła się spotykać z R.. Podawał, że oni chyba mieszkali razem we W.. Kontaktowali się od czasu do czasu z siostrą, natomiast z R. sporadycznie. Czasem jak dzwonił do siostry to dawała R., żeby z nim porozmawiał. Raz, czy dwa razy byli na obiedzie u jego byłej narzeczonej, w Polsce. Podawał, że on nie był we W. u siostry i jej chłopaka. Nie wiedział, czy siostra we W. pracowała, ale chyba nie, była na utrzymaniu R. R.. Dowiedział się co robi R. z dnia na dzień. Wie, że pracował na terenie W., że przyjeżdżał od czasu do czasu do Polski, że czymś handlują, ale dokładnie nie wiedział. W 2017r był u niego R. R. z wizytą w maju, bez siostry.

Wyjaśniał, że jak był R. R. (1) był u niego w Polsce to R. chciał się spotkać. Spotkali się i wtedy podał, że w lipcu będzie ten samochód z wyrobami jubilerskimi i że zawsze jeżdżą M. (...). Mówił, że będzie jakaś gotówka, 120.000 zł i że ma to wziąć po prostu. Po całej sytuacji jakby to przycichło to mieli się spotkać. Mieli się podzielić. Oskarżony miał wziąć 120.000, a on resztę. To złoto. Twierdził, że nie wie, czy tam były wyroby, czy jakieś sztabki, on tego dokładnie nie widział. Miałem to schować, przetrzymać do spotkania. Powiedział, że to schowa w magazynie u siebie, a R. R. wiedział, gdzie on ma ten magazyn, bo jak był w 2016r to on mu pokazywał jaką działalność prowadzi i gdzie. Pokazał stoisko i obok magazyn. Nie wiedział, gdzie obecnie mieszka jego siostra, nie znał adresu siostry, nawet tego we W..

Wyjaśniał, że R R. informował go, że auto będzie otwarte, że torby, które należy ukraść będą z przodu. Twierdził, że nie widział żadnych dokumentów, kart płatniczych i prawa jazdy. Podawał, że nie posiada broni. Nie był w czasie zdarzenia pod wpływem środków odurzających.

Wyjaśniał, że R. Ć. (1) zna z 7 lat. Chyba raz mu pomagał R. Ć. przy czerwonym A. i w pierogarni, pomagał mu też przy remoncie. Nie przypominał sobie, żeby jeździł z nim po części samochodowe. Do domu też raz go R. podwoził. Twierdził, że powiedział Ć., że jedą do Ł. na numer, na kradzież, on wiedział, że go podwiezie i dostanie za to określoną kwotę pieniędzy, ale że on jedzie coś tam ukraść. Raz przekazywał mu pieniądze 19 lipca rano, potem dał mu w dwóch ratach po 5.000 zł. Jak ja mu powiedział, że tam było 120.000 zł to on potem 20 lipca dzwonił, że chce więcej. Podawał, że nie przekazywał R., że ktoś więcej będzie wtajemniczony, że on wtajemniczał Ć. bo znał jego kartotekę.

Po odczytaniu początkowych wyjaśnień nie potrafił wytłumaczyć dlaczego początkowo się nie przyznawał. Podawał, że rok czasu w takim przybytku w jakim jest daje dużo do zrozumienia, daje dużo do myślenia.

Potwierdzał kolejne odczytane mu wyjaśnienia. Dodawał, że dzisiaj wyjaśnił tak jak rzeczywiście było, bo się zastanowił i stwierdził, że nie będzie za to odpowiadał sam. Podawał, że dał R. więcej, dopiero wtedy, kiedy on się dowiedział jaka kwota jest. Twierdził, że wcześniej mu mówił, że dostanie od 1.000 do 10.000 zł, ale on się strasznie wypytywał co tam było i jak się dowiedział to chciał więcej. Tłumaczył, że tego wcześniej nie mówił, bo po prostu chciałem to wszystko wziąć na siebie. T. to jego szwagier, więc mimo, że nie wiedział po co on tam pojechał, to dał mu 1.000 zł, bo mu zawsze dobrze płacił, jak jeździł z nim po części. Wyjaśniał, że mówił dzisiaj, że pół kilograma to ważyła chyba sama ta sztabka oraz, że dowiedział się w prokuraturze, że tam było 1,3 kg, natomiast sam nie wie ile tam było, bo tego nie ważył.

Wskazywał, że w tym odczytanym protokole podał prawidłowy adres, bo wszystkie te pomieszczenia, magazyn warzywny, jak też inne pomieszczenia, są właściwie pod tym samym adresem, bo są to budynki znajdujące się obok siebie. Ten magazyn do którego zaprowadził policję znajduje się w odległości około 50 metrów od magazynu byłej narzeczonej, w którym schował łup. Policja odmówiła wtedy pójścia tam, bo stwierdzili, że już tam byli. Tylko, że oni byli w magazynie gdzie są warzywa, a nie w tym co stoi obok. Oni tam mieli przeszukiwać ten magazyn zaraz po moim zatrzymaniu, a on z nimi w magazynie narzeczonej był na początku sierpnia. Natomiast policjanci mówili, że w tamtym drugim magazynie byli jakiś tydzień wcześniej.

Twierdził, że T. był w szoku, że go aresztowali i trochę nakoloryzował. Policjantka zadawała oskarżonemu takie pytania, które były jednocześnie właściwie odpowiedzią i dlatego to tak zostało ujęte w tym protokole np. o tych czterech bańkach, bo tak mówił T. i tak ona się o to zapytała. Wyjaśniał, ze widocznie w tych odczytanych wyjaśnieniach pominąłem, że rozmawiałem z R. Ć. dwukrotnie również 14 lipca. Prosiłem Ć. o przysługę i on powiedział, że pojedzie bo są mu potrzebne pieniądze.

Oskarżony M. D. (1) złożył na rozprawie wniosek w trybie art. 387 kpk i wnosił o wymierzenie mu kary w wymiarze 3 lat pozbawienia wolności oraz obowiązek naprawienia solidarnie ze wszystkimi oskarżonymi kwoty 641.839,71 zł.

(wyjaśnienia oskarżonego M. D. k 245-252 t. II sądowy)

Dodawał także, że on nie kazał likwidować samochodu, R. Ć. sam go prosił, żeby go od rodziców odebrać, bo sam chciał ten samochód na części rozebrać.

(wyjaśnienia oskarżonego M. D. k 255 t. II sądowy)

Oskarżony R. Ć. (2) zarówno w postepowaniu przygotowawczym, jak i przed sądem nie przyznał się do zarzucanego mu czynu.

Przesłuchiwany po raz pierwszy w postepowaniu przygotowawczym wyjaśniał, że zna M. D. (1) od około 7 lat bo naprzeciwko jego kamienicy prowadzi stragan z warzywami. Podawał, że w dniu 18 lipca 2017r. M. D. wyszedł z propozycją by z nim w dniu 19 lipca oskarżony pojechał w jedno miejsce, nie mówiąc dokładnie gdzie będą jechać. Oskarżony na to się zgodził. Kiedy powiedział M. D., że nie ma pieniędzy na benzynę, ten odpowiedział, że zwraca koszty podróży. Wyjaśniał, że w dniu 19 lipca M. D. przyjechał do niego swoim samochodem marki A., następnie udali się samochodem także marki A., który R. Ć. kilka dni wcześniej pożyczył od sąsiadki W. M. (1), w kierunku W.. Mniej więcej w P. trasy M. D. polecił kierowanie się na Ł.. Nie rozmawiali w trakcie podróży, gdyż M. D. zajął tylną kanapę i spał, bądź udawał, że śpi. W Ł. M. D. mówił mu cały czas jak ma jechać. Po dojechaniu na miejsce przestępstwa, zrobili rundę między znajdującymi się tam uliczkami, następnie zatrzymał się tam, gdzie kazał mu M. D.. Podawał, że M. D. wysiadł i udał się do tyłu w kierunku M. (...), a on widział jak on podchodzi do auta we wstecznym lusterku auta, którym jechali. Twierdził, że nie widział samego momentu, jak on otwiera drzwi od M., ponieważ zajął się ustawianiem radia, że usłyszał tylko po kilku sekundach, jak klapa od A. trzasnęła i do środka auta wsiadł z powrotem M.. Wsiadając zajął tylną kanapę i powiedział, aby R. Ć. jeszcze chwilę poczekał. Następnie M. D. ponownie udał się w kierunku M. otworzył normalnie od niego drzwi pasażera i coś z niego wyciągnął. Kiedy szedł w kierunku A., to w ręku trzymał zwykłą foliówkę. M. D. ponownie wsiadł do A. na tylną kanapę i kazał mu jechać. R. Ć. odjechał drogą jaką życzył sobie M. D.. Po przejechaniu około 600-700 metrów M. dolata kazał mu się zatrzymać, wysiadł z samochodu, otworzył tylną klapę bagażnika i wtedy R. Ć. przez okno zobaczył, że oprócz torebki ma dużą walizkę. M. D. powiedział, że zostaje, a on udał się w kierunku drogi powrotnej do domu. Wtedy pośród zaparkowanych aut rzuciło mu się w oczy srebrne auto na (...) nr rejestracyjnych, a M. D. szedł w kierunku tego parkingu. Podawał, że do Ł. wjechali około 9.00, a na miejscu przestępstwa byli kilka minut po dziewiątej. Wyjaśniał, że w domu był o godz. 10.30. Wyjaśniał, że z M. D. spotkali się w dniu 20 lipca około godz. 14.30, wtedy M. D. wyciągnął 1000 zł. Powiedział do R. Ć., że musi to auto, którym jechali do Ł. zezłomować, więc on odpowiedział, że w takim razie auto zawozi do rodziców na wioskę i tam będzie je rozbierać. M. D. zgodził się na takie rozwiązanie. Wyjaśniał, że na posesji rodziców zabrał z samochodu A. wszystko co nie należało do niego, a następnie busem M. D. wrócili do jego miejsca zamieszkania. Podawał, że A. (...) jest samochodem jego sąsiadki W. M. (1), która kilka dni przed wyjazdem do Ł. pożyczyła mu go, aby mógł nim jeździć do pracy. Wyjaśniał, że jest w posiadaniu swojego samochodu O. (...), ale obecnie jest on zepsuty i nim nie jeździ. Wiedział już wcześniej, że W. M. chce sprzedać to auto za 1 000 zł, więc jak dostał ten tysiąc złotych od M. za jazdę do Ł. to te pieniądze przekazał W.. Twierdził, że chciał z nią w dniu dzisiejszym podpisać umowę sprzedaży, ale nie zdążył, bo został zatrzymany. Twierdził, że nie wie po co jechał do Ł. z M., że nie dostał żadnych innych pieniędzy oprócz tego 1 000 zł, za które kupił nieformalnie to A.. Chciał by potraktowano go jako ofiarę i przypadkową osobę, która została w to wszystko wmieszana. Wyjaśniał, że nie chce mieć konfliktów z prawem, ma dwoje dzieci i konkubinę, muszą sobie jakoś radzić ponieważ maja ciężką sytuację finansową.

(wyjaśnienia R. Ć. (1) k 88-90)

Na kolejnym przesłuchaniu w śledztwie stwierdził jedynie, że jest niewinny i nie ma nic do dodania.

(wyjaśnienia R. Ć. (1) k 123)

Na posiedzeniu w przedmiocie tymczasowego aresztowania oskarżony także odmówił składania wyjaśnień, podkreślał jedynie, że był nieświadomy, że ktoś poprosił go o przysługę.

(wyjaśnienia R. Ć. (1) k 140)

Na ostatnim w postepowaniu przygotowawczym przesłuchaniu odpowiadając na pytania przesłuchującego wyjaśniał, że nie zna A. R., nie zna R. R. (1), ani osoby o imieniu P.. Podawał, że siostrę M. D. (1) widział parę razy, jak robił zakupy u M. D.. Wskazywał, że w dniu zdarzenia po powrocie do W. spotkał przypadkowo M. D. (1) na podwórku, nie pytał go czym wracał do Ł., bo go to nie interesowało, ponieważ miał go tylko tam zawieźć, nie było mowy, żeby go R. Ć. odbierał. Wyjaśniał, że następnego dnia też się spotkali, bo przeprowadzał A. z W. do Kliniczna i poprosił M. D., żeby pojechał z nim odstawić to A., bo niemiałby, jak wrócić z tej wsi. Twierdził, że nie rozmawiali wówczas o tym zdarzeniu, że nie miał do M. D. żadnych pytań. Podawał, że po drodze nigdzie się nie zatrzymywali, a na posesji rodziców M. D. wysiadał z busa

Przed sądem początkowo odmówił składania wyjaśnień, jednak po odczytaniu mu wyjaśnień złożonych wcześniej potwierdził je i wyjaśniał, że po powrocie do W. dostał 1.000 zł. M. D. (1) poprosił go o przysługę, podwiezienie go w jedno miejsce. Nie zdziwił się, że dostał 1 000 zł, bo to było 500 km. Wskazywał, że wcześniej rozmawiał z W. M. (1), że jak odłoży trochę grosza to odkupi od niej auto, z wykonywanych cały czas prac dorywczych. Twierdził, że zdziwiło go, że ma zezłomować samochód, dlatego zawiózł go do rodziców i tam miał je rozebrać na części. Twierdził, że dopytywał się M., czy popełnił jakieś przestępstwo i on zaprzeczał. Wskazywał, iż mówił pani W., że rozbierze samochód na części, bo na ich sprzedaży wyjdzie lepiej.

Dodawał, że ma prawo jazdy z 15 lat, że często jeździ samochodem. Przeliczając ceny taryf we W. 2,50 zł za km, to wychodzi około 1000 zł za taką trasę. Podawał, że nie świadczył usług taxi w tamtym czasie, że na paliwo wtedy wydał dokładnie 200 zł, że M. D. powiedział, iż zapłaci za paliwo i za jego czas. Przyznawał, że nie często świadczy takie usługi za takie kwoty, że była to pierwsza taka propozycja i skończyła się na tym, co jest. Wyjaśniał, że kiedy udawali się na miejsce on się kierował wskazaniami telefonu M. D.. Twierdził, że M. D. (1) mówił, że jedzie odebrać przesyłkę, a on nie wnikał, nie dopytywał. Nie interesowało go to. Wyjaśniał, że nie rozmawiali, jak będzie wyglądał powrót i dlatego się zdziwił kiedy podjechali w uliczkę i on wysiadł. Przed aresztowaniem mieli dobre relacje z M. D. (1), widywali się nawet codziennie. Pomagał mu przy rozkładaniu warzyw, przy remoncie samochodu. Raz dostał od niego jakieś pieniądze jak pomagał przy remoncie samochodu, natomiast za pomoc w rozkładaniu warzyw dostawał warzywa. Innych usług nie świadczył M. D.. Podawał, że raz pożyczył od M. D. busa na przeprowadzkę sąsiada, a raz odwoził go też do domu. Raz poprosił z kolei M. D., żeby odebrał go z miejscowości K.. Twierdził, że M D. przekazał mu pieniądze na podwórku przed kamienicą, około godziny 16.00 tego samego dnia co byli w Ł.. Nie pytał, jak to się stało, że on tak szybko jest z powrotem we W.. Twierdził, że dla niego to co mówi M. D. (1) jest pomówieniem, w nic go nie wtajemniczał. Gdyby się na coś takiego zgodził to na pewno nie zabrałaby swojego samochodu, gdzie są numery rejestracyjne, tylko wyrwałby jakieś inne tablice rejestracyjne od innych samochodów.

Wyjaśniał, że jak zaparkowali w Ł. samochód, to M. D. (1) cofnął się jakieś 15 metrów do tyłu, że nie pamięta, nie zwracał uwagi, czy miał rękawiczki na rękach. To wszystko trwało z 4 minuty, razem z tym drugim podejściem do samochodu M. (...). Nadal nie zwracał uwagi na jego ręce. M. D. mówił, że jedzie odebrać przesyłkę, podszedł do auta. Było otwarte, nikogo tam nie było. Twierdził, że trochę go to zdziwiło. Wyjaśniał, że nic nie wie, czy M. D. (1) posiadał samochód marki M. (...). Podawał, że jak jechali następnego dnia do jego rodziców to go zapytał, co było ciekawego w walizkach, a on powiedział, że nie wie. Twierdził, że nie zwrócił uwagi, czy M. D. (1) miał rękawiczki, jak przesiadał się do drugiego samochodu. Podawał, że nie wysiadał z samochodu, aby otwierać bagażnik, że od wyjazdu do Ł. wysiadł dopiero w drodze powrotnej tankując na (...)nie. Jeszcze raz wskazywał, że zdziwiło go, że M. D. daje mu 1.000 zł, ale darowanemu koniowi w zęby się nie zagląda. Wyjaśniał, że nie wie skąd M. D. może znać jego sytuację, bo on duże zakupy u niego robił, dziennie jakieś 100 zł i zawsze płacił gotówką, nie brał na kreskę. Jak wracali od jego rodziców nie domagał się od M. D. dodatkowych pieniędzy.

(wyjaśnienia R. Ć. (1) k 253-255 t. II sądowy)

Sąd dał wiarę wyjaśnieniom oskarżonych jedynie w takim zakresie w jakim pozostawały w zgodności z zebranym w sprawie materiałem dowodowym. W pozostałym zakresie tej wiarygodności odmówił i potraktował wyłącznie jako wyraz ich linii obrony przyjęty na użytek toczącego się postępowania.

Sąd dał wiarę wyjaśnieniom obu oskarżonych w tej części, w której wskazywali, że znają się wiele lat, bo M. D. (1) naprzeciwko kamienicy R. Ć. prowadzi stragan z warzywami, którego R. Ć. był klientem. Ponadto, że R. Ć. pomagał M. D. przy naprawie samochodu, w pierogarni, a także przy remoncie, że raz podwoził M. D. domu. Potwierdzają to bowiem także zeznania świadków W. M. (1) i W. K..

Zasługują na wiarę zeznania pokrzywdzonego Ł. O. i zbieżne z nimi zeznania świadka R. R., że firma (...) była firmą rodziną, że R. R. (1) kilka lat temu był dzięki Ł. O. zatrudniony w tej firmie i od tego czasu w podróże służbowe do kontrahentów w Polsce jeździli razem, i że tak też było w czasie tego zdarzenia. Kwestię wspólnych wyjazdów służbowych potwierdzają także zeznania licznych klientów tej firmy m.in. świadków K. C. (2), A. W. (1), P. B., A. Ł., Ł. C., A. B. (1), A. B. (2), M. K., J. Z., B. K., M. S., W. S., M. L..

Jako wiarygodne sąd ocenił zbieżne ze sobą zeznania świadków Ł. O. (1), R. R. (1) i P. P. (1), że od końca 2016r. kiedy R. R. poznał siostrę oskarżonego M. D. P. P. (1) tworzyli oni związek.

Jako wiarygodne sąd ocenił twierdzenia oskarżonego M. D., że spotkał się z R. R. w maju 2017r. i wówczas padła z ust R. R. propozycja okradzenia Włocha, który będzie w lipcu w Polsce, na którą oskarżony się zgodził, a także, że został przez R. R. poinstruowany, w którym miejscu zostawi dla niego kartkę ze szczegółami, co do czasu i miejsca. Uprawdopodobnienie tej wersji stanowią zeznania świadka Ł. O., z których wynika, że w maju 2017r. także odbywała się podróż służbowa do Polski z ramienia firmy (...). R. R. miał więc możliwość osobistego spotkania się z M. D.. Sąd nie dał tym samym wiary twierdzeniom M. D. z postępowania przygotowawczego, że zadzwonił do niego mężczyzna z numeru prywatnego, nie przedstawiając się i poprosił o spotkanie, że widział tego mężczyznę pierwszy raz w życiu i nie zna go z imienia i nazwiska, a nawet nie jest w stanie opisać jego wyglądu. Poza tym, że jest to sprzeczne z późniejszymi depozycjami oskarżonego i innymi dowodami w sprawie, to jest to twierdzenie całkowicie absurdalne, by ktoś całkowicie obcy nagle zaproponował mu dokonanie kradzieży. M. D. na koniec tego przesłuchania w śledztwie przyznał, że nie chce powiedzieć, kto mu zlecił tę kradzież. Co prawda całkowicie nieprawdopodobnie uzasadniał to obawą o swoje życie i zdrowie, gdy z dowodów wynikało, iż rzeczywistym powodem było powiazanie tej osoby z siostrą oskarżonego, której oskarżony nie chciał zapewne mieszać w to postępowanie.

Sąd nie dał tym samym wiary zeznaniom świadka R. R., że nie zna brata P. P. (1), ani nigdy go nie widział i świadka P. P. (1), która także twierdziła, że jej brat M. D. (1) nie znał R. R. (1) i nie wie nawet jak wygląda.. Przeczą temu choćby dane w telefonie oskarżonego zabezpieczonym przez policjantów w trakcie zatrzymania oskarżonego, na którym ujawniono w aplikacji WhatsApp kontakt telefoniczny z włoskim numerem oraz przypisanym do niego imieniem R. i zdjęciem R. R. (1) (którego funkcjonariusze poznali w dniu zdarzenia, wiec wiedzieli jak wygląda przeglądając kontakty w telefonie oskarżonego).

Z tego tez względu sąd uznał za całkowicie nieprzekonujące zeznania R. R. (1), że co prawda te numery telefonów, które są w aktach, to są jego numery, ale to nie on dzwonił do oskarżonego M. D. (1) tylko P. P. (1) w swoich sprawach.

Przede wszystkim jednak, tym powyższym twierdzeniom, o tym, że oskarżony i R. R. nigdy się nie widzieli i M. D. nie wie jak wygląda R. R., przeczy wynik okazania, podczas którego oskarżony M. D. na zdjęciach rozpoznał wizerunek R. R. (1).

Sąd nie dal wiary zeznaniom świadka R. R. (1) złożonym na rozprawie, że dopiero w dniu 18 lipca wieczorem dowiedział się, że w firmie (...) będą znajdować się w dniu 19 lipca około godz. 9.00. Po pierwsze jest to sprzeczne z wyjaśnieniami oskarżonego M. D., który wskazywał, że już w dniu 18 lipca rano udał się po umówioną kartkę pozostawioną dla niego w toalecie na trasie do Ł., a jak oskarżony wskazywał, pozostawienie tej karteczki, jak też cały „skok” uzgodnił z R. R.. Co więcej sam R. R. nie jest konsekwentny w podawaniu tej okoliczności, albowiem wcześniej na przesłuchaniu w Prokuraturze wskazywał, że o tym terminie miał się dowiedzieć dopiero w dniu 19 lipca rano. Ponadto, jak wynika z zeznań świadka Ł. O. poinformował on K. C. (2) właściciela firmy (...), kiedy będzie u niego z towarem kilka dni wcześniej, a zatem R. R. już wówczas mógł znać plan trasy.

Podkreślić należy, iż sam fakt, że M. D. (1), tak doskonale wiedział, czym się będą poruszali R. R. i Ł. O., dokładnie wiedział gdzie i kiedy się będą znajdowali, oraz w którym dokładnie miejscu w samochodzie będą rzeczy, które miały zostać skradzione, świadczy o tym, iż informacji tych udzieliła mu osoba, podróżująca wówczas tym samochodem. Nie jest możliwe by tak dokładną wiedzę mieli np. kontrahenci firmy (...) z W., co sugerowali w swych zeznaniach R. R., a także siostra oskarżonego P. P., próbując od siebie oddalić podejrzenie.

Oczywistym jest, iż nie mógł to być okradziony Ł. O., gdyż on i firma jego ojczyma nic by na tym nie zyskali. Jak wynika z zeznań Ł. O. skradzione pieniądze nie były ubezpieczone, bo nie można ich było ubezpieczyć, a także złoto nie było jeszcze przez firmę ubezpieczone. Podnieść w tym miejscu należy, iż być może R. R. przypuszczał planując to przestępstwo, że złoto ubezpieczone już będzie. Jak bowiem wynika z wyjaśnień oskarżonego M. D. R. R. miał go poinformować, że wartość strat będzie większa, niż jego dola, ale reszta i tak będzie zgłoszona do ubezpieczalni. Pokrzywdzony Ł. O. zeznawał, że firma nie zdążyła złota ubezpieczyć. Co potwierdza, że były takie plany, o których wiedział R. R., i w maju kiedy zaproponował M. D. dokonanie kradzieży, mógł przypuszczać, że do lipca umowa ubezpieczenia zostanie już zawarta. To, że tak się nie stało wynika nie tylko z zeznań Ł. O. (1), ale także R. R. (1), który zeznał, na rozprawie, że złoto w momencie kradzieży nie było ubezpieczone.

Podkreślić także należy, iż jak słusznie zauważył składając zeznania na rozprawie Ł. O. (1), firma ubezpieczeniowa nie pokryłaby im żadnych strat nawet gdyby złoto było ubezpieczone, albowiem w umowie ubezpieczenia wymogiem są zamknięte drzwi pojazdu. Co w niniejszej sprawie nie miało miejsca, gdyż drzwi samochodu M. (...) były pozostawione otwarte.

Sąd nie dał także wiary twierdzeniom świadka R. R., który z jednej strony wskazywał, że kondycja firmy była dobra, ale z drugiej podawał, że mieli też jakieś długi, że członkowie rodziny miedzy sobą kłócili się o pieniądze, a nawet odnosił wrażenie, iż Ł. ze swoją mamą za plecami U. robili swoje interesy. Jest to zdaniem sądu jedynie nieudolna próba uniknięcia odpowiedzialności.

Przypomnieć w tym miejscu należy, iż to wyjaśnienia oskarżonego M. D. przede wszystkim są dowodem obciążającym R. R. (1). M. D. (1) nie miał zaś żadnego powodu, by bezpodstawnie obciążać R. R. (1). Nie podaje takiego powodu sam R. R., a także P. P. (1), którzy zeznawali, że P. P. (1) nie jest co prawda w bliskim kontakcie z bratem, ale nie była też z nim w tamtym czasie skonfliktowana. Gdyby przyjąć za prawdziwą wersję podawaną przez R. R. i jego konkubinę, że oskarżony M. D. nie znał nawet R. R., to tym bardziej nie miałby powodu, by R. R. kłamliwie pomawiać.

Ponieważ z wyjaśnień oskarżonego M. D. wynikało, iż był poinstruowany przez R. R., że ma zabrać z zaparkowanego samochodu dokładnie dwie walizki i pieniądze, które będą schowane w schowku, że wówczas usłyszał, że w schowku będzie 120 000 zł i to miała być dola oskarżonego, ale że wartość strat będzie większa, to sąd nie dał wiary twierdzeniom świadka R. R. (1), iż zdziwiło go, dlaczego Ł. O. (1) miał w swojej torbie złoto, a nie trzymał go w schowku, który był zakamuflowany w M. w oparciu siedzenia pasażera, nie dał mu także wiary, że po powrocie do W. Ł. O. (1) wyciągnął ze schowka w oparciu fotela reklamówkę z pieniędzmi i schował do szafy pancernej. Wręcz przeciwnie skoro R. R. nakazał oskarżonemu zabranie toreb podróżnych i torebki ze schowka znajdującego się na przodzie pojazdu, to doskonale zdawał sobie sprawę, że tam właśnie będzie znajdować się mienie warte kradzieży, a nie w schowku za fotelem, do którego nie miałby dostępu nakłoniony do kradzieży M. D.. Jak trafne były te obserwacje R. R. (1) świadczy fakt, iż jak sam świadek zeznawał, Ł. O. (1) natychmiast po kradzieży lamentował, że w schowku miał pieniądze w reklamówce oraz w walizce sztabkę złota, a ponadto, jak wynika z wyjaśnień oskarżonego M. D., ze wskazanych przez R. R. miejsc dokonał zaboru pieniędzy i złota.

Jako wiarygodne sąd ocenił wyjaśnienia M. D. złożone na rozprawie, że zaproponował R. Ć. (1) udział w kradzieży polegający na podwiezieniu go na miejsce zdarzenia, że zaproponował mu to w dniu 14 lipca 2017r.. Sam fakt wyjścia przez M. D. z propozycją podwiezienia go potwierdza oskarżony R. Ć.. R. Ć., co prawda wskazuje, iż propozycję tę usłyszał dopiero w dniu 18 lipca 2017r., tak wskazywał także M. D. w postępowaniu przygotowawczym, jednak sąd tym twierdzeniom nie dał wiary. Uznać należy, że M. D. (1) musiał wcześniej przygotować się do dokonania przestępstwa, że nie pozostawił na ostatnia chwilę kwestii transportu, a zatem jego twierdzenie zaprezentowane przed sądem jest zgodne z doświadczeniem życiowym i kategorią racjonalnego rozumowania. Ponadto uprawdopodabnia to fakt, iż właśnie wtedy, bo 15 lipca 2017r. (co wynika z zeznań W. M.) oskarżony R. Ć. pożyczył od W. M. (1) samochód A., którym sprawcy udali się na miejsce przestępstwa.

Sąd bowiem jako wiarygodne ocenił twierdzenia oskarżonego R. Ć. i oskarżonego M. D., że udali się do Ł. samochodem A. pożyczonym przez R. Ć. od W. M. (1). Potwierdza te okoliczności świadek W. M. (1). Tym samym kompletnie niezrozumiałe jest twierdzenie oskarżonego R. Ć., że gdyby się na coś takiego zgodził to na pewno nie zabrałaby swojego samochodu, gdzie są numery rejestracyjne, tylko wyrwałby jakieś inne tablice rejestracyjne od innych samochodów. Oskarżony R. Ć. (2), o czym zdaje się zapominać, nie zabrał swojego samochodu, tylko samochód należący do W. M. (1).

W tym miejscu podnieść należy, iż R. R. (1) kiedy planował ten czyn i proponował jego dokonanie M. D., a ten następnie R. Ć., mógł być przekonany, że nie będzie możliwym ustalenie sprawców, gdyż w maju 2017r. nie było tam w okolicy jeszcze zainstalowanego monitoringu. Jak wynika z zeznań Ł. O. (1), po ujawnieniu kradzieży został on przez klienta poinformowany, że od niedawna są kamery i można zobaczyć co się stało.

Sąd dał wiarę wyjaśnieniom oskarżonego M. D., że kiedy dojechali na miejsce przestępstwa, to przy samochodzie M. (...) kręciło się dwóch mężczyzn, dlatego kazał R. Ć. objechać ulice dookoła. Korelują z tym bowiem wyjaśnienia oskarżonego R. Ć., który wskazywał, że po dojechaniu na miejsce przestępstwa, zrobili rundę między znajdującymi się tam uliczkami, i dopiero po tym, zatrzymał się tam, gdzie kazał mu M. D..

Zasługują na wiarę wyjaśnienia oskarżonych, co do sposobu w jaki doszło do dokonania przestępstwa, a mianowicie, że po torby do M. (...) udał się oskarżony M. D., że M. był otwarty, że były dwie torby podróżne i torba foliowa, tak jak miał M. D. przekazane prze R. R., że R. Ć. czekał na wspólnika w samochodzie. Potwierdzają to także depozycje świadka K. S. (1), która widziała jednego sprawcę odchodzącego od samochodu koloru E., który następnie wsiadł do drugiego samochodu marki A. koloru czerwonego, a następnie odjechał. Co prawda świadek K. S. nie widziała, by sprawca coś niósł, ale wobec tego, że jak sama mówi widziała go tylko od tyłu, nie można wykluczyć, że torbę foliową trzymał on wówczas w jednym ręku przed sobą, tak, że nie była widoczna dla świadka.

Odmienności w depozycjach oskarżonych odnośnie tej kwestii dotyczą jedynie czasu trwania samego momentu kradzieży, M. D. określa ją na kilkanaście sekund, a R. Ć. na około 4 minuty. Sąd mając na uwadze, że samochody były jednak trochę od siebie oddalone, a M. D. podchodził do M. (...) dwukrotnie, to czynności te musiały trwać kilka minut, a nie sekund jak to określił M. D..

Jako niewiarygodne sąd ocenił twierdzenia świadka R. R., że zamknął pilotem drzwi samochodu, gdyż jest to całkowicie sprzeczne z wyjaśnieniami M. D. (1) i R. Ć.. R. R. (1) przesłuchiwany na rozprawie kategorycznie twierdził, że zamknął drzwi samochodu i wskazywał, że nie potrafi wytłumaczyć jak to się stało, że były otwarte, choć na początku postępowania był mniej kategoryczny, dopuszczał możliwość, że drzwi się nie zamknęły, aczkolwiek także podtrzymywał wersję, że drzwi pilotem zamknął, twierdził jedynie, że nie sprawdzał, czy się zamknęły. Nie potrafił odnieść się do tej kwestii pokrzywdzony Ł. O., gdyż on otrzymał jedynie informacje od R. R., że ten drzwi zamknął. Jak jednak wynikało z obejrzanego przez Ł. O. nagrania z monitoringu, nie było na nim widać błysku świateł, który powinien być w momencie zamykania samochodu pilotem.

Sąd dał wiarę zeznaniom świadka Ł. O. odnośnie okoliczności dotyczących przyjazdu do firmy (...) w dniu zdarzenia, rozmów z klientem i momentu, w którym odkrył kradzież. Korelują bowiem z tymi twierdzeniami zeznania świadków A. L. , K. C. (2), a także R. R..

Sąd dał wiarę zeznaniom świadka Ł. O. (1) złożonym w dniu 25 lipca 2017r. odnośnie rodzaju skradzionego mienia i jego wartości. Co prawda wcześniej świadek wskazywał inną wartość skradzionej gotówki oraz podawał, że skradzione zostały także wyroby ze srebra, jednak świadek racjonalnie wytłumaczył, że początkowo nie wiedział dokładnie co zostało skradzione. Zgodzić się należy z pokrzywdzonym, że na gorąco, zaraz po zdarzeniu nie był w stanie wskazać co skradli sprawcy, że żeby to określić musiał najpierw wszystko sprawdzić, pozostały towar zliczyć, przeliczyć transakcje. Podkreślić należy, iż Ł. O. (1) od razu przesłuchiwany w dniu 19 lipca wskazywał, że dopiero po powrocie do W. będzie mógł podać dokładną wartość strat, a ta podawana przez niego na początku wartość była jedynie szacunkowa. Pamiętać również należy, iż zaraz po zdarzeniu Ł. O. był jeszcze zapewne w szoku, jako ofiara dokonanego przestępstwa. Jest to całkowicie zrozumiałe.

Dlatego sąd uznał, że zeznania odnośnie skradzionego mienia złożone po przeprowadzeniu remanentu w firmie we W. zasługują na wiarę.

Gdyby Ł. O. (1), chciał obciążyć oskarżonych ponad miarę, to z całą pewnością nie wycofałby się z twierdzenia, że skradzione zostało także srebro o wadze 50 kg srebra o wartości 70 000 euro. A jednak po przeprowadzonym remanencie przyznał, ze srebro nie zostało przez sprawców skradzione.

Zeznania pokrzywdzonego potwierdzone są w znacznej części wyjaśnieniami samego oskarżonego M. D.. Podawał on bowiem w postępowaniu przygotowawczym, że kiedy przejrzał co jest w torbach, to stwierdził, że były tam pieniądze o różnych nominałach, że był również pakunek zawinięty w strunową torebkę, w którym znajdowało się złoto, około 1 kg, w tym sztabka o wymiarach 5x5x1 cm oraz inne wyroby tj. kawałki łańcuszków, listki złota, zapięcia. Na rozprawie oskarżony początkowo wskazywał, że nie wie, czy tam były wyroby, czy jakieś sztabki, że on tego dokładnie nie widział oraz, że woreczek ze złotem miał wagę jakieś pół kilograma, a w prokuraturze powiedzieli, że tam było 1,3 kg złota, ale on tego nie ważył. Dopiero po odczytaniu mu wcześniejszych wyjaśnień stwierdził, iż mówiąc wcześniej na rozprawie, że było pół kilograma, to że tyle ważyła chyba sama ta sztabka. Tłumaczenie to jest kompletnie nieprzekonujące zważywszy, że jak powyżej zacytowano, oskarżony twierdził wówczas, że nie wie czy tam były wyroby, czy jakieś sztabki. Jedynym zatem racjonalnym wytłumaczeniem tych odmienności jest to, że oskarżony nieudolnie, próbował pomniejszać ilość skradzionego złota. Z całą pewnością jednak uznać należy za przekonujące, iż oskarżony nie wiedział dokładnie ile tego złota było, podawał jedynie szacunkową wagę około 1 kg, gdyż tego nie ważył.

Podobnie rzecz ma się z pieniędzmi, których jak sam oskarżony przyznaje nie liczył, a zatem nie byłby w stanie podać kwoty. Z tego względu sąd jako kompletnie nieprzekonujące uznał podawaną przez niego wartość od 120 000 do 125 000 zł. Oskarżony nie licząc gotówki nie mógłby „na oko” stwierdzić, że w torbie foliowej jest wskazywana przez niego kwota. To twierdzenie wynika raczej zapewne z faktu, że wcześniej usłyszał od R. R., że taka kwota tam na pewno będzie i to będzie dola oskarżonego.

Sąd nie dał wiary wyjaśnieniom oskarżonego, co do wskazywanej przez niego kwoty skradzionych pieniędzy, gdyż jak już wyżej wskazano były sprzeczne z zeznaniami Ł. O. (1). Pokrzywdzony od samego początku wskazywał, że zostały skradzione oprócz pieniędzy w złotych również pieniądze w euro o bardzo dużej wartości.

Podnieść należy, iż oskarżony wyrażał chęć dobrowolnego poddania się karze bez przeprowadzania rozprawy i wnosił m.in. o zasądzenie wobec niego obowiązku naprawienia szkody w kwocie ponad 600.000 zł. Gdyby oskarżony nie ukradł takiej gotówki o jakiej mowa w zarzucie, to całkowicie niezrozumiałym byłaby chęć przyjęcia na siebie takiego zobowiązania.

Uprawdopodabniają tę wersje pokrzywdzonego Ł. O. także zeznania R. R. (1), który podczas pierwszego przesłuchania, kiedy jeszcze nie wiedział, że zostanie ujawniona jego rola w tym przestępstwie, zeznał, że skradziona została jakaś duża gotówka, wskazywał jedynie, że nie wie ile tego mogło być, bo nie zajmował się pieniędzmi. Nie podnosił wówczas, że pieniądze pokrzywdzony winien mieć w schowku za siedzeniem, tak jak to przedstawiał przed sądem.

Ponadto przesłuchiwany na rozprawie R. R. podawał, że te pieniądze, które zbierali u klientów były w reklamówce, bo do reklamówki wkładał je Ł. O. odbierając gotówkę od klientów. A co więcej wskazywał, że klienci płacili różną walutą, część w złotówkach część w euro. Te depozycje potwierdzają zeznania Ł. O. (1), że skradzione zostały także pieniądze w walucie euro, że dysponował takimi pieniędzmi.

Sąd nie dał natomiast wiary zeznaniom świadka Ł. O. złożonym na rozprawie, że skradziona kwota euro, to były pieniądze nie tylko z utargu, ale także firmowe, które zabrał z W. na różne potrzeby, zakupy, a nawet na otwarcie hurtowni w Polsce, które mieli w planach. Świadek Ł. O. bowiem w postępowaniu przygotowawczym nie wspominał o takiej okoliczności, jak przywiezienie z W. dużej gotówki m.in. na otwarcie hurtowni. Podawał jedynie, że z uwagi na fakt, iż był to 10 dzień podróży, to ta gotówka miała równowartość około 450 000 zł. Jego późniejsze twierdzenie jest ponadto kompletnie nieprzekonujące, gdy weźmie się pod uwagę fakt, iż to była już końcówka tego wyjazdu służbowego, a Ł. O. jednak nie spożytkował tych pieniędzy zgodnie ze wskazywanym na rozprawie celem.

Można jedynie domniemywać, iż wersja przedstawiona przed sadem wynikała z faktu, że pokrzywdzona firma nie potrafiła przedstawić dokumentów potwierdzających transakcje zawarte na wskazywaną w zeznaniach Ł. O. kwotę. Załączona została bowiem do akt jedna faktura z tego okresu tj. z dnia 13 lipca 2017r. na kwotę 25 226,05 euro wraz z dowodem przelewu na taką kwotę.

Przesłuchiwani kontrahenci firmy (...) nie podawali ani konkretnych dat, ani kwot z ewentualnych zawartych wówczas z firmą (...) transakcji. Wyłącznie w zeznaniach świadka W. S. pada stwierdzenie, że w dniu 18 lipca 2017r. jego dwie firmy zakupiły od pokrzywdzonej firmy wyroby za kwotę 39 000 euro. W zeznaniach innych przesłuchanych klientów, jeśli w ogóle wskazywano, to jedynie wartości transakcji, jakie zwykle zawierali z pokrzywdzoną firmą. Pojawiały się w tych stwierdzeniach kwoty jednorazowych transakcji o wartości 10 000 euro, czy 50 000 zł., choć także i niższe.

Dla przykładu wskazać należy, iż świadek A. W. podawał, że jednorazowo transakcje mały wartość 4-8 tyś. Euro, J. K. podawała wartość 20-40 tyś. zł, Ł. C. podawał wartość jednorazowych transakcji w kwocie ok 50 tyś. zł, K. W. wskazywał, że transakcje jednorazowe zaczynają się od kwoty 5 do 10 tyś euro, B. N. podawał wartość od 30 do 50 tyś. zł.

Mając na uwadze podawane przez niektórych świadków kwoty, jest jak najbardziej realne, że w momencie kradzieży Ł. O. (1) dysponował kwotą 75 000 euro i 120 000 zł w gotówce.

Więcej światła na te okoliczności związane z brakiem dokumentów potwierdzających wartość zawartych transakcji rzucają zeznania świadka R. R. (1), w których podawał, że być może Ł. O. woził pieniądze na czarno i były niefakturowane. Akurat w tym względzie sąd dał wiarę twierdzeniom R. R. (1). Nie było bowiem w jego interesie, jako osobie stojącej pod zarzutem współsprawstwa, która będzie być może odpowiadać za wyrządzoną szkodę, podawać okoliczności potwierdzające, że pokrzywdzona firma mogła mieć dużą ilość gotówki, której nie jest w stanie potwierdzić fakturami. A zatem skoro to zeznał, to nie ma podstaw by kwestionować takie twierdzenia. Tym bardziej, iż są zeznania kontrahentów pokrzywdzonej firmy, z których wynika, że płacili nie tylko przelewem, ale także gotówką. Tak zeznał świadek J. S., który widział się z Ł. O. (1) w połowie lipca 2017r.

Potwierdzeniem zeznań Ł. O. (1), że został mu wówczas skradziona cała gotówka jaką dysponował, są także zeznania świadka B. B., z których wynikało, że w dniu 20 lipca 2017r. zadzwonił do niego Ł. O. (1) i poprosił go, aby uregulował należności powstałe po dostawie towaru, ponieważ potrzebował pieniądze, gdyż został okradziony. Oczywistym jest zatem, że gdyby rzeczywiście, tak jak próbował przekonywać R. R. Ł. O. (1) miał nadal w schowku pieniądze, to nie musiałby prosić o uregulowanie należności z uwagi na to, że są mu te pieniądze potrzebne. W świetle tych zeznań mało prawdopodobnym jest także, by Ł. O. rzeczywiście tak jak zeznał R. R. znalazł później w samochodzie kartę płatniczą, którą dokonywał płatności.

Sąd dał wiarę Ł. O. (1) odnośnie tego, gdzie przechowywał skradzione złoto i gotówkę w momencie kradzieży. Skoro bowiem oskarżony M. D. dostał instrukcje, by z wnętrza zabrać torby, które będą się znajdowały na przednim siedzeniu oraz torbę foliową ze schowka, to rzeczywiście R. R. (1) wiedział, że tam będzie się znajdowało złoto i pieniądze. Tym samym sąd nie dał wiary zeznaniom R. R. (1), że pieniądze powinny być w schowku za fotelem, że nawet po przyjeździe do W. były z tego schowka wyjmowane. Gdyby to rzeczywiście było zgodne z prawdą, to nie nadał by oskarżonemu takiego jak wyżej opisany sposobu dokonania tego przestępstwa. Uznać należy, iż R. R., który obecnie stoi pod zarzutem współdziałania w tym przestępstwie, miał powód by umniejszać straty pokrzywdzonych.

Ponieważ Ł. O. (1) w swoich zeznaniach przeliczał skradzione złoto po cenach w euro, sąd odnośnie wartości skradzionego złota oparł się na ustaleniach policji, z których wynikało, iż na dzień 19 lipca 2017r. według danych Narodowego Banku Polskiego cena złota wynosiła 145,47 zł za gram, zostało to bowiem przez sąd zweryfikowane na internetowych stronach NBP. Podkreślić jednak należy, iż wskazana cena złota dotyczyła złota próby 1000. Ponieważ skradzione zostało nie tylko 1197 gramów złota o tej najwyższej próbie, ale także złoto o próbie 585 w ilości 196 gramów, to sąd odpowiednio pomniejszył wartość skradzionego złota niższej próby i ustalił, że złoto miało w momencie kradzieży wartość 16 677,64 zł. Wskazać bowiem należy, iż Ł. O. (1) przeliczał skradzione złoto jedynie po cenie za gram kruszcu, nie wskazując zwiększonej wartości z uwagi na to, iż część tego złota była w wyrobach.

Również jeśli chodzi o wartość waluty sąd oparł się na ustaleniach policji, z których wynikało, iż na dzień 19 lipca 2017r. według danych Narodowego Banku Polskiego kurs 1 euro wynosił 4,20 zł, co także zostało przez sąd zweryfikowane na internetowych stronach NBP. Tym samym wartość 75 000 euro stanowiło równowartość 315 000 zł.

Sąd uznał za przekonujące twierdzenia pokrzywdzonego L. O. także w zakresie pozostałych rzeczy, które zostały zabrane przez sprawców, a mianowicie karty bankomatowe i kredytowe wystawione przez dwa banki włoskie, prawo jazdy należące do Ł. O. (1), a także inne jego rzeczy osobiste, takie jak ubrania, czy buty. Przede wszystkim uznać należy, iż pokrzywdzony nie miał żadnego powodu, by podawać nieprawdziwe okoliczności odnośnie zabranych kart płatniczych oraz dokumentu w postaci prawa jazdy, albowiem nic na takim pomówieniu by nie zyskał. Ponadto twierdzenia pokrzywdzonego korelują z zeznaniami świadka R. R., który wskazywał, że po ujawnieniu tej kradzieży Ł. O. (1) informował go, że został mu skradziony portfel, że musi zatelefonować do banku, żeby poblokować karty oraz podawał, że pojechali następnie z Ł. O. do G.., czyli miejscowości skąd pochodził pokrzywdzony, by wyrobił sobie nowe prawo jazdy.

Ze względu na powyższe sąd jako niewiarygodne ocenił twierdzenia M. D., że oprócz złota i pieniędzy w torbach były same ubrania, kwestionując tym samym zabór kart płatniczych i prawa jazdy.

Odnośnie podawanej przez pokrzywdzonego wartości rzeczy osobistych sąd dał także w pełni wiarę zeznaniom Ł. O. uznając, iż wskazywana przez niego kwota 1 000 euro (równowartość 4200 zł) jest wartością nie wygórowaną i jak wskazuje doświadczenie życiowe odpowiadającą realnej wartości takich rzeczy.

Zasługują także na wiarę wyjaśnienia oskarżonego M. D., że wyrzucił walizki do koszy na śmieci poza W., a pakunek z pieniędzmi i złotem zawiózł do swojego magazyn, który znajduje się we W. przy ul. (...). Ponieważ, jak sam oskarżony wskazywał, zostawił ten łup nie w tym dużym magazynie warzywnym, który przeszukiwała policja, ale w drugim mniejszym budynku, nie został on przez funkcjonariuszy ujawniony w trakcie czynności w prowadzonym postępowaniu. Okoliczności, że oskarżony stracił kontrolę nad łupem potwierdza fakt, iż oskarżony poprosił o przeprowadzenie wizji lokalnej pod pozorem wskazania miejsca przechowania skradzionych rzeczy, chcąc tak naprawdę sprawdzić jedynie to miejsce, bo w czasie tej wizji przejeżdżał obok tego magazynu, gdzie był pozostawiony ten łup.

Jako niewiarygodne sąd ocenił twierdzenia oskarżonego R. Ć., że robił wówczas jedynie przysługę podwiezienia M. D., że nie wiedział po co jedzie naprawdę do Ł.. Jest to bowiem przede wszystkim sprzeczne z wyjaśnieniami M. D. złożonymi na rozprawie, w których wskazuje on, że poinformował R. Ć., że jadą na kradzież. Oskarżony M. D. (1) w czasie śledztwa podawał, co prawda, że kiedy poprosił o to R. Ć. to zapytał go wówczas, czy go zawiezie 200 km od W.. Natychmiast jednak dodawał, że oczywiście uprzedził R. Ć., że nie będzie brał udziału w żadnym przestępstwie. Oczywiste jest dla sądu jedynie to, że gdyby rzeczywiście rozmowa dotyczyła tylko podwiezienia, to M. D. nie musiałby zapewniać R. Ć., ze nie będzie brał udziału w przestępstwie. Co samo w sobie świadczy już o kompletnej nieprawdziwości tej wersji, że R. Ć. miał tylko M. D. (1) podwieźć nie wiedząc w jakim celu.

Sam oskarżony M. D. zorientował się jak absurdalnie zabrzmiało jego zapewnienie, dlatego natychmiast prostował, że źle to ujął, że mówił R. Ć. tylko, że ma go zawieźć.

Tym wyjaśnieniom M. D. jednak sąd nie dał wiary i potraktował wyłącznie jako próbę ochronienia R. Ć.. Podkreślić należy, iż mimo, że w postępowaniu przygotowawczym M. dolata i R. Ć. twierdzą, że R. Ć. miał podwieźć M. D. i nie wiedział, że w celu kradzieży, to jednocześnie żaden z nich nie wskazuje, jaki miał być powód wyjazdu M. D. do Ł.. Byłoby to naturalne prosząc kogoś o zawiezienie w określone miejsce wskazać powód wyjazdu. Taka konstatacja jest uprawniona choćby w kontekście drugiego z mężczyzn, który wówczas podwozili M. D.. Drugiemu z nich tj. T. T. (1) oskarżony M. D. wskazywał, że będą jechać po części samochodowe. Dlaczego zatem nie ma w wyjaśnieniach oskarżonych takiego powodu podawanego R. Ć.? Jedyna racjonalna odpowiedź jaka w kontekście tego porównania się nasuwa, to ta, że R. Ć. znał prawdziwy powód wyjazdu i nie miał podawanego żadnego zmyślonego.

Taki powód pojawia się w wyjaśnieniach R. Ć. dopiero w wyjaśnieniach złożonych przed sądem kiedy twierdził, że M. D. jechał odebrać przesyłkę. Ten wątek zostanie jednak omówiony poniżej wraz z innymi przesłankami świadczącymi o tym, iż oskarżony R. Ć. zdawał sobie doskonale sprawę w czym uczestniczy.

Zasługują natomiast na wiarę twierdzenia oskarżonego R. Ć., że za swój udział otrzymał 1000 zł. potwierdza to w złożonych w postępowaniu przygotowawczym wyjaśnieniach sam M. D. (1). Ta okoliczność tym bardziej wskazuje, iż nie mogło chodzić o zwykłą przysługę podwiezienia. Jak sam oskarżony R. Ć. przyznaje nie prowadził usług taksówkarskich, a zatem nie ma podstaw by przeliczać koszty takiej przysługi po kursie pobieranym przez taksówkarzy. Gdyby M. D. miał zapłacić za zwykłą przysługę tyle co za taksówkę, to już samo to powinno wzbudzić podejrzenie, dlaczego M. D. nie skorzystałby z taksówki, a fatygował R. Ć.. Ponadto oskarżony M. D. nie należał raczej do osób hojnie wynagradzających za udzielaną mu pomoc, skoro jak sam R. Ć. wyjaśnia kiedy pomagał mu przy rozkładaniu warzyw, to za tę pomoc otrzymywał warzywa, że tylko raz dostał od niego jakieś pieniądze, kiedy pomagał mu przy remoncie samochodu.

Tym samym sąd jako niewiarygodne ocenił wyjaśnienia oskarżonego M. D. złożone przed sądem, że dał oskarżonemu R. Ć. najpierw kwotę 1 000 zł, a następnie 10 000 zł w dwóch ratach, kiedy ten dowiedział się co było przedmiotem kradzieży. Z całą pewnością bowiem już po fakcie oskarżony M. D. nie miał żadnego powodu, by wtajemniczać R. Ć., jak cenny był uzyskany łup, skoro nie informował go o tym wcześniej, narażając się tym samym na zwiększenie się po stronie wspólnika żądań co do wysokości jego udziału.

Na marginesie podnieść należy, iż w świetle powyżej wskazanych wyjaśnień oskarżonego R. Ć., z których wynikało, iż dorabiał u oskarżonego rozkładając warzywa w zamian za produkty żywnościowe, zdziwienie budzą jego późniejsze twierdzenia, że M. D. nie może znać jego sytuacji, bo on duże zakupy u niego robił, wydając dziennie jakieś 100 zł i zawsze płacił gotówką.

Sąd dał natomiast wiarę oskarżonemu R. Ć. że pieniądze w kwocie 1 000 zł otrzymał od M. D. już po powrocie do W., uznając za nieprzekonujące twierdzenia oskarżonego M. D. złożone przed sądem, że dał te pieniądze przed wyjazdem. Jak bowiem wynika z wyjaśnień samego oskarżonego M. D. złożonych w śledztwie, przed wyjazdem dał R. Ć. 200 zł. na paliwo, co było całkowicie uzasadnione faktem, że jak wyjaśnia sam R. Ć., był on w ciężkiej sytuacji finansowej i nie miał pieniędzy nawet na paliwo do samochodu, a po dokonaniu kradzieży i powrocie do W. dał mu 1 000 zł. Jest całkowicie przekonujące także w świetle doświadczenia życiowego, że oskarżony M. D., wbrew temu co twierdzi przed sądem, nie wypłacałby R. Ć. jego doli z własnej kieszeni, tylko dopiero z pieniędzy skradzionych. Jest całkowicie nieprawdopodobnym, gdy jak sam mówi, nie był, aż taki pewny swojego zarobku, by ryzykował stratę własnych pieniędzy. Podobnie zresztą rzecz się miała z T. T., któremu przecież także oskarżony nie wypłacił pieniędzy z góry, tylko dopiero po powrocie do W..

Sąd jak już wskazywano powyżej jako wiarygodne ocenił wyjaśnienia oskarżonego R. Ć. w tej części, w której opisywał jak dokonane zostało to przestępstwo, a mianowicie, że kiedy zaparkowali w Ł. samochód, to M. D. (1) cofnął się jakieś 15 metrów do tyłu, że to wszystko trwało z 4 minuty, razem z tym drugim podejściem do samochodu M. (...), że M. D. podszedł do auta, które było otwarte i nikogo tam nie było.

Opis ten w oczywisty sposób wskazuje, iż oskarżony R. Ć. nie mógł uważać, że oskarżony M. D. odebrał w taki sposób jakąkolwiek przesyłkę. Podchodząc do samochodu przy którym nie było żywego ducha. Tym bardziej, o czym także nie należy zapominać, że kiedy przyjechali na miejsce to przy tym samochodzie byli mężczyźni, dlatego oskarżeni robili rundę pomiędzy uliczkami zanim zaparkowali na miejscu.

Z całą pewnością by odebrać przesyłkę nie musieliby także oskarżeni parkować kilkanaście metrów od samochodu, z którego następnie M. D. musiał taszczyć dwie torby podróżne i worek. Mogliby podjechać i zaparkować obok M. (...).

W takich okolicznościach oskarżony R. Ć. nawet jeśli jechałby do Ł. niczego nie świadom, to z całą pewnością na miejscu już nie mógł mieć żadnych wątpliwości w czym uczestniczy. Sam R. Ć. (2) wyjaśniał, że trochę go to zdziwiło, bo zdał sobie najwyraźniej sprawę, że ta sytuacja nijak nie pasowała do lansowanej przez niego teorii, że podwoził wówczas M. D. (1) po odbiór przesyłki.

Tym bardziej, iż, jak wynika z zeznań świadka K. S. (1), a także samego oskarżonego M. D. (1), M. D. (1) dokonując tej kradzieży miał na rękach czarne rękawiczki. K. S. podkreślała, że rękawiczki zwróciły jej uwagę, bo na dworze było wówczas ciepło, a na sobie mężczyzna miał koszulkę z krótkim rękawem. Taka okoliczność tym bardziej musiałaby wzbudzić podejrzenia u R. Ć. (1), czyli niczego nie świadomej osoby, która miała jedynie podwieźć znajomego. Fakt, że oskarżony miał wówczas przy sobie rękawiczki potwierdzają także zeznania świadka T. T., który podawał, że znajdowały się one razem ze skradzionymi rzeczami w bagażniku jego samochodu i oskarżony potwierdził, że należą do niego.

Oskarżony R. Ć. (2) mimo, iż podaje, że cała sytuacja trwała krótko około 4 minut, to bardzo dokładnie obserwował M. D., skoro widział, że podchodził do samochodu, który był otwarty, przy którym nikogo nie było, że M. D. (1) dwukrotnie udawał się do M. (...) po torby. Nie mógł zatem nie dostrzec czarnych rękawiczek na jego dłoniach, skoro dostrzegła je z dużo dalszej odległości osoba postronna.

Dlatego zdaniem sądu kompletnie nieprzekonujące są wyjaśnienia R. Ć., najpierw, że nie pamięta, a następnie, że nie zwracał uwagi, czy M. D. miał rękawiczki na rękach.

Co więcej o tym, iż oskarżony R. Ć. doskonale wiedział, że M. D. nie odbierał wówczas żadnej przesyłki świadczy wypowiedziane przez niego na rozprawie zdanie, że zapytał M. D., kiedy następnego dnia jechali do jego rodziców, co było ciekawego w walizkach, a on powiedział, że nie wie. Oczywistym jest bowiem, że gdyby M. D. (1) odbierał przesyłkę, dla siebie przeznaczoną, to już jadąc po nią wiedziałby co w niej jest. Fakt zadania przez R. Ć. takiego pytania oskarżonemu M. D. świadczy o tym, iż kiedy udawali się na miejsce przestępstwa, to nie wiedzieli co dokładnie będzie w skradzionych torbach. Jak wynika z wyjaśnień M. D. nie informował on wówczas R. Ć., co będzie przedmiotem kradzieży, sam zresztą dokładnie nie wiedział, co poza pieniędzmi w kwocie 120 000, które miały być dla niego, będzie się tam znajdowało. Całkowicie racjonalne jest zatem, że R. Ć. wcześniej nie będąc wtajemniczony co to będzie za łup, dopiero następnego dnia zapytał, co było w walizkach. Sąd dał wiarę oskarżonemu R. Ć., że uzyskał wówczas odpowiedź, że M. D. nie wie, jak już bowiem powyżej wskazywano M. D. nie miał żadnego interesu w tym, by R. Ć. o tym szczerze informować.

Jak niewiarygodne są wyjaśnienia oskarżonego R. Ć. co do jego świadomości, świadczy choćby fakt, że w postępowaniu przygotowawczym podawał odmienny w szczegółach opis swoich obserwacji dokonywanej kradzieży. Podawał, że obserwował, jak M. D. podchodzi do M. (...) we wstecznym lusterku , a jednocześnie twierdził, że nie widział samego momentu, jak on otwiera drzwi od M., ponieważ zajął się ustawianiem radia, że usłyszał tylko po kilku sekundach, jak klapa od A. trzasnęła i do środka auta wsiadł z powrotem M., że następnie M. D. ponownie udał się w kierunku M. otworzył normalnie od niego drzwi pasażera i coś z niego wyciągnął, a kiedy szedł w kierunku A., to w ręku trzymał zwykłą foliówkę i że dopiero kiedy M. D. wysiadł zobaczył, że oprócz torebki ma dużą walizkę. Ewidentnie w tych wyjaśnieniach oskarżony próbował ukryć fakt, iż widział jak M. D. wyciąga torby podróżne z otwartego samochodu, choć w świetle jego wyjaśnień złożonych przed sądem, że auto było otwarte i że następnego dnia zapytał M. D. co było w walizkach, wiedział dokładnie jak wyglądała kradzież i co zostało przez M. D. zabrane z otwartego M.. A skoro próbował to w postępowaniu przygotowawczym ukryć, to tym bardziej świadczy o tym, iż zdawał sobie sprawę, iż ta wiedza stawia go w złym świetle.

O nieprawdziwości twierdzenia oskarżonego R. Ć., iż nie wiedział on, że uczestniczy w dokonaniu przestępstwa, świadczą także inne odmienności w wyjaśnieniach oskarżonego. W postepowaniu przygotowawczym podczas ostatniego przesłuchania oskarżony R. Ć. podawał, że kiedy spotkał przypadkowo M. D. (1) na podwórku jeszcze tego samego dnia po powrocie do W., nie pytał go czym wracał do Ł., bo go to nie interesowało, ponieważ miał go tylko zawieźć do Ł., nie było mowy, żeby go R. Ć. odbierał. Natomiast przed sądem twierdził już, że był bardzo zdziwiony, że M. D. wysiadł z samochodu. Tę pierwsza wersję potwierdzają wyjaśnienia oskarżonego M. D., który podawał, że R. Ć. wiedział, że M. D. będzie wracał z kim innym, choć nie wiedział z kim. Świadczy ona o tym, iż R. Ć. doskonale zdawał sobie sprawę w czym uczestniczy, że był w to wprowadzony przez M. D.. Gdyby tak nie było to jak podpowiada doświadczenie życiowe, R. Ć. musiałby jednak zdziwić się tym, że M. D. po przejechaniu kilkuset metrów, od miejsca w którym wyjmował torby, wysiadł i kazał R. Ć. odjechać. Zapewne sam R. Ć. uznał swoje wcześniejsze wyjaśnienia za nieracjonalne, skoro na rozprawie zmienił ich treść twierdząc, że był tym faktem zdziwiony. Tym bardziej, że przed sądem R. Ć. lansował teorię, że miał wówczas podwieźć M. D. po odbiór przesyłki. Po odebraniu przesyłki z całą pewnością M. D. nie musiałby zostawać w Ł. a R. Ć. nakazywać odjazdu.

Sąd dał także wiarę wyjaśnieniom oskarżonego R. Ć., że po dokonanej kradzieży oskarżony M. D. (1) kazał mu zezłomować A.. Gdyby rzeczywiście nie był w nic przez M. D. wtajemniczony, to nie przystałby na wydane mu przez M. D., bez żadnego w świadomości R. Ć. powodu, polecenie zniszczenia samochodu, który przecież nawet do niego nie należał i za który właścicielowi nie zapłacił. To natomiast, że oskarżony zamierzał polecenie wykonać jest bezsporne, gdyż zaprowadził tenże samochód na posesję rodziców w celu jego rozebrania na części, o czym sam wyjaśnia.

Oskarżony M. D. twierdził wprawdzie, że nie kazał likwidować samochodu, że to R. Ć. sam go prosił, żeby go stamtąd od rodziców odebrać, bo sam chciał ten samochód na części rozebrać. Mając jednak na uwadze fakt, iż to M. D. był osobą decydującą o sposobie dokonania tego przestępstwa, a R. Ć. nie był przez niego wtajemniczony we wszystkie szczegóły przestępczego przedsięwzięcia, uznać należy, iż to wyjaśnienia R. Ć. zasługują w tym zakresie na wiarę.

W korelacji z twierdzeniami o podjętej decyzji o zlikwidowaniu samochodu, stoją zeznania W. M., która wskazywała, że kiedy zapytała R. Ć. o samochód, ten odparł, że samochodu nie ma i przekazał jej jedynie przedmioty, które znajdowały się we wnętrzu jej samochodu. Sam oskarżony R. Ć. wskazywał, że z wnętrza A. wyjął wszystkie rzeczy, które nie należały do niego.

Oskarżony R. Ć. (2) dopiero przed sądem twierdził, że zdziwiło go, że ma zezłomować samochód, dlatego właśnie zawiózł go do rodziców i tam miał go rozebrać na części. Jednak dla oceny świadomości i postępowania R. Ć. (1) nie ma tu znaczenia, czy samochód miał być zezłomowany, czy rozebrany na części. Zarówno bowiem jeden, jak i drugi sposób dotyczył pozbycia się tego samochodu. Samochodu, na który, jak sam oskarżony R. Ć. wyjaśniał, ciułał pieniądze z wykonywanych prac dorywczych, bo wcześniej rozmawiał z panią W., że jak odłoży trochę grosza to odkupi od niej auto.

Nie ma oparcia w rzeczywistości podawana przez R. Ć. okoliczność, iż mówił W. M., że rozbierze samochód na części, bo na ich sprzedaży wyjdzie lepiej. Po pierwsze sprzeczne z tą wersja są zeznania W. M., która nie wspominała, by oskarżony informował ja, że ma zamiar rozebrać samochód na części. Powyżej wskazano już, że W. M. uzyskała od R. Ć. jedynie informację, że samochodu nie ma. Dopytywana o ten fakt na rozprawie zeznała, że to po jej stronie była taka opcja rozłożenia samochodu na części, bo to miało się jej lepiej opłacać, ale to była taka luźna rozmowa kiedy się zastanawiała, czy go rozebrać, czy go sprzedać i rozmowa ta była dużo wcześniej, niż ten samochód trafił na posesję ojca oskarżonego.

Ten całkowicie odmienny opis okoliczności wskazuje na nieprawdziwość wersji oskarżonego R. Ć.. Ponadto jest to wersja całkowicie nieracjonalna jeśli się weźmie pod uwagę fakt, iż oskarżony R. Ć. nie był właścicielem tego samochodu, nie kupił go od W. M., nie zapłacił za niego, a zatem nie mógł podejmować decyzji co do ewentualnego rozebrania tego samochodu na części, jedynie informując właścicielkę, że tego właśnie dokonuje.

Świadek W. M., co prawda w postępowaniu przygotowawczym twierdziła, zbieżnie z wyjaśnieniami R. Ć. złożonymi w śledztwie, iż R. Ć. zapłacił jej wówczas za ten samochód 1000 zł, jednak są to twierdzenia niewiarygodne po pierwsze dlatego, iż nieprawdopodobnym jest by takie mienie jak samochód, podlegający rygorom rejestracji, sprzedany został (jak to się wyraził R. Ć. nieformalnie) bez sporządzenia pisemnej umowy, a takową umową nie dysponowali i wskazywali, że taka umowa nie została wówczas spisana. Ani oskarżony, ani świadek W. M. nie podają żadnego racjonalnego powodu, dla którego nie mogli spisać umowy w momencie rzekomego wręczania pieniędzy. Co więcej W. M. twierdziła, że na pytanie co się stało z samochodem (jeszcze zanim otrzymała rzekomą zapłatę) uzyskała odpowiedź R. Ć., że samochód kupił jego kolega. W wersji tej świadek bez jakiejkolwiek refleksji przechodzi do porządku dziennego nad tym, że oskarżony nie będąc właścicielem samochodu nie mógł go sprzedać komukolwiek. Już same te okoliczności wskazują na całkowitą nierealność tej wersji. Podkreślić należy także, iż mimo, że świadek w czasie śledztwa twierdziła, że sprzedała samochód R. Ć., to odebrała go od funkcjonariuszy policji i pokwitowała odbiór wskazując, że samochód A. (...) nr rej. (...) jest jej własnością.

Po drugie sama świadek W. M. zaprzeczyła przedstawianej w postępowaniu przygotowawczym wersji podając przed sądem, że zabrała ten samochód z posesji ojca oskarżonego, a kiedy skończył się przegląd ostatecznie sprzedała samochód innej osobie. Gdyby oskarżony kupił od niej wcześniej ten samochód, a co więcej zapłacił za niego ustaloną cenę, samochód ten nie należałby już do niej i nie mogłaby nim rozporządzić na rzecz innej osoby. Świadek W. M. mimo, iż na rozprawie próbowała zasłaniać się niepamięcią, odnośnie tego jakie były ustalenia z R. Ć., czy oskarżony przyniósł jej 1.000 zł i kupił samochód, to ostatecznie przyznała, że nie sprzedała wcześniej oskarżonemu tego samochodu, próbując na przesłuchującego ją funkcjonariusza zrzucić odpowiedzialność za odmienności w swych depozycjach.

Podkreślić należy, iż zamiar pozbycia się samochodu także wskazuje, iż oskarżeni byli przekonani, że to zatrze ślady i utrudni możliwość dotarcia do nich przez organy ścigania. Czy przekonanie to było racjonalne, to już inna kwestia

Sąd dał wiarę wyjaśnieniom oskarżonego M. D., że dzień wcześniej poprosił T. T. o zabranie go swoim samochodem z Ł. liczył bowiem na to, iż w ten sposób zatrze ślady. W korelacji z tymi wyjaśnieniami pozostają bowiem zeznania świadka T. T. (1), który przyjechał wówczas do Ł. po M. D. (1), by go zabrać z powrotem do W..

Okoliczność, że M. D. już dzień wcześniej poprosił T. T. o zabranie go swoim samochodem z Ł., potwierdziła także w swoich zeznaniach świadek J. P..

Sąd jako wiarygodne ocenił także wyjaśnienia oskarżonego M. D., że poinformował swojego szwagra, iż będzie wiózł części samochodowe. Potwierdził to bowiem T. T.. Jak jednak wynika z zeznań świadka T. T. (1), domyślił się on, że nie wiezie części samochodowych, w szczególności po tym, kiedy oskarżony powiedział, żeby jechał szybko, bo wiezie cztery bańki. T. T. ponadto wyraził przypuszczenie, że pieniądze, które otrzymał za tę przysługę od oskarżonego mogą pochodzić z przestępstwa.

Z zeznań świadka J. P. również wynika, że po całym zdarzeniu T. T. (1) podejrzewał, że wbrew temu co powiedział mu M. D. (1), w walizkach wiezionych przez T. T. nie znajdowały się części samochodowe.

Sformułowanie o „czterech bańkach”, potwierdził w swoich wyjaśnieniach złożonych w postępowaniu przygotowawczym oskarżony M. D.. Wyjaśniał wówczas, że kiedy wsiadł do S., to kazał T. T. kierować się na W. i jechać w miarę szybko, bo mają cztery bańki ze sobą. Co więcej wskazywał, że kiedy T. T. pytał, co oskarżony ma w walizkach, to oskarżony kazał mu się nie interesować. Co także musiało uświadamiać T. T. nielegalność pochodzenia wiezionego mienia. Co prawda oskarżony M. D. na rozprawie wycofał się z wyjaśnień w zakresie sformułowania o czterech bańkach, jednak nie potrafił racjonalnie wytłumaczyć tej odmienności. Twierdzenie bowiem, że T. był w szoku, że go aresztowali i trochę nakoloryzował, a policjantka zadawała oskarżonemu takie pytania, które były jednocześnie właściwie odpowiedzią i dlatego to tak zostało ujęte w tym protokole o tych czterech bańkach, jest całkowicie nieprzekonujące.

Podkreślić należy, iż wypowiedziane przez M. D. do T. T. sformułowanie, że wiezie cztery bańki świadczy o tym, że oskarżony był przekonany o bardzo dużej wartości skradzionego mienia. Dużo większej nawet niż się okazało w rzeczywistości.

Nie zasługują na wiarę twierdzenia świadka R. R. (1), że nie ukrywał się przed wymiarem sprawiedliwości. Świadek bowiem nie stawił się na przesłuchanie, tak jak obiecywał pokrzywdzonym, że gdy będzie miał urlop, to będąc w Polsce złoży zeznania. Całkowicie nieprzekonująca jest wersja, że nie przyjechał wtedy na przesłuchanie, bo zadzwonił do policjantki i ona mu powiedziała, że idzie na urlop, że mam się nie martwić oraz, że nie otrzymywał żadnych wezwań, a z Polski wyjechał tylko dlatego, że nie mógł znaleźć pracy. Po pierwsze jest to twierdzenie niewiarygodne, gdyż świadek konsekwentnie nie potrafi wskazać kto zainicjował ten telefoniczny kontakt. Najpierw twierdził, że to on zadzwonił do policjantki, a w dalszej części przesłuchania podawał, że to policjantka dzwoniła do niego. Z całą pewnością jednak nieobecność jednej z policjantek, nie byłaby żadną przeszkodą do przesłuchania go przez innego funkcjonariusza, gdyby rzeczywiście świadek chciał złożyć zeznania. Jeśli chodzi o nieotrzymywaną rzekomo korespondencję, to dziwnym trafem do R. R. (1) dotarła jednak korespondencja o zajęciu na poczet ewentualnych należności jego własnościowego mieszkania. Dopiero wówczas, gdy zagroziły mu poważne finansowe konsekwencje R. R. (1) postanowił jednak zawalczyć przedstawiając organom ścigania swoja wersję zdarzenia.

Sąd jako wiarygodne sąd ocenił zeznania świadka J. T., choć pominął je przy ustalaniu stanu faktycznego, gdyż nic do sprawy nie wniosły.

Sąd dał także wiarę zeznaniom funkcjonariuszy A. K. i K. G., choć także pominął je przy ustalaniu stanu faktycznego, gdyż dotyczyły one jedynie opisu wykonywanych wówczas przez tych policjantów czynności.

Biorąc powyższe pod uwagę Sąd uznał, że można M. D. (1) i R. Ć. (1) postawić zarzut winy co do zarzucanego im czynu, gdyż w tych warunkach jakie istniały mogli zachować się zgodnie z nakazem normy prawnej. W rozpoznawanej sprawie nie ma okoliczności, które wskazywałyby na istnienie szczególnej sytuacji motywacyjnej, która wyłączałaby winę sprawców.

Przestępstwo zarzucane oskarżonym popełnione było umyślnie, z zamiarem bezpośrednim. Oskarżeni wiedzieli, że dokonują czynu zabronionego i chcieli go dokonać.

Swoim zachowaniem oskarżeni wyczerpali dyspozycję art. 278 § 1 kk w zw. z art. 294 § 1 kk, art. 278 § 5 kk i art. 276 kk w zw. z art. 11 2 kk. Podkreślić należy, iż Każdy ze sprawców miał określoną rolę w tym czynie. R. R. (1) je zaplanował i umożliwił pozostawiając otwarte drzwi w samochodzie M. (...), M. D. (1) dokonał zaboru mienia z samochodu, a R. Ć. (2) zapewnił M. D. transport na miejsce przestępstwa i umożliwił szybkie oddalenie się z tego miejsca. Co więcej udział R. Ć. w pożyczonym samochodzie, miał utrudnić organom ścigania ustalenie sprawców, tak zresztą, jak kolejna zmiana samochodu na S. (...). T., w czasie powrotu do W..

Zgodnie z dyspozycją art. 278 § 1 kk karze w nim określonej podlega osoba, która dopuszcza się zaboru cudzej ruchomości w celu jej przywłaszczenia. Oskarżeni wraz z R. R. (1) dokonali zaboru złota i rzeczy osobistych w postaci ubrań i butów posiadających określoną wartość wyrażoną w pieniądzu i mogących uczestniczyć w obrocie, a nadto stanowiących własność firmy (...), a także pieniędzy w walucie polskiej i obcej tj. w euro. Wszystkie wskazane rzeczy bez wątpienia korzystają z ochrony należnej cudzym ruchomościom, a przewidywanej przez przepisy prawa karnego. Nie można bowiem zgodzić się z twierdzeniem obrońcy oskarżonego M. D., która w glosach końcowych podnosiła, iż nie zasługuje na ochronę osoba, która prowadzi działalność nieewidencjonowaną. Kwestia nie odprowadzania podatków od zawieranych transakcji jest zupełnie innym tematem, którym winny się ewentualnie zając inne organa ścigania. Bezprawnemu zaborowi cudzego mienia niewątpliwie towarzyszył cel przywłaszczenia, czyli wyjęcia rzeczy spod władztwa osób uprawnionych, włączenie do swojego majątku i postąpienia jak z własną.

Ponieważ skradzione mienie miało wartość powyżej 200 000 zł., co stanowiło mienie znacznej wartości w rozumieniu art. 115 § 5 kk, czyn oskarżonych wypełnił także dyspozycję art. 294 § 1 kk. Całkowicie niezrozumiały jest także kolejny wniosek obrońcy oskarżonego M. D., by wyeliminować ten przepis z kwalifikacji czynu. W wyjaśnieniach swych oskarżony M. D. konsekwentnie wskazywał, że ukradł złoto o wadze około 1 kg i co najmniej 120 000 zł., a zatem już tylko to bezspornie wskazywane przez samego oskarżonego mienie miało wartość zdecydowanie przekraczającą kwotę 200 000 zł. wskazaną w art. 115 § 5 kk. Abstrahując nawet od tego, że oskarżony M. D., jak to już podnoszono, chciał naprawić szkodę w wysokości wskazanej w zarzucie, to nawet w świetle jego własnych wyjaśnień nie ma podstaw do wyeliminowania art. 294 § 1 kk.

Ponieważ sprawcy dokonali także zaboru kart bankomatowych i kart kredytowych z dwóch banków włoskich wypełnili także dyspozycję art. 278 § 5 kk, zgodnie z którym przepisy o kradzieży cudzej rzeczy ruchomej stosuje się odpowiednio także do kradzieży karty uprawniającej do podjęcia pieniędzy z automatu bankowego.

Sąd nie podzielił natomiast poglądu prokuratora, że sprawcy wyczerpali tez dyspozycję art. 275 § 1 kk, zgodnie z którym karze podlega osoba, która kradnie dokument stwierdzający tożsamość innej osoby albo jej prawa majątkowe. Dokument w postaci prawa jazdy nie jest ani dokumentem stwierdzającym tożsamość ani stwierdzający prawa majątkowe. Dokument ten stwierdza jedynie uprawnienia danej osoby, w tym przypadku Ł. O. (1), do kierowania pojazdami. Dlatego zdaniem sądu jego zabór przez sprawców wypełnia dyspozycję art. 276 kk. Sankcji określonej w art. 276kk podlega ten, kto niszczy, uszkadza, czyni bezużytecznym, ukrywa lub usuwa dokument, którym nie ma prawa wyłącznie rozporządzać. Sprawcy usunęli spod władztwa Ł. O. (1) jego prawo jazdy, czyli dokument którym z całą pewnością nie mieli prawa rozporządzać. Dokument ten po dokonanym czynie nie został przez nich zwrócony pokrzywdzonemu, nie przekazali go też organowi urzędu gminy, który wystawiał ten dokument. A zatem trwale usunęli go spod władztwa osoby uprawnionej do dysponowania tym dokumentem.

Podkreślić należy, iż sprawcy kradnąc torbę podróżną, w której zwyczajowo znajdują się rzeczy osobiste właściciela torby, musieli zdawać sobie sprawę, że może być wśród nich portfel, a w nim dokumenty, czy karty płatnicze. Dlatego zdaniem sądu oskarżeni wypełnili wszystkie powyżej wskazane przepisy kodeksu karnego.

W myśl art. 11 § 2 kk ten sam czyn może stanowić tylko jedno przestępstwo. Jak zostało wykazane działanie oskarżonych, to jeden czyn jednak wyczerpujący znamiona określone w kilku przepisach ustawy karnej. Z tego względu w niniejszej sprawie Sąd zgodnie z art. 11 § 2 kk skazał oskarżonych za jedno przestępstwo na podstawie wszystkich zbiegających się przepisów.

Przesądzając o winie M. D. Sąd uznał, że karą adekwatną do stopnia jego zawinienia będzie kara 3 lat pozbawienia wolności, a przesądzając o winie R. Ć. (1) kara 2 lat i 6 miesięcy pozbawienia wolności. Sąd przychylił się tu do stanowiska samego oskarżonego M. D., który o wymierzenie kary w takiej wysokości wnosił, uznając iż jest to kara adekwatna do stopnia zawinienia i społecznej szkodliwości popełnionego czynu.

Na niekorzyść oskarżonych przemawiał bardzo wysoki stopień społecznej szkodliwości przypisanego im przestępstwa, nagminność przestępstw przeciwko mieniu na terenie całego kraju, bardzo wysoka wartość szkody, trzykrotnie przekraczająca próg wskazany w art. 115 § 5 kk i okoliczność, że szkoda ta nie została naprawiona nawet w części, fakt, iż pokrzywdzone tym czynem zostały dwa podmioty, a także wypełnienie jednym czynem kilku przepisów ustawy, ponadto fakt, że było współdziałanie przestępcze, a co więcej czyn ten był zaplanowany.

Na korzyść M. D. Sąd zaliczył obecną niekaralność oskarżonego, albowiem wcześniejsze skazania uległy już zatarciu.

Sąd zaliczył na niekorzyść R. Ć. jego uprzednią karalność, w tym za przestępstwa przeciwko mieniu. Wymierzył mu jednak karę niższą niż M. D. mając na względzie jego mniej znaczącą rolę w tym przestępstwie. Sąd miał na uwadze także, iż korzyść oskarżonego R. Ć. jaką miał uzyskać z tego przestępstwa, była już w momencie zaproponowania mu przez M. D. (1) udziału w nim, niewielka, w porównaniu do korzyści jaką mieli odnieść z tego przestępstwa oskarżony M. D., czy R. R. (1).

Sąd w oparciu o art. 46 § 1 kk uwzględnił wniosek pokrzywdzonego i zasądził na rzecz Firmy (...) kwotę 621 605,23 zł, czyli wartość szkody jaką odniósł ten pokrzywdzony ustalonej przez sąd. Z urzędu także sąd zasądził od oskarżonych na rzecz Ł. O. (1) kwotę 4 200 zł, czyli wartość skradzionych mu rzeczy. Tym bardziej, iż oskarżony M. D. w swoim wniosku o poddanie się karze chciał by zobowiązać go do naprawienia całości wyrządzonej szkody. W oparciu o przepisy prawa cywilnego, które w tym przypadku stosuje się odpowiednio sąd orzekł solidarne naprawienie szkody od obu oskarżonych.

W ocenie Sądu orzeczone w tej wysokości kary spełnią cele zapobiegawcze i wychowawcze jakie kara winna spełniać.

Na podstawie art. 63 § 1 kk na poczet orzeczonej kary pozbawienia wolności Sąd zaliczył oskarżonym M. D. i R. Ć. okres tymczasowego aresztowania od dnia 21 lipca 2017r. do dnia 11 czerwca 2018r.

Na podstawie § 4 ust. 1, § 17 ust. 2 pkt 5, § 20 rozporządzenia Ministra Sprawiedliwości z dnia 3 października 2016r. w sprawie ponoszenia przez Skarb Państwa kosztów nieopłaconej pomocy prawnej udzielonej przez adwokata z urzędu (Dz.U. poz. 1714 ) Sąd zasądził na rzecz adwokat A. P. kwotę 1697,40 zł. tytułem zwrotu kosztów obrony z urzędu oskarżonego R. Ć., uwzględniając charakter sprawy i ilość terminów.

Na podstawie art. 624 § 1 kpk Sąd zasadził od oskarżonych kwoty po 500 zł tytułem częściowego zwrotu kosztów sądowych, w pozostałej części zwolnił oskarżonego od kosztów sądowych uznając, że ich uiszczenie w całości byłoby dla nich zbyt uciążliwe (zważywszy na znaczna wysokość tych kosztów, jedna opinia z zakresu genetyki kosztowała bowiem 3 455,14 zł) ze względu na obciążenie finansowe wynikające z niniejszego wyroku oraz orzeczoną bezwzględna karę pozbawienia wolności.

Dodano:  ,  Opublikował(a):  Beata Suliga
Podmiot udostępniający informację: Sąd Okręgowy w Łodzi
Data wytworzenia informacji: