III K 106/23 - wyrok z uzasadnieniem Sąd Okręgowy w Białymstoku z 2024-06-28

sygn. akt III K 106/23

WYROK

W IMIENIU RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ

Data: 28 czerwca 2024 r.

Sąd Okręgowy w Białymstoku, III Wydział Karny, w składzie:

Przewodniczący: Sędzia Sądu Okręgowego Sławomir Cilulko

Protokolant: Marta Szypulewska

przy udziale prokuratora Andrzeja Olszewskiego z Prokuratury Rejonowej Białystok-Południe w Białymstoku

po rozpoznaniu 4 i 6 grudnia 2023 r., 3, 9 i 17 stycznia, 14 i 20 lutego, 27 marca oraz 5 i 27 czerwca 2024 r. Białymstoku

sprawy przeciwko O. Z. (Z.)

synowi F. i M., rodowe nazwisko matki W.

urodzonemu (...) w O.

oskarżonemu o to, że:

I. w dniu 24 sierpnia 2012 r. w B. doprowadził do niekorzystnego rozporządzenia mieniem A. K. (1) w ten sposób, że wykorzystując błąd ww. co do stanu lokalu mieszkalnego położonego w W. przy ul. (...) numer (...)nakłonił ją do jego sprzedaży na podstawie aktu notarialnego numer (...), którego wartość określono na kwotę 330 000 złotych, której to kwoty nabywca w rzeczywistości nie uiścił,

tj. o czyn z art. 286§1 k.k. w zw. z art. 294§1 k.k.

II. w okresie po 24 sierpnia 2021 r. w B. dokonał przywłaszczenia powierzonego obrazu nieustalonego holenderskiego malarza nieustalonego tytułu o wartości nie większej niż 3000 zł, który wchodził w skład wyposażenia lokalu



mieszkalnego położonego w B. przy ul. (...), czym sprawca działał na szkodę A. K. (1),

tj. o czyn z art. 284§2 k.k.

- o r z e k a -

A. Oskarżonego O. Z. uznaje za winnego:

w ramach czynu zarzucanego mu w punkcie I .tego, że:

1. 24 sierpnia 2012 r. w B., działając w celu osiągnięcia korzyści majątkowej doprowadził A. K. (1) do niekorzystnego rozporządzenia własnym mieniem znacznej wartości w ten sposób, że zawierając z nią notarialną umowę sprzedaży spółdzielczego własnościowego prawa do lokalu mieszkalnego nr (...), znajdującego się w budynku wielorodzinnym przy ul. (...) w W., wprowadził ją w błąd co do zamiaru zapłaty ustalonej ceny za to mieszkanie w kwocie 330 000 złotych, a po podpisaniu aktu notarialnego nr (...), wykorzystując przyjęty w jego §3 nieprawdziwy zapis o tym, że „Umówioną cenę (…) kupujący zapłacił sprzedającej w dniu dzisiejszym w całości gotówką ze środków własnych”, nie uregulował tej należności,

tj. czynu z art. 286§1 ustawy z 06.06.1997 r. Kodeks karny w brzmieniu obowiązującym do 30.06.2015 r. (powoływanej w dalszej części wyroku jako k.k.) w zw. z art. 294§1 k.k.w zw. z art. 4§1 k.k. i za to na podstawie art. 286§1 k.k. w zw. z art. 294§1 k.k. w zw. z art. 4§1 k.k. skazuje go, zaś na podstawie art. 294§1 k.k. i art. 33§2 k.k. wymierza mu kary 1 (jednego) roku i 6 (sześciu) miesięcy pozbawienia wolności oraz 150 (stu pięćdziesięciu) stawek dziennych grzywny przy ustaleniu wysokości jednej stawki na kwotę 500 (pięciuset) złotych.

- Na podstawie art. 46§1 k.k. orzeka od oskarżonego O. Z. na rzecz oskarżycielki posiłkowej A. K. (1) 318 000 (trzysta osiemnaście tysięcy) złotych tytułem obowiązku naprawienia szkody.

w ramach czynu zarzucanego mu w punkcie II .tego, że:

2. nieustalonego dnia w okresie od nieokreślonej daty na przełomie 2010 i 2011 roku do nieustalonego dnia jesieni 2011 roku przywłaszczył olejny obraz nieznanego malarza o wartości 3000 złotych - powierzony mu nieustalonego dnia zimą, na przełomie grudnia 2010 i stycznia 2011 r., przez jego właścicielkę Z. K. oraz jej córkę A. K. (1) celem dokonania jego wyceny w W. - w ten sposób, że po jego otrzymaniu włączył ten przedmiot do swojego majątku traktując jak własny, wywiózł go bez zgody ww. osób do USA oraz wystawił w domu aukcyjnym celem sprzedaży, do czego jednak nie doszło z uwagi na brak zainteresowania potencjalnych nabywców,

tj. czynu z art. 284§2 k.k. w zw. z art. 4§1 k.k. i za czyn ten na podstawie art. 284§2 k.k. w zw. z art. 4§1 k.k. skazuje go, zaś na podstawie art. 284§2 k.k. wymierza mu karę 6 (sześciu) miesięcy pozbawienia wolności.

- Na podstawie art. 46§1 k.k. orzeka od oskarżonego O. Z. na rzecz oskarżycielki posiłkowej A. K. (1) obowiązek naprawienia szkody poprzez zwrot na jej rzecz ww. obrazu.

B. Na podstawie art. 85 k.k., art. 86§1 k.k. w zw. z art. 4§1 k.k. orzeka karę łączną 1 (jednego) roku i 8 (ośmiu) miesięcy pozbawienia wolności.

C. Na podstawie art. 69§1 i §2 k.k. i art. 70§1 k.k. w zw. z art. 4§1 k.k. wykonanie orzeczonej wobec oskarżonego kary łącznej pozbawienia wolności zawiesza warunkowo na okres próby w wymiarze 2 (dwóch) lat.

D. Zasądza od oskarżonego O. Z. na rzecz oskarżycielki posiłkowej A. K. (1) 3690 (trzy tysiące sześćset dziewięćdziesiąt) złotych tytułem zwrotu wydatków związanych z ustanowieniem pełnomocnika.

E. Zasądza na rzecz Skarbu Państwa od oskarżonego 15 300 (piętnaście tysięcy trzysta) złotych tytułem opłaty oraz 14 960,44 (czternaście tysięcy dziewięćset sześćdziesiąt 44/100) złotych tytułem pozostałych kosztów sądowych.

UZASADNIENIE

Wg wzoru z Formularza UK 1, sygnatura akt III K 106/23

1. USTALENIE FAKTÓW

1.1. Fakty uznane za udowodnione

1.1.1. Czyn przypisany w punkcie A. 1. wyroku.

Urodzona w (...) r. i pochodząca z B. A. K. (1) studiowała na wydziale fizyki Uniwersytetu (...), a gdy skończyła ten kierunek, to rozpoczęła tam pracę naukową. Jej rodzice, którzy byli znanymi w (...) środowisku lekarzami, kupili jej w stolicy mieszkanie nr (...) o powierzchni 53,10 m ( 2) przy ul. (...), tj. spółdzielcze własnościowe prawo do lokalu mieszkalnego należącego do Spółdzielni (...). Przydział na ten lokal wraz z członkostwem w Spółdzielni kobieta uzyskała w 1979 r.

Na początku lat 2000-nych A. K. (1) poznała młodszego od niej o 15 lat O. Z.. Mężczyzna ten w 1987 r., jako szesnastolatek, wyjechał do ojca przebywającego wówczas w USA, gdzie skończył trzyletnią szkołę średnią, potem dwa lata uczył się w college o profilu matematyczno-fizycznym, a następnie prowadził działalność gospodarczą zajmując się naprawą sprzętu elektronicznego. Do kraju wrócił około 1998 r. i pracował na stanowiskach kierowniczych w różnych instytucjach zajmując się sprawami z zakresu informatyki.

Na początku lat 2000-nych ww. mężczyzna poznał A. K. (1), gdyż potrzebował fizyka-teoretyka do prac informatycznych. Oboje mieszkali na (...). Kobieta wykonywała zlecone jej zadania, na które zamówienia zbierał O. Z.. Podjęli również współpracę w zakresie programów informatycznych, a w tworzeniu programu sieciowego systemu plików pomagał im pracownik Wydziału (...), znajomy A. K. (1), J. T. (1). Czynności te były realizowane w mieszkaniu nr (...) przy ul. (...), gdzie O. Z. za zgodą jego właścicielki urządził pracownię komputerową. Był wobec niej miły, troskliwy, deklarował przyjaźń, a bliskie kontakty prywatno-„zawodowe” spowodowały, że kobieta zaczęła darzyć go uczuciem. W nieustalonym okresie w latach 2003-2005 relacja ta przekształciła się w kilkumiesięczny związek połączony z utrzymywaniem stosunków intymnych. Przy czym mężczyzna, w przeciwieństwie do wyżej wymienionej, nigdy nie zadeklarował, że ją kocha – ww. relację traktował instrumentalnie, a A. K. (1) była mu bardziej potrzebna jako wykonujący zlecone zadania fizyk, niż partnerka życiowa.

Z racji różnicy wieku i odmiennej aparycji obojga, konkubinat nie był ujawniany w gronie znajomych, a O. Z. zakończył go po kilku miesiącach nawiązując podobną relację z inną kobietą. A. K. (1) nadal jednak darzyła go uczuciem, ufała mu i aż do około 2012 r. zdarzało się, że utrzymywali stosunki seksualne. Nadal też współpracowali ze sobą „zawodowo” wykonując wspólnie różnego rodzaju prace informatyczno-fizyczne z wykorzystaniem sprzętu znajdującego się w mieszkaniu przy ul. (...). W utrzymaniu pomagała wówczas A. K. (1) jej matka przekazując pieniądze na bieżące potrzeby życiowe córki.

W tym samym czasie kobieta prowadziła też zarejestrowaną już pod koniec lat 90-tych działalność gospodarczą. W latach 2001-2009 czynności z nią związane realizowała z przerwami - w tym z powodu stanu zdrowia, tj. problemów ze wzrokiem, jak i zajęć zlecanych jej przez ww. znajomego - i za te okresy nie odprowadziła składek ubezpieczeniowych do ZUS. Tak jak wielu innych przedsiębiorców przez wiele lat pozostawała w sporze z tą instytucją co do konieczności ich uregulowania, przy czym w 2007 r. Zakład wystawił szereg tytułów wykonawczych i wszczął postępowanie egzekucyjne zajmując rachunek bankowy dłużnika w Oddziale (...) SA przy ul. (...). Z braku wystarczającej ilości środków zajęcie to było nieskuteczne.

Jesienią 2009 r. stan zdrowia matki A. K. (1), tj. Z. K., pogorszył się, a więc jej córka przyjechała do B., aby się nią opiekować. (...) mieszkanie pozostawiła pod nadzorem O. Z., przekazując mu klucze do tego lokalu i pozostawiając tam większość swoich rzeczy. Przyjeżdżała czasami do stolicy, ale z uwagi na stan osoby najbliższej nie mogła pozostać dłużej w tym mieście i wracała na (...). Podczas jednej z takich wizyt O. Z., widząc, że odpadła część terakotowych płytek w mieszkaniu znajomej, zadeklarował, że następnym razem zrobi jej niespodziankę i dokona ich naprawy w ramach „przyjacielskiej przysługi”. Jakiś czas później w rozmowie telefonicznej z wyżej wymienionym kobieta wyraziła zgodę na wykonanie takich prac.

W zbliżonym do ww. wydarzeń okresie A. K. (1) widząc, że opieka nad starzejącą się matką może potrwać dłużej, w okresie letnio-jesiennym 2010 r. postanowiła wynająć swoje (...) mieszkanie. Skontaktowała się więc telefonicznie z O. Z., aby ustalić jak wygląda sytuacja i przygotować lokal do wynajmu. Uzyskała od niego informację, że aktualnie nie jest to możliwe, gdyż zaczynają się prace remontowe związane z naprawą podłogi. Niedługo potem mężczyzna dzwoniąc do niej oświadczył, że pod płytkami podłogowymi został wykryty grzyb o nazwie C. , w związku z czym wezwany został Sanepid, a wykonujący zlecone prace robotnik trafił do szpitala zakażony kandydozą. Według O. Z. organ sanitarny nakazał uszczelnienie mieszkania, jego dezynfekcję preparatem przeciwgrzybicznym - co zostało już wykonane przez pracowników Sanepidu - oraz wymianę okien i drzwi żeby mieszkanie było szczelne. Zakazał też użytkowania lokalu do czasy wykonania tych prac. Nie były to prawdziwe informacje, ale ufająca znajomemu A. K. (1) nie słuchała zastrzeżeń obecnej w trakcie połączenia jej koleżanki, lekarz A. S. (1), i uwierzyła O. Z..

Z uwagi na to, że zakażenie grzybiczne (kandydoza) przyczyniło się do śmierci jej ojca w 2002 r., kobieta obawiała się tego rodzaju choroby, z czego jej znajomy zdawał sobie doskonale sprawę. A. K. (1) na pewien czas zaprzestała więc wizyt w swoim (...) mieszkaniu, a O. Z. miał pretekst do rozszerzenia zakresu jego remontu. Przeprowadził go w taki sposób, który umożliwiał wyodrębnienie trzech pokoi pod planowany wynajem. Gdy po dłuższym czasie, na przełomie 2011 i 2012 r., właścicielka lokalu pojawiła się tam, to panował w nim nieporządek i dopiero wówczas poznała zakres prac. Koszty trwającego remontu w całości finansował ww. mężczyzna. W pierwszej połowie 2012 r., w rozmowie z A. K. (1), wycenił go na 50 000 zł i zażądał zwrotu tej sumy. Jednocześnie twierdził, że mieszkanie odwiedzają inspektorzy ZUS domagając się spłaty windykowanego zadłużenia. Z racji narastających odsetek, jak i informacji podanych przez znajomego, kobieta w tym okresie uważała, że jej zadłużenie w tej instytucji państwowej także oscyluje w granicach ww. kwoty. W rzeczywistości było ono dużo mniejsze.

Znajdująca się w trudnej sytuacji finansowej A. K. (1) zdecydowała się więc skorzystać z propozycji O. Z. i sprzedać mu swoje mieszkanie. Cenę ustalono na 330 000 zł, a po zebraniu stosownej dokumentacji strony transakcji 24.08.2012 r. stawiły się w (...) Kancelarii Notarialnej P. L., gdzie doszło do zawarcia notarialnej umowy zbycia lokalu. W tym czasie jego właścicielka nadal darzyła nabywcę uczuciem i zaufaniem oraz nie podejrzewała, że ten chce ją oszukać. Dlatego zgodziła się na wpisanie w §3 umowy nieprawdziwego zapisu o tym, że umówioną cenę „kupujący zapłacił sprzedającej w dniu dzisiejszym w całości gotówką ze środków własnych, co sprzedająca A. K. (1) potwierdza i odbiór tej kwoty niniejszym kwituje”. W rzeczywistości O. Z. nie przekazał znajomej tych pieniędzy, wprowadził ją w błąd co do tego, że zamierza to zrobić i postępując nieuczciwie wyłudził od niej ww. lokal stając się formalnie jego właścicielem.

W kolejnych miesiącach i latach, będąc ponaglanym do zapłaty jako dłużnik, utrzymywał m.in., że nie ma pieniędzy, powoływał się na wydatki remontowe, twierdził, że odda pieniądze wtedy, gdy będzie otrzymywał środki z wynajmu pokoi itp. A. K. (1) nadal wierzyła mu i nie podejmowała stanowczych kroków do wyegzekwowania swoich roszczeń. Nie miała też pieniędzy, aby spłacić zadłużenie w ZUS, a mężczyzna nie wywiązał się ze swoich obietnic, że to zrobi. W 2013 r. kobieta dowiedziała się jednak, że na podstawie ustawy z 9.11.2012 r. o umorzeniu należności powstałych z tytułu nieopłaconych składek przez osoby prowadzące pozarolniczą działalność można ubiegać się o abolicję zaległości i 30.07.2023 r. złożyła stosowny wniosek, który skutkował wstrzymaniem egzekucji. Po przeprowadzeniu postępowania administracyjnego decyzją nr (...) z 26.05.2015 r. określono za jakie okresy ubezpieczenia i w jakiej wysokości podlegać będą umorzeniu należności z tytułu składek na ubezpieczenie społeczne i zdrowotne, a także wskazano, że warunkiem podjęcia tego typu rozstrzygnięcia jest spłata w ciągu 12 miesięcy należności niekwalifikujących się do abolicji. Po zrealizowaniu tego zobowiązania decyzją nr (...) r. z 24.07.2015 r. ZUS umorzył ww. składki wraz z odsetkami za wskazane w niej okresy, o łącznej wartości 10 892,49 zł.

Siedemnastego sierpnia 2013 r. zmarła matka A. K. (1), a w jej pogrzebie uczestniczył także O. Z.. Pozbawiona środków do życia ww. kobieta podejmowała różnego rodzaju prace poniżej jej kwalifikacji zawodowych, aby zaspokoić potrzeby bytowe. Będąc w trudnej sytuacji materialnej, zestresowana po śmierci osoby najbliższej, z trudem sobie z tym radziła. Gdy przyjeżdżała do W., to upominała się u O. Z. o spłatę długu, ale bez efektu. Nie występowała na drogę prawną, gdyż m.in. wierzyła, że remontując lokal i ponosząc wskazane przez niego koszty, faktycznie „ratował” on jej „zagrzybione” mieszkanie.

Ponaglany mężczyzna zdecydował się ponadto przekazywać znajomej część pieniędzy uzyskiwanych z wynajmu mieszkania. Były to jednorazowo kwoty, przeważnie rzędu 500 zł, które ta przez około 2 lata otrzymywała od niego w okresie między 2014, a 2016 rokiem. Łącznie było to nie więcej niż 12 000 zł. We wrześniu 2016 r. O. Z. zaprzestał nawet tych płatności twierdząc, że lokal został zalany, nie był ubezpieczony, a on poniósł z tego powodu wydatki w granicach 28 000 zł.

W grudniu 2015 r. zdesperowana A. K. (1) płacząc zwierzyła się swojej znajomej A. S.. Ujawniła, że sprzedała (...) mieszkanie, za które jednak dotychczas nie otrzymała zapłaty, a nabywca przekazuje jej jedynie kilkusetzłotowe sumy wtedy, „kiedy on chce je płacić”. Powiedziała jej też o braku realizacji deklaracji O. Z. co spłaty składek ZUS, która to należność jednak została już umorzona.

Wiosną 2017 r. A. S. na prośbę ww. koleżanki skontaktowała się telefonicznie z (...) Sanepidem ustalając, że w 2010 r. nie wykonywał on żadnych czynności dezynfekcyjnych w lokalu przy ul. (...). Ta informacja, w połączniu z postawą dłużnika, jak i podważeniem w rozmowie z sąsiadami faktu zalania lokalu w 2016 r., w końcu skłoniła A. K. (1) do podjęcia bardziej skutecznych działań „windykacyjnych”. Już wcześniej, w 2016 r., zasięgała bezpłatnej porady prawnej i wystosowała pisma wzywające do zapłaty i zwrotu obrazu. Gdy pozostały one bez odzewu, zamierzając zawiadomić o oszustwie i przywłaszczeniu mienia organy ścigania, postanowiła skłonić O. Z. do rozmowy na temat braku zapłaty za lokal oraz zwrotu obrazu. Chciała też wysondować, czy jest nadzieja na „pozasądowe” załatwienie sprawy.

Wyposażona w dyktafon w formie pendrive udała się 11.08.2017 r. do W., gdzie w godzinach wieczornych spotkała się z ww. mężczyzną. Dyskutując z nim w jego mieszkaniu poruszyła tematykę sprzedaży własnego lokalu i przekazanego mu obrazu. Jednocześnie nagrała rozmowę, w której znajomy potwierdził, że nie otrzymała od niego zdecydowanej większości pieniędzy z ceny sprzedaży, a należący aktualnie do niej obraz został wywieziony do USA celem jego zbycia w domu aukcyjnym.

Dysponując takim dowodem A. K. (1), czekając jeszcze kilka miesięcy na spełnienie słownych deklaracji O. Z., nie widząc już szans odzyskania należnych jej pieniędzy oraz zwrotu obrazu, 2 lipca 2018 r. złożyła w prokuraturze zawiadomienie o popełnieniu popełnienia przestępstw.

Dowody: zeznania świadków(wskazanie nr karty protokołu rozprawy oznacza, że chodzi także o poprzednie depozycje ujawnione w toku przewodu sądowego): A. K. (1) (k.588v-603v, 617, 618v, 621, 693v-694v, 708v-711v, 780v, 948v-949, 951v-954), A. S. (1) (k.612-621, 778-), M. B. (k.621v-624), S. L. (k.684v-686v), J. T. (1) (k.687-693), M. P. (k.694v-696), K. S. (k.703-705v), T. Z. (k.706-708v), E. G. (k.781-782), częściowe (tj. w zakresie, w jakiem pokrywają się z ustaleniami sądu) zeznania świadków: I. P. (k.721v-724v), częściowe wyjaśnienia oskarżonego O. Z. (684, 798-805, 992-993v),

- zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa (k.1-2), akt notarialny z 24.08.2012 r. (k.4-6), zdjęcia (k.60-61), notatka urzędowa (k.99), protokół zatrzymania rzeczy oraz pliki nagrania na urządzeniu rejestrującym dźwięk oraz kopie na płytach CD (k.159-162, 417-420), pismo z (...) Państwowego Powiatowego Inspektoratu Sanitarnego w W. (k.328), pismo ze Spółdzielni (...) (k.392), faktura VAT z Radia (...) SA (k.421), opinie z zakresu fonoskopii i wysłuchanie biegłego A. K. (3) (k.464-483, 733-753, 845v-853), protokoły z odtworzenia nagrania dowodowego, wysłuchanie tłumacz K. A. oraz sporządzone przez nią dokumenty (k.502-515, 866-883, 950-951v, 948v-950, 957v-958), zaświadczenie z sytemu PESEL (k.539-540), zaświadczenie ze Spółdzielni (k.683, 720), pisma z ZUS (k.864, 889, 927), opinia z zakresu badań informatycznych i wysłuchanie biegłego S. P. (1) (k.931-935),

- załączone do akt dokumenty: „Dokumenty z ZUS – A. K. (1)”, „Akta płatnika” z ZUS (I i II tom).

1.1.2. Oskarżony O. Z., czyn przypisany w punkcie A. 2. wyroku.

Pewnego dnia na przełomie grudnia 2010 i stycznia 2011 roku O. Z. przyjechał do B., gdzie złożył wizytę A. K. (1) i jej matce w mieszkaniu nr (...) przy ul. (...). W trakcie pobytu w tym lokalu zainteresował się olejnym obrazem wiszącym na ścianie gabinetu zmarłego w 2002 r. prof. A. K. (4). Ten miał go otrzymać wiele lat wcześniej od wdzięcznego pacjenta w G., w ramach podziękowania za leczenie. Przedstawiał on dziewczynę w stroju ludowym z holenderskiej prowincji (...) i miał być dziełem malarza z tego kraju, którego tożsamość nie była jednak znana. O. Z. zapytał o jego wycenę. Okazało się, że była kiedyś robiona, dotyczące jej dokumenty zaginęły, ale obraz jest wartościowy.

Znając problemy finansowe, z którymi w tym czasie borykała się A. K. (1) mężczyzna zaproponował, że zabierze go celem oszacowania do W., na co obie panie wyraziły zgodę. Nie dokonał jednak tej czynności, a gdy ponownie pojawił się w ww. mieszkaniu jesienią 2011 r. i Z. K. domagała się jego zwrotu, to oświadczył, że zajmie się majątkowymi sprawami jej rodziny, sugerował zbycie nieruchomości i przeniesienie się starszej pani pod jego „finansową opiekę” do W.. Wzburzona kobieta nie zgodziła się i kazała mu opuścić jej lokal.

Nieustalonego dnia pomiędzy datą przekazania obrazu, a ww. wizytą w 2011 r., O. Z. przywłaszczył powierzony mu obraz, tj. włączył ten przedmiot do swojego majątku traktując jak własny. Wywiózł go także do USA z zamiarem sprzedaży i wystawił w tym celu w jednym w domów aukcyjnych. Z uwagi na problem z ustaleniem jego autora próba zbycia tego przedmiotu jednak się nie powiodła.

Dowody: tożsame z tymi z pkt 1.1.1. oraz: opinie biegłego z zakresu działa sztuki, antyki, przedmioty zabytkowe (k.433-434, 892-893).

2. OCENA DOWODÓW

2.1. Dowody będące podstawą ustalenia faktów

Dotyczące przypisania czynów z pkt A . 1 . oraz 2 . wyroku (1.1. i 1.2) .

A. K. (1) była przesłuchiwana kilkukrotnie – zarówno w śledztwie, jak i przed sądem. Jej relacje z przewodu sądowego trwały łącznie około 9-10 godzin, z czego 6 pierwsze przesłuchanie. Nie tylko wtedy, ale również podczas całego procesu jurysdykcyjnego sąd miał możliwość obserwacji i analizy jej zachowania, poziomu spontaniczności wypowiedzi, reakcji na „niewygodne” pytania, na to, co działo się na sali rozpraw (głównie chodzi o depozycje innych osób). W kontekście jednej z naczelnych dyrektyw postępowania karnego, tj. zasady bezpośredniości, także w oparciu o te elementy można więc było wyrobić własne przekonanie co do wiarygodności tego źródła dowodowego. Ocena ta była pozytywna.

Pokrzywdzona tak naprawdę opowiadała historię znacznej części swego dorosłego życia, historię, która odcisnęła na jej psychice swoiste piętno. Oskarżyła przecież kogoś, kogo przez lata uważała za przyjaciela, osobę, którą długo podziwiała, która imponowała jej, z którą pozostawała w relacjach intymnych. Na pewno nie była to dla niej łatwa sytuacja, a drogę sądową wybrała jako ostateczność – gdy przestała już wierzyć w to, że mężczyzna zachowa się przyzwoicie i zwróci jej to, co jest jej winny (pieniądze i obraz). Z pewnością osobie, która przez lata ufała oskarżonemu i nie przyjmowała żadnych ostrzeżeń, czy zarzutów wobec niego od osób najbliższych, jak i znajomych, trudno było ostatecznie przyznać się do błędu.

Uwarunkowania uczuciowo-osobiste zadecydowały, że skorzystanie z drogi prawnej w jej przypadku trwało tak długo. Kobieta znała sprawcę - w 2017 r. straciła złudzenia i wiedziała na co go stać. Liczyła się więc zapewne z tym, co może ją czekać na sali rozpraw. Opowiadanie o przeszłości, o swoich zachowaniach, które po latach musiała zweryfikować jako naiwne, nierozsądne, wręcz zawstydzające, z pewnością nie było łatwe. Tak jak i wysłuchiwanie opinii (byłego partnera i świadków) o własnej nieatrakcyjności, połączone wręcz z wyśmiewaniem jej opowieści o „romansie” jako nieprawdopodobnej.

A. K. (1) dochodząc swoich roszczeń nie musiała wcale budować własnej wersji wydarzeń w oparciu o krótką relację intymną. Wyłącznie tego wątku - dotyczącego przecież kilku miesięcy z okresu między 2003, a 2005 rokiem, a więc co najmniej siedem lat przed sprzedażą lokalu - nie czyniłoby jej opowieści mniej wiarygodną. Mogła skupić się tylko np. na nieodwzajemnionym uczuciu, przyjaźni, fascynacji oskarżonym, dążeniu do podtrzymania dobrych relacji z nim i związanej z tymi czynnikami swoistej „zależności” od niego, której efektem było zaufanie, w tym zgoda na transakcję z odroczoną płatnością. Powiedziała jednak prawdę, z czym wiązało się dla niej szereg negatywnych przeżyć. Sąd odebrał ją jako osobę, która w ważnych kwestiach, istotnych dla zarzutów, nie kłamie, nie mataczy, nie stara się za wszelką cenę przekonać do własnych racji. Naturalnie pojawiły się w jej poszczególnych wypowiedziach (daty przesłuchań) rozbieżności różnej natury (w tym czasowej), ale nie unikała ona udzielenia odpowiedzi na trudne pytania, starała się jak najpełniej odpowiedzieć na nie wg stanu swojej wiedzy. Większość z tych rozbieżności racjonalnie wytłumaczyła, inne wynikały z upływu czasu - a więc funkcjonowania ludzkiej pamięci - zaś przede wszystkim nie dotyczyły one kardynalnych okoliczności z punktu widzenia sensu oskarżenia. Były to wątki poboczne, drugorzędne, które przeciwnik procesowy starał się wykorzystać na swoją korzyść.

Oskarżycielka była konsekwentna co do każdego ważnego faktu stanowiącego osnowę przypisanych czynów. To osoba dość specyficzna jako źródło dowodowe1, wielowątkowo budująca swoją wypowiedź, obszernie omawiająca każdy „problem”, który uważała za istotny, starająca się niczego nie pominąć. To nie sprzyjało dynamice postępowania, ale po głębszym zastanowieniu, z perspektywy kilku terminów sesyjnych, trudno było na koniec oprzeć się wrażeniu, że osoba ta po prostu domaga się sprawiedliwości, a obawa, że jednak sąd może jej nie uwierzyć, determinowała jej aktywną postawę (m.in. wielość pism). To, że opisywała zdarzenia praktycznie z kilkunastu lat (od początku znajomości z oskarżonym, do nagrania rozmowy z nim w sierpniu 2017 r.) również miało wpływ na treść zeznań. Uwzględniając to, jak i jej wiek, to i tak te depozycje cechuje duża precyzja i chronologiczny porządek. Nie są one chaotyczne, lecz układają się w logiczny ciąg zdarzeń.

Naturalnie zawiadomienie organów ścigania o przestępstwie kilka lat po jego zaistnieniu, czy też mało „nachalne” domaganie się zwrotu obrazu i zapłaty ceny w latach 2011-2017, jest dość nietypowe, ale wynikało z predyspozycji osobniczych kobiety, a przede wszystkim jej stosunku wobec było partnera, którego nadal w tym czasie traktowała jako zaufanego przyjaciela.

W latach 2003-2005 roku oskarżycielka miała około 50 lat. Jak wskazała, oskarżony był jej pierwszym partnerem seksualnym. Gdy nawiązała z nim bliższą relację, to z pewnością czuła się dowartościowana, zwierzała mu się, a mężczyzna spełniał też jej potrzeby emocjonalne, zapewniał poczucie bezpieczeństwa itp. (por. m.in. k.966-967). Tak więc trudno było jej następnie zrozumieć i zaakceptować to, że bezwzględnie ją wykorzystał. Tym bardziej, że stale zapewniał o swojej przyjaźni, przyjechał na pogrzeb matki itp. Była skłonna ufać właśnie jemu i pozostawała głucha na ostrzeżenia osób trzecich. Nie dopuszczała do siebie myśli, że mogła się tak pomylić i że ten, którego uważała za partnera i przyjaciela, jest zwykłym koniunkturalistą, materialistą, a także działał na jej szkodę.

Relacja pokrzywdzonej, w tym opis jej psychicznej „zależności” od sprawcy, znajduje potwierdzenie w zeznaniach świadków oskarżenia. Najwięcej miała tu do powiedzenia A. S. , jako przyjaciel rodziny, sąsiadka oraz znajoma ojca i matki kobiety. Zeznawała bardzo obrazowo, dokładnie i skrupulatnie opisując i oddzielając to, co widziała i słyszała, od tego co znane jej było z opowieści m.in. A. K. (1) (k.612v i nast., 778 i nast.). Precyzja i obszerność jej wypowiedzi skłoniła sąd do zadania pytania sugerującego przygotowanie się przez świadka do przesłuchania (k.616: …Zeznaje pani to wszystko z pamięci?”). Zaskoczenie kobiety takim postawieniem sprawy nie było udawane, a odpowiedź nie potwierdziła wątpliwości składu orzekającego, lecz indywidualne, dobre predyspozycje świadka do zapamiętywania i następczego relacjonowania spostrzeżeń. Jest to osoba wykonująca od wielu lat zawód lekarza i chociażby z tego powodu wyczulona na cudzą krzywdę – w tym przypadku chodziło o córkę koleżanki po fachu, z którą także utrzymywała kontakty towarzyskie. Choć na rozprawie czasami widoczne było jej emocjonalne zaangażowanie w sprawę2, to jednak wynikało ono z potrzeby przekazania całej posiadanej wiedzy, a nie instrumentalnej chęci przekonania do własnych twierdzeń. Jej zeznania z pewnością nie były „wyuczone” lub z kimkolwiek ustalone, lecz stanowiły pełny przekaz znanych faktów.

Opis rozmów telefonicznych, które słyszała, jest konsekwentny i wiarygodny, koresponduje w całości z wersją pokrzywdzonej, w tym także odnośnie lęku przed kandydozą (k.613). Świadek podkreślała też stan psychiczny A. K. (1) wpatrzonej w tamtym czasie w oskarżonego, jej niezrozumiałą dla otoczenia „odporność” na przyjmowanie do wiadomości racjonalnych argumentów i uwag na jego temat, wręcz bezgraniczną wiarę w to, co on mówił. Zbieżnie czasowo z oskarżycielką wskazała okres, gdy obraz „zniknął” ze ściany gabinetu jej ojca (k.616v), jak i miała wiedzę o długu w ZUS. Określała go na 50 000 zł, co potwierdza, że przekonanie dłużniczki co do takiej jego wysokości był wówczas podobne (to od niej się o nim dowiedziała).

Kto, kiedy i w jakim celu zabrał obraz, A. S. wiedziała nie tylko z rozmowy z pokrzywdzoną, ale też z jej matką (k.613v, 615). Jej relacja nie stanowi więc jedynie powielenia wersji oskarżycielki. Opis sytuacji, gdy starsza pani miała do sprawcy pretensje o brak zwrotu tego dzieła sztuki (k.614, 621), połączony ze zdziwieniem dotyczącym nietypowego zaangażowania emocjonalnego zwykle stonowanej Z. K., również wzmacnia wiarygodność jej depozycji.

Sierpniową wizytę w Z. pamiętała chociażby z tej racji, że był to jej ostatni pobyt tam w towarzystwie starszej pani, a ocena jej stanu zdrowia przez świadka – z racji wykonywanego zawodu lekarza – przeczy tezom obrony, iż nie była w stanie samodzielnie funkcjonować w sierpniu 2012 r. i przebywała w domu (k.619v-620). Pomimo znajomości z pokrzywdzoną, czy też sytuacji z grudnia 2015 r. (k.614v), dopóki A. K. (1) sama nie uznała, że należy podjąć bardziej radykalne kroki wobec O. Z., to jej znajomi mogli jedynie przekonywać ją, postulować pewne postępowanie, ale nic więcej. Stąd trudno wymagać, aby A. S. w 20153, czy 2017 roku (telefon do Sanepidu) samodzielnie np. poszła na policję. W końcu sprawa nie jej dotyczyła, a koleżanka była dorosła i sama musiała podjąć odpowiednie decyzje (por. k.615).

Świadek potwierdziła, że oskarżycielka w 2017 r. nagrała konwersację z oskarżonym, a część jej nocnej rozmowy telefonicznej z nią jest zarejestrowana i koresponduje z treścią zeznań (k.615v i 957v). Nie mówiła tylko o tym, co już wynikało z przesłuchań pokrzywdzonej, zeznając na przykład także na temat utrzymującej się jej więzi fizycznej z oskarżonym po 2005 roku (k.617, 621). Choć A. K. (1) o tym nie wspomniała (nie zadano jej wcześniej takich precyzujących pytań), to nie dziwi to, że nie wyjawiła tych faktów. Nigdy nie jest łatwo opowiadać o kwestiach intymnych obcym osobom – tym bardziej jeśli o to nie jest się pytanym.

M. B. , to także znajoma rodziny K.. Nie miała ona tak rozległej wiedzy jak ich ww. sąsiadka, ale szereg wynikających z jej zeznań danych potwierdza wersję pokrzywdzonej. Mowa tu jest przede wszystkim o istotnych faktach opisanych w zarzutach (brak zapłaty ceny sprzedaży i zwrotu obrazu), jak i o wysokości długu w ZUS jako przyczynie sprzedaży lokalu, kwocie wydanej przez O. Z. na remont, której domagał się on od oskarżycielki (k.622v) oraz braku wiedzy seniorki K. o zadysponowaniu lokalem przez jej córkę (k.623v).

Jej relacja potwierdza też próbę wynajęcia (...) mieszkania w 2010 r., „storpedowaną” przez oskarżonego (k.621v-622: remont płytek).

Z J. T. (1) pokrzywdzona znała się bardzo dobrze i był on także zaangażowany w prace na rzecz oskarżonego oraz wspólnie pisanego programu, który po jego sprzedaży miał przynieść wymierne dochody. Czy i jakie rozliczenia nastąpiły między nimi z tego tytułu, nie było przedmiotem tego procesu i może być dochodzone (rozliczane) na innej płaszczyźnie prawnej. Natomiast niewątpliwie świadek ten był bliskim kolegą A. K. (1), a z racji tego, że byli w podobnym wieku, a wcześniej pracowali razem na uczelni, kobieta mogła uznać go za powiernika, któremu zwierzyła się ze swoich problemów (k.687). Sygnalizowany przez mężczyznę problem znajomej z opowiadaniem o tym, co ją spotkało, potwierdza jej „wewnętrzną walkę” zakończoną podważeniem wizji oskarżonego jako sprzyjającego jej przez lata „przyjaciela”. J. T. (1) dokładnie pamiętał datę, kiedy doszło do rejestracji nagrania dowodowego, a kojarzył ją z ważnym w jego życiu wydarzeniem religijnym. Następnie dokonywał odczytu zapisu (k.687v). Opis egzystowania kobiety po śmierci matki na granicy ubóstwa również dowodzi braku zapłaty za mieszkanie (k.688, 690v). Mając 330 000 zł nie zajmowałaby się w 2013 r. sprzedażą gazet na ulicy.

Ważna jest też wzmianka świadka co do tego, że oskarżony informował go „około 2009 roku, 2010 roku” o grzybie w mieszkaniu pokrzywdzonej (k.689v: obiecywał, że mu go pokaże, k.692: było to po jej wyjeździe do B.), co jest zbieżne z jej wersją wydarzeń. Świadek zaprzeczył też, aby miała ona jakąkolwiek wiedzę z zakresu „obróbki dźwięku” (k.691).

M. P. to osoba zawodowo zajmująca się sztuką, znająca się m.in. na malarstwie. Wiedziała jakie obrazy znajdują się w mieszkaniu przy ul. (...) i wypożyczała je. Oskarżycielkę poznała jednak w 2014 r., a „spornego” obrazu już w tym lokalu nie było. Skoro tak, to ten fakt przeczy temu, że pokrzywdzona wydała go M. W. w 2015 r. Świadek zbieżnie z A. K. (1) i ww. omówionymi osobami opisała zasłyszane okoliczności „utraty” portretu dziewczyny w ludowym stroju, jak i zbycia mieszkania (k.694v-696). Nie pamiętała jednak czy znajoma mówiła jej o tym, że nie otrzymała ceny sprzedaży, co po ponad 5 latach nie może dziwić.

To u K. S. pokrzywdzona zatrzymała się w dniu, gdy udała się do W., aby nagrać rozmowę z oskarżonym. To starsza kobieta, myląca już chronologię wydarzeń (k.703v, 704), ale jej zeznania również potwierdzają tego typu sytuację, pośrednio przecząc jednocześnie fałszerstwu zapisu. W końcowej części nagrania utrwalona została ponadto jej rozmowa z oskarżycielką. Ww. świadek również posiadała wiedzę o braku zapłaty za lokal sprzedany 24.08.2012 r. (k.703v), jak również zwróciła uwagę na manipulacyjną, „zaborczą” postawę oskarżonego wobec A. K. (1) (k.704v-705, 705v: „głos twojego pana (…) był chamski, niegrzeczny”).

T. Z. nie wiedziała, co się stało z (...) mieszkaniem pokrzywdzonej – nie była z nią aż tak blisko, aby znać wszystkie ważne aspekty z jej życia. Ta świadek, tak jak i A. S., wiedzę o tym co się stało z obrazem, pozyskała nie tylko od oskarżycielki, ale też jej matki (k.706, 707, 708v: „obraz zabrał pan O.”). Nie sposób uznać, że to kolejna osoba o nieposzlakowanej opinii (profesor), która mija się z prawdą, a taki wniosek należałoby sformułować przyjmując wersję sprawcy. Z jej relacji wyłania się też nie tylko obraz pokrzywdzonej znajdującej się w trudnej sytuacji materialnej, wspieranej przez matkę finansowo, ale również kobiety nieszczęśliwej, mającej problemy ze wzrokiem, następnie zakochanej, ufnej, łatwo dającej się wykorzystać, traktującej pojawienie się pana Z. w jej życiu w kategoriach „skarbu” (k.707). I ta trafna ocena tłumaczy tło i powody zachowania pokrzywdzonej m.in. w latach 2010-2017. Świadek także oceniła postawę oskarżonego wobec pokrzywdzonej jako lekceważącą, niegrzeczną, egoistyczną (k.707v), co wpisuje się w sposób jej traktowania prowadzący m.in. do wyzbycia się majątku w efekcie oszustwa (wprowadzenie w błąd).

Ocena świadków tego, jaki był stan mieszkania pokrzywdzonej w latach 2009-2010, tj. przed rozpoczęciem przez oskarżonego prac remontowych, jest indywidualna i zależy od wielu czynników. Jednemu mogło się ono podobać, a inny uważał je za przestarzałe, o „komunistycznym wystroju”. Kupione zostało jako nowe w 1979 r., a więc około 30 lat później na pewno nie spełniało wysokich standardów nowoczesnego budownictwa. Dla starszych osób jednak, urządzone w taki, a nie inny sposób, mogło stanowić podstawę do innych wniosków niż te, które sformułowałaby osoba młoda, czy też ktoś zawodowo zajmujący się remontami. W każdym razie rozbieżności w opisie jego stanu wynikające z osobowych źródeł dowodowych nie miały praktycznie żadnego znaczenia z punktu widzenia istoty procesu.

Notariusz P. L. z oczywistych względów (upływ czasu, powtarzalność tego typu czynności) nie był w stanie odtworzyć żadnych szczegółów umowy z 24.08.2012 r. (k.684v i nast.). Została ona sporządzona na jego „wzorcu” dla tego typu kontraktów. Tym samym domniemania pokrzywdzonej, że to oskarżony przedłożył notariuszowi projekt aktu, nie są potwierdzone dowodowo. Oczywiście wpisy co do płatności i stanu lokalu mogły pochodzić od niego, ale stanowcze ustalenie tego nie jest konieczne. Oskarżycielka nie kwestionowała, że podpisała akt takiej, a nie innej treści – kontestowała tylko zgodność potwierdzenia płatności z rzeczywistością.

Gdyby pokrzywdzona posiadała wskazywaną przez obronę wiedzę i umiejętności, pozwalające jej na „wytworzenie” fałszywego nagrania dowodowego i to zrobiła (k.557 pkt 3. i 4.), to nie doszłoby do sytuacji, w której zmierzając do poprawienia jego jakości korzystałaby z usług specjalistów z Radia (...) SA (k.421, 427, zob. też k.595). Ta sytuacja z jednej strony przeczy tezie obronnej, zaś z drugiej potwierdza autentyczność zapisu.

Nagranie było przedmiotem opiniowania przez biegłego z zakresu fonoskopii A. K. (3). Przy czym pierwsza opinia została opracowana na podstawie kopii (plik (...) na płycie CD-R) oryginalnego zapisu znajdującego się na dyktafonie (k.420) i dlatego pojawił się w niej taki, a nie inny wniosek (k.471: „nie odpowiada nagraniu autentycznemu”, k.846). Stwierdzał on nie fałszerstwo, lecz to, że opiniował na „kopii fragmentów nagrania oryginalnego” (k.470). Żadne z przeprowadzonych badań nie wskazywało na manipulację. Te same czynności zostały następnie powtórzone przez biegłego przy sporządzaniu opinii bazującej na oryginalnym nagraniu, a więc ocenie poddać należy tę drugą ekspertyzę (k.733-753).

Jej treść, w połączeniu z wynikami wysłuchania biegłego, utwierdziła sąd w przekonaniu co do wysokiego poziomu merytorycznego A. K. (3), posiadania przez niego bardzo dużej wiedzy z zakresu fonoskopii, która wynika nie tylko z jego wykształcenia i długiej praktyki, ale również bieżącego zajmowania się aktualnymi problemami związanymi z opiniowaniem w tej dziedzinie, w tym na forum międzynarodowym (k.846v – organizacja ENFSI). Nie jest więc to ktoś, kto bazuje tylko na wiedzy z przeszłości, która przy dynamicznie rozwijającym się technologiom może okazać się niewystarczająca. Ekspert w przystępny sposób wytłumaczył jakich 4 metod badania pliku użył (k.848), co w ich ramach analizował i dlaczego z innych, dostępnych, ale niekoniecznie wiarygodnych (ENF), nie skorzystał (k.848, 850). Wyjaśnił też przyczynę figurowania w zakładce „Właściwości” pliku (...) (k.846v-847), dalsze wiadomości na ten temat zawiera opinia z zakresu informatyki4.

Wracając do metodologii badań: A. K. (3) opisał co uzyskał za pomocą stosowania każdej z analiz (k.736 i nast., 848) i do jakich wniosków w związku z tym doszedł. Z racji wieloletniego doświadczenia miał do czynienia z metodą ENF, która początkowo była stosowana przez ekspertów (jako uzupełniająca, a nie główna), ale potem większość z nich z niej zrezygnowało, gdyż miała „sporo niedostatków”. Skoro połowa nagrań badanych w Europie nie zawiera wgranego przydźwięku (może wgrać się częściowo), to już chociażby z tego powodu zarzuty związane z jego brakiem na części dowodowego nagrania (k.835) są bezpodstawne. Przedłożone przez obronę artykuły naukowe odnoszące się do ENF pochodzą z 2016 i 2014 roku (k.910-918), a więc z okresu, gdy metoda ta się pojawiła i początkowo uznana została za przydatną do badań (k.848: „powstała około 10 lat temu”). Nie mogą więc podważać stanowiska eksperta bazującego na wiedzy z wielu lat jej stosowania przez rożne ośrodki. Dodatkowo autor artykułu, R. Korycki, wskazuje, że nie można jej wykorzystać, gdy przydźwięk sieciowy nie pojawi się w zapisach rozmów (k.9105). Skoro zgodnie ze stanowiskiem oskarżonego występuje on na nagraniu dowodowym tylko od 2:37 min. do 47:22 min. (k.835), a więc poza zakresem czasowym nagranej konwersacji, to badania autentyczności nagrania metodą ENF nie jest możliwe.

Oprócz czterech analiz biegły korzystał też (dodatkowo) z programu (...), aby ustalić, czy na nagraniu nie występują braki ciągłości zapisu (k.737, 852). Na str. 5 opinii wskazał, że program ten ustala, wskazuje je „na podstawie analizy przydźwięku sieci”, co sprostował jako omyłkę pisarską na rozprawie (k.847v-848). Jednocześnie wyjaśnił różnicę między nią, a metodą „analizy fazy”. Następnie logicznie i rzeczowo odpowiedział na zgłaszane wątpliwości obrońcy i jego klienta (k.850v-853). Wskazał, że ww. program ma różne wersje, a więc nawet gdy dokument w języku obcym złożony przez obrońcę (k.8446) zawiera wskazane przez niego informacje, to niczego to w tej sprawie nie zmienia.

Konkludując tę część rozważań należy podkreślić, że metoda ENF nie jest jedyną, wystarczająca, główną, czy rozstrzygającą o autentyczności zapisu, lecz może ewentualnie służyć jako uzupełniająca (k.850v „stosuję kompleks badań, a to jest tylko jedno z badań”). Gdy wszystkie inne wskazują na brak ingerencji w nagranie, to ona nie może tych wyników podważyć (k.850). Skupienie się przez obronę przede wszystkim na tej kwestii traktować należy w kategoriach uznania, że jest to jedyny czynnik mogący wzbudzić wątpliwości. Działania te jednak były nieskuteczne. Ponadto obejmowały posługiwanie się dość nietypowymi dokumentami, które strona chciała wykorzystać jako dowód ekspercki. Pierwszy raz sąd styka się z taką sytuacją, aby złożona do akt „kontropinia” prywatna nie była nawet podpisana przez jej autora (k.835). Ponadto datowano ja na „22.03.2025” (k.830). Taki dokument, w tym na nadrukiem (...) (k.830) może stworzyć praktycznie każdy użytkownik komputera.

A. K. (3) wypowiedział się też na temat wiarygodności końcowego wniosku w przypadku dopuszczenia dowodu z badań identyfikacyjnych (k.845v). Skoro materiał porównawczy mógłby zostać zmanipulowany przez zainteresowanego wynikiem opiniowania oskarżonego (k.846), większość rozmowy prowadzono w języku angielskim (w tym o tematyce ujętej w zarzutach), nagranie jest słabej jakości (odgłosy, szumy itp.) i pochodzi z 2017 r., to ich wynik nie miałby wpływu na rozstrzygnięcie. Ponadto stwierdzenie autentyczności zapisu, uwzględniając to, czego on dotyczył (wątki tematyczne rozmowy), w realiach tej sprawy nie pozostawia wątpliwości co do tego, kto był uczestnikiem konwersacji pomiędzy mężczyzną („głos męski”) i kobietą („głos żeński”).

Opinia (k.931 i nast.) i wysłuchanie S. P. (2) (k.954 i nast.) potwierdziły, że wysoce prawdopodobnym jest, że ujawniona data „1.05.2013 r.” była efektem rozładowania baterii dyktafonu, co związane jest następnie – po jej naładowaniu – z mierzeniem czasu od punktu ustalonego przez producenta, a nie wg rzeczywistych „mierników” (k.955 i 955v). Biegły wykluczył również to, aby jakiekolwiek ujawnione w toku badań dane wskazywały na manipulowanie w strukturze pliku, ingerowanie w jego zapis (k.955v). Wykazane różnice pomiędzy długością pliku dowodowego wynikającą z daty utworzenia i modyfikacji – co zostało zapisane w metadanych – mogą mieć różne źródło (k.957), ale w ocenie sądu nie było konieczności kontynuacji opiniowania (tj. „serii eksperymentów” k.957) na ten temat (zob. powody k.994).

Producenci urządzeń elektronicznych - w tym rywalizując na rynku o klienta - stosują różne rozwiązania, wgrywają rozmaite programy, a te mają wiele wersji, które zmieniają się w czasie. Ich użytkowanie (jego sposób) również może zakłócać, czy też wpływać na charakter zapisywanych danych związanych z określonym plikiem elektronicznym (utrwalonym w jego pamięci). Stąd też zapisane informacje z zakresu właściwości plików – zupełnie niezwiązane z ich merytoryczną treścią (znaczniki czasowe, „objętościowe” itp.) – nie muszą odpowiadać rzeczywistości. Z punktu widzenia istoty procesu są to kwestie drugorzędne, a zebrany materiał dowody daje podstawy do jednoznacznej oceny dowodowego nagrania.

Istotne fragmenty nagrania zostały odtworzone na rozprawie (k.948v-950, 957v-958v). Bezpośrednie zapoznanie się z treścią pliku również - jeśli nie przede wszystkim - nie pozostawia wątpliwości co do jego autentyczności. Zakłócenia, dźwięki, odgłosy w tle niewątpliwie wpływają na jakość nagrania utrudniając całościowe zrozumienie wszystkich wypowiadanych zwrotów7, ale z drugiej strony dowodzą jego autentyczności. Gdyby bowiem ktoś chciał stworzyć nieprawdziwy zapis, to dążyłby nie tylko do tego, aby był on dobrej jakości, ale również, aby był zrozumiały i nie podlegał modyfikacji znaczeniowej zawsze możliwej w przypadku tłumaczenia z języka obcego. Trudno sobie wyobrazić sytuację, w której ktoś zainteresowany zdobyciem nierzetelnego dowodu (pliku dźwiękowego) związanego z istotą zarzutów, wykonuje taki ogrom skomplikowanych czynności technicznych (o ile w ogóle jest to możliwe) kompilując wiele fragmentów różnych zapisów w dwóch językach (polski i angielski) trwających łącznie 2:43:04 (płyta k.162).

Nie wiadomo czemu służyć miałyby te, dość długie części nagrania, w których nikt nie wypowiada żadnych słów, a jedyne słychać dźwięki, w tym bliżej niezidentyfikowane odgłosy8. Jak wskazała pokrzywdzona dyktafon włączyła wychodząc od K. S.. Rejestracja dźwięku trwała więc w czasie podróży na U., oczekiwania na oskarżonego pod blokiem, w którym znajdowało się jego mieszkanie, w trakcie pobytu w nim, a także po wyjściu, w drodze do lokalu ww. znajomej, zaś końcowa jego część obejmuje również rozmowę z nią i telefoniczną z A. S. (k.957v-958).

Najważniejszą część nagrania poprzedza „konwersacja”, która dość czytelnie oddaje stosunki panujące w tamtym czasie (a także i wcześniej, o czym mówili świadkowie) między O. Z. (głos męski) i A. K. (1) (głos damski – k.957v – od godziny 00:49:30 do 1:01:00, k.958v). Oskarżony był zły na znajomą (wg niego nie odpowiadała na jego SMS-y, w tej części rozmowa po polsku), zdenerwowany (por. k.958), czemu jednoznacznie dawał wyraz traktując kobietę obcesowo, krzycząc na nią, wyrażając swoje niezadowolenie i pretensje (ton głosu, k.958: „on zaczął się drzeć…”, k.592v: „był zły, że ja stoję i czekam…”). Widoczne jest swoiste „podporządkowanie” jej rozmówcy – to on ma decydujący głos. Ona stara się tłumaczyć swoje racje, ale niewiele z tego wynika, gdyż on jej przerywa, podnosi głos (krzyczy, zob. też k.693), jest zirytowany, bardzo zdenerwowany. Jaki cel miałby „fałszerz”, aby tego typu treści wplatać do nagrania? Ktoś, kto byłyby zdolny do wytworzenia tak wyrafinowanego falsyfikatu, do przyjęcia którego sąd starał się przekonać oskarżony i obrońca, wiedziałby, jakie elementy mogą prowadzić do podważenia wiarygodności (autentyczności) nagrania. Unikałby więc montażu wielu zapisów (ciągłość) i skupiłby się tylko na tej części, która potwierdza to, co chciałby potem udowodnić przed sądem. Następnie organom procesowym wskazałby, że właśnie wtedy nagranie się rozpoczęło, a gdy rozmowa nie dotyczyła już ważnych kwestii, to dyktafon został wyłączony. Tak się jednak nie stało, a końcowy zapis przekonuje, że nastąpiło to w mieszkaniu K. S. (k.958v: „czekaj, cicho, ja muszę wyłączyć”). Czynność te poprzedza rozmowa, w której kobieta na gorąco, w skrócie tłumaczy jak przebiegało jej spotkanie – mówi o tym, co usłyszała od sprawcy. Wskazanie gdzie jest obraz (w USA) oraz że został przeszmuglowany (k.958) potwierdza, iż wcześniej pokrzywdzona nie wiedziała, gdzie on się znajduje.

W trakcie odtwarzania zapisu oskarżycielka na bieżąco, płynnie i bez wahania wyjaśniała co się wtedy działo, o kim lub o czym rozmawiano (k.948v-949). Ważna dowodowo część nagrania (rozmowy) poprzedzona jest dyskusją dotyczącą kwestii informatycznych (k.870-872), następnie wplatany jest w nią wątek chorego znajomego z USA (k.874-876v) i następuje powrót do głównego „nurtu” dyskursu interesującego kobietę (k.877). To ona z oczywistych względów wywołuje temat. Pojawiają się wzmianki m.in. o wystawieniu obrazu na sprzedaż (k.878), zadłużeniu w ZUS i obawie przed windykacją (k.881v), okolicznościach poprzedzających zbycie („k.882v „miałam wiele propozycji wynajęcia w tamtym czasie…”), remoncie i grzybie (k.882v), ustalonej cenie za mieszkanie, jego wynajmie (k.883), zalaniu (wg oskarżonego, k.879v) i innych okolicznościach, o których zeznawała oskarżycielka. Mężczyzna mówi, że dzielił się z kobieta zyskiem (k.882v - z wynajmu), a jeśli ona chce, to on może sprzedać to mieszkanie. Takich działań (dzielenie się zyskiem) nie podejmuje i takich ofert nie składa ktoś, kto spłacił nabyty lokal i nie zalega pieniędzy byłemu właścicielowi.

Spór o to, czy aktualnie z wynajmu lokalu są zyski, potwierdza też to, że oskarżony przez pewien czas przekazywał pewną część dochodów z tego tytułu A. K. (1) (k.883). To właśnie pieniędzy przekazanych jej w latach 2014-2016 (nie więcej niż 12 000 zł ), a nie całej ceny z aktu notarialnego, dotyczą zwroty z k.879 (k.879: „podzielę się z tobą dochodem…”, k.880: „mogę dać co 1/3 tego, co przynoszą. I właśnie to robiłem”), czy też z k.881 („Dostałaś z niego pieniądze, tylko niedużą, ryczałtową kwotę. Dostałaś pieniądze, więc nie mów, że nic”). Sformułowanie „Tylko nie tę fikcyjna cenę ( dostałaś), którą umieściliśmy w akcie” (k.881) pada ze strony oskarżonego. Jego rozmówczyni nie zgadza się z tym określeniem, a ostatecznie podsądny przyznaje, że była ona rynkowa (k.881v).

Wiele użytych przez niego w rozmowie z nagrania słów i zwrotów zmierzało do wytłumaczenia swojej postawy, przyczyn braku płatności ceny – tylko, że z prawdą niewiele one miały wspólnego. Potrafił manipulować kobietą tak, że nieodpłatnie ( de facto), w wyniku oszustwa, przeniosła na niego swoją własność, a następnie przez lata czerpał z lokalu korzyści wynajmując, płacąc jej niewielkie kwoty (około 12 000 zł) i cały czas wmawiając jej, że brak płatności to przyczyna obiektywna, od niego niezależna. Nie był nawet na tyle przyzwoity, aby po kilku latach sprzedać lokal o wiele drożej niż kosztował on w 2012 r. i oddać kobiecie pieniądze (naprawić szkodę). Nie zrobił tego, bo od początku nie miał takiego zamiaru.

Narracja oskarżonego pytanego o to, kiedy zapłaci i dlaczego dotychczas tego nie zrobił, sprowadzała się zasadniczo do utrzymywania, iż nie ma dochodów z lokalu, w związku z czym nie posiada środków na zapłatę (k.883v: zainwestowałem w remont i wciąż czekam”). Tak jakby źródło przychodu (zyski) miało znaczenie dla przeniesienia własności i konieczności wywiązania się z płatności.

W żadnym fragmencie nagrania, gdy padają słowa pokrzywdzonej o tym, że nie otrzymała ceny, mężczyzna nie neguje tego (np. k.880 „nie zapłaciłeś za nie”, k.881 „nie mam mieszkania i nie mam pieniędzy”), tylko wykrętnie podaje powody zaniechania (k.880: np. „nie mam z tego żadnego zysku (…) jestem na minusie”, k.881: „jesteś na tej samej łodzi, co ja”, k.883v).

Nie sposób sobie wyobrazić aby ktoś, kto chciałby uzyskać dowody na brak zapłaty oraz informacje na temat obrazu, sfabrykował tak długi i różnorodny zapis - ponadto którego montaż w sposób niewykrywalny dla specjalisty (biegłego z tej dziedziny) z punktu widzenia aktualnie dostępnych narzędzi technologicznych nie wydaje się możliwy. Tym bardziej dla takiej osoby, jaką jest oskarżycielka (wykształcenie, wiek, funkcjonowanie społeczne w przeszłości i obecnie itp.). Nie chodzi przy tym o deprecjonowanie jej w jakimkolwiek obszarze, lecz o obiektywne fakty z jej życiorysu pozwalające na wyrobienie sobie opinii odnośnie osobowości A. K. (1), której m.in. nie można przypisać cech pejoratywnych, negatywnych, a jedynie takie, które z jednej strony są pożądane społecznie (m.in. ufność wobec osób trzecich, wiara w ich prawdomówność, przekonanie o ich dobrych intencjach, kierowanie się bardziej uczuciami, niż chłodną kalkulacją i własnym interesem), ale z drugiej niejednokrotnie są bezwzględnie wykorzystywane przez innych ze szkodą dla posiadającego je podmiotu.

Reasumując: wszystkie wykorzystane w tej sprawie opiniebiegłych (w sporządzone w ramach instytucji, tj. LK KWP) są zupełne (kompletne i dokładne) oraz bez wątpienia komunikatywne (zrozumiałe i jasne). Sporządzone zostały przez osoby posiadające wymaganą, specjalistyczną wiedzę z danej dziedziny (informatyka, fonoskopia, wycena obrazów), a ustalenia i konkluzje w nich zawarte są logiczne, zgodne ze wskazaniami wiedzy i doświadczenia życiowego. Dwaj eksperci zostali wysłuchani na rozprawie, podtrzymali je w całości oraz udzielili wyczerpujących odpowiedzi na wszystkie pytania. Powody oddalenia wniosków o dopuszczenie dowodów z kolejnych opinii specjalistycznych zostały podane w dotyczących ich postanowienia wydanych na rozprawie.

Skoro oskarżony twierdzi, że pokrzywdzona miała możliwość w różnych sytuacjach nagrać jego głos, a materiał ten wykorzystała fabrykując nagranie dowodowe, to przecież nie pojawiłyby się na nim błędy językowe, które stanowiły jedną z podstaw kwestionowania autentyczności zapisu (k.558) – oczywiście zakładając, że poziom opanowania języka angielskiego sprawcy jest taki, o jakim on mówił. Abstrahując od stanowiska eksperta co do tego, że tego rodzaju manipulacja zasadniczo nie jest możliwa9 i zostałaby przez niego wykryta (k.849), to wrażenia z odtworzenia nagrania (o czym wyżej)10 w połączeniu z tłumaczeniem poszczególnych wątków rozmowy stanowczo sprzeciwiają się tego rodzaju dywagacjom.

K. A. wykonała ogrom żmudnej pracy, „wyłuskując” z wypowiadanych - niejednokrotnie szybko, czasami niewyraźnie - nierzadko „nakładających się” na siebie sformułowań właściwe zwroty, które następnie przetłumaczyła. Wskazała dlaczego jej praca z etapu sądowego różni się od tej, którą wykonała w toku śledztwa (k.866, 950) i odniosła się do każdej z 59 „Uwag” zgłoszonych przez obronę (k.867-869v, 950-951v). Końcowy efekt zleconego jej zadania nie był kwestionowany przez strony (k.949v). Obrona wskazywała, że błędy gramatyczne i składniowe języka angielskiego wykluczają, aby to oskarżony był jednym z rozmówców, ale sąd nie podzielił tego stanowiska (powody k.959 pkt I.). Bardziej prawdopodobny wariant amerykański ww. języka używany przez „głos męski” (k.951), to kolejna przesłanka przemawiająca za tym, że był to oskarżony.

Jeśli chodzi o stan zdrowia matki oskarżycielki, która wg obrony miała być m.in. w 2012 r. obłożnie chora – i w związku z tym w sierpniu przebywała w domu (i liczyła pieniądze11), a nie na działce koło m. S. – to nie znajduje to potwierdzenia ani w zeznaniach osób, które wtedy miały z nią kontakt, ani też w dokumentacji medycznej (k.570: problemy ze wzrokiem, k.573). A. K. (1) nie zaprzeczała temu, że wymagała ona opieki i miała problemy ze wstawaniem z pozycji leżenia na plecach, ale nie oznacza to, że nie mogła samodzielnie się poruszać, czy też wyjechać na wieś, gdzie znajdowała się pod opieką innej osoby.

Z dokumentów nadesłanych przez ZUS wynika, że na etapie składania wniosku abolicyjnego wysokość zaległości nie była określana. Dopiero prawie dwa lata po jego wpływie do tej instytucji wydano decyzję precyzującą to (wg stanu na 1.08.2013 r.), jak również wskazano na konieczność uregulowania składek z innych okresów (pkt II. decyzji z 26.05.2015 r.). Weryfikacja zasadności wniosku trwała więc dość długo (por. k.68-74 Akt Płatnika, tom I). Na k.71 znajduje się informacja, że 12.02.2014 r. wydano wobec ubezpieczonej decyzję umorzeniową, ale nie wiadomo czego i jakiej kwoty ona dotyczyła. Różnica pomiędzy podawaną w śledztwie kwotą zadłużenia oskarżycielki w ZUS, a tą z ww. dokumentacji, jest znaczna. Jednocześnie wykluczyć należy sytuację, w której kobieta spłaciłaby prawie 40 000 zł wykonując pkt II. decyzji z 26.05.2015 r., tj. do czasu wydania 24.07.2015 r. decyzji ostatecznej. Mówiła wprawdzie o ujawnieniu płatności, które ZUS uznawał za nieuregulowane, wpłatach tytułem zaległości w okresie trwania ww. postępowania12 (umorzenie nie obejmowało np. składek na Fundusz Pracy), jak i umorzeniu „z powodu upływu czas” (k.951v-952v), ale nie była to kwota kilka razy wyższa niż umorzona (por. dług na koniec 2012 r. k.889v – około 12 700 zł).

Rozbieżność ta istnieje, ale trudno uznać, że oskarżycielka celowo zawyżyła dług w ZUS, aby wzmocnić dowodowo swoje stanowisko, w tym uzasadnić powody sprzedaży mieszkania. Z punktu widzenia przedmiotu procesu i jej interesu nie miałoby większego znaczenia to, czy zeznałaby o 10 000 zł zaległości, czy też o 50 000 zł. Także w tym pierwszym przypadku mogła przecież wykazywać, że nie miała takiej kwoty, a ten mniejszy dług również motywował ją do sprzedaży lokalu. Składając zawiadomienie i zeznania przed 5.06.2024 r. nie tłumaczyła zresztą, że to oskarżony wywołał u niej błędne przekonanie w tej kwestii i ani wtedy, ani też później, nie przedstawiała tego jako jednego z aspektów oszukańczych zabiegów.

Ponadto jako osoba dorosła zdawała sobie sprawę z tego, że jej stanowisko procesowe będzie można łatwo zweryfikować „u źródła” (w ZUS). Nie miała więc interesu w tym, aby kłamać. Ponadto złożyła posiadane dokumenty windykacyjne (k.701 i załącznik „Dokumenty z ZUS”), z których nie wynika, aby egzekwowano od niej 25 000, czy 50 000 zł. Dopytywana dość obszernie i wiarygodnie tłumaczyła powody składania takich, a nie innych zeznań (k.951v-952v, k.953v-954). O ile można się zastanawiać dlaczego np. w 2012 r. nie starała się uzyskać w ZUS informacji o precyzyjnej kwocie długu, to jednak uwzględniając czas, którego on dotyczył, dość powszechne przekonanie o „lawinowo rosnących odsetkach” odnoszących się do zaległości publicznoprawnych, brak wiedzy oskarżycielki co do mechanizmów prawnych dotyczących windykacji, jak i stosunkowo słabą zaradność życiową13, nie wydaje się to aż tak nietypowe. Wysoce prawdopodobnym jest, że faktycznie kobieta w dacie sprzedaży miała mylne wyobrażenie o wysokości zaległości w ZUS (k.953v) i właśnie o tym doświadczeniu, tj. z tego okresu, mówiła w toku przesłuchań.

Taki wniosek koresponduje też z treścią dowodowego nagrania, w którym część rozmowy dotyczy właśnie tego wątku. Oskarżony mówił o jej „ochronie”, czy też „uratowaniu” przed ZUS, który „by to zabrał” (k.879, 881, 881v), jako o jednym z czynników wpływających na zawarcie umowy sprzedaży. Potwierdził też słowa A. K. (1) o tym, że otrzymywał korespondencję w jej sprawie, w tym pismo windykacyjne (k.881v). W nim zaś podawana jest kwota zadłużenia – tym samym twierdzenia kobiety co do tego, że przekonanie o wysokości długu wykreowała na podstawie słów (k.593v: „mówił, że chodzą windykatorzy z ZUS i żądają, żebym zapłaciła te 50 000 zł”), czy też dokumentów okazywanych przez oskarżonego (k.952, abstrahując od tego, czy były spreparowane, czy też prawdziwe), znajduje obiektywne potwierdzenie dowodowe. Dalej, gdy oskarżycielka twierdzi, że niemożliwym jest, aby ZUS „zabrał jej wszystko”, to z jego strony pada stwierdzenie, że windykacja mogła „bez problemu” dotyczyć 200 000 zł (k.882). Argumentował, że ww. instytucja uważała, że ona była im winna „duże pieniądze”, do których dodano by koszty prawnika i odsetek. Powołał się też na przykład egzekucji dotyczącej jego siostry i utwierdzał oskarżycielkę w przekonaniu, że „ZUS może zrobić wszystko” (k.882v). Przy czym O. Z. wiedział o abolicji („przeszłaś przez abolicję”14), a więc i z wysokim prawdopodobieństwem i o sumie umorzenia.

Z kolejnej części rozmowy dowiadujemy się, że wg kobiety „jeśli ZUS coś chce, to cena z dnia na dzień jest dużo większa”. Wypowiedź ta również potwierdza jej małą orientację w zakresie skali własnego długu i czynników wpływających na jego wysokość, a na pewno brak pewności w tym zakresie nawet w czasie zarejestrowanej rozmowy (2017 r.).

Gdyby więc należność z tytułu składek i odsetek była mała, jej właściwą skalę w 2012 r. znała A. K. (1), mieściłaby się ona wtedy w jej możliwościach płatniczych, a nabywca lokalu nie interesował się nią - gdyż nie wpływała na jego interesy, czy zamiary jako kupującego - to tego rodzaju tematyka nie byłaby poruszana w 2017 r. i rozmowa nie przebiegałaby w ten sposób.

Dodatkowo z pisma ZUS wynika, że zajęcie rachunku bankowego było jedyną czynnością egzekucyjną (k.927, k.713: sąd pytał o wszystkie środki, które stosowano). Nie było więc tak, jak wg pokrzywdzonej twierdził oskarżony, tj. że windykatorzy z tej instytucji przychodzili do mieszkania na ul. (...).

Podważając wiarygodność oskarżycielki obrońca wskazywał także na brak konsekwencji oraz niemożność precyzyjnego usytuowania w czasie okresu trwania jej związku konkubenckiego z oskarżonym (por. k.589 i 708v). Dowodził, że skoro był to pierwszy mężczyzna w życiu ww. kobiety, z którym nawiązała ścisłe relacje intymne (k.709), to niemożliwym jest, aby - w sytuacji rzeczywistego istnienia takiego związku partnerskiego - nie miała ona w tej kwestii dokładnych temporalnie wspomnień. Nie jest to argument, który mógłby prowadzić do podważenia zeznań oskarżycielki w ważnych dowodowo obszarach. Każdy człowiek indywidualnie przeżywa i zapamiętuje zdarzenia życiowe, w tym ze sfery współżycia seksualnego. Nie ma tu jakiegoś indywidualnego wzorca. Sąd zgadza się z tym, że faktycznie pierwsze doświadczenia związane z inicjacją seksualną to ważny etap w życiu człowieka, który pozostaje w pamięci. Niekoniecznie jednak zapamiętywane są daty zdarzeń, czy też dana osoba jest w stanie precyzyjnie określić rok nawiązania takich kontaktów. Szczególnie jeśli doświadczenie to jest dość krótkie (kilka miesięcy), następuje w dojrzałym wieku, nie kojarzy się z jakimś innych ważnym wydarzeniem z tego okresu (np. ślub, zajście w ciążę itp.), a relacjonowane jest po wielu latach od zakończenia stosunków partnerskich. Dla osoby zaangażowanej emocjonalnie (zakochanej) nie liczy się przecież kalendarz, odnoszenie i sytuowanie określonych zachowań w czasie, lecz ważne są same relacje, przeżycia, osoba partnera, jego zachowania, fascynacja z racji nowych doznań i doświadczeń itp. Nieprzypadkowo dość popularne jest porzekadło „Szczęśliwi czasu nie mierzą”, a takie doznania (miłość, szczęście) towarzyszyły w okresie związku konkubenckiego A. K. (1). Dopytywana o to racjonalnie tłumaczyła opisane wyżej różnice (k.709).

Zeznania pokrzywdzonej były kwestionowane także w oparciu o jej stanowisko z postępowania administracyjnego dotyczącego jej wymeldowania z lokalu przy ul. (...) (k.919-920). Toczyło się ono z wniosku O. Z. od 9 maja 2022 r., a zakończyło decyzją z 13.12.2022 r. (k.436). Rzeczywiście 19.09.2022 r. A. K. (1) zeznała częściowo inaczej niż w procesie, tj. twierdziła, że „po sprzedaży mieszkania bywała w nim wielokrotnie”15 aż do 2018 r., jak i po wyjeździe w 2009 r. pojawiała się tam „jak miała jakieś sprawy do załatwienia w W.”, w tym nocowała. Depozycje te są różne, choć protokół z 19.09.2022 r. nie zawiera precyzyjnych danych, a wizyty po wyjeździe do B. faktycznie miały miejsce do chwili, gdy oskarżony poinformował o rozpoczęciu remontu i ujawnieniu zagrzybienia (jesień 2010 r., k.597: „przychodziłam i mieszkałam”).

Jeśli zaś nawet przyjąć, że oskarżycielka podała większą częstotliwość wizyt niż w procesie karnym, to było to determinowane chęcią zapobiegnięcia wymeldowaniu, połączoną ze zrozumiałą dla sądu determinacją do odzyskania swojego mieszkania, za które w efekcie oszustwa nie otrzymała zapłaty (k.710v, zob. też k.776-777). Po odczytaniu ww. protokołu sprostowała swoje zeznania na zgodne z tymi, które złożyła w sprawie karnej (k.973).

Podkreślenia w tym wątku wymaga jeszcze jedna okoliczność. W tej sprawie urzędnicy 7.07.2022 r. przeprowadzili z udziałem oskarżonego oględziny ww. lokalu. Z dokumentacji tej czynności wynika, że trwał tam remont a, „wszystkie rzeczy należą do Pana O. Z.” (k.458-459). Nie ma zaś żadnej wzmianki o tym, że wnioskodawca nie ma już de facto interesu prawnego w tym, aby być uczestnikiem postępowania administracyjnego, gdyż sprzedał ten lokal (...).06.2022 r. (k.461). Dlaczego zataił to przed urzędnikami, nie wiadomo. Najprawdopodobniej był zdeterminowany, aby pozbawić oskarżycielkę jakichkolwiek związków z tym mieszkaniem, które mogłyby ewentualnie mogłyby w przyszłości wpływać na przywrócenie jej praw właścicielskich, czy też skutkować zasadnością innych zgłoszonych roszczeń majątkowych.

2.2. Dowody nieuwzględnione przy ustaleniu faktów (dowody, które sąd uznał za niewiarygodne oraz niemające znaczenia dla ustalenia faktów)

Dowód: wyjaśnienia oskarżonego O. Z..

Omówione wyżej dowody z jednej strony pozwoliły zrekonstruować fakty, zaś z drugiej prowadziły do negatywnej weryfikacji wyjaśnień oskarżonego, które stanowiły wyłącznie linię jego obrony ukierunkowaną na uniknięcie odpowiedzialności karnej.

Gdy podczas pierwszego przesłuchania O. Z. zapewniał, że cenę uregulował gotówką na prośbę pani K., to jednocześnie dość dziwnie tłumaczył to, skąd wziął taką sumę. Nietypowym jest to, że jako człowiek majętny, przedsiębiorczy, inwestujący posiadane środki, zajmujący wcześniej kierownicze stanowiska, dysponujący szeroką wiedzą, w tym odnośnie handlu nieruchomościami, kilkaset tysięcy złotych przechowywał w sejfie, a nie w banku. Początkowo wskazał na 100 000 zł, a gdy zorientował się, że organy śledcze mogą sprawdzić, czy przed transakcją były na jego rachunkach transakcje pozwalające na uznanie, że wypłacił z nich resztę ceny, sprostował ww. kwotę na cztery razy wyższą (k.284). Wyjaśnił przy tym, że spodziewał się, iż będzie ona potrzebna do nabycia mieszkania, ale skoro gromadził te pieniądze przez jakiś czas, to od początku musiałby zakładać płatność gotówkową. Twierdził jednak, że był to pomysł sprzedającej. Ponadto nic przecież nie stało na przeszkodzie, aby te, wg przesłuchiwanego legalnie przecież pozyskane środki (k.284v), gromadzić w banku (w tym na lokatach krótkoterminowych, czy też koncie oszczędnościowym), a przed transakcją po prostu je wypłacić. Wyjaśnienia w tej części zdają się więc także potwierdzać brak płatności wynikającą z niemożności obiektywnego wykazania wydatkowania w sierpniu 2012 r. z własnych zasobów około 340 000 zł (wliczając koszty aktu notarialnego). Pochodzący z kwietnia 2011 r. wyciąg bankowy (k.796) niczego nie przesądza. Nikt nie kwestionuje zamożności oskarżonego z lat 2012 r., czy obecnie. Nie o to chodzi w tej sprawie, a ludzie majętni nie są wykluczeni a priori z kręgu osób pozyskujących pieniądze także nielegalnie, gdy trafi się taka okazja.

Rzekoma awersja oskarżycielki do korzystania z rachunków instytucji finansowych (k.284: „miała wstręt do kont bankowych, prawie ich nie używała”) nie znajduje potwierdzenia chociażby w zeznaniach Ł. D. co do sposobu płatności (k.783-783v), jak i w kontekście odnoszącej się do nich dokumentacji (k.814-824). Oczywiście przelewy pochodzą z lat 2015-2016, ale przecież już w listopadzie 2007 r. pokrzywdzona miała rachunek w (...) SA, (...)Oddział w W., który został zajęty przez ZUS. Zajęcie to nie było skuteczne, ale zagrożenie windykacyjne istniało do chwili zawieszenia postępowania egzekucyjnego na skutek złożenia wniosku o abolicję (13.08.2013 r.). Wysoce prawdopodobnym jest, że to właśnie z tego powodu oskarżycielka w latach 2007-2013 unikała korzystania z rachunków bankowych16, gdyż obawiała się „zablokowania” znajdujących się na nich środków przez ZUS (zob. też k.707v). Taki argument, jako uzasadnienie konieczności płatności gotówkowej za mieszkanie wymagane przez sprzedającą, nie pada jednak ze strony oskarżonego.

Na rozprawie utrzymywał on ponadto, że liczenie i przekazanie pieniędzy odbyło się innego dnia, niż ten, w którym zawarto umowę sprzedaży, tj. przed 24.08.2012 r. (k.801v). Gdyby tak było, to uwzględniając zaradność i sposób funkcjonowania podsądnego jako osoby przedsiębiorczej, odnoszącej sukcesy finansowe w różnych sferach rynkowego obrotu (działalność gospodarcza, inwestycje, handel międzynarodowy i nieruchomościami, praca w korporacjach itp.), nie sposób uznać, że nie domagałby się chociaż pokwitowania przekazania tak dużej sumy. Brak takiego dokumentu to kolejna wątpliwość podważająca wersję sprawcy.

Naturalnie ktoś może powiedzieć, że O. Z. ufał obu kobietom, gdyż dobrze je znał, ale nawet w takiej sytuacji tego rodzaju potwierdzenie zapłaty jawi się jako konieczne17. Oskarżony nie wskazał przecież nawet ile dni po przekazaniu pieniędzy podpisano akt notarialny. W kolejnym fragmencie wypowiedzi zwrócił uwagę na brak zaświadczenia ze Spółdzielni. Jeśli więc zestawić daty z dwóch dokumentów tego typu, to dzieli je 20 dni18. Tym bardziej więc, jeśli miałby to być taki odcinek czasowy, osoba taka jak oskarżony uzyskałaby dowód przekazania ceny sprzedaży.

Podnoszona była też przez obrońcę kwestia daty wydania przez (...) zaświadczenia wykorzystanego przez notariusza. Miało ono pochodzić z 14.08.2012 r. (§1 aktu). Skoro więc oskarżycielka utrzymywała, że od końca lipca do 15.08.2012 r. była na działce w m. Z., a opuściła ją po przyjeździe A. S. (k.591 i 614), to - wg obrony - mijała się z prawdą, gdyż nikt oprócz niej takiego dokumentu nie mógł uzyskać. W aktach nie ma ww. dokumentu, natomiast jest inny, datowany na 25.07.2012 r. (k.683). A. K. (1) nie pamiętała dokładnie ile dokumentów potrzebnych do sprzedaży pozyskano z ww. Spółdzielni. Była jednak pewna, że wszystkie miał nabywca, a ona przekazała mu jeden z nich w lipcu 2012 r. (k.601v i 711). Nie wszystkie okoliczności sprzed kilku, czy kilkunastu lat (pytana była o to w 2023 i 2024 r.) kobieta musiała pamiętać, a szczególnie takie, które nie jawiły się jako dla niej ważne. Nie można wykluczyć – a jest to prawdopodobne – że Spółdzielnia wydała zaświadczenie z 14.08.2012 r. mieszkającemu w W. „pośrednikowi” upoważnionemu przez jej członka. Upoważnienie takie mogło nastąpić w formie ustnej (np. w trakcie wizyty, gdy odbierane było zaświadczenie z 25 lipca) lub też np. telefonicznie, o czym pokrzywdzona nie pamiętała19. O. Z. mógł też pozyskać je w ramach swoich znajomości i kontaktów, w tym np. powołując się na interes prawny polegający na zamiarze nabycia tego lokalu. W 2012 r. dane osobowe nie były tak chronione, jak obecnie (RODO obowiązuje od maja 2018 r.). Jak było, tego nie wiemy, ale ten, tak naprawdę mało ważny niuans, oskarżony starał się wykorzystać, aby podważyć wiarygodność przeciwniczki procesowej. Gdyby faktycznie to ona pozyskała (osobiście lub pocztą) zaświadczenie wystawione 14.08.2012 r.20, to nie miała żadnego interesu w tym, aby to zatajać. Skoro A. S. na działce pojawiła się 15.08.2012 r., a pokrzywdzona wyjechała z niej 2-3 dni później (a nie w dacie sporządzenia aktu), to miedzy 18, a 23.08.2012 r. mogła udać się do W., a ujawnienie tego (o ile tak by było) w żaden sposób nie rzutowałoby na jej wersję wydarzeń odnoszącą się do miejsca pobytu matki w sierpniu tego roku.

Choć wyjaśnienia z rozprawy są obszerne, to nie zawierają takich argumentów, czy danych, które podważyłyby tezy oskarżenia. Niektóre użyte przez podsądnego zwroty potwierdzają wręcz jego negatywny stosunek do pokrzywdzonej jako kobiety (k.798v: „To po prostu byłoby ohydne (…) musiałbym zagryzać zęby przez te wszystkie kilkanaście lat (…) ”, k.801v: „opier…, ale to jest ganiłem ją za to”). Nie miał na tyle taktu, aby swoje oceny „ubrać” w bardziej odpowiednie słowa – można było odnieść wrażenie, że chce jej po prostu dokuczyć, poniżyć, odegrać się za oskarżenie. Po zakończeniu postępowania dowodowego, za nieprawdopodobną należy uznać ocenę, że pokrzywdzona zainicjowała proces karny „dla pieniędzy”, aby wyłudzić „podwójną wartość mieszkania”.

Deklarowane obawy „pani M.” z 2022 r. o to, że ktoś posądzi ją o szmugiel (k.799), nijak mają się do słusznych rozważań prawnych z pism obrońcy wskazujących na to, że wywiezienie takiego obrazu, o takiej wartości, w świetle polskich przepisów było legalne.

Wpłaty, które oskarżony realizował na rzecz pokrzywdzonej, starał się tłumaczyć jej zarzutami dotyczącymi braku dochodów w związku z przeciągającym się remontem (k.802). Przy czym w przeciwieństwie do niej nie uważał, aby trwał on długo. Dlaczego więc brał na siebie odpowiedzialność finansową, nie wiadomo. Ponadto skoro uważał, że poniósł znaczne koszty (k.802: „dwa razy więcej niż ta granica 30 000 zł”), które nie zostały uwzględnione przy wycenie mieszkania na 330 000 zł, to raczej powinien czuć się wierzycielem, a nie dłużnikiem. O żadnym „bonusie remontowym” nie ma też mowy na nagranej rozmowie i nie zwrotu „bonusów” domagała się na nim pokrzywdzona (k.804).

Końcowe depozycje kontestują opinie A. K. (3), który jako ekspert przekonał sąd do swoich racji (k.992 i nast.). Oskarżony ma prawo się z nim nie zgadzać, ale nie ma to wpływu na ostateczną ocenę jego bezprawnego postępowania z lat 2010-2012. Nie jest przypadkiem to, że przy wydaje się nieograniczonych zasobach finansowych O. Z., żaden z polskich biegłych z zakresu fonoskopii nie chciał z nim współpracować (k.993v). Albo posiada on szeroką wiedzę z tematyki, którą omawiał, albo pozyskał ją z literatury, internetu lub innych źródeł. Jednak próba skierowania sprawy na tory „techniczno-technologiczne” (fizyczno-matematyczno-informatyczne), w obszar nieznany dla kogoś niezajmującego się naukami ścisłymi, traktować należy jako ostatni akord działań, które w przekonaniu sprawcy miały pozwolić mu uniknąć skazania.

Jeśli zaś chodzi o przywłaszczenie obrazu, to 11.01.2022 r. oskarżony przyznał, że widział go w mieszkaniu na ul. (...), ale nigdy nie posiadał tego przedmiotu. Z tego lakonicznego oświadczenia wynika, że interesował się nim, gdyż znał m.in. kraj pochodzenia jego autora. Skoro miał „zapoznać obie panie” i „pomagać w przygotowaniu go ( obrazu) do transportu” do USA (k.378), to dlaczego nie powiedział o tym 11.01.2022 r. prokuratorowi? Słysząc taki, a nie inny zarzut, tego rodzaju oświadczenie, wg stanu posiadanej wiedzy podejrzanego, jawi się jako oczywiste i konieczne. Nie zrobił tego jednak, co również wskazuje na budowanie linii obrony nie na faktach, lecz nieprawdziwych danych kreowanych i „udowadnianych” w trakcie toczącego się procesu. Podkreślenia wymaga, że w pierwszym wniosku wskazano, iż „M. W.” wywiozła obraz do USA „na prośbę pokrzywdzonej i za zgodą jej matki” (ta zmarła 17.08.2013 r.) nie określając daty, a potem mowa jest o 2015 r.

O. Z. z zarzutami zapoznał się w ww. dacie 2022 r., zaś wnioski dotyczące miejsca aktualnego przechowywania obrazu oraz osoby, w której dyspozycji on pozostaje, pojawiły się w procesie w kwietniu i sierpniu 2022 r. (k.301 i 304, 368-370). Przy czym nie wskazywano, aby starsza pani, M. W., w ostatnich latach utrzymywała kontakty z oskarżonym (jej ostatni pobyt w Polsce to 2015 r.). Dość zastanawiające jest, że odnowiono je właśnie wtedy, gdy toczył się proces i „przypadkowo” odkryto komu oskarżycielka przekazała obraz i jak trafił on do USA. O wiele bardzie prawdopodobna jest sytuacja, w której oskarżony, jako posiadacz ww. przedmiotu, mając wiedzę o tym co się z nim działo i gdzie się znajduje, wykorzystał ją aby wykreować - przy pomocy znajomej lub znajomych w USA21 - linię obrony zmierzającą do podważenia zarzutu. W tym samym piśmie procesowym wskazano też na oświadczenie, które ma złożyć obywatel USA K. W. – miało być ono na etapie jego pozyskiwania i dotrzeć do Polski pocztą lotniczą (k.370). Nie zostało złożone, a z rozmowy nagranej w sierpniu 2017 r. wynika, że jest to osoba poważnie, nieuleczalnie chora i w związku z tym ma małe szanse na wyzdrowienie (k.949v, k.506: „Nie sądzę żeby dożył do roku”). Zastanawiąjące jest więc, że 5 lat później zamierzano uzyskać od niego jakikolwiek dokument.

Odnosząc się do informacji zawartych w dokumencie z k.638-639 zwrócić należy uwagę na zastanawiającą postawę dzierżycielki obrazu. Choć znała A. K. (1) bardzo krótko, to zgodziła się nie tylko przewieźć jej obraz do USA, ale i zająć się jego sprzedażą (nie mając w tej dziedzinie żadnego doświadczenia) oraz ponosić koszty wystawienia w domu aukcyjnym.

Według stanu wiedzy oskarżycielki sprzed wszczęcia postępowania karnego obraz miał być nie tylko cenny, ale też stanowił dla niej ważną wartość sentymentalną. Wręcz nieprawdopodobnym jest więc, aby powierzyła go de facto obcej osobie (por. k.60122), celem przewiezienia na inny kontynent i to bez żadnego zabezpieczenia swoich interesów – nie sporządzono nawet pokwitowania odbioru tej rzeczy (nic o tym nie wiadomo). Wiedząc do kogo on należy, M. W. przez kilka lat nie kontaktowała się z właścicielką, nie wskazała nawet czy miała jej adres, nr telefonu, czy też adres poczty elektronicznej. Jeśli takimi nie dysponowała, to bez problemu mogła je pozyskać od oskarżonego. Nie zrobiła tego jednak i po kontakcie z nim (tak w treści pisma, k.639) zdecydowała się bez wiedzy i zgody A. K. (1) wysłać obraz do ambasady (o ile to ona nadała przesyłkę). Nastąpiło to przed rozpoznaniem przez sąd wniosku o odebranie od niej zeznań w drodze pomocy prawnej – a przecież wcześniej, zgodnie z deklaracją obrońcy, zamierzała ten przedmiot dostarczyć na przesłuchanie (k.304).

Nie wiadomo też dlaczego wnioskowana do przesłuchania obywatelka USA na kontakt z O. Z. zdecydowała się dopiero w 2022 r., a więc 7 lat po wejściu w posiadanie cudzego mienia i braku możliwości wykonania „zlecenia” jego właścicielki. Taka postawa jest wręcz zdumiewająca. Z pisma ponadto nie wynika, aby swoje dane kontaktowe kobieta ta przekazała w 2015 r. oskarżycielce.

Z omówionych wyżej powodów dokumenty nadesłane przez Ambasadę RP (k.636 i nast.) nie mogły służyć podważeniu zarzutu nr II.

Według treści pisma obraz pokrzywdzona miała przekazać w 2015 r. (pkt 3). Świadkowie, którzy odwiedzali ją w mieszkaniu przy ul. (...) zauważyli jego brak w gabinecie jej zmarłego ojca na przełomie lat 2010/2011, czy też na początku 2011 r. Wisiał tam zaś od wielu lat (od 1962 r.) i trudno zakładać, aby nagle A. K. (1) postanowiła zmienić jego położenie nie informując znajomych, czy też przekazując im fałszywe informacje co do tego, co się z nim stało. Założenie, że świadkowie kłamali opowiadając o własnych spostrzeżeniach odnoszących się do braku ww. przedmiotu w mieszkaniu pokrzywdzonej i przyczyn tego stanu rzeczy, nie jest właściwą oceną ich relacji.

Nie było też tak, że pokrzywdzona o obraz upomniała się „po latach” (w 2017 r., k.560). Do jego wydania sprawca wzywany był niejednokrotnie (także w listach, których nie odebrał), w tym jeszcze przed śmiercią jego właścicielki (k.591, 596v). Wiedział doskonale, że powinien go zwrócić, ale tego nie zrobił. Tak jak w przypadku ceny sprzedaży mieszkania, tak i jeśli chodzi o ten obraz, oskarżycielka w latach 2011-2017 nie była stanowcza, ufała O. Z. traktując go jak bliską osobę, nie groziła mu konsekwencjami prawnymi (k.592). Była przekonana, że działa w jej interesie, na pewno jej nie skrzywdzi i wszystkie jego tłumaczenia i wymówki przyjmowała za prawdziwe. Za dobrą monetę - w nadziei na odzyskanie całości ceny sprzedaży - przyjmowała też zapewne kwoty, które wręczał jej w latach 2014-2016 (k.594v). Po 2013 r. pokrzywdzona widywała się z oskarżonym, ale ich stosunki nie układały się partnersko23, zaś ona, jak to określiła, „patologicznie mu ufała” i nie chciała pogarszać relacji, która dla niej miała przyjacielską formę (k.599, 602v, 603: „mienił się moim przyjacielem”). Nie zawsze więc zapewne była skłonna upominać się o zwrot obrazu. Jej osamotnienie, sytuacja bytowa w trakcie choroby i po śmierci matki, także miała na to wpływ (k.602). Zmiana jej nastawiania do tego mężczyzny była rozciągnięta w czasie, nie nastąpiła z dnia na dzień, a wpływ na nią mieli znajomi i wydarzenia z lat 2016-2017 (k.592, w 2016 r. przestał płacić kilkusetzłotowe sumy, a w 2017 r. jego informacje o działaniach i wytycznych Sanepidu nie potwierdziły się).

Dowód: zeznania świadków zawnioskowanych do przesłuchania przez obrońcę na etapie postępowania sądowego.

A. K. (1) zaprzeczyła, aby nosiła okulary (k.780v), a swoją wadę wzroku omówiła w piśmie z 8.04.2024 r. (k.962). Opisując problemy zdrowotne już w piśmie z 13.04.2006 r. kierowanym do ZUS wskazywała m.in. na „powikłania rogówkowe, które pojawiają się zwykle u długoterminowych użytkowników soczewek kontaktowych”24. Na zdjęciu z pogrzebu z 2013 r. pokrzywdzona nie ma okularów (k.60), które wg świadka I. P. nosiła gdy ten ja spotykał (k.724), co też potwierdził oskarżony (k.804). To, że wstydziła się ich wynika z depozycji podsądnego i relacji Ł. D., który podał, że pokrzywdzona nie nosiła okularów „na zewnątrz”, lecz szkła kontaktowe (k.784). Tak więc jeśli zachodziła do swojego mieszkania na ul. (...) na chwilę (np. po dokumentu lub inne swoje rzeczy), to nie powinna mieć okularów, o których mówił świadek I. P..

Zeznając po ponad 11 latach mógł się on pomylić25 lub też faktycznie pokrzywdzona miała je akurat podczas jednej z wizyt w swoim mieszkaniu (oskarżony mówił o używaniu ich w warunkach zapylenia, k.804, ale świadek tego nie potwierdził – k.723v nie zachowywała dodatkowych środków ostrożności), a tego nie pamiętała. Jednak nie jest to aż tak istotna okoliczność, aby podważała zeznania którejś z tych osób. „Spór” między nimi sprowadzał się zasadniczo tylko do ilości spotkań. Oskarżycielka uważała, że było jedno, a mężczyzna zeznał, że „była kilka razy” (k.722, nie sprecyzował ile – „kilka”, to przedział od 2 do 9). Te dane nie dotyczą istoty zarzutów, a po kilkunastu latach zdarzeń w nich opisanych trudno rozstrzygnąć, które z osobowych źródeł dowodowych miało rację w ww. kwestii. Nie wydaje się jednak, aby ktoś z tych dwojga świadków celowo mijał się z prawdą. Ponadto, skoro wg I. P. kobieta przychodziła do mieszkania, które „było jej kiedyś” (k.721v, 722v), to te wizyty musiały odbywać się po 24.08.2012 r.

Z relacji ww. mężczyzny wynika, że gdy pojawił się w mieszkaniu przy ul. (...), to remont w nim trwał już on jakiegoś czasu (k.722: „tak jakby była zaczęta jakaś praca”, wymienione okna, „zaczęta” łazienka26). Nie wiadomo kiedy się on rozpoczął, a zeznania świadka nie przeczą wersji pokrzywdzonej co do tego, że od jesieni 2010 r. (informacja o zagrzybieniu) do wiosny 2012 r., z obawy przed zakażeniem i polegając na informacjach od oskarżonego, nie była w swoim lokalu.

Ł. D. to znajomy oskarżonego, współpracujący z nim i odpłatnie wykonujący na jego zlecenie różne prace (k.782v-785). Już z początkowej fazy jego przesłuchania wynika, że swoje przekonanie co do racji stron w tym procesie opierał na przekazach uzyskanych od oskarżonego („chodzi (…) o mieszkanie, o próbę wyłudzenia. (…) O. chce drugi raz pobrać za mieszkanie”, k.784v). Generalnie miał on niewiele ważnego do powiedzenia. Uwzględniając relacje na linii pokrzywdzona-oskarżony w okresie, gdy ich zachowanie wobec siebie mógł zaobserwować świadek (od 11.2013 r.), nie były one nacechowane zażyłością wskazującą na emocjonalne, uczuciowe zaangażowanie. Ponadto krótkotrwały związek z poprzednich lat był przez partnerów ukrywany przed otoczeniem. Informacja o tym, że mieszkanie kupił oskarżony, była zgodna z prawdą, natomiast z pewnością nie był zainteresowany tym, aby opisywać znajomym kwestie dotyczące realizacji płatności. Tym bardziej, gdy się z niej nie wywiązał, a ponadto nie wiedział, że w 2018 r. zostanie wszczęte przeciwko niemu śledztwo i takie przekonanie osób trzecich może się przydać dowodowo.

A. K. (1) nie była osobą towarzyską, otwartą na zawieranie nowych znajomości, brylującą w kręgach towarzyskich, w tym wśród znajomych oskarżonego. Nie jest więc niczym dziwnym to, że wg nich „nie rościła sobie żadnych praw do tego mieszkania” – po prostu przed obcymi osobami, dodatkowo powiązanymi z dłużnikiem, tego nie uzewnętrzniała.

Informacje o braku finansowego rozliczenia się pokrzywdzonej z przyjętego od braci D. zlecenia ukierunkowane były na przedstawienie jej jako osoby nierzetelnej, niesłownej, co w konsekwencji najprawdopodobniej – w zamierzeniu oskarżonego i zawnioskowanego przez niego świadka – miało przełożyć się na podważenie jej wiarygodności jeśli chodzi o kwestie z zarzutów. Mówiąc o długu świadek nie był w stanie go dokładnie określić – wskazał na kwotę rzędu od 17 000 do 30 000 zł (k.783). Podany okres płatności (12.2013 – 08.2014 r.) nie zgadza się z wydrukami przelewów (k.814). Jeśli faktycznie zlecenie miało być realizowane w latach 2013-2014, czy też 2015-2016, to podane przez świadka sumy nie były małe. Niewykonanie pracy i brak zwrotu takich środków powinien więc spotkać się ze stosowną reakcją (wezwanie do zapłaty, inne monity o płatność, pozew sądowy itp.). Tymczasem żadna taka nie nastąpiła.

Jeśli przeanalizujemy daty i tytuły przelewów od osób o nazwisku „D.”, to były one dość cykliczne i wskazywały na „dopłaty za oprogramowanie”, „raty” za dany miesiąc. Były też znacznie rozciągnięte w czasie, gdyż ich realizacja trwała przez ponad 17 miesięcy. Niemożliwym jest, aby płatnicy powtarzali przelewy pomimo tego, że nie otrzymali za nie żadnych obiecanych efektów (k.812: „płacili za pracę wykonaną”).

Ponadto wartość wpłat dowodzi, że bracia regulowali raty w wysokości po 600 zł (k.815: 1200 zł = „dopłata (…) do 3000PLN w tym 1/2 raty za marzec”, inne wpłaty głównie po 600 zł „za oprogramowanie do portalu), a nie jak wskazał świadek „na spółkę 2000 zł, albo po 2000 zł”27.

A. S. oskarżycielkę i swojego znajomego widywał w jego mieszkaniu około 10-12 lat przed przesłuchaniem z 2024 r. Wtedy zaś nie stanowili już pary. Jego ocena - jak i Ł. D. - co do możliwości nawiązania relacji intymnej między O. Z. i oskarżycielką (k.783v-784, 726v) jest subiektywna i wcale nie wyklucza możliwości zaistnienia takowej w latach 2003-2005. Tym bardziej, że wg ustaleń sądu związek ten nie był ze strony oskarżonego motywowany zaangażowaniem emocjonalnym, lecz innymi korzyściami, jak się wydaje głównie o charakterze materialnym28.

A. K. (1) i O. Z. m.in. w latach 2000-2003 („2000, 2000-kilka”) łączyły relacje koleżeńskie. Takie też zaobserwowała wówczas świadek E. G. i nie może dziwić to, że „nie potwierdziła żadnego romansu” (k.781-782). Tym bardziej, że nawet gdy miał miejsce („no, nie wiem, 2005 może”), to nie był uzewnętrzniany w środowisku znajomych. Ww. świadek nie była ponadto osobą zbyt bliską, gdyż nigdy nie kontaktowała się z oskarżonym (k.782).

A. D. nic istotnego nie wniósł do sprawy. Opisana przez niego sytuacja mogła mieć miejsce, a jego depozycje nie mają żadnego wpływu na potwierdzenie lub zanegowanie stanowiska stron procesowych. Mogą jedynie wskazywać, że pod nieobecność właścicielki oskarżony wynajmował komuś jej lokal („prawdopodobnie ten chłopak tam mieszkał”) – możliwe, że zainteresowanie potencjalnych lokatorów tą lokalizacją skłoniło go do realizacji planów remontowych pod kątem kontynuacji tej praktyki. Aby zaś było to możliwe zapewnił sobie absencję właścicielki informując ją o rzekomym zagrzybieniu.

Przekazywane przez świadków (np. Ł. I., A. S.) obrony dane odnoszące się do pasji oskarżonego (taniec), jego zainteresowania młodymi, atrakcyjnymi kobietami i związków partnerskich z nimi, nic nie wnoszą do sprawy. Pokrzywdzona wskazała przecież, że po kilku miesiącach pożycia z nią odszedł on do innej kobiety – nie wskazywała przy tym, aby miała mu to za złe, obraziła się, poczuła się porzucona i np. pałała chęcią „zemsty”. Relacja intymna przekształciła się w jej przeświadczeniu ponownie w koleżeńsko-przyjacielską. Z racji różnicy wieku, jak i braku obietnic co do wspólnej przyszłości deklarowanych przez partnera, zapewne liczyła się z tym, że wcześniej czy później to nastąpi.

Końcowo jeszcze należy zauważyć, że rzekome „zalanie mieszkania” w 2016 r. – mające wg oskarżonego (zob. zeznania oskarżycielki i treść nagranej rozmowy) generować koszty remontu (28 000 zł29) oraz uzasadniać odstąpienie od trwającego od około połowy 2014 r. przekazywania znajomej kilkusetzłotowych kwot, nie znajduje potwierdzenia w zeznaniach Z. C. (k.72). Wprawdzie wynajmował on od oskarżonego pomieszczenie od września 2017 r., ale stwierdził, że jego dwaj współlokatorzy (zajmujący pozostałe pokoje) mieszkają tam od około 2 lat. Zeznawał na początku października 2018 r., a więc początek tych „dwóch lat” należy sytuować na jesień 2016 r. Wówczas to, wg pokrzywdzonej we wrześniu, wpłaty od sprawcy ustały z uwagi na „zalanie” uniemożliwiające wynajem. To kolejny argument za uznaniem, że O. Z. mijał się z prawdą. Jako wykształcony i przebiegły mężczyzna30 wykorzystał cechy osobowościowe pokrzywdzonej bazując na jej uczuciach wobec niego (miłość, przyjaźń, ufność itp.), manipulował nią przez dłuższy czas i z pełnym rozeznaniem pozbawił majątku (mieszkania).

Zwrócić należy też uwagę na to, że oskarżony dysponował innym pismem dotyczącym lokalu nr (...) (k.96). Musiał go raczej otrzymać go od jego właścicielki (k.285)31, co zgadza się z jej stanowiskiem, że całą dokumentację gromadził i miał podsądny i to on, a nie ona (k.802) dostarczył ją notariuszowi (k.596). Uwzględniając także pozycję społeczną i zaradność życiową stron umowy w 2012 r., taka wersja jawi się jako najbardziej prawdopodobna.

3. PODSTAWA PRAWNA WYROKU

3.1. Podstawa prawna skazania, punkt A. 1. wyroku - rozważania odnośnie „ustawy względniejszej” (art. 4§1 k.k.) odnoszą się także do drugiego z przypisanych czynów.

W mowie końcowej obrońca wskazał m.in. na to, że pokrzywdzona nie była wprowadzona w błąd co do stanu lokalu w dacie jego sprzedaży, oskarżony nie wykorzystał takiego stanu jej świadomości, a modyfikacja przez sąd opisu zarzutu z ujęciem w przypisanym czynie innych sposobów wyłudzenia z art. 286§1 k.k. nie jest możliwa.

Z zeznań oskarżycielki posiłkowej wynika, że w okresie pomiędzy rozpoczęciem prac remontowych, a 24.08.2012 r. (data aktu notarialnego) pojawiała się ona w mieszkaniu przy ul. (...) co najmniej kilka razy. Była tam także kilka miesięcy przed wizytą u notariusza, a więc nic nie stało na przeszkodzie, aby zweryfikowała stan lokalu bezpośrednio przed jego sprzedażą. O ile postępowanie dowodowe wykazało, że oskarżony wprowadził pokrzywdzoną w błąd co do powodów przeprowadzonego remontu i jego zakresu (rzekome zagrzybienie Candidą oraz „wytyczne” Sanepidu), to po pierwsze nie jest znany cel, który mu wówczas (koniec 2010 r.) przyświecał32, a po drugie sąd uważa, że stan mieszkania z 2012 r. był oskarżycielce znany. Wpis z §4 ust. 5. aktu notarialnego został przez strony zaakceptowany i odpowiadał wersji pokrzywdzonej wg stanu jej wiedzy z ostatniej wizyty w tym lokalu, jak i rozmiaru prac remontowych (k.593v i 594v). Jeśli dodatkowe koszty remonty były dodatkowym powodem zbycia mieszkania (k.64v), to jednak brak danych co do tego, aby były np. zawyżone, a rozpoczęcie i kontynuacja prac wynikała z realizacji zamiaru wyłudzenia lokalu, a nie innej motywacji.

Oskarżony ponosił nakłady na cudzą nieruchomość, a jak twierdziła jej właścicielka nie przedstawił jej żadnych umów z ekipami remontowymi, czy też faktur dotyczących kosztów wykonanych prac. Ryzykował więc tym, że niekoniecznie odzyska zaiwestowane pieniądze. Tylko od dobrej woli A. K. (1) zależało, czy zaakceptuje jego roszczenia. Naturalnie znając ją sprawca mógł tak zakładać, ale wyprowadzenie na podstawie zebranych dowodów wniosku co do tego, że oszustwo realizował etapami już od 2010 r. jest nieuprawnione. Zresztą prokurator konstruując opis zarzutu nr I., jak się wydaje, nie powoływał się na mylne wyobrażenie oskarżycielki co do stanu jej mieszkania z okresu, gdy prace remontowe miały się rozpocząć. Wskazał przecież zdecydowanie późniejszą datę realizacji przestępstwa. Był to dzień zawarcia aktu notarialnego.

Analizując opis czynu należy dojść do wniosku, że zawiera on okoliczności modalne wskazujące na jego realizację w określonej dacie, miejscu (B.), a także na sposób popełnienia przestępstwa. Polegał on na nakłonieniu ofiary do zawarcia aktu notarialnego sprzedaży i doprowadzeniu jej w ten sposób do niekorzystnego rozporządzenia mieniem. Z tym ostatnim czynnikiem wiązał się zaś brak zapłaty ustalonej ceny. Pozostając w granicach oskarżenia sąd miał więc pełne prawo inaczej ukształtować znamiona przedmiotowe i doprecyzować stronę podmiotową (zamiar, cel działania). „Nakłonienie do sprzedaży” obliczone na brak zapłaty, to nic innego niż wprowadzenie w błąd poprzez wytworzenie w świadomości A. K. (1) fałszywego obrazu rzeczywistości. Użycie w zarzucie tylko jednego, formalnego zwrotu z dyspozycji art. 286§1 k.k. po pierwsze nie oznacza, że z jego treści nie można wyinterpretować zaistnienia kolejnego, w tym ujętego alternatywnie, a po drugie, że niemożliwa jest jego modyfikacja w ramach złożonej skargi zgodnie z przypisanym czynem. Ustalenie w nim jednego/innego z możliwych sposobów popełnienia oszustwa nie stanowi naruszenia art. 14§1 k.k.

Zgodnie z tą zasadą ujętą w tym przepisie ramy postępowania jurysdykcyjnego są określone przez zdarzenie historyczne opisane w akcie oskarżenia, a nie przez poszczególne elementy tego opisu. W konsekwencji sąd nie jest związany ani szczegółowym opisem czynu zawartym w zarzucie aktu oskarżenia, ani kwalifikacją prawną nadaną temu czynowi przez oskarżyciela. Zasada skargowości nie ogranicza sądu w ustaleniach szczegółowych elementów faktycznych zdarzenia opisanego w akcie oskarżenia, ani w prawnej ocenie zarzucanego czynu. Z orzecznictwa przykładowo wynika, że nie jest wyjściem poza ramy oskarżenia takie postąpienie, w którym sąd w wyniku przeprowadzonego przewodu sądowego i weryfikacji ujawnionego materiału dowodowego:

1)  ustali, że rozpoznawane przez niego zdarzenie miało miejsce w innym czasie, niż to przyjął prokurator w akcie oskarżenia,

1)  dokona w wyroku pewnych ustaleń faktycznych odmiennie, niż to zostało przyjęte w akcie oskarżenia, popieranym przez prokuratora, przy czym ustalenia te mogą dotyczyć nie tylko strony przedmiotowej, ale także strony podmiotowej czynu,

2)  przyjmie odmienne co do szczegółów, zachowanie się i sposób działania sprawcy bądź sprawców,

3)  powiąże zachowanie oskarżonego zarzucane mu w akcie oskarżenia, z odmiennym skutkiem niż to stwierdza prokurator.

Warunkiem wprowadzenia zmian jest jedynie to, aby w realiach dowodowych konkretnej sprawy sąd dokonywał oceny tego samego „zdarzenia historycznego”, które stanowiło przedmiot oskarżenia (por. np. orzeczenia Sądu Najwyższego z: 30.10.2012 r., II KK 9/12, 25.10.2017 r., IV KK 85/17, z 13.05.2021 r., II KK 26/21). Ten warunek został spełniony w tej sprawie.

Ponadto należy zaznaczyć, że fakt, iż postępowanie karne obejmuje swoim zakresem m.in. brak zamiaru uregulowania ceny w dacie zawarcia umowy sprzedaży, był znany oskarżonemu i jego obrońcy już w początkowej jego fazie. Wynika to z uzasadnienia decyzji sądowej z 20.05.2020 r. (k.154), pierwszych wyjaśnień oskarżonego, który zwracał uwagę na wadliwe sformułowanie zarzutu (k.282v: „czy nie zapłacenie za ten lokal”), jak i stanowiska jego obrońcy, który rozważał czy możliwa jest zmiana opisu czynu – nie była więc ona dla strony zaskakująca i nie wpływała na konstrukcję linii obrony (zob. też np. pismo z k.456-45733).

Zawierając umowę sprzedaży mieszkania sprawca zapewnił jego właścicielkę, że zapłaci jej umówioną cenę, a nie miał takiego zamiaru, o czym świadczy też jego postawa w kolejnych latach. Do dzisiaj tego nie zrobił, neguje własne zaniechanie, a lokal sprzedał kilka miesięcy po wejściu procesu w fazę in personam. A. K. (1) została więc wprowadzona w błąd co do istotnego elementu kontraktu, warunkującego jej zgodę na jego zawarcie i rozporządzenie własnym mieniem. Z oczywistych względów czynność rozporządzająca była dla niej niekorzystna (brak zapłaty). Dlatego sprawca odpowiada za realizację znamion z art. 286§1 k.k., a z uwagi na wartość lokalu w grę wchodzi kwalifikowany typ przestępstwa oszustwa ( art. 294§1 k.k. w zw. z art. 115§5 k.k.).

Zgodnie z art. 4§1 k.k. jeżeli w czasie orzekania obowiązuje ustawa inna niż w czasie popełnienia przestępstwa, stosuje się ustawę nową, jednakże należy stosować ustawę obowiązującą poprzednio, jeżeli jest względniejsza dla sprawcy. Stosując tę regułę intertemporalną analizuje się odpowiedzialność karną za dany czyn nie tylko w kontekście ustawy obowiązującej w czasie popełnienia przestępstwa i w czasie wyrokowania, ale również przez pryzmat wszystkich zmieniających się stanów prawnych w przedziale czasowym wyznaczonym przez datę czynu i datę orzekania. Przy czym o tym, która ustawa jest względniejsza dla sprawcy, nie decydują wyłącznie kryteria rodzaju i wysokości sankcji. Uwzględniać trzeba też takie kwestie jak np. warunki zaostrzenia i łagodzenia kary, nakładania obowiązków, orzekania środków karnych, czy też skutki skazania (np. w zakresie ujętym w art. 78§1 i 2 k.k.).

Tak więc ustawą względniejszą dla sprawcy jest ta, której wybór opiera się na ocenie całokształtu konsekwencji wynikających dla niego z kolejnego zastosowania obydwu wchodzących w grę ustaw (także unormowań np. kilku z nich obowiązujących w danej dacie i mających wpływ na odpowiedzialność podsądnego). Warunkiem dokonania wyboru spełniającego te wymogi jest przeprowadzenie przez sąd orzekający swoistego testu polegającego na podjęciu rozstrzygnięcia w sprawie, odrębnie na podstawie jednej i drugiej ustawy, a następnie na porównaniu obu rezultatów według kryterium korzystności dla oskarżonego (zob. wyrok SN z dnia 13.05.2008 r., V KK 15/08, LEX nr 398529; uchwała SN z dnia 12.03.1996 r., I KZP 2/96, publ. w OSNKW 1996/3-4/16). Przy czym sąd musi dokonać wyboru między konkurującymi ze sobą ustawami (tj. konsekwencjami dla danego sprawcy - w ramach konkretnego, przypisanego mu czynu - wynikającymi z uregulowanych w nich stanów prawnych) przyjmując określoną datę (w przypadku „ustawy poprzedniej” będzie to zwykle data, do której określony stan prawny, wynikający z nowelizowanego aktu prawnego obowiązywał) stanowiącą punkt czasowy będący odnośnikiem do oceny prawnej danego bezprawnego zachowania i jego następstw prawno-karnych (por. wyrok SN z dnia 4.01.2002 r., II KKN 303/99).

Reguła z art. 4§1 k.k. została zastosowana dlatego, że do 30.06.2015 r. obowiązywały korzystniejsze dla oskarżonego regulacje, w tym możliwe było warunkowe zawieszenie wykonania kary pozbawienia wolności w wymiarze przekraczającym rok (zob. też zmianę art. 46§1 k.k. umożliwiającą zasądzenie odsetek oraz następcze zmiany art. 86§1 k.k.).

W przypadku skazania m.in. za oszustwo dotyczące mienia znacznej wartości, w podstawie prawnej wymiaru kary umieszcza się wyłącznie przepis art. 294§1 k.k., tj. bez nawiązywania do art. 286§1 k.k. (zob. też wyrok SA w Katowicach z dnia 3.02.2011 r., II AKa 457/10).

3.2. Podstawa prawna skazania, punkt A. 2. wyroku.

Obraz został sprawcy powierzony przez jego właścicielkę Z. K. w określonym celu (wycena). Nie wyrażała ona zgody na jakiekolwiek inne dyspozycje z nim związane. Nie wiemy jaki zamiar przyświecał oskarżonemu, gdy przedmiot ten odbierał w (...) mieszkaniu i pojechał z nim do W., gdzie wówczas mieszkał. Możliwe, że już w dacie jego otrzymania nie zamierzał go oddać, ale jest to tylko mniej lub bardziej prawdopodobne domniemanie i słusznie prokurator nie postawił zarzutu oszustwa także w tym przypadku.

Nie wiadomo w jakiej dacie O. Z. postanowił, że ww. przedmiotem „rozporządził jak własnym”34, wbrew woli osoby uprawnionej, traktując go jak składnik swojego majątku. Taka decyzja to nic innego jak przywłaszczenie powierzonego mienia, a jego wartość (3000 zł) przesądza, że doszło do przestępstwa z art. 284§2 k.k. (odnośnie art. 4§1 k.k. zob. wyżej). Czas realizacji czynu zawiera się w przedziale pomiędzy dniem wejścia w posiadanie obrazu, a datą, kiedy to oskarżony, wzywany przez właścicielkę do zwrotu obrazu, złożył propozycję „opieki” nad całym jej majątkiem, a gdy oburzona kobieta kazała mu opuścić jej mieszkanie zrobił to i w kolejnych latach obrazu nie oddał (w tym jej następczyni prawnej). Już wtedy więc czytelnie zademonstrował swój negatywny stosunek do jej uprawnień właścicielskich, ale wywiezienie obrazu za granicę i wystawienie go w domu aukcyjnym celem sprzedaży jednoznacznie potwierdza ustalenia procesowe.

Gdy groźba skazania stała się realna, podsądny podjął próby zmierzające do przekazania przywłaszczonego mienia uprawnionej. Tego rodzaju działania podjęte po ponad 10 latach od popełnienia występku – jeśli faktycznie obraz znajdujący się w Ambasadzie RP jest tym, który należał do rodziny K. (a nie np. jego kopią) – traktować należy tylko i wyłącznie w kategoriach zabiegów zmierzających do częściowego naprawienia szkody. Częściowego, gdyż zniszczona rama, jak i inne „tło” obrazu (efekt „czyszczenia”?) przekonują, że nie może tu być mowy o całkowitej restytucji nawet wtedy, gdy obraz ostatecznie trafi do oskarżycielki posiłkowej. Ponadto działania te wynikały również z tego, że wartość obrazu, a co za tym idzie spodziewany zysk z jego sprzedaży, okazała się znacznie zawyżona i nie znalazł on nabywcy.

4. KARY, ŚRODKI KARNE, PRZEPADEK, ŚRODKI KOMPENSACYJNE I ŚRODKI ZWIĄZANE Z PODDANIEM SPRAWCY PRÓBIE

Pkt A . 1 . i 2 . wyroku, kary jednostkowe .

Kształtując wymiar kar jednostkowych sąd dostosował je do stopnia społecznej szkodliwości przestępstw w taki sposób, aby nie przekraczały poziomu zawinienia oskarżonego, celów resocjalizacyjnych oraz mając na uwadze ich społeczny odbiór. Uwzględnione zostały m.in. rozmiary wyrządzonej szkody, jak i realizacja czynu z pkt A. 1. z premedytacją, na szkodę znajomej, z wykorzystaniem jej zaangażowania uczuciowego i wiary w dobre intencje O. Z..

Oba działania sprawcze realizowane były z motywacji finansowej, osiągnięcia dla siebie znacznych profitów materialnych. Sprawca nie wykazał żadnej skruchy, a wręcz przeciwnie, przedstawiał pokrzywdzoną jako osobę zmierzającą do wprowadzenia sądu w błąd i osiągnięcia bezprawnego przysporzenia majątkowego.

Ustalone w ramach przewodu sądowego naganne postępowanie oskarżonego świadczy o określonym, ukształtowanym u niego systemie aspołecznych przekonań i postaw (co podlega ocenie także w ramach przesłanki „właściwości i warunków osobistych sprawcy”). Pomimo wieku, zdobytego wykształcenia i umiejętności pozwalających mu ma legalne zarobkowanie oraz osiąganie znacznych dochodów, w latach 2010-2012 wybrał realizację nierzetelnych czynności, prowadzących do wprowadzenia innego podmiotu w błąd i pozyskania „jego kosztem” korzyści materialnych. Tak samo ocenić należy próbę wzbogacenia się przy założeniu, że przywłaszczony obraz faktycznie jest wart około 100 000 zł.

Premedytacja jest najmocniej potępianą formą umyślności, bo sprawca tak działający nie tylko jest w pełni świadomy każdego z elementów czynu, ale uwzględnia każdy z nich w planowaniu, obejmuje świadomością wszelkie uwarunkowania i konsekwencje, by swój cel osiągnąć i uniknąć wykrycia. Utrzymywanie pokrzywdzonej przez kilka lat w przeświadczeniu, że nie została oszukana, a brak płatności wynika z przyczyn, na które sprawca nie ma wpływu, wskazuje na napięcie złej woli. Tego typu zachowanie dowodzi stałości złego zamiaru, braku refleksji występującej u każdego człowieka, zatem pewnej trwałości odrzucania prawa, a długotrwałość tego stanu unaocznia, że utrwalił się on w świadomości O. Z..

Wymiar kary w takich przypadkach jak ten, gdy bezprawne działania realizowane są z wykorzystaniem osoby o słabszej pozycji bytowej, majątkowej, czy społecznej, wymaga odpowiedniej polityki karnej. Jest ona ważnym elementem efektywnego zapobiegania i zwalczania tego rodzaju przestępczości. Jednym ze składników działań prewencyjnych, tj. na etapie procesu karnego, jest wymierzenie odpowiedniej do bezprawnych zachowań, słusznej i sprawiedliwej kary. Kary, która wśród osób zapoznających się z treścią wyroku wzbudzi przekonanie, że dane dobro prawne jest należycie chronione, a za jego naruszenie grozi adekwatna sankcja. Te zaś, które mają podobne predyspozycje co oskarżony, powstrzyma przed podejmowaniem analogicznych działań. „Kształtowanie świadomości prawnej społeczeństwa”, o jakim mowa w nakazie z art. 53§1 k.k., polega z jednej strony na afirmacji pewnych wartości, zaś z drugiej ma pełnić też funkcję „odstraszającą”.

O. Z. nie był zdolny do krytycznego spojrzenia na podjęte ponad 10 lat temu działania. Nie dał powodów do uznania, że odczuwa wyrzuty sumienia.

Odnośnie okoliczności łagodzących, to za taką w jego przypadku przyjęto niekaralność.

Kara grzywny za czyn z pkt A. 1. wzmocni wychowawczo-prewencyjne oddziaływanie penalne na oskarżonego. Sankcja ta będzie stanowiła dla niego realną dolegliwość finansową. Jest ważna nie tylko z punktu widzenia celów zapobiegawczych i wychowawczych, ale odegra też istotną rolę z punktu widzenia kształtowania świadomości prawnej społeczeństwa (prewencja generalna). Jej celem jest też m.in. uświadomienie sprawcy nieopłacalności popełniania tego typu przestępstw. Tym bardziej w sytuacji gdy czerpał on korzyści z wynajmu wyłudzonego mieszkania, a w 2022 r. z pewnością sprzedał je za cenę o wiele wyższą, niż ujęta w akcie notarialnym. Liczbę stawek dziennych sąd określił mając na uwadze stopień bezprawia zawartego w zachowaniu O. Z. oraz stopień jego zawinienia.

Dyrektywy wymiaru kary w postaci sprawiedliwej odpłaty, prewencji generalnej i indywidualnej wymagają, aby przypisane oskarżonemu w części rozstrzygającej wyroku bezprawne zachowania spotkały się z należytą reakcją karną. Orzeczone kary pozbawienia wolności oraz grzywny nie przekraczają stopnia jego winy i w realiach niniejszej sprawy należy je uznać za odpowiednie i sprawiedliwe.

Jeśli chodzi o wysokość stawki dziennej grzywny (art. 33§3 k.k.), to ukształtowano ją uwzględniając znaczne dochody oskarżonego, oscylujące w granicach 55 000 zł brutto miesięcznie (k.711v). Ponadto nie ma on nikogo na utrzymaniu, jest osobą przedsiębiorczą i wykształconą, z doświadczeniem zawodowym na eksponowanych stanowiskach w różnych firmach (k.282, 804v).

Kara łączna .

Karę łączną pozbawienia wolności ukształtowano stosując zasadę asperacji. Określając je w rozmiarze wskazanym w pkt B. uwzględniono „globalny” stopień społecznej szkodliwości przypisanych czynów, ich zbieżność temporalną, tożsamość motywacji przestępstw (osiągnięcie korzyści majątkowej), rodzaj dóbr prawnych, jakie sprawca naruszył realizując każdy z czynów zabronionych oraz cele kary w ramach prewencji indywidualnej i ogólnej.

Należy zgodzić się ze stanowiskiem Sądu Najwyższego zawartym w wyroku z dnia 28.02.1995 r. (sygn. akt III KR 211/94, publ. w Prok. i Pr. 1995/7-8/2), że dla prawidłowego określenia prewencji indywidualnej nie wystarczy odwołanie się do trybu życia sprawcy i jego warunków rodzinnych. Ocena jego osobowości – w tym m.in. jego charakteru, zdolności do samooceny, sumienia, postawy wobec wartości społecznych – stanowiącej kryterium orzekania kary w ramach właśnie tej dyrektywy, winna uwzględniać także społeczną szkodliwość popełnionych czynów. Ta zaś, mając na uwadze m.in. wysokość szkody i determinację w realizacji bezprawnych działań, nie była mała.

Przy wyrokowaniu w zakresie kary łącznej uwzględniono też tzw. ogólnoustrojowe zasady odnoszące się do sądowego wymiaru kary, a w szczególności zasadę sprawiedliwości społecznej i zasadę równości wobec prawa. Pierwsza z nich oznacza konieczność rozważenia nie tylko osobowości sprawcy, jego własnych warunków i sytuacji rodzinnej, ale także rodzaju, ilości popełnionych przestępstw, ich okoliczności, skutków i rozmiaru zawinienia. Przestrzeganie drugiej wymaga stosowania podobnych sankcji karnych wobec osób, które dopuściły się czynów o tożsamym ciężarze gatunkowym.

Wzgląd na społeczne oddziaływanie kary jako jeden z jej celów podyktowany jest potrzebą przekonania społeczeństwa o nieuchronności kary za naruszenie dóbr prawem chronionych i nieopłacalności zamachów na te dobra, wzmożenia poczucia odpowiedzialności, ugruntowania poszanowania prawa i wyrobienia właściwego poczucia sprawiedliwości oraz poczucia bezpieczeństwa. Te kryteria spełnia kara łączna. Jest ona proporcjonalna do stopnia demoralizacji oskarżonego (w znaczeniu odrzucenia obowiązujących norm moralnych prowadzącego do łamania prawa) i przez to stwarza realną możliwość skutecznego oddziaływania wychowawczego.

Czas, jaki upłynął pomiędzy realizacją przestępstw, a wyrokowaniem, nie może premiować oskarżonego. Społecznie pożądanym jest, aby każdy, kto w taki sposób popełnia przestępstwa, był świadomy, że niezależnie od terminu sądowego rozstrzygnięcia spotka go zasłużona kara.

Środki karne (obecna nazwa „kompensacyjne”).

Zgodnie z treścią art. 46§1 k.k. orzeczono obowiązki naprawienia szkody. W przypadku czynu z ppkt 1. odpowiadał on wartości mieszkania określonej w umowie sprzedaży, pomniejszonej o 12 000 zł, które tytułem ceny sprawca przekazał pokrzywdzonej w latach 2014-2016 (k.594v-595). Z uwagi na stosowanie ustawy względniejszej dla sprawcy niemożliwe było orzeczenie o odsetkach. Tych pokrzywdzona może domagać się od oskarżonego, a w przypadku braku zapłaty wystąpić na drodze procesu cywilnego.

Jeśli zaś jeśli chodzi o czyn z ppkt 2., to sąd był związany stanowiskiem pokrzywdzonej w kwestii sposobu naprawienia szkody (k.991) i orzekł kierując się regulacją z art. 363§1 k.c.

Nawet gdy przedmiot, którym dysponuje Ambasada RP w W. jest tym, który oskarżony otrzymał nieustalonego dnia na przełomie 2010 i 2011 roku w mieszkaniu przy ul. (...) w B., to jednak jego obecna właścicielka nadal jest pozbawiona władztwa nad nim, możliwości jego posiadania, zaś ewentualne „sprowadzenie” obrazu do kraju to czynność przyszła i niepewna (niewykluczone, że nieopłacalna także z przyczyn ekonomicznych – chodzi o koszt przesłania tego przedmiotu, w tym np. uzyskania stosownego pozwolenia w USA itp.). Nie wiadomo też jaki jest jego stan, w tym uszkodzonej ramy. W każdym razie na datę orzekania szkoda nie została naprawiona, a więc wniosek z art. 46§1 k.k. obligował sąd do pozytywnego rozstrzygnięcia na podstawie tego przepisu. To sprawca przestępstwa zobowiązany jest do przywrócenia stanu poprzedniego, w tym to jego zadaniem jest sprowadzenie ww. przedmiotu do kraju, jak i jego obciążają ewentualne koszty tej czynności.

Punkt C . wyroku, środek probacyjny .

Analiza właściwości i warunków osobistych O. Z. daje powody do uznania, że do osiągnięcia wobec niego celów kary i powstrzymania przed naruszaniem porządku prawnego nie jest konieczne wymierzenie sankcji izolacyjnej, a warunkowe jej zawieszenie z ustalonym okresem próby będzie wystarczające, aby nie powrócił na drogę przestępstwa. Chociaż zachowania podsądnego z lat 2010-2012 świadczą o wyrachowaniu, wręcz cynicznym wykorzystaniu zakochanej w nim znajomej, to jednak ani wcześniej, ani też w kolejnych latach nie wchodził on w konflikt z prawem. Ma uregulowane życie zawodowe, osiąga znaczne dochody i jak się wydaje obecnie właściwie wywiązuje się z ról społecznych (k.711v).

Wobec powyższego dwukrotne wejście w konflikt z prawem ponad 10 lat temu, choć połączone z brakiem refleksji dotyczącej zwrotu pieniędzy za wyłudzone mieszkanie i zagarnięty obraz (lub tego przedmiotu), to jednak nie stoi na przeszkodzie zastosowaniu środka probacyjnego.

Upływ ustalonego okresu próby da gwarancję, że O. Z. wdrożył normy prawne do własnego postępowania i postawiona w dniu orzekania pozytywna prognoza kryminologiczna okazała się trafna.

Dług sprawcy pochodzi sprzed prawie 12 lat. Właściwie od tego czasu ma on świadomość konieczności naprawienia szkody. Dodatkowo w 2022 r. sprzedał wyłudzone mieszkanie i to z pewnością za o wiele wyższą kwotę niż 330 000 zł. Dlatego w przypadku uprawomocnienia się wyroku będzie od zobowiązany do niezwłocznego (a nie rozciągniętego w czasie okresu próby) uregulowania środka karnego (obecnie kompensacyjnego), gdyż w przeciwnym razie nastąpi zarządzenie wykonania sankcji penalnej.

5. INNE ROZSTRZYGNIĘCIA ZAWARTE W WYROKU

6. INNE ZAGADNIENIA

Brak.

7. KOSZTY PROCESU

Punkt D . wyroku .

O zwrocie na rzecz oskarżycielki posiłkowej kosztów zastępstwa procesowego orzeczono na podstawie art. 627 k.p.k. oraz §11 ust. 1 pkt 2), ust. 2 pkt 5) oraz §17 pkt 1) rozp. MS z 22.10.2015 r. w sprawie opłat za czynności adwokackie. Minimalna należność „wg norm przepisanych” to: 600 + 1200 + 240x9 (10 terminów rozprawy) = 3960 zł, ale skoro pełnomocnik reprezentował stronę za wynagrodzeniem w wysokości 3690 zł, to taką kwotę należało zasądzić na rzecz jego klientki.

Punkt E . wyroku .

O kosztach sądowych (art. 616§2 k.p.k. w zw. z art. 618§1 pkt 1), 7), 9) 10), §2 i §3 k.p.k.) orzeczono na podstawie art. 627 k.p.k. Na zasądzone kwoty złożyły się następujące sumy:

- 40 zł (ryczałt za doręczenia zgodnie z §1 rozporządzenia Ministra Sprawiedliwości z dnia 18.06.2003 r. w sprawie wysokości i sposobu obliczania wydatków Skarbu Państwa w postępowaniu karnym obejmujący postępowanie przygotowawcze i sądowe) +

- 30 zł (k.297) + 20 zł (k.974) = 50 zł (art. 618§1 pkt 10) k.p.k. oraz art. 24 ust. 1 i 3 ustawy z dnia 24 maja 2000 r. o Krajowym Rejestrze Karnym w zw. z §3 ust. 1 i 2 rozporządzenia Ministra Sprawiedliwości z 18.06.2014 r. w sprawie opłat za wydanie informacji z Krajowego Rejestru Karnego) +

- 3853,66 zł (k.484) + 583,02 zł (k.432) + 6134,40 zł (k.763, 765) + 1022,40 zł i 92 zł (k.885, 895) + 518,24 zł (k.923, 925) + 663,06 zł (k.938, 940) zł = 12 866,78 zł (koszty sporządzenia opinii i wysłuchania biegłych z zakresu: fonoskopii, szacowania obrazu oraz informatyki) +

- 351,84 zł (k.519) + 344,96 zł (k.641-642) + 599,52 zł (k.922) + 149,88 zł (k.977) = 1446,20 zł (koszty tłumaczenia oraz wysłuchania tłumacz na rozprawie) .

- 283,26 zł + 74,20 zł = 357,46 zł (koszt stawiennictwa świadka J. T. - k.715),

- 2 x 100 zł = 200 zł (wystawienie dwóch zaświadczeń przez lekarzy sądowych – k.584 i 945)

= 14 960,44 zł

oraz opłata w kwocie 15 300 zł (opłata od kary pozbawienia wolności (300 zł) oraz grzywny (15 000 zł) - art. 2 ust. 1 pkt 4) i art. 3 ust. 1 ustawy z dnia 23.06.1973 r. o opłatach w sprawach karnych; Dz.U. z 1983 r., nr 49, poz. 223 z późn. zm.).

8. PODPIS

1 W trakcie przesłuchań sąd niejednokrotnie musiał prosić ją o wolniejszą wypowiedź, aby możliwe było jej zaprotokołowanie, domagać się kończenia zaczętego wątku, wyjaśniania tego, co ma na myśli wypowiadając dane sformułowanie itp.

2 Irytacja w sytuacji, gdy sąd starał się ograniczać rozwlekłość wypowiedzi, czy też w przypadku pytać ukierunkowanych na podważenie jej prawdomówności.

3 Wtedy jeszcze nie wiedziała, że mieszkanie jest sprzedane (k.617v).

4 Skoro na nagraniu mowa jest o kwestiach m.in. z 2015 r. (k.870v: „2015, 2010. Posortuj po dacie…”), w tym zakończonym w tym roku postępowaniu abolicyjnym przed ZUS (k.882: „przeszłaś przez abolicję…”), to na pewno nie pochodzi ono z maja 2013.

5 Producenci urządzeń stosują różne zabiegi techniczne mające na celu utrudnienie jego utrwalenia na nagraniach (k.910).

6 Nie wiadomo czego dotyczy, jakiego urządzenia, czy jest to strona z instrukcji (a jeśli tak, to czego), czy np. jakiegoś opracowania, artykułu itp. W treści nie występuje słowo (...).

7 Co nie wpływa jednak na ocenę dowodową.

8 Da się z nich jednak wyodrębnić np. odgłosy kroków, pojazdu przemieszczającego się po szynach, tj. po 15-stej minucie nagrania rejestrowane jest ono w metrze – słychać komunikaty wskazujące daną stację, następną, na którą stronę otwierają się drzwi itp. (por. k.592v: „kiedy jechałam metrem…”).

9 Wbrew deklaracjom nie przedłożono „próbki podobnej falsyfikacji” (k.557 pkt 4.).

10 Chodzi nie tylko o fragment, który wg pokrzywdzonej był najważniejszy (poddany „odszumianiu”), ale całość zarejestrowanego dźwięku – za dowód w tej sprawie uznano całość pliku znajdującego się na pendrive, a nie tylko odtworzone na rozprawie fragmenty (choć te już wystarczyły do właściwej jego oceny). Z pozostałą częścią nagrania (oprócz odtworzonej na rozprawie) strony mogły się zapoznać i to zrobiły (por. art. 405§3 k.p.k. w zw. z art. 115§14 k.k. oraz art. 394§2 pkt 1) k.p.k. stosowany przez analogię także do przeprowadzenia dowodu z dokumentu w postaci pliku elektronicznego takiego jak zapis foniczny).

11 Banknotów 100 i 200-złotowych było bardzo dużo, a starsza pani, miałaby je liczyć mając 90 lat i problemy ze wzrokiem (k.570: zaćma, wpis z 13.06.2012 r.: „gorsze widzenie z bliskiej odległości” – wystawiono skierowanie do szpitala celem ustalenia terminu operacji zaćmy jaskrowej oka prawego, zwyrodnienie plamki związane z wiekiem („ADM postać sucha oka lewego” – objawia się niewyraźnym widzeniem z bliska, trudnościami w czytaniu i pisaniu.

12 Z wyciągu z rachunku bankowego z 26.11.2015 r. wynika, że tego dnia otrzymała zwrot nadpłaty na poczet składek na FUZ, a więc realizowała płatności przed tą datą, w okresie postepowania abolicyjnego (k.818, działalność gospodarczą zakończyła w 2013 r.).

13 Przejawiającą się m.in. w poświęceniu kariery naukowej kosztem pracy wykonywanej na zlecenie oskarżonego, brak skutecznego domagania się adekwatnego wynagrodzenia, dopuszczenie do sytuacji, w której to on de facto „zarządzał” jej mieszkaniem i decydował o remoncie, brak obiektywnego oceny rzeczywistości w warunkach deklarowanej miłości do partnera, uleganie mu i darzenie zaufaniem, w tym także wtedy, gdy związał się z inną kobietą, pozostawanie na utrzymaniu matki, znaczne problemy z zapewnieniem sobie warunków bytowych po jej śmierci itp.

14 Skoro jest o niej mowa, to nagranie musiało zostać utrwalone po lipcu 2015 r., kiedy to ZUS wydał decyzję umorzeniową (doręczono ją zainteresowanej 4.08.2015 r.).

15 9.01.2024 r. mówiła o jednej lub dwóch wizytach, ale odnosiła je do czasu remontu w 2012 r. (k.710, k.710v: ponieważ wtedy był remont”).

16 Zagrożenie nie było jednak wówczas tak realne jak obecnie, gdyż organy egzekucyjne nie miały instrumentów do tego, aby szybko sprawdzić online, czy w jakimkolwiek banku lub (...) w kraju dana osoba ma rachunek (system bankowy (...) we wrześniu 2016 r.).

17 Tego rodzaju zaufanie nie eliminuje przecież wypadków losowych (np. wypadek lub ciężka choroba skutkujące zgonem lub niemożnością potwierdzenia faktów z przeszłości) mogących powodować niemożność wykazania faktu przekazania pieniędzy.

18 Obrońca ostatecznie wskazał, że było to w lipcu (k.908).

19 Mogło być np. tak, że w tracie wizyty w Spółdzielni 25.07.2012 r., z uwagi na konieczność sprawdzenia danych (por. k.93) lub aktualność zaświadczenia na datę aktu (k.92v: „opłaty (…) do dnia 31 sierpnia 2012 roku”), nie wydano go A. K. (1) „od ręki”, lecz wskazano kiedy można je będzie odebrać, w tym niekoniecznie osobiście. Mogła też np. wskazać, aby wysłano je pocztą na adres przy ul. (...), gdzie przesyłkę pocztową odebrał oskarżony (k.711: nie pamiętała, aby odbierała je osobiście). Kobieta nie wykluczyła, że mogły to być dwa zaświadczenia (k.711: „nie przypominam sobie”, k.711v: „trzeba byłoby zapytać pana Z.”).

20 Nie musiało być odebrane w tej dacie.

21 Z informacji przekazanych przez Ambasadę RP wynika, że nadawca przesyłki o danych „M. W.” nie odpowiadała na żadne próby kontaktu z nią (k.644). Nie ma więc nawet pewności, czy to ona faktycznie była autorką pisma dołączonego do niej (k.638-639), a jeśli nawet, to czy sporządziła je samodzielnie, czy też na czyjeś polecenie, w tym np. z obawy przed odpowiedzialnością prawną. Jeśli bowiem faktycznie to ona wywiozła obraz do USA na prośbę, czy polecenie oskarżonego ( k.874: on mówi o niej, jako o osobie, która może przywieźć obraz z USA: „albo przyjedzie M., ponieważ nie mam nikogo, kogo mogę poprosić…”), to przy zasadności postawionego mu zarzutu odpowiadać może za paserstwo (umyślne lub nieumyślne, zob. też k.506: „został przemycony do USA”). Zupełnie inaczej zaś sytuacja przedstawia się wtedy, gdyby otrzymała go od jego właścicielki.

22 Oświadczenie z k.674 (pkt 1) koresponduje z pieczęcią paszportową (k.607 – wizyta w W. w 2011 r.) i treścią pierwszych zeznań (k.601: „sądzę, że to było wcześniej”), jak i kolejnych (k.694v).

23 O czym świadczą zeznania świadków, oświadczenia oskarżonego na jej temat, jak też ton jego głosu w trakcie nagrania, tj. momentami niegrzeczne i obcesowe traktowanie rozmówczyni (k.958v).

24 Pismo w Załączniku „Dokumenty z ZUS – A. K. (1)”.

25 Np. widoczny problem ze wzrokiem pokrzywdzonej powiązać z charakterystycznym dla takich osób noszeniem okularów.

26 O konieczności wymiany okien i ujawnieniu grzyba Candida pod płytkami oskarżony wg pokrzywdzonej mówił w rozmowie telefonicznej z jesieni 2010 r. – możliwe więc, że nie wiedząc, czy nie zechce ona tego zweryfikować (np. poprzez swoich znajomych), niezwłocznie wykonał pewne prace, a resztę remontu zaplanował na później.

27 Zadziwiające jest to, że nawet tego nie był pewny, tak jakby w tamtych latach były to mało istotne wartości.

28 Tj. wynikającym z korzyści, jakie czerpał z pracy i zadań informatyczno-programistyczno-fizycznych zlecanych A. K. (1).

29 Nie były to koszty remontu trwającego wg oskarżycielki w latach 2010-2012, lecz z późniejszego okresu, związane wg oskarżonego z innym zdarzeniem (zalanie) – uwaga w związku z twierdzeniem z mowy końcowej co do tego, że na nagraniu nie zgadza się suma żądana przez O. Z. z tytułu prac remontowych.

30 Taką ocenę sąd wykreował nie tylko na podstawie obserwacji zachowania na rozprawie, sposobu obrony i treści wyjaśnień, ale przemawia za nią również np. sprzedaż „spornego” lokalu, gdy realnym stało się wniesienie aktu oskarżenia (co zapobiegło jego zabezpieczeniu, w 2021 r. miał w nim mieszkać – k.252 i 254) oraz np. dane z systemu PESEL, w którym figurują informacje, jakoby wzywany pismami w 2016 r. do zapłaty O. Z. miał rzekomo od grudnia 2017 r. (czy też nawet od 06.2014 r. k.251) przeprowadzić się z adresu we W. i na stałe zamieszkać w W. (k.207-209, 212, 251 zob. też uwagi z k.231, 236v, 243, 270-271). Jego adres (...) w ogóle nie figuruje w tym zbiorze danych (k.286, styczeń 2022 r.: „Po zakupie mieszkałem w tym lokalu ( na ul. (...) ) i nadal w nim mieszkam”. Nikomu innemu niż zainteresowany nie zależało na tym, aby tego typu informacje znalazły się w bazie PESEL. Człowiek uczciwy, nie mający nic na sumieniu, nie przekazuje organom administracyjnym danych utrudniających skontaktowanie się z nim (por. też k.285: „Ja nie odbieram zwykłej poczty. Skrzynkę na listy opróżniam raz do roku.”).

31 Lub znaleźć wśród dokumentacji pozostawionej przez nią w lokalu.

32 Nie można wykluczyć, że np. chodziło o zawyżenie kosztów remontu, a następnie uzyskanie ich z należności pochodzących z wynajmu, tj. przy świadomości manipulowania A. K. (1), która była dość łatwowierna, dawała się wykorzystywać i darzyła oskarżonego zaufaniem. Nie ma dowodów na to, że sprawca swój plan oszustwa zmierzającego do wyłudzenia mieszkania realizował już od 2010 r.

33 „(…) dotąd nie czuł się pełnoprawnym właścicielem mieszkania, miał świadomość, iż transakcja sprzedaży nie została dopełniona. Niezbędną częścią transakcji bowiem jest zapłata, a tej nie otrzymałam (…) Pan Z. wprowadzając w błąd nakłonił do jego sprzedania, ale nigdy nie otrzymałam kwoty 330000 wymienionej w akcie notarialnym”.

34 Zwrot ten oznacza także decyzję woli co do tego, że od tej chwili ta rzecz będzie należała do jej posiadacza (oskarżonego).

Dodano:  ,  Opublikował(a):  Beata Kamińska
Podmiot udostępniający informację: Sąd Okręgowy w Białymstoku
Osoba, która wytworzyła informację:  Sędzia Sądu Okręgowego Sławomir Cilulko
Data wytworzenia informacji: