Serwis Internetowy Portal Orzeczeń używa plików cookies. Jeżeli nie wyrażają Państwo zgody, by pliki cookies były zapisywane na dysku należy zmienić ustawienia przeglądarki internetowej. Korzystając dalej z serwisu wyrażają Państwo zgodę na używanie cookies , zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

II Ca 266/14 - wyrok z uzasadnieniem Sąd Okręgowy w Szczecinie z 2014-11-18

Sygn. akt II Ca 266/14

WYROK

W IMIENIU RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ

Dnia 18 listopada 2014 roku

Sąd Okręgowy w Szczecinie II Wydział Cywilny Odwoławczy

w składzie:

Przewodniczący:

SSO Agnieszka Bednarek-Moraś

Sędziowie:

SO Violetta Osińska

SO Marzenna Ernest (spr.)

Protokolant:

st. sekr. sądowy Dorota Szlachta

po rozpoznaniu na rozprawie w dniu 4 listopada 2014 roku w S.

sprawy z powództwa D. K.

przeciwko R. R.

o zapłatę

na skutek apelacji wniesionych przez powoda i pozwanego od wyroku Sądu Rejonowego w Gryfinie z dnia 20 sierpnia 2013 roku, sygn. akt I C 258/10

I.  zmienia zaskarżony wyrok w ten sposób, że:

a)  w punkcie 2. zasądza dodatkowo od pozwanego R. R. na rzecz powoda D. K. kwotę 5.333 (pięć tysięcy trzysta trzydzieści trzy) złote;

b)  w punkcie 3. zasądza od pozwanego na rzecz powoda kwotę 3.150 (trzy tysiące sto pięćdziesiąt ) złotych tytułem kosztów procesu;

II.  oddala apelację pozwanego;

III.  Zasądza od pozwanego na rzecz powoda kwotę 867 (osiemset sześćdziesiąt siedem) tytułem złotych kosztów postępowania apelacyjnego.

Sygn. akt II Ca 266/14

UZASADNIENIE

Wyrokiem z dnia 20 sierpnia 2013 r. Sąd Rejonowy w Gryfinie (sygn. akt: I C 258/10):

1.  zasądził od pozwanego R. R. na rzecz powoda D. K. kwotę 9.667 zł,

2.  oddalił powództwo w pozostałym zakresie,

3.  zasądził od pozwanego na rzecz powoda kwotę 1.014 zł tytułem zwrotu kosztów procesu.

Sąd Rejonowy wydał rozstrzygnięcie w oparciu o następujący stan faktyczny:

Powód wraz ze swoim ojcem jest posiadaczem pasieki pszczelej w miejscowości M. składającej się w 2009 roku z 96 uli tj. 96 rodzin pszczelich. Powód zajmuje się jej prowadzeniem od wielu lat.

Pozwany, będący rolnikiem jest właścicielem gruntów rolnych przylegających do nieruchomości, na której zlokalizowana jest pasieka. W 2009 roku na gruntach tych powód uprawiał rzepak.

Na początku maja 2009 roku (4 - 5 maja) pozwany przeprowadził w sąsiedztwie pasieki powoda zabiegi agrotechniczne związane z wykonywaniem oprysku chemicznymi środkami ochrony roślin. Zabieg był wykonywany w porze nocnej i zakończył się nad ranem około godziny 6 – 7. Do jego przeprowadzenia wykorzystana została mieszanka środków chemicznych dostępnych na rynku pod nazwami Z. 400EW I. (...) i P. (...). Mieszankę środków sporządził samodzielnie przed opryskiem pracownik pozwanego zgodnie z jego poleceniem i wskazaniami.

O zamiarze przeprowadzenia zabiegu pozwany nie uprzedzał i nie informował powoda ani jego ojca. Czynności opryskowe wykonywał wspomniany pracownik pozwanego, wykorzystując do tego celu ciągnik rolniczy z opryskiwaczem. Warunki pogodowe nie uniemożliwiały wykonania prac, w szczególności nie występowały opady atmosferyczne ani też nie było silnego wiatru. Pracownik powoda wykonywał oprysk na dwóch polach należących do pozwanego. Rozpoczął te prace około 21 na stanowiskach uprawowych położonych w odległości ok. 300m od pasieki a zakończył na uprawie graniczącej z nieruchomością, na której znajduje się pasieka. W trakcie czynności nie zauważył by nad tą plantacją lub w jej rejonie przelatywały pszczoły. Upewnił się o tym dodatkowo dokonując objazdu pola jeszcze przed rozpoczęciem samego oprysku.

W porze przedpołudniowej 5 maja 2009 r. ojciec powoda a następnie inne osoby z jego rodziny stwierdzili, że wokół uli znajduje się wiele martwych pszczół a pozostałe przy życiu nie wylatują z uli.

W dniu 7 maja 2009 r. przeprowadzone zostały oględziny pasieki z udziałem powołanej przez gminę komisji, w skład której wchodzili pracownik gminy, pszczelarz, a także wojewódzki inspektor ochrony roślin i nasiennictwa oraz lekarz weterynarii - w celu ustalenia ubytku pszczół i wielkości szkody spowodowanej ich zatruciem.

Do zgłoszenia podejrzenia zatrucia pszczół przez powoda doszło już w dniu 5 maja 2009 r., jednak wobec trudności w skompletowaniu składu komisji mogła ona podjąć czynności dopiero we wskazanym dniu tj. 7 maja 2009 r.

W dniach poprzedzających oględziny miały miejsce opady deszczu, które wypłukały grunt w okolicach uli, doprowadzając do usunięcia części martwych pszczół jakie się na nim znajdowały.

Komisja poddała oględzinom ule i przyległy do nich teren. Stwierdzono występowanie martwych, osypujących się pszczół zwłaszcza na dennicy uli.

Opierając się na oświadczeniu właściciela pasieki ustalono, że spośród pozostałych pszczół 60% uległo zatruciu a liczba roi uległa zmniejszeniu o 70 sztuk. Zgodnie ze stanowiskiem uczestniczącego w oględzinach pszczelarza prowadziło to do ograniczenia wielkości produkcji miodu o 25 kg i o 0,3 kg wosku z każdej rodziny pszczelej.

Komisja odstąpiła jednak od dokonywania dokładniejszej wyceny wielkości straty w pasiece powoda i jego ojca. Pobrane zostały próbki martwych pszczół, które nie były następnie przekazywane do badań laboratoryjnych wobec odmowy pokrycia związanych z tym kosztów przez właściciela pasieki.

Nie pobierano ponadto próbek gleby i roślin, ponieważ nie wnioskował o to obecny przy oględzinach ojciec powoda.

Wniosek o pobranie próbek gleby i roślin złożył natomiast pozwany jednakże komisja nie uzasadniając swojego stanowiska wniosku tego nie uwzględniła.

W dniu 13 maja 2009 r. pozwany został ukarany mandatem karnym za stosowanie środków ochrony roślin niezgodnie z instrukcją i przepisami ustawy o ochronie roślin a przede wszystkim z powodu nie zachowania przy przeprowadzeniu zabiegu odpowiedniej odległości od pasieki.

Powód posiadał w maju 2009 roku 96 rodzin pszczelich składających się w sezonie z 80 do 120 tys. pszczół, z których mniej więcej połowę stanowią pszczoły lotne zajmujące się zbieraniem pyłku kwiatowego i nektaru a pozostałą część pszczoły ulowe wytwarzające miód i wosk. W pasiece powoda w okresie poprzedzającym zdarzenie nie występowały choroby pszczół. Przeciętna wydajność z ula uzyskiwana średnio w produkcji towarowej w kraju w 2009 roku to 26 kg miodu i 0, 5 kg wosku.

Powód w 2009 roku uzyskał 28 kg miodu i niewielką bliżej niesprecyzowaną ilość wosku, dokonując ich sprzedaży. W kolejnym roku było to 71 kg miodu i 0,6 kg wosku zaś w 2011 roku 77 kg miodu z ula. Przeciętna wielkość produkcji miodu w pasiece powoda i jego ojca w okresie poprzedzającym wyrządzenie szkody wynosiła w granicach 50- 60 kg miodu i 0,7 kg - 0, 8 kg wosku.

Powód oszacował, że na skutek uśmiercenia części pszczół wielkość produkcji miodu i wosku w 2009 roku zmniejszyła się niemal o 50 % jej spodziewanego poziomu wynoszącego w granicach 45 kg miodu z ula.

Średnia cena skupu miodu pszczelego i wosku w 2009 roku wynosiła 9,50 - 10,50 zł za kg najtańszego na rynku miodu rzepakowego, oraz 10 zł za kg wosku. Ceny skupowe innych rodzajów miodów są wyższe i w przypadku miodu wielokwiatowego kształtowały się w wysokości do 12,50 zł/kg.

W okresie 2009 roku pozwany wraz z trzema innymi okolicznymi rolnikami zaopatrywał się w środki ochrony roślin u tego samego dostawcy. Zamówienia były przez nich składane odrębnie jednak nabywali z reguły identyczne środki, podejmując w tym zakresie wspólne decyzje. Dokonując zakupu uzyskiwali zazwyczaj niezbędne informacje co do zasad ich stosowania, w tym wielkości dopuszczalnych dawek preparatu. Nigdy przy okazji tych zakupów pozwany nie powziął wiadomości o istnieniu zakazu mieszania różnych środków używanych do oprysku.

Środki P. (...) i I. (...) uznawane są za toksycznie i szkodliwe dla roślin i pszczół, w tym także dla środowiska wodnego. Nie powinny być stosowane zwłaszcza w trakcie wylotów pszczół z ula, a więc ich użycie jest dopuszczalne zasadniczo wyłącznie w porze wieczornej i nocnej po ostatnim oblocie pszczół. Z zastosowaniem środka I. (...) wiąże się 3 godzinna prewencja dla pszczół od chwili jego użycia.

Posiadaczem pasieki w M. jest także T. P.. Jego hodowla pszczół licząca około 50 uli zlokalizowana jest co najmniej w odległości 150 m od jednego z pól uprawnych należących do pozwanego. Właściciel ten nie stwierdził jednak żadnych objawów zatrucia pszczół w swoje pasiece w 2009 roku ani zmniejszenia wielkości produkcji miodu w stosunku do wyników uzyskiwanych w poprzednich latach.

W tych okolicznościach faktycznych Sąd Rejonowy uznał powództwo oparte o art. 415 k.c. za częściowo uzasadnione.

Ustalając czy doszło do zatrucia pszczół z pasieki powoda, a także czy istnieje odpowiednie powiązanie przyczynowe między tą okolicznością a bezspornie wykonanym przez pozwanego zabiegiem agrotechnicznym, Sąd wskazał, że komisja gminna przeprowadzająca oględziny pasieki w dniu 7 maja 2009 r. uchyliła się od odpowiedzi na powyższe pytania nie zajmując w tym względzie jednoznacznego stanowiska. Jak wynikało to z zeznań jednego z członków komisji było to efektem ogólnej konkluzji komisji, że od czasu zdarzenia do daty przeprowadzenia oględzin upłynęło zbyt dużo czasu by można było postawić jednoznaczne rozpoznania dotyczące faktu zatrucia pszczół i przyczyn tego stanu rzeczy; ponadto wymagało by to przeprowadzenia specjalistycznych badań, które jednak nie zostały zlecone. Spostrzeżenie to nie zostało jednak w żaden sposób odnotowane w protokole z oględzin i oszacowania szkody. Na uwagę zasługują jednocześnie – zdaniem Sądu - obserwacje wskazanego świadka dotyczące występowania dość znacznej ilości martwych pszczół wokół uli, jak i brak typowej ich aktywności związanej z dokonywaniem wylotów z uli pomimo sprzyjającej pogody, co wg relacji świadka przemawiało pośrednio za możliwością wystąpienia zatrucia pszczół. Stwierdzenie to koresponduje z relacją powoda a także innych osób zeznających o wyraźnie zmniejszonej liczbie wylotów pszczół z uli w porównaniu ze stanem z okresu wcześniejszego (przed datą oprysku), co jak wskazał powód stanowiło symptom wytrucia populacji tzw. pszczół lotnych. Sąd zważył, że świadek B. T. zwracał ponadto uwagę na charakterystyczny (i wyraźnie potwierdzony w trakcie oględzin przez komisję) objaw występowania osypu pszczelego na ulach właściwy dla zatruć ostrych jakkolwiek ostatecznie świadek ten skłaniał się ku konkluzji, że objawów ostrego zatrucia w dacie oględzin nie stwierdzono. Sąd uznał, że niewątpliwym błędem było tu zaniechanie domagania się przez ojca powoda jako współwłaściciela pasieki biorącego udział w czynnościach oględzin - przeprowadzenia odpowiednich badań laboratoryjnych próbek martwych pszczół i roślin oraz gleby w celu stwierdzenia faktu występowania skażenia i wielkości stężenia substancji toksycznej. Sąd dostrzegł nadto, iż z przedstawionej przez pozwanego publikacji książkowej (“Podstawowe przepisy prawne weterynaryjno sanitarne w pszczelarstwie” w opracowaniu K. Ż.) wynika m.in., że pobieranie próbek martwych pszczół do badań toksykologicznych z pasiek objętych podejrzeniem zatrucia pszczół jest nie tylko celowe ale stanowi również określony obowiązek lekarza weterynarii uczestniczącego w podejmowanych w tym zakresie czynnościach. W ocenie Sądu Rejonowego przemawia to za stwierdzeniem, że przemożny wpływ na nieuzyskanie niezbędnych specjalistycznych opinii miały zaniedbania komisji weterynaryjnej powołanej przez Gminę, która przystąpiła do oględzin pasieki po upływie znacznego czasu od daty zdarzenia wskazanego jako przyczyna szkody. Okoliczność ta spowodowała istotne utrudnienie w należytej ocenie faktu występowania i rozmiaru zatrucia pszczół, jak też doprowadziła do utraty części dostępnego i pozwalającego na postawienie jednoznacznych diagnoz materiału w postaci martwych (osypujących się) pszczół. Poza tym, Sąd zważył, że istotne mankamenty wykazuje sam protokół z oględzin pasieki sporządzony na gotowym druku. Komisja redagując ów protokół nie przykładała należytej staranności do odpowiedniego zaznaczenia poczynionych przez członków komisji obserwacji i wniosków, i nie prezentowała w konkluzji swojego jednoznacznie wyrażonego stanowiska. Niektóre zapisy (stwierdzenia) protokołu np. w kwestii pobrania lub nie próbek martwych pszczół cechuje wzajemna sprzeczność. Dopiero zeznania świadków - członków komisji pozwoliły na ustalenie, że próbki takie zostały pobrane lecz nie były przekazywane do badań. Co jest jednak szczególnie zdumiewające, że komisja nie zdecydowała się na poddanie stosownym badaniom zebranego przez siebie materiału (próbek martwych pszczół), mimo potwierdzonego w zeznaniach stanowiska niektórych z członków komisji co do zasadności i celowości przeprowadzenia takiego badania. Nie została także precyzyjnie ustalona ilość martwych pszczół. Odwołano się tu do w żaden sposób nie zweryfikowanej oceny osoby spoza komisji tj. właściciela pasieki.

Analizując dalej Sąd zwrócił także uwagę, że z niezrozumiałych względów nie doszło do uwzględnienia wniosku pozwanego o poddanie laboratoryjnej analizie próbek gleby i roślin. Brak jest jakichkolwiek informacji, zapisów czy stwierdzeń pozwalających na ocenę czy komisja nie uznała jego zasadności i z jakich przyczyn czy też przez zwykle przeoczenie nie nadała mu dalszego biegu. Nie ma zwłaszcza wyraźnego potwierdzenia w protokole oględzin relacja świadka J. O. co do tego, że właśnie z uwagi na znaczny upływ czasu i związaną z tym nieprzydatność ewentualnych próbek gleby i roślin do badań nie dokonywano ich pobrania. Sąd zważył jednak, że członkowie komisji J. O. (2) jak i E. C. w trakcie zeznań wyrażali przeświadczenie, że pobranie próbek gleby oraz roślin jak i ich stosowne badania podobnie jak w przypadku próbek martwych pszczół były celowe i powinny być przeprowadzone, niezależnie od stanu tego materiału w dacie oględzin. Uchybienia popełnione w czasie oględzin pasieki nie eliminują jednak, zdaniem Sądu, możliwości stwierdzenia faktu zatrucia pszczół powoda i ustalenia istnienia związku przyczynowego miedzy działaniem pozwanego (podjętym w dniu 4 maja 2009 r. zabiegiem agrotechnicznym) a wystąpieniem zatrucia pszczół prowadzącym do wyrządzenia szkody powodowi. Sąd uznał, iż konkluzja ta wynika z całokształtu okoliczności stanowiących przedmiot ustaleń komisji gminnej, a także wniosków opinii obu biegłych. Ani wspomniana ekspertyza toksykologiczna martwych pszczół ani badania laboratoryjne gleby i roślin nie stanowią wyłącznego dowodu mogącego uzasadnić winę pozwanego i dającego podstawę do przypisania mu odpowiedzialności za skutki podjętych przez siebie zabiegów rolniczych, co potwierdza opinia biegłej L. P. (1).

W ocenie Sądu poczynienie niezbędnych ustaleń pozwalających na stwierdzenie winy pozwanego było możliwie na postawie innych przeprowadzonych w sprawie dowodów, opisujących okoliczności zdarzenia (oprysku) i jego skutki dla zachowania się pszczół, jak również przy wykorzystaniu konstrukcji domniemań faktycznych. Przydatną przesłankę powyższych ustaleń stanowiły m.in. wydane w sprawie opinie biegłych, które zawierają niezbędną analizę możliwości oddziaływania przeprowadzonego zabiegu agrotechnicznego na powstanie zatrucia pszczół.

Sąd uznał, że przede wszystkim rozważyć należy, że nie ulega kwestii, iż pozwany wykonał w czasie poprzedzającym wystąpienie pomoru pszczół w pasiece powoda zabieg agrotechniczny, do którego użyta została mieszanka toksycznych i szkodliwych dla pszczół środków ochrony roślin. Z tabeli zamieszczonej na k. 160 akt wynika, że szkodliwy dla pszczół jest zwłaszcza środek I. (...) z okresem prewencji 3 godziny po użyciu. Środka P. (...) nie ujęto w powyższej tabeli jednak z etykiety informacyjnej tego specyfiku jednoznacznie wynika, że jest on szkodliwy a w przypadku pszczół toksyczny, a wiec jego oddziaływanie jest jeszcze silniejsze niż środka I. (...). Zmieszanie tego środka z pozostałymi nawet zaliczanymi przy klasyfikacji poziomu toksyczności do środków “pozostałych” może dawać trudnie do przewidzenia i bardzo niepożądane rezultaty, zwłaszcza zaś nie można wykluczyć zwiększenia lub przedłużenia czasu szkodliwego oddziaływania na organizmy żywe. Negatywne skutki w postaci objawów zatrucia (podtrucia) ujawniły się bezpośrednio po zakończeniu oprysku. Sam zabieg wykonywany był w nieodpowiedniej (zbyt malej) odległości od pasieki oraz tuż przed pierwszymi wylotami pszczół z uli lub nawet już w trakcie ich porannych oblotów. Z zeznań świadków (np. E. J.) wynikało m.in., że wykonujący oprysk pracownik powoda był widziany w bazie około godz. 6.00 kiedy to tankował opryskiwacz. Wskazywałoby to, że miał on zamiar wyjechać jeszcze na pole w celu kontynuowania oprysku. Poza tym, sąd uznał, że zakończenie oprysku do 6 rano nie przesądza o braku szkodliwości tej czynności dla pszczół. Nawet jeśli pszczoły nie przelatywały bezpośrednio nad opryskiwaną plantacją w czasie wykonywania oprysku to pojawiły się na niej wkrótce po zakończeniu prac, kiedy substancja czynna pozostawała jeszcze na roślinach i nie była należycie zaschnięta, a więc stanowiła potencjalne zagrożenie dla ich życia. Sąd uznał, że należy tu uwzględnić, że czas około 6 rano w maju kiedy jest już jasno, stanowi normalną porę wylotów pszczół z ula. Sąd zwrócił też uwagę, że zgodnie z zeznaniami szeregu świadków zarówno w dniu zdarzenia, jak i w ciągu najbliższych dni, praktycznie żadne pszczoły nie dokonywały wylotów z uli, co wskazywało wedle relacji powoda potwierdzonej opinią R. W. na uśmiercenie przede wszystkim tzw. pszczół lotnych, a więc tych właśnie, które mogły mieć kontakt z substancja trującą, i które stanowią około 50 % populacji pasieki. Dalej stwierdził, że nie zostały jednocześnie wykazane jakiekolwiek inne czynniki mogące mieć wpływ na ograniczenie liczebności pasieki związanej z wyginięciem części pszczół jak np. choroby pszczół lub zaniedbania powoda; bądź oddziaływanie innych osób. Zauważył także, że w opinii uzupełniającej biegła jednoznacznie wykluczyła możliwość występowania chorób pszczół w pasiece powoda w okresie poprzedzającym wyrządzenie szkody a ocena ta jako pochodząca od osoby fachowej jest zdaniem sądu wiarygodna. Analogiczne stanowisko poparte obszerną argumentacją przedstawił powód w swoim piśmie z dnia 18 maja 2013 r. Do zanegowania przedstawionych tam stwierdzeń brak jest wyraźnych podstaw mając na uwadze posiadane przez powoda wieloletnie doświadczenie w prowadzeniu pasieki i jego wiedzę specjalistyczną o chorobach pszczół. Dlatego też z powyższych faktów Sąd wyprowadził wniosek o niewątpliwym powiązaniu wykonanego przez pozwanego zabiegu agrotechnicznego z uśmierceniem (zatruciem) pszczół powoda. Stwierdzeniu powyższemu nie przeciwstawiają się też w świetle przeprowadzonych dowodów reguły prawdopodobieństwa i zasady doświadczenia życiowego.

Sąd zgodził się ze stanowiskiem powoda, że przedstawiane przez pozwanego liczne uwagi i zastrzeżenia do opinii obu biegłych miały głównie polemiczny charakter i nie zmierzały, wbrew twierdzeniom pozwanego, do wyjaśnienia okoliczności sprawy lecz jak należy oceniać stanowiły próbę ponownego roztrząsania i poddania w wątpliwość faktów jednoznacznie już stwierdzonych bądź mających tylko uboczne znaczenie dla sprawy (np. kwestia stosowania "kodeksu" dobrej praktyki pszczelarskiej, czy też ustalenie przyczyn dla jakich komisja gminna w ostateczności nie przeprowadziła badań próbek pszczół). Nie zachodziła w szczególności zdaniem Sądu potrzeba dalszego uzupełniania i wyjaśniania opinii biegłej L. P., ponieważ biegła ta udzieliła wyczerpujących odpowiedzi na postawione jej pytania, a także kompleksowo odniosła się do wszystkich postawionych przez pozwanego zastrzeżeń.

Nawiązując do niektórych zarzutów pozwanego zwłaszcza przedstawionych w piśmie z dnia 24 września 2012 r. Sąd wskazał, że jeżeli rolnik dokonujący oprysków nie dokonuje stosownego uprzedzenia posiadacza pasieki o planowanym zabiegu agrotechnicznym nie może jednocześnie żądać od niego podjęcia zawczasu stosownych czynności zabezpieczających. Poza tym nierealne jest domaganie się od posiadacza pasieki liczącej 96 dużych, stacjonarnych uli aby przenosił je na czas trwania zabiegu poza obszar narażenia w bliżej niesprecyzowane miejsce lub chronił pasiekę siatką. W ocenie Sądu działania takie nie mają nic wspólnego z zasadami prawidłowej gospodarki pszczelarskiej.

Dalej podał, że cytowany przez pozwanego wyrok Sądu Najwyższego zapadł w całkowicie innych realiach społeczno gospodarczych a możliwość postawienia posiadaczowi pasieki zarzutu, że nie dopilnował czy też nie zabezpieczył skutecznie pszczół nie niweczy obiektywnej okoliczności jaką jest fakt zatrucia tych owadów na skutek niewłaściwie przeprowadzonego zabiegu agrotechnicznego związanego z opryskiem plantacji.

Analizując kolejno podkreślił, że powód zwrócił też uwagę na funkcjonujące zasady dobrej praktyki rolniczej. W tym kontekście to przede wszystkim od rolnika stosującego środki chemicznej ochrony roślin należy wymagać by czynił to z możliwie największym poszanowaniem dla środowiska naturalnego i całego ekosystemu, oraz cudzej własności. Fakt nie wystąpienia jednoczesnego zatrucia pszczół w innej pasiece nie stanowi żadnego rozstrzygającego argumentu na korzyść tezy, że działania pozwanego były całkowicie nieszkodliwe i nie stanowiły przyczyny stwierdzonego w pasiece powoda zatrucia. Na taki bowiem obrót spraw mogły wpłynąć różnego rodzaju dodatkowe uwarunkowania. Dość szczegółową i przekonującą ich analizę przedstawił powód w swym piśmie z dnia 18 maja 2013r. Najbardziej zaś racjonalne wytłumaczenie jest takie, że pszczoły z pasieki (...). P. nie zbierały pyłku z położonej w sąsiedztwie pasieki powoda plantacji pozwanego opryskiwanej w godzinach wczesnorannych lecz dokonywały oblotów w innym rejonie tj. skierowały się na pola usytuowane w pobliżu pasieki świadka.

Nieskonkretyzowany przez powoda wniosek dowodowy o uzyskanie billingów rozmów telefonicznych K. P. oraz informacji z Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa i Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony (...) i Nasiennictwa w K. w kwestii rodzaju upraw prowadzonych przez wymienionego i pozwanego w sąsiedztwie pasieki powoda Sąd Rejonowy uznał za pozbawiony znaczenia dla rozstrzygnięcia sprawy jako nie dotyczący okoliczności mających istotne znaczenie dla jej wyjaśnienia lub bezspornych.

Za nieprzydatny dla rozstrzygnięcia Sąd uznał także dowód z zeznań A. M. w szczególności na okoliczność udzielania pozwanemu informacji o istnieniu lub nie możliwości wzajemnego mieszania różnych środków ochrony roślin. Przedmiotem oceny Sądu nie było bowiem to czy określone środki można z sobą mieszać oraz czym kieruje się pozwany nabywając określone środki ale czy zastosowane przez pozwanego środki ochrony roślin powodowały ryzyko zatrucia pszczół z pasieki powoda, oraz czy i w jakim zakresie faktycznie do takiego zatrucia doszło na skutek ich użycia.

Reasumując w ocenie Sądu pierwszej instancji fakt spowodowania zatrucia przez pozwanego części pszczół powoda wskutek zbyt późnego przeprowadzenia oprysku w bezpośrednim sąsiedztwie pasieki, oraz niezachowania środków ostrożności związanych ze stosowaniem środków ochrony roślin (użycie mieszanki różnych środków, z których co najmniej dwa są bezwzględnie szkodliwe dla pszczół jak też przeprowadzenie oprysku w zbyt małej odległości od pasieki) nie ulega w tym kontekście wątpliwości. Winy pozwanego jako właściciela opryskiwanej plantacji nie eliminuje okoliczność posłużenia się przez niego inną osobą do przeprowadzenia czynności związanych z opryskiem.

W ocenie Sądu za istnieniem tej winy przemawia także brak uprzedniego zawiadomienia, z odpowiednim wyprzedzeniem, właściciela pasieki o zamiarze zastosowania chemicznych środków ochrony roślin (wykonania zabiegu) na znacznej powierzchni upraw, co uniemożliwiło mu podjęcie zawczasu ewentualnych środków zaradczych.

Trzecią przesłankę odpowiedzialności odszkodowawczej stanowi fakt powstania i wielkość szkody powoda. Okoliczności te zostały stwierdzone na podstawie wydanych w sprawie opinii oraz przesłuchania powoda. Rozmiar szkody powoda wyznacza będąca następstwem zatrucia pszczół utrata części spodziewanych korzyści związana ze zmniejszeniem wielkości produkcji miodu i wosku oraz ich sprzedaży w 2009 roku w stosunku do przeciętnych wyników uzyskiwanych w pozostałych latach. Oszacowanie wielkości tej straty zawarte wzmiankowo w protokole oględzin pasieki przeprowadzonych przez komisję gminną nie jest w pełni wiarygodne, ponieważ wyraża wyłącznie opinie jednego z członków komisji (pszczelarza) i nie wskazuje - w ocenie Sądu - żadnych podstaw poczynienia niezbędnych ustaleń w tej materii. Także biegły R. W. nie wskazuje na jakich podstawach oparł swoje ustalenie co do wytrucia co najmniej 70 % pszczoły lotnej. Powiela też on w zasadzie stwierdzenia powoda co do rozmiarów ewentualnej straty będącej następstwem zatrucia pszczół, nie podając konkretnych danych co do wielkości przeciętnej wchodzącej w rachubę w 2009 roku produkcji z ula w razie niewyrządzenia powodowi szkody i ograniczając się wyłącznie do konkluzji, że wskazane przez powoda dane co do wydajności pasieki i wielkości zmniejszenia produkcji (utraconego zysku) są minimalne.

W drodze ostrożnej kalkulacji można natomiast - zdaniem Sądu - w nawiązaniu do opinii biegłych (por. zwłaszcza opinia biegłej L. P.) - przyjąć, że zatrucie objęło co najmniej 50 % populacji pszczół (rodzin pszczół). Stwierdzenie to nie ma jednak prostego przełożenia na stopień zmniejszenia wielkości produkcji. W szczególności bowiem może być tak, że mimo zatrucia określonej liczby pszczół na skutek podjętych następnie dodatkowych zabiegów (pielęgnacyjnych - podkarmianie pszczół itp.) ze strony właściciela pasieki wielkość produkcji nie ulegnie istotnemu zmniejszeniu. Dlatego też rozmiar rzeczywistej straty powoda powinien być określony przede wszystkim przez porównanie danych o wielkości produkcji z okresu bezpośrednio poprzedzającego wyrządzenie szkody i z okresu późniejszego, z uwzględnieniem także tej okoliczności, że po 2009 roku ilość posiadanych przez powoda uli uległa zwiększeniu. Przeprowadzenie wskazanego porównania w sposób w pełni obiektywny było w realiach sprawy stosunkowo utrudnione, ponieważ powód nie prowadził dokładnej dokumentacji wielkości produkcji i sprzedaży miodu oraz wosku w latach do 2009 i następnych. Z kolei wyliczenia zawarte w opinii biegłej L. P. są, według Sądu, w dużym stopniu teoretyczne i nie w pełni przydatne do przeprowadzenia oceny wskazanych przez powoda podstaw oszacowania powstałej straty, jak też w nadmierny sposób komplikują ustalenia co do wielkości powstałej szkody. Kalkulacja biegłej uwzględnia m.in. wielkość produkcji pyłku kwiatowego i propolisu jak też wartość produkcyjną samych pszczół, pomimo, że powód nie wiązał dochodzonego roszczenia z utratą tego rodzaju dochodów, a ponadto oparta jest ona na analizie poziomu ponoszonych kosztów, podczas gdy powód określając wysokość dochodzonego odszkodowania odwoływał się wyłącznie do danych o spodziewanej wielkości produkcji miodu i wosku, a także wchodzących w rachubę przychodów brutto z ich sprzedaży.

Powód wskazał w trakcie przesłuchania, że wielkość produkcji miodu i wosku w jego pasiece była stosunkowo wysoka dochodząc w 2010 roku do rozmiarów ponad 70 kg miodu z ula a więc znacznie powyżej średniej krajowej. Tym niemniej Sąd uznał, że podane w tym zakresie dane nie stanowią w pełni miarodajnej podstawy oszacowania bezwzględnej wysokości straty, ponieważ wynikają wyłącznie z nie popartej stosowną dokumentacją relacji powoda. Brak jest zwłaszcza jak już zaznaczono szczegółowych danych o wielkości produkcji i sprzedaży z lat poprzedzających datę wyrządzenia szkody. Nie mają także w realiach sprawy istotnego znaczenia dla oszacowania wchodzącej w rachubę straty ustalenia co do możliwej wielkości produkcji i wartości sprzedaży tzw. odkładów pszczelich, ponieważ wartość tego pożytku nie stanowiła przesłanki określenia zgłoszonego wobec pozwanego roszczenia.

Powód nie domagał się również zwrotu poniesionych przez siebie dodatkowo nakładów na pasiekę w konsekwencji wytrucia pszczół oraz dla zminimalizowania strat produkcji (np. kosztów dodatkowego podkarmiania lub dodatkowych robót pielęgnacyjnych). Powyższe doprowadziło Sąd do przekonania, że faktyczna wysokość straty powoda będąca wynikiem zatrucia pszczół - w razie jej pełnego oszacowania - mogłaby okazać się wyższa. Jednak dla określenia wartości wskazanej przez powoda „minimalnej” straty (utraty korzyści) należy bazować wobec braku innych odpowiednich podstaw na przytoczonych w opinii biegłej L. P. danych o przeciętnej wielkości produkcji miodu i wosku z pojedynczego ula w skali kraju w roku wyrządzenia szkody, przyjmowanych dla pasiek o wielkości zbliżonej do pasieki powoda. Sąd stwierdził, że do tych danych odnieść należy wynikający z przesłuchania powoda rozmiar poniesionej przez niego straty wynoszący 38 % ogólnej wartości produkcji. Powód bowiem w 2009 roku uzyskał 28 kg miodu z ula przy spodziewanej wielkości produkcji wynoszącej 45 kg. Ponieważ w dotychczasowym okresie i w latach późniejszych osiągane wyniki produkcyjne były jak wynika z relacji powoda do tej wielkości zbliżone, a nawet zdecydowanie lepsze (wyższe) stwierdzenie, że w razie niewyrządzenia szkody i utrzymania się liczebności pasieki na dotychczasowym poziomie wielkość tej produkcji byłaby niemal dwukrotnie wyższa można zasadniczo uznać za wiarygodne. Powyższe uzasadnia w dostateczny sposób oszacowanie wchodzącej w rachubę straty na poziomie wspomnianych 38 % i uwzględnienie wskazanej tu wielkości jako podstawy obliczenia należnego odszkodowania. Tak więc przy przeciętnej wydajności uli dla pasiek powyżej 80 uli (26 kg) wielkość zmniejszenia produkcji wynosiła jak należy przyjąć w granicach 9, 88 kg miodu na ul (38 %), czyli w przypadku powoda (jako posiadacza 96 uli) oznaczało to stratę rzędu 9.485 zł (przy cenie 10 zł za kg miodu). Ponieważ powód przy oszacowaniu szkody odwoływał się wyłącznie do ceny najtańszego miodu (tj. rzepakowego) w wyliczeniach nie była uwzględniana cena skupu innych miodów np. miodu wielokwiatowego, zwłaszcza, że brak jest danych o prowadzeniu przez powoda produkcji tego rodzaju miodu i innych droższych jego odmian. Analogiczne wyliczenie szkody w przypadku wosku to 0,19 kg wyrażające 38 % poniesioną stratę z 1 ula x 96 x 10 zł (ustalona cena wosku w skupie), co stanowi łącznie 182 zł. Na tej podstawie łączną wysokość szkody powoda Sąd Rejonowy oszacował na 9.667 zł i powyższą kwotę jako należną rekompensatę zasądził na rzecz powoda.

Orzeczenie o kosztach Sąd oparł o art. 100 k.p.c. Suma kosztów procesu obu stron wynosiła 6.689,34 zł, a obciążający powoda udział w całości tych kosztów 2.408 zł. Nadwyżkę poniesionych kosztów zgodnie z zasadą stosunkowego rozdzielenia kosztów Sąd Rejonowy zasądził na rzecz powoda.

Apelacje od powyższego wyroku złożyły obie strony postępowania.

Powód zaskarżył wyrok w zakresie punktu 2 i 3, wnosząc o jego zmianę poprzez uwzględnienie powództwa w całości i zasądzenie na rzecz powoda od pozwanego kwoty dochodzonej pozwem w całości oraz zasądzenie od pozwanego na rzecz powoda obowiązku zwrotu całości kosztów procesu, ewentualnie o jego uchylenie w części zaskarżonej i przekazanie sprawy Sądowi I Instancji do ponownego rozpoznania. Orzeczeniu zarzucił błąd w ustaleniach stanu faktycznego poprzez mylne ustalenie wartości szkody (i jej wyznaczników), jaka została wyrządzona przez pozwanego powodowi, co jest konsekwencją pominięcia przez Sąd I instancji ustaleń zawartych w opinii biegłego sądowego powołanego przez Sąd oraz dokonania własnych – odmiennych od zawartych w treści obu opinii - ustaleń co do wysokości szkody poniesionej przez powoda.

W uzasadnieniu powód podkreślił, że Sąd Rejonowy dysponując opiniami biegłych sądowych dokonał własnych, odmiennych od zawartych w każdej z opinii ustaleń co do wyznaczników szkody i co do wysokości szkody. Tym samym dokonał własnych ustaleń, jakie z treścią opinii pozostają w sprzeczności. Skoro Sąd I instancji doszedł do wniosku, że z opinii wynika odmienny od akceptowalnego przez Sąd sposób wyliczenia szkody i jej wysokość ewentualne wątpliwości w tym zakresie mogą i powinny być wyjaśnione w drodze ustnych wyjaśnień biegłego do opinii pisemnej lub opinii dodatkowej tego samego bądź innego biegłego. Może to nastąpić również w ramach opinii uzupełniającej, której treść znajdzie odzwierciedlenie w protokole rozprawy. Sąd ten niejako przejął rolę biegłego.

Pozwany zaskarżył wyrok w zakresie punktu 1 i 3, wnosząc o jego zmianę poprzez oddalenie powództwa w całości, zasądzenie od powoda na rzecz pozwanego kosztów postępowania z uwzględnieniem kosztów zastępstwa procesowego według norm przepisanych za obie instancje, w tym kosztów opłaty skarbowej od pełnomocnictwa w kwocie 17 zł, ewentualnie jego uchylenie i przekazanie sprawy sądowi I instancji do ponownego rozpatrzenia. Orzeczeniu zarzucił:

1.  błąd w ustaleniach faktycznych polegający na przyjęciu, iż w okolicznościach niniejszej sprawy powód wykazał, iż doszło do zatrucia pszczół z jego pasieki, jak również, że pomiędzy tą okolicznością a zabiegiem agrotechnicznym wykonanym na polach pozwanego istnieje związek przyczynowo - skutkowy, co tym samym przesądza o zasadności jego roszczenia, podczas gdy zgromadzony w sprawie materiał dowodowy, w tym zeznania świadków winny skutkować przyjęciem, iż powód nie wykazał faktu zatrucia pszczół, a tym samym powództwo winno zostać oddalone;

2.  błąd w ustaleniach faktycznych polegających na przyjęciu, że wystąpienie martwych pszczół wokół uli powoda jest równoznaczne z faktem ich zatrucia, pomimo iż kategoryczne przesądzenie o zatruciu owadów możliwe byłoby tylko po przeprowadzeniu specjalistycznych badań, na które strona powodowa nie wyraziła zgody, zaś w 2013 roku w miejscowości C. wykryto ognisko chorób zakaźnych - zgnilicy amerykańskiej. Brak tym samym badań martwych pszczół z pasieki powoda uniemożliwia przesądzenie o wytruciu rodzin pszczelich powoda, a tym samym nie daje podstaw do przyjęcia, iż powód wywiązał się z ciążącego na nim obowiązku dowodowego;

3.  błąd w ustaleniach faktycznych polegających na przyjęciu, że przeprowadzone w dniu 4 maja 2009 r. zabiegi agrotechniczne na polach pozwanego stanowiły bezpośrednią przyczynę rzekomego zatrucia pszczół powoda, pomimo iż poza pasiekami powoda w sąsiedztwie opryskiwanych pól znajdują się również pasieki osób trzecich, u których nie stwierdzono wystąpienia martwych pszczół wokół uli - gdyby zatem zastosowane na polu pozwanego środki chemiczne miały być przyczyną zatrucia pszczół, zatruciu winny ulec wszystkie sąsiadujące z danym terenem pasieki, a nie tylko jednego pszczelarza;

4.  naruszenie prawa materialnego, tj. art. 361 § 1 oraz § 2 k.c. poprzez jego niewłaściwe zastosowanie i przyjęcie, iż w realiach niniejszej sprawy pozwany zobowiązany jest do odszkodowania za następstwa działania, z którego rzekoma szkoda wynikła, tj. za następstwa przeprowadzonego zabiegu oprysku rzepaku, pomimo iż zgromadzony w sprawie materiał dowodowy nie może stanowić podstawy do przyjęcia, iż w pasiece powoda doszło do zatrucia pszczół na skutek zabiegów przeprowadzonych u pozwanego, co winno skutkować oddaleniem powództwa w całości, zaś wielkość poniesionej przez powoda szkody obejmuje kwotę 9.667 zł;

5.  naruszenie prawa procesowego, tj. art. 6 k.c. w zw. z art. 232 k.p.c. poprzez przyjęcie, że powód wywiązał się z obowiązku wykazania okoliczności, z których wywodzi korzystne dla siebie skutki prawne, w tym istnienia i wysokości poniesionej szkody, podczas gdy zebrany w sprawie materiał dowodowy jest niewystarczający do stwierdzenia, że u powoda doszło do szkody w postaci wymarcia około 50 % populacji rodzin pszczelich, a żaden dowód nawet w najmniejszym stopniu nie pozwala przyjąć, iż rzekoma strata powoda obejmuje kwotę 9.667 zł;

6.  naruszenie prawa procesowego, tj. art. 233 § 1 k.p.c. poprzez brak wszechstronnego rozważenia zebranego w sprawie materiału dowodowego i przyjęcie, że roszczenie powoda jest zasadne, pomimo iż przedłożone dowody w żadnym razie nie pozwalają na przyjęcie, że w okolicznościach niniejszej sprawy powód udowodnił swoje roszczenie. Nadto Sąd oparł swoje wnioski w głównej mierze na stosunku prawdopodobieństwa, pomimo iż powód nie był pozbawiony możliwości przeprowadzenia badań tak martwych pszczół, jak i gleby i roślin, a z czego bezpodstawnie zrezygnował. Konsekwencją zaniechania po stronie powodowej winno być uznanie, iż powód nie sprostał ciążącemu na nim obowiązkowi dowodowemu.

W uzasadnieniu apelacji rozwinął zarzuty apelacyjne.

W odpowiedzi na apelację powoda pozwany wniósł o jej oddalenie w całości i zasądzenie kosztów postępowania, w tym kosztów zastępstwa procesowego według norm przepisanych.

Sąd Okręgowy zważył, co następuje:

Apelacja powoda okazała się uzasadniona, skutkując w rezultacie zmianą zaskarżonego orzeczenia. Apelacja pozwanego będąc bezzasadną podlegała oddaleniu w całości.

Zgodnie z art. 378 § 1 k.p.c. Sąd drugiej instancji rozpoznaje sprawę w granicach apelacji; w granicach zaskarżenia bierze jednak z urzędu pod uwagę nieważność postępowania. Użyte w art. 378 § 1 k.p.c. sformułowanie, iż sąd drugiej instancji rozpoznaje sprawę "w granicach apelacji" oznacza w szczególności, że sąd odwoławczy dokonuje własnych ustaleń faktycznych, prowadząc lub ponawiając dowody albo poprzestając na materiale zebranym w pierwszej instancji (art. 381 i 382 k.p.c.) i kontroluje prawidłowość postępowania przed sądem pierwszej instancji, pozostając związany zarzutami przedstawionymi w apelacji, jeżeli są dopuszczalne (tak, wyrok Sądu Najwyższego z dnia 27 czerwca 2011 r., I UK 407/10, Lex nr 1084701). Postępowanie apelacyjne choć jest postępowaniem odwoławczym i kontrolnym, to jednak zachowuje charakter postępowania rozpoznawczego. Sąd drugiej instancji nie może ograniczać się jedynie do oceny zarzutów skarżącego, lecz musi dokonać ponownych, własnych ustaleń, a następnie poddać je ocenie pod kątem prawa materialnego (tak, wyrok Sądu Najwyższego z dnia 22 lutego 2012 r., IV CSK 290/11, Lex 1136006).

W tym też kontekście wskazania wymaga, iż odpowiedzialność cywilną rolnika można rozpatrywać w płaszczyźnie odpowiedzialności na zasadzie winy lub ryzyka. Przyjęcie jednej lub drugiej podstawy odpowiedzialności kształtuje odmiennie samą odpowiedzialność, a przede wszystkim inaczej rozkłada ciężar dowodu.

W ocenie Sądu Okręgowego w sprawie ma zastosowanie art. 435 § 1 k.c. Zgodnie z treścią tego przepisu, prowadzący na własny rachunek przedsiębiorstwo lub zakład wprawiany w ruch za pomocą sił przyrody (pary, gazu, elektryczności, paliw płynnych itp.) ponosi odpowiedzialność za szkodę na osobie lub mieniu, wyrządzoną komukolwiek przez ruch przedsiębiorstwa lub zakładu, chyba że szkoda nastąpiła wskutek siły wyższej albo wyłącznie z winy poszkodowanego lub osoby trzeciej, za którą nie ponosi odpowiedzialności. Orzecznictwo do zbioru przedsiębiorstw wprawianych w ruch za pomocą sił przyrody zaliczyło m.in.: gospodarstwo rolne, pod warunkiem że samo prowadzenie danego rodzaju produkcji wytwórczej (roślinnej, zwierzęcej, ogrodniczej lub sadowniczej) oraz uzyskiwanie jej efektów pozostaje w bezpośrednim związku ze stanem nasycenia i wykorzystania urządzeń poruszanych za pomocą sił przyrody, i to w takiej relacji, że od stopnia wykorzystania tych sił zależy w ogóle funkcjonowanie gospodarstwa w zakresie określonego rodzaju produkcji i uzyskanie jej efektów, a nie tylko ułatwienie ich osiągnięcia (wyrok SA w Krakowie z dnia 22 października 1993 r., I ACr 429/93, PS-wkł. 1996, nr 2, s. 47; wyrok SN z dnia 15 lutego 2008 r., I CSK 376/07, OSNC-ZD 2008, nr 4, poz. 117, Biul. SN 2008, nr 5, s. 7); przedsiębiorstwa posługujące się statkami powietrznymi przy zabiegach agrotechnicznych (wyrok SN z dnia 11 stycznia 1990 r., I CR 1377/89, OSNCP 1991, nr 2-3, poz. 32).

Sąd Okręgowy podziela w całości dokonane przez Sąd Rejonowy ustalenia spowodowania przez pozwanego zatrucia części pszczół powoda wskutek przeprowadzenia oprysku w bezpośrednim sąsiedztwie pasieki. W przedmiotowej sprawie nie budzi wątpliwości, iż oprysku tego dokonał pracownik pozwanego A. O. ciągnikiem rolniczym. Oprysk dotyczył prowadzonej przez pozwanego uprawy rzepaku. Stwierdzić należy, iż działalność pozwanego opierała się na funkcjonowaniu maszyn i urządzeń poruszanych za pomocą sił przyrody; posługiwanie się maszynami do oprysków nie miało charakteru działań jedynie wspomagających. Powyższe daje podstawy do przyjęcia odpowiedzialności pozwanego na zasadzie ryzyka. Jednocześnie w okolicznościach sprawy nie sposób uznać, aby szkoda powoda nastąpiła wskutek siły wyższej albo wyłącznie z winy poszkodowanego lub osoby trzeciej, za którą nie ponosi odpowiedzialności.

Stwierdzić należy, iż pozwany odpowiada ponadto, także na zasadzie ryzyka na podstawie art. 430 k.c. za szkodę wyrządzoną z winy podwładnego. Z mocy tego artykułu, kto na własny rachunek powierza wykonanie czynności osobie, która przy wykonywaniu tej czynności podlega jego kierownictwu i ma obowiązek stosować się do jego wskazówek, ten jest odpowiedzialny za szkodę wyrządzoną z winy tej osoby przy wykonywaniu powierzonej jej czynności. Orzecznictwo wskazuje, że do przyjęcia winy osoby, o której mowa w art. 430 k.c. wystarczy, jeżeli wina tej osoby polega na zaniechaniu zasad ostrożności i bezpieczeństwa, wynikających chociażby z doświadczenia życiowego i okoliczności danego wypadku (wyrok SN z dnia 30 kwietnia 1975 r., II CR 140/75).

Wbrew bowiem twierdzeniom apelacji pozwanego, mając na uwadze obszernie zgromadzony materiał dowodowy, wina pracownika pozwanego w postępowaniu przed Sądem I instancji została wykazana. Nie można się tutaj zgodzić zwłaszcza z tezą lansowaną przez pozwanego jakoby sam fakt, iż wokół uli powoda stwierdzono pewną ilość martwych pszczół nie był twierdzeniem dostatecznym dla przesądzenia o ich zatruciu. Nawet bowiem szereg zaniedbań komisji weterynaryjnej powołanej przez Gminę, szczególnie brak badań laboratoryjnych próbek martwych pszczół, roślin oraz gleby oraz mankamenty samego protokołu oględzin pasieki, nie eliminowały możliwości stwierdzenia faktu zatrucia pszczół powoda i ustalenia tak winy jak i związku przyczynowego między działaniami pracownika pozwanego a powstałą w rezultacie tego działania szkodą. Sąd Okręgowy podziela stanowisko Sądu Rejonowego, że badania pszczół niekoniecznie są podstawą do udowodnienia winy, na co wskazywała biegła sądowa L. P. (1) w treści opinii uzupełniającej; okoliczność zawinienia i związku przyczynowego wyprowadzić można było skutecznie z pozostałych przeprowadzonych w sprawie dowodów, jak również przy wykorzystaniu konstrukcji domniemań faktycznych. Prawidłowo tu Sąd Rejonowy zwrócił uwagę na obserwacje świadka B. T. (2) dotyczące występowania dość znacznej ilości martwych pszczół wokół uli jak i brak typowej ich aktywności związanej z dokonywaniem wylotów pomimo sprzyjającej pogody, co wedle relacji świadka stanowiło symptom wytrucia populacji tzw. pszczół lotnych. Taka treść zeznań świadka koresponduje w pełni z twierdzeniami świadka R. S., S. K. oraz samego powoda, który również zaobserwował wyraźnie zmniejszoną liczbę wylotów pszczół z uli w porównaniu ze stanem z okresu sprzed przeprowadzonego oprysku. Za tezą przemawiającą za zatruciem pszczół przemawia także charakterystyczny i wyraźnie potwierdzony w trakcie oględzin przez komisję objaw występowania osypu pszczelego na ulach właściwy dla zatruć ostrych, a przede wszystkim konkluzja płynąca z wywodów opinii biegłych sądowych uzyskanych na potrzeby tego postępowania, którzy podjęli się niezbędnej analizy możliwości oddziaływania przeprowadzonego zabiegu agrotechnicznego na powstanie zatrucia pszczół. W tej sprawie poza sporem pozostawało, iż zabiegi agrotechniczne związane z wykonywaniem oprysku chemicznymi środkami ochrony roślin wykonywane były w porze nocnej z 4 na 5 maja 2009 r., a oprysk zakończył nad ranem około godziny 6.00-7.00. W toku postępowania ustalono również, że do zabiegu agrotechnicznego użyto mieszanki toksycznych i szkodliwych dla pszczół środków ochrony roślin, a negatywne skutki oprysku w postaci objawów zatrucia ujawniły się bezpośrednio po zakończeniu oprysku. Sam zabieg wykonywany był natomiast w nieodpowiedniej odległości od pasieki.

Biegły R. W. (2) przyjmując czas zakończenia prac związanych z wykonywanym opryskiem na godzinę 6 rano stwierdził prawdopodobieństwo wytrucia pszczół w wyniku przeprowadzonego zabiegu ochrony roślin, jako związane z występującymi już o tak wczesnej porze dnia lotami pszczół na pożytki. Biegły stwierdził również, że występujące poranne rosy mogą opóźniać proces zasychania substancji roboczej na roślinach co w efekcie wydłuża okres szkodliwego działania środka na owady i powoduje ich wytrucie. Z tego właśnie powodu, jak wynika z opinii biegłego zabieg ochrony roślin winien być wykonywany po ustaniu lotu pszczół, przy czym ważny jest także czas zakończenia prac. Optymalnie zakończenie prac powinno nastąpić co najmniej na 1 godzinę przed świtem. Taki czas zakończenia prac daje gwarancję, że ciecz zdąży zaschnąć na roślinach i w rezultacie nie będzie powodować wytruć owadów. Według biegłego czynnikiem dodatkowo podnoszącym ryzyko wytruć jest stosowanie mieszanek środków ochrony roślin, bowiem może to prowadzić do zwiększenia toksyczności użytych środków. Powyższe konkluzje biegłego znalazły odbicie w opinii biegłej sądowej L. P. (1), która stwierdziła, że wystąpieniu zatrucia sprzyjała bliska odległość pasieki od plantacji, na której dokonywano oprysków, zastosowanie środka chemicznego toksycznego dla pszczół oraz nieodpowiednia pora zakończenia prac związanych z zabiegiem agrotechnicznym.

Uzyskane na potrzeby tego postępowania opinie biegłych okazały się jasne, rzeczowe i przekonujące. Nie budzą one w szczególności zastrzeżeń z punktu widzenia zgodności z zasadami logiki, wiedzy powszechnej, poziomu wiedzy biegłych, podstaw teoretycznych opinii, sposobu motywowania i stopnia stanowczości wyrażonych w nich wniosków. Opinie te stanowią wiarygodny materiał dowodowy, a pozwany w toku postępowania nie zdołał ich podważyć. Prawidłowo więc opinie te stały się podstawą czynionych przez Sąd I instancji w tym zakresie ustaleń faktycznych.

Trafnie w efekcie tego uznał Sąd Rejonowy, że nawet jeśli pszczoły nie przelatywały bezpośrednio nad opryskiwaną plantacją w czasie wykonywania oprysku to pojawiły się na niej wkrótce po zakończeniu prac kiedy substancja czynna pozostawała jeszcze na roślinach i nie była należycie zaschnięta, a więc stanowiła potencjalne zagrożenie dla ich życia, zwłaszcza, że czas około godziny 6.00-7.00 rano w miesiącu maju stanowi normalną porę wylotów pszczół z ula. Zważyć przy tym należało także, że zgromadzony w sprawie materiał dowody pozwolił na ustalenie, że uśmierceniu uległy przed wszystkim tzw. pszczoły lotne, a więc właśnie te, które mogły mieć kontakt z substancją trującą.

Wszystko to pozwala na wyprowadzenie wniosku o powiązaniu wykonanego na polecenie pozwanego zabiegu agrotechnicznego z zatruciem pszczół z pasieki powoda, zwłaszcza, że - co trafnie zaakcentował Sąd Rejonowy - nie zostało wykazane, by wystąpiły jakiekolwiek inne czynniki mogące mieć wpływ na ograniczenie liczebności pasieki związanej z wyginięciem części pszczół jak np. choroby pszczół lub zaniedbania powoda bądź oddziaływanie innych osób. W opinii uzupełniającej biegła sądowa L. P. (1), ustosunkowując się do zarzutów pozwanego, wykluczyła wystąpienie w pasiecie powoda chorób pszczół w okresie poprzedzającym wyrządzenie szkody. W apelacji pozwany podkreślił, że już po zamknięciu rozprawy powziął informację o tym, że na obszarze miejscowości C. wykryte zostało ognisko choroby zakaźnej jaką jest zgnilizna amerykańska. Na tej podstawie i w oparciu o ten fakt domagał się przeprowadzenia dowodów załączonych do apelacji na tą okoliczność. Tym niemniej nie wystarcza tu jedynie przedstawienie, jak czyni to pozwany alternatywnego stanu faktycznego, zwłaszcza w kontekście zebranego materiału dowodowego. Przytoczona w tym zakresie argumentacja pozwanego świadczy li tylko o dezaprobacie ustaleń faktycznych poczynionych na podstawie zgromadzonego przez Sąd I instancji materiału dowodowego tylko z tej przyczyny, że nie wspiera stanowiska skarżącego o braku podstaw do przypisania mu odpowiedzialności. Również fakt nie wystąpienia jednoczesnego zatrucia pszczół w innej pasiece nie stanowi żadnego rozstrzygającego argumentu na korzyść tezy, że działania pozwanego były całkowicie nieszkodliwe i nie stanowiło przyczyny stwierdzonego w pasiece powoda zatrucia. Fakt spowodowania zatrucia części pszczół powoda na skutek zbyt późnego przeprowadzenia oprysku w bezpośrednim sąsiedztwie pasieki powoda oraz niezachowanie środków ostrożności związanych ze stosowaniem środków ochrony roślin nie ulega, w kontekście zebranego przed Sądem I instancji materiału najmniejszej wątpliwości. Pomiędzy zachowaniem pracownika pozwanego a szkodą, która wystąpiła istnieje też związek przyczynowy. Tu dodać jedynie można, że istota regulacji art. 361 § 1 k.c. pozwala na przyjęcie odpowiedzialności sprawcy szkody tylko za typowe, a więc normalne skutki jego zawinionych (bezprawnych) zachowań, a nie za wszelkie możliwe ich następstwa, które w ciągu zdarzeń dają się nawet połączyć w jeden łańcuch przyczynowo- skutkowy. Za adekwatne, typowe następstwo określonego zachowania można więc uznać występowanie tylko takiego skutku, który daje się przewidzieć w zwykłym porządku rzeczy, a więc takiego, który - przy uwzględnieniu zasad doświadczenia życiowego - jest charakterystyczny dla danej przyczyny, jako normalny rezultat określonego zachowania, w tym także zawinionego deliktu. W tej sprawie oczywistym jest, w ocenie Sądu Okręgowego, że normalnym, adekwatnym następstwem zawinionego zachowania pracownika pozwanego jest zatrucie pszczół powoda. Zarzuty skierowane w tym zakresie okazały się więc chybione. Nie sposób zwłaszcza zarzucić Sądowi Rejonowemu obrazy art. 233 § 1 k.p.c. Ustaleń faktycznych tak w zakresie winy pracownika pozwanego jak i adekwatnego związku przyczynowego Sąd ten dokonał w oparciu o wszechstronnie przeanalizowany, oceniony zgodnie z zasadami wiedzy, logiki i doświadczenia życiowego materiał dowodowy, a w każdym razie pozwany nie wykazał, by tak ujęte kryteria oceny wiarygodności i mocy dowodów zostały przez Sąd I instancji w tym zakresie naruszone, prowadząc do ustaleń niezgodnych z materiałem dowodowym. Skuteczne postawienie zarzutu naruszenia art. 233 § 1 k.p.c. wymaga wykazania, że sąd uchybił zasadom logicznego rozumowania lub doświadczenia życiowego, to bowiem jedynie może być przeciwstawione uprawnieniu sądu do dokonywania swobodnej oceny dowodów. Nie jest natomiast wystarczające przekonanie strony o innej niż przyjął sąd wadze (doniosłości) poszczególnych dowodów i ich odmiennej ocenie niż ocena sądu. Sąd ocenił tu wszystkie dowody przeprowadzone w postępowaniu dowodowym oraz wszystkie okoliczności towarzyszące przeprowadzeniu poszczególnych środków dowodowych, a mających znaczenie dla ich mocy i wiarygodności. Nie sposób zarzucić Sądowi I instancji, że przy tej ocenie uchybił zasadom logicznego rozumowania lub zasadom doświadczenia życiowego.

Jeśli chodzi o wysokość szkody to Sąd Okręgowy podzielił tutaj argumentację powoda uznając, iż ustalenia wysokości poniesionej przez apelującego szkody, Sąd ten dokonał niezależnie do sporządzonych w sprawie opinii biegłych sądowych, a temu między innymi opinie te w tym postępowaniu miały służyć. Nie ulega wątpliwości, że powód dochodził zapłaty kwoty 15.000 zł. Do pozwu dołączył co prawda przedsądowe wezwanie do zapłaty skierowane do pozwanego, w którym to piśmie wysokość szkody określił na kwotę 14.688 zł, tym niemniej w toku dalszego postępowania konsekwentnie domagał się zasądzenia pełnego odszkodowania, na co wskazuje między innymi pismo powoda z dnia 06 maja 2011 r. Sąd Okręgowy dostrzegł jednocześnie, że podczas przesłuchania powoda w charakterze strony posługując się stwierdzeniem „co najmniej” wskazywał on na orientacyjne wyliczenie straty. W tym zakresie wnioskował więc o przeprowadzenia dowodu z opinii biegłego sądowego, na wypadek, gdyby pozwany kwestionował tą wysokość. Taki dowód został przeprowadzony w postępowaniu przed Sądem I instancji. Na okoliczność wysokości poniesionej przez powoda szkody Sąd I instancji zasięgnął opinii aż dwóch biegłych sądowych. Biegły R. W. (2) wysokość szkody ocenił na kwotę 15.056 zł, przyjmując jednocześnie, że zatruciu uległo 70% stanu pszczoły lotnej. Z kolei biegła sądowa L. P. (1) jej wysokość określiła na łączną kwotę 17.012,16 zł. Przyjęła, iż zatrucie objęło na najmniej 50 % populacji pszczół, opierając się tutaj na danych wynikających (z podpisanego przez członków komisji gminnej) protokołu oględzin pasieki powoda, w którym to przyjęto 60 % wskaźnik starty. W zasadzie więc kwoty szkody wyliczone przez biegłych w obu opiniach są porównywalne. Tym niemniej na podstawie tak zebranego materiału dowodowego ścisłe udowodnienie wysokości szkody było obiektywnie niemożliwe. To zaś przemawiało za ustaleniem jej wysokości w oparciu o kryteria zawarte w art. 322 k.p.c. Przepis ten pozwala bowiem m.in. w sprawie o naprawienie szkoły na zasądzenie przez sąd, według swej oceny, opartej na rozważeniu wszystkich okoliczności sprawy, odpowiedniej sumy, gdy ścisłe udowodnienie wysokości żądania jest niemożliwe lub nader utrudnione. W orzecznictwie i literaturze prawniczej przyjmuje się, że przepis art. 322 k.p.c. stanowi zasadę orzekania odnoszącą się do strony faktycznej procesu. Nie może on być uważany za przejaw odstępstwa od zasady prawdy i możliwości jej wykrycia w procesie cywilnym. Jednakże prawo musi liczyć się z pewnymi trudnościami w zakresie ustalenia pewnych elementów rozstrzygnięcia sądowego, a w tym wypadku - z trudnościami ustalenia wysokości żądania w określonych rodzajach spraw. Przepis ten ogranicza z konieczności zastosowanie pewnych ogólnych reguł dowodowych co do udowodnienia wysokości dochodzonych w procesie świadczeń. Podnosi się także, że omawiana reguła wyrokowania ma charakter procesowy, a nie materialnoprawny. Jej natura procesowa wynika przede wszystkim z istoty sytuacji, których ona dotyczy, przesłanek, na których opiera się ratio legis normującego ją przepisu; chodzi w niej bowiem o środek procesowy mający z przeznaczenia usuwać ujemne skutki braku dowodów w zakresie niemożliwości ścisłego udowodnienia i ustalenia (K. Piasecki. Wyroki sądów pierwszej instancji, sądów apelacyjnych oraz Sądu Najwyższego w sprawach cywilnych, handlowych i gospodarczych, Warszawa 2007 str. 112 - 113).

Dokonując ustaleń w zakresie wysokości szkody, Sąd Okręgowy zaaprobował tutaj wnioski płynące z opinii biegłej sądowej L. P. (1), uznając przedstawione przez nią wyliczenia za prawidłowe. Opinia ta okazała się rzetelna, jasna i rzeczowa. Przy opracowywaniu wniosku biegła kierowała się założeniem, iż poszkodowany winien w miarę możliwości otrzymać pełne odszkodowanie, a takiego właśnie domagał się powód. Biegła wyliczyła szkodę na kwotę wyższą aniżeli chciał tego powód. Powyższe nie dyskwalifikuje jednak miarodajności wywodów zawartych w treści rzeczonej opinii. W efekcie Sąd Okręgowy kierując się treścią art. 322 k.p.c., uznał wysokość szkody poniesionej przez powoda na kwotę 15.000 zł. Powyższe ustalenie przesądziło o potrzebie dosądzenia na rzecz powoda dalszej kwoty 5.333 zł, jako różnicy pomiędzy szkodą, którą poniósł i której się domagał, a tym co na jego rzecz zasądził już Sąd Rejonowy.

Mając to na uwadze, Sąd Okręgowy orzekł jak w punkcie I lit. a sentencji. Podstawę rozstrzygnięcia stanowi art. 386 § 1 k.p.c.

Konsekwencją dokonanej zmiany orzeczenia, co do istoty musiała być także zmiana orzeczenia o kosztach postępowania przed Sądem I instancji. Zgodnie z zasadą odpowiedzialności za wynik procesu pozwany, jako strona przegrywająca sprawę, obowiązany jest zwrócić przeciwnikowi (art. 98 § 1 k.p.c.) koszty niezbędne do celowego dochodzenia prawa. Do niezbędnych kosztów procesu strony reprezentowanej przez pełnomocnika zalicza się wynagrodzenie, jednak nie wyższe niż stawki opłat określone w odrębnych przepisach i wydatki jednego adwokata, koszty sądowe oraz koszty nakazanego przez sąd osobistego stawiennictwa strony (art. 98 § 3 k.p.c.). Na koszty złożyły się opłata od pozwu w kwocie 750 zł oraz wynagrodzenie pełnomocnika powoda w kwocie 2.400 zł ustalone stosownie do § 6 pkt 5 rozporządzenia Ministra Sprawiedliwości z dnia 28 września 2002 r. w sprawie opłat za czynności adwokackie oraz ponoszenia przez Skarb Państwa kosztów nieopłaconej pomocy prawnej udzielonej z urzędu (j.t. Dz. U. z 2013 r. poz. 461). Łącznie koszty wyniosły 3.150 zł i w takiej wysokości ich zwrot na rzecz powoda obciąża pozwanego, o czym Sąd Okręgowy orzekł stanowiąc jak w punkcie I lit. b sentencji. Sąd odwoławczy przy tym wskazuje, iż zgodnie z uchwałą Sądu Najwyższego z dnia 25 stycznia 2007 r., III CZP 95/06 (OSNC 2007/12/179) , podatek od towarów i usług (VAT) nie wchodzi w skład niezbędnych kosztów procesu strony reprezentowanej przez adwokata z wyboru (art. 98 § 3 k.p.c.). Nadto pełnomocnik powoda składając ustnie do protokołu na rozprawie w dniu 25 lipca 2013 r. wniosek o zasądzenie kwoty obejmującej koszty stawienia się do Sądu przez pełnomocnika i powoda po 50 zł za każdy dzień stawiennictwa, nie przedstawił sposobu wyliczenia tej kwoty.

W punkcie kolejnym Sąd Okręgowy oddalił apelację pozwanego za podstawę rozstrzygnięcia przyjmując przepis art. 385 k.p.c.

Orzeczenie o kosztach postępowania apelacyjnego zapadło w oparciu o normę art. 98 § 1 i 3 k.p.c. w zw. z art. 108 § 1 k.p.c. Pozwany przegrał postępowanie przed Sądem II instancji w całości, obowiązany jest więc zwrócić stronie powodowej koszty niezbędne do celowego dochodzenia praw wygenerowanie również w tym postępowaniu. Koszty postępowania odwoławczego objęły opłatę od apelacji w kwocie 267 zł oraz wynagrodzenie pełnomocnika powoda w kwocie 600 zł obliczone stosownie do § 13 ust. 1 pkt 1 w zw. z § 6 pkt 4 ww. rozporządzenia. Koszty zasądzone zostały w punkcie III sentencji.

Dodano:  ,  Opublikował(a):  Dorota Szlachta
Podmiot udostępniający informację: Sąd Okręgowy w Szczecinie
Osoba, która wytworzyła informację:  Agnieszka Bednarek-Moraś,  Violetta Osińska
Data wytworzenia informacji: