Serwis Internetowy Portal Orzeczeń używa plików cookies. Jeżeli nie wyrażają Państwo zgody, by pliki cookies były zapisywane na dysku należy zmienić ustawienia przeglądarki internetowej. Korzystając dalej z serwisu wyrażają Państwo zgodę na używanie cookies , zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

VI Ka 1424/23 - wyrok Sąd Okręgowy Warszawa-Praga w Warszawie z 2025-10-09

Sygnatura akt VI Ka 1424/23

Warszawa, dnia 5 września 2025 r.

WYROK

W IMIENIU RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ

Sąd Okręgowy Warszawa-Praga w Warszawie VI Wydział Karny Odwoławczy w składzie:

Przewodniczący: Sędzia SO Beata Tymoszów

protokolant: p.o. protokolanta sądowego Jakub Piątek

przy udziale prokuratora Mariusza Ejflera oraz opiekuna prawnego małoletnich oskarżycieli posiłkowych – A. K.

po rozpoznaniu dnia 22 sierpnia 2025 r. w Warszawie

sprawy:

P. K. (1), syna D. i A., urodzonego (...) w W.

P. K. (2), córki S. i A., urodzonej (...) w B.

oskarżonych o przestępstwa z art. 207 § 1 k.k.

na skutek apelacji wniesionej przez pełnomocnika oskarżycieli posiłkowych

od wyroku Sądu Rejonowego dla Warszawy Pragi-Południe w Warszawie

z dnia 29 czerwca 2023 r. sygn. akt III K 998/22

1) zaskarżony wyrok utrzymuje w mocy;

2) zasądza solidarnie od A. K. i K. K. (1) - opiekunów prawnych małoletnich oskarżycieli posiłkowych N. K. i N. K. na rzecz oskarżonego P. K. (1) kwotę 840 złotych tytułem zwrotu wydatków poniesionych przez niego w postępowaniu odwoławczym w związku z ustanowieniem obrońcy;

3) w pozostałym zakresie zwalnia oskarżycieli posiłkowych reprezentowanych przez opiekunów prawnych od ponoszenia kosztów procesu za postępowanie odwoławcze;

4) wydatkami postępowania w tym zakresie obciąża Skarb Państwa;

5) zasądza od Skarbu Państwa na rzecz adw. M. J. kwotę 1033,20 złotych obejmującą wynagrodzenie za obronę z urzędu w instancji odwoławczej P. K. (2) oraz podatek VAT.

Uzasadnienie wyroku Sądu Okręgowego Warszawa – Praga w Warszawie

z dnia 22 sierpnia 2025r., sygn. akt VI Ka 1424/23

Na wstępie należy zaznaczyć, że niniejsze uzasadnienie nie zostało sporządzone

na urzędowym formularzu, gdyż uczynienie zadość wymogom stawianym art. 99 a § 1 k.k. naruszyć by mogło standard rzetelnego procesu, bowiem nie pozwoliłoby w sposób klarowny i wyczerpujący, a przede wszystkim zrozumiały dla stron postępowania przedstawić rozumowania sądu odwoławczego, które zadecydowało o kształcie wydanego przezeń wyroku. Jak wskazał Sąd Najwyższy w postanowieniu z dnia 27 października 2022r. (sygn. IV KK 585/21) rzeczą każdego sądu odwoławczego, w ramach obowiązku wynikającego z treści art . 457 § 3 k.p.k. w zw. z art. 433 § 1 i 2 k.p.k., jest przeprowadzenie w konkretnej sprawie oceny, czy może sporządzić uzasadnienie swojego wyroku na formularzu UK 2 w taki sposób, który zagwarantuje stronie prawo do rzetelnego procesu odwoławczego, a więc rzetelne i konkretne ustosunkowanie się do każdego istotnego argumentu zawartego w apelacji strony i przedstawienie takiej oceny właśnie w uzasadnieniu wyroku sądu odwoławczego

Wyrokiem z dnia 29 czerwca 2023r Sąd Rejonowy dla Warszawy Pragi – Południe w Warszawie uniewinnił P. K. (1) i P. K. (2) od popełnienia zarzucanych im czynów, mających polegać na znęcaniu się – od bliżej nieustalonego dnia roku 2017 do dnia 21 maja 2019 roku – w W. przy ul. (...) nad dziećmi P. K. (2) – małoletnimi: N. K. oraz N. K. (1) w ten sposób, że bili ich rękoma po ciele powodując zasinienie skóry na pośladkach i rękach oraz – w odniesieniu do P. K. (2) – na znęcaniu się poprzez rzucanie dziećmi, ich popychanie w kierunku ściany lub kaloryfera i doprowadzeniu do uderzania małoletnich o te przedmioty, co powodowało u nich zasinienie skóry na pośladkach i rękach.

Wyrok ten zaskarżony został apelacją wniesioną przez pełnomocnika ustanowionego przez opiekunów prawnych – rodziców sprawujących zastępczą pieczę (błędnie określanych mianem „oskarżycieli posiłkowych”) małoletnich pokrzywdzonych N. K. i N. K., czyli właśnie oskarżycieli posiłkowych ( art. 53 k.p.k. w zw. z art. 49 § 1 k.p.k.).

Podnosząc zarzuty:

I. na podstawie art. 438 pkt. 2 i 3 k.p.k.

1) obrazy art. 7 k.p.k. w zw. z art. 410 k.p.k. i 92 k.p.k. polegającej na wadliwej ocenie materiału dowodowego, to jest: opinii sądowo – psychologicznej dotyczącej małoletnich pokrzywdzonych, zeznań N. K. i N. K.; zeznań A. K., K. K. (1) i E. B. – co skutkowało błędem w ustaleniach faktycznych przyjętych za podstawę zaskarżonego wyroku poprzez uznanie, że oskarżeni nie dopuścili się popełnienia znamion występku z art. 207 § 1 k.k. ,

2) obrazy art. 5 § 2 k.p.k. poprzez przyjęcie, że na kanwie tej sprawy pojawiają się wątpliwości nie dające się usunąć, a które należy rozstrzygnąć na korzyść oskarżonych , podczas gdy przepis ten nie może być stosowany, gdy wątpliwości takie są wynikiem nie dokładnego i niewyczerpującego postepowania dowodowego, kiedy to organ procesowy powinien z urzędu podjąć czynności zmierzające do uzupełnienia postępowania dowodowego, aby ustalić wątpliwe fakty podczas gdy wszystkie one zostały wyjaśnione poprzez dokładne, spójne i wiarygodne zeznania składane przez N. K.,

3) obrazy art. 410 k.p.k. poprzez wydanie wyroku z pominięciem dokumentu znajdującego się w aktach sprawy, to jest karty kart karnych ( ?) dotyczących oskarżonych, z których wynika, że są to osoby karane, co niewątpliwie świadczy o tym, że są to osoby mające problem z agresją

II. na podstawie art. 438 pkt. 1 k.p.k., przy ustaleniu przez sąd odwoławczy, że stan faktyczny został przez sąd meriti ustalony prawidłowo, zarzuty:

a) obrazy 207 § 1 k.k. – poprzez jego błędną wykładnie i w konsekwencji błędne przyjęcie, że zachowanie obojga oskarżonych nie wypełniło znamion czynu zabronionego w postaci fizycznego znęcania się nad małoletnimi,

b) obrazy art. 207 § 1a k.k. – poprzez jego niezastosowanie podczas gdy P. K. (2) oraz P. K. (1) znęcali się fizycznie nad małoletnimi, czyli osobami nieporadnymi ze względu na wiek

skarżący wnosił o uchylenie wyroku i przekazanie sprawy do ponownego rozpoznania sądowi i instancji.

Obecny na rozprawie odwoławczej prokurator przyłączył się do tejże apelacji.

Sąd Okręgowy zważył, co następuje:

Na wstępie poczynić należy kilka uwag natury ogólnej, które są niezbędne dla prawidłowego zrozumienia wywodów przedstawionych w dalszej części uzasadnienia.

Trzeba więc najpierw zaznaczyć, że zgodnie z art. 2 § 1 pkt. 1 k.p.k. celem postępowania karnego jest, by sprawca przestępstwa został wykryty i pociągnięty do odpowiedzialności karnej, a osoba niewinna nie poniosła tej odpowiedzialności. Oznacza to zatem, że w postępowaniu tym nie jest istotna ocena moralna zachowania osoby oskarżonej, krytyka podejmowanych przez nią działań ( np. wychowawczych wobec dzieci), o ile nie wyczerpują one znamion przestępstwa. Negatywne odczucia przeciętnego obserwatora odnoszącego się do sposobu sprawowania opieki nad dziećmi czy trybu życia osoby oskarżonej (nadużywanie alkoholu, brak pracy itp.) nie są bowiem wystarczające do uznania, że ktokolwiek ponosić może odpowiedzialność karną. Ta bowiem jest uzależniona od stwierdzenia, że zostały spełnione znamiona czynu zabronionego, ściśle określone ustawą, a więc w praktyce – treścią konkretnego przepisu części szczególnej Kodeksu karnego czy też pozakodeksowych przepisów karnych.

Przedmiotem osądu sądu rozpoznającego sprawę nie są też wszelkie zachowania osoby postawionej w stan oskarżenia, wynikające z treści dowodów przeprowadzonych na rozprawie, choćby nie były one akceptowane społecznie, a nawet – choćby mogły hipotetycznie stanowić przestępstwo. W sprawach ściganych z oskarżenia publicznego zakres rozpoznania sprawy wyznaczony jest treścią zarzutu postawionego przez prokuratora, który decyduje kogo i za jaki konkretnie czyn oskarża. Oczywiście, wobec treści art. 399 § 1 k.p.k. nie ulega wątpliwości, że przedmiotem ocen sądu nie jest ani opis czynu ani tym bardziej – jego kwalifikacja prawna, lecz czyn w ujęciu historycznym, którego ramy zakreśla czas, miejsce i opisany sposób postępowania osoby oskarżonej. O ile jednak, bazując właśnie na wspomnianym przepisie, sąd I instancji władny jest do zmiany opisu czynu przypisanego względem zarzucanego ( o ile, naturalnie, zmieści się w owych granicach) czy też do odmiennej jego kwalifikacji prawnej, o tyle podobne uprawnienia sądu odwoławczego zostały znacząco ograniczone. Ramy rozpoznania sprawy przez tenże sąd zakreślone zostały przede wszystkim kierunkiem środka odwoławczego i w powiązaniu z nim – treścią podniesionych zarzutów.

Jak bowiem stanowi art. 434 § 1 k.p.k. sąd odwoławczy może wydać orzeczenie niekorzystne dla oskarżonego tylko wtedy, gdy środek odwoławczy został także wniesiony na jego niekorzyść, a w wypadku, kiedy jego autorem jest podmiot fachowy ( np. pełnomocnik oskarżyciela posiłkowego) – tylko w razie stwierdzenia uchybień podniesionych w tymże środku. Innymi słowy – sposób sformułowania apelacji, właściwe opisanie dostrzeżonych uchybień, którymi dotknięte ma być skarżone orzeczenie, przesądza o skuteczności środka odwoławczego. Przy czym, z uwagi na gwarancyjnych charakter tejże normy, sąd odwoławczy w składzie rozpoznającym sprawę stoi na stanowisku ( czemu już uprzednio wielokrotnie dawał wyraz), że o tym, jakie uchybienie podnosi skarżący podmiot fachowy, nie decydują wywody uzasadnienia apelacji, na podstawie których sąd ad quem domyślać się może intencji skarżącego, lecz treść zarzutów zawartych w jej petitum.

W tym zatem kontekście stwierdzić należy, że omawiana apelacja nie tylko okazała się bezskuteczna, ale została skonstruowana w sposób dalece niedoskonały, bo niekiedy wewnętrznie sprzeczny i pozostający w oderwaniu od argumentacji przedstawionej przez Sąd Rejonowy, wyjaśniający podstawy wyroku uniewinniającego. Lektura pisemnego uzasadnienia tego wyroku wskazuje jasno, że:

- za udowodnione uznał Sąd, iż P. K. (2), matka małoletnich była osobą uzależnioną od alkoholu, która nadużywała go w okresie objętym zarzutem, zaniedbując dzieci i krzycząc na nie,

- P. K. (1) zamieszkiwał z nią i dziećmi nie w sposób stały, ale nawet w okresach wyprowadzki przychodził, aby pomóc sprawować opiekę nad małoletnimi,

- Sąd uznał, iż brak dowodów na stosowanie przemocy wobec małoletnich przez oboje oskarżonych

- za niewystarczające, bo nie dość precyzyjne i weryfikowalne Sąd ocenił relacje małoletnich (o czym dalej) , co skutkowało uznaniem, że nie zostały spełnione przesłanki z art. 207 § 1 k.k.

Przypomnieć również należy, że oskarżonym zarzucono popełnienie występku z art. 207 § 1 k.k. polegającego na znęcaniu się fizycznym ( a więc – nie psychicznym), nad małoletnimi pokrzywdzonymi, które – w odniesieniu do matki P. K. (2) były osobami najbliższymi, zaś w odniesieniu do P. K. (1) – miały być osobami pozostającymi w przemijającym stosunku zależności. Przepis art. 207 § 1 a k.k. zawiera niewątpliwie odrębny, kwalifikowany typ czynu zabronionego, bowiem penalizuje znęcanie się fizyczne lub psychiczne nad osobami nieporadnymi m.in. ze względu na wiek. Poza sporem jest, że osobami takimi są dzieci w wieku 3 – 5 lat, co z kolei powoduje, że dla bytu występku z art. 207 § 1 a k.k. nie jest konieczne ustalenie wspomnianych wyżej relacji między sprawcą a pokrzywdzonym, do jakich odwołuje się paragraf 1 tegoż przepisu. Innymi słowy pomiędzy oboma przepisami zachodzi stosunek rozłączny ( czego zdaje się nie dostrzegać pełnomocnik), jednak w obu wypadkach warunkiem przypisania popełnienia każdego z występków jest ustalenie, że zaistniało zachowanie określane mianem „znęcania się”. Za Sądem Rejonowym powtórzyć przy tym trzeba, że występek z art. 207 k.k. może być popełniony wyłącznie umyślnie, przynajmniej z zamiarem wynikowym, a to oznacza, że sprawca musi najpierw zdawać sobie sprawę z tego, że jego zachowanie jest szeroko rozumianym krzywdzeniem ofiary, a następnie, co najmniej godzić się na wystąpienie tegoż skutku. Ma to szczególne znaczenie w wypadku, gdy oskarżonym o znęcanie się jest rodzic małoletniego, wykonujący nad nim władzę rodzicielską. Jak bowiem stanowi art. 95 k.r.i o. władza rodzicielska obejmuje m.in. obowiązek sprawowania pieczy nad dzieckiem, dbania o jego rozwój fizyczny, zapewnienia mu opieki i bezpieczeństwa, z jednoczesnym poszanowaniem jego praw i godności osobistej. Na skutek dyskusji, jaka szeroko objęła Polskę w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat, a była efektem również zmian w prawodawstwie europejskim, zmierzających do akcentowania podmiotowości dziecka i nienaruszalności jego niezbywalnych praw, do Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego w roku 2010 wprowadzono przepis art. 96 (1) zgodnie z którym, osobom wykonującym władzę rodzicielską oraz sprawującym opiekę lub pieczę nad małoletnim zakazuje się stosowania kar cielesnych.

Pozostając na kanwie rozważań natury ogólnej trzeba jednak wyraźnie zaznaczyć najpierw, że nie każda sytuacja, w której dojdzie do naruszenia nietykalności cielesnej dziecka ( zwłaszcza bardzo małego) czy nawet pewnej formy przemocy, jest tożsama ze złamaniem zakazu określonego w cytowanym przepisie, a tym bardziej – z popełnieniem przestępstwa znęcania się. Mowa jest w nim bowiem o „zakazie stosowania określonych kar”, a więc zabrania się świadomego, mającego na celu wymierzenie kary, postępowania z dzieckiem, którego skutkiem byłoby właśnie naruszenie jego nietykalności cielesnej. O ile jednak dochodzi do takiego naruszenia na skutek gwałtownej, niemal odruchowej reakcji rodzica, podjętej w związku z niebezpieczeństwem, jakie dziecko samo stwarza dla siebie (np. próba wybiegnięcia na ulice, chęć zeskoczenia z wysokiego stołu; szybkie zbliżanie się do źródła ciepła) i mającej przeciwdziałać temu niebezpieczeństwu, to nie występuję przesłanka niedopuszczalnego „wymierzenia kary”. Co więcej – może zdarzyć się i tak, że nie panując nad swymi emocjami czy nie dostosowując własnej reakcji do przyczyny rodzic/opiekun szarpnie dziecko, krzyknie na nie, zbyt gwałtownie posadzi w określonym miejscu i takie zachowanie rozważać można by jako złamanie zakazu wynikającego z art. 96 ( 1) k.r.i o. Ze względu jednak na brak winy umyślnej, a więc pewnego nastawienia, czy raczej motywacji wyrządzenia krzywdy (samej w sobie) małoletniemu, nie dojdzie do popełnienia przestępstwa. Podkreślić trzeba, że zaistnienie zamiaru choćby ewentualnego ( czyli „godzenie się” na to, że określone zachowanie stanowi występek znęcania się) musi poprzedzać uświadomienie sobie przez sprawcę tego faktu. Inny jest bowiem stan świadomości, wiedzy rodzica, który sam dorastał w rodzinie pełnej szacunku i miłości; z racji wyksztalcenia czy funkcjonowania w określonym środowisku zna mechanizmy krzywdzenia dzieci, inny zaś osoby, która nie miała skąd czerpać takich wzorców. Sąd jednoznacznie i stanowczo podkreśla, że o ile BICIE, SZARPANIE, RZUCANIE DZIECKIEM nigdy nie znajdzie wytłumaczenia i zawsze wiąże się ze świadomością bijącego, że postępuje nagannie, to już podniesiony głos, użycie siły, aby wyegzekwować określoną postawę małoletniego, choć może świadczyć o niewłaściwych wychowawczo metodach opiekuna, nie musi dowodzić przestępstwa znęcania się.

Przystępując obecnie do omówienia apelacji wniesionej przez pełnomocnika małoletnich pokrzywdzonych zaznaczyć należy, że opiera się ona na dwóch grupach zarzutów – obrazy prawa procesowego, której skutkiem były wadliwe ustalenia faktyczne oraz ( jak należy rozmieć, zarzucie alternatywnym) – obrazie prawa materialnego. Żaden z tych zarzutów nie był zasadny, a to z następujących względów.

Gdy chodzi o rzekomą obrazę art. 207 § 1 k.k. i art. 207 § 1 a k.k. mają one charakter rozłączny ( o czym była już mowa), gdyż każdy z nich zawiera kompletny zespół znamion czynu zabronionego. Przede wszystkim jednak do ich obrazy dojść by mogło tylko wtedy, gdyby sąd meriti poczynił ustalenia faktycznie odpowiadające znamionom opisanym tymi przepisami, a mimo to przyjął, że oskarżeni nie dopuścili się przestępstwa. Tymczasem, z przytoczonych wyżej ustaleń faktycznych, jakie legły u podstaw orzeczenia, a zostały zaprezentowane w uzasadnieniu wyroku żadną miarą nie wynika – jak twierdzi autor apelacji – że oskarżeni bili dzieci, popychali je czy rzucali nimi o ścianę. Odwołanie się przez skarżącego do „ustaleń sądu II instancji” (vide: strona 6 apelacji) jest o tyle błędne i niezrozumiałe, że sąd odwoławczy nie może czynić własnych ustaleń, interpretacji tego, jakie fakty ustalił sąd orzekający. Te bowiem są jasno zaprezentowane w pisemnym uzasadnieniu i czytelne – w kontekście braku znamion czynu zabronionego. Sąd Rejonowy odnotował w nic, że oskarżona na dzieci krzyczała, gdyż miała problem z nadużywaniem alkoholu. Z tego względu nie doszło do obrazy żadnego z opisanych przepisów Kodeksu karnego, bo nastąpiło by to tylko wtedy, gdyby sąd stwierdził, że zachowanie oskarżonych opisane aktem oskarżenia faktycznie miało miejsce.

Co się tyczy uchybień w zakresie prawa procesowego, to twierdzenie o naruszeniu art. 410 k.p.k. w sposób opisany apelacją, jest tyleż chybione co wręcz zadziwiające. Dane dotyczące uprzednich skazań obojga oskarżonych mogłyby mieć znaczenie dla ustalenia ich trybu życia „przed popełnieniem czynu zabronionego” – jak stanowi przepis art. 53 § 1 k.k., a więc dla określenia jednej z okoliczności istotnych przy kształtowaniu rozstrzygnięcia o karze. Nie mogą one jednak stanowić dowodu popełnienia przestępstwa czy zastępować innych dowodów świadczących o istnieniu faktu istotnego dla odtworzenia znamion czynu zabronionego. Innymi słowy – nawet uprzednie skazanie za czyn wiążący się z jakąś formą agresji nie daje wystarczających podstaw do uznania, że oskarżeni w sposób agresywny – konkretnie zarzucany aktem oskarżenia – zachowywali się wobec małoletnich pokrzywdzonych.

Za chybiony uznać należy zarzut obrazy art. 5 § 2 k.p.k. już choćby tylko z powodu wskazania przez obrońcę, na czym wadliwość ta miałaby polegać. Otóż bowiem skarżący z jednej strony zdaje się wskazywać na obowiązek organu procesowego do podjęcia inicjatywy dowodowej, by z urzędu uzupełnić postępowanie dowodowe, a w zaniechaniu tego przez sąd meriti w niniejszej sprawie upatruje bezpodstawnego przyjęcia, że istnieją wątpliwości do jakich odwołuje się ów przepis, by następnie stwierdzić, że „wszelkie podniesione powyżej kwestie zostały w sposób dokładny, spójny i wiarygodny opisane przez N. K.”. Nie wiadomo zatem, czy w ocenie autora apelacji błąd w zastosowaniu zasady in dubio pro reo miał się sprowadzać do zaniechania wyjaśnienia przez sąd I instancji istotnych okoliczności, które nasunęły wątpliwości orzecznicze czy też do nieprawidłowej oceny materiału dowodowego, skutkującej wadliwym przyjęciem, że w ogóle zachodzą jakiekolwiek wątpliwości dowodowe. Jest to o tyle istotne, że pełnomocnik jednocześnie podnosi zarzut obrazy art. 7 k.p.k., a więc nieprawidłowej oceny materiały dowodowego. Jak zaś wskazywał Sąd Najwyższy ( choćby w postanowieniu z dnia 22 sierpnia 2025 r.

Sygn. V KK 97/25) nie można łącznie postawić orzeczeniu zarzutu naruszenia art. 5 § 2 k.p.k. i art. 7 k.p.k. Naruszenie zasady in dubio pro reo możliwe jest jedynie wtedy, gdy sąd w sposób prawidłowy przeprowadził postępowanie dowodowe i zgodnie z art. 7 k.p.k. ocenił zgromadzone dowody, a pomimo to z dowodów uznanych za wiarygodne nadal wynikają co najmniej dwie wersje faktyczne, zaś organ procesowy rozstrzyga niedające się usunąć wątpliwości niezgodnie z kierunkiem określonym w przepisie art. 5 § 2 k.p.k. W przypadku zaś kwestionowania oceny poszczególnych dowodów, nie może być mowy o naruszeniu art. 5 § 2 k.p.k.

Niewątpliwie więc zarzutem wymagającym bardziej szczegółowego omówienia był ten, jaki dotyczył nieprawidłowej – zdaniem pełnomocnika – oceny materiału dowodowego, skutkującej poczynieniem błędnych ustaleń faktycznych. Wypada więc najpierw zauważyć, że specyfika przestępstwa znęcania się przez jednego członka rodziny nad pozostałymi osobami, także nieporadnymi ze względu na swój wiek, powoduje, iż dowodami o podstawowym wręcz charakterze są zeznania osób pokrzywdzonych. Najczęściej przecież zachowania takie mają miejsce w domu czy innych miejscach o prywatnym charakterze, bez obecności osób trzecich. W realiach sprawy niniejszej, uwzględniając wiek małoletnich w okresie objętym zarzutem ( od roku do lat 5), uwarunkowania zdrowotne N. K. ( znaczące opóźnienia w rozwoju mowy, wymagające stałej pomocy logopedy), ów słowny przekaz był niewątpliwie utrudniony. Analizując przy tym informacje uzyskane od dzieci można podzielić je na trzy grupy: te, które pojawiły się ( lub powinny się pojawić) podczas ich kontaktów z kuratorem, opiekunkami w przedszkolu, gdy dzieci zamieszkiwały jeszcze z matką; te, które miały przekazywać rodzicom zastępczym oraz te, jakie ujawniły w postępowaniu przygotowawczym. Pamiętać również trzeba, że w pierwszym z tych okresów owe informacje nie tylko mogły, ale wręcz - musiałyby być weryfikowalne przez osoby postronne, gdyby pokrywały się chociażby z relacjami małoletnich przedstawionymi podczas ich przesłuchania.

Dla oceny dowodu z tych zeznań, poza kryteriami określonymi w art. 7 k.p.k., pomocne są inne dowody, przede wszystkim te obiektywnej natury, znajdujące się w aktach dołączonych spraw.

Należy więc zwrócić uwagę na to, że w aktach nadzoru kuratora ( sygn. I Opm165/18) brak jakichkolwiek danych, by pokrzywdzeni czy to podczas wizyt kuratora czy też w czasie ich pobytu w przedszkolu, w jakiejkolwiek formie sygnalizowali, że jest wobec nich stosowana przemoc wykraczająca poza takie naruszenia nietykalności cielesnej, jakie niezbędne były dla zapewnienia bezpieczeństwa kilkuletnich dzieci. Chodzi przy tym nie tylko o przekaz słowny, ale także ten niewerbalny – wygląd, sposób zachowania, postępowanie wobec matki. Jak odnotował kurator, postawa P. K. (2) (dbałość o zapewnienie dzieciom warunków do rozwoju i zabawy czy należytego stanu zdrowia – np. wizyty u lekarza, wykupienie leków), regularne odprowadzanie dzieci do przedszkola i poza jedną sytuacją – odbieranie ich w stanie trzeźwości, nie dawały podstaw do podejrzeń o wyrządzanie krzywdy małoletnim. Kurator na podstawie własnych obserwacji stwierdził, że dzieci są zadbane, matka zapewnia im miejsce do zabawy w mieszkaniu, ustawiła również przed budynkiem sprzęty do zabaw plenerowych, a podczas wizyt – dzieci tuliły się do oskarżonej. Kurator miał także kontakt z pracownikami przedszkola, do którego od września 2018r. uczęszczało razem rodzeństwo K. i gdzie, z racji wieku, m.in. był czas leżakowania czy zajęć z rytmiki, podczas których dzieci musiały się przebierać i gdzie przecież codziennie korzystały również z toalety, co zapewne wymagało pomocy dorosłych. Nigdy jednak opiekunki nie dostrzegły jakichkolwiek siniaków, zaczerwienień czy innych śladów świadczących o używaniu wobec dzieci siły fizycznej – przemocy w postaci bicia (zwłaszcza codziennego i przy użyciu paska, jak twierdził N. K. (2)). Przeciwnie – podkreślano to, że dzieci są zadbane, czysto i schludnie ubrane, pogodne, nie odbiegają w zachowaniu od grupy rówieśniczej. Skoro w jednym ze sprawozdań znalazła się informacja o sygnale ze strony opiekunek w przedszkolu, że N. K. (3) miała problem zdrowotny ( zapalenie pęcherza), który spotkał się z właściwą reakcją matki, to z pewnością jakiekolwiek objawy świadczące o używaniu wobec dzieci przemocy ( choćby te, podawane potem przez rodziców zastępczych np. w postaci chowania się pod stół, moczenia itp.), zostałyby również zgłoszone kuratorowi. Nic takiego jednak nie miało miejsca nie tylko do dnia 21 maja 2019r.,kiedy to oskarżona została tymczasowo aresztowania, ale także długo później.

Analiza akt sprawy VI Opm 38/20, wiążącej się z nadzorem nad wychowywaniem dzieci w rodzinie zastępczej prowadzi bowiem do wniosku, że informację o rzekomej traumie dzieci, będącej skutkiem celowego, umyślnego krzywdzenia przez matkę i jej partnera zaczęły pojawiać się dopiero w 2022r. – wtedy, gdy okazało się, że zmiany dotyczące sytuacji prawnej P. K. (2) mogą spowodować ustanie pieczy zastępczej. W aktach tych znajduje się najpierw pismo OPS dzielnicy (...) z dnia 5 sierpnia 2018r., gdzie wskazano, że mieszkanie zajmowane przez oskarżoną wraz z dziećmi jest czyste, przystosowane do potrzeb dzieci, zaś oskarżona chętnie szuka pracy, aby poprawić byt rodziny. N. uczęszcza regularnie do przedszkola, jest zadbany, ma jedynie problemy z mową ( k. 19 – 20). Faktycznie oskarżona podjęła szereg kursów i szkoleń, także mających wzmocnić prawidłową postawę wychowawczą wobec dzieci. Nie ma tu jakichkolwiek informacji np. o tym, że dziecko niechętnie kończy pobyt w przedszkolu; że w obecności matki jest znerwicowane czy agresywne. Dostrzegalny jest problem oskarżonej z alkoholem, gdyż sama w małym mieszkaniu opiekuje się dziećmi, ale jako matka stara się wywiązywać właściwie ze swych obowiązków.

W znajdującym się z kolei na karcie 21 piśmie z Przedszkola Niepublicznego Zgromadzenia (...) przekazano informację o poprawie w zachowaniu P. K. (2), gdyż nie powtórzyły się incydenty z alkoholem, choć niewątpliwie potrzebuje ona wsparcia w codziennych sprawach. Także i w tym dokumencie nie ma mowy o żadnych niepokojących zachowaniach N. K. – podobnie jak w kolejnych pismach z przedszkola.

Na skutek zdarzenia, do którego doszło w dniu 21 maja 2019r. dzieci znalazły się najpierw w Domu Małego Dziecka, zaś od grudnia 2019r - a więc po niemal sześciu miesiącach od końca okresu opisanego zarzutem, przekazano je rodzinie zastępczej małżonków K.. Bez wątpienia utrata, z dnia na dzień, kontaktu z matką, która poza grupą rówieśniczą w przedszkolu była dla małoletnich jedynym znanym środowiskiem ( nie utrzymywali kontaktów, poza P. K. (1)), z jakimikolwiek innymi osobami) i pobyt we wspomnianej placówce, niosący za sobą doświadczenia, których obecnie nie da się określić, był dla kilkuletnich dzieci ogromną traumą. Pomimo niewątpliwie ogromnego zaangażowania emocjonalnego ze strony rodziców zastępczych , ich najlepszych intencji pomocy dzieciom, dla małoletnich początkowo zamieszkanie w obcym domu wiązało się z kolejną życiową zmianą. Była ona tym większa, że wcześniej mieszkały one w niezwykle skromnych warunkach, więc normalna relacja rodzinna (choćby regularne spożywanie posiłków, ustalony harmonogram dnia, określone wymogi stawiane dzieciom), musiały mieć wpływ na ich początkowe zachowanie. Agresywne postępowanie N. K. czy problemy z nocnym moczeniem się małoletniej mogły więc być również skutkiem powyższych zaszłości. Wniosek ten wydaje się uprawniony choćby w świetle zeznań K. K. (1), jakoby N. stwierdził, że „mama go zdradziła”. Tak bowiem chłopiec mógł odebrać właśnie konieczność odseparowania od matki i pobyt w Domu Dziecka.

Nie sposób jednocześnie pomijać, że początkowo w sprawozdaniach koordynatora rodziny zastępczej nie pojawiały się żadne niepokojące informacje. Wskazywano, że

dzieci są pogodne, lubiane w nowej placówce przedszkolnej , funkcjonują zgodnie w grupie rówieśniczej – nie obserwowano jakichkolwiek oznak traumatycznych przeżyć. Co więcej – akcentowano, że d zieci są silnie związane z matką, pytają kiedy mama opuści areszt i z nimi zamieszka! ( sprawozdanie z lutego 2020r.). W kolejnym dokumencie zawarto informację, że d zieci miały też raz w miesiącu kontakt z P. K. (1) – czekały na to spotkanie, pragnęły go i w ocenie rodziców zastępczych są ważne te spotkania. Wprawdzie odnotowano z czasem, że N. ma problemy z akceptowaniem poleceń, pojawia się w nim agresja – nawet wtedy jednak nie ma mowy o tym, by miał np. naśladować wcześniejsze zachowania oskarżonej, a zatem owa reakcja mogła również wynikać stąd, że trudno mu było początkowo odnaleźć się w rygorach normalnie funkcjonującej rodziny, gdzie również dzieci, na miarę swego wieku i możliwości, mają określone obowiązki ( np. dotyczące własnej osoby).

W aktach tych na karcie 66 znajduje się także dokument zatytułowany „Diagnoza psychofizyczna”, w którym mowa jest o tym, że w 2019r. rozpoznano u N. K. ból stawu w nodze. Jest to zbieżne z dokumentem znajdującym się w kopercie z k. 158 akt sprawy, gdzie m.in. zdiagnozowano u dziewczynki stan zapalny związany z przedłużającym się przeziębieniem i odnotowano wówczas ból kolana, ordynując antybiotyki. Wymaga to zestawienia z przekazana przez rodziców zastępczych informacją, jakoby N. miał opisywać, że stwierdzić, że siostra tak dostała, że nie mogła chodzić. Abstrahując od faktu, że słowo „dostała” jest synonimem bicia, uderzenia, a nie uderzenia o ścianę czy kaloryfer albo kopnięcia, to taki fakt nie został wówczas dostrzeżony ani przez opiekunki w przedszkolu ani przez kuratora, ani przez sąsiadkę czasami wspierającą oskarżoną w opiece nad dziećmi ( (...)). Zwrócono tu również uwagę na, oczywistą w zaistniałej sytuacji, potrzebę zapewnienia spokoju i bezpieczeństwa dzieciom. W owym dokumencie psycholog zaznaczyła też, że w trakcie wizyty państwo K. przekazali, iż N. nie chciał czytać listów od matki, rozmawiać o mamie – co jednak przeczy przeczy zarówno wcześniejszym relacjom kuratora nadzorującego rodzinę jak i wiedzy koordynatora sporządzającego sprawozdania. Znamiennym jest przy tym, że psycholog wspomniał, iż chłopiec nie respektuje żadnych ograniczeń; stara się pokazać, że jest najważniejszy, najlepszy nawet wtedy, gdy sam robi sobie krzywdę ( na przykład uderza głową o ścianę); że ma wysoki próg bólu. Niekiedy posuwa się do agresji wobec dorosłych. Potrafi też wymuszać zaspokojenie własnych potrzeb i manipulować otoczeniem, by osiągnąć to co chce. Słusznie na ten aspekt zwrócił uwagę sąd orzekający analizując wypowiedzi małoletniego tak złożone podczas przesłuchania jak i te, o których zeznawali świadkowie K.. Wysoce prawdopodobnym jest bowiem, że nazywana przez rodziców zastępczych „niechęcią do matki” reakcja, była niechęcią do powrotu do bardzo trudnych warunków bytowych – zarówno uboższych materialnie, jak też ( a może – przede wszystkim) emocjonalnie; niezwykle trudnych dla dziecka, które właśnie w domu stworzonym przez małżonków K. osiągnęło spokój, miłość i poczucie bezpieczeństwa. Co dużo ważniejsze – wprawdzie w dokumencie tym wspomniano, że „N. ogólnie opowiada o przemocy”, ale w żaden sposób nie została ona skonkretyzowana, a przecież trudno uwierzyć, by zaledwie 5 – letnie dziecko, mające problemy z właściwą wymową, posługiwało się pojęciem ”przemocy”. Informacja ta nie może więc przesądzać o precyzji twierdzeń małoletniego – w kontekście zarzutu stawianego oskarżonej ( tym bardziej – P. K. (1)).

Zastrzeżenie takie jest niezbędne tym bardziej, że w kolejnych ( aż do jesieni 2022r.) sprawozdaniach koordynatora, sporządzanych na podstawie rozmów m. in. z rodzicami zastępczymi zaznacza się, że dzieci rozmawiają z mamą, czekają na ten telefon, są z nią silnie związane. Matka kontaktuje się telefonicznie z dziećmi w miarę regularnie – państwo K. nie sygnalizują, by wynikały stąd jakiekolwiek problemy wychowawcze dzieci, a przeciwnie - jest postęp w zachowaniu dzieci i ich relacjach z rodzicami zastępczymi. W kwietniu 2021r., kiedy znany jest wyrok skazujący P. K. (2) na wieloletnią karę pozbawienia wolności, rodzice mówią o wyraźnej poprawie w zachowaniu dzieci, które cały czas chętnie utrzymują relację z oskarżoną, a wręcz stwierdzają, że należy je kontynuować. Nie ma wciąż jakichkolwiek sygnałów o traumatycznych przeżyciach dzieci związanych ze znęcaniem się fizycznym nad nimi, zaś w kolejnym sprawozdaniu, z października 2021 wciąż jest akcentuje się potrzebę utrzymania, oczekiwanych przez dzieci kontaktów telefonicznych z matką, które przebiegają właściwie. Nie pojawiają się choćby sugestie, by ich efektem był nawrót stresu, złych przeżyć, strachu.

Powyższe okoliczności są niezwykle istotne, gdyż – wbrew zeznaniom małżonków K. – dowodzą, że w pierwszym okresie pobytu u nich dzieci, ich skojarzenia z sobą oskarżonej nie były negatywne, zaś kontakty – były wręcz oczekiwane i pożądane. Być może taka postawa świadków K. wynikała z perspektywy wieloletniej izolacji P. K. (2), a co za tym idzie – oczywistym ograniczeniem jej relacji z dziećmi i umożliwieniem ich prawidłowego rozwoju w rodzinie zstępczej ( czego przecież sąd odwoławczy nie neguje) . Pierwszym momentem zmiany owego nastawienia, negatywnej oceny wcześniejszego postępowania oskarżonej jako matki jest chwila, kiedy informuje ona, że może mieć zmniejszoną karę pozbawienia wolności i na skutek ewentualnego warunkowego przedterminowego zwolnienia z odbycia reszty kary – opuścić areszt śledczy w dość krótkim czasie. Nie da się obecnie jednoznacznie ustalić, na ile fakt ten faktycznie „przeraził” małoletnich, gdyż informacje w tym przedmiocie były przekazywane wyłącznie przez rodziców zastępczych, którzy bez wątpienia sami, zaangażowani emocjonalnie w pomoc dzieciom, obawiać się mogli tej zmiany, jaka – również bezspornie – przede wszystkim przynieść mogła szkodę w prawidłowym rozwoju dzieci. Świadkowie K. podjęli starania, by kontynuować opiekę nad dziećmi, których pierwszym przejawem było znaczące ograniczenie oskarżonej kontaktów z dziećmi. Jak wskazywała w rozlicznych pismach P. K. (2), okazało się, że nie może nawiązać połączenia telefonicznego lub uzyskiwała odpowiedź, że dzieci nie chcą z nią rozmawiać. Aby móc kontynuować ten kontakt zwracała się do szeregu instytucji oraz organów wymiaru sprawiedliwości.

Wtedy też, w sprawozdaniu koordynatora z marca 2022r., choć jeszcze wspomina się o tym, że matka kontaktuje się z dziećmi w każdy weekend, po raz pierwszy pojawia się stwierdzenie, że N. nie chce kontaktów z matką, bo powiedziała ona, że zabierze niedługo dzieci z rodziny zastępczej. W tym samym dokumencie zawarto sugestię, jakoby N. K. (3) traktowała państwa K. jak rodziców ( ma mówić do nich: mamo, tato), co w sposób oczywisty ma wspierać ich dążenie do utrzymania pieczy zastępczej.

Dalszym krokiem jest złożenie w maju 2022r., przez psychologa z Ośrodka (...) zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa przez P. K. (2) oraz P. K. (1), który to psycholog miał diagnozować małoletnich „na prośbę rodziców zastępczych”. Znamienne jest zawarte w tym zawiadomieniu stwierdzenie, jakiego miał użyć N. K. (2), że „boi się mamy i nie chce do niej wrócić”. Gdy dodać do tego, że w kolejnych sprawozdaniach koordynatora rodziny zastępczej intensyfikują się informacje o niechęci dzieci do matki biologicznej, opisywane przez rodziców zastępczych, a jednocześnie opisywane są deklaracje małżonków K. o chęci przysposobienia rodzeństwa K., to nie sposób uniknąć pytania, o powód pojawienia się tych informacji w konkretnym czasie, a więc w sytuacji urealnienia powrotu małoletnich do biologicznej matki. Inaczej mówiąc, zarówno zmiana nastawienia rodziców zastępczych wobec P. K. (2) jak też i stwierdzenia, jakimi posługiwać się miał N. K. (2) ewidentnie zmierzają do zapewnienia kontynuacji pieczy zastępczej i przeciwdziałaniu przekazania dzieci oskarżonej. Pogląd ten jest krytyką postępowania małżonków K., którym zapewne przyświecały jak najlepsze intencje, a w ich tle było dobro małoletnich.

Z przytoczonych wyżej faktów nie da się jednak wysnuć wniosku, że faktycznie od początku, gdy dzieci pojawiły się w rodzinie zastępczej, ujawniały reakcje na wcześniej stosowaną wobec nich przemoc – nie było jej śladów ani w ich zachowaniu w środowisku rówieśniczym, ani też w relacjach z matką. Oskarżona nie kojarzyła się im negatywnie, skoro początkowo chciały znać treść jej listów i rozmawiały z nią przez telefon, a wręcz wyczekiwały tych rozmów. Tym bardziej nie do obrony jest teza, jakoby miały obawiać się P. K. (1), gdy w tym samym czasie pragnęły spotkań z nim, cieszyły się na nie i oskarżonego nazywały „tatą”. Konstatacji tych nie zmieniają także zeznania A. G., prowadzącej psychoterapię N. K., a to wobec treści opinii biegłej psycholog, iż trudno uznać za możliwe, by dziecko w wieku roku – dwóch lat było w stanie zapamiętać i następnie odtworzyć zachowanie oskarżonej. Wysoce prawdopodobnym jest, że zaobserwowane przez świadka A. G. zachowania małoletniej, odtwarzające rzekomo postawę jej matki ( bicie kotka, chowanie się pod stół) były zaindukowane przez brata, który potrafiąc manipulować dorosłymi zorientował się, że odwoływanie się do złych przeżyć może przynieść mu doraźny skutek ( np. zwolnienie z obowiązków domowych, wyjaśnienie niewłaściwych zachowań itp.). Nie bardzo również wiadomo, jak precyzyjnie rozumieć depozycje świadka, jakoby dziewczynka chowała się pod stół, tak jak wtedy, gdy chciała uniknąć bicia przez matkę. Z akt sprawy wyłania się obraz dziewczynki nadpobudliwej, energicznej, co w małym mieszkaniu zajmowanym przez oskarżoną (pokój z kuchnią). Reakcja oskarżonej polegać więc mogła na zapowiedzi kary cielesnej, aby uspokoić dziewczynkę, co nie oznacza – je wykonaniu. Wersja ta wydaje się wysoce prawdopodobna, skoro o takich faktach małoletnia nie wspominała podczas przesłuchania przed sądem. Albo więc w ogóle nie miały one miejsca albo zostały jej opisane przez brata, a potem po prostu o tym zapomniała.

Te bowiem zeznania N. K., których ocenę dokonaną przez sąd meriti kwestionuje pełnomocnik nie przystają do wypowiedzi małoletnich, relacjonowanych przez wspomnianych wyżej świadków. Niezależnie od kwestii rzekomego rzucenia roczną dziewczynką w kaloryfer, co miała ona zapamiętać i powiązać z bólem nóżki, a co stanowczo – jako element wspomnień zapamiętanych przez N. K. - wykluczyła biegła psycholog, małoletnia twierdziła, że mama bez powodu biła ją i brata paskiem od spodni, gdy była pijana, a miała być pijana cały czas. Jest to ewidentnie sprzeczne z omówionymi wyżej dowodami z dokumentów, z których wynika, że poza odosobnionych wypadkiem stawienia się w przedszkolu po N. K., oskarżona zachowywała trzeźwość i dopiero w ostatnim okresie poprzedzającym zajście z dnia 21 maja 2019r. nasilił się problem z alkoholem ( straciła wówczas pracę). Żadne z dzieci nie zdradzało jednak jakichkolwiek symptomów strachu, obaw przed matką. Co więcej – te relacje są również sprzeczne z opisem przedstawionym przez brata pokrzywdzonej.

Wersja prezentowana przez N. K. jest sprzeczna z dowodami natury obiektywnej i wewnętrznie niekonsekwentna, dlatego słusznie nie mogła stanowić podstawy czynienia ustaleń faktycznych. nie może być uznana za wiarygodną. Chłopiec relacjonował niemal codzienne bicie, bez powodu, obojga rodzeństwa – paskiem czy ręką, przez oboje oskarżonych, co miało wywoływać skutki w postaci zaczerwienień, siniaków na ciele, utrzymujących się przez kilka dni. Uwzględniając zasady logi i doświadczenia życiowego przyjąć trzeba, ze skutki takich działań musiałyby być widoczne choćby dla opiekunek w przedszkolu, gdzie dziecko jest przebierane, pomaga mu się przy toalecie itp. Przede wszystkim trudno uwierzyć, by tak bite dziecko – dzieci nie miały jakichkolwiek urazów emocjonalnych, by były pogodne, zachowywały się normalnie wśród swoich rówieśników. Przy czym chłopiec najpierw stwierdzał, że byli wraz siostrą bici co dzień także przez P. K. (1), by po chwili zeznań, że oskarżony bił raczej rzadko. Podobnie – małoletni opisał, że matka niemal codziennie „po pracy piła alkohol, bo do pracy chodziła trzeźwa”, choć w tym czasie oskarżona niemal nie pracowała, gdyż najpierw opiekowała się córką, a gdy ta poszła do przedszkola, w krótkim czasie P. K. (2) straciła pracę. Jeszcze bardziej niewiarygodnie i sprzecznie z relacją N. K. brzmi opis rzekomego rzucenia dziećmi. Małoletni podał, że mama podniosła siostrę i rzuciła nią o ścianę ( nie o kaloryfer, jak zeznawała N. K. (3)), i powtórzyła to wobec niego, by na koniec przesłuchania stwierdzić, że był na korytarzu na klatce schodowej/ „mama zaprowadziła nas na ten korytarz na klatkę i tam bez powodu nas rzuciła”. Nie ma w tych zeznaniach mowy o tym, że mama miała kopnąć N. w nóżkę i dlatego odczuwała ona potem ból.

Przypomnienie tych wypowiedzi małoletnich było konieczne by wykazać, że Sąd Rejonowy słusznie ocenił je na tyle różniące się miedzy sobą i nie przystające do zeznań świadków K., że nie mogły stać się podstawą czynienia ustaleń faktycznych niezbędnych dla wydania wyroku skazującego. Stwierdzenia dzieci, że mama krzyczała na nich bez powodu są oczywiście subiektywne, bo trudno dziecku wieku 2 – 5 lat obiektywnie, właściwie ocenić, czy konkretne ich zachowanie jest właściwie i daje powód do reakcji rodzica. Co więcej – pokrzywdzeni nie pamiętali jakich słów używała oskarżona ( nie ma tu w ogóle mowy o P. K. (1)), czy były to wyrazy wulgarne, obraźliwe, groźby itp. Skoro dzieci przebywały z matką w małej przestrzeni ( pokój z kuchnią,) skoro mogły być nieposłuszne (N. K. (2)), nadpobudliwymi (N. K. (3)), to ich zabawy, brak stosowania się do poleceń czy zakazów opiekuna mogło rodzić skutek w postaci krzyku matki. Być może tylko tak mogła być słyszalna przez gwar zabawy dzieci. Nie oznacza to jednak, by ów krzyk był przez nią postrzegany i używany jako forma krzywdzenia dzieci.

Podobnie nadużywanie alkoholu, obserwowane w zasadzie dopiero w 2019r , nie może być traktowane jako forma znęcania się nad małoletnimi. Oskarżona starała się sprostać obowiązkom rodzicielskim i w znacznej mierze jej się to udawało. Stosowania się do zaleceń kuratora; dbała o rozwój fizyczny, zdrowie dzieci; o ich higienę i właściwe wyżywienie. Wychodziła z nimi na spacery, na plac zabaw. Poza jednorazową sytuacją – odbierała dzieci z przedszkola o właściwej porze, będąc trzeźwa. Podjęły kursy mające podwyższyć się poziom rodzicielskich umiejętności. Dowodzi to tego, że los małoletnich i ich dobro nie były jej obojętne, wobec czego nie sposób się w jej działaniach ( np. związanych z np. piciem alkoholu) choćby godzenia się na wyrządzanie krzywdy małoletnim.

Jak to już zostało to wyżej zaznaczone, nie jest rzeczą sądu odwoławczego rozpoznającego sprawę karną dokonanie oceny zachowania oskarżonej P. K. (2) pod kątem jej predyspozycji rodzicielskich i przesądzanie o tym, gdzie powinni dalej wychowywać się pokrzywdzeni. Decyzję w tym przedmiocie podejmuje bowiem sąd rodzinny, dysponujący mechanizmami weryfikacji tego, co najlepsze dla prawidłowego rozwoju małoletnich. Jednakże nawet uznanie, że P. K. (2) w okresie objętym zarzutem nie wykonywała właściwie władzy rodzicielskiej, że popełniała błędy wychowawcze; że małoletni nie mieli zapewnionych wszystkich potrzeb rozwojowych właściwych dzieciom w ich wieku, nie jest tożsame z uznaniem, że miała świadomość tego, iż np. jej krzyk albo spożywanie alkoholu jest przywodzące dla dzieci, a tym samym, że godziła się z tym, iż powoduje ich cierpienia krzywdę w stopniu, nakazującym uznać jej zachowanie za znęcanie się nad dziećmi. Taki zarzut nie został postawiony ani jej ani P. K. (1). Trafnie zaś Sąd Rejonowy ocenił cały zebrany materiał dowodowy i doszedł do przekonania, że oskarżonym nie udowodniono popełniania czynu zabronionego – czemu dał wyraz w pisemnych motywach wyroku. Apelacja pełnomocnika oskarżycieli posiłkowych tych ocen i wniosków nie podważyła.

Mając więc na uwadze wszystkie omówione wyżej okoliczności, przy braku przesłanek z art. 439 § 1 k.p.k. lub art. 440 k.p.k., Sąd Okręgowy orzekł jak w części dyspozytywnej.

Dodano:  ,  Opublikował(a):  Rafał Kwaśniak
Podmiot udostępniający informację: Sąd Okręgowy Warszawa-Praga w Warszawie
Osoba, która wytworzyła informację:  Beata Tymoszów
Data wytworzenia informacji: