II K 261/18 - zarządzenie, uzasadnienie Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia w Warszawie z 2019-10-18
Sygn. akt II K 261/18
UZASADNIENIE
D. W. stanął pod zarzutem popełnienia czynów polegających na tym, że:
I. w dniu 30 czerwca 2017 r. w W. przy ul. (...) naraził Ł. T. na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu w ten sposób, że najeżdżał pojazdem marki T. nr rej. (...) na wymienionego pokrzywdzonego, który stał przed tym pojazdem, a następnie ze znajdującym się na pokrywie silnika Ł. T. kontynuował jazdę przez bliżej nieustalony odcinek drogi, tj. czynu z art. 160 § 1 kk;
II. w dniu 30 czerwca 2017 r. w W., przy ul. (...) naruszył nietykalność cielesną Ł. T. w ten sposób, że uderzy go ręką w twarz, tj. o czyn z art. 217 § 1 kk;
III. w dniu 30 czerwca 2017 r. w W. przy ul. (...) znieważył Ł. T. słowami powszechnie uznanymi za obelżywe i obraźliwe, tj. o czyn z art. 216 § 1 kk.
Na podstawie zgromadzonego w sprawie materiału dowodowego Sąd ustalił następujący stan faktyczny:
W dniu 30 czerwca 2017 r. D. W. poruszał się swoim samochodem marki T. o nr rej. (...) ulicą (...) w kierunku ulicy (...). Bezpośrednio po wykonaniu skrętu w prawo w ulicę (...), z rzędu zaparkowanych po lewej stronie ulicy samochodów zaczął wyjeżdżać swoim pojazdem T. Ł.. W czasie rozpoczęcia przez niego tego manewru z miejsca postojowego zaczął wyjeżdżać kolejny samochód, co spowodowało, iż ze swoim manewrem musiał wstrzymać się T. Ł., aby samochód ten dokończył swój manewr. Wówczas D. W. użył klaksonu, na co Ł. T. zareagował pokazaniem mu gestu „środkowego palca”. D. W. ponownie zatrąbił, na co Ł. T. odpowiedział ponownie gestem „środkowego palca”. W między czasie samochód, który także opuszczał miejsce parkingowe, zdążył odjechać, natomiast D. W. ruszył swoim pojazdem, zajeżdżając drogę samochodowi Ł. T., następnie wysiadł i podszedł do pojazdu od strony kierowcy. Doszło wówczas pomiędzy nimi do wymiany słów, w trakcie których D. W. użył obraźliwych słów (k. 34v, k. 164) pod adresem Ł. T.. Na to Ł. T. zareagował ponownie wykonał ten sam gest ręką, na co D. W. odpowiedział uderzeniem ręką w rękę Ł. T., którą trzymał on przy otwartym oknie. Następnie wsiadł do swojego samochodu i chciał odjechać. Wówczas ze swojego samochodu wysiadł Ł. T. i podszedł do pojazdu D. W., najpierw zbliżył się do drzwi kierowcy mówiąc, że wzywa Policję, po czym stanął z przodu przed maską, uniemożliwiając odjechanie samochodu T.. D. W. W pobliżu słychać również było jadącą na sygnale karetkę pogotowia. D. W. chcąc odjechać z tego miejsca i nie tarasować dalej ulicy, popychał przodem auta stojącego przed nim Ł. T., mówiąc do niego żeby się odsunął, że stoi karetka na sygnale, na co Ł. T. stwierdził, że nigdzie się nie odsunie bo wzywa Policję. co powodowało, iż cofał się on, chwilami opierając się też rękoma o maskę, stopniowo też przemieszczając się coraz bardziej na prawą stronę pojazdu, aż całkowicie znalazł się po stronie pasażera. Wówczas D. W. zwiększając prędkość chciał kontynuować jazdę, jednakże samochód, który znajdował się przed nim, zahamował, uniemożliwiając mu dalszy przejazd.
W czasie tego zdarzenia pasażerem w pojeździe D. W. był B. S., natomiast w pojeździe Ł. T. – A. W..
Powyższy stan faktyczny Sąd ustalił w oparciu o częściowo wyjaśnienia D. W. (k. 160-161), jak również częściowo zeznania Ł. T. (k. 2-2v, 34v, 161-163) i A. W. (k. 24v-25, 164-165), zeznania Ł. G. (k. 7v-8, 165-166) i B. S. (k. 73v-74, 167-168) oraz nagrania z zarejestrowanego monitoringu miejskiego (k. 15).
D. W. nie przyznał się do popełnienia zarzucanych mu czynów i wyjaśnił, że z uwagi na to, że manewr wyjeżdżającego z miejsca postojowego trwał jego zdaniem zbyt długo, a jemu się spieszyło, to pozwolił sobie użyć klaksonu, na co kierujący pokazał mu gest „środkowego palca”. Po tym geście ponownie nacisnął klakson, a kierowca ponownie pokazał mu ten sam gest. Wobec powyższego wyminął ten samochód, po czym zatrzymał się i podszedł do kierowcy, z którym wymienił parę ostrych słów. Reakcja kierowcy była zaś taka, że ponownie wystawił środkowy palec, siedząc w samochodzie. Oskarżony przyznał, że wykonał taki ruch jakby chciał go uderzyć swoją rękę w jego rękę i wróciłem do swojego samochodu. Następnie jak wsiadł do swojego auta, to kierowca stanął przed jego samochodem uniemożliwiając mu odjechanie, poinformował go, że wzywa policję i ma nigdzie nie odjeżdżać, na co oskarżony odpowiedział, że za nim stoją samochody i stoi też karetka na sygnale, że chce odjechać, aby udrożnić przejazd. Wyjaśnił też, że samochód ma automatyczną skrzynię biegów i żółwim tempem ruszył do przodu. Kierowca stał nadal z przodu samochodu, więc wykonał manewr skrętu w prawo, żeby go wyminąć, ale mężczyzna ten przemieścił się na środek samochodu, oparł się obydwoma rękoma o maskę i próbował zatrzymać samochód. Stwierdził też, że zawołał do tego mężczyzny, aby się odsunął bo stoi karetka na sygnałach świetlnych i dźwiękowych. Wyjaśnił też, że mężczyzna uporczywie próbował zatrzymać samochód, po pewny czasie odskoczył na prawą stronę. Wyjaśnił również, że mężczyzna ten jak stał i opierał się rękoma o maskę samochodu, to miał cały czas nogi na gruncie i wycofywał się. Oskarżony zaprzeczył, aby w jakikolwiek inny sposób uderzył bądź dotknął pokrzywdzonego. Przyznał natomiast, że jeżeli chodzi o wymianę zdań, to była to „taka męska wymiana zdań”, że padały z obydwu stron słowa niecenzuralne. Oskarżony odpowiadając na pytania oskarżyciela posiłkowego, stwierdził, że ten ostatni obraził go wyciągając środkowy palec dwukrotnie w jego kierunku. Nadto odpowiadając na pytania obrońcy wskazał, że wyciągnięcie środkowego palca jest gestem powszechnie znanym i nie oznacza on wyciagnięcia ręki w geście „przepraszam”, a po podejściu do samochodu Ł. T. wywiązała się między nimi dyskusja, która była sprowokowana tym gestem środkowego palca i z tej rozmowy wywnioskował, że Ł. T. nie poczuwa się do tego, że tym gestem zrobił coś złego, natomiast ponownie pokazał ten sam gest z ironicznym uśmiechem, na co oskarżony zrobił taki zamach ręką, że może nawet w ferworze chciał go za tę rękę złapać. Nie pamiętam, czy zrobiłem jakiś gest świadczący o tym, że chcę go nastraszyć. ( vide k. 160-161)
D. P. ma obecnie 48 lat, jest prokurentem spółki prawa handlowego, nie był nigdy karany sądownie. ( vide dane osobo poznawcze k. 159; informacja z KRK k. 181)
Sąd zważył, co następuje:
Zgromadzony w sprawie materiał dowodowy pozwala na odtworzenie przebiegu wydarzeń, jakie miały miejsce w dniu 30 czerwca 2017 r. w W. na ulicy (...) na wysokości budynków o nr (...), a w konsekwencji na dokonanie kategorycznych ustaleń faktycznych. W ocenie Sądu, wyjaśnienia oskarżonego, nie przyznającego się do popełnienia zarzucanych mu czynów, uznać należy za częściowo wiarygodne. Po pierwsze, Sąd dał wiarę tym jego depozycjom, w których przyznaje on, iż użył klaksonu w stosunku do kierowcy, który opuszczał miejsce postojowe, jak również co do tego, że kierowca ten w odpowiedzi na to pokazał mu gest „środkowego palca”, który jest powszechnie postrzegany i odbierany jako gest obraźliwy i wulgarny. Po wtóre, Sąd dał wiarę również oskarżonemu co tego, iż zatrzymał on swój samochód i podszedł do kierowcy, którym później okazał się być Ł. T., jak również co do tego, że wywiązała się między nimi rozmowa, jak również co do tego, że wykonał on zamach ręką. Ta ostatnia okoliczność została też utrwalona na nagraniu z monitoringu miejskiego, gdzie widać, iż oskarżony wykonuje ruch ręką, niemniej nie jest to taki zamach, jaki wskazywałby na to, iż uderzył on Ł. T. w twarz. Jego ręka bowiem nie sięga w głąb pojazdu, lecz zatrzymuje się w obrębie drzwi kierowcy, co zdaniem Sądu wskazuje na to, iż doszło do uderzenia ręki oskarżyciela, który ponownie wykonał w stosunku do oskarżonego ten sam obraźliwy gest. Należy również zwrócić uwagę na to, iż oskarżony w swoich wyjaśnieniach kategorycznie nie zanegował faktu uderzenia oskarżyciela w rękę, twierdząc, że „może zrobił taki zamach ręką, że może w ferworze chciał go za tę rękę złapać”. Sąd dał również wiarę depozycjom oskarżonego, w których zaprzeczył on, aby w czasie, gdy oskarżyciel opierał się o maskę rękoma, to miał cały czas nogi postawione na gruncie i się wycofywał. Powyższa okoliczność również została zarejestrowana na nagraniu z monitoringu, gdzie wprawdzie widoczność częściowo drzewo, niemniej widać, jak oskarżyciel przemieszcza się opierając ręce o maskę pojazdu z jednej jego strony na drugą, po czym odskakuje, zaś oskarżony odjeżdża. Wreszcie należało dać również wiarę twierdzeniom oskarżonego co do tego że słyszał nadjeżdżającą karetkę pogotowia i nie chcąc tamować jej przejazdu, chciał się z tego miejsca oddalić. Powyższa okoliczność również została zarejestrowana na nagraniu z monitoringu, gdzie widać po niedługiej chwili od udrożnienia ulicy przejazd karetki na sygnale.
Sąd również tylko częściowo obdarzył walorem wiarygodności zeznania oskarżyciela posiłkowego T. Ł.. W ocenie Sądu świadek ten, składając zeznania już na etapie postępowania przygotowawczego, wykazywał skłonność do wyolbrzymiania okoliczności, które uzasadniały formułowane przez niego zarzuty wobec D. W., a jednocześnie umniejszał znaczenie lub też wręcz świadomie pomijał te okoliczności, które po części tłumaczyły zachowanie oskarżonego i stawiały jego osobę w innym, nieco lepszym świetle. W jego depozycjach znalazły się też okoliczności nieprawdziwie, a mianowicie te odnoszące się do tego, jakoby w wyniku tego zdarzenia miał mieć „garnitur zerwany na szwach pod pachami, że miał być on pobrudzony i zszargany tą sytuacją” (k. 163). Jak widać bowiem na zarejestrowanym nagraniu, Ł. T. wysiadł z samochodu w białej koszuli i nie miał na sobie marynarki, stąd jego twierdzenia o rzekomym uszkodzeniu garnituru na szwach pod pachami jest całkowicie nieprawdziwe. Świadczy to natomiast dobitnie o tym, iż celem oskarżyciela posiłkowego było takie przedstawienie okoliczności tego zdarzenia, aby uwiarygodniało ono fakt rzekomego przewiezienia oskarżyciela na masce samochodu przez odcinek około 10 metrów. Przy takim bowiem założeniu doświadczenie życiowe mogłoby podpowiadać, że skoro doszło do uszkodzenia odzieży w tym miejscu, podawany przez niego fakt „przewiezienia go na masce” jest prawdziwy. Należy również zwrócić uwagę na to, iż twierdzenia co do zniszczenia odzieży nie odnoszą się przecież do opisywania zjawiska, które ma przebieg dynamiczny i można byłoby usprawiedliwiać nieścisłości tym, że w emocjach oskarżyciel pewne okoliczności zapamiętał inaczej. Depozycje w tej części odnoszą się natomiast do okoliczności statycznych, które świadek przez złożeniem zeznań mógł spokojnie zweryfikować. Zawiadomienie o przestępstwie dokonanym na jego szkodę w dniu 30 czerwca 2017 r. składał przecież dopiero w dniu 10 lipca 2017 r. Świadek podanie tej okoliczności tłumaczył natomiast w sposób nieprzekonywujący, a mianowicie tym, że mogło do rzekomego naderwanie marynarki dojść przy wysiadaniu, co kłóci się jednak z doświadczeniem życiowym i aby oskarżyciel miał zdejmować marynarkę przed wysiadaniem z samochodu. Raczej obserwuje się zachowania odwrotne, a mianowicie marynarkę ściąga się, o ile jest taka potrzeba, przed wsiadaniem do auta.
Sąd uznał również za niewiarygodne twierdzenia Ł. T. co do „rzekomo oderwanych nóg od podłoża” i „przewiezieniu go na masce przez odcinek 10 metrów”, jak podawał składając zawiadomienie o przestępstwie (k. 2), tym bardziej w tej części, w której twierdził, że oskarżony „nie zważając na to, że oskarżyciel leży na masce jego samochodu miał szybkim tempem przewieźć go przez około 10-15 metrów” (k. 2). Nie są też wiarygodne twierdzenia świadka co do tego, że miał się położyć na masce i chwycić za jej górną część lub za wycieraczki. Konfrontując depozycje świadka w tej części z nagraniem z monitoringu należało dojść do wniosku, że przedstawiony przez niego opis przebiegu tego zdarzenia jest znacząco przerysowany i wyolbrzymiony, tak, aby całej tej sytuacji nadać dramaturgii, a zachowanie oskarżonego ocenić jako zagrażające życiu bądź zdrowiu oskarżyciela. Istotnie, miejsce zdarzenia na nagraniu z monitoringu jest częściowo przysłonięte przez drzewa, jednakże nie na tyle, aby nie dało się zaobserwować płynnego przemieszczania się oskarżyciela z przodu pojazdu, poczynając od strony kierowcy w stronę pasażera. Na zapisie tym widać również, że opiera się on o maskę, natomiast ruch ciała oskarżyciela nie wskazuje na to, aby miał się on oderwać od podłoża i w taki sposób być przemieszczonym na masce pojazdu, tym bardziej na tak długim odcinku drogi. Tym samym Sąd nie uznał za wiarygodnych twierdzeń świadka co do tego, że „położył się klatką piersiową i rękoma w taki sposób, żeby uniknąć wciągnięcia”, że „czuł, że ma obydwie nogi w górze i że samochód go porywa” (k. 162)
Jako oczywiście nieprawdziwe, Sąd uznał depozycje Ł. T. złożone przez niego na etapie postępowania przygotowawczego, kiedy to twierdził, że „wystawił rękę przez okno i gestem wskazał, aby trochę się cofnął, gdyż nie może wykonać manewru cofania” (k. 2). Jak oskarżyciel sam stwierdził w toku rozprawy, nie przyznał faktu pokazania gestu „środkowego palca”, gdyż się wstydził (k. 163).
Zdaniem Sądu, nie polegają też na prawdzie twierdzenia oskarżyciela co do tego, że oskarżony uderzył go otwartą ręką w twarz (k. 162). Należy bowiem wskazać, że na nagraniu z monitoringu miejskiego widać wprawdzie, że oskarżony wykonuje ruch ręką, jednak ręka ta nie jest prowadzona w taki sposób, aby mogła dosięgnąć siedzącą w środku osobę.
W ocenie Sądu, nieścisłości tych nie można twierdzić zwykłym przejęzyczeniem się, czy też zacieraniem się w pamięci świadka przebiegu tego zdarzenia z uwagi na upływ czasu. Ł. T., składając zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa na jego szkodę, już wówczas moderował treści, które w tej sprawie chciał przekazać. Dlatego też, jego depozycje mogły być uznane za wiarygodne tylko w części.
W ocenie Sądu również zeznania A. W. tylko w części mogły zasługiwać na miano wiarygodnych, a mianowicie w zakresie co do miejsca zdarzenia, faktu, iż była wówczas w pojeździe oskarżyciela, co do faktu, iż oskarżony użył wyzwisk w stosunku do Ł. T., jak też co do tego, że wystawił rękę przez szybę. Depozycje A. W. co do tego, że „pertraktacje” Ł. T., po tym jak on wysiadł z samochodu i podszedł do auta oskarżonego, miałyby trwać 5-10 minut, jak również co do tego, że utraciła ona oskarżyciela z pola widzenia, a następnie miała zobaczyć go leżącego na ziemi (k. 164), nie wytrzymują konfrontacji z zarejestrowanym nagraniem, na którym bez wątpienia czas, jaki oskarżyciel znajdował się przed samochodem oskarżonego nie trwał do 10 minut, jak również nie mogła go dostrzec leżącego na ziemi, skoro pozostawał on cały czas w pozycji stojącej. Nagranie to nie potwierdza też tego, że oskarżony włożył rękę do środka auta, zamachnął i uderzył oskarżyciela w policzek. Także twierdzenia świadka co do tego, że oskarżyciel wysiadając z samochodu miał założoną marynarkę (k. 165) sprzeczne są z tym, co widać wyraźnie na nagraniu. Należy również podkreślić, że świadek A. W., która znajdowała się na miejscu pasażera, nie miała możliwości obserwowania tego, co dzieje się przed maską pojazdu stojącego przed nią, w szczególności nie miała możliwości dostrzec tego, czy oskarżyciel popychany autem szorował butami o podłoże, czy też oderwał nogi od podłoża i tak został przewieziony.
Jako wiarygodne Sąd ocenił natomiast zeznania Ł. G. (k. 7v-8, k. 165-166), aczkolwiek mimo że świadek obserwował to zdarzenie i odebrał je jako zatarg dwóch kierowców, w trakcie którego doszło do słownej agresji, zatrzymał swój samochód i musiał podejść, aby – jak się wyraził – „dowiedzieć się czego był świadkiem i kto jest sprawcą” (k. 166). Powyższa spontaniczna wypowiedź świadka wskazuje na to, iż obserwacja tego zdarzenia, mimo że był on na miejscu, nie była na tyle dokładna, aby mógł on je bez powątpiewania zrelacjonować. Zapamiętał je jednak jako awanturę dwóch kierowców, najpierw słowną, a potem polegającą na tym, że jeden z nich popychał drugiego przodem samochodu, że stojący przed maską mężczyzna cofał się, natomiast stwierdził, że „nie do końca położył się na masce” (k.166). Ustosunkowując się zaś do zeznań złożonych na etapie postępowania przygotowawczego świadek przyznał wprawdzie, że mężczyzna miał być krótką chwilę „przewieziony” na masce, przy czym jednocześnie dodał, że sytuacja była bardzo dynamiczna, nerwowa i nie potrafił ocenić, jak długo ta chwila miałaby trwać. Świadek ten zeznał również, że nie widział uderzenia oskarżyciela w twarz, natomiast wersję taką miał mu podać na miejscu Ł. T., do którego podszedł.
Sąd obdarzył również walorem wiarygodności zeznania B. S. (k. 73v-74, k. 167-168), albowiem jego depozycje w pełni korespondowały z tym, co zarejestrowała kamera monitoringu miejskiego. Potwierdził on też okoliczności, którym nie zaprzeczał oskarżony, jak również to, do czego przyznał się oskarżyciel w zakresie pokazania gestu ręką. Świadek nie widział też sytuacji, w jakiej miało dojść do uderzenia Ł. T., co jest wynikiem nie tyle tego, iż świadek jako spokrewniony z oskarżonym nie chciał przyznać okoliczności dla tego ostatniego obciążających, ale z faktu, iż z miejsca, w którym się znajdował, nie miał on obiektywnie dobrej możliwości dostrzeżenia, co dzieje się po stronie kierowcy w samochodzie stojącym po jego lewej stronie. W postępowaniu przygotowawczym twierdził wprawdzie, że taką widoczność miał zachowaną (k. 73v), niemniej wzajemne usytuowanie pojazdów częściowo temu przeczą. Potwierdził natomiast, że kiedy oskarżyciel znalazł się przed maską samochodu, opierał się o nią rękoma, nie leżał zaś na niej i nie był w taki sposób przewieziony.
Jako materiał w pełni wiarygodny, obiektywnie oddający przebieg tego zajścia Sąd uznał nagranie z monitoringu miejskiego (k. 15). Dowód ten nie nosi żadnych oznak modyfikacji, pozwolił zatem dokonać weryfikacji depozycji osobowych źródeł dowodowych.
Mając na uwadze poczynione ustalenia faktyczne, Sąd uznał, iż działaniem swoim D. W. dopuścił się naruszenia nietykalności cielesnej Ł. T., polegającego na tym, że po podejściu do pojazdu kierowanego przez Ł. T. uderzył go ręką przez otwartą szybę samochodu w rękę siedzącego w nim pokrzywdzonego, a następnie kierując swoim samochodem marki T. o nr rej. (...) popychał przodem pojazdu Ł. T., który stanął przed maską pojazdu. Czyn ten stanowił występek z art. 217 § 1 kk w zw. z art. 12 § 1 kk. Naruszeniem nietykalności cielesnej są bowiem wszystkie czynności oddziałujące na ciało innej osoby, które nie są przez nią akceptowane. Naruszenie nietykalności cielesnej nie musi łączyć się z powstaniem obrażeń, jednakże musi mieć ono wymiar fizyczny. (tak przykładowo wyrok Sądu Apelacyjnego w Białymstoku z dnia 9 sierpnia 2012 r. sygn. akt II AKa 137/12).
W ocenie Sądu, działanie D. W. w zakresie zachowań polegających na popychaniem przodem pojazdu stojącego przed maską samochodu Ł. T. nie realizowało natomiast znamion występku z art. 160 § 1 kk. Ta kwalifikacja prawna zaproponowana przez oskarżyciela publicznego w akcie oskarżenia wynikała z faktu podawania przez świadka, iż był on „wieziony na masce samochodu na odcinku około 10 metrów”, w sytuacji, gdy stracił on kontakt z podłożem. Natomiast przeprowadzone postępowania dowodowe doprowadziło do ustalenia, że nie doszło do zaistnienia tak opisanej przez świadka sytuacji.
Art. 160 kk nie stanowi bowiem generalnego typu penalizującego sprowadzenie jakiegokolwiek niebezpieczeństwa dla innych osób. Do przyjęcia odpowiedzialności konieczne jest zatem zaistnienie skutku w postaci obiektywnie istniejącego potencjału niebezpieczeństwa utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Narażenie na to niebezpieczeństwo ma mieć charakter konkretny, ustawodawca wymaga, aby było to niebezpieczeństwo bezpośrednie. (tak wyrok Sądu Najwyższego z dnia 15 listopada 2017 r. sygn. akt IV KK 293/17)
Bezpośredniość realnie grożącego niebezpieczeństwa oznacza, iż w sytuacji przez sprawcę już stworzonej, a więc bez dalszej akcji z jego strony, istnieje duże prawdopodobieństwo nastąpienia w najbliższej chwili wymienionych skutków. Bezpośredniość tę rozumieć należy bądź jako nieuchronne następstwo dalszego niebezpiecznego dla życia lub zdrowia rozwoju sytuacji, bądź jako wysokie prawdopodobieństwo jego wystąpienia. (tak przykładowo wyrok SA w Katowicach z dnia 10 sierpnia 2017 r. sygn. akt II AKa 307/17)
W tym konkretnym przypadku nie zaistniało zdaniem Sądu bezpośrednie realne niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Ani prędkość, z jaką oskarżony przybliżał się do oskarżyciela, ani też siła, z jaką to czynił, jak też pewna, stabilna postawa znajdującego się przed maską mężczyzny, nie uprawnia do stwierdzenia, że zaistniało zagrożenie utraty przez niego życia, czy też aby był narażony na niebezpieczeństwo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Należy bowiem zauważyć, że obydwaj mężczyźni – zarówno oskarżony, jak i oskarżyciel, mimo silnych, negatywnych emocji, zwerbalizowanej agresji, w pełni kontrolowali swoje zachowania. Nie doszło do przekroczenia granicy, w której powyższe dobra byłyby przez oskarżonego zagrożone.
Sąd uznał zatem D. W. za winnego popełnienia występku z art. 217 § 1 kk w zw. z art. 12 § 1 kk. Natomiast mając na uwadze, że naruszenie nietykalności cielesnej Ł. T. wywołało jego wyzywające zachowanie się polegające na pokazywaniu oskarżonemu obraźliwych gestów ręką, Sąd, kierując się dyspozycją art. 217 § 2 kk, odstąpił od wymierzenia kary.
Nadto swoim zachowaniem polegającym na wypowiadaniu pod adresem Ł. T. słów obraźliwych (k. 34v, k. 164), D. W. wyczerpał znamiona znieważenia, co stanowi występek z art. 216 § 1 kk. Również i w tym przypadku znieważenie Ł. T. wywołało jego wyzywające się zachowanie polegające na pokazywaniu oskarżonemu obraźliwych gestów ręką. Kierując się zatem dyspozycją art. 216 § 3 kk, Sąd odstąpił od wymierzenia kary.
O kosztach postępowania Sąd orzekł na podstawie art. 626 § 1 kpk w zw. z art. 628 pkt 2 kpk obciążając nimi oskarżonego D. W..
sędzia Justyna Koska-Janusz
ZARZĄDZENIE
Odpis wyroku wraz z uzasadnieniem doręczyć zgodnie z wnioskiem.
sędzia Justyna Koska-Janusz
Podmiot udostępniający informację: Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia w Warszawie
Osoba, która wytworzyła informację: sędzia Justyna Koska-Janusz
Data wytworzenia informacji: