I ACa 544/23 - wyrok z uzasadnieniem Sąd Apelacyjny w Lublinie z 2023-12-01
Sygn. akt I ACa 544/23
I ACz 124/23
WYROK
W IMIENIU RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ
Dnia 1 grudnia 2023 roku
Sąd Apelacyjny w L. I Wydział Cywilny
w składzie:
Przewodniczący |
SSA Mariusz Tchórzewski |
Protokolant |
Starszy sekretarz sądowy Maciej Mazuryk |
po rozpoznaniu w dniu 1 grudnia 2023 roku w L. na rozprawie
sprawy z powództwa M. C.
przeciwko (...) Spółce Akcyjnej z siedzibą w W.
o zapłatę
na skutek apelacji pozwanego od wyroku Sądu Okręgowego w L.
z dnia 9 stycznia 2023 roku i zażalenia powoda na zawarte w tym wyroku postanowienie o kosztach procesu sygn. akt (...)
I. oddala apelację;
II. z zażalenia powódki zmienia zaskarżony wyrok w punkcie IV w ten sposób, że zasądza od (...) Spółki Akcyjnej w W. na rzecz M. C., tytułem zwrotu kosztów procesu, kwotę 11817 (jedenaście tysięcy osiemset siedemnaście) zł z ustawowymi odsetkami w wysokości ustawowych odsetek za opóźnienie za czas po upływie tygodnia od ogłoszenia orzeczenia
III. zasądza od (...) Spółki Akcyjnej w W. na rzecz M. C., tytułem zwrotu kosztów postępowania odwoławczego, kwotę 10050 (dziesięć tysięcy pięćdziesiąt) zł z ustawowymi odsetkami w wysokości ustawowych odsetek za opóźnienie od dnia uprawomocnienia się orzeczenia, którym je zasądzono.
Sygn. akt I ACa 544/23
I ACz 124/23
UZASADNIENIE
Wyrokiem z dnia 9.01.2023 r. w sprawie (...) Sąd Okręgowy w L. zasądził od pozwanego zwrot kwoty łącznej świadczonej przez powódkę w wykonaniu nieważnej umowy kredytu hipotecznego zawartej z (...) Bank S.A. w W. (poprzednik pozwanego), z odsetkami ustawowymi za opóźnienie od poszczególnych kwot cząstkowych (pkt I), oddalił roszczenie akcesoryjne w części (pkt II), umorzył postępowanie w zakresie żądania ustalenia (pkt III), orzekł o kosztach procesu, poprzez ich zniesienie (pkt IV).
Pisemne uzasadnienie wyroku zawarto na kartach 281-323 akt sprawy.
Powódka zaskarżyła postanowienie o kosztach procesu zapadłe po uznaniu przez Sąd, że wobec cofnięcia w toku procesu powództwa o ustalenie nieważności umowy kredytowej (wobec jej całkowitego wykonania przez obie strony), powódka wygrała proces w około połowie. Żaląca domagała się zasądzenia całości kosztów procesu w postępowaniu pierwszoinstancyjnym wywodząc, że kwestia ustalenia nieważności umowy cały czas stanowiła podstawę powództwa, a jedynie wskutek wygaśnięcia stosunku obligacyjnego, z powodu wykonania w toku procesu, mogła być już ustalana przesłankowo, w zakresie żądania zapłaty kondykcji o zmodyfikowanej wysokości i Sąd w całości uznał rozszerzone roszczenie powódki o zapłatę za zasadne, oddalając jedynie powództwo odsetkowe w niewielkim zakresie. W ocenie żalącej brak było podstaw in casu do wywodzenia , że przegrała ona proces w stopniu nakazującym wzajemne zniesienie kosztów procesu, natomiast na podstawie art. 100 zd. 2 k.p.c. Sąd winien był uznać, że uległa ona pozwanemu jedynie w niewielkim zakresie.
Wyrok zaskarżył pozwany w zakresie punktu I, wnosząc o zmianę zaskarżonego wyroku przez oddalenie powództwa w całości, ewentualnie o jego uchylenie i przekazanie sprawy sądowi I instancji do ponownego rozpoznania oraz o zasądzenie zwrotu kosztów postępowania przed sądami obu instancji, zgłaszając zarzuty:
1. naruszenia przepisów prawa procesowego: art. art. 227, 233 § 1, 316 § 1 k.p.c.;
1. naruszenia przepisów prawa materialnego: art. art. 58 § 1 i 2, 65, 353 1, 385 1 § 1 - 2, 405, 410 § 1 i 2, 409, 411 pkt 2, 455, 481 k.c., art.art. 4 ust. 2 i 6 ust. 1 Dyrektywy 93/13, art. 69 ust. 1 pr.bank.
Zarzuty zawarto na kartach 334v-340 akt sprawy, a ich szczegółowe uzasadnienia na kartach 341-377 akt sprawy.
Generalnie apelujący zakwestionował ustalenia faktyczne Sądu Okręgowego i przeprowadzone postępowanie dowodowe w zakresie wskazującym na: możność dowolnego, jednostronnego ustalania kursów waluty przez bank i rażącego naruszenia interesów kredytobiorcy przy określonych sformułowaniach kontraktu, brak właściwego pouczenia strony powodowej o ryzyku kursowym, błędne ustalenie faktu bezpodstawnego wzbogacenia banku w sytuacji, gdy świadczenia spełniane przez stronę powodowa były należne, pominięcie faktu możności zawarcia przez strony umowy o kredyt złotowy i tego, że wyłącznie z decyzji powódki wynikła konieczność wprowadzenia mechanizmu indeksacji do umowy, pominięcie w chwili normowanej w art. 316 k.p.c. obowiązku pełnego poinformowania strony powodowej o skutkach ekonomicznych stwierdzenia nieważności umowy związanych z obowiązkiem zapłaty wynagrodzenia za korzystanie z kapitału banku. Zarzuty naruszenia prawa materialnego sprowadzały się do: kwestionowania możności uznania umowy za nieważną z uwagi na naruszenie przepisów prawa o charakterze kogencyjnym zwłaszcza, że jest to niekorzystne dla powódki, kwestionowania oceny abuzywności postanowień umownych wyłącznie w oparciu o literalne ich brzmienie, przy pominięciu aspektu wykonywania umowy przez bank i wiążących go uwarunkowań rynku walutowego, błędne uznanie za abuzywne postanowień dotyczących ubezpieczenia wkładu własnego, wadliwe przypisanie postanowieniom umownym zawierającym klauzule waloryzacyjne cech postanowień niedozwolonych, kwestionowania ustalenia braku możności modyfikacji postanowień umownych uznanych za abuzywne lub zastąpienia ich innymi normami ustawowymi dyspozytywnymi oraz uznania, że bez wyeliminowanych postanowień umowa nie może wiązać stron w pozostałej części, błędne uznanie klauzul indeksacyjnych za postanowienia określające główny przedmiot umowy, kwestionowania mechanizmu rozliczeń stron nieważnej czynności prawnej w oparciu o teorię dwóch kondykcji i pominięcie faktu, że zakres roszczenia o zapłatę wykracza poza zakres zasad współżycia społecznego, kwestionowania wymagalności roszczeń powódki przed datą prawidłowej realizacji obowiązku poinformowania przez Sąd konsumenta o skutkach nieważności umowy, a w realiach sprawy Sąd takiego obowiązku nie wykonał w ogóle.
W odpowiedzi na apelację strona powodowa wnosiła o jej oddalenie.
W odpowiedzi na zażalenie pozwany wniósł o jego oddalenie.
Sąd Apelacyjny zważył, co następuje.
Apelacja nie zasługuje na uwzględnienie.
Jako główny wniosek środka odwoławczego sformułowano żądanie zmiany w całości zaskarżonego wyroku i oddalenie powództwa, w charakterze żądania ewentualnego wniesiono zaś o uchylenie wyroku Sądu I instancji i przekazanie mu sprawy do ponownego rozpoznania, strona apelująca wywodziła – jak należy domniemywać - zarzut nierozpoznania przez Sąd Okręgowy istoty sprawy. Wniosek ewentualny, jako dalej idący wymagał pierwszoplanowego rozważenia.
W myśl art. 386 § 2-4 k.p.c., poza wypadkami stwierdzenia nieważności postępowania, przyczyn odrzucenia pozwu lub podstaw do umorzenia postępowania, Sąd drugiej instancji może uchylić zaskarżony wyrok i przekazać sprawę do ponownego rozpoznania tylko w razie nierozpoznania przez Sąd pierwszej instancji istoty sprawy albo gdy wydanie wyroku wymaga przeprowadzenia postępowania dowodowego w całości.
W ocenie Sądu Apelacyjnego na gruncie niniejszej sprawy nie zachodzi żadna ze wskazanych podstaw do uchylenia zaskarżonego wyroku. Tym samym, wniosek ewentualny apelującego nie zasługuje na uwzględnienie.
Jedyny, możliwy do wywiedzenia z treści apelacji zarzut (nierozpoznania przez Sąd Okręgowy istoty sprawy) nie jest uzasadniony, gdyż o tego rodzaju sytuacji można mówić, gdy rozstrzygnięcie sądu pierwszej instancji nie odnosi się do tego, co było przedmiotem sprawy, gdy zaniechał on zbadania materialnej podstawy powództwa albo merytorycznych zarzutów pozwanego, ewentualnie gdy uzasadnienie Sądu ma tego rodzaju braki, że nie zawiera elementów pozwalających na weryfikację stanowiska sądu - gdy braki uzasadnienia w zakresie poczynionych ustaleń faktycznych, oceny dowodów i oceny prawnej są tak znaczne, że sfera motywacyjna orzeczenia pozostaje nieujawniona (por. na tym tle m.in. postanowienia Sądu Najwyższego z 9.11.2012r., IV CZ 156/12, z 27.06.2014r., V CZ 41/14 i z 3.06.2015 r., V CZ 115/14). Tego rodzaju sytuacja nie występuje w niniejszym przypadku. Sąd Okręgowy odniósł się do przedmiotu sprawy i wszystkich niweczących zarzutów pozwanego, a z uzasadnienia wynika tok rozumowania, który doprowadził Sąd pierwszej instancji do wydania zaskarżonego orzeczenia.
Podnoszone natomiast przez skarżącego zarzuty co do tego, że Sąd nie odniósł się do niektórych dowodów, czy że błędne ocenił ich moc, czy też poczynił ustalenia wbrew dowodom, nie są zarzutami, które mogłyby świadczyć o nierozpoznaniu istoty sprawy. Dlatego też nie zachodziły podstawy z art. 386 § 4 k.p.c. do uchylenia zaskarżonego wyroku.
Sąd Apelacyjny rozważył, zatem zarzuty apelacji pozwanego w kontekście wniosku o zmianę zaskarżonego wyroku.
Ustalenia faktyczne Sądu I instancji, istotne dla rozstrzygnięcia sprawy nie budzą wątpliwości i dlatego Sąd Apelacyjny przyjmuje je za własne i czyni z nich podstawę swoich rozważań, podzielając również ocenę dowodów przeprowadzoną w postępowaniu pierwszoinstancyjnym.
Sąd Okręgowy wskazał, że stan faktyczny sprawy ustalił w oparciu o dowody powołane w uzasadnieniu wyroku, w tym zeznania strony powodowej, ale przede wszystkim w postaci dokumentów, których prawdziwości, autentyczności i zgodności z oryginałem żadna ze stron procesu, reprezentowanych przez profesjonalnych pełnomocników nie kwestionowała i które nie budziły również wątpliwości Sądu. Oczywiste zatem jest, że Sąd uznał za wiarygodne dowody, które wymienił w odniesieniu do poszczególnych ustaleń faktycznych. Przypomnieć, zaś należy, że zgodnie z art. 327 1 § 1 pkt 1 k.p.c. w takim przypadku Sąd ma obowiązek wyłącznie wskazać dowody na których oparł się przy rekonstrukcji stanu faktycznego i nie musi uzasadniać tak dokonanej oceny ich wiarygodności.
Sąd Okręgowy przyjął w poczet materiału dowodowego wszystkie dowody z dokumentów złożonych przez strony (art. 243 2 k.p.c.), zeznania powódki oraz dowód z zeznań świadka i co więcej – wszystkie uznał za wiarygodne, natomiast zaznaczył, że niektóre kategorie dokumentów uznał wyłącznie za służące wzmocnieniu argumentacji strony i rozwijające jej stanowisko oraz wyjaśnił, że „w niecytowanym zakresie” pominął część załączonych do odpowiedzi na pozew dokumentów, które okazały się zbędne dla rozstrzygania niniejszej sprawy, analogicznie oceniając dowód z zeznań świadka strony pozwanej. Wadliwie jednak zdaje się upatrywać pozwany w tym sformułowaniu odwołania się Sądu do instytucji procesowej z art. 243 2 zd. 2 k.p.c. Należy, bowiem zważyć, że w poprzedzającym akapicie Sąd Okręgowy wprost odniósł się do dowodu, względem którego wydane zostało stosowne postanowienie negatywne ( vide protokół rozprawy k. 244v), wskazując na podstawę prawną rozstrzygnięcia, natomiast prawidłowe odczytanie dalszego stanowiska odnoszącego się do dowodów z dokumentów załączonych do odpowiedzi na pozew i zeznań świadka nakazuje uznać, że mimo użycia słowa „pominął”, Sąd a quo miał wyłącznie na myśli brak przydatności (irrelewantność) „niecytowanych” dowodów do rekonstrukcji stanu faktycznego i wyrokowania w sprawie. Omawiana fraza czyniła, zatem zadość wymogowi art. 327 1 § 1 pkt 1 k.p.c. i zawierała uzasadnienie oceny Sądu dlaczego – mimo przeprowadzenia dowodów z określonych dokumentów i uznania ich za wiarygodne – ostatecznie Sąd odmówił im mocy dowodowej przy rekonstrukcji stanu faktycznego. Ta wypowiedź Sądu, odnosząca się już do etapu sprawy po zamknięciu rozprawy, nie może być, zatem utożsamiana z ewentualną oceną dopuszczalności poszczególnych dowodów z etapu postępowania dowodowego, w toku rozprawy (por. T. Ereciński Tadeusz (red.) „Kodeks postępowania cywilnego. Komentarz. Tom II. Postępowanie rozpoznawcze”, 2022 r., t. 4). W doktrynie wskazuje się zasadnie, że przyjęty w art. 235 2 k.p.c. termin „pominięcie dowodu” nie wydaje się trafny, ponieważ wnioski dowodowe zawierają żądanie wydania rozstrzygnięcia i powinny być oddalane, a nie pomijane ( ibidem, t. 16). Wnioski apelacji zgłoszone w niniejszej sprawie wprost potwierdzają wywodzone krytyczne uwagi do zastosowanej legislacji i aktualnego brzmienia omawianego przepisu, potwierdzając możliwość błędnego odczytywania wypowiedzi, czy stanowisk organów procesowych.
Sąd Apelacyjny podziela, co do zasady stanowisko Sądu Okręgowego o nieprzydatności dla rekonstrukcji stanu faktycznego tych dowodów z dokumentów, które zostały w sprawie przeprowadzone i ich wiarygodność nie budzi wątpliwości, a które nie zostały przywołane w uzasadnieniu zaskarżonego wyroku oraz opisaną ocenę dowodu osobowego- zeznań świadka.
W tym miejscu należy również wskazać, że wbrew apelującemu nie miało istotnego znaczenia w sprawie ustalenie przez Sąd abuzywnego charakteru postanowień odnoszących się do ubezpieczenia niskiego wkładu własnego kredytobiorcy. Słuszne – i podzielane przez Sąd odwoławczy – wnioskowania Sądu Okręgowego miału wyłącznie charakter uzupełniający, a Sąd a quo wprost wywodził, że podstawą stwierdzenia nieważności całej umowy było stwierdzenie abuzywności klauzul indeksacyjnych odnoszonych do świadczeń stron.
Apelujący podniósł, że w zakresie poczynionych przez Sąd I instancji ustaleń faktycznych, dotyczących kwestii spornych pomiędzy stronami, doszło do naruszenia art. 233 § 1 k.p.c.
W zakresie poczynionych przez Sąd I instancji ustaleń faktycznych bezsporny był fakt zawarcia przez stronę powodową z poprzednikiem pozwanego banku w dniu 21.05.2008 r. umowy kredytu hipotecznego nominowanego do CHF (§ 1 ust. 3 umowy), z oprocentowaniem zmiennym (§ 10 ust. 1-2 i § 1 ust. 8), na okres 240 miesięcy (§ 1 ust. 4) oraz treść tej umowy. Bezsporne było zatem to, że zgodnie z powyższą umową, kwota udzielonego kredytu została wyrażona w walucie krajowej, jako wartość 180000 zł, jak również to, że kredyt miał być przeznaczony na zaspokojenie potrzeb mieszkaniowych strony powodowej (§ 1 ust. 1) i w związku z tym wypłacany w złotych polskich (§ 5 ust. 1 umowy) przy jednoczesnym przeliczeniu wypłacanej kwoty na CHF i dopiero kwota wyrażona w walucie obcej miała być podstawą (bazą) do określenia wysokości zobowiązania kredytobiorcy (§ 7 ust. 1 umowy), przy czym bankowi pozostawiona została określona swoboda w wyborze dnia uruchomienia kredytu (§ 8 ust. 1 i 5). Zgodnie z umową, przy uruchomieniu kredytu bank - kredytodawca miał stosować kurs kupna dla dewiz obowiązujący w dniu realizacji zlecenia płatniczego według aktualnej tabeli kursów prowadzonej w tymże banku (§ 7 ust. 1). Spłata kredytu i odsetek miała następować w 240 malejących ratach (§ 1 ust. 4 i 5) o wysokości, która miała zostać określona następczo w „harmonogramie spłat” (§ 11 ust. 1 i 2). Spłata rat miała następować w złotych polskich, poprzez wpływ środków na rachunek kredytu, przy czym wpłaty miały być przeliczane na CHF wg kursu sprzedaży waluty z tabeli kursowej banku (§ 11 ust. 4 i § 12 umowy). W treści umowy (§ 29) zawarto również klauzulę świadomości kredytobiorcy, co do warunków udzielania kredytu złotowego waloryzowanego kursem waluty obcej i ich akceptacji, co do świadomości ryzyka kursowego.
Na gruncie przedmiotowej sprawy sporne pomiędzy stronami były natomiast okoliczności faktyczne bezpośrednio poprzedzające zawarcie umowy kredytowej, związane z kwestią odpowiedniego pouczenia kredytobiorcy o skutkach zaciągnięcia kredytu w walucie nominowanej do CHF oraz istnienia w umowie klauzul pozwalających pozwanemu bankowi na jednostronne kształtowanie zobowiązań kontrahenta. Pozwany zarzucił w tym zakresie, że sąd nie uwzględnił w dostatecznym stopniu dowodów z dokumentów załączonych przez niego do odpowiedzi na pozew, co doprowadziło do błędnych ustaleń faktycznych odnośnie tego, że pozwany miał możliwość jednostronnego, arbitralnego kształtowania zobowiązań kredytobiorcy oraz że przyjęty w umowie kurs waluty CHF nie miał charakteru rynkowego. Zarzucił, że Sąd I instancji nie uwzględnił dowodów związanych z nakazaną do stosowania procedurą produktową, które według niego były m.in. podstawą do wykazania, że na podstawie postanowień umownych pozwany nie miał możliwości dowolnego, arbitralnego kształtowania wysokości zobowiązań kontrahentów poprzez korzystanie z wewnętrznych Tabel kursowych, w oderwaniu od warunków rynkowych, a także wykazania wypełnienia przez pracowników banku obowiązków informacyjnych w zakresie ryzyka kursowego i konsekwencji z niego wynikających.
W powyższym zakresie pozwany sformułował swoje zarzuty przede wszystkim w oparciu o naruszenie art. 233 § 1 k.p.c. Przepis ten stanowi, że sąd ocenia wiarogodność i moc dowodów według własnego przekonania, na podstawie wszechstronnego rozważenia zebranego materiału. Zasad wyrażonych w tym przepisie Sąd I instancji jednak nie naruszył. W orzecznictwie podkreśla się, że zarzut obrazy art. 233 § 1 k.p.c. nie może polegać jedynie na zaprezentowaniu własnych, korzystnych dla strony skarżącej ustaleń stanu faktycznego, dokonanych na podstawie własnej, korzystnej dla niej oceny materiału dowodowego. Skarżący może co najwyżej wykazywać jedynie to, że sąd naruszył ustanowione w art. 233 § 1 k.p.c. zasady oceny wiarygodności i mocy dowodów oraz że naruszenie to mogło mieć wpływ na wynik sprawy (postanowienie SN z dnia 10 stycznia 2002 r., II CKN 572/99). Takowych okoliczności pozwany na gruncie sprawy niniejszej nie wykazał. W ramach zarzutu naruszenia art. 233 § 1 k.p.c. przedstawił jedynie własną ocenę stanu faktycznego sprawy, powołując się na dowody, które Sąd I instancji poddał ocenie, podobnie jak wynikające z nich okoliczności faktyczne, a jedynie uznał, że nie mają one takiego znaczenia dowodowego, jakie przypisuje im pozwany, względnie są w sprawie zbędne. Dokonując oceny dowodów Sąd I instancji nie przekroczył granic wynikających z powołanej wyżej regulacji. Sąd wyprowadził z zebranego w sprawie materiału dowodowego wnioski logicznie poprawne, oparł swoje przekonanie na dowodach prawidłowo przeprowadzonych, z zachowaniem zasady bezpośredniości oraz dokonał ich oceny na podstawie rozważenia całego zebranego w sprawie materiału dowodowego.
Chybiony jest zarzut apelacji odnoszony do faktycznego pominięcia dowodów związanych z procedurami stosowanymi w pozwanym banku przy zakupie i sprzedaży walut na rynku międzybankowym oraz powiązania kursów kupna sprzedaży walut stosowanych w banku z kryteriami rynkowymi regulowanymi przez NBP, z przyczyn wskazanych poniżej.
Sąd Okręgowy nie naruszył też pozostałych – wskazanych w apelacji – przepisów prawa procesowego, w tym odnoszonych do dowodu z opinii biegłego. Praktyka wykonywania umowy przez strony jest irrelewantna dla oceny ważności jej postanowień w kontekście kogencyjnych przepisów prawa materialnego, zaś taki dowód – wbrew apelantowi – ze swej istoty nie mógł służyć odtworzeniu treści zamiaru stron istniejącego w chwili zawierania umowy.
W ramach rozbudowanych zarzutów dotyczących naruszenia art. 233 § 1 k.p.c. oraz powiązanych z nim przepisów art. 227 k.p.c. apelujący częściowo zakwestionował nie tyle prawidłowość postępowania dowodowego przeprowadzonego przez Sąd I instancji, co ocenę prawną stanu faktycznego sprawy, do której Sąd Apelacyjny odniesie się w dalszej części uzasadnienia, w ramach rozważań dotyczących naruszenia prawa materialnego. Dotyczy to oceny stopnia pouczenia kredytobiorcy o ryzyku wynikającym z zaciągnięcia kredytu w walucie CHF oraz istnienia klauzul umownych dających pozwanemu możliwość jednostronnego kształtowania zobowiązań umownych kontrahenta, jak też skutków ewentualnego wyeliminowania takich klauzul z umowy.
Należy wskazać, że w niniejszej sprawie pozwany bank nie świadczył powódce żadnych kwot w walutach wymienialnych, co automatycznie nie wiązało się z koniecznością zakupu takich walut celem odsprzedaży, ani nie przyjmował od niej wpłat w walutach wymienialnych, co musiałoby się wiązać z ich następczym zbywaniem na rynku międzybankowym. Waluta CHF była zastosowana w umowie stron wyłącznie, jako miernik, przelicznik służący określeniu wysokości zobowiązania strony powodowej i dowody wymienione w apelacji, a pominięte lub nieuwzględnione przez Sąd I instancji były irrelewantne dla dokonywanych in casu ustaleń faktycznych. Jak prawidłowo wskazywał Sąd a quo odwołujący się w tym względzie do orzecznictwa TSUE, dla oceny charakteru postanowień umownych powiązanych z ustalaniem kursów sprzedaży i kupna walut istotne są wyłącznie postanowienia kontraktu z daty jego zawarcia, a nie następcza praktyka wykonywania umowy. Nie mają, zatem znaczenia fakty wskazywane w apelacji banku odnoszone do braku różnic w kursach stosowanych przez bank i kursach NBP w sytuacji, gdy nie wynikało to z postanowień samej umowy i prawidłowo Sąd Okręgowy uznał, że takie postanowienia umowne nie zabezpieczały powódki przed ustalaniem kursów sprzedaży i kupna CHF w sposób dowolny, arbitralny i nieprzewidywalny dla konsumenta, pozostawiając wyłącznie bankowi kompetencje do kształtowania tych elementów umowy. Sąd Okręgowy wcale nie wykluczał – co do zasady - możności zastosowania mechanizmu indeksacji przy określaniu wysokości kredytu – jako kwoty zadłużenia kredytobiorcy oraz analogicznego mechanizmu przy określaniu rat kapitałowo-odsetkowych – ale podnosił, że właśnie zastosowanie omówionej w uzasadnieniu konstrukcji indeksacji prowadziło do pokrzywdzenia powódki– konsumenta. Wbrew wnioskom apelacji z dowodów przeprowadzonych w sprawie nie wynikało przy tym również, jakoby powódka miała być szczególnie dobrze poinformowana, posiadała wiedzę o tym, w jaki sposób kurs CHF z tabeli banku oddziaływać będzie na wysokość jej zobowiązania, że posiadała konkretną wiedzę o zmienności kursu CHF w czasie i jej wpływie na wysokość długu względem banku.
Prowadząc postępowanie dowodowe Sąd Okręgowy nie naruszył art. 227 k.p.c., który określa, jakie fakty są przedmiotem dowodu stanowiąc, iż są to wyłącznie fakty mające istotne znaczenie dla rozstrzygnięcia sprawy. Twierdzenie, że przepis ten został naruszony ma rację bytu tylko w sytuacji, gdy wykazane zostanie, iż sąd przeprowadził dowód na okoliczności nie mające istotnego znaczenia w sprawie i ta wadliwość postępowania dowodowego mogła mieć wpływ na wynik sprawy, bądź gdy sąd odmówił przeprowadzenia dowodu na fakty mające istotne znaczenie w sprawie, wadliwie oceniając, że nie mają one takiego charakteru. Natomiast o tym, jakie fakty są istotne decyduje przytoczona w pozwie podstawa faktyczna zgłoszonego w nim żądania w powiązaniu z normą prawa materialnego stanowiącą podstawę prawną orzekania o tym żądaniu (por. wyrok SN z 24.02.2021 r., III USKP 33/21). W sprawie niniejszej kluczowe znaczenie pod względem dowodowym miała treść zawartej przez strony umowy kredytowej oraz okoliczności jej zawarcia. Dowody dotyczące tych okoliczności Sąd I instancji uwzględnił prawidłowo, przez co nie uchybił przepisowi art. 227 k.p.c.
Sąd Okręgowy nie naruszył art. 299 k.p.c. poprzez przeprowadzenie dowodu z zeznań strony [powódki], a więc podmiotu niewątpliwie zainteresowanego korzystnym rozstrzygnięciem sprawy, ani poprzez obdarzenie tego dowodu wiarą. Powszechnie przyjmuje się w judykaturze, że dowód z przesłuchania stron ma charakter posiłkowy i jego przeprowadzenie zależy wyłącznie od uznania Sądu, który ocenia samodzielnie, czy dotychczas zaoferowane mu środki dowodowe okazały się niedostateczne (lub jest ich brak) i czy istotne dla rozstrzygnięcia sprawy fakty zostały dostatecznie wyjaśnione, czy przeciwnie (orzeczenie SN z 26.04.1935 r. C.III. 484/34 OSP 1935/3/432). Oznacza to, że negowanie a priori znaczenia dowodowego zeznań stron w przewidywaniu ich subiektywnego nastawienia obraża przepisy art. 299 i nast. k.p.c., skoro Sąd orzekający ma możliwość krytycznej oceny takich zeznań przy uwzględnieniu stopnia ich subiektywności i nie można wbrew ustawie negować samej celowości tego specyficznego dowodu (por. orzeczenie SN z 22.08.1950 r. C 147/50 NP 1951/6, s. 76). Co istotne w sprawie, kwestia wypełnienia obowiązków informacyjnych banku wobec powódki, w zakresie ryzyka kursowego, nie mogła być ustalona kategorycznie i jednoznacznie innymi dowodami osobowymi, a dowody z dokumentów przedłożonych przez strony (w tym „oświadczenie” z 29.04.2008 r.) wskazywały tylko wiedzę ogólną o procedurach mających mieć zastosowanie u poprzednika prawnego pozwanego. Z treści wskazanego oświadczenia (k. 130) wynika wprost, że zakres pouczeń kredytobiorcy o ryzyku kursowym sprowadzał się do poinformowania o wpływie niekorzystnej zmiany kursu waluty na wzrost comiesięcznych rat spłaty kredytu oraz wzrost całego zadłużenia, a informacje zostały przedstawione w postaci [niesprecyzowanej] symulacji wysokości rat kredytu. Z treści § 29 umowy wynikają zaś oświadczenia przyszłych kredytobiorców „o dokładnym zapoznaniu z warunkami udzielania kredytów złotowych waloryzowanych kursem waluty obcej” i ich akceptowaniu, o świadomości ”że z kredytem waloryzowanym związane jest ryzyko kursowe, a jego konsekwencje wynikające z niekorzystnych wahań kursu złotego wobec walut obcych mogą mieć wpływ na wzrost kosztów obsługi kredytu” i tylko tyle. W takiej sytuacji do dyskrecjonalnej władzy sędziego w Sądzie I instancji należało uznanie, czy dowody te dostatecznie potwierdzały, że wypełnienie obowiązków informacyjnych zostało dochowane przy udzielaniu informacji kredytobiorcy przez pracownika banku i oczywistym jest, że dla ustalenia tych faktów, mających fundamentalne znaczenie w sprawie, Sąd miał prawo dopuścić dowód normowany w art. 299 k.p.c. Apelant nie podważył skutecznie wystąpienia przesłanek dla takiej decyzji w postępowaniu dowodowym, ani tego, że treść oświadczeń podpisanych przez stronę powodową (przywołanych powyżej) nie stoi w jednoznacznej sprzeczności z zeznaniami strony, o czym szerzej w dalszej części uzasadnienia.
Tym samym, ocena dowodów dokonana przez Sąd Okręgowy w trybie art. 233 § 1 k.p.c. nie została in casu skutecznie podważona.
Podkreślić należy jeszcze raz, że przedmiotem oceny Sądu Okręgowego nie było wykonywanie umowy kredytowej stron w czasie jej obowiązywania, ale ocena ważności umowy z daty jej zawarcia (art. 385 2 k.c.). Wbrew erystycznemu zarzutowi apelacji Sąd meriti nie stwierdzał zatem, że pozwany ustalał kurs walut przyjęty do uruchomienia kredytu w sposób dowolny, arbitralny, ale że zawarte w umowie postanowienie pozwalało pozwanemu na takie działanie, realnie przerzucając na kredytobiorcę całą odpowiedzialność za ryzyko kursowe oraz to, że decyzja banku w tym zakresie pozostawała nie tylko poza jakąkolwiek kontrolą strony powodowej, ale była również dla niej nieweryfikowalna.
Z tych przyczyn prawidłowo pominięty został przez Sąd meriti dowód z opinii biegłego wnioskowany na wykazanie sposobu wykonywania umowy przez bank, z przyczyn podanych w uzasadnieniu wyroku.
Konkludując, Sąd Apelacyjny przyjmuje za własne ustalenia faktyczne Sądu meriti.
Chybiony jest zarzut naruszenia art. 316 k.p.c. z przyczyn wskazanych w toku dalszych rozważań.
Istota sporu pomiędzy stronami dotyczyła zasadniczo sfery prawnej, a nie faktycznej, dlatego kluczowe znaczenie miały zarzuty apelacji dotyczące naruszenia prawa materialnego.
Naruszenie prawa materialnego może nastąpić poprzez jego błędną wykładnię - czyli poprzez mylne rozumienie treści określonej normy prawnej, albo poprzez jego niewłaściwe zastosowanie, czyli poprzez błędne uznanie, iż do danego, ustalonego stanu faktycznego ma zastosowanie dany przepis prawa materialnego, albo też odwrotnie, tzn. przepis, który winien mieć zastosowanie w danym stanie faktycznym - nie został zastosowany (postanowienie SN z 15.10.2001 r., I CKN 102/99, postanowienie SN z 28.05.1999 r., I CKN 267/99 Prok. i Pr. 1999/11-12/34, wyrok SN z 19.01.1998 r., I CKN 424/97, OSNC 1998/9/136), ewentualnie poprzez zastosowanie przepisów prawa materialnego do niewystarczająco precyzyjnie ustalonego stanu faktycznego (wyrok SN z 24.11.2011 r. I UK 164/11; wyrok SN z 29.11.2002 r. IV CKN 1632/00, postanowienie SN z 11.03.2003 r. V CKN 1825/00, BSN-IC 2003/12).
W odniesieniu do zarzutów naruszenia prawa materialnego, zgłoszonych w apelacji złożonej w sprawie niniejszej, zasadnym jest ich łączne przeanalizowanie w ramach poszerzonej i usystematyzowanej oceny prawnej stanu faktycznego sprawy.
Umowa łącząca strony nie była umową o kredyt walutowy, zatem pozwany nie świadczył stronie powodowej w walucie wymienialnej i również nie realizował on swego zobowiązanie w takiej walucie. W realiach niniejszej sprawy, w chwili zawarcia umowy żaden obrót dewizowy nie miał miejsca, strony zawarły umowę o kredyt złotówkowy, kredytobiorca otrzymał od kredytodawcy środki w walucie krajowej i spłacał swój dług w walucie krajowej, według przyjętego w umowie przelicznika kursu walut.
Jeżeli chodzi o charakter prawny umowy kredytowej zawartej przez strony, to z treści uzasadnienia zaskarżonego wyroku wynika w sposób jednoznaczny, jak ocenił go Sąd I instancji, czyniąc rozważania odpowiadające umowom o kredyt indeksowany.
Cechą charakterystyczną kredytów denominowanych jest to, że zobowiązanie jest a limine wyrażone w walucie obcej, harmonogram spłaty kredytu również wyrażony jest w tej samej walucie, natomiast wypłata kredytu i jego spłata następuje w walucie polskiej. W tym przypadku waluta obca nie jest jedynie miernikiem waloryzacji (jak w kredytach indeksowanych), lecz wprost wyraża wartość zobowiązania pieniężnego. Opisane cechy odróżniają kredyty denominowane od kredytów indeksowanych, w których kwota udzielonego kredytu jest wyrażona w złotych polskich, ale na dany dzień (najczęściej dzień uruchomienia kredytu) kwota kapitału kredytu lub jej część przeliczana jest na walutę obcą (wg bieżącego kursu wymiany walut). Tak wyrażona w obcej walucie kwota stanowi następnie podstawę ustalania wysokości rat kapitałowo-odsetkowych, co w konsekwencji prowadzi do ich określania także w walucie obcej, ale ich spłata dokonywana jest już w walucie krajowej, po powrotnym przeliczeniu wg kursu wymiany walut na dany dzień (najczęściej dzień spłaty) (por. H.Ciepła „Dochodzenie roszczeń z umów kredytów frankowych”, Warszawa 2021 r., s.17).
Wskazane rozróżnienie kredytów jest istotne w aspekcie oceny ważności umowy zawartej przez strony w odniesieniu do ogólnej normy prawa cywilnego zawartej w art. 58 k.c., a to z uwagi na fakt, że sąd rozpoznający spór ma obowiązek brania z urzędu pod rozwagę ewentualne naruszenie prawa materialnego przez strony stosunku cywilnoprawnego. Przypomnieć zaś należy, że strona powodowa in casu wprost powoływała się na nieważność zawartej umowy kredytowej i w konsekwencji – na nieistnienie stosunku prawnego, jaki miałaby ona kreować.
Zgodnie z treścią art. 58 k.c., nieważna jest czynność prawna sprzeczna z zasadami współżycia społecznego, z ustawą albo mająca na celu obejście ustawy, przy czym – co istotne w sprawie - przepis art. 353 1 k.c. ustanawiający w polskim statucie cywilnym zasadę swobody umów należy do kategorii przepisów iuris cogentis i naruszenie któregokolwiek z wymienionych w nim kryteriów swobody kontraktowej uruchamia sankcję nieważności z art. 58 k.c. (red. K.Pietrzykowski „Kodeks cywilny. Komentarz”, Warszawa 2020, nb 1).
Słusznie zarzucił pozwany, że powyższy mechanizm oceniania czynności prawnych z udziałem konsumentów został diametralnie zmieniony na fali najnowszego orzecznictwa TSUE, co nie wpływa jednak na ocenę poprawności zaskarżonego orzeczenia. W wielokrotnych wypowiedziach jurydycznych TSUE wskazał bowiem, że po wejściu w życie Dyrektywy Nr 93/13 - w świetle jej postanowień - nakaz prokonsumenckiego i prounijnego wykładania przepisów krajowych (por. wyrok TSUE z 27.06.2000 r. w sprawie C-240/98-244/98 Oceano Grupo Editorial S.A. v. Rocio Murciano Quinteiro i inni; tak też wprost wyrok SN z 3.02.2006 r., I CK 297/05, Wokanda 2006, nr 7-8, s.18) narzuca taką ich interpretację, która kładzie bezwzględny nacisk na wolę świadomego konsumenta, jako decydujący czynnik ewentualnego utrzymywania w mocy postanowień umownych, które w ramach dotychczasowej oceny wypełniałyby przesłankę „niedozwoloności”, gdyż ochrona praw konsumenta świadomego wszystkich skutków ewentualnego stwierdzenia nieważności umowy obejmuje również jego prawo do pełnego poddania się postanowieniom umowy naruszającym jego interesy lub sprzecznym z dobrymi obyczajami. Zgodnie z postanowieniami dyrektywy wspólnotowej, przy kontroli indywidualnej postanowień umownych należy się kierować, zatem wyłącznie zasadą interpretacyjną in dubio contra proferentem (art. 5 ust.2), czyli interpretowania zakwestionowanego fragmentu umowy w sposób korzystny dla konsumenta (por. E.Łętowska „Europejskie prawo umów konsumenckich”, C.H.Beck Warszawa 2004, str. 276, nb 29).
Tę nowatorską linię orzeczniczą podsumował Sąd Najwyższy w uchwale z dnia 28.04.2022 r. (III CZP 40/22) wskazując, że przepisy art. 385 1 § 1 i 2 k.c. muszą być aktualnie wykładane w sprawach „konsumenckich”, jako lex specialis do art. 58 § 1 k.c., co rodzi w tzw. sprawach frankowych tę konsekwencję, że o ile nadal zasadą jest nieważność umowy naruszającej art. 353 1 k.c. lub sprzecznej z zasadami współżycia społecznego (art. 58 § 2 k.c.), o tyle w przypadku takich umów zawieranych przez przedsiębiorców (banki) z konsumentami nie można opisanego skutku wywodzić in principio, lecz stwierdzone naruszenie normy art. 353 1 k.c. oceniać trzeba w kontekście przesłanki naruszenia interesów konsumenta i sprzeczności z dobrymi obyczajami, zaś sprzeczność czynności prawnej z zasadami współżycia społecznego (art. 58 § 2 k.c.) oceniać w kontekście przesłanki sprzeczności z dobrymi obyczajami – obie zawarte w hipotezie art. 385 1 § 1 k.c.
Sąd I instancji uznał, że analizowana umowa kredytowa nie pozostaje w formalnej sprzeczności z art. 69 ust. 1 i 2 ustawy z dnia 29 sierpnia 1997 r. – Prawo bankowe (t.j. Dz. U. z 2002 r., Nr 72, poz. 665), dalej jako pr.bank., w brzmieniu obowiązującym w dacie jej zawarcia. Strony umowy kredytowej określiły kwotę i walutę kredytu, jego przeznaczenie, okres kredytowania, terminy i zasady zwrotu przez powodów, oprocentowanie kredytu, opłaty i prowizje związane z jego udzieleniem. Choć ówcześnie ustawa nie przewidywała możności udzielania kredytów indeksowanych lub denominowanych do walut obcych, to takie umowy „nienazwane” były dopuszczalne w świetle zasady swobody umów.
Wbrew apelującemu Sąd Okręgowy nie zakwestionował przy tym prawa banku do tworzenia własnych tabel kursowych, do różnych celów związanych z działalnością podmiotu i stosowania różnych kursów walut, ani nie zakwestionował możności waloryzacji świadczeń do walut obcych, a jedynie poddał ocenie brzmienie konkretnie sformułowanych postanowień danej, zindywidualizowanej umowy (z powódką). Nie naruszył, zatem art. 111 ust. 4 pr.bank. Przepis ten jest adresowany wyłącznie do banków i w żadnej mierze nie mógł zostać naruszony przez Sąd rozpoznający spór cywilnoprawny.
Nie mniej jednak zasadnie wywiódł Sąd I instancji, że umowa zawarta przez strony jest niewątpliwie sprzeczna z naturą stosunku prawnego, normowanego przez nią na podstawie art. 353 1 k.c., z uwagi na zawarcie w niej postanowień rażąco naruszających równowagę kontraktową stron, co końcowo skutkuje nieskutecznością apelacji pozwanego banku z przyczyn podanych dalej.
Zasadniczym elementem każdego zobowiązania jest możliwość obiektywnego i dostatecznie ścisłego określenia świadczenia, z możliwością odwołania się do konkretnych podstaw, nie wyłączając woli osoby trzeciej. Zawsze jednak umowa będzie sprzeczna z naturą zobowiązania, jako takiego, gdy określenie świadczenia zostanie pozostawione woli wyłącznie jednej ze stron kontraktu (por. A.Pyrzyńska w [red.] E.Łętowska „System prawa prywatnego. Tom 5. Zobowiązania. Część ogólna”, Warszawa 2013 r., s.205; analogicznie R.Longchamps de Berier „Zobowiązania”, Lwów 1938, s. 157 oraz uchwały SN z: 22.05.1991 r. III CZP 15/91 i 6.03.1992 r. III CZP 141/19 28.04.2022 r. III CZP 40/22; wyroki SA w Warszawie z: 23.10.2019 r. V ACa 567/18 i 30.12.2019 r. VI ACa 361/18; por. uchwała SN z 28.04.2022 r. III CZP 40/22; wyrok SN z 27.05.2022 r. II CSKP 314/22).
W realiach przedmiotowej sprawy strony zgodnie i jednoznacznie określiły tylko część elementów należnych sobie świadczeń (co do kwoty kredytu, poddania go indeksacji do waluty CHF, okresu kredytowania itp.) i prawdą jest twierdzenie apelanta, że w tym zakresie postanowienia umowy były negocjowane tyle, że nie one legły u podstaw stwierdzenia nieważności umowy. Jak wynika z ustaleń faktycznych poczynionych w przedmiotowej sprawie, postanowienia umowy dotyczące waloryzacji kredytu i rat kapitałowo-odsetkowych kładły nacisk na zastosowanie stopy procentowej charakterystycznej dla waluty obcej, pomimo wypłaty i spłaty kredytu w złotówkach. Nie odwoływały się przy tym jednak, przy uruchomieniu kredytu i spłacie rat do kursów CHF ustalanych w sposób neutralny, czy też obiektywnych, zewnętrznych wskaźników lub czynników, na które żadna ze stron umowy nie miała wpływu, lecz zasady ustalania kursu zostały przekazane do wyłącznych uprawnień kredytodawcy, przy czym strony nie ustaliły de facto kryteriów ustalania jego wysokości. Oczywistym jest, że pozwany bank nie ma wpływu na wysokość kursów walut na globalnych rynkach walutowych, ale w konsekwencji takich postanowień umowy mógł arbitralnie i jednostronnie modyfikować wskaźniki, według których ustalano wysokość kapitału kredytu mającego podlegać spłacie (czyli tylko pozornie kwota kredytu w złotych polskich wskazywała na wysokość długu kredytobiorcy w tej części), jak również arbitralnie ustalano wysokość spłacanych rat. Kryteria rynkowe (akcentowane w apelacji) i potencjalny wpływ krajowego nadzoru finansowego nie stanowiły w tym przypadku wystarczającego obostrzenia, gdyż bank mógł ustalać równocześnie kilka tabel kursów i stosować je w zależności od rodzaju transakcji (kantorowych, kupna/sprzedaży za pośrednictwem rachunków bankowych, udzielania i spłaty kredytów itp.). To wyłączne uprawnienie banku do waloryzowania kredytu na podstawie własnych tabel kursowych nie zostało formalnie w żaden sposób ograniczone przez strony, a w polskim statucie cywilnym brak jest również norm ustawowych zawierających stosowne ograniczenia. Tym samym, postanowienie umowy kreujące świadczenie kredytobiorcy z odwołaniem do tabel kursowych sporządzanych samodzielnie przez kredytodawcę bez żadnych obiektywnych kryteriów było na tyle nietransparentne, że obarczało kredytobiorcę zbyt nieprzewidywalnym ryzkiem, naruszając równorzędność stron umowy (por. wyroki SN z: 22.01.2016 r. I CSK 1049/14 OSNC 2016/11/134; 1.03.2017 r. IV CSK 285/16, 13.12.2018 r. V CSK 559/17, 27.02.2019 r. II CSK 19/18, 4.04.2019 r. III CSK 159/17 OSP 2019/12/115, 9.05.2019 r. I CSK 242/18, 29.10.2019 r. IV CSK 309/18 OSNC 2020/7-8/64; uchwała SN z 28.04.2022 r. III CZP 40/22 OSNC 2022/11/109), co jest niewątpliwie sprzeczne z właściwością (naturą) stosunku zobowiązaniowego w europejskim kręgu kulturowo - prawnym i wprost stanowi przekroczenie zasady swobody umów z art. 353 1 k.c.
Nie budzi przecież wątpliwości w doktrynie prawa i judykaturze, że natura umowy (i kreowanego przez nią stosunku cywilnoprawnego) sprowadza się ogólnie do tego, że wyraża ona interes każdej ze stron, a ponieważ bywają one przeciwstawne – istotę umowy stanowi uzgodnienie woli stron wyrażające ich interesy (konsensus). Zgoda stron jest warunkiem koniecznym zarówno przy zawarciu umowy, jak i zmianach jej treści. W ocenie Sądu Apelacyjnego za sprzeczne z naturą rzeczy należy zatem uznać samo już pozostawienie w ręku jednej tylko strony umowy możliwości dowolnej (niekontrolowalnej) zmiany jej warunków (w zakresach przywołanych powyżej, dotyczących essentialia negotii), szczególnie w przypadku umów zawieranych nie w oparciu o indywidualne negocjacje, ale z wykorzystaniem wzorców, szablonów, regulaminów przygotowanych przez jedną ze stron o dominującej pozycji (profesjonalistę), skoro jest oczywiste, że zawsze ta strona będzie zainteresowana jak najkorzystniejszym ukształtowaniem regulacji umów zawieranych masowo (tak też SN w uchwale [7] z 22.05.1991 r. III CZP 15/91 OSNC 1992/1/1).
Bezspornym jest, że w umowie kredytu indeksowanego do waluty obcej kursy, po których następuje przeliczenie kwoty kredytu i oznaczenie wysokości rat kapitałowo-odsetkowych w relacji do waluty indeksacji, współkształtują rozmiar świadczenia kredytobiorcy. Oznacza to, że przy braku umownego uzgodnienia obiektywnych, weryfikowalnych parametrów dla określenia wysokości kursy waluty indeksacji, bank może (choćby tylko potencjalnie) wpływać na rozmiar świadczenia drugiej strony umowy, która zobowiązana jest świadczyć w walucie krajowej, ale zgodnie z miernikiem uzależnionym od decyzji kredytodawcy.
W konsekwencji, postanowienia takie są traktowane, jako niedopuszczalne i sprzeczne z normą art. 353 ( 1) k.c. (zamiast wielu: wyroki SN z: 27.05.2022 r. II CSKP 314/22; 13.05.2022 r. II CSKP 464/22; 28.09.2021 r. I CSKP 74/21). Bank zyskuje, bowiem w ten sposób możliwość wpływania na rozmiar świadczenia drugiej strony już w toku wykonywania umowy, co najmniej przy określaniu ogólnej kwoty kredytu. Uwzględnienia wymaga zarazem, że możliwość jednostronnego ustalenia kursu waluty przy przeliczeniu salda kredytu do waluty indeksacji pozwala również na ogół bankowi kształtować swobodnie wysokość marży kursowej (spreadu walutowego), stanowiącej dodatkową, ukrytą wobec kontrahenta, korzyść banku. W judykaturze wskazuje się zasadnie, że ocena analizowanych postanowień umownych mogłaby być odmienna, gdyby towarzyszyły im, objęte konsensem stron, kryteria limitujące swobodę banku w określeniu kursu waluty indeksacyjnej (cytowany wyrok SN z 27.05.2022 r.), co jednak in casu nie miało miejsca.
Na gruncie przedmiotowej sprawy oczywistym jest, że treść omawianych klauzul waloryzacyjnych analizowanej umowy kredytowej (przywołanych w pozwie, uzasadnieniu Sądu I instancji i we wcześniejszych akapitach) nie wskazuje żadnego obiektywnego kursu walut dla przeliczenia kredytu, ani warunków ustalania przez kredytujący bank kursów wymiany walut odnoszących się do uruchomienia kredytu oraz wysokości rat. W konsekwencji, kontrahent banku na podstawie samej umowy nie był w stanie zweryfikować działań banku podczas ustalania kursów, ani zasad, jakimi ten się kierował. Efektem takich postanowień umowy była trwała niemożność ustalenia (w chwili składania oświadczeń woli przez strony) łącznych konsekwencji finansowych dla kredytobiorcy związanych ze stosowaniem klauzul waloryzacyjnych.
Jak ustalono w sprawie, przy zawieraniu umowy strona powodowa, jako kredytobiorca, nie była informowana o tym, jak tworzone są tabele kursów walut banku, jak – w ujęciu historycznym – kształtowała się waluta CHF, że raty kredytu (samodzielnie zmieniane przez bank) mogą realnie, drastycznie wzrosnąć w sytuacji znaczącej zmiany kursu i aprecjacji franka szwajcarskiego, która była możliwa, jak w takim przypadku kształtowałoby się saldo zadłużenia i wysokość raty miesięcznej w przypadkach – odpowiednio – kredytu w PLN i CHF. Nie można pomijać, że umowa kredytowa zaoferowana stronie powodowej miała być zawarta na okres 240 miesięcy, co stanowi 20 lat. Przy tak długoterminowej umowie kredytobiorca powinien być w pełni poinformowany o realnym ryzyku związanym ze zmianą kursu waluty CHF i wpływie tej zmiany na jego przyszłe zobowiązania wobec banku, zwłaszcza przy uwzględnieniem najbardziej drastycznego wzrostu wartości waluty CHF w stosunku do złotego polskiego, w którym kredyt miał być spłacany. Kredytobiorca powinien bowiem mieć zapewnioną możliwość pełnej oceny swoich możliwości finansowych w zakresie spłaty kredytu w przyszłości. Pozwany bank nie wykazał, aby takiego prawidłowego pouczenia dokonał.
Sądy polskie są jednocześnie sądami unijnymi, których bezwzględnym i bezwarunkowym obowiązkiem jest stosowanie wykładni prawa krajowego w zgodzie z prawem unijnym (jest to nierozerwalnie związane z systemem Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej) tak, by w pełni uwzględniać nie tylko literę, ale i ducha prawa unijnego (E.Łętowska [w] „System prawa prywatnego. Tom 5. Zobowiązania. Część ogólna”, Warszawa 2013 r., s. 30). Oczywistym – w świetle acquis communautaire - jest także to, że wiążącej wykładni przepisów prawa unijnego dla wszystkich organów stosujących prawo w Unii Europejskiej (w tym, co do korelacji z prawem krajowym państw członkowskich) dokonuje wyłącznie Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej, będący tzw. „sądem ostatniego słowa” (wyrok TSUE z 31.03.2022 r. C-472/20). Zgodnie zaś z orzecznictwem tego Trybunału kredytobiorca musi zostać jasno poinformowany, iż podpisując umowę kredytu denominowanego (indeksowanego) w obcej walucie (co samo w sobie jest dozwolone), ponosi pewne ryzyko kursowe, które z ekonomicznego punktu widzenia może się okazać dla niego zbyt trudne do udźwignięcia (w przypadku dewaluacji waluty, w której otrzymuje wynagrodzenie). Z tych względów kredytodawca musi mu obowiązkowo przedstawić możliwe zmiany kursów walut i realne ryzyko związane z zawarciem takiej umowy (wyrok TSUE z 10.06.2021 r. C-776/19).
In casu, co wprost wynika z dowodów przedłożonych przez strony, z ocenianej umowy nie wynikają w ogóle zastrzeżenia (kryteria), że kurs walut z własnych tabel banku miał być rynkowy, czy rozsądny, limitowany (sprawiedliwy). Z formalnego punktu widzenia przepisy polskiego statutu nie nakładały ówcześnie na bank żadnych ograniczeń w tej kwestii, co jednak wcale nie pozwalało mu na dowolne, niekontrolowalne działania w świetle ogólnych zasad funkcjonowania państwa prawnego. Irrelewantna w tym kontekście pozostaje przy tym ewentualna praktyka banku i faktyczne działania przy tworzeniu tabel kursowych (wskazywane w apelacji), gdyż takie działania nie wynikały z treści umowy i - jako wynikające ze swobodnej decyzji kredytodawcy – mogły być w każdej chwili dowolnie zmienione.
Dodatkowo, co akcentuje TSUE na tle kredytu indeksowanego, „Art. 5 dyrektywy Rady 93/13/EWG z dnia 5.04.1993 r. w sprawie nieuczciwych warunków w umowach konsumenckich należy interpretować w ten sposób, że treść klauzuli umowy kredytu zawartej między przedsiębiorcą a konsumentem, ustalającej cenę zakupu i sprzedaży waluty obcej, do której kredyt jest indeksowany, powinna, na podstawie jasnych i zrozumiałych kryteriów, umożliwić właściwie poinformowanemu, uważnemu i racjonalnemu konsumentowi zrozumienie sposobu ustalania kursu wymiany waluty obcej, stosowanego w celu obliczenia kwoty rat kredytu, w taki sposób, aby konsument miał możliwość w każdej chwili samodzielnie ustalić kurs wymiany stosowany przez przedsiębiorcę” (wyrok TSUE z 18.11.2021 r. C-212/20). Powyższe należy odnieść również do samej kwoty kredytu indeksowanego, gdzie w umowie stron również powinien być określony jasny, podlegający weryfikacji przez kredytobiorcę przelicznik walutowy. Tymczasem, zgodnie z postanowieniami umowy stron, ustalanie kursu CHF przy przeliczaniu kwoty kredytu przeznaczonego do wypłaty w częściach na rzecz kredytobiorcy było (i miało być) zastrzeżone dla arbitralnej decyzji banku - kredytodawcy, bez ujawniania szczegółów algorytmu kontrahentowi (analogicznie przy zaliczaniu spłacanych rat). Nie chodzi przy tym o to, by w umowach zawartych na kilkadziesiąt lat zasady ustalania kursów walut miały być opisane w formule algorytmu matematycznego, ale o ustalenie jasnych kryteriów zastosowania przelicznika. W przypadku umowy stron chodziło o jasne sprecyzowanie, jakiego rodzaju kurs waluty CHF miał być zawarty w Tabelach kursów walut sporządzanych przez pozwany bank, skoro wartości wynikające z tych Tabel miały stanowić podstawę do określenia wysokości zobowiązań kredytobiorcy. Z umowy nie wynikało zaś, aby miał to być wyłącznie kurs rynkowy.
Jak stanowi art. 58 § 2 k.c., co do zasady nieważna jest czynność prawna sprzeczna z zasadami współżycia społecznego. W przypadku umowy stron naruszenie tych zasad dotyczyło sposobu przeprowadzenia przez bank czynności poprzedzających podpisanie umowy, to jest braku właściwej realizacji obowiązku informacyjnego banku odnośnie ryzyka zmiany kursu walut (inaczej – zasady transparentności).
W dacie zawierania umowy kredytowej przez strony (w opozycji do stanu aktualnego) nie istniały regulacje prawne dotyczące szczegółowego poziomu udzielanych informacji, wymaganych przy kredytach udzielanych w walucie obcej. Zauważyć jednak należy, że pozwany bank był niewątpliwie profesjonalistą na rynku usług finansowych o globalnym charakterze i jego pracownicy (co najmniej z grona kierownictwa) musieli dysponować w połowie 2008 r. pełną wiedzą o ryzyku kursowym, odpowiednio zabezpieczając interesy banku przed negatywnymi dla niego zmianami kursu CHF (nakaz Rekomendacji S KNB z 2006 r.). Bank – jako profesjonalista na rynku usług finansowych musiał dysponować wiedzą specjalną związaną z faktami zaistniałymi w okresie kilkunastu lat poprzedzających zawarcie umowy ze stroną powodową w innych krajach, w których zaczęto udzielać kredytów pseudowalutowych (Włochy, Australia, Austria, Wielka Brytania), jak również wiedzą o stałej (od kilkudziesięciu lat) aprecjacji franka szwajcarskiego do innych walut światowych i związanych z tym działaniach administracyjnych centralnego banku Szwajcarii w I dekadzie XXI w., w celu „sztucznego” utrzymania względnie niskiego kursu CHF. W takim przypadku obowiązkiem kredytującego banku, wynikającym z zasady uczciwości kupieckiej, było poinformowanie kredytobiorców o możliwych skutkach potencjalnego, drastycznego wzrostu kursu franka szwajcarskiego (rzutujących na saldo całego kapitału kredytu). Obowiązek ten został przez bank zignorowany, de facto przedstawiciel banku eksponował wyłącznie same zyski dla kredytobiorcy wynikające z pozornie niskiego oprocentowania, bagatelizując ryzyko kursowe mimo, że wykresy historyczne kursu wskazywały na powtarzalne, drastyczne wzrosty kursu waluty CHF. Faktem znanym, wynikającym z analizy historycznego kursu CHF jest to, że w lutym 2004 r. kurs CHF osiągnął poziom najwyższy w historii (3,11 zł), a po tej dacie sukcesywnie się obniżał (z przyczyn nierynkowych wskazanych powyżej). Odległości czasowe poszczególnych cykli maksimum i minimum kursowego CHF były dość krótkim odstępem czasu w porównaniu z umówionym przez strony kilkudziesięcioletnim czasem trwania umowy kredytowej. Skoro w tak krótkich odstępach czasowych kurs CHF zmieniał się wcześniej o kilkadziesiąt procent, to w informacji dla kredytobiorców należało wskazywać zarówno samą obiektywnie wysoką zmienność kursu, jak też realną możliwość zwiększenia kursu o kilkadziesiąt procent w stosunku do momentu zawarcia umowy. Jest to tym bardziej ważkie, że dotychczasowa zmienność kursu danej waluty obcej nie była powszechnie znana w polskim społeczeństwie, mimo łatwości ustalania tego faktu. Dlatego też obowiązkiem banku oferującego kredyt denominowany lub indeksowany do waluty obcej było określenie – dla wykazania kontrahentom korzyści i ryzyka płynącego z zawarcia takiej umowy – nie tylko bieżących parametrów finansowych ale i możliwego, niekorzystnego rozwoju sytuacji na globalnym rynku walut. Niepełna informacja o ryzyku kursowym, wynikająca np. z przyjęcia zaniżonego maksymalnego wzrostu kursu, z pominięciem informacji wynikających z historii zmiany kursu danej waluty, w oczywisty sposób wpływała na decyzję zawarcia umowy przez kredytobiorców. Nawet rozważny klient banku nie jest, co do zasady, profesjonalistą, nie posiada dostatecznej wiedzy dla samodzielnej oceny ryzyka kursowego i musi opierać się na informacjach banku. Dlatego też ma i zawsze miał prawo do rzetelnej informacji, która nie będzie wprowadzać go w błąd (por. wyrok SA w Warszawie z 10.02.2015 r., V ACa 567/14).
Wbrew apelującemu, powyższych ustaleń nie neguje akcentowany w zarzutach apelacji fakt potwierdzenia przez stronę powodową, że formalnie udzielono jej informacji o istnieniu ryzyka kursowego. Zagadnienia związane z ryzykiem kursowym kredytów indeksowanych do walut obcych lub denominowanych w walutach obcych, jak również znajomość skutków zaciągania takich zobowiązań przez kredytobiorców indywidualnych wymagały ponadprzeciętnej wiedzy specjalistycznej oraz szczególnej (kierunkowej) praktyki z zakresu bankowości i nawet samo potencjalne wykształcenie wyższe w zakresie nauk społecznych, niepowiązane z praktyką udzielania i obsługi takich umów kredytowych nie mogło być wystarczające dla przyjęcia, że konsument - kontrahent banku – pozostający w zaufaniu do partnera umowy – pozyska samodzielnie stosowne informacje, ale dodatkowo, że zdoła je konstruktywnie przyswoić, przetworzyć i wyciągnąć takie sumaryczne wnioski, jakie funkcjonują obecnie w przestrzeni publicznej, dopiero po ich ukształtowaniu wieloma cząstkowymi wypowiedziami TSUE i krajowego Sądu Najwyższego.
Jak wynika z treści pisemnego oświadczenia strony kredytobiorca potwierdził fakt udzielenia mu przez pracownika kredytującego banku informacji o możliwości wzrostu kosztu obsługi kredytu w przypadku niekorzystnej zmiany kursu waluty oraz o ponoszeniu ryzyka zmiany stopy procentowej. Sąd Apelacyjny zważył, że poprzednik pozwanego banku był dużym, znaczącym, doświadczonym podmiotem na ponadkrajowym rynku finansowym i bezspornie zabezpieczał swoje interesy w prowadzonej działalności w sposób maksymalny, odzwierciedlający faktycznie podejmowane czynności. Oznacza to, że treść przywołanego oświadczenia – mająca przecież udowadniać wypełnienie przez bank obowiązków informacyjnych względem kredytobiorców (nakazywanych Rekomendacją S KNB z 2006 r.) – nie stoi w sprzeczności z zeznaniami strony i odzwierciedla w całości działania podejmowane przez bank. Sprzeczne z zasadami doświadczenia życiowego byłoby domniemywanie, że taki profesjonalista, samodzielnie przygotowujący szablony określonych dokumentów sporządzałby je w formie niepełnej, ułomnej, kadłubowej, nie odzwierciedlającej faktycznie wykonywanych czynności informacyjnych. Nie budzi, zatem wątpliwości, że nie prezentowano kredytobiorcy informacji o wieloletnim kształtowaniu się kursu waluty waloryzacyjnej w stosunku do waluty krajowej, nie informowano o „nierynkowym” kursie CHF w dacie zawierania umowy (był to okres sztucznego kształtowania kursu CHF przez bank centralny Szwajcarii), nie wskazywano na realny, istotny wzrost kursu waluty w przyszłości i tych konstatacji w żaden sposób nie mogły zmienić dokumenty wskazane w apelacji.
Bank w ramach udzielanych konsumentowi informacji bezspornie, zatem ograniczył zagadnienie „ryzyka kursowego” do ogólnie wskazanej kwestii wpływu kursu waluty na zmianę wysokości rat i łącznego zadłużenia oraz odsyłał kontrahenta (konsumenta) do samodzielnej analizy, samodzielnie pozyskanych, wiarygodnych prognoz danej waluty. Takie działanie banku, profesjonalisty na rynku usług finansowych, naruszało zaufanie klientów do instytucji publicznej.
Ryzyko kursowe, czyli ryzyko wynikające ze zmiany kursu waluty obcej dla kredytobiorców należało rozważać na co najmniej trzech płaszczyznach, co dopiero realnie dawało szansę przeciętnemu kredytobiorcy na prawidłowe jego oszacowanie.
Po pierwsze, zmieniający się kurs waluty skutkuje zmianą wysokości rat kapitałowo-odsetkowych i można to określić „oczywistą oczywistością”. Z punktu widzenia interesów kredytobiorcy może to oznaczać, że na skutek wzrostu kursu waluty do PLN nastąpi zwiększenie wysokości raty, aż do poziomu, przy którym nie będzie on w stanie jej spłacać.
Po drugie, już nieoczywistą dla każdego przeciętnego konsumenta konsekwencją powiązania kredytu z kursem waluty obcej jest zmiana wysokości zadłużenia pozostającego do spłaty. Przy wzroście kursu okazuje się bowiem (we wszystkich umowach skonstruowanych przez wszystkie banki krajowe udzielające na początku XXI w. kredytów indeksowanych lub denominowanych do walut obcych), że pomimo regularnego uiszczania rat w wysokości wskazanej przez bank, wysokość samego kredytu pozostałego do spłaty nie tylko nie malała, ale zawsze znacząco rosła. Ta immanentna właściwość kredytu waloryzowanego do waluty obcej nie jest intuicyjna dla przeciętnego odbiorcy i odbiega od standardowego kredytu złotówkowego, w którym kwota pozostała do spłaty praktycznie zawsze maleje z upływem czasu i przy spłacaniu kolejnych rat. Nie sposób także pominąć konkluzji, że jeżeli kurs waluty przekroczy podawany przez bank poziom (obejmowanymi symulacjami w fazie negocjowania umowy kredytu), to kredyt oferowany z klauzulą denominacyjną/indeksacyjną staje się nieopłacalny w porównaniu do kredytu w walucie krajowej, krańcowo prowadząc kredytobiorcę do katastrofy finansowej. O tych aspektach umowy żaden z banków polskich jednak nie informował w pierwszej dekadzie XXI w.
Po trzecie, z ryzykiem kursowym wiązała się także kwestia zasadności (celowości) zaciągania przez kredytobiorców długoterminowego (wieloletniego) zobowiązania waloryzowanego do waluty obcej, w kontekście jej kursu do złotego. Pozornie oczywistą kwestią jest to, że walutę obcą najlepiej jest kupować za złotówki wtedy, gdy jest ona relatywnie tania, a sprzedawać, gdy staje się „droga”. Wtedy zysk z takiego obrotu finansowego jest pewny i ma znaczący wymiar ekonomiczny. Żaden bank udzielający omawianych kredytów w I dekadzie XXI w. nie informował jednak swoich kontrahentów, że ten właśnie mechanizm znajduje zastosowanie w kredytach indeksowanych/denominowanych oferowanych w pakiecie produktów banku oraz, że to on jest „kupującym” w dogodnym momencie, a nieświadomi kredytobiorcy „sprzedającymi”, którzy poniosą całość kosztów tej operacji finansowej, zawsze dającej bankowi gwarantowany zysk.
W kontekście omawianego zagadnienia obowiązkiem banku było, zatem również uczciwe poinformowanie kredytobiorców, że zastosowanie klauzuli waloryzacyjnej przy udzieleniu im kredytu wypłacanego w PLN oznacza, że mimo braku faktycznego obrotu walutą bank „kupił” od kredytobiorców CHF w momencie relatywnie niskiego (sztucznie zbijanego przez bank centralny Szwajcarii) kursu do PLN, natomiast przy nieuchronnym – w perespektywie kilkudziesięciu lat trwania umowy – wzroście kursu CHF (fakt oczywisty dla profesjonalisty w świetle średniego, wieloletniego kursu CHF względem wszystkich walut światowych, gdyż wcześniej takie analogiczne sytuacje związane z udzielaniem kredytów indeksowanych do CHF miały już miejsce w innych krajach (np. Australia, Austria, Włochy) prowadząc nota bene do poważnych perturbacji na rynku finansowym, dramatycznego zwiększania obciążeń kredytobiorców i związanego z tym odsetka ich niewypłacalności) zastosowanie klauzuli waloryzacyjnej przy spłacie rat oznacza, że „sprzeda” im kwotę CHF dużo „drożej”, za o wiele wyższą sumę łączną, krańcowo nawet kilkukrotnie przewyższającą sumę udzielonego kredytu.
Gdyby kredytujący bank zamierzał wystarczająco poinformować kredytobiorcę – konsumenta - o niebezpieczeństwach wynikających z kredytu powiązanego z kursem waluty obcej, to nie proponowałby w ogóle zawierania takich umów kredytowych, zdając sobie sprawę jako profesjonalista, że umowa taka może zostać łatwo oceniona, jako nieuczciwa (tak wprost SN w wyroku z 29.10.2019 r., IV CSK 309/18).
Powyższa argumentacja prowadzi do stwierdzenia, iż prawa i obowiązki strony powodowej zostały ukształtowane w sposób sprzeczny z prawem i dobrymi obyczajami, zaś jednostronne w istocie nałożenie na nią ryzyka kursowego, spotęgowanego odwołaniem się w kwestionowanych klauzulach waloryzacyjnych do miernika wartości ustalanego przez bank, bez jednoczesnego zapewnienia jej jakiegokolwiek instrumentu służącego do zabezpieczenia takiego ryzyka, jawi się dodatkowo, jako sprzeczne z zasadami współżycia społecznego w rozumieniu art. 58 § 2 k.c.
Wobec braku takiej rzetelnej informacji należy uznać in casu, że postanowienia obciążające kredytobiorcę ryzykiem kursowym nie zostały sformułowane w sposób jednoznaczny, co pozwala na ich kontrolę i ocenę pod kątem abuzywności (tak TSUE w wyroku C-776/19 do C-782/19, pkt 94).
Należy podkreślić, że naruszeniem zasad współżycia społecznego (dobrych obyczajów) nie jest samo zastosowanie w umowie z konsumentem klauzul zawierających ryzyko kursowe, natomiast niewątpliwie – w ocenie Sądu Apelacyjnego – naruszeniem dobrych obyczajów w rozumieniu art. 385 1 § 1 k.c. jest nieprawidłowe informowanie konsumenta o takim ryzyku, gdyż uniemożliwia mu to podjęcie racjonalnej decyzji, co do zawarcia umowy. W tym znaczeniu klauzule indeksacyjne poddane ocenie w niniejszej sprawie (opisane przez Sąd I instancji), zawierające niejednoznacznie określony warunek ryzyka walutowego ewidentnie godzą w równowagę kontraktową stron na płaszczyźnie informacyjnej, co stanowi o naruszeniu dobrych obyczajów przez takie klauzule.
W konsekwencji, kredytujący stronę powodową bank niewątpliwie naruszył obowiązki informacyjne i nadużył swej silniejszej pozycji kontraktowej wyłącznie w celu zastrzeżenia wygórowanych korzyści, naruszając zasady uczciwego obrotu i lojalności względem kontrahenta (por. wyrok SN z 16.03.2018 r. IV CSK 250/17).
Podstawą ustalenia nieistnienia stosunku prawnego w związku z nieważnością umowy kredytowej zawartej przez strony niniejszego postępowania jest zasadne stwierdzenie, że w umowie tej znalazły się niedozwolone postanowienia umowne, o jakich mowa w art. 385 1 § 1 k.c., które przesądzają o niezasadności apelacji.
W ramach tej oceny zastosowanie znajdą omówione uprzednio kwestie sprzeczności umowy z art. 353 1 k.c. oraz naruszenie przez bank zasad współżycia społecznego przy jej zawieraniu, czyli godzenie w dobre obyczaje przy postanowieniach normujących waloryzację świadczeń stron.
Jak stanowi art. 385 1 § 1 k.c., postanowienia umowy zawieranej z konsumentem nieuzgodnione indywidualnie nie wiążą go, jeżeli kształtują jego prawa i obowiązki w sposób sprzeczny z dobrymi obyczajami, rażąco naruszając jego interesy (niedozwolone postanowienia umowne). Nie dotyczy to postanowień określających główne świadczenia stron, w tym cenę lub wynagrodzenie, jeżeli zostały sformułowane w sposób jednoznaczny. Jeżeli postanowienie umowy zgodnie z § 1 nie wiąże konsumenta, strony są związane umową w pozostałym zakresie (art. 385 1 § 2 k.c.). W myśl § 3 powołanego przepisu, nieuzgodnione indywidualnie są te postanowienia umowy, na których treść konsument nie miał rzeczywistego wpływu. W szczególności odnosi się to do postanowień umowy przejętych z wzorca umowy zaproponowanego konsumentowi przez kontrahenta. Z kolei § 4 stanowi, iż ciężar dowodu, że postanowienie zostało uzgodnione indywidualnie, spoczywa na tym, kto się na to powołuje.
Rażące naruszenie interesów konsumenta nie musi dotyczyć nierównowagi ekonomicznej. Wystarczy, że będzie wynikać z poważnego naruszenia sytuacji prawnej konsumenta - ograniczenia treści praw, które przysługują mu na podstawie tej umowy i stosownie do przepisów prawa, utrudnienia w korzystaniu z tych praw bądź nałożenia na konsumenta dodatkowego obowiązku, którego nie przewidują przepisy prawa (wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej z 16 stycznia 2014 r., Constructora Principado, C-226/12, EU:C:2014:10, pkt 23). Do takiej sytuacji doszło w umowie zawartej pomiędzy stronami, gdyż bank mógł kształtować kurs waluty w sposób dowolny, bez możliwości weryfikacji przez kredytobiorcę, a nawet bez możliwości ustalenia przez tego ostatniego kształtowania tego kursu. Określania wysokości kursu waluty obcej nie doznawało żadnych ograniczeń, ani w umowie, ani w ogólnych warunkach (wyrok SN z 28.09.2021 r. I CSKP 74/21). Inaczej mówiąc, rażące naruszenie interesów konsumenta oznacza nieusprawiedliwioną dysproporcję - na niekorzyść konsumenta - praw i obowiązków wynikających z umowy, skutkujące niekorzystnym ukształtowaniem jego sytuacji ekonomicznej oraz jego nierzetelne traktowanie (wyrok SN z 2.06.2021 r. I CSKP 55/21).
Bezspornym jest, że ocenianą na gruncie przedmiotowej sprawy umowę zawarto z konsumentem w rozumieniu art. 22 1 k.c., a kredytujący bank był przedsiębiorcą. Kwestionowane przez kredytobiorcę postanowienia umowy dotyczące sposobu przeliczenia kwoty kredytu przeznaczonego do wypłaty nie były z nim indywidualnie uzgadniane, o czym świadczy fakt, iż znajdowały się we wzorcu umowy sporządzonym jednostronnie przez bank. Przy ocenie tej przesłanki abuzywności postanowienia umownego należy mieć na względzie, że wpływ konsumenta na postanowienie umowy (dla wykluczenia abuzywności) musi być realny, rzeczywiście mu zaoferowany przez przedsiębiorcę, a nie polegać tylko np. na teoretycznej możliwości wystąpienia z wnioskiem o zmianę określonych postanowień zawartych we wzorcu umowy. Podobnie nie stanowi indywidualnego uzgodnienia możliwość dokonania przez konsumenta wyboru jednego z rodzajów umowy przedstawionych w ofercie przez przedsiębiorcę. Sama decyzja konsumenta co do zawarcia umowy z wyżej wskazanymi klauzulami również nie oznacza automatycznie, że klauzule te zostały z nim uzgodnione.
W judykaturze przyjmuje się powszechnie (co wskazano we wcześniejszej części uzasadnienia) i stanowisko to podziela Sąd Apelacyjny na gruncie przedmiotowej sprawy, że klauzule indeksacyjne zawarte we wzorcach umownych, oparte o kursy walut wskazane w sporządzanych przez kredytodawcę tabelach, pozwalających bankowi na jednostronne i arbitralne regulowanie wysokości przelicznika kwoty kredytu do waluty CHF, a tym samym wysokości całej wierzytelności, obciążające w praktyce kredytobiorców nieograniczonym ryzykiem kursowym, stanowią niedozwolone postanowienia umowne w rozumieniu art. 385 1 k.c. (por. także wyrok SA w Szczecinie z 12.03.2020 r. I ACa 257/19; wyrok SA w Warszawie z 22.09.2020 r. V ACa 143/20). Klauzule takie prowadzą do konieczności uznania całej umowy kredytowej za nieważną, o czym mowa poniżej (por. wyrok SN z 11.12.2019 r., V CSK 382/18; wyroki SA w Warszawie z: 13.11.2019 r. I ACa 674/18; 4.09.2020 r., V ACa 44/19, 29.01.2020 r. I ACa 67/19; wyrok SA w Białymstoku z 20.02.2020 r., I ACa 635/19 OSA 2020/2/5).
Postanowienia umowy kredytowej wprowadzające ryzyko kursowe (ryzyko wymiany) poprzez mechanizm indeksacji kredytu do waluty CHF stanowią klauzule określające główny przedmiot umowy o kredyt indeksowany o charakterze essentialia negotii (por. wyroki SN z 8.06.2004 r. I CK 35/03; 4.04.2019 r. III CSK 159/17, 9.05.2019 r. I CSK 242/18), gdyż nie ograniczają się do posiłkowego tylko określenia sposobu zmiany wysokości świadczenia kredytobiorcy w przyszłości, ale wprost, bezpośrednio to świadczenie określają. Ma to znaczenie o tyle, że jako postanowienia określające główne świadczenie kredytobiorcy mogą być oceniane pod kątem ich nieuczciwego (abuzywnego) charakteru wówczas, gdy nie zostały wyrażone prostym, zrozumiałym językiem.
W umowie zawartej przez strony klauzule dotyczące nominacji kwoty kredytu oraz ustalania jego wysokości w stosunku do waluty CHF nie zostały wyrażone prostym i zrozumiałym językiem, a ponadto miały charakter rozproszony w tym znaczeniu, że znajdowały się w różnych miejscach umowy i własnych tabel banku oraz regulaminu, co zdecydowanie utrudniało przeciętnemu odbiorcy ich odczytywanie i dekodowanie. Nie zagwarantowano, zatem kredytobiorcy podjęcia świadomej, rozważnej i swobodnej decyzji w kwestii samego zawarcia umowy zwłaszcza, że taką swobodę i świadomość wyklucza, co do zasady, odsyłanie do treści aktów prawnych, czy załączników (tabel kursowych itp.) nieujętych w treści samej umowy, czy też zastrzeżenie ich zredagowania w przyszłości - np. harmonogramu spłat (por. wyrok SA w Białymstoku z 9.05.2019 r. I ACa 47/19). Dodatkowo treść omawianych klauzul była „niejasna” w rozumieniu tego pojęcia zgodnie z prawem unijnym, gdyż uniemożliwiała kredytobiorcy samodzielne ustalenie kursu wymiany CHF w dowolnej chwili trwania umowy, np. przy uruchomieniu kredytu (wyrok TSUE z 18.11.2021 r. C-212/20).
Z orzecznictwa TSUE wynika, że nie jest wystarczające samo informowanie konsumenta o tym, że udzielony mu kredyt (lub jego raty) będą odnoszone do określonego miernika wartości – w tym przypadku waluty obcej, ani informowanie, że wartość kredytu i wysokość rat będą się wahać w zależności od kursu waluty, gdyż każdy przeciętny uczestnik rynku finansowego ma świadomość, że kursy walut zmieniają się w osi czasu. Staranność banku powinna polegać na rzetelnym przedstawieniu konsumentowi faktycznie możliwych skutków zmian kursowych dla konkretnego, zaciąganego przez niego zobowiązania kredytowego, w szczególności nie tylko wysokości samej raty, ale także salda kredytu. Warunki dotyczące wysokości zadłużenia z tytułu kredytu muszą zostać zrozumiane przez konsumenta w aspektach formalnym i gramatycznym tak, by przeciętnie uważny i rozsądny konsument mógł nie tylko dowiedzieć się o możliwości wzrostu lub spadku kursu waluty obcej, w której został zaciągnięty, ale również oszacować – wszystkie potencjalnie istotne – konsekwencje ekonomiczne takich zdarzeń dla swoich wieloletnich zobowiązań finansowych (orzecz. TSUE z 20.09.2017 r. C-186/16). Oczywistym jest, że w umowach o kredyt ze zmienną stopą procentową zawsze istnieje ryzyko zwiększenia kosztów kredytu w razie podniesienia stóp procentowych (wskutek wzrostu wskaźnika, do którego się odwołano w umowie, np. kursu NBP, WIBOR, LIBOR itp.), jednakże przy podtypach umów powiązanych z kursem waluty obcej pojawia się dodatkowy element mający bardzo istotny wpływ na ryzyko zwiększenia kosztów obsługi kredytu - niekorzystna zmiana kursu walut i właśnie ten drugi czynnik ma największe znaczenie przy określaniu poziomu ryzyka wynikającego z zaciągnięcia kredytu, w tym również w kontekście prostoty i „jasności” postanowień samego kontraktu.
W orzecznictwie podkreśla się stanowczo (wyrok SN z 17.03.2022 r. II CSKP 474/22), że wymóg wyrażenia warunku „jasnym i zrozumiałym językiem” nakazuje, by ów warunek zawierał w sposób przejrzysty konkretne działanie mechanizmu przeliczeniowego, inaczej mówiąc – by konsument był w stanie oszacować w oparciu o taki mechanizm wypływający z treści umowy wszystkie konsekwencje ekonomiczne kontraktu. Niewątpliwie strona powodowa wiedziała, że zaciąga kredyt złotowy indeksowany do waluty obcej oraz to, że wysokość rat będzie podążać za kursem tej waluty, ale jest to równoznaczne jedynie z formalnym poinformowaniem konsumenta o ryzyku kursowym i w świetle orzecznictwa TSUE nie jest to w żaden sposób wystarczające do uznania, że klauzule indeksacyjne określające główne świadczenie strony umowy zostały wyrażone jasno i jednoznacznie.
Postanowienia analogiczne do ocenianego w sprawie były już wielokrotnie przedmiotem badania Sądu Najwyższego, który konsekwentnie wskazywał, że takie klauzule mają charakter abuzywny, bowiem kształtują prawa i obowiązki konsumenta w sposób sprzeczny z dobrymi obyczajami, rażąco naruszając jego interesy (wyroki SN z: 22.01.2016 r. I CSK 1049/14; 4.04.2019 r. III CSK 159/17; 2.06.2021 r. I CSKP 55/21; 27.07.2021 r. V CSKP 49/21; 17.03.2022 r. II CSKP 474/22; 28.09.2021 r. I CSKP 74/21).
Stwierdzając abuzywność klauzul indeksacyjnych w ocenianej umowie należy uznać, że bez nich nie mogłaby ona dalej wiązać stron, gdyż nastąpiłby brak jej zasadniczego elementu – określenia świadczeń stron, dlatego art. 385 1 § 2 k.c. nie może zostać zastosowany.
Sąd Apelacyjny w pełni podziela stanowisko, zgodnie z którym konsekwencją wyeliminowania ryzyka kursowego, charakterystycznego dla umowy kredytu indeksowanego do waluty obcej, czyli stwierdzenie abuzywności mechanizmu indeksacji, jest konieczność stwierdzenia nieważności umowy ze skutkiem ex tunc i nie jest możliwe jej dalsze utrzymanie w pozostałym zakresie (tak przywołany wyrok SN z 17.03.2022 r., wyrok SN z 10.10.2022 r. II CSKP 285/22; postanowienia SN z: 30.09.2022 r. I CSKP 2071/22; 17.11.2022 r. I CSK 3161/22, 15.11.2022 r. I CSK 2909/22; por. wyrok SN z 8.09.2022 r. II CSKP 1094/2; por. także wyrok SN z 28.09.2021 r. I CSKP 74/21 i postanowienie SN z 30.09.2022 r. I CSK 1857/22).
Utrzymywanie umowy w kształcie okrojonym [bez klauzul waloryzacyjnych do CHF] sztucznie tworzyłoby stosunek zobowiązaniowy, którego ówcześnie strony nie chciały wykreować, zatem naruszyłoby ich swobodę zawierania umów z art. 353 ( 1) k.c. (strony zgodnie chciały, bowiem zawrzeć umowę kredytu w walucie krajowej, ale indeksowanego do waluty obcej, dodatkowo o zmiennym oprocentowaniu - wyrok SN z 11.12.2019 r. V CSK 382/18), apelujący bank słusznie podkreśla, że powódka nie była zainteresowana kredytem złotowym i niewątpliwie taka modyfikacja treści umowy byłaby dokonywana wyłącznie w celu ratowania sytuacji prawnej przedsiębiorcy świadomie naruszającego porządek prawny – stosującego niedozwolone postanowienia umowne (tak słusznie w wyroku SN z 17.03.2022 r. II CSKP 474/22). Wyeliminowanie niedozwolonych klauzul indeksacyjnych prowadzi przy tym do przekształcenia kredytu złotowego indeksowanego do waluty obcej w zwykły (czyli nieindeksowany) kredyt złotowy, oprocentowany wg stawki powiązanej z LIBOR, co skutkuje powstaniem umowy o odmiennej istocie i charakterze nawet wówczas, gdy nadal chodziłoby o inny podtyp czy wariant umowy kredytu, wbrew woli stron z daty zawarcia umowy (wyroki SN z: 11.12.2019 r. V CSK 382/18; 22.01.2016 r. I CSK 1049/14; 10.05.2022 r. II CSKP 285/22).
Stwierdzenie nieważności umowy mieści się w zakresie sankcji, jaką Dyrektywa 93/13 przewiduje w związku z wykorzystaniem przez przedsiębiorcę nieuczciwych postanowień i nie dochodzi do naruszenia zasad prawa cywilnego wywodzonych przez apelanta.
Sąd Apelacyjny zważa, że ewentualna modyfikacja umowy o kredyt indeksowany do waluty obcej, poprzez uzupełnienie jej luk lub uznanie za kredyt złotowy oprocentowany w powiązaniu z LIBOR (jak w odosobnionych wypowiedziach prawniczych) byłaby sprzeczna z celem zapobiegania dalszym, kolejnym naruszeniom praw konsumentów, co jest istotą Dyrektywy 93/13. Przedsiębiorca, mając świadomość braku realnej sankcji, mógłby w dalszym ciągu stosować nieuczciwe praktyki względem konsumentów oraz klauzule abuzywne, bowiem wiedziałby, że jedyną karą byłoby zastąpienie niedozwolonych postanowień innymi, co pozostawałoby bez realnego wpływu na ważność wadliwego stosunku prawnego (a co umyka tym wypowiedziom jurydycznym, które poszukują – w kontrze do orzecznictwa TSUE - prób utrzymywania zmodyfikowanych stosunków prawnych w mocy, wbrew żądaniom samych konsumentów). W orzecznictwie TSUE wskazuje się konsekwentnie, że gdyby sąd krajowy mógł zmieniać treść nieuczciwych warunków zawartych w umowach, to takie uprawnienie mogłoby zagrażać realizacji długoterminowego celu ustanowionego w art. 7 Dyrektywy 93/13, poprzez wyeliminowanie zniechęcającego skutku wywieranego na przedsiębiorców i wbrew zamierzeniom unijnego prawodawcy dopuszczanie do utrzymywania w mocy umowy kredytu indeksowanego kursem waluty obcej o treści modyfikowanej przez Sąd po uznaniu za trwale bezskuteczne wybranych postanowień chroniłoby interes rzeczonych przedsiębiorców, a nie ich kontrahentów – konsumentów (zob. wyrok SN z 17.03.2022 r. II CSKP 474/22 i przywołane tam orzecznictwo TSUE; wyroki SN z: 2.06.2021 r. I NSNc 178/20, 31.08.2021 r. I NSNc 93/20; por. także wyrok SN z 28.09.2021 r. I CSKP 74/21; por. postanowienie SN z 17.11.2023 r. I CSK 3161/22).
Sąd Apelacyjny podkreśla zatem kolejny raz, że działania sądu powszechnego - w razie stwierdzenia klauzuli abuzywnej - mają mieć charakter sankcyjny, a skutek ten niweczą wszelkie potencjalne modyfikacje treści umowy przez sąd, w tym również przez wprowadzenie warunków uczciwych zwłaszcza, że przedsiębiorca mógł je zaproponować kredytobiorcy od razu (wyrok SN z 27.11.2019 r. II CSK 483/18).
Nie można również tracić z pola widzenia faktu, że brak jest przepisów, które mogłyby zastąpić lukę powstałą w umowie o kredyt indeksowany, powstałą poprzez usunięcie postanowienia niedozwolonego zwłaszcza, że wyeliminowane postanowienia abuzywne miały charakter stricte rozrachunkowy i brak jest podstaw normatywnych do stosowania w ich miejsce regulacji dotyczących ustalania kursu waluty obcej w przypadku spełnienia świadczenia w walucie polskiej.
Utrzymanie w mocy analizowanego typu umowy byłoby możliwe wyłącznie na wyraźne żądanie konsumenta i abuzywne postanowienia umowy podlegają in casu wyłączeniu bez jednoczesnego wprowadzenia na ich miejsce żadnego zastępczego mechanizmu, co skutkuje brakiem możliwości określenia wysokości głównego zobowiązania stron, przez co nie można stwierdzić, że strony pozostaną związane umową w pozostałej części (zob. wyroki SN z: 4.04.2019 r. III CSK 159/17; 9.05.2019 r. I CSK 242/18; 29.10.2019 r. IV CSK 309/18; 7.11.2019 r. IV CSK 13/19).
Orzecznictwo TSUE wyklucza w takich przypadkach możliwość uzupełniania powstałej w umowie luki przepisami dyspozytywnymi, np. pozwalającymi na zastosowanie kursu średniego NBP (wyroki TSUE z: 3.10.2019 r. C-260/18, 29.04.2021 r. C-19/20), stąd należy przyjąć upadek całej umowy (por. wyrok SN z 11.12.2019 r. V CSK 382/18 OSNC ZB.D. 2021/B/20; wyrok SA w Warszawie z 4.09.2020 r. V ACa 44/19; wyrok SA w Warszawie z 13.11.2019 r. I ACa 268/19; wyrok SN z 10.05.2022 r. II CSKP 285/22). TSUE wskazał również (wyrok z 14.03.2019 r. C-118/17), że skoro klauzula ryzyka walutowego określa główny cel umowy, to już tylko z tej przyczyny utrzymanie takiej umowy nie wydaje się możliwe z prawnego punktu widzenia.
Prawo unijne stoi na przeszkodzie wszelkiemu „naprawianiu” nieuczciwych postanowień umownych na podstawie art. 65 k.c., w celu złagodzenia ich nieuczciwego charakteru, nawet przy zgodnej w tym zakresie woli obu stron kontraktu (wyrok TSUE z 18.11.2021 r. C-212/20). Nie oznacza to automatycznie jednak, że każda umowa zawierająca niedozwolone postanowienia podlega a limine eliminacji z obrotu prawnego.
Sąd Apelacyjny rozpoznający niniejszą sprawę przyjmuje za słuszne stanowisko wyrażone w uchwale Sądu Najwyższego z dnia 7.05.2021 r., III CZP 6/21, że konsument może następczo wyrazić zgodę na pełne stosowanie w zawartej z nim umowie niedozwolonych postanowień, zarówno w toku sporu przed sądem, jak i w czynnościach pozasądowych, jednakże tylko wtedy, gdy został wyczerpująco poinformowany o skutkach prawnych, jakie może pociągać za sobą nieskuteczność (nieważność) takiego postanowienia. W realiach przedmiotowej sprawy strona powodowa występowała z profesjonalnym pełnomocnikiem i brak jest podstaw do domniemań, że nie została poinformowana o skutkach stwierdzenia nieważności umowy i nie ma ich pełnej świadomości, kategorycznie wykluczając możność kontynuowania umowy przy pozostawieniu w mocy klauzul abuzywnych. Mając na względzie poziom wpłat na rzecz banku w ramach ocenianej umowy, w odniesieniu do kwoty udzielonego kredytu nie zachodzi przy tym obawa, że ustalenie nieważności umowy doprowadzi do niekorzystnych dla kredytobiorcy skutków w aspekcie ekonomicznym (por. w tym aspekcie wyrok TSUE z 3.10.2019 r. C-260/18).
Powtórzyć należy kolejny raz, że dla stwierdzenia nieważności umowy nie ma znaczenia jej rzeczywiste wykonanie w całości lub w części, ale sama jej treść. Nieważność umowy jest bowiem oceniania na datę jej zawarcia i wyłącznie pod kątem jej postanowień, a nie zakresu jej następczego wykonania (art. 385 2 k.c.).
W tym miejscu należy dodatkowo wyjaśnić, że wbrew apelującemu Sąd Okręgowy nie naruszył art. 385 1 § 1 i 2 k.c. w zw. z art. 58 § 1 k.c., art. 6 ust. 1 Dyrektywy Rady nr 93/13 EWG, w rozumieniu nadanym przywołaną uchwałą Sądu Najwyższego, poprzez przyjęcie, że uznanie postanowień umowy za abuzywne skutkuje naruszeniem art. 353 1 k.c. i uznaniem nieważności umowy mimo, że skutkiem winno być przyjęcie sankcji bezskuteczności zawieszonej takich postanowień.
Jak się wydaje, koniecznym jest przypomnienie stronie istoty wywodu prawnego zawartego w uzasadnieniu przedmiotowej uchwały – zasady prawnej, podsumowującej dorobek dotychczasowej judykatury w tym przedmiocie.
Sąd Najwyższy zaznaczył wstępnie, że punktem wyjścia jego rozważań musiało być wyjaśnienie charakteru sankcji wskazanej w art. 385 ( 1) § 1 k.c., którą dotknięte jest niedozwolone postanowienie umowne, a którą ustawodawca – w ramach transpozycji do prawa krajowego postanowień opisanej powyżej dyrektywy - określił słowami, że „nie wiąże” ono konsumenta. Dokonana wykładnia musiała przy tym brać pod uwagę wskazówki dorobku orzeczniczego TSUE. Sąd Najwyższy podniósł, że prima facie zastrzeżenie art. 6 ust. 1 Dyrektywy sugeruje dookreślenie sankcji, którą dotknięty jest nieuczciwy warunek, prawom państw członkowskich, jednakże TSUE sformułował na tle tego przepisu szereg wiążących wskazówek co do cech tej sankcji, ograniczających istotnie zakres rzeczonej swobody i które muszą być uwzględniane przez sądy krajowe dokonujące wykładni ustaw przy wykorzystaniu krajowych instytucji prawnych. Poza sporem musi pozostawać kwestia, że wskazany przepis Dyrektywy zawiera normę ius cogens , której celem jest zastąpienie ustanowionej w umowie formalnej tylko równowagi praw i obowiązków stron równowagą rzeczywistą, która tę równość stron przywróci. Ze względu na to unormowanie każdy sąd krajowy ma obowiązek zbadania z urzędu, od momentu, gdy dysponuje niezbędnymi informacjami, czy klauzula umowy zawartej przez przedsiębiorcę z konsumentem ma charakter abuzywny i wyciągnięcia z tego konsekwencji, bez oczekiwania na to, aby konsument sam domagał się stwierdzenia jej nieważności. Oznacza to, że co do zasady sąd krajowy nie ma upoważnienia do zmiany treści klauzuli abuzywnej, ale ma obowiązek zaniechania jej stosowania w sposób obciążający konsumenta, chyba że konsument się temu sprzeciwi, gdyż prawo konsumenta do skutecznej ochrony zawiera w sobie również uprawnienie do niedochodzenia swych praw. W konsekwencji, dopiero brak następczej zgody konsumenta (wyraźnie i w sposób wolny wyrażonej po poinformowaniu konsumenta o jego prawach) skutkuje tym, że nie może taka klauzula wywrzeć wobec niego żadnego skutku. Oczywistym jest przy tym, że opisany skutek nie jest równoznaczny z upadkiem całej umowy, gdyż decydująca jest zawsze wyłącznie wola wyrażona w tym względzie przez konsumenta (wyrok TSUE z 3.10.2019 r. C-260/18 Kamil Dziubak). Konsument może, bowiem zrzec się ochrony przed negatywnymi następstwami unieważnienia umowy w całości, czyli obstawać przy tej „nieważności” choćby sąd krajowy oceniał, że naraża ona konsumenta na szczególnie negatywne konsekwencje. Konkludując powyższe Sąd Najwyższy przypomniał, że w świetle wskazówek interpretacyjnych TSUE klauzulę abuzywną należy uznać za nigdy nieistniejącą, ze skutkiem przywrócenia sytuacji prawnej i faktycznej konsumenta, w jakiej znajdowałby się on w braku tej klauzuli, co oznacza, że klauzula nie wywołuje wobec konsumenta żadnych skutków ab initio i ipso iure chyba, że konsument następczo udzieli „świadomej, wyraźnej, wolnej zgody” na to postanowienie, jednostronnie przywracając mu skuteczność (uchwała SN z 6.04.2018 r. III CZP 114/17 OSNC 2019/3/26). Powyższe stwierdzenie sugeruje wystąpienie cech sankcji nieważności bezwzględnej (por. uchwała SN z 17.06.2005 r. III CZP 26/05 OSNC 2006/4/63). Z drugiej strony, w konkretnych stanach faktycznych „automatyczne” unieważnienie całej umowy może narażać konsumenta na takie skutki, które stanowiłyby dla niego karę (wyrok TSUE z 7.08.2018 r. w połączonych sprawach C-96/16 i C-94/17 Banco Santander SA) i definitywny charakter bezwzględnej nieważności naruszałby regułę interpretacyjną do art. 6 Dyrektywy wynikającą z orzecznictwa TSUE. Możliwość sanowania nieskutecznego postanowienia umownego następczym, jednostronnym wyrażeniem zgody na związanie tym postanowieniem (ze skutkiem wstecznym) sugerowałaby, zatem sankcję bezskuteczności zawieszonej z tym zastrzeżeniem, że w razie braku opisanej zgody postanowienie staje się definitywnie bezskuteczne, czyli nieważne.
O ile, zatem słusznie wywodzi apelujący, że przepis art. 385 1 § 1 k.c. w zw. z art. 6 ust. 1 Dyrektywy Rady nr 93/13 ustanawia sankcję bezskuteczności zawieszonej (co skutkuje tym, że oświadczenia woli stron w okresie zawieszenia zachowują swą moc prawną), o tyle pomija fakt, że w przypadku braku zgody konsumenta na zastosowanie wobec niego niedozwolonego postanowienia umownego sankcja przeradza się w trwałą jego bezskuteczność, czyli nieważność ab initio. O sankcji bezskuteczności zawieszonej klauzuli abuzywnej można, zatem mówić tylko do momentu, gdy należycie poinformowany konsument podjął decyzję, w rozsądnym czasie od udzielenia mu koniecznej informacji. Zgoda konsumenta usuwa stan bezskuteczności klauzuli pomiędzy kontrahentami, natomiast jej brak (w tym upływ rozsądnego czasu na jej wyartykułowanie) prowadzi do nieważności postanowienia umownego ab initio.
Jeżeli umowa kredytu nie może bez klauzuli abuzywnej dotkniętej bezskutecznością zawieszoną wiązać stron, dzieli ona los tej klauzuli, tzn. jest również dotknięta bezskutecznością zawieszoną. W konsekwencji potwierdzenie takiej klauzuli (przez konsumenta) sprawia nie tylko, że wywiera ona skutki ex tunc, ale powoduje, że także z mocą wsteczną staje się skuteczna cała umowa. W sytuacji natomiast, gdy klauzula abuzywna staje się nieważna (trwale bezskuteczna) wskutek odmowy potwierdzenia lub upływu rozsądnego czasu do jej potwierdzenia – o obowiązywaniu samej umowy decyduje to, czy w jej miejsce mogła wejść (i skutecznie weszła) regulacja zastępcza wynikająca z ustawy lub określona przez sąd. Brak możliwości utrzymania umowy przez zastosowanie regulacji zastępczej skutecznej ex tunc sprawia, że umowa staje się nieważna (definitywnie bezskuteczna).
Nie zachodzi, zatem in casu sprzeczność wnioskowania Sądu Okręgowego (podzielonego przez Sąd meritum) z wnioskami wynikającymi z omawianej uchwały Sądu Najwyższego, co do nieważności umowy kredytowej stron wskutek wyeliminowania z jej treści klauzul abuzywnych, gdyż strona powodowa (konsument) wyraźnie, świadomie i w wolny sposób nie wyraziła zgody na ich stosowanie, a jak wskazywano uprzednio, orzecznictwo TSUE nie pozwala w takich sytuacjach na określanie przez sąd żadnych regulacji zastępczych.
Nie budzi sporu, że stwierdzenie nieważności umowy kredytowej rodzi kwestię rozliczenia się jej stron i powszechnie w judykaturze sądów powszechnych oraz Sądu Najwyższego przyjmuje się, że podstawę prawną rozliczeń powinien stanowić reżim zwrotu nienależnego świadczenia (art. 410 § 2 k.c.), a jedynie kontrowersje wzbudzała kwestia, czy winno to nastąpić przez zastosowanie teorii salda, czy teorii dwóch kondykcji (jak w zaskarżonym wyroku). Sąd Apelacyjny rozpoznający sprawę przychyla się do stanowiska wyrażonego w wyroku SN z 11.12.2019 r. (V CSK 382/18), potwierdzonego w uchwale tego sądu z dnia 16.02.2021 r. (III CZP 11/20 OSNC 2021/6/40), że in casu wzajemne rozliczenia stron nieważnej umowy o kredyt indeksowany do CHF winny nastąpić w oparciu o drugą z przywołanych teorii zwłaszcza, że niepodzielnie funkcjonuje ona w doktrynie, jak również przeważa w orzecznictwie sądów powszechnych. Przykładowo Sąd Apelacyjny w Lublinie w wyroku z dnia 18.05.2020 r. (I AGa 57/20) wskazał, że sam fakt spełnienia [nienależnego świadczenia] uzasadnia roszczenie kondykcyjne i w takim przypadku nie zachodzi potrzeba badania w procesie (wg teorii salda) czy i w jakim zakresie spełnione świadczenie wzbogaciło osobę na rzecz której świadczono (accipiensa) oraz czy majątek świadczącego (solvensa) uległ zmniejszeniu, przy czym uzyskanie nienależnego świadczenia samoistnie wypełnia przesłankę powstania wzbogacenia, a spełnienie świadczenia – przesłankę zubożenia, bezpośrednio rodząc roszczenie zwrotne bez względu na to, czy świadczący jest równolegle dłużnikiem accipensa. W przypadku nieważności umowy, zgodnie z którą strony świadczyły sobie wzajemnie, obowiązek zwrotu świadczeń nienależnych obciąża obu kontrahentów i nie dojdzie do „zachwiania równowagi stron”.
Brak jest podstaw do przyjęcia w sprawie, jak czyni to apelujący, że świadczenie przez stronę powodową na rzecz banku w wykonaniu nieważnej umowy kredytowej czyniło zadość zasadom współżycia społecznego (art. 411 pkt 2 k.c.). W doktrynie prawa cywilnego wskazuje się zasadnie (por. red. A.Kidyba „Kodeks cywilny. Komentarz. Zobowiązania. Część ogólna. Tom III”, 2010 r., s. 334, t. 18, 20), że we wskazanym przepisie wyłączono kondykcję w odniesieniu do „słusznego świadczenia”. O słusznym świadczeniu mówimy zaś wówczas, gdy podmiot mający silniejszą pozycję społeczną, ekonomiczną, osobistą lub rodzinną dokonuje świadczenia po to, by kompensować niedogodności odniesione przez osobę od niego zależną, przy czym nie muszą to być niedogodności spowodowane przez ten silniejszy podmiot (por. także wyroki SN z 17.02.2000 r. I PKN 537/99 OSNP 2001/14/461 i z 26.09.2000 r. I PKN 42/00 OSNP 2002/8/188). Świadczenia strony powodowej w wykonaniu umowy kredytu uznanej za nieważną nie wypełniają kryteriów „słusznego świadczenia” i żądanie ich zwrotu nie narusza art. 411 pkt 2 k.c.
Roszczenie oparte na normie art. 405 k.c. jest roszczeniem bezterminowym, zatem staje się wymagalne z chwilą wezwania dłużnika na podstawie art. 455 k.c. Oczywistym jest, że dłużnik może nie zgadzać się ze stanowiskiem wzywającego i kwestionować istnienie swego długu, ale w przypadku niezasadności obrony popada w zwłokę ze skutkami wynikającymi z art. 481 k.c. Stwierdzenie nieistnienia stosunku prawnego wynikającego z nieważnej umowy stron miało charakter deklaratoryjny, a przypomnieć należy, że jeszcze przed wszczęciem procesu strona powodowa jednoznacznie zamanifestowała pozwanemu swoją wolę, co do braku zgody utrzymania wobec niej skutków nieważnej umowy kredytowej zawierającej abuzywne postanowienia. Tym samym, z chwilą otrzymania wezwania do zapłaty pozwany musiał liczyć się z tym, że roszczenie majątkowe konsumenta jest zasadne, a brak spełnienia go w terminie zakreślonym w wezwaniu skutkuje powstaniem roszczenia akcesoryjnego.
Sąd Apelacyjny podziela zarazem stanowisko wyrażone w cytowanej uprzednio uchwale Sądu Najwyższego z 7.05.2021 r., odwołującej się do stanowiska TSUE w przedmiocie wymagalności kondykcyjnych roszczeń kredytobiorców, natomiast nie znajduje podstaw do formalistycznego ujmowania kwestii oświadczenia konsumenta, co do świadomości skutków ewentualnego unieważnienia umowy i braku woli dalszego jej utrzymywania z postanowieniami abuzywnymi. Istotnie TSUE wskazał na celowość wyraźnego pouczenia konsumenta o tych skutkach przez Sąd, ale nie oznacza to wcale, że konsument uzyskujący stosowne, pełne informacje i pouczenia przed wszczęciem postępowania sądowego, np. w drodze pomocy prawnej od podmiotu jej udzielającego zgodnie z prawem krajowym, będąc świadomym skutków swoich czynności, nie mógłby złożyć skutecznego oświadczenia przedsiębiorcy o braku zgody na stosowanie w umowie postanowień abuzywnych, a tym samym o jej nieważności – w dowolny sposób, np. poprzez uzasadnienie żądania restytucyjnego ( nota bene teza o „prawnokształtującym” oświadczeniu konsumenta złożonym wyłącznie w obecności Sądu, po uprzednim pouczeniu go przez Sąd, zawiera założenie nieartykułowane przez TSUE, że jedyną drogą rozwiązania sporu konsumenta z przedsiębiorcą jest wszczęcie procesu sądowego i wykluczone są pozasądowe sposoby rozwiązania sporu – wnioskowanie ad absurdum). Sąd Apelacyjny nie widzi również żadnych prawnych przeszkód, by w imieniu takiego konsumenta stosowne oświadczenie złożył pełnomocnik materialnoprawny. Brak jest również dostatecznych podstaw do wykluczenia stosowania domniemań faktycznych przy ocenie oświadczeń woli konsumenta, które mogą być np. zawarte w uzasadnieniu jego roszczeń o zwrot świadczeń nienależnych, z powołaniem się na nieważność umowy, z powodu zastosowania w jej treści klauzul niedozwolonych. Jak się wydaje, wskazanie TSUE dotyczy tych przypadków, gdy w okolicznościach danej sprawy Sąd rozpoznający spór konsumenta z przedsiębiorcą (oraz przedsiębiorca) mogą mieć uzasadnione obiektywnie podstawy do powzięcia wątpliwości, co do pełnej świadomości konsumenta skutków ewentualnego unieważnienia umowy, zwłaszcza w tych drastycznych przypadkach, gdy roszczenie restytucyjne przedsiębiorcy znacząco przewyższałoby roszczenie konsumenta. Sąd Apelacyjny zważył zatem, że słuszne jest powyższe stanowisko, o ile kwestię powstania i wymagalności świadczeń stron wiąże wyłącznie z dniem, w którym należycie poinformowany konsument, w rozsądnym czasie od udzielenia mu koniecznej informacji podjął decyzję (lub z dniem, w którym mógł już podjąć taką decyzję) w przedmiocie braku sanowania niedozwolonych postanowień umownych (tak SN w cytowanej uchwale z 7.05.2021 r. III CZP 6/21) i nie podziela niekiedy wyrażanego stanowiska, że dniem powstania i wymagalności roszczeń kondykcyjnych stron nieważnej umowy jest dzień wyrokowania przez sąd powszechny w przedmiocie tej nieważności (tak np. SA w Białymstoku w wyroku z 15.10.2021 r. I ACa 635/19).
Obowiązkiem interpretatora jest prowadzenie procesu egzegezy przepisu w taki sposób, aby jej wynik gwarantował spójność i uporządkowanie całego systemu prawa. Postulat spójności systemu prawa jest konsekwencją oparcia go o pewne wspólne wartości, które znajdują wyraz w zasadach prawnych będących fundamentem porządku prawnego. Jedną z nich jest ochrona prawa i wolności jednostki – w tym praw konsumenta, która ze względu na istniejące możliwości faktyczne i prawne gwarantuje jak najpełniejszą realizację danego prawa. Konsekwencją jest dyrektywa interpretacyjna „życzliwej interpretacji przepisów odnoszących się do prawa wolności jednostki”. W rozpoznawanej sprawie apelant dokonując wykładni postanowień dyrektywy postąpił dokładnie odwrotnie i poza sporem pozostaje kwestia, że przyjęcie poglądu artykułowanego w apelacji a limine wykluczałoby w szerokim zakresie ochronę praw konsumentów – wbrew woli wspólnotowego prawodawcy (wyrok TSUE z 15.06.2023 r. C-520/21).
W tym stanie rzeczy, na podstawie powołanych przepisów oraz art. 385 k.p.c., Sąd Apelacyjny orzekł jak w pkt I sentencji.
Na uwzględnienie zasługiwało zażalenie powódki, prowadząc do zmiany zaskarżonego postanowienia o kosztach procesu.
Nie budzi sporu, że w dacie wytoczenia powództwa (13.04.2021 r.) powódka spłaciła już na rzecz pozwanego kwotę przewyższającą kwotę udzielonego kapitału, ale nie pokrywającą całości jej zadłużenia wyliczanego przez bank w oparciu o postanowienia umowne, kontrahent powódki konsekwentnie wywodził związanie stron umową z 2008 r. ( vide pismo z 30.12.2020 r., k. 42), a powódka była zmuszona do utrzymywania zabezpieczenia rzeczowego umowy (hipoteki). Miała, zatem interes prawny, w rozumieniu art. 189 k.p.c., w domaganiu się ustalenia nieistnienia stosunku prawnego z umowy, której ważność kontestowała. Przysługiwało jej dalej idące roszczenie o zapłatę, ale wyłącznie w odniesieniu do świadczeń już spełnionych, przy czym podstawą tego roszczenia było to samo twierdzenie strony o nieważności kontraktu stron. Pozwany konsekwentnie nie uznawał powództwa, zatem nawet uwzględnienie roszczenia o zapłatę nie prowadziłoby do definitywnego zakończenia sporu między stronami, co do dalszych świadczeń strony powodowej.
Już po złożeniu odpowiedzi na pozew przez pozwanego z dnia 5.07.2021 r. (data stempla pocztowego), w dniu 12.11.2021 r. powódka spłaciła całość kwoty żądanej przez kredytodawcę w świetle umowy stron i pismem z dnia 7.07.2022 r. zmieniła powództwo w sprawie w ten sposób, że domagała się już wyłącznie zwrotu całości świadczonej nienależnie kwoty 318550,41 zł z odsetkami ustawowymi za opóźnienie, z powołaniem się na nieważność umowy kredytowej.
Sąd Okręgowy przyjmując, że opisane stanowisko strony zawiera dorozumiane cofnięcie powództwa w sprawie „o ustalenie”, umorzył w tym zakresie postępowanie oraz uznał, że w zakresie orzekania o kosztach procesu koniecznym było stwierdzenie, że powódka utrzymała się końcowo tylko z częścią swego pierwotnego żądania, odpowiadającą części, co do której wyrokowanie okazało się zbędne i na podstawie art. 100 k.p.c. zniósł między stronami koszty procesu.
Zasadnie zarzuca żaląca, że takie rozstrzygnięcie w realiach niniejszej sprawy było wadliwe i naruszało art. 100 k.p.c. w zw. z art. 203 § 2 k.p.c.
W świetle art. 203 § 2 k.p.c. zasadą jest, że w wypadku cofnięcia pozwu obowiązek zwrotu kosztów procesu na rzecz pozwanego, na jego żądanie, obciąża powoda bez względu na przyczynę cofnięcia (por. orzecz. SN z 8.01.1959 r. CZ 184/58 RPEiS 1959/4, s. 269). Zarazem jednak konsekwentnie wskazuje się też w judykaturze, a co umknęło Sądowi I instancji, że od wskazanej zasady dopuszczalne, a niekiedy konieczne jest odstępstwo w tych sytuacjach, gdy powód wykaże (jak in casu), że wystąpienie z określonym powództwem było niezbędne dla celowego dochodzenia praw lub celowej obrony, z uwzględnieniem okoliczności istniejących w dacie wytoczenia powództwa i w określonych stanach faktycznych, w rozumieniu przepisów o kosztach procesu, pozwanego należy uznać wówczas za stronę przegrywającą sprawę, mimo późniejszego wycofania się powoda z żądania udzielenia mu sądowej ochrony praw (por. postanowienia SN z: 24.08.2011 r. IV CZ 34/11, 12.04.2012 r. II CZ 208/11, 7.03.2013 r. IV CZ 8/13; postanowienia: SA we Wrocławiu z 29.03.2012 r. I ACz 491/12, SA w Poznaniu z 20.03.2014 r. I ACz 328/14).
W realiach sprawy powódka wystąpiła z roszczeniami niejednorodzajowymi, przy czym jedno z nich (o ustalenie nieważności umowy) stanowiło równocześnie przesłankę drugiego (o zapłatę), w oparciu o tożsame zarzuty i fakty. W toku procesu nie doszło do „prostego” (zwykłego) cofnięcia powództwa w zakresie jednego z roszczeń, ale określony układ faktów prowadził do tego, że w chwili normowanej w art. 316 § 1 k.p.c. strona powodowa nie widziała już możności wykazania interesu prawnego w popieraniu powództwa opartego na normie art. 189 k.p.c. i „w zamian” dokonała zgłoszenia żądania zapłaty dalszej kwoty świadczeń nienależnych, spełnionych po dacie obejmującej pierwotne żądanie zapłaty, w całości podtrzymując argumentację o nieważności umowy stron. Końcowo Sąd Okręgowy w całości uwzględnił żądanie zapłaty kwoty świadczeń spełnionych prze powódkę, podzielając jej twierdzenia o nieważności umowy z 2008 r.
W takim przypadku, mimo odpadnięcia w toku procesu podstawy faktycznej dla żądania „ustalenia”, ale z jednoczesnym utrzymaniem tej podstawy rozstrzyganej przesłankowo w nowo zgłoszonym powództwie o zapłatę zasadnym jest stwierdzenie, że w chwili wytoczenia powództwa o ustalenie, wystąpienie z takim żądaniem przez powódkę było niezbędne dla celowego dochodzenia przez nią obrony swych praw i takie żądanie było zasadnie podtrzymywane w toku całego procesu tyle, że od chwili spłaty całości kwoty wymaganej przez drugą stronę, jako przesłanka zmienionego powództwa. De facto przez cały czas trwania procesu powódka podtrzymywała swoje żądanie ustalenia nieważności umowy stron i okazało się ono końcowo zasadne, prowadząc jedynie do skutków zmienionych przez stronę powodową w toku procesu. Tym nie mniej, wyrok zasądzający kwotę wynikającą ze zmienionego powództwa „o zapłatę” w pełni odpowiadał interesowi prawnemu powódki z chwili wytoczenia powództwa zwłaszcza, że strona procesu nie miała żadnego wpływu na czas jego trwania i w chwili inicjowania postępowania sądowego nie mogła antycypować jego długotrwałości oddziałującej na zasadność roszczenia.
W ocenie Sądu Apelacyjnego sytuacja procesowa zaistniała w sprawie wykazuje duże podobieństwo do stanów faktycznych występujących w toku rozpoznawania powództw przeciwegzekucyjnych z art. 840 k.p.c. W judykaturze i doktrynie prawa przyjmuje się jednolicie, że powód nie może już skutecznie zwalczyć tytułu wykonawczego w części, w jakiej został on zrealizowany w toku trwającego procesu i taki element faktyczny skutkuje tym, że w miejsce żądania pozbawienia wykonalności tytułu wykonawczego, w toczącym się procesie cywilnym aktualizuje się możność zamiennego żądania zapłaty [zwrotu] wyegzekwowanej kwoty i wyartykułowanie takiej woli przez powoda nie prowadzi do zmiany przedmiotu pierwotnego procesu w rozumieniu art. 203 k.p.c., w tym także w rozumieniu przepisów o kosztach procesu (por. orzeczenia SN z 22.05.1936 r. C.III 1282/34 Zb.Urz. 1937/10/346, z 6.02.1937 r. C.II 2424/36 Zb.Urz. 1937/10/337).
Przypomnieć także należy, że nawet przy braku podstaw do odstąpienia od zasady z art. 203 § 2 k.p.c., w przypadku częściowego cofnięcia powództwa, stosownie do art. 100 zd. 1 k.p.c. koszty procesu winny być stosunkowo rozdzielone w proporcji, jaka wynika z porównania sumy zasądzonej od pozwanego na rzecz powoda do sumy przez niego żądanej (por. wyrok SA w Białymstoku z 9.01.2013 r. I ACa 711/12), a zaskarżone rozstrzygnięcie Sadu I instancji nie czyni zadość temu warunkowi.
Konkludując, w realiach sprawy koniecznym było przyjęcie, że mimo formalnego wyłącznie cofnięcia powództwa „o ustalenie”, nie ziściły się podstawy do przyznania pozwanemu zwrotu kosztów procesu w jakiejkolwiek części zwłaszcza, że przy wskazanej w pozwie i niezakwestionowanej przez pozwanego wartości przedmiotu sporu 235063 zł, Sąd I instancji zasądził końcowo kwotę 235 062,19 zł dochodzoną od samego początku przez powódkę w niniejszej sprawie oraz kwotę objętą rozszerzonym powództwem, oddalając jedynie – co wynika z uzasadnienia wyroku - roszczenie akcesoryjne w niewielkim zakresie i na podstawie art. 100 zd. 2 k.p.c. w zw. z art. 99 k.p.c. na rzecz powódki należało zasądzić poniesione koszty procesu: 1000 zł opłaty od pozwu, 17 zł opłaty skarbowej od dokumentu pełnomocnictwa, 10800 zł wynagrodzenia pełnomocnika (§ 2 pkt 7 Rozporządzenia Ministra Sprawiedliwości z dnia 22 października 2015 r. w sprawie opłat za czynności radców prawnych (t.j. Dz. U. z 2018 r., poz. 265).
Z tych względów, na podstawie art. 386 § 1 k.p.c. w zw. z art. 397 § 3 k.p.c. orzeczono, jak w punkcie II.
W toku postępowania apelacyjnego pozwany podniósł zarzut prawa zatrzymania świadczeń spełnionych przez powodów.
Zarzut ten nie zasługiwał na uwzględnienie.
Sąd Apelacyjny uznaje, że taki zarzut procesowy może być zgłoszony na każdym etapie postępowania (wyrok SN z 26.06.2003 r. V CKN 417/01).
Zgodnie z art. 496 k.c. w zw. z art. 497 k.c. w przypadku umowy nieważnej ex tunc, każdej ze stron mających dokonać zwrotu świadczeń wzajemnych przysługuje prawo zatrzymania, dopóki druga strona nie zaoferuje zwrotu otrzymanego świadczenia lub nie zabezpieczy roszczenia o zwrot.
Sąd aquem rozpoznający niniejszą sprawę ma świadomość istnienia linii orzeczniczej, że zarzut zatrzymania może być zgłoszony w tzw. „sprawach frankowych”, w których kredytobiorcy zgłaszają żądania zapłaty z przesłankowym powołaniem się na nieważność zawartej umowy z bankiem (tak też SN w wyroku z 11.12.2019 r. V CSK 382/18, uchwale z 16.02.2021 r. III CZP 11/20; por. uchwała SN z 20.11.2015 r. III CZP 83/15 BSN 2015/11, s. 12), jak również dopuszczającej realizację prawa zatrzymania poprzez złożenie stosownego zarzutu procesowego i możność zgłoszenia tegoż zarzutu „z ostrożności procesowej” na wypadek niekorzystnego wyroku dla zgłaszającej strony (por. wyrok SN z 22.11.1969 r. I CR 538/60; uchwała SN z 25.07.2019 r. III CZP 18/19; przeciwnie – jak się wydaje – wyrok SN z 17.03.2022 r. II CSKP 474/22).
Należy w tym miejscu wskazać dodatkowo, że w przeciwieństwie do zarzutu potrącenia, zarzut zatrzymania dla swej skuteczności nie wymaga, by roszczenie przysługujące dłużnikowi i stanowiące podstawę zarzutu było wymagalne. Wprost wynika to z odmiennego brzmienia artykułów 496 i 498 k.c., co w świetle domniemania „racjonalnego prawodawcy” nie może być pomijane, ale także odmiennych celów związanych z realizacją wskazanych zarzutów (zarzut zatrzymania – zabezpieczenie roszczenia dłużnika; zarzut potrącenia – realizacja roszczenia dłużnika).
In casu zarzut pozwanego jest bezprzedmiotowy, gdyż przedmiotem postępowania nie była kwestia zwrotu świadczenia nienależnego świadczonego przez powodów, takiego żądania nie zgłosili oni w ogóle.
Tym nie mniej, w realiach sprawy zarzut nie mógłby odnieść zakładanego przez stronę pozwaną skutku nawet wówczas, gdy odnosiłby się do żądania zasądzenia świadczenia na rzecz kredytobiorców.
Po pierwsze, art. 496 k.c. dla skuteczności zarzutu zatrzymania wymaga, by umowa stron była „wzajemna”. W tym miejscu należy, zatem wskazać, że zagadnienie, czy umowa kredytu – jako umowa dwustronnie zobowiązująca i odpłatna – jest umową wzajemną, jest nadal sporne i dotychczas nierozstrzygnięte w doktrynie i judykaturze. Obok przywołanego powyżej stanowiska, równie licznie reprezentowany jest kierunek wprost wykluczający takie stanowisko (por. wyroki SA w Warszawie z: 4.12.2019 r. I ACa 442/18; 23.02.2022 r. I ACa 31/21; 12.05.2022 r. V ACa 624/21; 9.05.2022 r. VI ACa 28/21; 28.04.2022 r. VI ACa 931/21; wyrok SA w Lublinie z 24.10.2022 r. I ACa 6/22). Sąd Apelacyjny rozpoznający sprawę zważył przy tym, że argumentacja przeciwników stanowiska wyrażonego w uchwale Sądu Najwyższego z dnia 16.02.2021 r. (III CZP 11/20) jest na tyle istotna, że kwestia wzajemności umowy kredytowej oczekuje już na definitywne rozstrzygnięcie zarówno przed krajowym Sądem Najwyższym (sprawa III CZP 85/21), jak też przed TSUE (wskutek pytania prejudycjalnego sądu polskiego) zwłaszcza, że przyjęta w przywołanej uchwale Sądu Najwyższego możność rozszerzającej wykładni art. 496 k.c., z odwołaniem do rozumowania a minori ad maius spotkała się z krytyką doktryny prawa. Konkludując, Sąd Apelacyjny w niniejszym składzie, uwzględniając dotychczasowe zgodne stanowisko doktryny i judykatury, że ekwiwalentność świadczeń charakterystyczna dla umów wzajemnych oznacza, że strony spełniają różne świadczenia, ale o ekwiwalentnej wartości uznaje, że brak jest dostatecznych podstaw do przyjęcia, że umowa stron była umową wzajemną. Czynności wzajemnej towarzyszy, bowiem zamiar wymiany różnych dóbr, co a contrario oznacza, że przedmiotem wzajemnych świadczeń umowy wzajemnej nie są nigdy świadczenia identyczne, a różnorodność obu świadczeń jest istotą takiej umowy. Gdyby ustawodawca dopuszczał jednorodzajowość świadczeń kontrahentów, to traciłoby sens użycie przez niego w treści przepisu terminu „ekwiwalentność świadczeń”, skoro nie byłyby one ekwiwalentne, ale wprost identyczne. W niniejszej sprawie, w oparciu o postanowienia umowy kredytu oraz zgodnie z art. 69 ust. 1 pr.bank. pozwany bank zobowiązał się oddać do dyspozycji kredytobiorcy na czas oznaczony w umowie kwotę środków pieniężnych (na oznaczony cel), zaś kredytobiorca zobowiązał się do wykorzystania jej zgodnie z umówionymi warunkami, zwrotu wykorzystanego kredytu wraz z odsetkami, spłaty i zapłaty prowizji. Oznacza to zatem, że kredytobiorca miał zwrócić to samo świadczenie, a nie spełniać inne, równoważne, co oznacza, że niemożliwe jest in casu zastosowanie przepisów art. 496 i 497 k.c. nawet per analogiam (tak też SA w Warszawie w wyroku z 23.02.2022 r. I ACa 31/21). Sąd aquem zważył przy tym, że sama odpłatność umowy nie jest wystarczająca dla przyjęcia jej wzajemnego charakteru, gdyż w ujęciu historycznym zgodnie przyjmowano, że umowy wzajemne maja doprowadzić do wymiany dóbr, czyli są aktami obrotowymi (por. szeroką prezentację dorobku doktryny w: R.Blicharski „Konstrukcja prawna zobowiązań wzajemnych”, Transformacje Prawa Prywatnego 2020/2, s. 31-36; wyrok SA w Warszawie z 20.10.2021 r. I ACa 155/21). W umowie kredytowej bank świadczy umówioną kwotę środków pieniężnych (przenosi na kredytobiorcę własność rzeczy określonych co do rodzaju), zaś kredytobiorca zobowiązuje się wykorzystać ją na cel umówiony i spłacić swoje świadczenie pieniężne (zwrócić kapitał z wynagrodzeniem szeroko rozumianym) w określonym terminie. W doktrynie wskazuje się, zatem, że w przypadku umów wzajemnych nie chodzi o wymianę dóbr w sensie ekonomicznym (wymianę korzyści charakterystyczną dla wszystkich umów odpłatnych) lecz o wymianę w ujęciu jurydycznym ( ibidem, tak też [red.] S.Grzybowski „System prawa cywilnego”, tom III, cz. 2, 1976 r., s. 708 oraz A.Szpunar „O umowie pożyczki”, PiP 1964/7, s. 33). W umowie kredytu przedmiotem świadczenia banku jest kwota kapitału, a przedmiotem świadczenia kredytobiorcy kwota kapitału powiększona o umówioną nadwyżkę. Kapitał świadczony przez bank nie jest, zatem wymieniany na inne świadczenie i nie zachodzi pomiędzy stronami umowy relacja wymiany dóbr (tak też SA w warszawie z 21.02.2022 r. I ACa 103/21). Gdyby jednak nawet ostatecznie judykatura opowiedziała się za wzajemnością umowy kredytowej, to zarzut zatrzymania zgłaszany przez bank i tak nie mógłby zostać uwzględniony.
Gdyby jednak nawet ostatecznie judykatura opowiedziała się za wzajemnością umowy kredytowej, to zarzut zatrzymania zgłaszany przez bank i tak nie mógłby zostać uwzględniony, co wprost wywodzi się w najnowszym orzecznictwie (por. uzasadnienie przywołanego wyroku SN z 17.03.2022 r. II CSKP 474/22).
Po drugie, bowiem w judykaturze i doktrynie nie budzi wątpliwości, że celem instytucji zatrzymania z art. 496 k.c. jest zabezpieczenie zwrotu spełnionego świadczenia, a nie samo spełnienie świadczenia na rzecz zgłaszającego stosowny zarzut (jak przy zarzucie potrącenia), prawo zatrzymania pełni wyłącznie funkcję zabezpieczającą. W konsekwencji, nie przysługuje prawo zatrzymania (wygasa, lub nigdy nie powstaje), gdy świadczenie strony składającej oświadczenie jest chronione w inny sposób, a w niniejszej sprawie roszczenia majątkowe banku względem kredytobiorców są chronione przez hipotekę nadal wpisaną w księdze wieczystej. Jak wskazuje się w judykaturze uznającej umowę kredytową za umowę wzajemną (por. wyrok SN z 17.03.2022 r. II CSKP 474/22), uwzględnienie zarzutu zatrzymania zgłoszonego w toku procesu oznacza konieczność zawarcia w wyroku stosownego zastrzeżenia, którego brzmienie jest oczywiste przy niejednorodzajowych świadczeniach stron. W sytuacji natomiast, gdy obie strony są zobowiązane do wzajemnego spełnienia świadczeń pieniężnych, w Kodeksie cywilnym ustawodawca przewidział dalej idącą instytucję prawną (czyli wyłączającą instytucję „słabszą”), w postaci potrącenia wzajemnych wierzytelności i ich umorzenia do wysokości wierzytelności niższej. Określona taktyka procesowa banków unikających składania oświadczeń o potrąceniu wierzytelności kondykcyjnych nie może być, zatem aprobowana poprzez uwzględnianie zarzutu zatrzymania, pełniącego inną funkcję w polskim statucie cywilnym.
Po trzecie, bank mógłby hipotetycznie skutecznie podnieść zarzut zatrzymania tylko wtedy, gdy kredytobiorca nie zwrócił mu kapitału w całości i też tylko w zakresie kwoty niespłaconej. Tylko bowiem w takim zakresie można by rozważać istnienie świadczenia na rzecz kredytodawcy, podlegającego spełnieniu w oparciu o zasadę dwóch kondykcji. Innymi słowy, aby bank mógł skutecznie powołać się na prawo zatrzymania w razie stwierdzenia nieważności umowy kredytu musi istnieć po jego stronie wierzytelność w stosunku do kredytobiorcy z tytułu zwrotu kwoty udzielonej mu na podstawie tej umowy (por. uzasadnienie przywołanego wyroku SN z 17.03.2022 r. II CSKP 474/22). Jeśli zaś, jak w niniejszej sprawie, nie wykazano na dzień zamknięcia rozprawy (art. 316 § 1 k.p.c.) że suma zapłaconych rat (świadczeń nienależnych strony powodowej) nie przewyższa kwoty kapitału kredytu (świadczenia nienależnego pozwanej), to nielogiczny jest argument pozwanego, że nie uzyskał on dotychczas należnego mu świadczenia (zwrot kapitału miał już miejsce wcześniej, w określonej kwocie), zatem zastrzeganie w wyroku (do czego prowadzi zarzut zatrzymania) prawa powstrzymania się banku ze spełnieniem swojego świadczenia w całości „do czasu zaofiarowania zwrotu świadczenia wzajemnego” (które już bezspornie nastąpiło wcześniej co najmniej w przeważającej części) jest całkowicie bezprzedmiotowe, nie istnieje wierzytelność po stronie banku podlegająca zabezpieczeniu we wnioskowany sposób.
Po czwarte, przyjęcie dopuszczalności zarzutu zatrzymania w umowach kredytowych z konsumentami stałoby w sprzeczności z ochroną praw kredytobiorcy, jako konsumenta, gwarantowaną przez przepisy unijne. Zgodnie z wyrokami TSUE w sprawach C-154/15 i C-407/18 przepisy krajowe muszą być wykładane w taki sposób, by zapewnić skuteczność prawa europejskiego wynikającego z Dyrektywy Nr 93/13. Tymczasem, konsekwencją stosowania zarzutu zatrzymania w tzw. sprawach frankowych jest - co oczywiste – istotne skomplikowanie rozliczeń między stronami nieważnej umowy w powszechnie występującym stanie faktycznym, w którym banki nie chcą świadomie składać oświadczeń o potrąceniu roszczeń opartych na teorii dwóch kondykcji. Konsument, zarówno ten, który nie dokonał „nadpłaty” ponad otrzymaną kwotę kapitału, jak też ten, który stosowną kwotę dawno bankowi zwrócił, nie będzie mógł otrzymać od banku zasądzonych na jego rzecz środków pieniężnych w jakiejkolwiek części, dopóki nie zaoferuje jednoczesnego (kolejnego!) zwrotu kwoty (znacznej w aspekcie ekonomicznym!) otrzymanego kapitału (która i tak, po skutecznym jej zaoferowaniu bankowi, następnie musiałaby być zwrócona kredytobiorcy z uwagi na fakt, że już uprzednio kwotę kapitału zwrócił on bankowi). Tym samym, pomimo obowiązywania w polskim porządku prawnym teorii dwóch kondykcji, skutki uwzględnienia zarzutu zatrzymania dla kredytobiorcy będą niemal identyczne, jak przy zastosowaniu teorii salda, a należy przypomnieć, że teorię salda przy świadczeniach nienależnych wyklucza kategorycznie również ta część judykatury, która opowiada się za zastosowaniem w omawianych przypadkach prawa zatrzymania. W konsekwencji, nakazana przywołanym orzecznictwem TSUE wykładnia art. 496 k.c. również kategorycznie wyklucza możność zastosowania przez bank prawa zatrzymania w
W pkt III sentencji, na podstawie art. 98 § 1, 1 1 i 3 k.p.c., art. 99 k.p.c., art. 391 § 1 k.p.c. oraz art. 108 § 1 k.p.c., Sąd Apelacyjny zasądził od pozwanego na rzecz powódki zwrot kosztów postępowania apelacyjnego, obejmujących wynagrodzenie pełnomocnika w osobie radcy prawnego, należne w kwocie 8100 zł na podstawie § 2 pkt 7 w związku z § 10 ust. 1 pkt 2 Rozporządzenia Ministra Sprawiedliwości z dnia 22 października 2015 r. w sprawie opłat za czynności radców prawnych (t.j. Dz. U. z 2018 r., poz. 265) oraz zwrot kosztów postępowania zażaleniowego obejmujących opłatę w kwocie 150 zł i wynagrodzenie pełnomocnika w osobie radcy prawnego, należne w kwocie 1800 zł na podstawie § 2 pkt 5 w związku z § 10 ust. 2 pkt 2 Rozporządzenia Ministra Sprawiedliwości z dnia 22 października 2015 r. w sprawie opłat za czynności radców prawnych (t.j. Dz. U. z 2018 r., poz. 265).
Podmiot udostępniający informację: Sąd Apelacyjny w Lublinie
Osoba, która wytworzyła informację: Mariusz Tchórzewski
Data wytworzenia informacji: