I ACa 405/22 - wyrok z uzasadnieniem Sąd Apelacyjny w Gdańsku z 2023-03-08

Sygn. akt: I ACa 405/22

WYROK

W IMIENIU RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ

Dnia 8 marca 2023 r.

Sąd Apelacyjny w Gdańsku I Wydział Cywilny

w składzie:

Przewodniczący: SSA Marek Machnij

Protokolant: sek. sąd. Przemysław Juzwiszin

po rozpoznaniu w dniu 8 marca 2023 r. w Gdańsku

na rozprawie

sprawy z powództwa W. F.

przeciwko (...) Bank Spółce Akcyjnej w przymusowej restrukturyzacji z siedzibą w W.

o ustalenie i zapłatę ewentualnie o zapłatę

na skutek apelacji pozwanego

od wyroku Sądu Okręgowego w Gdańsku

z dnia 17 grudnia 2021 r. sygn. akt I C 455/20

1) prostuje oznaczenie przedmiotu sporu w sentencji zaskarżonego wyroku przez dodanie po słowie „zapłatę” słów „ewentualnie o zapłatę”,

2) oddala apelację,

3) zasądza od pozwanego na rzecz powoda kwotę 4.050 zł (cztery tysiące pięćdziesiąt złotych) tytułem zwrotu kosztów postępowania apelacyjnego z odsetkami ustawowymi za opóźnienie od dnia uprawomocnienia się orzeczenia o tych kosztach do dnia zapłaty.

Na oryginale właściwy podpis.

Sygn. akt: I ACa 405/22

UZASADNIENIE

Powód W. F. wniósł o zasądzenie od pozwanego (...) Bank Spółki Akcyjnej w W. kwoty 38.441 zł oraz kwoty 10.305,57 CHF – w obu przypadkach z odsetkami ustawowymi za opóźnienie od dnia 22 sierpnia 2019 r. do dnia zapłaty – tytułem zwrotu nienależnych świadczeń w postaci rat kapitałowo – odsetkowych, spełnionych przez niego na rzecz pozwanego w okresie od dnia 22 kwietnia 2010 r. do dnia 26 marca 2014 r. na podstawie bezwzględnie nieważnej umowy kredytu nr (...), sporządzonej w dniu 30 czerwca 2008 r. Ewentualnie domagał się zasądzenia od pozwanego na jego rzecz kwoty 80.622,19 zł z odsetkami ustawowymi za opóźnienie od dnia 22 sierpnia 2019 r. do dnia zapłaty tytułem zwrotu nienależnych świadczeń wynikających z płacenia zawyżonych rat odsetkowo – kapitałowych z uwagi za posłużenie się przez pozwanego w umowie niedozwolonymi postanowieniami, dotyczącymi indeksacji kredytu kursem franka szwajcarskiego.

Pozwany wniósł o oddalenie powództwa, kwestionując je co do zasady i co do wysokości oraz zaprzeczając, aby zawarta między stronami umowa kredytu zawierała jakiekolwiek postanowienia sprzeczne z prawem, zasadami współżycia społecznego lub abuzywne. Ponadto zgłosił zarzut przedawnienia roszczeń powoda spełnionych w okresie wcześniejszym niż trzy lata przed wniesieniem pozwu.

W piśmie procesowym z dnia 4 lutego 2021 r. powód rozszerzył powództwo, domagając się dodatkowo zasądzenia od pozwanego kwot 739,01 zł i 27.273 CHF z odsetkami ustawowymi od dnia 22 sierpnia 2019 r. do dnia zapłaty tytułem zwrotu dalszych nienależnych świadczeń uiszczonych w okresie od 30 kwietnia 2014 r. do dnia 26 kwietnia 2019 r. oraz wniósł o ustalenie nieistnienia między stronami stosunku prawnego mającego wynikać z nieważnej umowy kredytu. Ponadto wystąpił z dodatkowym roszczeniem ewentualnym o zapłatę kwot 16.511,51 zł i 37.578,57 CHF z tytułu nadpłat uiszczonych nienależnie na podstawie abuzywnych postanowień umowy kredytu.

Pozwany wniósł o oddalenie również zmienionego powództwa.

Sąd Okręgowy w Gdańsku wyrokiem z dnia 17 grudnia 2021 r. ustalił, że nie istnieje między stronami stosunek prawny kredytu w związku z tym, że umowa kredytu hipotecznego nr (...), zawarta w dniu 30 czerwca 2008 r. przez powoda z (...) Bank S.A. w W. (poprzednikiem prawnym pozwanego), jest nieważna, zasądził od pozwanego na rzecz powoda kwoty: 39.180,01 zł i 37.578,57 CHF – w obu przypadkach z odsetkami ustawowymi za opóźnienie od dnia 22 sierpnia 2019 r. do dnia zapłaty oraz zasądził od pozwanego na rzecz powoda kwotę 6.417 zł z ustawowymi odsetkami za opóźnienie tytułem zwrotu kosztów procesu.

W uzasadnieniu wyroku Sąd Okręgowy przedstawił ustalenia faktyczne, dotyczące okoliczności, w jakich doszło do zawarcia między powodem a pozwanym, działającym wówczas pod (...) Bank S.A., umowy kredytu hipotecznego nr (...) z dnia 1 lipca 2008 r. w kwocie 179.894,74 zł oraz jej treści (w tym zasad jego indeksowania kursem CHF i złożonych przez powoda oświadczeń o akceptacji związanego z nią ryzyku), a także jej wykonania przez obie strony, w szczególności sposobu wypłaty kwoty kredytu przez bank i sposobu jego spłaty przez powoda oraz wysokości spłat dokonanych przez niego na rzecz banku.

Wyjaśnił ponadto, na podstawie jakich dowodów ustalił powyższe okoliczności oraz w jaki sposób ocenił wiarygodność i moc dowodową poszczególnych dowodów, a także z jakich przyczyn oddalił wnioski dowodowe stron o dopuszczenie opinii biegłego oraz z przedłożonych przez obie strony dokumentów, takich jak artykuły prasowe, opracowania eksperckie, opinie prawne i wydruki orzeczeń, które miały popierać stanowisko i argumentację stron.

Następnie Sąd Okręgowy wskazał, że w jego ocenie na uwzględnienie zasługiwało powództwo główne o ustalenie nieważności całej umowy kredytowej i o zapłatę. Z rozważań prawnych tego Sądu wynika, że oceny zasadności żądania powodów dokonał w pierwszej kolejności na podstawie art. 385 1 k.c. oraz art. 410 k.c., uz-nając, że w rozstrzyganej sprawie zostały spełnione wszystkie omówione przez niego dokładnie i obszernie przesłanki stwierdzenia abuzywności postanowień umownych, regulujących wprowadzony do przedmiotowej umowy mechanizm indeksacji świadczeń stron za pomocą kursu CHF, co skutkowało koniecznością wyeliminowania tych postanowień z umowy, a wobec braku możliwości ich zastąpienia w inny sposób, doprowadziło do nieważności tej umowy w całości, a tym samym skutkowało zasadnością żądania zwrotu spełnionych na jej podstawie przez powoda świadczeń jako mających charakter nienależny.

W szczególności uznał, że umowa została zawarta na podstawie stosowanego przez bank wzorca umownego, w związku z czym powód co do zasady nie miał możliwości negocjacji jej postanowień. Była to umowa kredytu indeksowanego do waluty obcej, która miała w istocie charakter kredytu złotowego, który był następnie przeliczany – przy wypłacie i spłacie – przy zastosowaniu kursów CHF, ustalanych jednostronnie i dowolnie przez bank na podstawie postanowień umownych, które nie pozwalały jednoznacznie na ustalenie wysokości zobowiązania powoda, mimo że dotyczyło to określenia głównych obowiązków stron. Jednocześnie uznał, że mechanizm indeksacji mógłby zostać zaakceptowany, gdyby jego zasady zostały określone w oparciu jednoznaczne i obiektywne kryteria. Jednak w tym przypadku kursy CHF były ustalane przez bank na podstawie jedynie bardzo ogólnych zasad, które nie określały precyzyjnie podstaw ich ustalania i nie pozwalały skontrolować prawidłowości ich ustalania. W związku z tym kredytobiorcę obciążało ryzyko całkowicie dowolnego ustalania tych kursów, co ma szczególnie istotne znaczenie z uwagi na to, że skutki tego ryzyka rozciągały się na okres kilkudziesięciu lat obowiązywania umowy. Wobec tego te postanowienia były sprzeczne z dobrymi obyczajami i rażąco naruszały interesy konsumenta. Sąd dodał, że stanowiska co do niedozwolonego charakteru postanowień umownych, określających sposób wyliczania kursów CHF, nie zmieniło wejście w życie ustawy z dnia 29 lipca 2011 r. o zmianie ustawy – Prawo bankowe oraz niektórych innych ustaw (Dz. U. z 2011 r., Nr 165, poz. 984, powoływanej dalej jako „ustawa antyspreadowa”), ponieważ nie wykluczyła ona badania umów kredytu pod kątem abuzywności.

Niezależnie od powyższego stanowiska abuzywność kwestionowanych postanowień umownych wynika również z tego, że powód został wystawiony na niczym nieograniczone ryzyko związane ze zmiennością kursu walut, wskazując, że nie został on wyczerpująco i należycie pouczony przez bank o skutkach tego ryzyka.

Sąd Okręgowy wyjaśnił następnie, z jakich przyczyn niemożliwe jest zastąpienie abuzywnych postanowień umownych innymi postanowieniami, które umożliwiałyby wykonanie umowy przy zastosowaniu średniego kursu CHF, ogłaszanego przez Narodowy Bank Polski, zwłaszcza w oparciu o przepis art. 358 § 2 k.c. W konsekwencji uznał, że po wyeliminowaniu z tych postanowień z umowy jest ona nieważna w całości na podstawie art. 58 k.c. w zw. z art. 353 1 k.c., ponieważ bez mechanizmu indeksacji nie jest możliwe ustalenie elementów essentialia negotii tej umowy, tj. wysokości kredytu podlegającej spłacie przez powoda.

Ponadto Sąd Okręgowy nie zgodził się z pozwanym, że dochodzone przez powoda żądanie uległo przedawnieniu w jakimkolwiek zakresie.

Powyższy wyrok został zaskarżony w całości apelacją przez pozwanego w oparciu o zarzuty:

I. naruszenia przepisów postępowania, które miało istotny wpływ na treść zaskarżonego rozstrzygnięcia:

1) art. 233 § 1 k.p.c. w zw. z art. 271 1 k.p.c. przez nieprawidłową ocenę zeznań świadka R. D. i stwierdzenie, że nie miały istotnego znaczenia dla rozstrzygnięcia sprawy, podczas gdy były istotne dla rozstrzygnięcia, ponieważ potwierdziły m. in. rynkowy charakter kursów publikowanych w tabelach kursowych banku i brak korzyści banku w związku ze stosowaniem spreadu, brak dowolności pozwanego w ustalaniu tabel kursowych, które powstawały w oparciu o dane pochodzące z rynku międzybankowego z systemu Reuters, co doprowadziło do nieprawidłowych ustaleń faktycznych, a w rezultacie do niezasadnego przekonania o abuzywności spornych postanowień, co skutkowało stwierdzeniem nieważności umowy i zasądzeniem zwrotu rzekomo nienależnych świadczeń na rzecz powoda oraz do niezasadnego stwierdzenia, że wysokość świadczeń powoda nie została określona w umowie, wskutek czego Sąd stwierdził nieważność umowy jako sprzecznej z ustawą,

2) art. 233 § 1 k.p.c. w zw. z art. 299 k.p.c. przez oparcie ustaleń faktycznych na zeznaniach powoda w zakresie, w jakim były one niewiarygodne i sprzeczne z zasadami logiki i doświadczenia życiowego oraz z zeznaniami świadka, dokumentacją kredytową i innymi dokumentami zgromadzonymi w sprawie, co doprowadziło do nieprawidłowych ustaleń faktycznych i skutkowało przekonaniem Sądu pierwszej instancji o abuzywności spornych postanowień i w konsekwencji stwierdzeniem bezpodstawnego wzbogacenia po stronie pozwanego i zasądzeniem zwrot rzekomo nienależnych świadczeń na rzecz powoda,

3) art. 227 k.p.c. w zw. z art. 233 § 1 k.p.c. i art. 327 1 § 1 k.p.c. przez błędną ocenę części dowodów z dokumentów i niepoczynienie na ich podstawie ustaleń faktycznych, co w szczególności dotyczy umowy, aneksu nr (...) do umowy, regulaminu, wniosku kredytowego, oświadczenia kredytobiorcy o wyborze waluty obcej, oświadczenia kredytobiorcy z dnia 1 lipca 2008 r., decyzji kredytowej, wniosków o wypłatę kredytu, dyspozycji uruchomienia kredytu, zestawienia rat i odsetek do umowy, mimo że mają one znaczenie dla rozstrzygnięcia sprawy, ponieważ dowodzą, że bank nie mógł dowolnie kształtować publikowanych kursów CHF/PLN i nie doszło do spełnienia przesłanki braku zgodności z dobrymi obyczajami, a także nie doszło do spełnienia przesłanki rażącego naruszenia interesu konsumenta, do czego Sąd pierwszej instancji nie odniósł się, ustalając nieważność umowy w oparciu o zarzut jej abuzywności i zasądzając zwrot rzekomo nienależnych świadczeń na rzecz powoda,

4) art. 235 2 § 1 pkt 2 i 3 k.p.c. w zw. z art. 227 k.p.c. przez pominięcie dowodów z dokumentów znajdujących się na załączonej do odpowiedzi na pozew płycie CD, a mianowicie:

– artykułu, dotyczącego zniesienia minimalnego kursu wymiany franka szwajcarskiego, opublikowanego pod adresem internetowym: http://biznes.onet.pl/walu- ty/wiadomosci/kurs-franka-szwajcarskiego-ostro-w-gore-po-decyzji- (...),

– „Ocena wpływu na sytuację sektora bankowego i polskiej gospodarki propozycji przewalutowania kredytów mieszkaniowych udzielonych w CHF na PLN według kursu z dnia udzielenia kredytu” Urząd Komisji Nadzoru Finansowego, Warszawa 2013,

– Informacja w zakresie skutków projektu ustawy o sposobach przywrócenia równości stron niektórych umów kredytu i umów pożyczki. Wpływ na instytucje kredytowe, Urząd Komisji Nadzoru Finansowego, W. 2016,

– „Raport UOKIK dotyczący spreadów", wrzesień 2009,

– Stanowisko Prezesa (...) z dnia 16 czerwca 2016 r. wraz z załącznikiem,

– Stanowisko Pierwszego Prezesa SN/Biura Studiów i Analiz SN z dnia 6 września 2016 r.,

– „Biała księga kredytów frankowych w Polsce” opracowana przez (...) Banków (...) w marcu 2015 r.,

– Komunikat KP PiS dotyczący zalecenia Komisji Nadzoru Bankowego, dokument zawarty na stronie: http://old.pis.org.pl/article.php?id=4415

które to dowody miały istotne znaczenie dla rozstrzygnięcia sprawy, ponieważ dowodziły m. in. walutowego charakteru kredytu udzielonego powodowi oraz że nie doszło do spełnienia przesłanki braku zgodności z dobrymi obyczajami ani przesłanki rażącego naruszenia interesu konsumenta, co doprowadziło do błędnego przyjęcia, że umowa powinna zostać uznana za nieważną wskutek abuzywności niektórych jej postanowień,

5) art. 233 § 1 k.p.c. przez dokonanie sprzecznej z zasadami logiki i doświadczenia życiowego dowolnej a nie swobodnej oceny dowodów, pozbawionej wszechstronnego i obiektywnego rozważenia całości materiału dowodowego i wyciągnięcie na tej wadliwej podstawie bezpodstawnych i niezgodnych z rzeczywistym stanem faktycznym wniosków leżących u podstaw wyroku, w szczególności przez:

a) bezpodstawne przyjęcie, że bank miał możliwość dowolnego, arbitralnego ustalania poziomu publikowanych kursów walutowych, podczas gdy:

– umowa zawiera odesłanie do Tabeli Kursów, publikowanej przez bank, która z definicji musi zawierać kursy na poziomie rynkowym, więc stosunek praw-ny między stronami (którego treść wyznacza nie tylko literalna treść umowy), na dzień zawarcia umowy, przewidywał obowiązek ustalania kursów na poziomie rynkowym, a jego treść wykluczała dowolność ustalania kursów przez pozwanego, natomiast samo odesłanie do tabeli kursowej publikowanej przez bank, przedsiębiorcę działającego na rynku regulowanym, podlegającego (również w zakresie publikowania kursów walut) nadzorowi Komisji Nadzoru Finansowego), eliminuje możliwość dowolnego ustalania kursów na potrzeby wykonania umowy, a zatem wykazana przez pozwanego okoliczność braku jego dowolności w zakresie publikowania kursów walut stanowi dowód przemawiający za tezą, że bank, w świetle kwestionowanych postanowień umowy, odsyłających do publikowanej na podstawie określonych przepisów prawa, ustalonych zwyczajów oraz zasad kontrolowanych przez Komisję Nadzoru Finansowego, nie mógł ustalać świadczeń powoda w sposób dowolny, a umowa przewidywała mechanizm ustalenia wysokości świadczeń w przyszłości,

– kursy publikowane w Tabeli Kursów nie były ustalane w sposób dowolny, lecz w oparciu o obiektywne, niezależne od banku dane (m. in. system Thomson Reuters),

– kursy te nie odbiegały od kursów CHF stosowanych przez inne banki komercyjne, prowadzące działalność konkurencyjną, działające na tożsamym rynku,

– metodologia ustalania kursu średniego przez Narodowy Bank Polski jest analogiczna do metodologii stosowanej przez bank przy ustalaniu kursów CHF publikowanych w Tabeli Kursów,

– bank każdorazowo musiał wyznaczać kurs CHF na podstawie niezależnych od niego kursów obowiązujących na rynku międzybankowym w chwili sporządzania Tabeli, tj. o godz. 16.00 każdego dnia roboczego, zaś tak ustalonego kursu, nawet w przypadku niekorzystnych wahań kursów na rynku, nie mógł zmieniać przez cały następny dzień roboczy, co wynikało z materiału dowodowego przedstawionego do sprawy, w szczególności umowy i regulaminu,

– na mocy Aneksu nr (...) z dnia 18 kwietnia 2012 r. strony w sposób jednoznaczny określiły zasady ustalania Tabeli Kursów, za pomocą prostego wzoru matematycznego [kurs ustalany jest na podstawie rynkowego kursu wymiany walut dostępnego w serwisie Reuters w momencie sporządzania TK (tj. o godzinie 16:00), poprzez odjęcie od tego kursu spreadu 7% (przy tworzeniu kursu kupna) albo dodaniu do tego kursu spreadu w wysokości 6%],

– powód od momentu zawarcia umowy miał możliwość dokonywania spłaty kredytu bezpośrednio w CHF,

b) bezpodstawne przyjęcie, że bank nie pouczył powoda w należyty sposób o ryzykach związanych z umową, podczas gdy:

– informacje o ryzyku kursowym były powodowi przekazywane dwutorowo:

■ w formie pisemnej m. in. w § 1 ust. 1 umowy i Oświadczeniu kredytobiorcy o wyborze waluty obcej, w których powodowi zaprezentowano przykład wpływu wahań kursowych i zmiennej stopy procentowej na wysokość raty kredytu, informując go o wpływie wahań kursowych zarówno na wysokość salda zadłużenia, jak i rat kredytu,

■ w formie rozmów z pracownikiem banku, podczas których powodowi zaprezentowano symulacje poziomu rat kredytu oraz poziomu kursów z poprzednich lat, jak również udzielano mu informacji na temat Tabeli Kursów Banku i spreadu, a były to informacje wyczerpujące,

– dokumentacja kredytowa zawiera oświadczenia powoda, złożone po przedstawieniu stosownych materiałów i pouczeń, a treść tych oświadczeń wskazuje na ryzyka związane z umową, w szczególności ryzyko kursowe, a udzielanie szczegółowych pouczeń było obowiązkiem pracowników i prze-dstawicieli (pośredników) banku,

– po otrzymaniu wyczerpujących informacji, w piśmie „Oświadczenie kredytobiorcy o wyborze waluty obcej”, powód oświadczył „po zapoznaniu się z występującym ryzykiem kursowym oraz ryzykiem wynikającym ze zmiennej stopy procentowej wnoszę o udzielenie kredytu indeksowanego do waluty obcej”,

– powodowi na konkretnych wartościach pokazano, jak na wysokość rat wpływać będą potencjalne wahania kursu waluty i poziomu stopy procentowej, pouczając go jednocześnie o tym, że kredyt indeksowany do kursu waluty obcej wiąże się z ryzykiem kursowym,

– świadomość zmienności kursów walut obcych oraz ich nieprzewidywalności jest uważana w polskim społeczeństwie za wiedzę powszechnie znaną, co znajduje potwierdzenie w ugruntowanej linii orzeczniczej,

– w dacie zawarcia umowy powód posiadał kredyt hipoteczny w CHF, co świadczy o tym, że miał już doświadczenie w zawieraniu i spłacie innego kredytu powiązanego z walutą obcą, a zatem miał świadomość wpływu wahań kursu waluty na wysokość salda kredytu i poszczególnych rat spłaty kredytu, więc niewątpliwie posiadał ponadprzeciętną świadomość ryzyka kursowego i zmienności kursów walut obcych, które mają wpływ na sytuację finansową powoda w tak długim okresie,

– osoby występujące po stronie powodowej były osobami dorosłymi w latach dziewięćdziesiątych, kiedy w okresie transformacji zmiany kursów walut podlegały znacznym wahaniom, co świadczy o posiadaniu przez powoda ponadprzeciętnej świadomości ryzyka kursowego,

– informacje udzielone powodowi były zgodne z treścią Rekomendacji S Komisji Nadzoru Finansowego, w szczególności bank poinformował go o potencjalnym wzroście wysokości raty kredytu przy założeniu, że kapitał wzrósłby o 11,21 % oraz przy założeniu wzrostu kursu CHF o wartość z 12 miesięcy poprzedzających symulację,

– w dacie zawarcia umowy nie obowiązywał żaden bezwzględnie obowiązujący przepis prawa, który nakładałby na bank obowiązki informacyjne w tym zakresie,

– fakt informowania kredytobiorców o ryzyku kursowym w ramach standardowej procedury udzielania kredytu potwierdzają zeznania świadka M. J. (1), która zeznała w szczególności „(...) informowaliśmy klientów, że codziennie są inne kursy walut”,

c) bezpodstawne przyjęcie, że sporne klauzule nie podlegały indywidualnym negocjacjom, podczas gdy:

– powód, wypełniając wniosek kredytowy i wskazując kwotę kredytu, jednocześnie zawnioskował o kwotę w PLN oraz wpisał jako walutę kredytu „CHF”, co oznacza, po pierwsze, że negocjowano z pewnością co najmniej te parametry kredytu, jak również, że to z warunków zawnioskowanych przez powoda (kwota w PLN – kredyt w CHF) wynikała konieczność wprowadzenia mechanizmu indeksacji (waloryzacji) do umowy,

– możliwe było zawarcie umowy bez spornych postanowień, ponieważ powód miał zdolność kredytową dla zaciągnięcia zobowiązania w PLN (tj. bez klauzul indeksacyjnych) i zaproponowano mu taką umowę,

– strony indywidualnie uzgodniły treść harmonogramu spłat, stanowiącego załącznik do umowy, w którym wskazana była wysokość kwoty kredytu oraz wartość rat wyrażona w walucie CHF; rzeczywisty wpływ powoda wyrażał się w szczególności w wyborze dnia uruchomienia kredytu, co było równoznaczne z wyborem kursu zastosowanego do przeliczeń (por. § 9 ust. 3 umowy),

d) wyrywkowej ocenie dowodu z Aneksu nr (...) oraz nienadaniu odpowiedniego znaczenia § 3 tego Aneksu, co miało istotny wpływ na rozstrzygnięcie, ponieważ doprowadziło Sąd pierwszej instancji do błędnego wniosku, że zawarcie aneksu, umożliwiającego spłatę kredytu po kursie sprzedaży CHF ustalanym przez NBP, nie ma znaczenia dla oceny spornych klauzul pod kątem ich abuzywności, gdyż wszelkie zdarzenia prawne, które wystąpiły po zawarciu umowy, w szczególności zmiany umowy w drodze aneksów, nie mają wpływu na możliwość uznania ich za niedozwolone klauzule umowne, podczas gdy na mocy w/w aneksu powód dokonywał spłaty po kursie sprzedaży waluty ustalanym przez NBP, więc skorzystał z możliwości wyeliminowania z umowy odwołania do kursu CHF ustalanego przez bank i od daty zawarcia tego aneksu sporne postanowienia, dotyczące indeksacji rat spłaty kredytu po kursie CHF banku, nie miały już zastosowania do stosunku zobowiązaniowego stron (od daty wejścia w życie aneksu powód spłacał kredyt w ogóle bez stosowania rzekomo abuzywnych klauzul, co z kolei miało istotny wpływ na rozstrzygnięcie, ponieważ doprowadziło Sąd pierwszej instancji do przekonania, że klauzule indeksacyjne kształtowały prawa i obowiązki powoda w sposób sprzeczny z dobrymi obyczajami oraz naruszały jego interesy, i to w sposób rażący, co z pewnością traci aktualność po dacie zawarcia aneksu, co doprowadziło w/w Sąd instancji do przekonania, że klauzule indeksacyjne stanowią niedozwolone postanowienia umowne),

e) wyrywkowej ocenie dowodu z umowy oraz nienadaniu odpowiedniego znaczenia § 20 umowy i § 30 regulaminu, regulującemu możliwość przewalutowania kredytu, co miało istotny wpływ na rozstrzygnięcie, ponieważ doprowadziło Sąd pierwszej instancji do błędu w ustaleniach faktycznych polegającego na nieustaleniu w stanie faktycznym istotnego faktu, że powód mógł w każdym czasie przewalutować kredyt, tak więc już w dniu podpisania umowy dysponował istotnym narzędziem kontroli poziomu ryzyka kursowego oraz wysokości kursów ustalanych przez bank, które umożliwia zakończenie ekspozycji na to ryzyko oraz ustalanie kursów przez bank, co z kolei miało istotny wpływ na rozstrzygnięcie, ponieważ doprowadziło Sąd pierwszej instancji do przekonania, że klauzule indeksacyjne kształtowały prawa i obowiązki powoda w sposób sprzeczny z dobrymi obyczajami oraz naruszały jego interesy, i to w sposób rażący, a m. in. na tej podstawie Sąd ten stwierdził nieważność umowy,

f) bezpodstawne przyjęcie, że na powoda zostało przerzucone ryzyko kursowe, podczas gdy:

– był on zabezpieczony przed tym ryzykiem przy pomocy mechanizmów ekonomicznych (każdorazowy wzrost kursu CHF/PLN równoważony był jednoczesnym spadkiem stopy referencyjnej LIBOR, w oparciu o którą oprocentowany był jego kredyt),

– występujący w umowie mechanizm indeksacji premiował powoda, nieograniczone były bowiem jego potencjalne korzyści wynikające z hipotetycznego spadku kursu waluty indeksacji do złotego,

g) wyrywkową i niewszechstronną ocenę dowodu z zeznań świadka M. J., a także pominięcie wynikających z nich istotnych konsekwencji, podczas gdy świadek zeznał m. in. „Klient decydował, w jakiej walucie stara się o kredyt”, „My informowaliśmy klientów, że codziennie są inne kursy walut”, „Zawsze były dwa spotkania przed podpisaniem wniosku. Klient na pierwszy spotkaniu pytał się o kredyty i była przedstawiana kalkulacja. Klienci przychodzili z dokumentami na podpisanie wniosku. Na tym spotkaniu mogła brać udział osoba trzecia (....) Klient miał 14 dni na odstąpienie od kredytu.”, wobec czego stwierdzić należy, że powód był informowany o ryzyku związanym z umową, miał możliwość zapoznania się z jej projektem i jej skonsultowania z dowolnie wybraną przez siebie osobą, a doradca nie odnosił korzyści, a co za tym idzie, nie zachęcał powoda do wyboru kredytu indeksowanego kursem CHF, co miało wpływ na rozstrzygnięcie, ponieważ doprowadziło Sąd pierwszej instancji do bezpodstawnego wniosku, że sporne klauzule nie były indywidualnie uzgodnione oraz były sprzeczne z dobrymi obyczajami i rażąco naruszały interes powoda, w konsekwencji były abuzywne, a m. in. w oparciu o zarzut abuzywności Sąd stwierdził nieważność umowy (jedna z podstaw), względnie że jest ona nieważna jako sprzeczna z ustawą (druga z podstaw) i zasądził zwrot rzekomo nienależnych świadczeń na rzecz powoda,

6) art. 235 2 § 1 pkt 2 k.p.c. w zw. z art. 235 2 § 2 k.p.c., art. 227 k.p.c. i art. 248 § 1 k.p.c. przez pominięcie wniosku pozwanego o zobowiązanie powoda do przedłożenia wcześniejszych umów kredytów i pożyczek wraz z aneksami, podczas gdy przeprowadzenie dowodu z tego dokumentu doprowadziłoby Sąd do uznania, że powód dysponował odpowiednią wiedzą i doświadczeniem w zakresie obsługi i funkcjonowania produktu kredytowego, powiązanego z walutą obcą, a co za tym idzie, posiadał faktyczną i bezpośrednią wiedzę o ryzyku związanym z wyborem takiego produktu, co doprowadziłoby Sąd do konkluzji, że powód, przez zawarciem spornej umowy, był świadomy związanego z nią ryzyka, nawet niezależnie od informacji przekazanych mu przez bank, który konsekwentnie twierdzi, że należycie wypełnił obowiązek informacyjny względem powoda,

7) art. 316 § 1 k.p.c. przez niewzięcie pod uwagę stanu prawnego obowiązującego na dzień zamknięcia rozprawy, a co za tym idzie niezastosowanie przepisu dyspozytywnego w postaci art. 358 § 2 k.c., podczas gdy:

a) jego zastosowanie było obowiązkiem sądu i pozwoliłoby utrzymać umowę w mocy oraz rozliczyć ją w oparciu o uczciwy dla obu stron kurs średni NBP,

b) przy rozstrzyganiu o zgodności umowy z ustawą wziąć należy pod uwagę treść art. 69 ust. 1 i 2 ustawy z dnia 29 sierpnia 1997 r. Prawo bankowe (t. jedn. Dz. U. z 2022 r., poz. 2324 z późn. zm., powoływanej dalej jako „pr. bank.”) w brzmieniu z dnia zamknięcia rozprawy, a nie jedynie zawarcia umowy, jak to niezasadnie postąpił Sąd pierwszej instancji,

c) przy rozstrzyganiu o zasadności zwrotu spłaconych przez powoda rat moż-na zastosować art. 358 § 2 k.c. w brzmieniu aktualnym na dzień zamknięcia rozprawy (tj. z uwzględnieniem nowelizacji ten przepis, która weszła w życie 24 stycznia 2009 r., przewidującej oparcie przeliczeń wartości świadczeń w oparciu o kurs średni NBP), co miało wpływ na rozstrzygnięcie, ponieważ gdyby Sąd zastosował w/w przepis postępowania, nie ustaliłby nieważności umowy i nie uwzględniłby roszczenia powoda o zapłatę i o ustalenie,

II. naruszenia przepisów prawa materialnego:

1) art. 353 1 k.c. przez błędną wykładnię i stwierdzenie, że umowa sprzeciwia się zasadom współżycia społecznego, a w konsekwencji stwierdzenie jej nieważności,

2) art. 58 § 1 k.c. przez niezasadne zastosowanie i stwierdzenie, że umowa stanowiła czynność prawną sprzeczną z ustawą, a w konsekwencji stwierdzenie jej nieważności,

3) art. 385 1 § 1 i 3 k.c. przez błędną wykładnię art. 385 1 § 1 k.c. i niezastosowanie art. 385 1 § 3 k.c., a w konsekwencji bezpodstawne przyjęcie, że sporne klauzule nie były indywidualnie uzgodnione, podczas gdy powód miał rzeczywisty wpływ na te postanowienia w rozumieniu art. 385 1 § 3 k.c.,

4) art. 385 1 § 1 k.c. przez błędną wykładnię i bezpodstawne przyjęcie, że sporne postanowienia spełniają przesłanki abuzywności, w szczególności są niejednoznaczne, sprzeczne z dobrymi obyczajami i rażąco naruszają interes konsumenta,

5) art. 385 1 § 1 i 2 k.c. w zw. z art. 6 ust. 1 Dyrektywy Rady 93/13/EWG z dnia 5 kwietnia 1993 r. w sprawie nieuczciwych warunków w umowach konsumenckich (Dz. Urz. UE.L 1993 Nr 95, str. 29, powoływanej dalej jako „Dyrektywa 93/13”) przez ich niewłaściwe zastosowanie i stwierdzenie abuzywności spornych klauzul oraz konieczności uznania ich za niewiążące, podczas gdy sporne klauzule w kwestionowanym brzmieniu zostały już wyeliminowane ze stosunku prawnego między stronami zgodną wolą stron przez podpisanie stosownego aneksu do umowy,

6) art. 385 1 § 2 k.c. przez jego niezastosowanie i bezpodstawne przyjęcie, że z po-wodu wyeliminowania z treści umowy klauzul indeksacyjnych jest ona nieważna, podczas gdy nawet gdyby stwierdzić bezskuteczność spornych klauzul, powinna ona obowiązywać w pozostałym zakresie,

7) art. 385 1 § 2 k.c. w zw. z art. 6 ust. 1 Dyrektywy 93/13 przez ich niewłaściwe zastosowanie i stwierdzenie upadku umowy bez uprzedniego poinformowania powoda o skutkach takiego rozstrzygnięcia oraz w sytuacji, gdy było to dla niego obiektywnie niekorzystne,

8) art. 65 § 1 i 2 k.c. w zw. z art. 56 k.c. przez ich niezastosowanie i ocenę oś-wiadczeń woli złożonych przez strony umowy wyłącznie na podstawie literalnego brzmienia postanowień umowy, bez wzięcia pod uwagę okoliczności, w których zostały złożone, zasad współżycia społecznego oraz ustalonych zwyczajów, jak również oparcie się na dosłownym brzmieniu umowy bez uwz–ględnienia zgodnego zamiaru stron i celu umowy, a w konsekwencji nieprawidłowe ustalenie, że przewidywała ona możliwość dowolnego ustalania przez bank kursów na potrzeby wyliczenia wysokości rat kredytowych,

9) art. 69 pr. bank. oraz art. 385 1 § 2 k.c., art. 58 § 1 i 2 k.c. i art. 358 § 2 k.c. (wg stanu prawnego na dzień zamknięcia rozprawy) w zw. z art. 3 k.c., art. 6 ust. 1 Dyrektywy 93/13, art. 353 1 k.c., art. 65 § 1 i 2 k.c., art. 5 k.c. i art. 4 ustawy antyspreadowej przez ustalenia nieważności umowy, podczas gdy:

a) sporny kredyt jest szczególnym rodzajem kredytu walutowego, tj. kredytem indeksowanym, w którym bank faktycznie udostępnia kredytobiorcom ustaloną kwotę kredytu w CHF (a wypłaca równowartość tej kwoty w PLN wyłącznie na życzenie kredytobiorcy z uwagi na walutę kredytowanego celu), saldo kredytu określa się w CHF, podobnie jak wysokość rat i którego saldo i poszczególne raty spłaty są wyrażone we franku szwajcarskim i w tej walucie są spłacane, co jest istotą kredytu indeksowanego walutą obcą, czyli rodzaju kredytu powszechnie znanego i stosowanego w ten sam sposób od wielu lat w obrocie bankowym oraz wprost przewidzianym przepisami prawa (w tzw. ustawie antyspreadowej),

b) sposób zastosowania przez bank mechanizmu indeksacji, polegający na stosowaniu w tym celu dwóch różnych kursów CHF, był w pełni uzasadniony; stosowanie kursu kupna CHF do przeliczenia salda kredytu po jego uruchomieniu oraz kursu sprzedaży CHF do przeliczenia wartości poszczególnych rat spłaty kredytu uzasadnione jest faktem, że w przypadku obu tych czynności dochodzi do wymiany waluty (transakcji przewalutowania), odpowiednio odkupienia przez bank CHF od powoda w momencie uruchomienia kredytu oraz sprzedaży CHF powodowi w momencie spłaty rat kredytu z jego rachunku bankowego,

c) nawet przy najbardziej niekorzystnej dla banku interpretacji prawa i faktów istnieje możliwość zastąpienia spornych postanowień umownych przepisami prawa dyspozytywnego, tj. odniesieniem świadczeń do kursu rynkowego (w ramach którego faktycznie umowa była zawarta i wykonywana), ewentualnie do kursu średniego NBP z dat poszczególnych płatności rat spłaty kredytu,

d) Sąd powinien stosować prawo, a nie je tworzyć; tej fundamentalnej zasadzie przeczy dyskrecjonalne stwierdzenie przez Sąd nieważności umowy z 2008 r. tylko dlatego, że pełnomocnik powoda wiele lat później złożył określone oświadczenie co do swoich aktualnych potrzeb, ocen i możliwości finansowych, co nastąpiło z całkowitym pominięciem wykładni, płynącej z zamiaru strony w 2008 r., jej woli w 2008 r., sensu umowy, sytuacji majątkowej powoda w 2008 r. oraz zakazu nadużywania praw podmiotowych i zasad współżycia społecznego,

e) Sąd, stosując sankcję nieważności, naruszył zasadę proporcjonalności i zasadę utrzymania umowy w mocy, które są jednymi z podstawowych zasad prawa cywilnego,

f) Sąd zaniechał kompleksowego rozważenia, czy orzeczenie, którego podstawą jest uznanie umowy za nieważną w całości, nie narusza zasad współżycia społecznego, w szczególności zasady słuszności i pewności obrotu gospodarczego przez zaniechanie rozważenia konsekwencji stwierdzenia nieważności umowy, a także konsekwencji, które unieważnienie tego typu umów może nieść dla pozostałych kredytobiorców (zarówno posiadających kredyty złotowe, jak i walutowe) oraz innych klientów Banku (zwłaszcza posiadających depozyty), a w konsekwencji dla całej gospodarki w Polsce oraz płynności i stabilności systemu bankowego, co jest szeroko komentowane w orzecznictwie polskim i unijnym, a także w raportach publikowanych przez Komisję Nadzoru Finansowego, bowiem zaskarżone orzeczenie uwz–ględnia jedynie interes powoda bez analizy skutków takiego rozstrzygnięcia dla ogółu społeczeństwa, gdyż należy mieć na względzie, że każdy kredyt ma swoje odzwierciedlenie w depozytach ustanowionych w bankach przez osoby trzecie.

10) art. 58 § 1 k.c. w zw. z art. 385 1 § 1 i 2 k.c. oraz art. 6 ust. 1 Dyrektywy 93/13 przez niezasadne stwierdzenie, że umowa jest nieważna, mimo braku pouczenia powoda przez sąd o skutkach abuzywności, podczas gdy, niezależnie od bezpodstawności twierdzeń o abuzywnym charakterze spornych klauzul oraz ewentualnym skutku abuzywności w postaci unieważnienia umowy, stwierdzenie nieważności możliwe jest wyłącznie „po powiadomieniu go przez rzeczony sąd”, „po otrzymaniu informacji od tego sądu”, tak aby ewentualna zgoda kredytobiorcy była „dobrowolną i świadomą” (wyrok (...) z dnia 3 października 2019 r., C-260/18, D.), co oznacza, że Sąd zaniechał obowiązku poinformowania powoda o skutkach ewentualnego stwierdzenia nieważności, a zatem jego zgoda nie była świadoma, w związku z czym brak było podstaw do ustalenia nieważności umowy,

11) art. 65 § 1 i 2 k.c. w zw. z art. 354 § 1 k.c. przez ich niezastosowanie i przyjęcie, że – po ewentualnym stwierdzeniu rzekomej abuzywności spornych klauzul – cała umowa jest nieważna, podczas gdy okoliczności, w których złożone zostały oświadczenia woli stron, zasady współżycia społecznego oraz ustalone zwyczaje pozwalają na wykonanie umowy również po usunięciu z niej odwołań do Tabeli Kursów banku, bowiem zobowiązania powinny zostać przeliczone po aktualnym na dzień danej operacji finansowej rynkowym kursie CHF/PLN,

12) art. 56 k.c. przez jego niezastosowanie i przyjęcie, że – po ewentualnym stwierdzeniu rzekomej abuzywności spornych klauzul – cała umowa jest nieważna, podczas gdy art. 56 k.c. stanowi właściwy przepis dyspozytywny, przewidując, że czynność prawna wywołuje skutki w niej wyrażone oraz wynikające z ustawy, z zasad współżycia społecznego i z ustalonych zwyczajów, zatem zobowiązanie powinno zostać przeliczone po wynikającym z zasad współżycia społecznego i ustalonych zwyczajów, aktualnym na dzień przeliczenia, rynkowym kursie kupna CHF (takim jak konkretny kurs wskazany w TK na daną historyczną datę),

13) art. 69 ust. 2 pkt 4a i ust. 3 pr. bank. w zw. z art. 4 ustawy antyspreadowej przez jego niezastosowanie i przyjęcie, że – po ewentualnym stwierdzeniu rzekomej abuzywności spornych klauzul – cała umowa jest nieważna,

14) z ostrożności procesowej, art. 358 § 2 k.c. (w brzmieniu aktualnym na dzień zamknięcia rozprawy) przez jego niezastosowanie przy rozstrzyganiu o abuzywności spornych klauzul, podczas gdy możliwe jest zastosowanie na tej podstawie do przeliczeń kursu średniego NBP po wyeliminowaniu z umowy odesłania do kursów publikowanych w Tabeli Kursów banku,

15) z ostrożności procesowej, art. 41 ustawy z dnia 28 kwietnia 1936 r. Prawo wekslowe (obecnie t. jedn. Dz. U. z 2016 r., poz. 160) przez niezastosowanie go przy rozstrzyganiu o abuzywności spornych klauzul, podczas gdy możliwe jest zastosowanie analogii do przepisów Prawa wekslowego i przyjęcie na tej podstawie do przeliczeń kursu średniego NBP po wyeliminowaniu z umowy odesłania do kursów publikowanych w Tabeli Kursów banku,

16) z ostrożności procesowej, art. 24 ust. 3 ustawy z dnia 29 sierpnia 1997 r. o Narodowym Banku Polskim (obecnie t. jedn. Dz. U. z 2020 r., poz. 227) przez jego niezastosowanie przy rozstrzyganiu o abuzywności spornych klauzul, podczas gdy możliwe jest na tej podstawie zastosowanie kursu średniego NBP do przeliczeń opisanych w umowie, po wyeliminowaniu z niej odesłania do kursów publikowanych w Tabeli Kursów banku,

17) art. 189 k.p.c. przez błędną wykładnię i niewłaściwe zastosowanie, polegające na uznaniu, że powód posiada interes prawny w ustaleniu nieważności umowy, podczas gdy spór prawny między stronami jednoznacznie rozstrzyga rozpoznanie roszczenia o zapłatę, co przesądza o braku interesu prawnego po jego stronie,

18) art. 405 k.c. i art. 410 § 2 k.c. przez ich bezpodstawne zastosowanie, ewentualnie art. 409 k.p.c. przez jego niezastosowanie i stwierdzenie, że bank bezpodstawnie wzbogacił się kosztem powoda (co nie miało miejsca), jak również nie-wzięcie pod uwagę, że bank uzyskane kwoty zużył (w całości, a co najmniej w części, w jakiej służyły pokryciu kosztów pozyskania kapitału przez bank, tj. w zakresie rat kapitałowych i rat odsetkowych w części, w jakiej odpowiadały stawce bazowej LIBOR 3M dla CHF),

19) art. 118 k.c. w zw. z art. 120 k.c. przez ich wadliwą wykładnię i zastosowanie oraz przyjęcie, że płacone przez powoda raty kredytu, którym odpowiada zasądzona kwota (Sąd pierwszej instancji uznał, że powód ma prawo do zwrócenia mu całości spłaconych przez niego rat kredytu) rzekomo nie stanowią świadczeń okresowych i nie podlegają trzyletniemu terminowi przedawnienia, jak podnosił pozwany, zgłaszając zarzut przedawnienia,

20) z daleko posuniętej ostrożności procesowej, wyłącznie w razie nieuwzględnienia żadnego innego zarzutu naruszenia prawa materialnego, skutkującego zmianą wyroku w zakresie zasądzonej kwoty głównej – naruszenia art. 58 § 1 k.c. w zw. z art. 410 § 1 i 2 k.c. i art. 411 pkt 2 i 4 k.c. przez ich niezastosowanie w zakresie przedstawionej wykładni, tj. zasądzenia dochodzonego roszczenia o zapłatę w całości, mimo że zasądzona suma powinna zostać pomniejszona o wartość wypłaconego kapitału; okoliczność ta potwierdza, że nawet w przypadku przyjęcia najmniej korzystnej dla pozwanego interpretacji stanu faktycznego i interpretacji przepisów, przedstawionej w uzasadnieniu wyroku, zupełnie niezasadne w świetle rozważań Sądu pierwszej instancji było zasądzenie na rzecz powoda świadczenia pieniężnego w żądanej wysokości, ponieważ Sąd powinien ocenić ewentualną wysokość wzbogacenia po stronie pozwanego i na tej zasadzie ocenić wysokość roszczenia o zapłatę (tzw. „teoria salda”),

21) z daleko posuniętej ostrożności procesowej, na wypadek stwierdzenia, że wskutek rzekomej abuzywności spornych postanowień, roszczenie główne o zapłatę jest powodowi należne w jakimkolwiek zakresie – naruszenia art. 481 k.c. w zw. z art. 455 k.c. przez zasądzenie odsetek, począwszy od daty wcześniejszej niż dzień wydania prawomocnego wyroku, podczas gdy nawet przy najbardziej niekorzystnej dla pozwanego interpretacji tego aspektu należało przyjąć, że do czasu zapadnięcia prawomocnego wyroku bank miał uzasadnione podstawy, by przypuszczać, że nie jest w zwłoce wobec strony przeciwnej.

Na tych podstawach pozwany wniósł o zmianę zaskarżonego wyroku przez oddalenie powództwa w całości oraz obciążenie powoda kosztami procesu za obie instancje według norm przepisanych, ewentualnie o uchylenie zaskarżonego wyroku z powodu nierozpoznania przez sąd istoty sprawy oraz przekazanie sprawy do ponownego rozpoznania i rozstrzygnięcia o kosztach postępowania apelacyjnego. Ponadto na podstawie art. 380 k.p.c. domagał się rozpoznania postanowienia Sądu pierwszej instancji o pominięciu dowodów ze wskazanych bliżej dokumentów i o przeprowadzenie z nich dowodów w postępowaniu apelacyjnym.

Powód wniósł o oddalenie apelacji i zasądzenie na jego rzecz kosztów procesu postępowania apelacyjnego według norm przepisanych.

W piśmie procesowym z dnia 24 sierpnia 2022 r. pozwany zgłosił – na wypadek stwierdzenia nieważności spornej umowy – zarzut potrącenia jego wierzytelności wobec powoda w kwocie 179.894,74 zł z tytułu zwrotu wypłaconego mu kapitału kredytu z wierzytelnością dochodzoną przez powoda, wskazując, że jego wierzytelność stała się wymagalna w dniu 17 sierpnia 2022 r., a na wypadek nieuwzględnienia tego zarzutu zgłosił ewentualny zarzut zatrzymania zasądzonego na rzecz powoda świadczenia do czasu zaoferowania przez niego zwrotu na rzecz pozwanego kwoty 179.894,74 zł z tytułu zwrotu wypłaconego mu kapitału kredytu (k. 453 i nast.).

Sąd Apelacyjny zważył, co następuje:

Apelacja podlegała oddaleniu jako pozbawiona uzasadnionych podstaw.

W pierwszej kolejności wskazać należy, że chybione były zarzuty apelacyjne, dotyczące zarówno prawidłowości przeprowadzenia przez Sąd pierwszej instancji postępowania dowodowego, w wyniku którego zebrany został materiał dowodowy, stanowiący podstawę wydania zaskarżonego materiału dowodowego, jak i jego oceny oraz przyjętych na podstawie tego materiału ustaleń faktycznych. Wziąć trzeba przy tym pod uwagę, że Sąd Apelacyjny, jako sąd merytorycznie rozpoznający sprawę, zapoznał się zgodnie z art. 382 k.p.c. z całością zebranego w sprawie materiału dowodowego i w rezultacie doszedł do przekonania, że w zakresie istotnym dla rozstrzygnięcia może – stosownie do art. 387 § 2 1 pkt 1 k.p.c. – aprobować i przyjąć za własne ustalenia faktyczne, które zostały dokonane przez Sąd pierwszej instancji. Są one wprawdzie kwestionowane przez skarżącego, ale w ocenie Sądu Apelacyjnego odpowiadają treści zebranego materiału dowodowego, a ocena tego materiału jest zgodna z zasadami wynikającymi z art. 233 § 1 k.p.c., a jednocześnie jest zbieżna z własną oceną dokonaną przez Sąd Apelacyjny.

Jednocześnie wziąć trzeba pod uwagę, że – jak trafnie zauważył Sąd pierwszej instancji – większość istotnych okoliczności faktycznych w gruncie rzeczy była niesporna i nie budziła wątpliwości. Zasadniczym problemem było natomiast to, że obie strony, w tym przede wszystkim pozwany, odmiennie interpretowały istotne dla rozstrzygnięcia okoliczności. Można zatem przyjąć, że chodzi nie tyle o sposób oceny zebranego materiału dowodowego i treść wynikających z nich faktów, co o ich interpretację. Inaczej mówiąc, spór nie dotyczy tyle faktów, co ich oceny pod kątem ich znaczenia dla rozstrzygnięcia sprawy na korzyść jednej lub drugiej strony. Z punktu widzenia skarżącego dotyczy to zwłaszcza kwestii, czy na podstawie dokonanych ustaleń faktycznych można przyjąć następujące wnioski:

a) jaki był charakter przedmiotowego kredytu, przez najogólniej mówiąc chodzi o to, czy miał on charakter złotowy, czy walutowy,

b) czy postanowienia umowne, dotyczące indeksacji, zostały przez pozwanego indywidualnie uzgodnione z powodem,

c) czy postanowienia umowne, dotyczące indeksacji, zostały sformułowane w sposób jasny i jednoznaczny,

d) czy pozwany należycie i wyczerpująco poinformował powoda o ryzyku związanym z zawarciem umowy kredytu indeksowanego kursem waluty obcej w postaci CHF.

Znalazło to wyraz w sposobie sformułowania zarzutu naruszenia art. 233 § 1 k.p.c., w którym pozwany – wskazując formalnie na brak wszechstronnego i obiektywnego rozważenia całości zgromadzonego materiału dowodowego oraz dokonanie ustaleń faktycznych, które nie mają odzwierciedlenia w tym materiale – w rzeczywistości przede wszystkim próbował przedstawić własne wnioski, które jego zdaniem powinny zostać przyjęte na podstawie tego materiału, w szczególności co do tego, że prawidłowo poinformował powoda o ryzyku walutowym, że zawarta między stronami umowa kredytu miała charakter walutowy a nie złotowy i że nie było podstaw do stwierdzenia jej nieważności. Wobec tego uznać można, że podstawowe znaczenie dla rozstrzygnięcia miała ocena prawidłowości wniosków wyprowadzonych przez Sąd Okręgowy z dokonanych ustaleń faktycznych, a nie treść tych ustaleń.

Podkreślić trzeba, że pozwany sformułował swoje twierdzenia i wnioski w sposób tak kategoryczny, jakby miały one jednoznaczną i niepodważalną podstawę w zebranym materiale dowodowym, a tym samym w ogóle nie mogły podlegać jakiejkolwiek dyskusji, mimo że w istocie wcale tak nie jest, ponieważ stanowisko pozwanego stanowi jedynie jego tendencyjną i subiektywną interpretację okoliczności wynikających z tego materiału. W szczególności w sposób bardzo kategoryczny i sugestywny w bardzo obszernych zarzutach (niewątpliwie wykraczających wbrew art. 368 § 1 pkt 2 k.p.c. poza wymóg sformułowania ich w sposób zwięzły) zmierzał do wywołania wrażenia, że zebrany materiał dowodowy powinien być oceniony wyłącznie zgodnie z jego twierdzeniami i że na jego podstawie bezwzględnie powinny być przyjęte wnioski w pełni zgodne z jego stanowiskiem. Pozwala to uznać, że zarzuty apelacyjne, dotyczące podstawy faktycznej rozstrzygnięcia, stanowią w gruncie rzeczy jedynie subiektywną polemikę skarżącego z oceną i ustaleniami dokonanymi przez Sąd pierwszej instancji, mającą na celu narzucenie jego punktu widzenia na zagadnienia faktyczne i prawne, mające istotne znaczenie dla rozstrzygnięcia.

Co więcej, znaczna część twierdzeń pozwanego (np. co do sposobu finansowania przez niego kredytów indeksowanych kursem CHF) nie ma żadnego odzwierciedlenia w zebranym materiale dowodowym i wynika wyłącznie z jego twierdzeń, opierających się na odpowiednim doborze pasujących do nich danych ekonomicznych lub argumentów z różnych opracowań. Niektóre z twierdzeń pozwanego (szczególnie co do sposobu funkcjonowania przyjętego w umowie mechanizmu indeksacji) są wręcz sprzeczne z treścią umowy, o czym szczegółowo będzie mowa w dalszej części uzasadnienia.

W konsekwencji uznać można, że pierwszoplanowe znaczenie w tej sprawie mają zagadnienia prawne, natomiast kwestie faktyczne, chociaż są oczywiście bardzo ważne, nie determinowały oceny zasadności apelacji, ponieważ ocena ta nie zależała od treści dokonanych ustaleń, lecz od ich interpretacji pod kątem okoliczności istotnych dla rozstrzygnięcia.

Odnośnie do oceny zebranego materiału dowodowego oraz treści wynikających z niego ustaleń faktycznych i wniosków prawnych dodać jeszcze należy, że – jak również w tym zakresie trafnie zauważył Sąd pierwszej instancji – nie miały znaczenia dowodowego przedłożone licznie przez obie strony różne materiały, opracowania lub wypowiedzi różnych osób i organów. Z jednej strony takie materiały nie mogły być podstawą (źródłem) do ustalenia faktów dotyczących konkretnej, rozstrzyganej obecnie sprawy, a z drugiej strony jakiekolwiek wypowiedzi, zawarte w tych materiałach, stanowią jedynie wyraz poglądów lub przekonań osób albo organów, od których one pochodzą, ale nie mogą być traktowane przez sądy orzekające obu instancji jako niepodważalne i prawdziwe argumenty, przesądzające o spornych między stronami okolicznościach. Jeszcze raz podkreślić należy, że czym innym jest treść ustalonych faktów, a czym innym ich interpretacja i treść wyprowadzanych z nich wniosków. Wobec tego nie można z powołaniem się na wypowiedzi innych osób lub organów twierdzić w tej sprawie, że sądy bezwzględnie powinny dokonać oceny zgodnej z tymi wypowiedziami. Tym bardziej nie można mówić, że w świetle takich wypowiedzi można ustalać, jakie fakty powinny zostać przyjęte na podstawie zebranego materiału dowodowego.

Zresztą, nawet sam pozwany w odpowiedzi na pozew trafnie powołał się na to, że stanowiska i orzeczenia innych sądów, trybunałów i organów nie mają bezpośredniego znaczenia dla niniejszej sprawy (por. pkt 20 k. 130). Nie ma więc żadnych podstaw, aby obecnie odmiennie ocenić tę kwestię zgodnie z jego stanowiskiem, wyrażonym w apelacji. Nie może przemawiać za tym zwłaszcza to, że w tym przypadku chodzi o różne opracowania i inne dokumenty powoływane przez pozwanego a nie przez powoda (w treści pozwu).

Nie było więc podstaw do przeprowadzenia w postępowaniu apelacyjnym dodatkowego postępowania dowodowego na zasadzie art. 380 k.p.c. Podkreślić należy, że Sąd Apelacyjny zapoznał się ze wszystkimi przedłożonymi przez obie strony materiałami, podobnie jak z pozostałą częścią akt sprawy, ale nie oznacza to, że jest związany twierdzeniami lub wnioskami przedstawionymi w tych materiałach lub że jest zobowiązany do dokonania oceny spornych okoliczności zgodnie z treścią tych materiałów.

Przechodząc do kwestii prawnych, wskazać należy, że decydujące znaczenie dla oceny dokonanej przez Sąd Apelacyjny miało to, że sąd odwoławczy nie podzielił stanowiska skarżącego, które sprowadzało się do próby przekonania, że postanowienia przedmiotowej umowy mogą mieć niedozwolony charakter co najwyżej jedynie w zakresie, dotyczącym stosowania do indeksacji świadczeń stron kursów CHF ustalanych przez bank na zasadach, które nie zostały uregulowane bezpośrednio w umowie stron, natomiast w ogóle nie mogą one być kwestionowane w zakresie, dotyczącym samego wprowadzenia indeksacji, czyli powiązania wartości świadczeń stron z kursem waluty obcej (w tym przypadku: CHF). Konsekwencją takiego stanowiska było z jednej strony dokonanie oceny postanowień spornej umowy w zna-cznie szerszym kontekście niż tylko pod kątem sposobu ustalania kursów CHF, a z drugiej strony stwierdzenie, że z uwagi na abuzywność całego mechanizmu indeksacji, a nie tylko postanowień o ustalaniu kursów CHF, nie były istotne obszerne wywody skarżącego na temat prawidłowości ustalania przez niego kursów CHF lub możliwości ich zastąpienia (na którejkolwiek ze wskazanych w apelacji podstawach kursem średnim NBP), skoro po wyeliminowaniu z umowy, jako abuzywnego, całego mechanizmu indeksacji nie było już do czego stosować kursów CHF niezależnie od tego, czy byłyby to kursy własne pozwanego, czy tzw. kursy rynkowe, czy wreszcie kurs średni NBP. Kwestia rodzaju kursu CHF i podstawy jego stosowania w umowie stron byłaby bowiem istotna tylko wtedy, gdyby sam mechanizm indeksacji nie budził zastrzeżeń pod kątem jego abuzywności.

W związku z tym wskazać trzeba, że zdaniem orzekającego składu Sądu Apelacyjnego konieczne jest odróżnienie i oddzielenie kwestii samego uzależnienia wartości świadczeń stron od wartości waluty obcej (czyli klauzulę walutową lub inaczej klauzulę ryzyka walutowego) od kwestii sposobu, w jaki odbywa się ustalenie jej wartości, w szczególności sposobu ustalania kursu waluty obcej stosowanego w mechanizmie przeliczania wartości świadczeń stron (czyli klauzulę kursową lub inaczej klauzulę spreadową). Wynika to z konstatacji, że niewątpliwie nie ma podstaw do utożsamienia mechanizmu indeksacji jedynie ze sposobem ustalania kursów CHF, stosowanych w tym mechanizmie, bez dostrzeżenia, że pierwszoplanowe znaczenie ma właśnie wprowadzenie zależności między wartością świadczenia a wartością tejże waluty obcej, natomiast sam sposób ustalania jej wartości (tj. jej kursu) ma w gruncie rzeczy charakter wtórny i drugorzędny, chociaż oczywiście nie jest całkowicie pozbawiony znaczenia.

W konsekwencji zagadnienia, które stanowią zasadniczą część zarzutów apelacyjnych, związanych z klauzulą kursową, takie jak: brak możliwości dowolnego kształtowania przez bank kursów walut obcych, rynkowy charakter kursów stosowanych przez niego do przeliczania świadczeń stron, możliwość zastąpienia postanowień dotyczących ustalania kursów CHF przez pozwany bank i dokonania w to miejsce rozliczeń stron za pomocą kursu średniego CHF, ustalanego przez NBP, byłyby istotne dopiero wtedy, gdyby można było uznać w ślad za pozwanym, że sam mechanizm indeksacji, czyli uzależnienie wartości świadczeń stron od wartości waluty obcej, nie budzi istotnych zastrzeżeń, skutkujących koniecznością jego całkowitego wyeliminowania z przedmiotowej umowy. Tylko w takiej sytuacji celowe i konieczne byłoby rozważenie, czy i ewentualnie na jakiej podstawie prawnej (zwłaszcza czy mógłby to być art. 358 § 2 k.c. w zw. z art. 316 § 1 k.p.c.) w utrzymanym w mocy mechanizmie indeksacji można stosować kurs średni CHF ustalany przez NBP. Jest to natomiast całkowicie bezprzedmiotowe w przypadku uznania, że nie tylko klauzule kursowe, ale i cały mechanizm indeksacji ma charakter abuzywny, ponieważ w ta-kim przypadku nie ma już żadnego znaczenia, jaki kurs CHF (ustalany przez bank w jego tabelach kursowych, czy kurs średni NBP) powinien być stosowany do tej umowy, skoro z umowy usunięciu podlega sam mechanizm indeksacji, w którym kurs CHF – niezależnie od sposobu jego ustalenia – mógłby w ogóle mieć zastosowanie.

Antycypując dalsze rozważania, wskazać należy, że Sąd Apelacyjny wyprowadził wniosek o abuzywności całego mechanizmu indeksacji z nieco innych niż Sąd pierwszej instancji okoliczności, a mianowicie nie tyle z nieprawidłowego uregulowania w umowie kredytu sposobu ustalania kursów CHF przez pozwany bank (chociaż to oczywiście ma istotne znaczenie, zwłaszcza z punktu widzenia kredytobiorcy), co z nieprawidłowego ukształtowania samego mechanizmu indeksacji wiążącego wartość świadczeń stron z wartością waluty obcej. Zauważyć przy tym należy, że przyjęta przez Sąd pierwszej instancji koncepcja z jednej strony nie dawała wyczerpującego i przekonującego wyjaśnienia, z jakich przyczyn konkretny sposób indeksacji kształtuje prawa i obowiązki stron umowy kredytu w sposób sprzeczny z dobrymi obyczajami oraz jednocześnie rażąco narusza interesy powoda jako konsumenta (co jednocześnie umożliwiło pozwanemu kwestionowanie tego w apelacji), a z drugiej strony otworzyła drogę do kwestionowania przez skarżącego stanowiska o konieczności ustalenia nieważności całej umowy kredytu z uwagi na stwierdzenie abuzywnego charakteru jedynie tych postanowień umownych, na podstawie których mógł on jednostronnie ustalać kurs CHF oraz o braku możliwości dokonania rozliczeń stron – przy zachowaniu mechanizmu indeksacji – za pomocą kursu średniego CHF ustalanego przez NBP.

Dodać można, że taki sposób oceny postanowień umów tzw. kredytów frankowych jest dość powszechnie przyjmowany w orzecznictwie sądów powszechnych, a nawet Sądu Najwyższego, ale nie może to przesądzać o jej prawidłowości i determinować toku rozumowania także w niniejszej sprawie. Uwzględnić należy, że takie podejście dominowało zwłaszcza kilka lat temu, kiedy w orzecznictwie dopiero zaczęto dostrzegać, że mechanizm indeksacji (a także denominacji) wcale nie jest tak jednoznacznie korzystny dla konsumentów, jak powszechnie przyjmowano w chwili zawierania umów tzw. kredytów walutowych, i jak banki nadal konsekwentnie chcą przekonywać nie tylko w procesach, ale i w narracji w mediach oraz dyskusji społeczno – politycznej, np. przy okazji debatowania o możliwości ustawowego tzw. od-frankowania umów kredytu.

W związku z tym w przeszłości wydawało się, że zasadniczym problemem w takich umowach jest samodzielne i jednostronne ustalanie przez banki kursów walut CHF stosowanych do przeliczania wartości świadczeń stron, ponieważ prowadziło to do naruszenia równowagi stron oraz zasady oznaczoności świadczenia, ale sam mechanizm indeksacji/denominacji nie budził jeszcze zasadniczych wątpliwości. Od-mienne podejście zaczyna się dopiero kształtować, zwłaszcza pod wpływem orzecznictwa Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE), który sukcesywnie wskazuje na różne aspekty wadliwości konstrukcji tzw. umów walutowych (zwłaszcza frankowych). Taką stopniową zmianę podejścia należy jednocześnie uwzględniać przy ocenie znaczenia dla rozstrzygnięcia niniejszej sprawy licznych judykatów powoływanych przez obie strony (szczególnie wydanych kilka i więcej lat temu), ponieważ trzeba mieć na uwadze, że zostały one wydane w konkretnych sprawach w oparciu o konkretne okoliczności faktyczne i argumentację przedstawianą przez strony w tamtych sprawach, która wcale nie musi być zbieżna z zakresem okoliczności spornych w niniejszej sprawie.

W tym stanie rzeczy szczegółową ocenę zasadności zarzutów apelacyjnych zacząć wypada od kwestii charakteru przedmiotowej umowy kredytu, a mianowicie, czy dotyczyła ona kredytu złotowego, czy kredytu walutowego. Zagadnienie to ma bowiem istotne znaczenie dla oceny, czy pozwany prawidłowo sformułował postanowienia umowne, wprowadzające do tej umowy mechanizm indeksacji oraz czy prawidłowo poinformował powoda o charakterze, znaczeniu i skutkach tego mechanizmu, zwłaszcza w perspektywie wieloletniego (na 240 miesięcy, czyli 20 lat – zob. § 1 ust. 2 umowy k. 47) związania stron umową kredytu.

W pierwszej kolejności wskazać należy na dość oczywistą kwestię, że kredyty indeksowane kursem waluty obcej (podobnie jak denominowane w walucie obcej) niewątpliwie nie mogą być utożsamiane z kredytami udzielonymi w walucie obcej. Gdyby rzeczywiście miały one charakter kredytów walutowych, to w ogóle zbędne byłoby szczegółowe rozważanie, w jakiej walucie zostały one oddane kredytobiorcy do dyspozycji (o czym mowa w art. 69 ust. 1 pr. bank.), jaki kurs waluty obcej ma do nich zastosowanie oraz w jakiej walucie podlegają one spłacie. Oczywiste jest bowiem, że w przypadku kredytów walutowych kwota kredytu jest nie tylko określona w walucie obcej, ale jest w niej także udostępniona kredytobiorcy, który następnie zwraca ją również w tej walucie obcej, w której kredyt został mu udzielony.

Dodać można, że przy uznaniu walutowego charakteru kredytu indeksowanego nielogiczne byłoby posługiwanie się określeniem, że jest „indeksowany w walucie obcej” lub „indeksowany jej kursem” (zob. odpowiedź na pozew k. 136), ponieważ gdyby był on rzeczywiście udzielony w walucie obcej, to zbędne byłoby dokonywanie jego przeliczania (zob. odpowiedź na pozew k. 140) za pomocą kursu waluty obcej. Niedorzeczne byłoby więc uznanie, że kwota kredytu wyrażona w walucie obcej podlega jeszcze jakiemuś przeliczeniu za pomocą kursu waluty obcej. Takie przeliczanie ma natomiast sens przy uznaniu, że kredyt ma charakter złotowy, a waluta obca służy jedynie do ustalenia wartości świadczeń stron.

Zauważyć wypada, że przeciwko wskazanej wyżej charakterystyce kredytów walutowych, udzielanych na podstawie obowiązujących w naszym kraju przepisów, nie przemawia możliwość wykonywania takich umów (zarówno przez bank, jak i kredytobiorcę) w walucie polskiej. Możliwość taka wynika obecnie z art. 358 § 1 k.c., zgodnie z którym (w brzmieniu obowiązującym od dnia 24 stycznia 2009 r.) jeżeli przedmiotem zobowiązania podlegającego wykonaniu na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej jest suma pieniężna wyrażona w walucie obcej, dłużnik może spełnić świadczenie w walucie polskiej, chyba że ustawa, orzeczenie sądowe będące źródłem zobowiązania lub czynność prawna zastrzega spełnienie świadczenia wyłącznie w walucie obcej. Możliwość spełnienia w walucie polskiej świadczenia, wyrażonego w walucie obcej, nie powoduje jednak, że waluta polska staje się drugą walutą w zobowiązaniu. W dalszym ciągu waluta zobowiązania jest tylko jedna i jest nią waluta obca. Zupełnie inną kwestią jest natomiast możliwość zwolnienia się z ta-kiego zobowiązania przez spełnienie świadczenia w walucie polskiej (co jest możliwe m. in. wtedy, gdy strony nie umówią się wyłącznie na efektywne spełnianie świadczeń w walucie obcej). W żadnym wypadku nie powoduje to zatem, że znaczenie waluty polskiej wykracza poza funkcję umorzenia zobowiązania, którego przedmiot nadal jest wyrażony w walucie obcej.

Nie można więc upatrywać walutowego charakteru kredytów indeksowanych w tym, że wynikające z nich raty kapitałowo – odsetkowe mogły być spełniane przez kredytobiorców (początkowo na podstawie umowy, jeśli dawała taką możliwość, w szczególności na podstawie powoływanego przez pozwanego aneksu nr (...), a następnie także na podstawie ustawy antyspreadowej) bezpośrednio w walucie obcej . Zauważyć należy, że taka możliwość miała na celu poprawienie sytuacji kredytobiorców przez umożliwienie im uniknięcia konieczności stosowania kursów CHF ustalanych jednostronnie przez banki. Nie można zatem wyprowadzać z tego wniosków co do istoty lub charakteru prawnego umów kredytu indeksowanego.

Od wspomnianej wyżej możliwości spłacania w zasadzie każdego kredytu walutowego bezpośrednio w walucie polskiej odróżnić należy argumentację przedstawianą, zwłaszcza przez banki, na potrzeby oceny charakteru prawnego umów kredytu indeksowanego (lub denominowanego), że w takich umowach niejako od razu wy-stępują jednocześnie dwie waluty: waluta obca, w której kwota kredytu jest wyrażona (określana niekiedy jako waluta zobowiązania) oraz waluta polska, w której kwota kredytu jest tylko wypłacona, a następnie jest w niej spłacana (określana także jako waluta świadczenia).

Niekiedy, m. in. w niniejszej sprawie, dostrzegając wewnętrzną sprzeczność i niespójność takiej koncepcji, w której rzekoma waluta zobowiązania już z samego założenia nie ma stanowić waluty świadczenia, czyli przedmiotu, do którego wprost z samej definicji zobowiązania ma przecież odnosić się zachowanie stron, będące przedmiotem zobowiązania (por. art. 353 § 1 k.c.), próbuje się twierdzić, że waluta obca jak najbardziej jest realnie udostępniana kredytobiorcy, a jedynie dla jego wygody (z uwagi na to, że faktycznie potrzebuje on kwoty kredytu w walucie polskiej na zrealizowanie w tejże walucie celu, na który kredyt został mu udzielony, tj. generalnie na zaspokojenie swoich potrzeb mieszkaniowych) jest mu wypłacana w walucie polskiej po przeliczeniu według kursów CHF określonych w umowie kredytu.

W związku z tym zauważyć należy, że ani w niniejszej sprawie, ani w żadnej innej sprawie, która dotychczas była rozpoznawana przez orzekający obecnie skład Sądu Apelacyjnego, żaden bank nie przedstawił dowodów, z których niezbicie wynikałoby, że w pierwszej kolejności rzeczywiście udostępnił kredytobiorcy kwotę kredytu w walucie obcej (w CHF), a dopiero następnie faktycznie wypłacił ją – po stosownym przeliczeniu – na rzecz kredytobiorcy w walucie polskiej. W szczególności Sąd Apelacyjny nie spotkał się dotąd z dowodem potwierdzającym – tak jak ma to zwykle miejsce przy udostępnianiu przez bank kwoty kredytu udzielonego w złotych – z tym, że bank ze swojego rachunku walutowego przelał kwotę kredytu w walucie obcej na rachunek kredytobiorcy (lub innej osoby zgodnie z celem udzielenia kredytu, np. dewelopera lub zbywcy nieruchomości na rynku wtórnym).

Nie ma natomiast istotnego znaczenia to, że bank na tzw. rachunku kredytowym zapisuje w walucie obcej kwotę lub saldo udzielonego kredytu. Taki rachunek nie stanowi bowiem rachunku bankowego w rozumieniu art. 725 k.c., ponieważ nie jest zakładany na podstawie odrębnej od umowy kredytu umowy i nie służy do przechowywania środków pieniężnych kredytobiorcy, który zresztą w ogóle nie jest jego posiadaczem, gdyż jest nim sam bank. Ma on więc charakter techniczny (ewidencyjny, rachunkowy, księgowy itp.), a kredytobiorca nie ma wpływu na to, w jaki sposób i w jakiej walucie jest on prowadzony. Poza tym dotyczy on zobowiązania (długu) kredytobiorcy, a nie środków, którymi mógłby on dysponować. Inaczej mówiąc, jest to rachunek, na którym bank ewidencjonuje swój majątek, który z punktu widzenia kredytobiorcy jest długiem, a dla banku stanowi należności, które ma (przynajmniej na to liczy) otrzymać od kredytobiorcy tytułem zwrotu kredytu.

Co więcej, w umowach kredytu indeksowanego (denominowanego) z zasady nigdy (także w tej sprawie) nie przewidywano możliwości wypłaty kwoty kredytu w walucie obcej. Kredytobiorca w ogóle nie miał więc roszczenia o udostępnienie kwoty kredytu w walucie obcej.

Poza tym, próba przekonania, że kwota kredytu rzeczywiście została udostępniona kredytobiorcy (tutaj: powodowi) w walucie obcej, a jedynie została mu wypłacona w walucie polskiej, jest jaskrawo sprzeczna z treścią zawartej między stronami umowy kredytu. Z § 1 ust. 1 tej umowy (k. 47) wynika bowiem nie tylko, że bank wprost stwierdził, że „udziela kredytobiorcy kredytu w kwocie 179.894,74 złotych polskich”, zaznaczając jednocześnie, że jest on „indeksowany kursem CHF”, ale ponadto w kolejnym zdaniu tego postanowienia umownego wskazał że „rzeczywista równowartość [kredytu w CHF] zostanie określona po wypłacie ostatniej transzy kredytu”.

W świetle takiego sformułowania umownego nie może być wątpliwości, że dopiero po wypłacie w walucie polskiej kwoty kredytu, która również była wyrażona wyłącznie w walucie polskiej, dochodziło – następczo (wtórnie) – do przeliczenia tej kwoty za pomocą kursu CHF w celu ustalenia jej salda w tejże walucie w dniu wypłaty i w kolejnych dniach przez cały okres trwania umowy. Wbrew pozwanemu, nie ma więc podstaw do przyjęcia, że kwota kredytu została „od razu” wyrażona w walucie obcej (będącej rzekomo walutą zobowiązania) lub że została ona faktycznie udostępniona powodowi w tej walucie. Kolejność była bowiem dokładnie odwrotna: najpierw wypłacono powodowi umówioną kwotę kredytu w walucie polskiej, a dopiero potem przeliczono ją na sumę (saldo) wyrażoną w walucie obcej. Zresztą, przy takiej konstrukcji umowy w ogóle nie byłoby możliwe ustalenie, jaka kwota kredytu w walucie obcej ma rzekomo zostać udostępniona powodowi, skoro jej określenie było możliwe dopiero po uprzedniej wypłacie kredytu w walucie polskiej.

W tym kontekście uwzględnić i podkreślić należy, że to pozwany jest autorem tekstu umowy zawartej między stronami. Pomijając na razie kwestię ewentualnych modyfikacji treści umowy (w świetle twierdzeń skarżącego o jej indywidualnym uzgodnieniu z powodem), nie może być wątpliwości, że zasadniczo przedmiotowa umowa została zawarta na podstawie wzorca umownego opracowanego przez pozwany bank, który był generalnie stosowany przy zawieraniu analogicznych umów ze wszystkimi jego kontrahentami, będącymi konsumentami. W związku z tym zgo-dnie z powszechnie akceptowaną w doktrynie i orzecznictwie zasadą in dubio contra proferentem wszelkie wątpliwości i niejasności co do jej treści nie mogą być interpretowane zgodnie z subiektywnymi twierdzeniami pozwanego, lecz na jego niekorzyść. Odpowiada to kombinowanej metodzie wykładni oświadczeń woli, która decydujące znaczenie nadaje takiemu sposobowi rozumienia oświadczenia woli, jakie mógł mieć przeciętny i rozsądny odbiorca tego oświadczenia, a nie osoba, która je złożyła (w tym przypadku: autor tekstu umowy).

Pozwany nie może więc, wbrew brzmieniu umowy, powoływać się na to, że w rzeczywistości należy ją inaczej rozumieć, niż wynika to z jej gramatyczno – logicznego sformułowania. W szczególności nie może twierdzić, że treść § 1 umowy kredytu należy odczytywać inaczej, niż wynika z jej treści, tzn. że należy przyjąć, że w istocie udostępnił powodowi kwotę kredytu w walucie obcej, a tylko przeliczył ją na walutę polską, ponieważ w rzeczywistości z tego postanowienia wynika wniosek dokładnie odwrotny, a mianowicie, że najpierw udostępnił powodowi kwotę kredytu w walucie polskiej, a następnie przeliczył ją na walutę obcą, tj. CHF.

Prowadzi to do wniosku, że zastosowana w przedmiotowej umowie konstrukcja indeksacji, wbrew próbom odmiennej argumentacji ze strony pozwanego, wcale nie polegała na przyjęciu waluty obcej za walutę zobowiązania, lecz służyła jedynie do przeliczenia wartości świadczeń stron za pomocą kursu tej waluty (zresztą pozwany też powoływał się w odpowiedzi na pozew na przeliczenie kwoty kredytu w dniu wypłaty na CHF – zob. pkt 15 k. 140). Indeksacja sprowadzała się więc do mechanizmu przeliczeniowego, ale nie nadawała kredytowi charakteru walutowego i nie powodowała jakiejkolwiek wymiany waluty między stronami, czy to w przypadku świadczenia spełnionego przez bank na rzecz powoda, czy to w przypadku jego świadczeń spełnianych na rzecz banku w postaci rat kapitałowo – odsetkowych. W rzeczywistości w tych przypadkach w ogóle nie dochodziło do obrotu walutami, a odkupienie waluty obcej od kredytobiorcy (przy wypłacie kredytu) lub sprzedanie mu waluty obcej (przy spłacie kredytu) miało charakter fikcyjny, ponieważ indeksacja nie wiązała się z realnym obrotem walutą obcą, lecz jedynie z ustalaniem wartości świadczenia spełnianego w walucie polskiej przez odesłanie do waluty obcej będącej walutą indeksacji.

Kredyt indeksowany nie może więc być uważany za kredyt walutowy (ani nawet quasi walutowy). Nie oznacza to jednak, że w konsekwencji jest on po prostu takim samym kredytem jak wszystkie inne kredyty złotowe. Z jednej strony wziąć bowiem trzeba pod uwagę, że niewątpliwie występował w nim mechanizm przeliczeniowy (w postaci indeksacji), który wiązał wartość świadczeń stron z kursem danej waluty obcej, a z drugiej strony miało w nim zastosowanie oprocentowanie uzależnione nie od stopy referencyjnej WIBOR, tak jak w przypadku typowego kredytu złotowego, ale od stopy referencyjnej LIBOR, która co do zasady jest stosowana w kredytach walutowych.

Można zatem stwierdzić, że chociaż kredyt indeksowany nie jest kredytem walutowym, to nie jest również typowym kredytem złotowym. Z tego punktu widzenia można zauważyć, że orzekający skład Sądu Apelacyjnego co raz częściej spotyka się z argumentacją banków, że kredyt indeksowany (a także denominowany) polegał w istocie na tym, że w zamian za niższe oprocentowanie kwoty kredytu według sta-wki LIBOR zamiast WIBOR kredytobiorca akceptował ryzyko wiążące się z tym, że kwota kredytu została wyrażona (przy czym w gruncie rzeczy chodzi tylko o jej przeliczenie, a nie o udostępnienie) w walucie obcej. Jest to niekiedy ujmowane wręcz w ten sposób, że określenie kredytu w walucie obcej było konieczne dla możliwości zastosowania do niego stawki LIBOR, czyli że niejako w zamian za „dobrodziejstwo” niższego oprocentowania kredytobiorca przyjmował na siebie ryzyko wy-nikające z powiązania wartości kredytu (tak wypłaconego mu kapitału, jak i spłacanych rat) z kursem waluty obcej.

W konsekwencji kredyt indeksowany (podobnie także denominowany) jest uznawany za odmianę kredytu złotowego, która charakteryzuje się tym, że kwota kredytu i rat jest przeliczona za pomocą kursu waluty obcej po to, aby umożliwić zastosowanie do niego oprocentowania według stawki referencyjnej LIBOR właściwej dla kredytów walutowych. Inaczej mówiąc, nie jest on wprawdzie kredytem walutowym, ale nie jest też zwykłym (typowym) kredytem złotowym, ponieważ jest w nim zastosowany mechanizm indeksacji (denominacji) według kursu waluty obcej.

Taka interpretacja umowy kredytu indeksowanego (denominowanego) pozwala wyjaśnić, dlaczego nie jest on kredytem walutowym, a jednocześnie uwzględnia jego odmienność od zwykłego (typowego) kredytu złotowego. Nie daje to jednak jeszcze jednoznacznej odpowiedzi na to, czym jest indeksacja (denominacja), czyli jaki jest jej charakter prawny. Zauważyć bowiem można, że bardzo często (aczkolwiek oczywiście nie zawsze) jest podejmowana przez banki próba argumentacji, że – z uwagi na powiązanie kredytu z oprocentowaniem według stawki LIBOR i jednocześnie z kursem waluty obcej, co skutkuje istnieniem ryzyka walutowego – ma ona tak specyficzny charakter, że w ogóle nie można uważać jej za rodzaj (odmianę) waloryzacji umownej w rozumieniu art. 358 1 § 2 k.c.

Wobec tego rozważyć należy, jaki charakter ma indeksacja (denominacja), tj. czy można uznać ją za waloryzację umowną, czy za zupełnie inną regulację. Punkt wyjścia do analizy tego problemu może stanowić spostrzeżenie, że według dominującego obecnie w doktrynie i orzecznictwie poglądu umowa kredytu indeksowanego nie jest odrębnym rodzaju umowy, lecz jedynie szczególnym rodzajem (co określa się też mianem wariantu lub podtypu) umowy kredytu jako umowy nazwanej, ale o charakterze pozakodeksowym, ponieważ jest uregulowana w powołanej wyżej ustawie Prawo bankowe, a nie w Kodeksie cywilnym. Oznacza to, że co do zasady powinna odpowiadać cechom umowy kredytu, czyli musi zawierać wszystkie elementy przedmiotowo istotne ( essentialia negotii) umowy kredytu, określone w art. 69 pr. bank. W związku z tym jej ewentualne modyfikacje nie mogą naruszać takich elementów, które decydują o istocie umowy kredytu. W szczególności nie mogą zmieniać świadczeń typowych dla umowy kredytu w takim stopniu, aby nie można już było przyjąć, że nadal odpowiadają one elementom essentialia negotii umowy kredytu.

Nieuprawniona jest więc teza – z powołaniem się na zasadę swobody umów, wyrażoną w art. 353 1 k.c. – że umowa kredytu indeksowanego (lub ogólniej także umowa kredytu denominowanego), ma na tyle odmienny i wręcz szczególny charakter, że może istotnie modyfikować postanowienia determinujące zachowanie przez nią cech typowych dla umowy kredytu. Inaczej rzecz ujmując, nawet gdyby nie wykluczyć z góry możliwości dokonania w granicach swobody umów z art. 353 1 k.c. dalej idącej modyfikacji treści stosunku prawnego między stronami, to w takim przypadku nie można byłoby już jednak mówić o umowie kredytu, lecz co najwyżej o jakiejś innej, odmiennej od niej, umowie nienazwanej.

Jednym z kryteriów zasady swobody umów, wymienionych w art. 353 1 k.c., jest właściwość (natura) stosunku prawnego. Kryterium to może być rozumiane dwojako: szeroko jako ogólna zgodność z właściwością (naturą) stosunku prawnego, zwłaszcza o charakterze obligacyjnym lub wąsko jako zgodność z właściwością (naturą) konkretnego stosunku prawnego, czyli w analizowanym obecnie przypadku – umowy kredytu. Skoro zatem strony, w tym także pozwany, są zgodne co do tego, że zawarta między nimi umowa kredytu indeksowanego mieści się w ramach ogólnej konstrukcji umowy kredytu, to nawet w świetle art. 353 1 k.c. niewątpliwie nie może ona modyfikować takich elementów, które decydują o tym, że może ona jeszcze zostać uznana za umowę kredytu.

W związku z tym wziąć trzeba pod uwagę, że w świetle art. 69 ust. 1 pr. bank. do elementów przedmiotowo istotnych umowy kredytu należy zaliczyć takie postanowienia umowne, które wpływają na określenie świadczeń stron. Obejmuje to z jednej strony świadczenie banku, polegające na zobowiązaniu do oddania do dyspozycji kredytobiorcy na czas oznaczony w umowie kwoty środków pieniężnych z przeznaczeniem na ustalony cel, a z drugiej strony świadczenie kredytobiorcy, polegające na zobowiązaniu się do korzystania z niej [tj. udostępnionej mu przez bank kwoty środków pieniężnych] na warunkach określonych w umowie oraz zwrotu kwoty wykorzystanego kredytu wraz z odsetkami w oznaczonych terminach spłaty i zapłaty prowizji od udzielonego kredytu. W gruncie rzeczy świadczenia obu stron są złożone lub inaczej obejmują dwa świadczenia (rozumiane jako zachowania objęte treścią zobowiązania): w przypadku banku dotyczy to bowiem nie tylko udostępnienia kredytobiorcy umówionej kwoty środków pieniężnych, ale i wyrażenia zgody na korzystanie z niej przez umówiony okres, a w przypadku kredytobiorcy – zwrotu udostępnionej [wykorzystanej] kwoty oraz zapłaty odsetek [następuje to w postaci uiszczania zgodnie z ustalonym harmonogramem umówionych rat kapitałowo – odsetkowych] i prowizji [jeśli zostało to umówione].

W tym kontekście istotne jest, że z tytułu kapitału kredytobiorca generalnie powinien zwrócić bankowi taką samą kwotę, którą bank mu udostępnił. W tym zakresie świadczenia stron co do zasady powinny więc być jednakowe i równe, co odnosi się zwłaszcza do ich nominalnej tożsamości. Inaczej rzecz ujmując, kapitał podlegający zwrotowi przez kredytobiorcę nie powinien być ani wyższy, ani niższy od kapitału, który został mu udostępniony przez bank. W takim ujęciu wysokość raty spłacanej przez kredytobiorcę jest uzależniona (oczywiście w odniesieniu do konkretnej kwoty kredytu) od okresu, na jaki kredyt został mu udzielony oraz od wysokości odsetek za korzystanie z pieniędzy udostępnionych mu przez bank.

Jednocześnie zauważyć trzeba, że ze względu na zjawisko inflacji, powodującej spadek realnej wartości siły nabywczej pieniądza, może to skutkować tym, że – zwłaszcza przy kredytach długoterminowych udzielanych na kilkanaście lub nawet więcej lat (w niniejszej sprawie na 240 miesięcy, czyli na 20 lat) – może dojść do spadku realnej wartości kapitału zwracanego przez cały okres kredytowania w wysokości nominalnej. Generalnie takiemu spadkowi wartości zwracanego kapitału zapobiegać ma ustalenie wysokości oprocentowania kredytów na takim poziomie, aby płacone przez kredytobiorcę odsetki (w ramach raty kapitałowo – odsetkowej) pełniły nie tylko funkcję wynagrodzenia za korzystanie przez kredytobiorcę ze środków pieniężnych banku, ale miały także funkcję waloryzacyjną (pełnienie takiej funkcji przez odsetki jest aktualnie powszechnie akceptowane w orzecznictwie i doktrynie, aczkolwiek przy odsetkach kapitałowych bywa to niekiedy kwestionowane). Powoduje to jednak, że wysokość oprocentowania kredytów jest stosunkowo duża, ponieważ kumuluje w sobie nie tylko wynagrodzenie za korzystanie z udostępnionego ka-pitału, ale i waloryzację mającą zapewnić bankowi odpowiedni (tj. zakładany w ramach udzielonego kredytu) zysk, który mógłby zostać zagrożony przez spadek realnej wartości kapitału zwracanego w wartości nominalnej, czyli odpowiadającej wysokości udostępnionej kwoty środków pieniężnych według stanu z chwili zawarcia umowy kredytu.

W takim stanie rzeczy może pojawić się kwestia, w jaki ewentualny inny sposób zapewnić, aby zwracany bankowi (przez wiele lat związania stron umową kredytu) kapitał zachował taką wartość, jaką miał w chwili zawarcia tej umowy, bez jednoczesnej konieczności ustalania zbyt dużej wysokości oprocentowania kredytu tak, aby pełniło ono również funkcję waloryzacyjną. Prima facie, wydawało się, że taki cel można osiągnąć dzięki zastosowaniu indeksacji (lub denominacji), mającej pozwolić na zastosowanie do kredytu niższego oprocentowania według stawek LIBOR w zamian za przeliczenie kwoty kapitału za pomocą kursu waluty obcej (najczęściej CHF), co było zazwyczaj określane jako „wyrażenie” kwoty kredytu (lub jego salda) w walucie obcej, a obecnie jest wykorzystywane przez banki do formułowania tezy, że waluta obca była walutą zobowiązania, natomiast waluta polska była tylko walutą wykonania zobowiązania.

Biorąc pod uwagę, że do istoty umowy kredytu należy to, że kredytobiorca co do zasady powinien zwrócić bankowi taką samą kwotę, którą od niego otrzymał („którą bank mu udostępnił”), indeksację (denominację) można byłoby zaakceptować tylko przy założeniu, że ma ona zapewnić jedynie równowartość zwracanego kapitału, czyli prowadzić do tego, że wprawdzie kredytobiorca – w ujęciu nominalnym – zwróci bankowi inną kwotę, niż od niego otrzymał, niemniej zwracana kwota realnie będzie odpowiadać ekonomicznej wartości otrzymanego kapitału (odda nie to samo, ale tyle samo).

Z takiego punktu widzenia indeksacja (denominacja) stanowi więc rodzaj waloryzacji umownej, przewidzianej w art. 358 1 § 2 k.c., zgodnie z którym strony mogą zastrzec w umowie, że wysokość świadczenia pieniężnego zostanie ustalona według innego niż pieniądz miernika wartości. Istotne jest przy tym, że aktualnie w doktrynie i orzecznictwie powszechnie przyjmuje się, że miernikiem wartości, według którego zostanie dokonana waloryzacja (tzw. miernikiem lub kryterium waloryzacji), może być także pieniądz (waluta), ale inny niż ten, w której świadczenie jest wyrażone i podlega spełnieniu.

W konsekwencji na akceptację zasługuje pogląd, że indeksacja w umowie kredytu za pomocą kursu waluty obcej jest w istocie rodzajem waloryzacji umownej (zob. np. wyroki Sądu Najwyższego z dnia 1 marca 2017 r., IV CKN 285/16 i dnia 27 lutego 2019 r., II CSK 19/18). Dodać wypada, że Sądowi Apelacyjnemu w składzie orzekającym w niniejszej sprawie znane są poglądy prezentowane głównie przez banki, znajdujące się w sporze z kredytobiorcami, że indeksacja w umowach kredytu ma zupełnie odmienny charakter i w żadnym wypadku nie wolno utożsamiać jej lub, co gorsza, mylić z waloryzacją, o której mowa w art. 358 1 § 2 k.c., ale pogląd ten należy uznać za niezasadny.

Zaakceptowanie takiego poglądu oznaczałoby bowiem, że indeksacja nie ma służyć zapewnieniu realnej wartości świadczenia kredytobiorcy, a tym samym, że nie zmierza jedynie do tego, aby zwrócił on bankowi dokładnie taką samą kwotę środków pieniężnych, którą sam od niego uprzednio otrzymał, z tym że w ujęciu realnym (ekonomicznym) a nie jedynie nominalnym, lecz mogłoby powodować, że wartość zwróconego kapitału nie tylko w ujęciu nominalnym, ale i realnym, w ogóle nie będzie odpowiadać wartości udostępnionego mu przez bank kapitału, i to nawet przy uwzględnieniu spadku siły nabywczej pieniądza (tj. waluty polskiej) po zawarciu umowy kredytu.

Nie jest przekonująca teza, że za takim charakterem indeksacji (denominacji) przemawia okoliczność, że kredytobiorcy akceptowali ryzyko związane ze zmiennością kursu waluty obcej stosowanej w mechanizmie indeksacji (denominacji). Nie może to bowiem oznaczać oderwania wartości ich świadczenia od wartości świadczenia, które otrzymali od banku. Inaczej mówiąc, nie ma podstaw do przyjęcia, że ich świadczenie może nie stanowić równowartości otrzymanego kapitału nie tylko w ujęciu nominalnym (co jest oczywiste w przypadku skorzystania z waloryzacji), ale także realnym (zwaloryzowanym). Byłoby to sprzeczne z właściwością (naturą) zobowiązania wynikającego z umowy kredytu, ponieważ oznaczałoby, że kredytobiorca nie będzie zwracał bankowi tej samej kwoty (choćby jedynie w ujęciu realnym, inaczej ekonomicznym), którą od niego otrzymał w walucie polskiej, lecz jakąś nieokreśloną kwotę, która będzie zależała nie od spadku realnej wartości otrzymanego świadczenia, ustalanej za pomocą umówionego miernika wartości, lecz od oderwanego od utraty siły nabywczej waluty polskiej i w gruncie rzeczy przypadkowego czynnika w postaci kursu waluty obcej.

W konsekwencji pogląd głoszący, że kredyt indeksowany kursem waluty obcej jest całkowicie specyficznym produktem, do którego nie mają zastosowania prze-pisy o waloryzacji, mógłby zostać zaaprobowany tylko przy założeniu, że w ogóle nie jest on kredytem w rozumieniu art. 69 pr. bank., lecz stanowi odrębną umową nienazwaną. Byłoby to jednak sprzeczne z oczekiwaniem przez banki, aby takie umowy były nadal traktowane jako umowa kredytu, z tym że w nieco zmodyfikowanej postaci, przy jednoczesnym negowaniu poglądu, że indeksacja nie jest niczym innym niż waloryzacja. Konkludując, skoro banki, w tym pozwany, opierają swoje stanowisko na tezie, że do umowy kredytu indeksowanego (takiej jak w niniejszej sprawie), mają zastosowanie przepisy prawa bankowego, w tym art. 69 pr. bank., to nie można uznać, że indeksacja świadczeń stron może być rozumiana inaczej niż waloryzacja umowna, o której mowa w art. 358 1 § 2 k.c.

Z uznaniem, że indeksacja polega jedynie na przeliczeniu wartości świadczeń stron za pomocą kursu wybranej waluty obcej, a jej istota mieści się w konstrukcji waloryzacji, wiążą się dwa kolejne zagadnienia o istotnym znaczeniu dla rozstrzyganej sprawy. Pierwsze z nich dotyczy waluty kredytu indeksowanego, a mianowicie, czy jest to kredyt złotowy, czy walutowy (w znaczeniu udzielony w innej walucie niż waluta polska). Skoro indeksacja jest po prostu rodzajem waloryzacji, przyjąć należy, że nie służy ona do określenia przedmiotu świadczenia, lecz jedynie do ustalenia jego wartości. Świadczenie pieniężne po waloryzacji nie zmienia bowiem swojego charakteru lub przedmiotu, a zatem co do zasady w dalszym ciągu jest spełniane w tej samej walucie, w jakiej zostało zawarte zobowiązanie.

Jest to szczególnie widoczne w przypadkach, w których miernikiem waloryzacji są rzeczy inne niż waluta obca, np. jakieś towary (produkty) lub usługi lub złoto albo inne kruszce (klauzule towarowe lub klauzula złota), gdyż zastosowanie waloryzacji bezsprzecznie nie prowadzi do tego, że świadczenie nie będzie już polegać na zapłacie określonej sumy pieniężnej, lecz będzie podlegać spełnieniu bezpośrednio w przedmiotach lub usługach przyjętych za miernik (kryterium) waloryzacji.

Dotyczy to także sytuacji, w której miernikiem wartości (kryterium waloryzacji) jest waluta obca, aczkolwiek taki miernik może niekiedy powodować trudności z odróżnieniem waluty świadczenia od waluty waloryzacji. Niemniej jednak zważywszy, że celem waloryzacji jest jedynie ustalenie realnej zamiast nominalnej wartości świadczenia za pomocą wybranego miernika, czyli w tym przypadku – konkretnej waluty obcej, to nie można przyjmować, że skutkuje to jednocześnie zmianą waluty świadczenia z waluty polskiej na walutę obcą, a nie tylko zmianą kwotowej wysokości tego świadczenia.

Błędne i nieuwzględniające istoty waloryzacji jest więc stanowisko, że zastosowanie waluty obcej jako miernika waloryzacji prowadzi do zmiany waluty świadczenia. W rzeczywistości świadczenie nadal określone jest w tej samej walucie, w ja-kiej zostało wyrażone w chwili powstania zobowiązania (zawarcia umowy), a waluta obca służy wyłącznie do ustalenia nowej (ujmowanej kwotowo) wysokości tego świadczenia w dotychczasowej walucie, tj. jego wysokości zwaloryzowanej, która ma zastąpić wysokość nominalną, czyli tę wysokość, którą świadczenie miałoby bez dokonania waloryzacji. Oznacza to, że także w przypadku zastosowania waluty obcej jako miernika waloryzacji nie dochodzi do zmiany waluty zobowiązania, gdyż waluta obca ma na celu jedynie ustalenie nowej (tj. zwaloryzowanej) wysokości świadczenia w dotychczasowej walucie. Można to ująć także w ten sposób, że w takim przypadku jedna waluta jest przez cały czas walutą zobowiązania, w której spełniane jest świadczenie, a druga (obca) waluta, będąca walutą indeksacji, jest tylko narzędziem do ustalenia zwaloryzowanej wartości tego świadczenia.

Odmiennej oceny nie może uzasadniać okoliczność, że w umowach kredytu indeksowanego (niekiedy już od chwili ich zawarcia, a niekiedy dopiero po wejściu w życie ustawy antyspreadowej) możliwe było spełnianie świadczenia przez kredytobiorców bezpośrednio w walucie indeksacji. Taki argument nie może bowiem przesądzać o tym, że wskutek indeksacji doszło do zmiany waluty świadczenia. Z jednej strony wziąć trzeba pod uwagę, że w warunkach gospodarki rynkowej, w której większość walut ma charakter wymienialny, co do zasady, zwłaszcza za zgodą stron, możliwe jest spełnienie każdego świadczenia pieniężnego w innej walucie niż waluta zobowiązania, oczywiście przy zachowaniu ekonomicznej równowartości przedmiotu świadczenia. Znajduje to zresztą wyraz w nowelizacji art. 358 § 1 k.c., dokonanej z dniem 24 stycznia 2009 r., zgodnie z którą generalnie dopuszczalne jest spełnienie w walucie polskiej świadczenia wyrażonego w walucie obcej. Nie oznacza to jednak, aby dokonanie waloryzacji (indeksacji) skutkuje zmianą świadczenia wyrażonego w walucie polskiej na świadczenie w walucie obcej.

Z drugiej strony zauważyć trzeba, że autorem projektu (wzorca umownego), według którego została zawarta powyższa umowa, niewątpliwie był pozwany bank. W związku z tym z faktu nadania tej umowie określonej treści (w tym dopuszczenia możliwości spłaty kredytu bezpośrednio w walucie indeksacji) nie można wyprowadzać wniosków sprzecznych z istotą waloryzacji i istotą umowy kredytu, chyba że – co zostało wyżej wykluczone – należałoby uznać, że przedmiotowa umowa w ogóle nie jest już umową kredytu w rozumieniu art. 69 pr. bank., lecz zupełnie inną umową o charakterze nienazwanym.

Indeksacja nie polega więc na wprowadzeniu do umowy kredytu waluty obcej jako waluty zobowiązania, lecz sprowadza się do mechanizmu przeliczeniowego, służącego do ustalenia wartości świadczenia w walucie polskiej za pomocą kursu waluty obcej. W konsekwencji w umowie kredytu indeksowanego występują wpraw-dzie dwie waluty, ale tylko jedna z nich (waluta polska) jest walutą świadczenia, a druga (waluta obca) jest wyłącznie walutą indeksacji. Pozwala to jednocześnie wyjaśnić, dlaczego wbrew stanowisku, zajmowanym na ogół przez banki, kredyt indeksowany nie jest kredytem walutowym, lecz kredytem złotowym (aczkolwiek ukształtowanym w sposób szczególny, jak chodzi o ustalanie zwaloryzowanej wartości świadczenia, a w konsekwencji także jak chodzi o wysokość oprocentowania i sposób jego ustalania).

Kredyt indeksowany za pomocą kursu waluty obcej nie może być zatem uważany za równoznaczny z kredytem w walucie obcej. Jest on tylko powiązany z tą walutą, ale nadal jest kredytem wyrażonym i udostępnionym kredytobiorcy w walucie polskiej, natomiast waluta obca stanowi miernik wartości świadczenia tak, aby zachowało ono realną wartość w okresie wieloletniego związania stron umową kredytu. Kredyt indeksowany jest więc szczególnym rodzajem kredytu złotowego, charakteryzującym się tym, że z uwagi na ustalanie wartości świadczenia (podlegającego spełnieniu w walucie polskiej) za pomocą kursu waluty obcej jest oprocentowany przy zastosowaniu stawek referencyjnych LIBOR a nie WIBOR, tak jak byłoby w przypadku klasycznego kredytu złotowego. Stanowi on zatem modyfikację kredytu złotowego, a nie rodzaj kredytu walutowego.

Dodać można, że odmienne stanowisko opiera się w istocie na błędzie logicznym, ponieważ posługuje się stwierdzeniem, że kredyt indeksowany jest kredytem walutowym indeksowanym kursem waluty obcej ( idem per idem). Pojęcie indeksacji kursem waluty obcej ma zatem sens tylko w odniesieniu do świadczenia określonego w walucie polskiej. Nie można bowiem uznać, że można indeksować za pomocą waluty obcej świadczenie, które już ma charakter walutowy. Oznacza to, że indeksacja może odnosić się tylko do takiego świadczenia, które ma charakter złotowy. Odpowiada to wyrażonemu wyżej poglądowi, że kredyt indeksowany (a także denominowany) jest kredytem złotowym, ale charakteryzującym się występowaniem w nim mechanizmu przeliczeniowego za pomocą waluty obcej (w postaci indeksacji lub denominacji).

Skoro indeksacja jest w istocie waloryzacją i de facto nie wiąże się ze zmianą waluty, będącej przedmiotem świadczenia, z waluty polskiej na walutę obcą, a w konsekwencji także z jej wymianą, to jednocześnie całkowicie pozbawione podstawy jest stanowisko, według którego w ramach mechanizmu indeksacji następuje „odkupywanie” przez bank od kredytobiorcy kwoty kredytu rzekomo udostępnionego mu (oddanego do dyspozycji lub mówiąc wprost – wypłaconego) w walucie obcej oraz „sprzedawanie” mu waluty obcej w celu spłaty rat kapitałowo – odsetkowych, podlegających (według tej koncepcji) – spełnieniu w walucie obcej.

Podkreślić kategorycznie wypada, że indeksacja, jako rodzaj waloryzacji, w ogóle nie polega na zmianie waluty świadczenia, lecz sprowadza się jedynie do przeliczenia („abstrakcyjnego”) jego wartości według przyjętego miernika (kryterium) waloryzacji, czyli w niniejszej sprawie – kursu waluty obcej w postaci franka szwajcarskiego (CHF), jednak w dalszym ciągu świadczenie jest spełniane w walucie polskiej. Jak wcześniej wyjaśniono, nie jest z tym sprzeczna możliwość jego ewentualnego spełnienia w innej wymienialnej walucie, w tym bezpośrednio w CHF jako walucie indeksacji, ponieważ zasadniczo nie powoduje to, że waluta obca staje się – w ujęciu prawnym – walutą świadczenia, lecz w takim przypadku jest ona jedynie walutą, w jakiej zobowiązanie zostaje faktycznie wykonane.

Nie zasługuje więc na akceptację pogląd, że kredyt indeksowany jest szczególnym kredytem, w którym nie dochodzi do waloryzacji, czyli jedynie ustalenia wartości świadczenia za pomocą waluty obcej będącej miernikiem waloryzacji, lecz do rzeczywistej wypłaty (oddania kredytobiorcy do dyspozycji) świadczenia w walucie obcej, a także do jego spłaty w walucie obcej – co miałoby uzasadniać nadanie takiemu kredytowi charakteru walutowego – mimo że świadczenia obu stron de facto są spełniane w walucie polskiej. Nieprzekonujące są przy tym próby, przewrotnej w istocie, argumentacji, że wypłata kredytu w walucie polskiej, a nie w walucie obcej, będącej rzekomo walutą zobowiązania, była działaniem wyłącznie w interesie i na korzyść konsumentów w celu zaoszczędzenia im niedogodności związanych z wymianą udostępnionego w walucie obcej kapitału na walutę polską, a także z koniecznością ewentualnego nabywania waluty obcej w celu spłaty rat. W rzeczywistości w tych przypadkach w ogóle nie dochodzi do obrotu walutami, a odkupienie waluty obcej od kredytobiorców (przy wypłacie kredytu) lub sprzedanie im waluty obcej (przy spłacie kredytu) ma charakter fikcyjny, ponieważ indeksacja, będąca w gruncie rzeczy waloryzacją, nie wiąże się z realnym obrotem walutą obcą, lecz jedynie z ustalaniem wartości świadczenia spełnianego w walucie polskiej przez odesłanie do kursu waluty obcej będącej walutą indeksacji, czyli miernikiem waloryzacji.

Oznacza to, że twierdzenia o dokonywaniu obrotu walutą obcą (udostępnianiu jej kredytobiorcom przy wypłacie kredytu oraz sprzedawaniu im jej przy jego spłacie) w istocie mają na celu jedynie skomplikowanie stosunkowo prostej (mimo wszy-stkich kontrowersji) konstrukcji kredytu indeksowanego kursem waluty obcej (jako kredytu złotowego waloryzowanego tym kursem) w celu usprawiedliwienia zasadności określania go jako kredyt walutowy, mimo że przez cały czas był on wyrażony i spełniany w walucie polskiej, a waluta obca służyła jedynie do ustalenia wysokości świadczeń stron (ich przeliczenia). Konkludując, indeksacja nie może nadawać kredytowi charakteru walutowego, gdyż nie odpowiadałoby to jej charakterowi i celowi, wobec czego taki kredyt tylko fikcyjnie (pozornie, ale z zastrzeżeniem, że nie chodzi tutaj o pozorność w rozumieniu art. 83 k.c.) mógłby mieć charakter walutowy.

Drugie ze wspomnianych wcześniej zagadnień, będących konsekwencją uz-nania indeksacji jedynie za rodzaj waloryzacji [tj. oprócz tego, że nie powoduje ona zmiany waluty świadczenia z waluty polskiej, w której zobowiązanie zostało wyrażone, na walutę obcą, za pomocą której jest ono indeksowane, czyli waloryzowane, a tym samym nie uzasadnia uznania kredytu indeksowanego za kredyt walutowy, w którym dochodzi do rzeczywistego spełnienia świadczeń stron w walucie obcej], wiąże się z kwestią braku podstaw do waloryzacji tego świadczenia, które jest spełniane od razu po powstaniu zobowiązania (zawarciu umowy kredytu) ewentualnie niezwłocznie po jego powstaniu. Wynika to z tego, że waloryzacja ze swej istoty mo-że dotyczyć jedynie tego świadczenia, które nie jest spełniane bezpośrednio w chwili jego powstania, lecz dopiero po upływie pewnego okresu od tej chwili, ponieważ tylko w takiej sytuacji można mówić o spadku realnej wartości tego świadczenia z uwagi na spadek siły nabywczej waluty, w której ma ono zostać spełnione. Jedynie w takim przypadku wchodzi w rachubę ustalenie jego wartości według wybranego miernika waloryzacji, wskutek czego nie podlega ono spełnieniu w nominalnej wysokości, jaką miało w chwili powstania, lecz w wartości zwaloryzowanej.

Odnosząc to do umowy kredytu, wziąć trzeba pod uwagę, że tylko jedno z wynikającej z niej świadczeń, a mianowicie świadczenie kredytobiorcy, podlega spełnieniu dopiero po pewnym czasie od powstania zobowiązania, a w gruncie rzeczy jest sukcesywnie spełniane przez cały okres trwania umowy (niekiedy nawet przez kilkanaście lub kilkadziesiąt lat). Natomiast świadczenie banku, polegające na udostępnieniu kredytobiorcy kwoty kredytu, jest co do zasady spełniane jednorazowo (ewentualnie w transzach) bezpośrednio po zawarciu umowy lub w stosunkowo nieodległym czasie od tej chwili. W oczywisty sposób nie może więc ono stracić swojej realnej wartości, jaką posiada zgodnie z treścią zobowiązania.

Prowadzi to do wniosku, że niedopuszczalne, a co najmniej wątpliwe i wysoce kontrowersyjne, jest stosowane w umowach kredytu indeksowanego kursem waluty obcej przeliczanie nie tylko świadczenia spełnianego przez kredytobiorcę na rzecz banku przez wiele lat spłaty kredytu, ale także świadczenia banku udostępnianego kredytobiorcy (jednorazowo lub w transzach) w zasadzie bezpośrednio po zawarciu umowy kredytu. Przeliczanie tego świadczenia mogłoby zostać ewentualnie zaakceptowane jedynie wtedy, gdyby miało służyć tylko do ustalenia jego równowartości w walucie obcej stanowiącej miernik indeksacji (waloryzacji). Jednak w takim ujęciu powinno ono odpowiadać wartości tego świadczenia, które będzie podlegać zwrotowi dopiero po upływie pewnego okresu od powstania zobowiązania, czyli świadczenia kredytobiorcy. Inaczej mówiąc, powinno sprowadzać się to do ustalenia (przeliczenia), jaką kwotę wyrażoną w walucie indeksacji, a nie w walucie zobowiązania, kredytobiorca musiałby zwrócić bankowi, gdyby chciał oddać mu otrzymaną w walucie polskiej kwotę kredytu.

W takim ujęciu nie ma miejsca na podwójną waloryzację świadczeń obu stron umowy kredytu indeksowanego: raz świadczenia banku, a drugi raz świadczenia kredytobiorcy. Tym bardziej niezasadne jest stosowanie do ustalenia równowartości świadczenia banku kursu kupna, skoro nieprawdziwe i bezpodstawne są poglądy, według których bank rzekomo udostępnia kredytobiorcy kwotę kredytu w walucie obcej, a jedynie dla wygody kredytobiorcy wypłaca mu ją faktycznie w walucie polskiej. Za zgodne z istotą waloryzacji (i optymalne) uznać natomiast należy, że ustalenie wartości świadczenia kredytobiorcy w walucie obcej powinno nastąpić tylko raz, i to przy zastosowaniu kursu sprzedaży waluty obcej, skoro indeksacja zasadniczo miała na celu spłatę kredytu w walucie polskiej, ale po przeliczeniu w oparciu o kurs waluty obcej w chwili spłaty poszczególnych rat tak, aby dokonana spłata odpowiadała – według przyjętego miernika waloryzacji – wartości, jaką świadczenie kredytobiorcy miało w chwili powstania zobowiązania. Inaczej mówiąc, przeliczenie wartości kwoty kredytu na walutę obcą, dokonane w chwili jej udostępnienia kredytobiorcy przez bank, miało stanowić jedynie punkt odniesienia służący do ustalenia wartości poszczególnych rat w chwili ich spełnienia.

Pozwoliłoby to jednocześnie uniknąć wątpliwości, związanych z tym, że w przypadku podwójnej waloryzacji, dokonywanej przy tym za pomocą różnych kursów (kursu kupna do świadczenia banku i kursu sprzedaży do świadczenia kredytobiorcy), mogłoby dojść do tego, że nawet w przypadku hipotetycznego zwrócenia przez kredytobiorcę całej kwoty kredytu w tym samym dniu, w którym bank mu ją udostępnił, ten drugi musiałby – z uwagi na różne kursy, a także związany z tym spread walutowy – oddać bankowi w walucie polskiej, będącej walutą zobowiązania, znacznie wyższą (niekiedy nawet o kilka lub kilkanaście tysięcy złotych) kwotę, niż sam od niego otrzymał. Z tego punktu widzenia nie można odmówić racji poglądom, zgodnie z którymi dawało to bankowi dodatkowy i niczym nieuzasadniony dochód (przypominający prowizję), mimo że nie łączyło się z tym żadne świadczenie z jego strony na rzecz kredytobiorcy.

W świetle powyższych uwag chybiony jest zarzut błędnego przyjęcia przez Sąd pierwszej instancji, że zawarta między stronami umowa kredytu indeksowanego kursem CHF nie dotyczyła kredytu walutowego, lecz złotowego. Ma to jednocześnie bardzo istotne znaczenie dla oceny prawidłowości informacji przekazanych powodowi przez pozwanego o ryzyku walutowym wiążącym się z tą umową. Zauważyć zwłaszcza należy, że konstrukcja umowy kredytu indeksowanego kursem waluty obcej, wcale nie była tak jednoznaczna i oczywista, jak obecnie twierdzi pozwany. Skoro bowiem sam pozwany, nota bene profesjonalista i autor tekstu umowy, nietrafnie interpretuje zastosowany w niej mechanizm indeksacji, w szczególności neguje, że był on w istocie rodzajem waloryzacji, to wątpliwe i nieprzekonujące jest, aby mógł udzielić powodowi odpowiednich wyjaśnień, które pozwoliłyby mu prawidłowo zrozumieć i ocenić ryzyko związane z zawarciem takiej umowy.

Nie chodzi bowiem jedynie o to, czy powód mógł i powinien był zdawać sobie sprawę ze zmienności kursu CHF, którego wahań w ogóle nie można było przy tym przewidzieć, zwłaszcza w perspektywie wieloletniego związania stron przedmiotową umową, ale przede wszystkim o to, czy zdawał sobie sprawę z tego, że w gruncie rzeczy nie zawierał typowej umowy kredytu, w której będzie zobowiązany do zwrotu faktycznie otrzymanej od banku kwoty, lecz że w rzeczywistości – z uwagi na zastosowany w niej mechanizm indeksacji – może być zobowiązany do zwrotu kwoty, która nie tylko nominalnie, ale także realnie (tj. po przeliczeniu za pomocą zastosowanego w umowie powiązania z kursem CHF), w ogóle nie będzie odpowiadać wartości otrzymanego świadczenia.

Inaczej mówiąc, rzecz sprowadza się do tego, czy został poinformowany przez bank, że w zamian za korzyść, istniejącą w chwili zawarcia umowy w postaci niższego oprocentowania, a tym samym niższej raty, przyjmuje wyłącznie na siebie niczym nieograniczone ryzyko, że może być zobowiązany do zwrotu kwoty, która w ogóle nie będzie odpowiadać ani nominalnej, ani nawet realnej (tj. uwzględniającej spadek wartości waluty polskiej) wartości otrzymanej kwoty. Do tego zaś sprowadza się argumentacja pozwanego, że skoro powód znał i akceptował ryzyko walutowe, to nie może obecnie być mowy o abuzywnym charakterze postanowień umownych, dotyczących mechanizmu indeksacji jako takiego, a nie tylko ewentualnie postanowień, dotyczących jednostronnego ustalania przez niego kursów CHF stosowanych w tym mechanizmie.

Inaczej rzecz ujmując, wątpliwe jest, aby pozwany rzetelnie wyjaśnił powodowi istotę i skutki indeksacji, skoro z okoliczności sprawy, w tym z jego wyjaśnień i argumentacji procesowej, wynika, że on sam nie zdawał sobie w pełni sprawy z jej możliwych konsekwencji (w szczególności w przypadku bardzo znacznego wzrostu kursu CHF ponad granice zakładane przy zawieraniu umowy). W tym kontekście podkreślić trzeba, że wbrew pozwanemu indeksacja nie została wprowadzona do umowy na wniosek powoda, lecz to on zastosował ją w opracowanym przez siebie wzorcu umownym, na podstawie którego została zawarta przedmiotowa umowa, przekonując konsumenta, że zawarcie takiej umowy jest dla niego znacznie korzystniejsze od kredytu złotowego bez mechanizmu indeksacji, oprocentowanego stawką WIBOR, a powód jedynie zgodził się na nią, nie zdając sobie należycie sprawy z jej istoty i skutków.

Już tylko z takiego punktu widzenia pojawia się pytanie, czy zaproponowanie powodowi, jako konsumentowi, działającemu w dobrej wierze i w zaufaniu do banku jako profesjonalnej instytucji publicznej, umowy kredytu, która w rzeczywistości – odmiennie niż w przypadku typowej umowy kredytu złotowego oprocentowanego stawką WIBOR – obciążała go ogromnym ryzykiem, związanym z przeliczaniem wartości świadczeń stron za pomocą kursu CHF, nie oznacza, że bank w sposób sprzeczny z dobrymi obyczajami działał, choćby nieumyślnie, na niekorzyść konsumenta. Nie można bowiem zaakceptować stanowiska, że wobec konsumenta, jako nieprofesjonalisty, a przy tym słabszej strony umowy, będą stawiane surowsze wymagania w zakresie zrozumienia rzeczywistego znaczenia mechanizmu indeksacji, przyjętego w przedmiotowej umowie oraz związanego z nim dla niego ryzyka, zwłaszcza jego nieograniczonego w jakimkolwiek zakresie rozmiaru, niż w stosunku do banku, jako profesjonalisty w dziedzinie udzielania kredytów i silniejszej strony umowy, a przy tym autora przyjętej w umowie konstrukcji indeksacji świadczeń z tytułu kredytu przy zastosowaniu kursu CHF.

Zwrócić trzeba przy tym uwagę, że nie można zaakceptować stanowiska pozwanego, który próbuje obciążyć powoda odpowiedzialnością lub przynajmniej współodpowiedzialnością za ukształtowanie mechanizmu denominacji w przedmiotowej umowie, powołując się na jego doświadczenie życiowe i wykształcenie, a także na to, że posiadał już wcześniej w innym banku kredyt związany z walutą obcą (stawiając jednocześnie Sądowi Okręgowemu bezzasadny zarzut, że nie zobowiązał powoda do przedłożenia dokumentów związanych z tą umową). Uznać należy, że bank, jako przedsiębiorca, nie może usprawiedliwiać swojego zachowania, polegającego na posłużeniu się w umowie kredytu postanowieniami o charakterze niedozwolonym, tym, że kredytobiorca (o takich cechach jak powód) mógł i powinien zdawać sobie sprawę z ich charakteru i znaczenia. W szczególności argument, że rozsądny i doświadczony konsument powinien (niekiedy mówi się wręcz „doskonale”) zdawać sobie sprawę ze zmienności kursów walut obcych i wiążącego się z tym ryzyka wzrostu (nawet bardzo znacznego) salda kapitału i wysokości rat kapitałowo – odsetkowych, nie może dawać przedsiębiorcy podstaw do wprowadzania do umowy postanowień, które obiektywnie rażąco godzą w interes konsumenta.

Wziąć trzeba pod uwagę, że udzielenie konsumentowi ochrony przez niedozwolonymi postanowieniami umownymi nie jest uzależnione od okoliczności subiektywnych po jego stronie. Nie ma więc ono charakteru względnego determinowanego in concreto przez zachowanie, wiedzę, wykształcenie, doświadczenie itp. konsumenta. W konsekwencji nie do zaakceptowania byłoby uzależnianie tej ochrony od tego, czy dany konsument (w tym przypadku: powód) mógł lub powinien był zdawać sobie sprawę, że przedsiębiorca proponuje mu w umowie postanowienia o charakterze niedozwolonym. W przeciwnym razie należałoby uznać, że jeżeli przedsiębiorcy uda się wprowadzić do umowy postanowienia niedozwolone, których rozważny i do-świadczony konsument nie dostrzegł i nie sprzeciwił się im, to taki konsument nie może już powoływać się na ich abuzywność.

Decydujące znaczenie ma więc obiektywny charakter postanowień o indeksacji oraz okoliczności zawarcia umowy, a nie to, czy powód – z przyczyn wskazywanych mógł i powinien był zauważyć, że zawarty w zaproponowanej mu przez pozwanego umowie kredytu mechanizm indeksacji ma charakter abuzywny. Inaczej rzecz ujmując, to nie konsument odpowiada w jakimkolwiek zakresie za umieszczenie w umowie postanowień abuzywnych, lecz to przedsiębiorca przede wszystkim nie powinien umieszczać w niej takich postanowień. Pozwany nie może więc powoływać się w niniejszej sprawie na swoją korzyść na to, że powód nie sprzeciwił się postanowieniom umownym, dotyczącym mechanizmu indeksacji lub że nie kwestionował jego prawidłowości.

Nie można także zgodzić się z pozwanym, że decydujące znaczenie nadać należy temu, że z umową kredytu indeksowanego immanentnie wiąże się ryzyko walutowe, wynikające ze zmienności kursów waluty obcej. Nie negując, że takie ryzyko rzeczywiście w niej istnieje, nie można – uwzględniając przedstawione wyżej uwagi na temat istoty kredytu i istoty waloryzacji – uznać, że może ono sięgać tak daleko, że świadczenie podlegające zwrotowi przez konsumenta na rzecz banku może w żad-nym ujęciu (ani nominalnym, ani nawet zwaloryzowanym) nie będzie odpowiadać realnej wartości świadczenia, które otrzymał on od banku. W przeciwnym razie – jak już wcześniej wyjaśniono – należałoby uznać, że umowa z tak daleko idącym ryzykiem walutowym nie może zostać zakwalifikowana jako umowa kredytu w rozumieniu art. 69 pr. bank.

Bezzasadne jest także stanowisko skarżącego co do wadliwego ustalenia przez Sąd pierwszej instancji, że zawarte w przedmiotowej umowie postanowienia, dotyczące indeksacji, nie zostały przez niego indywidualnie uzgodnione z powodem. Na akceptację zasługuje stanowisko w/w Sądu, że o indywidualnym uzgodnieniu tych postanowień nie może świadczyć samo dokonanie przez powoda wyboru konkretnej oferty kredytu lub fakt zawarcia z pozwanym umowy, zawierającej klauzule indeksacyjne, na podstawie złożonego przez niego wniosku o udzielenie kredytu.

Podkreślić trzeba, że do zawarcia przedmiotowej umowy niewątpliwie nie mogło dojść całkowicie bez jakichkolwiek uzgodnień z powodem, ponieważ musiał on co najmniej wyrazić wolę zawarcia umowy kredytu, i to z pozwanym bankiem oraz wskazać, na jaki cel i w jakiej kwocie, a także na jaki okres chce go uzyskać. Nie jest to jednak równoznaczne z indywidualnym uzgodnień wszystkich postanowień umownych, ponieważ w kontekście art. 385 1 i nast. k.c. wymóg ten należy odnosić jedynie do tych postanowień umownych, które są oceniane pod kątem abuzywności, a nie ogólnie do faktu zawarcia całej umowy, do czego nie może przecież dojść także bez zgody konsumenta.

W związku z tym z faktu, że konsument zaakceptował umowę kredytu przygotowaną wprawdzie zgodnie z jego wnioskiem, ale na podstawie wzorca umownego opracowanego przez bank i stosowanego przez niego do wielu klientów, nie można wyprowadzać wniosku, że w konsekwencji wszystkie postanowienia umowne zostały z nim indywidualnie uzgodnione. Chodzi bowiem przede wszystkim o to, czy miał on możliwość wpływu na ukształtowanie tych postanowień, które mają charakter abuzywny. Nie jest przy tym wystarczające jedynie to, że zaakceptował je w takim kształcie, w jakim bank zaproponował je w opracowanym przez niego wzorcu umo-wnym.

Nie można więc uznać, że pozwany – zgodnie ze spoczywającym na nim na mocy art. 385 1 § 4 k.c. ciężarem dowodu – wykazał, że rzeczywiście indywidualnie uzgodnił z powodem nie tyle niektóre postanowienia umowne, co konkretnie sporne postanowienia, wprowadzające do umowy mechanizm indeksacji i regulujące sposób jej wykonania. Z takiego punktu widzenia podkreślić należy, że nawet z twierdzeń pozwanego nie wynika, aby uzgadniał on ze stroną powodową treść tych postanowień, gdyż tylko ogólnikowo i lakonicznie wskazuje on, że ostateczny kształt zawartej przez strony umowy był efektem negocjacji stron i indywidualnych uzgodnień.

Chybione i nieprzekonujące są ponadto zarzuty oraz przytoczone na ich poparcie wywody pozwanego, z których miałoby wynikać, że należycie zaznajomił on powoda z postanowieniami umownymi, dotyczącymi mechanizmu indeksacji i ryzyka walutowego i że w związku z tym w pełni swobodnie i świadomie dokonał on wyboru takiego kredytu, tj. kredytu indeksowanego kursem CHF, a jednocześnie zrezygnował z zaproponowanego mu równolegle kredytu w walucie polskiej.

Jak już bowiem wynika z wcześniejszych uwag, opracowana przez pozwanego (podobnie jak i przez inne banki) konstrukcja umowy kredytu indeksowanego kursem CHF wcale nie była tak prosta i zrozumiała, jak próbuje on obecnie twierdzić, a zwłaszcza w ogóle nie chroniła kredytobiorców, będących konsumentami, przed skutkami nieograniczonego wzrostu kursu waluty obcej, stanowiącej miernik waloryzacji (określanej zresztą stosunkowo myląco jako indeksacja, mimo że takie pojęcie nie występowało wówczas ani w Prawie bankowym, ani w Kodeksie cywilnym, jak również nie było w tamtym okresie zdefiniowane w doktrynie lub orzecznictwie).

Zresztą, banki – kwestionując stawiane im zarzuty działania w sposób sprzeczny z dobrymi obyczajami i z rażącym naruszeniem interesów konsumentów – próbują przekonywać, że również one nie brały pod uwagę możliwości tak znacznego wzrostu kursu CHF jako waluty indeksacji (czyli de facto miernika waloryzacji) i w ogóle nie zdawały sobie wówczas sprawy z takiej możliwości, twierdząc, że jest to okoliczność niezależna od nich i niezawiniona przez nie, co miałoby uzasadniać przyjęcie, że to kredytobiorcy – konsumenci niezasadnie i sprzecznie z zasadami współżycia społecznego chcą obecnie – wyłącznie z uwagi na wzrost kursu CHF – zwolnić się z konieczności wywiązania się z przyjętego na siebie zobowiązania.

W nawiązaniu do takiego stanowiska zauważyć można, że zagadnienie przejrzystości postanowień umownych, dotyczących indeksacji kwoty kredytu i zasad jej dokonywania oraz oceny korzystności tych postanowień dla konsumenta, w gruncie rzeczy jest stosunkowo złożone i niejednoznaczne. Z jednej strony wiąże się to z tym, że w chwili proponowania konsumentom zawarcia takich umów na pierwszy plan niewątpliwie wysuwała się przede wszystkim kwestia korzyści płynących dla nich ze znacznie niższego oprocentowania kwoty kredytu według stawek LIBOR a nie stawek WIBOR. Z drugiej strony pojawiała się oczywiście także kwestia ryzyka związanego z tym, że kwota kapitału zostanie przeliczona według kursu waluty obcej, będącej walutą indeksacji (abstrahując obecnie od poruszonego wyżej problemu niezasadnego stosowania do tego przeliczenia mniej korzystnego dla kredytobiorcy kursu kupna zamiast kursu sprzedaży, według którego przeliczana była następnie wartość dokonywanych przez niego spłat rat kredytu), ale bezsprzecznie była ona łagodzona lub wręcz bagatelizowana przez ograniczenie rozważań na temat możliwych wahań kursu CHF do zbyt krótkiego przedziału czasowego (z reguły jedynie do okresu ostatnich dwóch lat) lub do rozważania możliwości wzrostu tego kursu – zresztą zgodnie z obowiązującą wówczas banki (...) S – tylko o około 20 %.

Jeśli więc nawet pracownicy pozwanego nie wskazywali wprost, że kurs CHF jest stabilny i że jest to jedna z najpewniejszych walut świata, a także wprost i wyraźnie nie zapewniali powoda, że kredyt indeksowany kursem CHF jest bardzo bezpieczny, to niewątpliwie zakres przekazywanych mu informacji o ryzyku walutowym co najwyżej tylko formalnie wskazywał na nieograniczony charakter tego ryzyka, ale faktycznie ani on, ani nawet sam pozwany, nie brali realnie pod uwagę znacznie wyższego wzrostu kursu CHF, mogącego wahać się nawet w granicach 100 – 150 % w stosunku do kursu z chwili zawarcia umowy kredytu indeksowanego. Niezrozumiałe jest zatem, dlaczego pozwany, który powołuje się na to, że nawet on w chwili zawarcia umowy nie był w stanie przewidzieć tak znacznego wzrostu kursu CHF, a tym samym nie mógł mieć obowiązku uprzedzenia powoda o takiej możliwości, uważa jednocześnie, że on powinien to jednak uwzględnić przy podejmowaniu decyzji o zawarciu umowy, a tym samym wyłącznie on powinien ponosić aktualnie konsekwencje takiej nieprzewidywalnej dla nikogo (także dla pozwanego banku) okoliczności.

Wbrew skarżącemu nie można zatem nadawać zbyt daleko idącego znaczenia temu, że powód – zarówno w chwili składania wniosku kredytowego, jak i w chwili zawierania umowy kredytu indeksowanego kursem CHF – podpisał ( nota bene o treści przygotowanej przez pozwanego) oświadczenia, z których wynikało, że został zaznajomiony przez bank o ryzyku wiążącym się z zawarciem takiej umowy i został pouczony o konieczności rozważenia tego ryzyka przed podjęciem decyzji o zawarciu tej umowy, jak również o świadomym i dobrowolnym zrezygnowaniu z zawarcia umowy kredytu w walucie polskiej. Wziąć bowiem trzeba pod uwagę, że złożeniu tych oświadczeń towarzyszyło zaprezentowanie mu informacji i symulacji, wskazujących na to, że znacznie korzystniejszy dla niego jest kredyt indeksowany kursem CHF (będący, wbrew treści przygotowanych przez bank oświadczeń, odmianą kredytu złotowego a nie kredytem walutowym) niż typowy kredyt złotowy, który jest oprocentowany stawką WIBOR a nie LIBOR tak jak kredyt indeksowany.

Poza tym wątpliwe jest, czy w ogóle można było mówić w tym przypadku o kredycie w walucie obcej, skoro w istocie był to również kredyt w walucie polskiej, ale indeksowany kursem waluty obcej. Nieprawdziwe było więc przeciwstawianie tego kredytu kredytowi udzielonemu w walucie polskiej i traktowanie go jako rzekomego kredytu w walucie obcej. Był to bowiem nadal kredyt złotowy, z tym że oprocentowany korzystnie dla kredytobiorcy niższą stawką LIBOR, ale jednocześnie niekorzystnie, i to bardzo, obciążający go ryzykiem walutowym, które w ogóle nie występuje w typowej umowie kredytu złotowego.

Można więc uznać, że pozwany bardzo istotnie wpłynął na decyzję powoda, przedstawiając mu kredyt indeksowany kursem CHF jako bardzo atrakcyjny dla niego produkt ze względu na znacznie korzystniejsze oprocentowanie, ale nie wyjaśnił mu uczciwie i rzetelnie, że taka sytuacja będzie miała miejsce tylko w przypadku utrzymania się lub jedynie nieznacznego wzrostu ówczesnego kursu CHF. Nawet gdyby przyjąć korzystnie dla pozwanego, że on sam także nie zdawał sobie wówczas sprawy z możliwości tak bardzo znacznego wzrostu kursu CHF, to i tak należy uznać, że przedstawiona przez niego powodowi informacja o ryzyku walutowym nie była rzetelna i wyczerpująca, ponieważ faktycznie nie uświadomił mu, że taką możliwość (tj. znacznie większego wzrostu kursu CHF niż tylko o około 20 %) należy również bardzo realnie brać pod uwagę.

Mówiąc obrazowo, pozwany uśpił ostrożność i czujność powoda, przedstawiając mu ofertę udzielenia kredytu indeksowanego kursem CHF, który miał być dla niego bardzo korzystny, nie zwracając mu jednocześnie uwagi na to, że jest on dla niego jednocześnie niezmiernie ryzykowny. Taka ocena była już zresztą wyrażana w orzecznictwie (zob. np. wyrok Sądu Najwyższego z dnia 29 października 2019 r. sygn. akt IV CSK 309/18), w którym wskazywano, że gdyby kredytobiorcy – konsumenci zostali należycie pouczeni przez bank o spoczywającym na nich ryzyku walutowym, to działając świadomie i rozważnie nie zawarliby umowy kredytu indeksowanego kursem waluty obcej, a jednocześnie bank, zdając sobie sprawę z możliwości kwestionowania jej treści przez konsumentów w ogóle nie proponowałby im zawarcia takiej umowy.

W świetle dotychczasowych uwag nie ma zatem podstaw do przyjęcia zgodnie ze stanowiskiem skarżącego, że przedmiotowa umowa dotyczyła kredytu walutowego a nie złotowego oraz że sporne postanowienia umowne, dotyczące wprowadzenia do umowy mechanizmu indeksacji i sposobu jej przeprowadzania, zostały przez niego indywidualnie uzgodnione z powodem oraz zostały mu przez niego (tj. bank) rzetelnie i wyczerpująco wyjaśnione, zwłaszcza jeśli chodzi o wiążące się z nimi dla niego (tj. konsumenta) nieprzewidywalne i nieograniczone ryzyko wzrostu tak wysokości salda kredytu (w walucie zobowiązania a nie w walucie indeksacji), jak i wysokości rat kapitałowo – kredytowych płaconych przez niego w walucie polskiej jako walucie zobowiązania.

Można to ująć również w taki sposób, że w gruncie rzeczy konstrukcja tzw. kredytów frankowych (indeksowanych lub denominowanych), a w rzeczywistości złotowych, opierała się na niewyrażonym wprost założeniu, że dzięki zastosowaniu przelicznika w postaci waluty obcej będzie zachowana wartość ekonomiczna kwoty kredytu (czyli że dzięki przeliczeniu za pomocą kursu CHF będzie istnieć równowartość kwoty kredytu udostępnionego i zwróconego), ale to założenie było błędne już u samych podstaw, ponieważ zawierało niedający się przewidzieć i określić element ryzyka, że taka równowartość nie zostanie jednak realnie osiągnięta z uwagi na to, że zmiany kursu CHF nie korelowały ze zmianą siły nabywczej waluty polskiej, niemniej pozwany tego nie uwzględniał, chociaż mógł i powinien był to uczynić, a jednocześnie całość takiego ryzyka (czyli skutków nierównowagi między walutą polską a walutą obcą) przenosił na kredytobiorcę.

Indeksacja świadczenia kredytobiorcy, jako rodzaj waloryzacji, generalnie powinna bowiem jedynie równoważyć wielkość spadku realnej wartości otrzymanego przez niego od banku świadczenia w takim zakresie, w jakim nie mogło to nastąpić za pomocą oprocentowania kredytu z uwagi na ustalenie go nie za pomocą stawek WIBOR właściwych dla kredytów w walucie polskiej (a kredyt indeksowany nadal jest kredytem udzielonym i spłacanym w walucie polskiej), lecz stawek LIBOR, które – jako niższe – nie mogą należycie pełnić funkcji waloryzacyjnej. W konsekwencji zastosowany w umowie kredytu indeksowanego mechanizm waloryzacji nie powinien, zwłaszcza zbyt nadmiernie na niekorzyść konsumenta jako słabszej strony umowy, odbiegać od wielkości spadku siły nabywczej waluty polskiej jako waluty, w której są ustalone i spełniane świadczenia obu stron.

W przypadku umowy kredytu – w celu zachowania zgodności między kwotą kredytu udostępnionego kredytobiorcy oraz następnie podlegającego zwrotowi – bardzo istotny był więc dobór właściwego miernika waloryzacji. Chodzi przede wszystkim o to, aby taki miernik był adekwatny do zjawisk społeczno – ekonomicznych w Polsce, mających wpływ na spadek siły nabywczej waluty polskiej (tempo inflacji), czyli najogólniej rzecz ujmując – na relacje między wzrostem cen towarów i usług oraz wzrostem dochodów ludności, zwłaszcza konsumentów.

Uzasadnia to stwierdzenie, że pozwany zaproponował powodowi zawarcie umowy kredytu indeksowanego kursem CHF jak kredytu, który miał być dla niego korzystniejszy od zwykłego kredytu złotowego, jedynie bardzo ogólnie informując go o związanym z takim kredytem ryzykiem. Nie wskazał mu zwłaszcza, że kredyt indeksowany – w przeciwieństwie do typowego kredytu złotowego – nie sprowadza się jedynie do zastosowania niższego oprocentowania stawką LIBOR, ale jednocześnie wiąże się z przyjęciem przez niego – z uwagi na zastosowanie indeksacji – nieograniczonego ryzyka zmiany wartości uzyskanego kredytu, które to ryzyko w ogóle nie występuje w typowej umowie kredytu złotowego oprocentowanego stawką WIBOR. Pozwany wykorzystał przy tym jego zaufanie i brak porównywalnej z nim wiedzy na temat okoliczności wpływających na zmianę kursu CHF, uzyskując akceptację dla przygotowanego przez siebie produktu w postaci umowy kredytu indeksowanego kursem waluty obcej. Przemawia to za uznaniem, że działał wobec powoda w sposób nierzetelny i nielojalny, a nawet nieuczciwy, czyli w sposób sprzeczny z dobrymi obyczajami, o których mowa w art. 385 1 k.c.

Zauważyć wypada, że w typowym kredycie złotowym zasadnicze znaczenie – poza ryzykiem niewypłacalności, które dotyczy zarówno banku, jak i kredytobiorcy, ponieważ brak możliwości spłaty kredytu godzi w interesy nie tylko kredytobiorcy, ale i banku – ma ryzyko zmiany (zwłaszcza wzrostu) stopy odsetek, ponieważ w decydującym stopniu wpływa to na wysokość rat kapitałowo – odsetkowych (część kapitałowa w zasadzie jest niezmienna, skoro ma odpowiadać wielkości udostępnionej kwoty kredytu). Natomiast w umowie kredytu indeksowanego kursem waluty obcej dodatkowo pojawiają się jeszcze dwa (poza ryzykiem niewypłacalności i ryzykiem zmiany stopy procentowej) ryzyka: walutowe i kursowe.

Pierwsze z nich wiąże się ze zmianami wartości (kursu) waluty obcej stanowiącej walutę indeksacji (czyli miernik waloryzacji). Istotne jest przy tym, że ze względu na to, że stroną słabszą jest konsument, który jednocześnie ponosi niczym nieograniczone, w tym pod względem wysokości, ryzyko zmiany wartości waluty obcej, ryzyko to szczególnie niebezpieczne i dotkliwe jest po stronie kredytobiorcy (powoda).

Nie jest wystarczający i przekonujący argument banków, że przecież one nie wpływają na wartość waluty obcej ani jej nie kształtują, ponieważ następuje to w wyniku niezależnych od nich procesów ekonomicznych oraz że one też nie mogły przewidzieć tak znacznego zakresu wzrostu wartości waluty obcej przyjętej jako kryterium indeksacji. Wziąć trzeba pod uwagę, że to banki w decydujący sposób wpłynęły na treść umowy kredytu indeksowanego, po pierwsze przez wybór waluty obcej jako miernika waloryzacji (nazwanej w nie do końca jasny sposób indeksacją), a po wtóre – przez takie ukształtowanie mechanizmu indeksacji, które godzi przede wszystkim w interesy konsumentów (bezpodstawne podwójne przeliczanie wartości świadczenia za pomocą różnych kursów CHF, następnie przez obciążenie wyłącznie konsumentów nieograniczonym w jakikolwiek sposób ryzykiem wzrostu wartości waluty obcej i wreszcie przez przyznanie sobie uprawnienia do jednostronnego ustalania wysokości kursu tej waluty, włącznie z możliwością stosowania spreadu walutowego).

Niezasadne jest usprawiedliwianie swojego zachowania przez banki jako zgodnego z prawem i zasadami rynkowymi, ponieważ sprowadza się to w istocie do próby przerzucenia całego ryzyka walutowego wyłącznie na konsumentów, mimo że banki, jako profesjonaliści i silniejsza strona umowy, w znacznie większym stopniu niż konsumenci mogły i powinny były zdawać sobie sprawę tak z istnienia ryzyka wzrostu wartości waluty indeksacji, jak i z możliwości nawet bardzo znacznego – zwłaszcza w perspektywie wielu lat związania stron umową kredytu – zakresu tego wzrostu.

Drugie ryzyko, wynikające ze sposobu ukształtowania indeksacji w umowie kredytu, wiąże się natomiast z tym, że – niezależnie od obciążenia kredytobiorców, i to w sposób całkowicie nieograniczony, skutkami wzrostu wartości waluty obcej stanowiącej walutę indeksacji (miernik waloryzacji) – banki przyznawały sobie uprawnienie do jednostronnego kształtowania kursu tej waluty, w tym do stosowania spreadu walutowego, wpływającego na wielkość rat kapitałowo – odsetkowych płaconych przez kredytobiorców (na ogół pobieranych przez banki samodzielnie i bezpośrednio z rachunku bankowego prowadzonego w walucie polskiej na podstawie pełnomocnictwa, którego wymagały od kredytobiorców przy zawarciu umowy kredytu) w walucie polskiej, ale wyliczonych jako równowartość wynikającej z harmonogramu spłat kwoty kapitału udostępnionego kredytobiorcom w walucie polskiej i następczo (wtórnie) przeliczonego po wypłacie na walutę indeksacji.

Dodać wypada, że z kredytem indeksowanym kursem CHF wiąże się też oczywiście ryzyko zmiany stawki referencyjnej LIBOR, wpływającej na wysokość oprocentowania takiego kredytu. Ryzyko to jest zbliżone do ryzyka występującego w typowej umowie kredytu złotowego, gdyż różnica polega przede wszystkim jedynie na innych czynnikach wpływających na zmianę stawki referencyjnej LIBOR niż w przypadku czynników wpływających na zmianę stawki referencyjnej WIBOR.

Banki bezpodstawnie próbują wykorzystywać tę okoliczność na swoją rzecz, argumentując, jakoby wzrost kursu CHF miał być niwelowany przez obniżkę stawki LIBOR, która zaczęła uzyskiwać nawet wartości ujemne. Nie jest to wystarczające do uznania, że sytuacja kredytobiorców, którzy zaciągnęli kredyty indeksowane kursem CHF, nie uległa obiektywnemu pogorszeniu. Wziąć trzeba pod uwagę, że banki opierają swoją argumentację na tezie, że rzekomo kwota kapitału w kredycie indeksowanym nie ulega zmianie wskutek wzrostu kursu CHF, przyjmując fałszywe założenie, że kwota ta od samego początku została udostępniona w walucie obcej, podczas gdy rzeczywistości została ona ustalona i udostępniona w walucie polskiej, a dopiero potem została przeliczona na walutę obcą, i to wyłącznie na potrzeby ustalenia wyjściowej wartości tego kapitału w walucie indeksacji, podlegającej ratalnej spłacie – co do zasady – także w walucie polskiej, ale w odniesieniu do wartości kapitału wyliczonego w walucie obcej. Nie można więc – z powołaniem się na zabieg indeksacji – twierdzić, że kwota kapitału została od początku udostępniona kredytobiorcy w walucie obcej, gdyż jest to sprzeczne z faktem, że niewątpliwie została ona ustalona i wypłacona w walucie polskiej.

W związku z tym rzekoma stałość kwoty kapitału jest w istocie fikcyjna, ponieważ kwota kredytu zgodnie z umową wcale nie była wyrażona w walucie obcej i nie była w niej wypłacona, lecz nastąpiło to w walucie polskiej. W konsekwencji nie można odmówić racji kredytobiorcom, którzy upatrują swojego pokrzywdzenia – wskutek przyjętego w umowach kredytu mechanizmu indeksacji – w tym, że wysokość kapitału, jaki mają zwrócić, nierzadko nawet ponad dwukrotnie przewyższa w walucie polskiej, jako walucie świadczenia, kwotę udostępnionych im faktycznie środków pieniężnych i często, mimo regularnego spłacania rat przez kilkanaście lat, jest obecnie znacznie wyższa (oczywiście w walucie polskiej jako walucie kredytu, a nie w CHF jako walucie indeksacji) od kwoty kapitału, który został im realnie udostępniony przez bank.

Przyjęty w umowie kredytu mechanizm indeksacji, wbrew stanowisku pozwanego, nie był zatem jednoznaczny i przejrzysty. W szczególności nie wynikało z niego wyraźnie, że powód, uzyskując doraźnie silnie eksponowaną przez bank korzyść w postaci niższego oprocentowania według stawek LIBOR zamiast WIBOR, w dłuższej perspektywie ponosił bardzo duże i niczym nieograniczone ryzyko wzrostu swoich obciążeń z uwagi na uzależnienie ich wysokości od kursu waluty indeksacji, a dodatkowo był jeszcze narażony na to, że bank mógł jednostronnie ustalać wartość tego kursu.

W konsekwencji nie można nadawać istotnego znaczenia formalnemu złożeniu (podpisaniu) przez niego przygotowanego przez bank oświadczenia o świadomości i akceptacji ryzyka związanego z możliwością wzrostu kursu waluty obcej, za pomocą której ustalana jest wysokość jego świadczenia i o stosowaniu do przeliczania tego świadczenia kursów wynikających z tabel banku, a także o świadomym wyborze kredytu indeksowanego przy jednoczesnej rezygnacji w kredytu złotowego. Podkreślić trzeba, że takie oświadczenia zabezpieczały jedynie bank przed ewentualnymi zarzutami ze strony konsumentów, ale – bez przedstawienia rzetelnych i wszechstronnych analiz oraz symulacji – nie mogły chronić konsumentów przed podjęciem niekorzystnych dla siebie decyzji o wyrażeniu zgody na zawarcie umowy kredytu indeksowanego zamiast typowej umowy kredytu złotowego.

Tym bardziej, że wcale nie ma pewności, że przedstawiciele banków rzeczywiście omawiali z konsumentami szczegółowo i bezstronnie treść tych oświadczeń oraz że wprost lub pośrednio nie wywoływali u nich bezpodstawnego przekonania, że takie kredyty są dla nich wyłącznie korzystne i bezpieczne, pomijając lub uznając za nieistotne i nierealne ryzyko nawet bardzo znacznego wzrostu kursu waluty obcej, za pomocą której świadczenie kredytobiorców było indeksowane (czyli w istocie waloryzowane). Z tego punktu widzenia nie może zaś budzić wątpliwości, że banki, jako profesjonaliści, mogły i powinny były zdawać sobie sprawę, że szanse na utrzymanie kursu CHF jako waluty indeksacji w okresie dwudziestu – trzydziestu lat związania stron umową kredytu indeksowanego w rzeczywistości są bardzo niewielkie i z dużym prawdopodobieństwem w przyszłości dojdzie do takiego wzrostu kursu CHF, który może okazać się bardzo niekorzystny dla konsumentów.

W konsekwencji stwierdzić można, że chociaż co do zasady, wbrew wyrażanym niekiedy odmiennym poglądom, wprowadzenie mechanizmu indeksacji do umowy kredytu można uznać za dopuszczalne jako niepozostające w sprzeczności z istotą umowy kredytu, wynikającą w art. 69 pr. bank. lub z zasadą swobody umów określoną w art. 353 1 k.c., to podstawowym problemem jest przede wszystkim sposób ukształtowania tego mechanizmu, począwszy od wyboru nieadekwatnego miernika indeksacji (waloryzacji) poprzez ustalenie zasad dokonywania przeliczeń wartości świadczeń stron przy zastosowaniu wybranego miernika waloryzacji (tj. według kursów ustalanych przez bank), a skończywszy na krzywdzącym konsumenta rozłożeniu między stronami ryzyka związanego z przyjętym mechanizmem indeksacji. Skutkowało to brakiem sprawiedliwego zrównoważenia interesów obu stron, ponieważ pozwany (podobnie jak inne banki) ukształtował ten mechanizm w opracowanym przez siebie wzorcu umownym w sposób jednoznacznie korzystny jedynie dla siebie.

W związku z tym w ocenie orzekającego składu Sądu Apelacyjnego mechanizm ten – w konkretnym kształcie przyjętym w przedmiotowej umowie kredytu indeksowanego – budzi zastrzeżenia nie ze względu na rzekomą sprzeczność indeksacji z prawem lub zasadami współżycia społecznego, co z uwagi na jej ukształtowanie w sposób naruszający prawa powoda (jako konsumenta), podlegające ochronie w za-kresie wynikającym z art. 385 1 i nast. k.c.

Zauważyć trzeba, że wbrew stanowisku pozwanego naruszenie równowagi stron nie polegało jedynie na stosowaniu przez niego w mechanizmie indeksacji własnych kursów walut. Obejmowało to bowiem również niezasadne przeliczanie własnego świadczenia, i to za pomocą korzystniejszego dla niego kursu CHF, co skutkowało zwiększeniem długu powoda, ponieważ nawet gdyby (oczywiście tylko hipotetycznie) od razu zwrócił cały kredyt, to i tak musiałby zapłacić pozwanemu większą kwotę, niż od niego otrzymał tytułem udostępnionego kredytu. Przede wszystkim zaś najważniejsze znaczenie miało obciążenie powoda ryzykiem nieograniczonego i niezależnego od spadku siły nabywczej waluty polskiej wzrostu jego zadłużenia wskutek przeliczania świadczeń stron za pomocą miernika w postaci kursu CHF, który był niezależny od zmian siły nabywczej waluty polskiej, w której kredyt został udzielony. Istotne jest przy tym, że bank, nawet jeśli nie brał pod uwagę możliwości znacznego wzrostu kursu CHF i nie był w stanie określić ewentualnej skali tego wzrostu, to niewątpliwie powinien uwzględnić taką okoliczność, zwłaszcza że wymaga tego jednocześnie od powoda. W konsekwencji powinien przyjąć w umowie rozwiązania mogące zabezpieczyć interesy powoda, jako słabszej i nieprofesjonalnej strony umowy, przed skutkami takiego nieprzewidywalnego i nieokreślonego (nieograniczonego) wzrostu kursu CHF, a tym samym zrównoważyć interesy stron. Działanie sprzeczne z dobrymi obyczajami i jednocześnie rażąco naruszające interes powoda polegało więc przede wszystkim na obciążeniu go (jako konsumenta) nieograniczonym ryzykiem walutowym bez wprowadzenia postanowień umownych chroniących go przed ryzykiem wykraczającym poza istotę waloryzacji i sprzecznym z istotą umowy kredytu.

W związku z tym wyeliminowanie jedynie postanowień, dotyczących zasad ustalania kursów CHF i ewentualne zastąpienie ich regulacjami, pozwalającymi zastosować w mechanizmie indeksacji kurs średni NBP zamiast kursów ustalanych przez bank w swojej Tabeli Kursów, w gruncie rzeczy nie doprowadziłoby do przywrócenia równowagi kontraktowej między stronami. Zasadniczym problemem jest bowiem to, że powód w dalszym ciągu byłby w pełni obciążony skutkami wzrostu kursu CHF, które są kompletnie oderwane od zmiany realnej wartości udostępnionej mu kwoty kredytu.

Z tego punktu widzenia zauważyć należy, że wbrew stanowisku skarżącego nie ma znaczenia ani możliwość ewentualnej spłaty kredytu bezpośrednio w walucie indeksacji (a zatem nie w walucie świadczenia, czyli w walucie polskiej), ani możliwość tzw. przewalutowania kredytu. W obu przypadkach powoda nadal obciążałyby bowiem skutki niekorzystnego dla niego przeliczenia wartości świadczenia z waluty polskiej na walutę obcą. Jak zaś wcześniej wyjaśniono, nie ma podstaw do przyjęcia, że zastosowanie indeksacji powodowało nadanie kredytowi charakteru walutowego, a tym samym uznania, że wartość kredytu odpowiada kwocie wyliczonej w walucie obcej.

Nie można zatem przyjąć, że wykonanie przedmiotowej umowy bezpośrednio w walucie obcej lub jej tzw. przewalutowanie mogłoby uwolnić powoda od spoczywającego na nim ryzyka walutowego. Takie „przewalutowanie” przyjmowałoby bowiem za punkt wyjścia aktualną wysokość kapitału w walucie obcej, mimo że nie stanowiła ona waluty zobowiązania i nie była walutą, w której kredyt został faktycznie powodowi udostępniony. Obiektywnie rzecz ujmując, miałoby ono zdecydowanie krzywdzący charakter dla powoda, ponieważ utrwalałoby niekorzystne z jego punktu widzenia skutki związane z przeliczeniem kredytu udzielonego mu w walucie polskiej na saldo wyrażone w CHF.

Przyjęte w przedmiotowej umowie kredytu ukształtowanie mechanizmu indeksacji już od chwili zawarcia umowy kredytu indeksowanego na kilku płaszczyznach pogarszało więc sytuację powoda zarówno w bliższej, jak i dalszej perspektywie. Początkowo wiązało się to przede wszystkim z niekorzystnym dla niego przeliczeniem wartości świadczenia udostępnionego mu przez pozwanego z waluty polskiej na walutę obcą, wskutek czego wartość jego świadczenia w walucie polskiej (w której podlegało ono spełnieniu, gdyż waluta indeksacji nie stawała się automatycznie walutą świadczenia) podlegającego zwrotowi w każdym przypadku była wyższa od kwoty udostępnionego mu kapitału. Ponadto został on narażony na skutki ryzyka kursowego, wynikające z jednostronnego i nieograniczonego w jakikolwiek formalny sposób ustalania przez bank kursów CHF, wpływających na ustalenie wysokości zwaloryzowanego świadczenia spełnianego przez niego w walucie polskiej. Nakładało się na to ryzyko walutowe, związane z możliwością nieograniczonego wzrostu wartości CHF, które przy tym obciążało wyłącznie niego.

W nawiązaniu do argumentacji pozwanego dodać można, że nawet jeśli w ujęciu ogólnym on też musiał dbać o posiadanie odpowiednich zabezpieczeń przed ryzykiem związanym z udzieleniem kredytu indeksowanego, który był wprawdzie powiązany z walutą obcą przez zastosowanie oprocentowania według stawki LIBOR, ale rzeczywiście nie był udzielony w walucie obcej, to takie zagadnienia nie były w ogóle uregulowane w umowie stron i wykraczały poza ramy indywidualnego stosunku prawnego. W konsekwencji z ewentualnego faktu, że pozwany z uwagi na wiążące go regulacje prawne, dotyczące jego funkcjonowania jako banku w ramach konkretnego systemu finansowego, także ponosił ryzyko, które musiał odpowiednio zabezpieczać, nie można wyprowadzać wniosku, że jego ryzyko było porównywalne z ryzykiem ponoszonym przez powoda bezpośrednio w ramach przedmiotowej umowy.

Nie ma przy tym podstaw do uznania, że w ramach stosunku prawnego między stronami pozwany w ogóle nie odpowiada za skutki wzrostu kursu waluty indeksacji (CHF) z uwagi na to, że było to od niego niezależne. Wziąć trzeba pod uwagę, że skutki te były następstwem nie tylko wzrostu tego kursu, ale przede wszystkim ukształtowania mechanizmu indeksacji w sposób skrajnie niekorzystny dla konsumenta. W związku z tym wzrost kursu CHF jedynie ujawnił wady tego mechanizmu, które immanentnie tkwiły w nim od samego początku wyłącznie z tej przyczyny, że tak został on ukształtowany przez pozwanego we wzorcu umownym, na podstawie którego została zawarta przedmiotowa umowa, że skutki wzrostu tego kursu uderzały jedynie w powoda. Pozwany nie może więc uchylić się od konsekwencji takiego ukształtowania w/w mechanizmu, kwestionując jego abuzywny charakter.

W tym stanie rzeczy stwierdzić należy, że wbrew pozwanemu niedozwolony charakter mają nie tylko postanowienia umowne, regulujące ryzyko kursowe, czyli odsyłające do stosowania kursów CHF ustalanych przez bank w swoich tabelach kursowych, lecz w pierwszej kolejności postanowienia, regulujące w konkretnym kształcie mechanizm indeksacji jako takiej.

Wobec tego nie ma istotnego znaczenia argumentacja pozwanego przedstawiona w zarzutach naruszenia prawa materialnego, dotyczących tego, że Sąd pierwszej instancji błędnie nie uwzględnił odrębności klauzul indeksacyjnych od klauzul kursowych. Można wprawdzie zgodzić się z pozwanym, że czym innym jest sam mechanizm indeksacji, czyli przyjęcie zasady przeliczania wartości świadczeń za pomocą kursu wybranej waluty obcej, a czym innym sposób dokonywania tego przeliczania, tj. ustalania wysokości kursów waluty obcej stosowanych do tego przeliczania, ale kwestia ta nie wpływa na ocenę, że pozwany cały mechanizm indeksacji, a nie tylko same zasady ustalania kursów waluty obcej, ukształtował w sposób abuzywny, a mianowicie sprzecznie z dobrymi obyczajami, powodując rażące naruszenie interesów powoda nie tylko na płaszczyźnie ustalania tych kursów, ale przede wszystkim w zakresie powiązania wartości świadczeń stron z kursami CHF.

Jak już wcześniej wskazano, świadczenie banku w ogóle nie powinno podlegać indeksacji, czyli przeliczaniu za pomocą kursu CHF (i to niekorzystnego dla powoda), skoro zostało spełnione bezpośrednio po powstaniu zobowiązania. Wobec tego jego przeliczenie za pomocą kursu CHF mogło mieć na celu co najwyżej ustalenie początkowej wysokości kwoty kredytu (salda w walucie obcej), którą powód będzie zobowiązany zwrócić przy uwzględnieniu mechanizmu indeksacji. Przeliczenie to powinno więc nastąpić generalnie według tego samego kursu (miernika) co przeliczenie świadczenia powoda (niezależnie od tego, czy byłby to kurs kupna, czy kurs kupna albo kurs średni NBP albo jakikolwiek inny miernik waloryzacji).

Wziąć trzeba ponadto pod uwagę, że mechanizm indeksacji określał główne świadczenia stron. Nie można bowiem odrywać sposobu ustalenia wysokości świadczenia od samego świadczenia, gdyż zwłaszcza w przypadku świadczenia pieniężnego, występującego w umowie kredytu, nie jest możliwe jego spełnienie bez jednoczesnej znajomości jego wysokości. W związku z tym nie można zaakceptować stanowiska, że przyjęty w umowie mechanizm indeksacji nie wpływa na ustalenie wysokości świadczeń stron, lecz jedynie na sposób ich wykonania. Bez dokonania indeksacji nie byłoby przecież w ogóle możliwe ustalenie początkowej wysokości kwoty kapitału w walucie obcej, która stanowiła następnie punkt wyjścia do ustalenia w harmonogramie spłat wysokości rat kredytu wprawdzie w walucie obcej, ale spełnianych w walucie polskiej.

Zauważyć przy tym należy, że taka kwota w ogóle nie jest wskazywana bezpośrednio w umowie kredytu indeksowanego, w której świadczenie banku jest wyrażone wyłącznie w walucie polskiej, a dopiero po jego spełnieniu na rzecz kredytobiorcy jest przeliczane na walutę obcą właśnie na podstawie postanowień umownych regulujących indeksację. Nie można więc uznać, że postanowienia te nie kształtują treści głównych świadczeń stron i mają wobec nich jedynie wtórne lub pomocnicze znaczenie.

W świetle wcześniejszych uwag nie można ponadto uznać, że postanowienia umowne, dotyczące indeksacji, zostały sformułowane jednoznacznie oraz w sposób zrozumiały dla przeciętnego i rozsądnego konsumenta. Przede wszystkim zauważyć trzeba, że nie wynika z nich jednoznacznie, na czym polega ten mechanizm. Jest to zresztą źródłem wielu istniejących do chwili obecnej sporów i wątpliwości m. in. co do tego, czy indeksacja jest rodzajem waloryzacji lub też czy ma zupełnie inny charakter, czy kredyty indeksowane mają charakter złotowy lub walutowy oraz czy zasadne jest stosowanie różnych kursów do przeliczania wartości świadczeń banku i kredytobiorców.

W tej sytuacji trudno oczekiwać i wymagać, aby nie tylko przeciętny i rozsądny konsument, ale nawet konsument dobrze zorientowany i wykształcony (na co często powołują się banki, wskazując na duże doświadczenie życiowe lub zawodowe albo na poziom wykształcenia kredytobiorców) był w stanie, zwłaszcza w realiach istniejących w chwili zawierania umów kredytu indeksowanego, co na ogół miało miejsce kilkanaście lat temu w zupełnie innej sytuacji ekonomicznej, rzeczywiście prawidłowo rozumiał te postanowienia umowne.

Już sam wniosek kredytowy, nota bene sporządzony także według opracowanego przez pozwanego wzorca (formularza) wcale nie był jednoznaczny i oczywisty (zob. k. 218 – 225). Wnioskodawca mógł bowiem określić wnioskowaną kwotę kredytu wyłącznie w walucie polskiej (PLN), ale jednocześnie miał wskazać, w jakiej walucie będzie on indeksowany (zob. k. 220). Mogło to wywoływać u niego mylne i bezpodstawne przekonanie, że wskazanie (wybór) waluty indeksacji nie ma dla niego istotnego znaczenia, podczas gdy de facto miał on – co w pełni okazało się jednak dopiero po bardzo znacznym wzroście kursu CHF – charakter wręcz rudymentarny. Zresztą, treść tego wniosku, wbrew odmiennym twierdzeniom pozwanego, potwierdza przedstawione przez Sąd Apelacyjny stanowisko, że indeksacja nie nadawała kredytowi charakteru walutowego, lecz stanowiła jedynie modyfikację kredytu złotowego (tzn. że dotyczył udzielenia kredytu wyrażonego w złotych, ale z jednoczesnym zastosowanie mechanizmu jej indeksacji kursem waluty obcej). Jednak na podstawie tego wniosku nie można było stwierdzić, na czym będzie polegać taka indeksacja.

Także z umowy stron nie wynika, na czym polega mechanizm indeksacji, a zwłaszcza jaka jest relacja między kwotą kredytu wyrażoną w walucie polskiej a kwotą ustaloną w wyniku indeksacji, co otworzyło drogę do dyskusji, czy kwota udostępnionych środków pieniężnych została w ogóle precyzyjnie określona w umo-wie, gdyż odpowiedź na to pytanie jest uzależniona od oceny, czy kredyt został udzielony w walucie polskiej, czy w walucie obcej.

Przy ocenie, czy te postanowienia zostały sformułowane w sposób jednoznaczny i zrozumiały, nie można zatem ograniczać się jedynie do ich formalnej redakcji pod względem językowym, ale uwzględnić należy przede wszystkim możliwość zrozumienia ich prawnego i ekonomicznego znaczenia dla ukształtowania treści praw i obowiązków stron. W takim ujęciu – o czym przekonują dobitnie przede wszystkim powstałe na tle tych postanowień wątpliwości i spory rozstrzygane w licz-nych sprawach sądowych – nie można uznać, że postanowienia o indeksacji świadczeń z tytułu kredytu za pomocą kursu walut obcych były sformułowane w taki sposób, że były w pełni jednoznaczne i zrozumiałe dla przeciętnego i rozsądnie rozumującego konsumenta.

Ma to kardynalne znaczenie dla oceny zarzutów apelacyjnych, dotyczących braku dowolności banku w ustalaniu wysokości kursów CHF stosowanych do przeliczania wartości świadczeń stron oraz rynkowego charakteru tych kursów, a także możliwości utrzymania przedmiotowej umowy po ewentualnym uznaniu za abuzywne wyłącznie jej postanowień, regulujących zasady ustalania tych kursów w drodze zastosowania do przeliczania wartości świadczeń stron – w miejsce kursów ustalanych przez bank w swojej tabeli – średniego kursu CHF ogłaszanego przez Narodowy Bank Polski (z powołaniem się w tym zakresie na liczne i różne podstawy prawne, a to art. 56 k.c., art. 354 k.c., art. 358 § 2 k.c., art. 111 ust. 1 pkt 4 pr. bank., art. 41 pr. weksl., art. 24 ust. 3 ustawy o NBP).

W tym kontekście można dostrzec, że aktualnie bankom, w tym pozwanemu, zależy przede wszystkim na utrzymaniu w umowach kredytu indeksowanego samego mechanizmu indeksacji kursem CHF, ale jednocześnie są skłonne, chociaż wprost tego oczywiście nie przyznają, zgodzić się na wyeliminowanie z takich umów postanowień dotyczących ustalania tego kursu jako abuzywnych. Zmierzają więc do zachowania obciążającego kredytobiorców ryzyka walutowego, wynikającego z przeliczania wartości świadczeń stron za pomocą kursu CHF, dopuszczając natomiast możliwość stosowania do tego przeliczania kursów średnich tej waluty, zwłaszcza kursów ogłaszanych przez NBP (czyli usunięcie tylko ryzyka spreadowego).

Biorąc jednak pod uwagę, że niedozwolony charakter mają również, i to w głównej mierze, postanowienia umowne, kształtujące mechanizm indeksacji w sposób niekorzystny dla konsumentów, stwierdzić trzeba, że taka argumentacja banków staje się bezprzedmiotowa. Samo wyeliminowanie klauzul kursowych nie doprowadzi do przywrócenia zachwianej równowagi stron i nie zapewni należytej ochrony konsumenta przed wprowadzonymi do umowy kredytu niedozwolonymi postanowieniami umownymi, dotyczącymi mechanizmu indeksacji jako takiej.

W konsekwencji z uwagi na konieczność wyeliminowania z tzw. umów frankowych całego mechanizmu indeksacji nieaktualne staje się rozważanie, czy ewentualnie możliwe byłoby jej przeprowadzenie za pomocą średniego kursu CHF ogłaszanego przez NBP. Nie chodzi zatem w ogóle o kwestię dopuszczalności zastąpienia – na jakiejkolwiek z podstaw wskazanych przez pozwanego w apelacji – abuzywnych postanowień kursowych takimi regulacjami, które pozwalałyby przejść do stosowania w mechanizmie indeksacji tzw. kursów średnich lub rynkowych (czyli obiektywnych) albo kursu średniego NBP. Mogłoby to bowiem mieć sens jedynie wówczas, gdyby w umowie kredytu mogły nadal utrzymać się postanowienia, regulujące indeksację, z pominięciem jedynie postanowień, odsyłających do kursów ustalanych przez banki w swoich tabelach kursowych. Ponieważ jednak nie ma podstaw do pozostawienia w umowach kredytu samego mechanizmu indeksacji, to rozważania na temat rodzaju kursu CHF, który mógłby być stosowany w tym mechanizmu oraz podstawy prawnej jego zastosowania, nie mają już istotnego znaczenia.

Taka ocena determinuje dalsze rozważania na temat możliwości utrzymania ważności umowy kredytu indeksowanego po wyeliminowaniu z niej postanowień o charakterze niedozwolonym.

Z jednej strony wziąć trzeba pod uwagę, że z art. 385 1 § 1 i 2 k.c. wynika, że niedozwolone postanowienia umowne nie wiążą konsumenta, ale strony są związane umową w pozostałym zakresie. Przez brak związania postanowieniami niedozwolonymi rozumie się, że postanowienia te należy pomijać przy wykładni i stosowaniu umowy tak, jakby w ogóle ich w umowie nie było (jakby nie zostały zastrzeżone). Obrazowo określa się to niekiedy jako ich wykreślenie z tekstu umowy. Jednocześnie według dominującego obecnie stanowiska wyklucza się wprowadzanie na ich miejsce (ich zastępowanie) jakichkolwiek innych postanowień, wynikających zwła-szcza z zasad współżycia społecznego lub ustalonych zwyczajów, o których mowa w art. 56 k.c. lub w art. 65 k.c.

Kwestionowana jest także możliwość zastąpienia nich regulacjami wynikającymi z przepisów dyspozytywnych, co – zdaniem orzekającego składu Sądu Apelacyjnego – zasługuje na akceptację ze względu na to, że przepisy dyspozytywne mogą uzupełniać treść stosunku prawnego tylko w takim zakresie, w jakim strony nie uregulowały go w umowie, podczas gdy z tym przypadku chodzi o kwestie, które zostały wprawdzie uregulowane przez strony w umowie, ale w sposób abuzywny. Trafny jest więc argument, nawiązujący do sankcyjnego charakteru przepisów o niedozwolonych postanowieniach umownych, że możliwość ich zastąpienia przez treść wynikającą z przepisów dyspozytywnych mogłaby podważać odstraszające działanie art. 385 1 k.c., skoro stwierdzenie abuzywności postanowienia umownego generalnie skutkowałoby jedynie nadaniem umowie takiej treści, którą od początku powinna ona mieć zgodnie z obowiązującymi przepisami prawnymi (w tym o charakterze dyspozytywnym).

Z drugiej strony wziąć trzeba pod uwagę, że wyeliminowanie z umowy kredytu całego mechanizmu indeksacji, a nie tylko postanowień, dotyczących tabel kursowych, powoduje, że w ogóle nie byłoby możliwe przeliczania świadczeń stron z waluty polskiej na walutę obcą i odwrotnie, w związku z czym kredyt ten stałby się typowym kredytem złotowym (tj. złotowym, ale bez indeksacji), który byłby jednak nadal oprocentowany według stawek LIBOR. Byłby to więc zupełnie inny rodzaj stosunku prawnego od tego, który istniałby między stronami, gdyby pozwany nie wprowadził do niego niedozwolonych postanowień umownych.

W tym zakresie Sąd Apelacyjny podziela poglądy kwestionujące możliwość utrzymania w mocy kredytu złotowego oprocentowanego stawką LIBOR zamiast WIBOR. Wprawdzie, teoretycznie rzecz ujmując, wysokość stopy procentowej nie ma decydującego znaczenia dla bytu umowy kredytu (bank może bowiem stosować także taką stopę procentową, która będzie dla niego nieopłacalna, a znane są przecież także tzw. kredyty zero procent, zwłaszcza na zakupy ratalne), ale zgodzić się można z argumentacją, że ani od strony ekonomicznej, ani od strony prawnej nigdy nie doszłoby do zawarcia takiej umowy, w której kwota kredytu hipotecznego na cele mie-szkaniowe zostałaby określona w walucie polskiej, ale byłaby oprocentowana w sposób właściwy dla kredytów w walucie obcej. Podkreślić zresztą można, że w gruncie rzeczy nawet strony niniejszego procesu nie powoływały się na taką możliwość. Zwłaszcza pozwany nie dopuszczał w tej sprawie możliwości utrzymania przedmiotowej umowy w mocy jako kredytu złotowego oprocentowanego według stawek LIBOR.

W takim stanie rzeczy uznać należy, że wskutek wyeliminowania z umowy kredytu całego mechanizmu indeksacji zmienia się ona tak istotnie, że nie posiada już wszystkich elementów przedmiotowo istotnych pozwalających na ustalenie treści praw i obowiązków stron. Nie jest więc możliwe jej wykonanie zgodnie z wolą i zamiarem stron z chwili jej zawarcia. Uzasadnia to uznanie, że umowa staje się nieważna w całości nie tyle ze względu na stwierdzenie abuzywności niektórych z jej postanowień, ponieważ zgodnie z art. 385 1 § 2 k.c. co do zasady powinna zachować moc wiążącą (a zatem ważność) w pozostałym zakresie, co ze względu na to, że bez tych postanowień traci ona elementy przedmiotowo istotne dla umowy kredytu. Daje to podstawy do uznania, że dopiero w następstwie uznania niedozwolonego charakteru postanowień umownych otwiera się droga do stwierdzenia nieważności całej umowy na podstawie art. 58 § 1 k.c. jako sprzecznej z ustawą oraz na podstawie art. 353 1 k.c. jako sprzecznej z właściwością (naturą) zobowiązania z umowy kredytu.

Wobec tego można zaakceptować stanowisko Sądu pierwszej instancji, który właśnie powyższe przepisy powołał jako podstawę prawną stwierdzenia nieważności przedmiotowej umowy, ponieważ z całości uzasadnienia zaskarżonego wyroku jednoznacznie wynika, że taka ocena była poprzedzona stwierdzeniem abuzywnego charakteru postanowień umownych, dotyczących indeksacji i na tej podstawie Sąd ten doszedł do wniosku o nieważności całej umowy, wynikającej z wyeliminowania z niej powyższych postanowień i braku możliwości ich zastąpienia w sposób pozwalający na utrzymanie umowy w mocy.

Inaczej rzecz ujmując, umowa kredytu nie staje się nieważna w całości wprost ze względu na abuzywność niektórych jej postanowień, lecz z uwagi na to, że bez tych postanowień jej treść staje się sprzeczna z prawem i nie mieści się w granicach swobody umów. Stwierdzenie abuzywności nie powoduje więc samoistnie nieważności całej umowy, ale stanowi okoliczność (przesłankę) wpływającą na ustalenie jej nieważności. Takie stanowisko pozwala ponadto wyjaśnić, dlaczego jako podstawę nieważności umów kredytu indeksowanego sądy powołują zazwyczaj jednocześnie art. 58 § 1 k.c. i art. 353 1 k.c. w zw. z art. 385 1 k.c., ponieważ dopiero rozważenie abuzywności postanowień o indeksacji w kontekście ich wpływu na treść umowy odpowiada na pytanie, dlaczego należy uznać ją za nieważną w całości.

Odmiennej oceny nie mogą uzasadniać argumenty odwołujące się do skutków wejścia w życie ustawy antyspreadowej (tj. ustawy z dnia 29 lipca 2011 r. o zmianie ustawy – Prawo bankowe oraz niektórych innych ustaw, Dz. U. Nr 165 z 2011 r., poz. 984), objęte zarzutem naruszenia art. 4 w zw. z art. 1 ust. 1 lit a) i b) tej ustawy oraz art. 316 § 1 k.p.c.

Przede wszystkim nie można przyjąć, że ustawa ta miała na celu potwierdzenie ważności umów kredytu indeksowanego lub denominowanego tak zawartych przed jej wejściem w życie, jak i w późniejszym okresie. Z jej przepisów nie wynika bowiem, aby ustawodawca zajął w tej kwestii jakiekolwiek stanowisko. W gruncie rzeczy przyjął on jedynie zawieranie takich umów za istniejący obiektywnie fakt, w związku z czym ograniczył się tylko do uregulowania niektórych zagadnień, które w tamtym okresie wywoływały kontrowersje prawne i niezadowolenie kredytobiorców. Wziąć zwłaszcza trzeba pod uwagę, że wówczas, mimo światowego kryzysu ekonomiczno – finansowego, który rozpoczął się w 2008 r., nie ujawniły się jeszcze w pełni wszystkie negatywne dla konsumentów konsekwencji sposobu ukształtowania mechanizmu indeksacji (denominacji), czyli w zasadzie waloryzacji, wprowadzonego przez banki do powyższych umów. W szczególności początkowo nie zdawano sobie sprawy nie tylko z wadliwości przyznania bankom uprawnienia do jednostronnego i dowolnego ustalania kursów walut stosowanych do przeliczania wartości świadczeń stron (czyli z obciążenia konsumentów ryzykiem kursowym), lecz także ze skutków obciążenia jedynie konsumentów nieograniczonymi następstwami wzrostu kursu waluty indeksacji (denominacji), czyli ryzykiem walutowym.

W tamtej sytuacji mogło więc wydawać, że wystarczające będzie pozbawienie banków możliwości samodzielnego i jednostronnego ustalania kursów waluty obcej stosowanej do indeksacji (denominacji) kredytów. Podkreślić przy tym należy, że skutek taki nie następował ex lege, ponieważ ustawodawca nie określił w ustawie antyspreadowej zasad ustalania kursów waluty obcej, lecz cel tej ustawy chciał osiągnąć przez nowelizację art. 69 pr. bank., polegającą na wprowadzeniu obowiązku określania w treści umów kredytu indeksowanego (denominowanego) zasad ustalania tych kursów przez banki w oparciu o precyzyjne i obiektywne przesłanki/kry-teria. Dotyczyło to umów, które miały być zawarte po wejściu ustawy antyspreadowej w życie, czyli z dniem 26 sierpnia 2011 r. Natomiast w odniesieniu do umów kredytu indeksowanego (denominowanego), zawartych przed tą datą, zgodnie z art. 4 ustawy antyspreadowej nałożono na banki obowiązek bezpłatnej zmiany umów kredytu, ale tylko w części niespłaconej, w celu ich dostosowania do znowelizowanej treści art. 69 ust. 2 pkt 4a i art. 75b pr. bank. Oznacza to, że wymagało to zawarcia aneksu, zmieniającego umowę lub co najmniej zmiany regulaminu, jeśli było to wystarczające do dostosowania treści umowy do brzmienia znowelizowanych przepisów Prawa bankowego.

Przepisy ustawy antyspreadowej nie dają więc podstaw do uznania, że ustawodawca automatycznie uznał za zgodne z prawem (jak to niekiedy określa się w sporach frankowych „konwalidował”) zawarte wcześniej umowy kredytu indeksowanego (denominowanego), w szczególności, że wyłączył możliwość badania zgodności ich treści z przepisami o niedozwolonych postanowieniach umownych. Wniosek taki nie wynika z jakiegokolwiek przepisu tej ustawy. W konsekwencji także po jej wejściu w życie nie jest wyłączone badanie zawartych wcześniej umów kredytu indeksowanego (denominowanego) pod kątem ich zgodności z prawem lub abuzywności.

Zauważyć przy tym można, że sama formalna zgodność umowy z ustawą (czyli dopuszczalność zawarcia umowy kredytu indeksowanego lub denominowanego) nie przesądza o niedopuszczalności jej badania pod kątem abuzywności. Wprost przeciwnie, dopiero otwiera to możliwość oceny, czy w konkretnym przypadku treść dopuszczalnej przez prawo umowa nie została ukształtowana w sposób abuzywny. Przeciwne stanowisko prowadziłoby do absurdalnego wręcz poglądu, że jeśli dana umowa jest przewidziana w prawie cywilnym, to w ogóle nie podlega już powyższej ocenie. Tymczasem przepisy o niedozwolonych postanowieniach umownych mają na celu ocenę, czy treść takiej umowy nie narusza praw konsumentów w sposób podlegający ochronie na podstawie art. 385 1 k.c. (na poziomie krajowym) i dyrektywy 93/13 (na poziomie unijnym). W związku z tym nie ma znaczenia, że umowy kredytu indeksowanego lub denominowanego zostały wyraźnie wymienione w przepisach ustawy antyspreadowej, ponieważ nie oznacza, to że niejako ex definitione nie mogą one zawierać niedozwolonych postanowień umownych.

Chybione i bezzasadne były również zarzuty odnoszące się do konieczności pouczenia powoda, jako konsumenta, bezpośrednio przez Sąd pierwszej instancji o skutkach ewentualnego stwierdzenia nieważności umowy z powodu znajdujących się w niej postanowień abuzywnych oraz o wpływie braku takiego pouczenia na prawidłowość zaskarżonego wyroku. Pozwany błędnie interpretuje treść art. 385 1 § 1 i 2 k.c. oraz art. 6 ust. 1 Dyrektywy 93/13, ponieważ wbrew niemu nie dają one podstawy do uznania, że skuteczność ochrony prawnej konsumenta przed niedozwolonymi postanowieniami uzależniona jest powołania się przez niego na ich abuzywny charakter, a tym bardziej od pouczenia go o skutkach powołania się na uprawnienia wynikające z powyższych przepisów.

W rzeczywistości ochrona ta przysługuje konsumentowi od samego początku bez konieczności formalnego powołania się przez niego na chęć skorzystania z niej. Zupełnie inną kwestią jest natomiast możliwość zrezygnowania z niej przez niego w wyniku ich następczego zaakceptowania przez niego. Tylko w takim ujęciu można mówić o konieczności wyjaśnienia mu przez Sąd skutków wyrażenia zgody na postanowienia umowne, które mają charakter abuzywny, tak aby w sposób świadomy i rozważny zdecydował, czy korzystniejsze dla niego jest skorzystanie z powyższej ochrony, czy zrezygnowanie z niej i zaakceptowanie postanowień abuzywnych.

W konsekwencji udzielenie konsumentowi odpowiednich wyjaśnień i pouczeń przez Sąd orzekający nie ma na celu powstania uprawnień po jego stronie do żądania udzielenia mu ochrony na podstawie powyższych przepisów, lecz zmierza do umożliwienia mu podjęcia świadomej i przemyślanej decyzji, czy z niej skorzystać lub zrezygnować. W związku z tym na brak stosownego pouczenia przez Sąd mógłby powołać się co najwyżej konsument, gdyby chciał zarzucić, że błędnie zrezygnował z tej ochrony. Nie jest natomiast możliwe, aby takim zarzutem posłużył się przedsiębiorca. Tym bardziej wręcz kuriozalne byłoby, aby z powołaniem się na rzekome naruszenie uprawnień konsumenta (przez nieudzielenie mu przez sąd takiego pouczenia), przedsiębiorca mógł doprowadzić do zmiany orzeczenia, które było korzystne dla konsumenta i uwzględniało żądanie udzielenia mu ochrony na podstawie przepisów o niedozwolonych postanowieniach umownych. Nieprzekonujące jest bowiem, że przedsiębiorca, który zastosował takie postanowienia, obecnie bardziej troszczy się o konsumenta niż on sam.

Analogicznie nieprzekonujące było powołanie się przez pozwanego na konieczność uwzględnienia sytuacji innych kredytobiorców, którzy w analogicznym okresie zaciągnęli kredyty złotowe, ale bez mechanizmu przeliczeniowego wykorzystującego kurs CHF, a w konsekwencji oprocentowane stawką WIBOR a nie LIBOR, lub na ogólną sytuację ekonomiczną, jaką może wywołać stwierdzanie abuzywności, a w konsekwencji nieważności tzw. umów frankowych, dla całego systemu bankowego, w tym innych jego klientów lub wręcz sytuacji ekonomicznej całego kraju. Nie można zaakceptować poglądu, że kredytobiorcy, wobec których bank zastosował niedozwolone postanowienia umowne, powinni obecnie w gruncie rzeczy pogodzić się z tym ze względów, na które powołuje się on w gruncie rzeczy tylko po to, aby uniknąć jakichkolwiek negatywnych skutków stosowania przez siebie takich postanowień. Nie można zatem wymagać od konsumentów, w tym powoda, aby niejako poświęcili swoje interesy w imię dobra tzw. ogółu klientów banku lub całego społeczeństwa, ponieważ oznaczałoby to, że bank może przerzucić na nich konsekwencje swojego nieprawidłowego zachowania.

Wbrew bankowi, odmiennego poglądu nie można wyprowadzić z zasad proporcjonalności oraz utrzymania umów w mocy, ponieważ nie mogą one powodować zwolnienia go z odpowiedzialności za ukształtowanie mechanizmu indeksacji w sposób abuzywny ani uzasadniać usprawiedliwienia jego zachowania. W przeciwnym razie oznaczałoby to, że de facto to konsument a nie przedsiębiorca ponosi negatywne skutki stosowania przez tego drugiego niedozwolonych postanowień umownych.

Chybione jest także posłużenie się argumentem, że Sąd pierwszej instancji zaniechał kompleksowego rozważenia, czy orzeczenie stwierdzające nieważność całej umowy kredytu nie narusza zasad współżycia społecznego, w szczególności zasad współżycia społecznego i pewności obrotu gospodarczego. Przede wszystkim zauważyć trzeba, że w stosunku do orzeczeń nie można postawić zarzutu ich sprzeczność z zasadami współżycia społecznego, ponieważ takie zagadnienie odnosi się do wykonywania praw podmiotowych lub ogólniej – do korzystania przez podmioty prawa ze swoich uprawnień. Natomiast w odniesieniu do orzeczeń sądu można mówić jedynie o ich prawidłowości rozumianej jako zgodność z treścią zebranego materiału dowodowego i właściwymi przepisami prawa. Niezależnie od tego wziąć trzeba pod uwagę, że wskazane przez pozwanego argumenty nie mogą – o czym była już mowa wyżej – usprawiedliwić stosowania przez niego niedozwolonych postanowień umownych i uwolnić go od skutków ich stosowania.

W tej sytuacji wobec konieczności uznania całej umowy kredytu za nieważną chybione okazały się także zarzuty naruszenia art. 405 k.c. w zw. z art. 409 k.c., art. 410 § 1 i 2 k.c. oraz art. 411 pkt 2 i 4 k.c.

Przede wszystkim zauważyć trzeba, że stwierdzenie nieważności umowy kredytu indeksowanego skutkowało odpadnięciem podstawy prawnej, w oparciu o którą powód spełniał swoje świadczenia (w postaci rat kapitałowo–odsetkowych i ewentualnie innych opłat, takich jak prowizja, składki ubezpieczeniowe, opłaty przewidziane w tabeli opłat i prowizji za inne czynności banku) na rzecz banku. Nie można więc twierdzić, że te świadczenia nie były nienależne, ponieważ zostały spełnione na podstawie ważnej umowy. Zauważyć oczywiście wypada, że w chwili, kiedy były one spełniane, kwestia nieważności tej umowy w ogóle nie była jeszcze brana pod uwagę, ponieważ skutek taki nastąpił dopiero w wyniku uznania postanowień umownych o indeksacji (tak w zakresie ryzyka walutowego, jak i ryzyka kursowego) za abuzywne, w następstwie czego niemożliwe stało się utrzymanie umowy w mocy w pozostałym zakresie.

Ustalenie nieważności umowy dopiero po kilkunastu latach od jej zawarcia nie wpływa jednak na to, że była ona nieważna od samego początku ( ab initio). Z uwagi na przyczyny jej nieważności nie jest możliwe przyjęcie, że była ona ważna dopóty, dopóki kredytobiorca nie powołał się na abuzywność jej postanowień, co rezultacie doprowadziło do stwierdzenia jej nieważności. Z tego punktu widzenia w doktrynie i orzecznictwie wskazuje się aktualnie, że chwila stwierdzenia nieważności umowy kredytu indeksowanego (denominowanego), ewentualnie powołania się na jej nieważność przez konsumentów, może mieć znaczenie przede wszystkim dla oceny, kiedy najwcześniej mogło dojść do wymagalności roszczeń stron o zwrot spełnionych na podstawie tej umowy świadczeń jako nienależnych, a w ślad za tym także dla rozpoczęcia biegu przedawnienia roszczeń o ich zwrot. Nie daje to jednak możliwości uznania, że spełnione wcześniej (tj. przez ustaleniem nieważności umowy ewentualnie podniesieniem zarzutu jej nieważności) świadczenia nie miały charakteru nienależnego.

Nietrafne jest też kwestionowanie zasadności roszczenia powoda o zwrot spełnionych na rzecz banku świadczeń z tytułu umowy kredytu indeksowanego z po-wołaniem się na brak zubożenia po jego stronie lub na sprzeczność jego żądania z zasadami współżycia społecznego.

Odnośnie do pierwszej z tych kwestii wziąć trzeba pod uwagę, że roszczenie o zwrot nienależnego świadczenia stanowi szczególny rodzaj roszczenia o zwrot bez-podstawnego wzbogacenia. Nie jest ono uzależnione od istnienia zubożenia po stronie żądającego zwrotu świadczenia, lecz jedynie od tego, czy w świetle art. 410 § 2 k.c. może ono zostać za nienależne. Ma to uzasadnienie w tym, że roszczeniu jednej strony o zwrot spełnionego świadczenia odpowiada analogiczne roszczenie drugiej strony o zwrot jej świadczenia. W związku z tym przeważa pogląd, że nie jest możliwe dokonanie zbilansowania tych świadczeń, lecz roszczenie każdej strony o zwrot nienależnego świadczenia ma charakter odrębny i samodzielny. Nie można więc uznać, że możliwość dochodzenia zwrotu nienależnego świadczenia zależy od tego, czy osoba występująca z takim żądaniem sama jest zobowiązana do zwrotu drugiej stronie otrzymanego od niej świadczenia jako nienależnego. Tym samym odrzuca się teorię salda, do której nawiązuje stanowisko pozwanego i przyjmuje się teorię dwóch kondykcji.

Oznacza to, że nie jest możliwe dokonanie przez sąd z urzędu wzajemnego rozliczenia nienależnych świadczeń obu stron i przyznania tylko jednej z nich ewentualnej nadwyżki (różnicy) tych świadczeń. Wymagałoby to istnienia wyraźnego przepisu, ponieważ taka kompensata następowałaby ex lege, a zatem byłaby odstępstwem od wynikającej z art. 498 § 1 k.c. zasady, że potrącenie (inaczej kompensata) następuje na mocy jednostronnego oświadczenia woli któregokolwiek wierzyciela. Wbrew pozwanemu, ani z wykładni w/w przepisów, ani z poglądów doktryny i orze-cznictwa nie wynika, aby w takim przypadku powinna mieć zastosowanie tzw. teoria salda zamiast teorii dwóch kondykcji. Wprost przeciwnie, w aktualnym orzecznictwie Sądu Najwyższego przeważa pogląd o braku podstaw do wzajemnego rozliczania stron z tytułu nieważnej umowy.

Jeśli zaś chodzi o drugą kwestię, uwzględnić należy okoliczności, z jakich doszło do ustalenia nieważności umowy kredytu indeksowanego. Chodzi mianowicie o to, że było to skutkiem stwierdzenia abuzywności postanowień umownych, dotyczących zarówno wprowadzenia mechanizmu indeksacji, jak i sposobu jej przeprowadzenia. Wiązało się to z negatywną oceną zachowania pozwanego jako sprzecznego z dobrymi obyczajami (uczciwością, lojalnością, rzetelnością, sprawiedliwością), co skutkowało rażącym naruszeniem interesów konsumenta przez zachwianie równorzędności stron wskutek przyznania bankowi uprawnień umożliwiających mu jednostronne kształtowanie wysokości świadczenia konsumenta oraz wskutek obciążenia jedynie konsumenta całym i nieograniczonym w jakikolwiek sposób ryzykiem walutowym.

Taka ocena jest zbieżna z oceną uwzględniającą zasady współżycia społecznego, które podobnie jak dobre obyczaje, o których mowa w art. 385 1 § 1 k.c., mają charakter klauzul generalnych. Nie można więc jednocześnie nagannie oceniać zachowania banku pod kątem dobrych obyczajów oraz nie uznawać jego zachowania za sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Oznacza to, że przeciwko możliwości uznania żądania powoda za sprzeczne z zasadami współżycia społecznego przemawia zasada tzw. czystych rąk, zgodnie z którą na naruszenie tych zasad nie może powoływać się ten, kto sam je narusza.

W ślad za tym nie można byłoby również uznać, że możliwość żądania zwrotu przez powoda spełnionego na rzecz pozwanego świadczenia jest wyłączona na podstawie art. 411 pkt 2 k.c. z uwagi na to, że jego świadczenie odpowiadało zasadom współżycia społecznego. Niezasadne byłoby bowiem uznanie, że konsument nie może domagać się zwrotu nienależnego świadczenia w wyniku uznania umowy za nieważną z powodu zamieszczenia w niej przez przedsiębiorcę niedozwolonych postanowień umownych, skoro ustalenie nieważności umowy z tej przyczyny było konsekwencją m. in. nagannej oceny zachowania przedsiębiorcy jako sprzecznego z dobrymi obyczajami. Odmienny pogląd prowadziłby w istocie do uniknięcia przez przedsiębiorcę skutków uznania abuzywności zaproponowanych przez niego konsumentowi postanowień umownych.

Nie zasługiwały na uwzględnienie również zarzuty naruszenia art. 411 pkt 1 i 4 k.c.

Co do tego pierwszego przepisu wziąć trzeba pod uwagę, że pozwany niezasadnie eksponuje okoliczność, że powód dokonywał spłaty rat kapitałowo – odsetkowych bez zastrzeżenia zwrotu. Abstrahując od kwestii, że w chwili ich dokonywania ważność umowy nie była jeszcze negowana, w szczególności z powołaniem się na abuzywność postanowień umownych, dotyczących indeksacji, wobec czego trudno logicznie oczekiwać od powoda, aby spełniając świadczenia na podstawie umowy, która w przekonaniu obu stron, istniejącym w chwili ich spełniania, była ważna, jednocześnie zastrzegał zwrot płaconych rat, wskazać należy, że z końcowej części art. 411 pkt 1 k.c. wprost wynika, że możliwość wyłączenia zwrotu nienależnego świadczenia nie dotyczy sytuacji, w której zostało ono spełnione w wykonaniu nieważnej czynności prawnej. Oznacza to, że w przypadku stwierdzenia nieważności umowy, choćby po wielu latach od jej zawarcia, ex definitione wyłączone jest kwestionowanie obowiązku zwrotu świadczenia z powołaniem się na to, że spełniający to świadczenie nie był do niego zobowiązany.

Jeśli zaś chodzi o zarzut sprzeczności żądania powoda z art. 411 pkt 4 k.c., zauważyć trzeba, że stanowisko pozwanego przede wszystkim jest niekonsekwentne. Zaprzecza on bowiem przez cały czas nieważności umowy, w związku z czym neguje istnienie obowiązku wzajemnego zwrotu nienależnych świadczeń. W tej sytuacji nieprzekonujące jest stanowisko, że możliwe jest uznanie świadczeń spełnianych przez powoda w wykonaniu nieważnej umowy, jako spełnionych jednocześnie na zupełnie innej podstawie, a mianowicie w celu zwolnienia się przez niego z obowiązku zwrotu niewymagalnego jeszcze roszczenia pozwanego o zwrot świadczenia spełnionego na jego rzecz na podstawie umowy kredytu indeksowanego, którego on sam jeszcze wtedy w ogóle nie domagał się od niego, a co więcej kwestionował, aby istniał obowiązek wzajemnego zwrotu nienależnych świadczeń.

Taka sytuacja nie jest objęta treścią art. 411 pkt 4 k.c., w którym chodzi o niewymagalność tego żądania, które jest objęte żądaniem zwrotu. Przepis ten ma na celu wyłączenie żądania zwrotu świadczenia, które zostało spełnione przed terminem jego wymagalności. Nie może więc uzasadniać odmowy zwrotu nienależnego świadczenia z powołaniem się na to, że drugiej stronie również może przysługiwać analogiczne roszczenie, które jest jeszcze niewymagalne. Przeciwko jego zastosowaniu przemawia zatem okoliczność, że powód spełniał swoje świadczenia zgodnie z harmonogramem spłat, czyli jako wymagalne raty kapitałowo – odsetkowe, niezasadnie przyjmując, że są one należne, podczas gdy dopiero potem okazało się, że istnieją podstawy do zakwestionowania ważności umowy, zgodnie z którą spełnił te świadczenia.

Bezpodstawny był także zarzut naruszenia art. 189 k.p.c. Nie można zgodzić się z pozwanym, że wystarczające byłoby ustalenie jedynie bezskuteczności niedozwolonych postanowień umownych przy jednoczesnym utrzymaniu umowy w mocy w pozostałym zakresie. Abuzywny był bowiem cały mechanizm indeksacji, a nie jedynie postanowienia umowne przewidujące stosowanie w nim kursów CHF ustalanych jednostronnie przez pozwany bank. Wyeliminowanie tego mechanizmu skutkowało zaś konieczności stwierdzenia nieważności umowy w całości.

Dodać należy, że uwzględnienie roszczenia o zapłatę nie skutkuje brakiem interesu prawnego w odrębnym ustaleniu nieważności umowy bezpośrednio w treści orzeczenia. Czym innym jest bowiem przyjęcie poglądu o nieważności umowy jako przesłanki uwzględnienia roszczenia o zapłatę, a czym innym rozstrzygnięcie o jej nieważności w sentencji orzeczenia, mając przy tym na uwadze treść art. 365 § 1 k.p.c., który wiążący skutek rozstrzygnięcia odnosi do treści (sentencji) orzeczenia a nie do jego podstaw (uzasadnienia). Jest to tym bardziej istotne, że umowa nie została jeszcze wykonana przez powoda w całości, więc brak ustalenia jej nieważności nie chroniłby go przed roszczeniami banku o zapłatę pozostałej części świadczenia, mimo że co do spełnionych świadczeń orzeczono już o obowiązku ich zwrotu jako świadczenia nienależnego.

Ponadto nie zasługiwał na uwzględnienie zarzut naruszenia art. 481 § 1 k.c. w zw. z art. 455 k.c. Roszczenie powoda o zwrot nienależnego świadczenia powstało bowiem już z chwilą definitywnego i skutecznego powołania się przez niego na abuzywność postanowień spornej umowy. Było to przy tym niezależne – o czym była mowa wyżej – od tego, czy i kiedy otrzymał od Sądu Okręgowego stosowne pouczenie o skutkach ewentualnego stwierdzenia nieważności przedmiotowej umowy.

Nie można także uznać, że stało się ono wymagalne dopiero po uwzględnieniu jego żądania. Wydany w niniejszej sprawie wyrok w jakimkolwiek zakresie (tak co do ustalenia nieważności umowy, jak i co do zasądzenia zwrotu nienależnego świadczenia) nie ma charakteru konstytutywnego. W konsekwencji nie można z faktu, że pozwany kwestionował zasadność powództwa, wyprowadzać wniosku, że do chwili wydania wyroku, a nawet do jego uprawomocnienia się, nie popadł on w opóźnienie wobec powoda.

Przy ustalaniu terminu wymagalności roszczenia powoda wziąć trzeba pod uwagę, że jego przedmiotem jest zwrot nienależnego świadczenia. Takie roszczenie co do zasady ma charakter bezterminowy i stosownie do art. 455 k.c. staje się wymagalne dopiero po wezwaniu do jego spełnienia. Odmiennej oceny nie uzasadnia okoliczność, czy pozwany miał uzasadnione podstawy do przyjęcia, że ich żądanie jest niezasadne, a tym samym, że nie znajduje się w opóźnieniu wobec niego. Kwestionowanie istnienia lub wymagalności roszczenia jest uprawnieniem dłużnika, ale nie może skutkować zwolnieniem go z obowiązku zapłaty, jeśli okaże się, że jego stanowisko było niezasadne. W konsekwencji pozwany na swoje ryzyko kwestionował żądanie powoda, w związku z czym musi ponieść konsekwencje w postaci zapłaty odsetek po rozstrzygnięciu, że jego stanowisko było niezasadne.

Zresztą, stanowisko pozwanego także w tym zakresie jest w istocie wewnętrznie sprzeczne. Na potrzeby zarzutu przedawnienia twierdzi bowiem, że roszczenie powodów uległo już przedawnieniu, ponieważ powinno być dochodzone znacznie wcześniej, a na potrzeby zasądzenia odsetek twierdzi, że w ogóle nie było jeszcze wymagalne. Nie dostrzega więc, że przedawnieniu mogą podlegać tylko takie roszczenia, które są już wymagalne (choćby tylko w znaczeniu wynikającym z art. 120 § 1 k.c.). Inaczej mówiąc, powinien zdecydować się, czy uważa, że roszczenie powodów było wymagalne i mogło ulec przedawnieniu, czy też było niewymagalne aż do chwili wydania zaskarżonego wyroku, a w konsekwencji w ogóle nie powinien podnosić zarzutu przedawnienia.

W związku z tym wskazać należy, że nietrafny był również zarzut naruszenia art. 118 k.c. w zw. z art. 120 k.c. Roszczenie powoda nie wynika bowiem z umowy stron, lecz jest następstwem jej nieważności. Nie ma więc znaczenia, czy roszczenia, które spełniał on na podstawie tej umowy, mogły (i ewentualnie w jakim zakresie) zostać uznane za okresowe, co jest zresztą kwestionowane w przypadku kredytu, gdyż przyjmuje się, że raty kredytu mają charakter świadczeń ratalnych a nie okresowych. Decydujące znaczenie ma obecnie to, że powód nie dochodzi swojego świadczenia na podstawie umowy kredytu (która okazała się nieważna), lecz na podstawie przepisów o nienależnym świadczeniu. Jak już była mowa wyżej przy zarzucie naruszenia art. 455 k.c. i art. 481 k.c., powstanie tego roszczenia i jego wymagalność nie mogły nastąpić wcześniej, niż wtedy, gdy powód, jako konsument, powołał się na przysługującą mu ochronę i zażądał zwrotu nienależnego świadczenia.

Mając to wszystko na uwadze, Sąd Apelacyjny doszedł do przekonania, że pozwany nie zdołał podważyć prawidłowości zaskarżonego wyroku. Zważyć bowiem trzeba, że kredyt indeksowany kursem CHF jest w istocie kredytem złotowym a nie walutowym, znamiennym jedynie tym, że został do niego wprowadzony mechanizm indeksacji świadczeń stron kursem tej waluty obcej, będącej w gruncie rzeczy waloryzacją w rozumieniu art. 358 1 § 2 k.c., ale mechanizm ten został tak ukształtowany przez bank, który samodzielnie i bez indywidualnego uzgodnienia z powodem zredagował w tym zakresie treść przedmiotowej umowy, że podlegał wyeliminowaniu z niej w całości z uwagi na abuzywność postanowień umownych, które obciążały wyłącznie powoda zarówno ryzykiem walutowym, jak i ryzykiem kursowym, w następstwie czego – po wyeliminowaniu tych postanowień oraz jednocześnie niemożliwości ich uzupełnienia lub zmodyfikowania – konieczne było stwierdzenie nieważności całej umowy, gdyż niemożliwe było jej dalsze wykonanie, ani jako kredytu złotowego indeksowanego kursem średnim NBP, na czym najbardziej zależało pozwanemu, ani jako kredytu złotowego oprocentowanego stawką LIBOR. Nieważność umowy w dalszej kolejności skutkowała zaś obowiązkiem zwrócenia powodowi przez pozwany bank wszystkich kwot, które otrzymał na podstawie tej umowy, ponieważ okazały się one świadczeniem nienależnym.

Na koniec wskazać należy, że nie zasługiwały na uwzględnienie podniesione przez pozwanego w piśmie procesowym z dnia 24 sierpnia 2022 r. zarzuty potrącenia ewentualnie zatrzymania zasądzonych na rzecz powoda kwot do czasu zaofiarowania przez niego zwrotu świadczenia spełnionego na jego rzecz przez bank w postaci zapłaty kwoty 179.894,74 zł z tytułu wartości kapitału udostępnionego mu na podstawie przedmiotowej umowy kredytu.

Odnośnie do zarzutu potrącenia wskazać należy, że decydujące znaczenie dla jego oceny miała treść art. 203 1 k.p.c., dodanego z dniem 7 listopada 2019 r. Z § 2 tego przepisu wynika bowiem, że pozwany może podnieść ten zarzut nie później niż przy wdaniu się w spór co do istoty sprawy albo w terminie dwóch tygodni od dnia, gdy jego wierzytelność stała się wymagalna. W związku z tym w okolicznościach niniejszej sprawy wziąć trzeba pod uwagę, że pozwany w toku całego procesu nie skorzystał z możliwości domagania się od powoda zwrotu spełnionego na jego rzecz kapitału, choćby tylko ewentualnie na wypadek uwzględnienia powództwa, lecz uczynił to dopiero po wydaniu zaskarżonego wyroku, a nawet po wniesieniu apelacji. Oznacza to, że w sposób całkowicie dowolny, bo zależny wyłącznie od jego decyzji, mógł wpływać na powstanie i wymagalność swojego roszczenia w takim momencie, który był dla niego dogodny. Nie można więc uznać, że w rezultacie może w wybranym przez siebie czasie skorzystać z tego zarzutu, ponieważ powodowałoby to, że przewidziane w art. 203 1 k.p.c. ograniczenie dopuszczalności jego podnoszenia stałoby się iluzoryczne. Wobec tego nie można nadawać istotnego znaczenia temu, że pozwany pismem z dnia 8 sierpnia 2022 r. wezwał powoda do zwrotu kapitału w kwocie 179.894,74 zł, a następnie w piśmie z dnia 17 sierpnia 2022 r. złożył mu oświadczenie o potrąceniu. Nie negując materialnoprawnej dopuszczalności lub skuteczności złożenia tego oświadczenia, nie można więc uznać, że może ono stanowić podstawę także procesowego zarzutu potrącenia, wpływającego na ostateczny wynik sprawy co do istoty.

Natomiast w przypadku zarzutu zatrzymania przede wszystkim wziąć trzeba pod uwagę, że wątpliwości budzi kwestia wzajemnego charakteru umowy kredytu. Nawet gdyby uznać, że elementów wzajemności można dopatrzyć się w odniesieniu do świadczeń, polegających z jednej strony za wstrzymywaniu się przez bank z żądaniem zwrotu udostępnionego kapitału, a z drugiej strony na zapłacie przez kredytobiorcę odsetek stanowiących zapłatę za korzystanie z tego kapitału w umówionym okresie (czyli wynagrodzenie za korzystanie z cudzego kapitału), to nie można uznać, że wzajemny charakter ma obowiązek zwrotu udostępnionego kapitału. Takie świadczenie nie stanowi bowiem ekwiwalentu udostępnienia kapitału, lecz jest obowiązkiem niezależnym od tego, czy i jaką zapłatę bank uzyska za jego udostępnienie. Tymczasem właśnie takiego obowiązku dotyczy podniesiony przez pozwanego zarzut zatrzymania.

Niezależnie od tego zauważyć należy, że zarzut zatrzymania ma służyć do zabezpieczenia interesów strony zobowiązanej do zwrotu świadczenia wzajemnego w celu zapewnienia jej, że sama również otrzyma od drugiej strony świadczenie, które spełniła na jej rzecz. W związku z tym podniesienie tego zarzutu uznać należy za niezasadne wówczas, gdy uprawniony może uzyskać ochronę swojego roszczenia w inny sposób. Dotyczy to zwłaszcza sytuacji, gdy roszczenia obu stron o zwrot nienależnego świadczenia mają charakter pieniężny, ponieważ w takim przypadku możliwe jest przede wszystkim skorzystanie z zarzutu potrącenia. Inaczej mówiąc, zarzut zatrzymania wchodzi w rachubę jedynie wtedy, gdy strona zobowiązana do zwrotu otrzymanego świadczenia, jest narażona na to, że może nie uzyskać zwrotu świadczenia, które sama spełniła, a zatem gdy świadczenia obu stron mają różny charakter (przedmiot).

Odmienne stanowisko mogłoby ponadto prowadzić do nadużywania przez bank uprawnień do podnoszenia zarzutu zatrzymania, który de facto nie zmierzałby do zabezpieczenia jego interesów, lecz miałby jedynie utrudniać lub uniemożliwiać skorzystanie przez konsumenta z ochrony przed klauzulami abuzywnymi, a tym samym wywoływać efekt odstraszający lub zniechęcający do dochodzenia przez niego swoich praw.

Warto w tym zakresie zwrócić uwagę na stanowisko Sądu Najwyższego, wyrażone w postanowieniu z dnia 6 grudnia 2022 r. (I CSK 4694/22, LEX nr 3460582), zgodnie z którym w wypadku uznania umowy za nieważną przedsiębiorca nie może poprzez zarzut zatrzymania żądać kompensacji niekorzystnych skutków jego bezprawnego zachowania. Art. 7 ust. 1 w związku z motywem dwudziestym czwartym dyrektywy 93/13/EWG zobowiązuje państwa członkowskie do zapewnienia stosownych i skutecznych środków zapobiegających dalszemu stosowaniu nieuczciwych warunków w umowach zawieranych przez sprzedawców lub dostawców z konsumentami. Niedopuszczalne byłoby takie ukształtowanie sytuacji prawnej konsumenta wskutek uznania umowy kredytu za nieważną z powodu zawartych w niej nieuczciwych postanowień umownych, które prowadziłoby do udaremnienia oczekiwanego skutku przepisów ochronnych w odniesieniu do konsumentów, realizującej w istocie tzw. efekt mrożący, a to wskutek istotnego pogorszenia sytuacji ekonomicznej konsumenta na skutek dokonanego przezeń wyboru wyjścia z sytuacji, w której stał się ofiarą nieuczciwej praktyki ze strony przedsiębiorcy.

Kierując się powyższymi względami, Sąd Apelacyjny na mocy art. 385 k.p.c. oddalił apelację jako pozbawioną uzasadnionych podstaw oraz orzekł o kosztach postępowania apelacyjnego na mocy art. 108 § 1 k.p.c. w zw. z art. 109 k.p.c. i art. 98 § 1 i 3 k.p.c. oraz art. 99 k.p.c. odpowiednio do wyniku sprawy w tej instancji.

SSA Marek Machnij

Dodano:  ,  Opublikował(a):  Karolina Najda
Podmiot udostępniający informację: Sąd Apelacyjny w Gdańsku
Osoba, która wytworzyła informację:  Marek Machnij
Data wytworzenia informacji: