Serwis Internetowy Portal Orzeczeń używa plików cookies. Jeżeli nie wyrażają Państwo zgody, by pliki cookies były zapisywane na dysku należy zmienić ustawienia przeglądarki internetowej. Korzystając dalej z serwisu wyrażają Państwo zgodę na używanie cookies , zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

II AKa 107/19 - wyrok z uzasadnieniem Sąd Apelacyjny w Szczecinie z 2019-07-04

Sygn. akt II AKa 107/19

WYROK

W IMIENIU RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ

Dnia 4 lipca 2019 r.

Sąd Apelacyjny w Szczecinie II Wydział Karny w składzie:

Przewodniczący: sędzia Maciej Żelazowski

Sędziowie: Stanisław Kucharczyk

(del.) Maciej Strączyński (spr.)

Protokolant: st. sekr. sądowy Anita Jagielska

przy udziale prokuratora Prokuratury Szczecin-Prawobrzeże w Szczecinie Artura Bukowskiego

po rozpoznaniu w dniu 4 lipca 2019 r. sprawy

M. M.

oskarżonego z art. 13 § 1 kk w związku z art. 156 § 1 pkt 1 kk i art. 156 § 1 pkt 2 kk w zbiegu z art. 157 § 1 kk w zbiegu z art. 160 § 1 kk w zbiegu z art. 155 kk w związku z art. 11 § 2 kk w związku z art. 64 § 1 kk

na skutek apelacji wniesionych przez prokuratora i pełnomocnika oskarżycielki posiłkowej

od wyroku Sądu Okręgowego w Szczecinie

z dnia 15 lutego 2019 r. sygn. akt III K 111/18

zaskarżony wyrok utrzymuje w mocy, a kosztami postępowania odwoławczego obciąża Skarb Państwa.

Stanisław Kucharczyk Maciej Żelazowski Maciej Strączyński

sygn. II AKa 107/19

UZASADNIENIE

Wyrokiem z dnia 15 lutego 2019 r. sygn. III K 111/18 Sąd Okręgowy w Szczecinie uniewinnił M. M. od tego, że w dniu 14 września 2008 r. w S. w autobusie linii (...), na trasie al. (...)ul. (...), oraz w okolicach posesji nr (...) na ul. (...), poprzez wielokrotne uderzanie rękoma, a na posesji przy ul. (...) również wielokrotne uderzanie nogami po całym ciele M. K., w tym wielokrotne skakanie nogami po głowie, usiłował spowodować u M. K. ciężki uszczerbek na zdrowiu w rozumieniu art. 156 § 1 pkt 1 i 2 kk, czym spowodował u pokrzywdzonego naruszenia czynności narządów ciała jakimi są klatka piersiowa, powłoki miękkie głowy, narząd żucia na okres trwający dłużej niż 7 dni w rozumieniu art. 157 § 1 kk, które to obrażenia, w związku z aspiracją z nich krwi do górnych dróg oddechowych pokrzywdzonego, naraziły go na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia, które to niebezpieczeństwo ziściło się w związku z wystąpieniem z tego powodu niewydolności oddechowej spowodowanej zatkaniem aspirującą krwią górnych dróg oddechowych pokrzywdzonego, w następstwie czego nieumyślnie spowodował śmierć M. K., przy czym czynu tego dopuścił się w ciągu pięciu lat po odbyciu kary 2 lat pozbawienia wolności orzeczonej wyrokiem Sądu Okręgowego w Szczecinie z dnia 30 kwietnia 2004 r. sygn.. akt III K 82/03 za popełnienie przestępstwa podobnego z art. 158 § 1 kk, którą odbywał od dnia 21 sierpnia 2002 r. do 21 sierpnia 2004 r. Czyn ten przez prokuratora kwalifikowany był z art. 13 § 1 kk w zw. z art. 156 § 1 pkt 1 i 2 kk w zb. z art. 157 § 1 kk w zb. z art. 160 § 1 kk w zb. z art. 155 kk w zw. z art. 11 § 2 kk w zw. z art. 64 § 1 kk.

Kosztami sądowymi Sąd obciążył Skarb Państwa.

Apelacje na niekorzyść oskarżonego wnieśli w sprawie prokurator i pełnomocnik oskarżycielki posiłkowej.

Prokurator zarzucił wyrokowi obrazę przepisów postępowania mającą wpływ na jego treść, a mianowicie art. 7 kpk w zw. z art. 410 kpk poprzez nieuwzględnienie wszystkich poszlak dowodowych ujawnionych w toku rozprawy głównej, a przemawiających za sprawstwem oskarżonego, a przy tym dokonanie oceny przeprowadzonych dowodów w sposób dowolny, pozbawiony zasad prawidłowego rozumowania oraz wskazań wiedzy i doświadczenia życiowego, co w konsekwencji doprowadziło Sąd a quo zwłaszcza do negatywnej oceny zeznań funkcjonariuszy Policji A. G. i M. N.; uznania, że z materiału dowodowego wyraźnie wynika, że pokrzywdzony wsiadając do autobusu linii A był zakrwawiony oraz że „jasnym” jest, iż to pokrzywdzony wszczął tam awanturę; niedostrzeżenia rzeczywistego czasu, jaki minął od opuszczenia przez pokrzywdzonego i oskarżonego autobusu i odległości od niego względem miejsca, w którym ujawnione zostały zwłoki jak i czasu ujawnienia zwłok; uznaniu wbrew zebranemu materiałowo dowodowemu, że portret pamięciowy w sprawie został sporządzony na podstawie relacji osób z autobusu, w tym jego kierowcy i dotyczył wyglądu osoby poszukiwanej z autobusu, a nie na podstawie pracy F. G. z rysownikiem przy jego tworzeniu; uznaniu, że brak w ogóle krwi poza autobusem jest okolicznością przemawiającą na korzyść oskarżonego, kiedy fakt ten, biorąc pod uwagę, że oskarżony bez wątpienia znalazł się na przystanku końcowym autobusu, a nie ujawniono tam jego śladów krwawych, świadczy jedynie o tym, że oskarżony przed opuszczeniem pojazdu zatamował krew, co łącznie doprowadziło do ustalenia, że oskarżony nie dokonał naruszenia nietykalności cielesnej pokrzywdzonego i nie spowodował żadnych obrażeń ciała M. K. w autobusie oraz że nie oskarżony jest osobą, która spowodowała śmierć pokrzywdzonego, co zaś miało wpływ na treść zapadłego orzeczenia. Wniósł o uchylenie zaskarżonego wyroku i przekazanie sprawy Sądowi Okręgowemu w Szczecinie do ponownego rozpoznania.

Pełnomocnik oskarżycielki posiłkowej (matki pokrzywdzonego) zarzucił wyrokowi również obrazę przepisów postępowania mającą wpływ na treść wyroku, mianowicie art. 7 kpk z powodu dowolnego oceny materiału dowodowego, to jest:

1) nieustosunkowanie się do istotnych części zeznań dwóch świadków i poprzez to pominięcie w łańcuchu poszlak zeznań R. B., jak też zeznań L. Ł.,

2) uznanie, że oskarżony nie użył przemocy fizycznej wobec pokrzywdzonego w autobusie,

3) brak analizy porównawczej korespondujących ze sobą zeznań świadków F. G., E. S. i L. Ł., a dokonanie analizy w tym zakresie jedynie na podstawie zeznań F. G.,

4) uznanie, że przypadkowa osoba, bez motywu, żadnego logicznego uzasadnienia zaczęła wielokrotnie skakać po głowie nieprzytomnego pokrzywdzonego w zaledwie kilka minut po wspólnym opuszczeniu autobusu przez gestykulujące i skonfliktowane strony,

5) uznanie, że brak DNA oskarżonego na miejscu zdarzenia istotnie przemawia na jego korzyść, podczas gdy okoliczność ta jest bez znaczenia,

6) uznanie, że łańcuch poszlak dotyczących oskarżonego jest niedomknięty z uwagi na możliwość popełnienia przedmiotowego czynu przez przypadkową osobę,

7) uznanie, że łańcuch poszlak się nie domyka z uwagi na brak elementu, który łączyłby pokrzywdzonego i oskarżonego po ich wyjściu z autobusu.

W każdym z powyższych punktów zarzutu skarżący zamieszczał fragment uzasadnienia apelacji, które zgodnie z art. 427 § 2 kpk powinno stanowić odrębną część środka odwoławczego, a nie być umieszczone w zarzutach.

Wniosków dowodowych złożonych pierwotnie w apelacji skarżący nie podtrzymał na rozprawie odwoławczej. Wniósł o uchylenie zaskarżonego wyroku i przekazanie sprawy Sądowi Okręgowemu w Szczecinie do ponownego rozpoznania.

Sąd Apelacyjny zważył, co następuje:

Obydwie apelacje nie są zasadne. Omówić należy je łącznie, gdyż zawarte w nich zarzuty częściowo się pokrywają, a częściowo przeplatają jeśli chodzi o chronologię dowodową.

Sprawa niniejsza, co zresztą dostrzegają obaj skarżący, jest typowym przykładem procesu poszlakowego. W procesie opartym na dowodach poszlakowych trafność dokonanych ustaleń występuje dopiero wówczas, gdy ustalenia te nie mogą być podważone przez jakąkolwiek inną możliwą wersję zdarzenia. O zgodności ustaleń z rzeczywistym przebiegiem zdarzenia nie świadczy więc sama wielość poszlak, ale logiczne powiązanie całokształtu tych poszlak wykluczające realnie inne wersje danego zdarzenia (m.in. wyrok SA w Gdańsku z 15.05.2013, II AKa 130/13).

Sąd Okręgowy uznał, że łańcuch poszlak w niniejszej sprawie nie jest zamknięty i nie wyklucza w jednoznaczny sposób, że sprawcą czynu może być osoba inna niż M. M.. Nie jest to równoznaczne z ustaleniem, że to nie M. M. czynu dokonał, lecz jest to zastosowaniem elementarnej, zawartej w art. 5 § 2 kpk zasady in dubio pro reo. Sąd Apelacyjny musiał więc ocenić, czy istotnie takie stanowisko jest uzasadnione.

Na wstępnie należy zauważyć, że Sąd Apelacyjny nie widzi realnych możliwości uzupełnienia w niniejszej sprawie materiału dowodowego. Zdarzenie miało miejsce przed ponad 10 laty, dokonywanie obecnie jakichkolwiek oględzin miejsca zdarzenia, nawet z udziałem świadków, nie daje szans dowiedzenia się czegokolwiek więcej niż to, co już zostało ustalone, zbadane i udokumentowane. Czas jazdy autobusu z al. (...) na ul. (...) z uwagi na pokonaną trasę należy do faktów powszechnie znanych i nie wymagających dowodu, zwłaszcza, że kilkuminutowa nawet różnica tego czasu nie miałaby kluczowego znaczenia dla ustaleń. Reszta faktów jest znana.

Podniesiony przez prokuratora argument niesłusznej oceny przez Sąd Okręgowy zeznań świadków A. G. i M. N. jest bezprzedmiotowy. Świadkowie ci zeznawali na okoliczność tego, co działo się, zanim M. K. wsiadł do autobusu, a o samym zdarzeniu będącym przedmiotem procesu nie wiedzą nic. Ich zeznania miały charakter drugorzędny. Sąd natomiast wyciągnął słuszny wniosek, że jeśli M. K. przed doprowadzeniem go przez policjantów do autobusu brał udział w zajściu z udziałem kierowcy taksówki (któremu nie chciał zapłacić) i wywołał awanturę w sklepie na N. (z którego to powodu wezwano do sklepu policję), a przy tym ustalono bezsprzecznie, w oparciu o badanie krwi ze zwłok, że w czasie zdarzenia był on w stanie znacznej nietrzeźwości, to wniosek, iż pokrzywdzony z powodu nietrzeźwości był w awanturniczym nastroju, był słuszny. Przesłuchano zresztą świadków, którzy potwierdzili, że pokrzywdzony miewał pod wpływem alkoholu takie tendencje. Poza tym ekspedientka ze sklepu (...) zeznała, iż M. K. miał pobitą twarz i to samo dostrzegł kierowca autobusu R. B., gdy pokrzywdzony do autobusu wsiadał. Słusznie Sąd uznał, że policjanci chcieli fakt posiadania przez pokrzywdzonego obrażeń przemilczeć, gdyż wskazywałoby to na nieprawidłowość ich postępowania. Nie jest to jednak dowód istotny dla ustalenia winy kogokolwiek co do czynu będącego przedmiotem sprawy. Nic nie wskazuje, by były to obrażenia poważne i by miały one jakikolwiek wpływ na późniejszy przebieg zdarzenia.

Sąd Okręgowy słusznie ustalił, że osobą, która wywołała awanturę w autobusie, był M. K.. Wynika to nie tylko z wyjaśnień oskarżonego, ale też z zeznań R. B., który interweniował w celu uspokojenia sytuacji w pojeździe. Wyjaśnienia oskarżonego prokurator musiałby obalić dowodami przeciwnymi, a mianowicie udowodnieniem, że awanturę wszczął oskarżony – w przeciwnym razie działa domniemanie z art. 5 § 2 kpk. Nie zrobił tego, gdyż nikt nie wskazał na oskarżonego jako na osobę, która zajście w autobusie wszczęła. Natomiast wykazane zostało, że obaj uczestnicy awantury stosowali przemoc i agresję, a M. K. ugryzł M. M. w rękę, zaś oskarżony mu się potem odgrażał. Nie jest natomiast prawdą, że oskarżony po zajściu obserwował pokrzywdzonego w autobusie, gdyż po interwencji kierowcy usiadł z przodu i opowiadał siedzącej obok E. S., że „tamten” go ugryzł, a M. K. był w tym czasie z tyłu autobusu i oskarżony go wtedy nie widział.

Nie jest zatem słuszny zarzut zawarty w apelacji pełnomocnika oskarżycielki posiłkowej, że Sąd Okręgowy nie ustosunkował się do istotnych części zeznań świadków R. B. i L. Ł.. Przeciwnie, Sąd I instancji zeznania te ocenił i w pełni dał im wiarę. Ustalił między innymi na ich podstawie przebieg zajścia w autobusie i fakt, że oskarżony i pokrzywdzony po wyjściu z autobusu jeszcze wykrzykiwali coś do siebie i gestykulowali. Świadkowie jednak dalej już ich nie obserwowali i na tym możliwości ustaleń w oparciu o zeznania tych świadków się kończą.

Sąd Okręgowy dokonał też, wbrew twierdzeniom pełnomocnika oskarżycielki posiłkowej, analizy korespondujących ze sobą zeznań świadków E. S. i L. Ł. (a także R. B.). Świadkowie ci byli obecni w autobusie i ich zeznania nie zawierały sprzeczności. Natomiast nie można było analizować w zestawieniu z powyższymi dowodami zeznań F. G., ponieważ świadek ten widział inne zdarzenie, w innym miejscu i czasie. O zeznaniach korespondujących ze sobą lub nie można mówić wtedy, gdy świadkowie opisują te same zdarzenia, a ich relacje albo są ze sobą spójne i to nadaje im walor wiarygodności, albo są sprzeczne i wtedy nie ma możliwości, by jednocześnie były prawdziwe. Bez względu na to, jak brzmiałyby zeznania E. S. i L. Ł., nie sposób wyciągnąć z nich jakichkolwiek wniosków co do prawdziwości zeznań F. G., który widział co innego i kiedy indziej.

Sąd Okręgowy nie ustalił, wbrew twierdzeniu obydwu skarżących, że oskarżony nie dokonał naruszenia nietykalności cielesnej pokrzywdzonego i że nie spowodował żadnych obrażeń ciała M. K. w autobusie. Ustalił coś dokładnie przeciwnego. Natomiast fakt, że zgodnie z zasadą in dubio pro reo nie przypisał M. M. sprawstwa pobicia M. K. w miejscu, w którym potem znaleziono zwłoki pokrzywdzonego, wykluczał procesowe przypisanie mu spowodowania obrażeń ciała w autobusie. Po prostu nie wiadomo, których obrażeń ciała i jak kwalifikowanych M. K. doznał w autobusie, skoro znacznie poważniejszych doznał na finalnym miejscu pobicia i obrażenia te niejako przykryły doznane kilkanaście minut wcześniej. Nie wiadomo zresztą, jakie obrażenia pokrzywdzony miał, gdy do autobusu wsiadał – choć o tych ostatnich wiadomo, że nie były groźne.

Niezależnie od faktu, że nie można ustalić, jakie obrażenia ciała spowodował u pokrzywdzonego M. M. w autobusie, należy zauważyć, że co do tego zajścia trzeba byłoby ocenić, czy oskarżony działał wtedy w obronie koniecznej. Zeznania świadków potwierdzały przecież wersję, iż to M. K. jako pierwszy zachował się wobec niego agresywnie, a na pewno spowodował u niego uszkodzenie ciała, bo ugryzł go w rękę do krwi. Nie ma to jednak znaczenia, skoro i tak nie można przypisać oskarżonemu spowodowania w autobusie konkretnych obrażeń pokrzywdzonego.

Brak śladów krwi M. M. na miejscu znalezienia zwłok M. K. nie świadczy o tym, że oskarżony przed opuszczeniem pojazdu zatamował krew. Taki wniosek prokuratora jest przykładem dowolnej oceny dowodów. Ślady krwi M. M. znaleziono w autobusie i były to ślady dość wyraźne, na ich podstawie zidentyfikowano oskarżonego jako osobę z autobusu. Natomiast Sąd Okręgowy nie miał podstaw do uznania, że brak tych śladów w jakimkolwiek innym miejscu poza autobusem świadczy o zatamowaniu krwi. Równie dobrze może wynikać z faktu, że oskarżonego tam nie było. Sąd Okręgowy słusznie stwierdził, że gdyby oskarżony krwawił, to w miejscu, gdzie był, mógłby pozostawić ślady krwi i gdyby je zostawił, byłby to dowód, ale brak tych śladów nie dowodzi niczego. Brak śladów to nie dowód, a brak dowodu przemawiającego przeciwko oskarżonemu i tak należy go traktować. Nie można więc zgodzić się z twierdzeniem pełnomocnika oskarżycielki posiłkowej, że Sąd I instancji niesłusznie uznał brak tych śladów krwi za okoliczność świadczącą na korzyść oskarżonego. Jeżeli brak dowodów wywołuje wątpliwości, których nie da się usunąć, wkracza zasada in dubio pro reo i konieczność przyjęcia wersji korzystnej dla oskarżonego.

Warto tu zaznaczyć na marginesie, że w toku śledztwa M. M. został poinformowany, iż jego ślady DNA znaleziono na miejscu zdarzenia (zob. uzasadnienie postanowienia o przedstawieniu zarzutów k. 802 oraz wyjaśnienia oskarżonego na rozprawie głównej). Tymczasem było to nieprawdą, bo znaleziono je tylko w autobusie, a głównym miejscem zdarzenia był trawnik przed domem na ul. (...).

Problem ustalenia rzeczywistego czasu, jaki minął od momentu opuszczenia autobusu przez oskarżonego i pokrzywdzonego do momentu ujawnienia zwłok, podnoszony w obu apelacjach, nie jest okolicznością, która przesądza o niemożności dokonania czynu przez osobę inną niż oskarżony. To właśnie ów czas, który nie jest dokładnie znany, przerywa łańcuch poszlak. M. M. i M. K. opuścili autobus na tym samym przystanku i jeszcze po jego opuszczeniu gestykulowali i pokrzykiwali na siebie. Później nikt ich już nie widział, a zeznania świadków z autobusu nie pozwalają nawet ustalić, czy obaj mężczyźni odeszli od autobusu razem, jeden za drugim czy osobno. M. K., mocno nietrzeźwy, a więc raczej nie idący szybko, musiał przejść odcinek od przystanku do miejsca, w którym został pobity, zaś Sąd Okręgowy wywiódł, że nie wiadomo, czy szedł z nim lub za nim oskarżony.

Kolejnym zdarzeniem było już samo pobicie zaobserwowane przez F. G.. Tu trzeba zaznaczyć, że musiała być to początkowa faza przedmiotowego zajścia. Świadek stwierdził bowiem, że z miejsca zdarzenia odpędzał go wulgarnymi okrzykami nie tylko sprawca pobicia, ale i sam bity mężczyzna (co zdecydowało o tym, że świadek nie interweniował), zatem pokrzywdzony musiał wtedy po pierwsze: być przytomny, a po drugie: nie odbierać jeszcze sytuacji jako groźnej dla jego życia, bo gdyby tak było, wzywałby pomocy, a na pewno nie odganiałby świadka.

F. G. jest świadkiem odpowiedzialnym, sam zgłosił się na policję, chcąc pomóc w ustaleniu sprawcy śmiertelnego pobicia i podkreśla, że rozumie wagę swoich zeznań. Tymczasem skarżący z oczywistych przyczyn starają się pominąć kilka okoliczności wynikających z jego zeznań. Świadek ten wykazuje się należytą zdolnością postrzegania: w toku śledztwa okazano mu, wśród innych zdjęć fotografię M. M. z 2005 r. (słusznie użyto zdjęcia z okresu możliwie zbliżonego do daty zdarzenia) i nie rozpoznał wówczas sprawcy, natomiast na rozprawie rozpoznał, że oskarżony jest mężczyzną z owego zdjęcia, choć minęło kilkanaście lat. Od początku zaś świadek podkreślał, że z uwagi na nocną porę i słabe oświetlenie w miejscu zdarzenia nie jest w stanie rozpoznać sprawcy.

Dodatkowo są jednak dwie okoliczności, które wskazują, że sprawcą tym mógł nie być M. M.. Po pierwsze, już po zdarzeniu F. G. określił sprawcę jako mężczyznę o jasnych włosach. Na rozprawie, po obejrzeniu oskarżonego, stwierdził, że ma on włosy ciemne (podobnie jak miał je na zdjęciu z 2005 r., na którym wyglądał podobnie, poza zmianami związanymi z upływem lat) i że nie określiłby go nigdy jako mężczyzny z jasnymi włosami. Zasady doświadczenia życiowego zaś wskazują, że w ciemnościach jasne włosy mogą się wydawać ciemne, ale raczej nie odwrotnie. Po drugie, na rozprawie F. G. przyjrzał się oskarżonemu i stwierdził, że gdyby sprawca, którego widział krytycznej nocy, był takiej budowy, jak oskarżony (a jest on mężczyzną niezbyt wysokim i niewielkiej wagi), to bez względu na krzyki bijącego i bitego on wysiadłby z samochodu i interweniował, bo oskarżony z uwagi na warunki fizyczne nie stanowiłby dla niego żadnego zagrożenia. Te dwie wypowiedzi wprawdzie nie mają charakteru stanowczego i pewnego, ale prowadziłyby do wniosku, że to raczej nie oskarżonego widział F. G..

Kwestia związana z portretem pamięciowym wykonanym w sprawie jest uchybieniem śledczym, którego obecnie nie da się już naprawić. Portret pamięciowy, przypominający zresztą oskarżonego, znajduje się w aktach i sporządzony został przez biegłego w dniu 15 września 2008 r. Natomiast ani w postanowieniu o powołaniu biegłego, wydanym przez policjanta z Komisariatu Policji S. D., ani w żadnym innym dokumencie dowodowym (np. protokołu sporządzenia portretu wcale nie spisano) nie ma adnotacji, w oparciu o czyje zeznania ów portret był sporządzony. To właśnie jest uchybienie pozbawiające portret mocy dowodowej, bo portret pamięciowy powinien być załącznikiem do czyichś zeznań, a tu nie wiadomo, kto w taki sposób opisał sprawcę (i czy sprawcę). Przy tym kolejność dokumentów w aktach wskazuje, że już po sporządzeniu portretu (gdy był on umieszczony w aktach), o godzinie 16.30 R. B., a o godzinie 16.40 L. Ł. okazywano tablice poglądowe ze zdjęciami, na których nikogo nie rozpoznali. Tymczasem świadek F. G. zgłosił się na policję z własnej inicjatywy o godzinie 16.34 i to telefonicznie, patrol policji dowiózł go na Komisariat w D. dopiero po tym telefonie i o 17.15 F. G. złożył tam pierwsze zeznania. Owo zakończone o 17.45 przesłuchanie było ostatnią czynnością dowodową tego dnia.

Jeżeli więc obecnie świadek F. G. wywodzi, że w sporządzeniu portretu pamięciowego nie brał udziału bądź też sobie takiej czynności zupełnie nie przypomina, to brzmi to logicznie. W aktach sprawy najpierw pojawia się portret pamięciowy, potem są w nich czynności z udziałem innych świadków, a później dopiero pojawia się nieznany wcześniej F. G., który na dodatek od początku zeznawał, że sprawcę w ciemnościach widział słabo i że go raczej nie rozpozna, co nie dawałoby szansy na sporządzenie portretu pamięciowego w oparciu o zeznania tego świadka. Jest zatem wysoce prawdopodobne, że portret pamięciowy sporządzony został na podstawie zeznań świadków z autobusu, znanych policji w chwili wydawania postanowienia o powołaniu biegłego rysownika. Sąd Okręgowy, tak właśnie uznając, uczynił to nie wbrew zebranemu materiałowi dowodowemu, ale po części z braku materiału wskutek uchybienia w śledztwie, a po części w oparciu o zeznania F. G., zaprzeczającego (a co najmniej niepotwierdzającego), by brał udział w sporządzaniu portretu i wywodzącego, że nie był w stanie rozpoznać sprawcy. Każde inne ustalenie byłoby dowolne. Tymczasem jest okolicznością niekwestionowaną, że w zajściu w autobusie uczestniczył M. M., był tam dokładnie widziany i świadkowie z autobusu mogli w sporządzeniu jego portretu uczestniczyć.

W tym miejscu trzeba przejść do trzech ostatnich zarzutów apelacji pełnomocnika oskarżycielki posiłkowej: błędnego uznania, że przypadkowa osoba, bez motywu, żadnego logicznego uzasadnienia zaczęła wielokrotnie skakać po głowie nieprzytomnego pokrzywdzonego w zaledwie kilka minut po wspólnym opuszczeniu autobusu przez gestykulujące i skonfliktowane strony, a także zarzutu błędnego uznania, że łańcuch poszlak dotyczących oskarżonego jest niedomknięty z uwagi na możliwość popełnienia przedmiotowego czynu przez przypadkową osobę oraz brak elementu, który łączyłby pokrzywdzonego i oskarżonego po ich wyjściu z autobusu.

Otóż Sąd Okręgowy nie uznał, że czynu dokonała przypadkowa osoba bez motywu i logicznego uzasadnienia. Uznał, że nie da się wykluczyć, iż czynu dokonała inna osoba niż oskarżony, która z jakiegoś powodu zdążyła popaść w konflikt z pokrzywdzonym już po jego wyjściu z autobusu. Wskazał, że pokrzywdzony w dniu zdarzenia wywołał już awantury i konflikty w co najmniej dwóch miejscach z różnymi osobami, że miał do tego skłonności i nie da się wykluczyć kolejnego zajścia, bez względu na jego prawdopodobieństwo. Przy tym warto zauważyć, że awantura w sklepie (opisana przez B. D.) i zajście w autobusie z oskarżonym zaistniały, gdy tylko pokrzywdzony w te miejsca wszedł. Nie potrzebował więc wiele czasu, aby wywołać zbędny konflikt.

Czas między opuszczeniem przez obu mężczyzn autobusu a zajściem na trawniku to nie jest kilka sekund (choćby z uwagi na fakt, że trzeba tam było dojść) i nie jest na tyle krótki, by fizycznie wykluczał możliwość popadnięcia nietrzeźwego i agresywnie zachowującego się M. K. w przypadkowy konflikt z mężczyzną innym niż oskarżony. Zwłaszcza, że na taki incydent wystarczy moment.

W tej sytuacji łańcuch poszlak dotyczących oskarżonego jest istotnie niedomknięty. Sąd Okręgowy nie był w stanie wykluczyć wersji, że po zdarzeniu w autobusie pokrzywdzony popadł w przypadkowy konflikt z osobą inną niż M. M., to ta osoba pobiła pokrzywdzonego na trawniku i tę osobę widział (i nie rozpoznał jej) F. G.. Jest to ewentualność niezbyt prawdopodobna, ale możliwa i niewykluczona. Nakazywała ona jednak zgodnie z art. 5 § 2 kpk uniewinnić M. M. i dlatego w sprawie niniejszej inny wyrok zapaść nie mógł.

Zaskarżony wyrok należało zatem na podstawie art. 437 § 1 kpk utrzymać w mocy.

Na podstawie art. 636 § 1 kpk oraz art. 633 kpk kosztami postępowania odwoławczego obciążono Skarb Państwa, z racji, że prokurator wniósł w niniejszej sprawie apelację jako pierwszy i wniesienie apelacji również przez pełnomocnika oskarżycielki posiłkowej nie wpłynęło w istotny sposób na wysokość kosztów.

Stanisław Kucharczyk Maciej Żelazowski Maciej Strączyński

Dodano:  ,  Opublikował(a):  Magdalena Budnik
Podmiot udostępniający informację: Sąd Apelacyjny w Szczecinie
Osoba, która wytworzyła informację:  sędzia Maciej Żelazowski,  Stanisław Kucharczyk
Data wytworzenia informacji: