Serwis Internetowy Portal Orzeczeń używa plików cookies. Jeżeli nie wyrażają Państwo zgody, by pliki cookies były zapisywane na dysku należy zmienić ustawienia przeglądarki internetowej. Korzystając dalej z serwisu wyrażają Państwo zgodę na używanie cookies , zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

II Ca 91/18 - postanowienie z uzasadnieniem Sąd Okręgowy w Krakowie z 2018-04-25

Sygn. akt II Ca 91/18

POSTANOWIENIE

Dnia 25 kwietnia 2018 r.

Sąd Okręgowy w Krakowie II Wydział Cywilny Odwoławczy

w składzie:

Przewodniczący:

SSO Krzysztof Wąsik (sprawozdawca)

Sędziowie:

SO Beata Kurdziel

SO Katarzyna Oleksiak

Protokolant: Bartosz Piątek

po rozpoznaniu w dniu 25 kwietnia 2018 r. w Krakowie

na rozprawie sprawy z wniosku E. T.

przy uczestnictwie J. B.

o zniesienie współwłasności

na skutek apelacji wnioskodawczyni

od postanowienia Sądu Rejonowego w Olkuszu

z dnia 17 października 2017 r., sygnatura akt I Ns 726/16

postanawia:

uchylić zaskarżone postanowienie i sprawę przekazać Sądowi Rejonowemu w Olkuszu do ponownego rozpoznania.

SSO Beata Kurdziel SSO Krzysztof Wąsik SSO Katarzyna Oleksiak

UZASADNIENIE

postanowienia Sądu Okręgowego w Krakowie z dnia 25 kwietnia 2018 r.

Zaskarżonym postanowieniem Sąd Rejonowy oddalił wniosek o zniesienie współwłasności nieruchomości położonej w B. objętej AWZ nr (...) oraz orzekł o kosztach postępowania.

Orzeczenie zostało oparte na następujących ustaleniach faktycznych.

Wnioskodawczyni E. T. na podstawie prawomocnego postanowienia Sądu Rejonowego w Tarnowskich Górach z dnia 18 listopada 2013 r., sygn. akt I Ns 244/11, jest na mocy testamentu z dnia 7 maja 2010 r. jedyną spadkobierczynią matki stron tj. I. B., zmarłej dnia 6 listopada 2010 r.

Na rzecz matki stron I. B. oraz uczestnika J. B. został wydany przez Naczelnika Powiatu w O. akt własności ziemi (AWZ) nr (...) z dnia 29 kwietnia 1975 r., który obejmował nieruchomość położoną w B. powiat O. o łącznej powierzchni 4,827 ha, w którym nie zostały wpisane udziały we współwłasności, a zatem należy przyjąć, że udziały te wynosiły po ½ części na rzecz I. B. i jej syna J. B.. W AWZ wpisano, że obejmuje on działki ewidencyjne nr (...).

Jak wynika z protokołu uwłaszczeniowego z dnia 25 kwietnia 1975 r., I. B. i J. B. słuchani jako strony zeznali, że gospodarstwo to I. B. użytkowała od 1950 r. do dnia złożenia zeznań, przy czym część zakupiła wraz ze zmarłym mężem aktem notarialnym nr Rep. (...) (około 3,5 ha), by nieco później zakupić też od tych samych właścicieli dom mieszkalny na tzw. „dobrowolną umowę” (czytaj: bez formy aktu notarialnego), a część, tj. grunt orny zakupiła w 1954 r. na ustną umowę od braci J. i Z. B.. Do chwili śmierci męża tj. do 1963 r. użytkowała przedmiotową nieruchomość wraz z mężem, a następnie sama, a od 1970 r. jej połowę darowała synowi J. B., który ją do tej pory użytkuje.

Z protokołu uwłaszczeniowego i AWZ wynika też, że AWZ został wydany m.in. na działkę nr (...) o pow.0,29 ha z pozycji rejestrowej nr 360.

Umową notarialną kupna-sprzedaży powołaną w protokole uwłaszczeniowym, A. i A. małżonkowie M. sprzedali I. B. żonie C. B. połowę osady nr tab. 19 we wsi B., o obszarze 3,4805 ha ziemi bez budynków, ale z częściami składowymi i przynależnościami

Dla przedmiotowej nieruchomości nie została założona księga wieczysta, niemniej po sporządzeniu notarialnej umowy kupna-sprzedaży Rep. nr (...)1950 r., na wniosek notariusza sporządzającego ten akt T. S., umowa notarialna została złożona do zbioru dokumentu, założonego dla tej nieruchomość, a prowadzonego przez Sąd Grodzki w Olkuszu tj. nr (...)

Aktualnie w operacie ewidencji gruntów obręb ew. B. wnioskodawczyni oraz uczestnik figurują jako współwłaściciele w częściach po ½ częsci nieruchomości położonej w B., o łącznej powierzchni 4,6590 ha i złożonej z działek ewidencyjnych nr (...) o pow. 0,0870 ha, nr (...) pow. 0,0014 ha, nr (...) o pow. 0,0826 ha, nr (...) o pow. 1,1350 ha, nr (...) o pow. 0,0670 ha, nr (...) o pow. 0,4590 ha, nr (...) o pow. 0,4340 ha, nr (...) o pow. 0,1370 ha, nr (...) o pow. 0, 2910 ha, nr (...) o pow. 0,3820 ha, (...) o pow. 0,0031 ha, nr (...) o pow. 0,4699 ha, nr (...) o pow. 0,3220 ha i nr (...) o pow. 0,8980 ha. Tym samym dwie z działek objętych AWZ tj. (...) i nr (...) aktualnie nie są wykazywane w ewidencji gruntów jako własność stron.

Jak wynika z zaświadczenia Starosty (...) z dnia 22 kwietnia 2015 r. przy założeniu ewidencji gruntów dla B. tj. w 1964 r. pod pozycja nr (...)została ujawniona działka nr (...) o pow. 0,5810 ha na rzecz I. B. i W. W. – jako współwładających. W 1976 r. działka nr (...) uległa podziałowi na działki nr (...) o pow. 0,29 ha i nr (...) o pow. 0,2910 ha i na mocy zmiany nr (...) działka nr (...) została ujawniona jako własność J. B. i I. B.. Na mocy postanowienia spadkowego I Ns 244/1 zmianą z dnia 8 kwietnia 2015 r. m.in. co do działki nr (...) została ujawniona wnioskodawczyni E. T. jako współwłaścicielka. Tym samym stan prawny odnośnie działki powstałej z podziału działki nr (...) ujawniony w ewidencji gruntów jest niezgodny z dokumentacją uwłaszczeniową, dotyczącą działki nr (...) o pow. 0,29 ha a nie (...) o pow. 0,2910 ha.

Działka nr (...) z AWZ uległa podziałowi na działki nr (...) o pow. 0,0004 ha i nr (...) o pow. 0,1686 ha, z czego działka nr (...) została ujawniona jako użytek drogowy a jej władający to (...) K.. Podobnie działka nr (...) – jak wynika z tego samego wykazu zmian gruntowych z operatu geodezyjnego nr (...) - przeznaczona była w całości do wywłaszczenia. Z tego samego operatu geodezyjnego wynika też podział działki nr (...) na działki nr (...) o pow. 0,0031 ha i nr (...) pow. 0,4699 ha oraz podział działki nr (...) na działki nr (...) o pow. 0,0014 ha i nr (...) o pow. 0,0826 ha, z czego działki nr (...) zostały w tym oparcie wykazane jako użytek drogowy „dr”, a jako władającymi nimi (...) K..

Jak wynika z wypisu z rejestrów gruntowych oraz map ewidencyjnych działki nr (...) są położone obok siebie i są to tereny leśne – użytek Ls IV.

Uczestnik jako jedyny syn zmarłej I. B. był namawiany przez matkę do przejęcia rodzinnego gospodarstwa rolnego położonego w B., choć pracował zawodowo poza rolnictwem i poza B., tym bardziej, że po śmierci ojca faktycznie jako chłopak razem z matką prowadził to gospodarstwo. I. B. obawiała się aby gospodarstwo rolne, które nie było uprawiane, nie zostało przymusowo wykupione, co miało miejsce w latach 70-tych, jako znane powszechnie akcje. Siostry uczestnika nigdy nie prowadziły tego gospodarstwa i w dorosłym życiu mieszkały w mieście, odległym od tegoż gospodarstwa tj. w P., gdzie I. B. również mieszkała od początku lat 70-tych XX wieku.

Uczestnik zdecydował się na samodzielne objęcie tego gospodarstwa rolnego, a z chwilą zawarcia związku małżeńskiego w 1979 r. (2 czerwca 1979 r.) zamierzał nawet wybudować dla siebie nowy dom mieszkalny na tym gospodarstwie, gdyż zabudowania mieszkalne zakupione przez jego rodziców były stare i w złym stanie technicznym. Z tą chwilą matka stron I. B., o ile nie przez wyraźną ustną umowę darowizny swego udziału zawartą z uczestnikiem, to przynajmniej per facta conludentia tj. w dorozumiany sposób, dobrowolnie wyzbywała się w całości swego władztwa nad spornym gospodarstwem rolnym na rzecz uczestnika. Od tej chwili uczestnik jedynie w swoim imieniu i bez uzgodnień z matką zaczął samodzielne prowadzenie spornego gospodarstwa, tj. sam jeden opłacał z własnych środków wszelkie należności publiczno-prawne (np. podatki, chyba że uzyskał zawieszenie płatności), zakupił sprzęty rolnicze, samodzielnie podejmował decyzje o profilu działalności rolniczej i sam wykonywał prace rolne (lub je organizował). W społeczności wiejskiej był od tamtego czasu po dzień dzisiejszy traktowany jako wyłączny właściciel tego gospodarstwa.

Uczestnik uzyskał w dniu 1 grudnia 1983 r. odmowną decyzję administracyjną w zakresie planowej budowy domu, zagrody w terenie znajdującym się kompleksie leśnym i z uwagi na niezgodność z miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego, a wówczas zaczął inwestować w stary dom, aby utrzymać jego substancję i przystosować do zamieszkania dla swej rodziny. Wymienił stary dach, przerobił stodołę i szopę. Był członkiem zawiązujących się wówczas społecznych komitetów w zakresie budowy wodociągu i gazociągu, regulował składki na cel realizacji tych inwestycji. Doprowadził do swej posesji przyłącz wody i gazu. Uczestnik samodzielnie i jedynie w swoim imieniu, w latach 90-tych wydzierżawiał część działek rolnych wchodzących w skład przedmiotowego gospodarstwa rolnego miejscowej rolniczej spółdzielni produkcyjnej RSP w K., na podstawie pisemnych umów dzierżawy, mi.in z dnia 1 stycznia 1990 r., a dotyczącej gruntów o łącznej powierzchni 2,8280 ha stanowiących działki nr (...), z okresem dzierżawy 5 lat, za czynszem dzierżawnym 3 q żyta rocznie.

W 1980 r. uczestnik wystąpił do Urzędu Gminy w K. o przeprowadzenie rozgraniczenia swej posesji położonej we wsi B. przy ulicy (...), uzasadniając swój wniosek w ten sposób, że „ niedawno przeprowadził się na gospodarstwo i chce posesję ogrodzić i zagospodarować”.

Na mocy decyzji Naczelnika Gminy K. z dnia 31 października 1980 r., znak (...), uczestnik uzyskał zawieszenie spłaty zobowiązań bezpośrednio związanych z prowadzeniem gospodarstwa rolnego, z uwagi na wniesienie do Spółdzielni wkładu członkowskiego. Również w 1980 r. uczestnik zgłosił do Urzędu Gminy K. pisemną interwencję z dnia 11 sierpnia z uwagi na problemy z dojazdem na „mą działkę” wobec zagrodzenia dotychczasowej drogi przez sąsiada W. P..

Decyzją z dnia 6 sierpnia 1989 r. uczestnik został zobowiązany do usunięcia wywrotów leśnych znajdujących się na obszarze prowadzonego przez niego gospodarstwa rolnego.

Po zamieszkaniu przez uczestnika w 1979 r w B., wiadomym było w rodzinie, że wyłącznym dysponentem tego gospodarstwa rolnego jest tylko uczestnik. Jego siostry przyjeżdżały do B., ale tylko na zaproszenie uczestnika np. na uroczystości rodzinne typu chrzciny, Pierwsza Komunia dziecka itp. I. B. nie podejmował od tego czasu żadnych decyzji dotyczących tego gospodarstwa i o ile miewała ze swej strony jakieś uwagi, to jedynie personalne pod adresem synowej. Uczestnik przywoził czasem matce płody rolne takie jak ziemniaki.

Uczestnik na mocy wyroku Sądu Okręgowego w Krakowie z dnia 3 czerwca 2013 r., sygn. akt XI C 1141/11, uzyskał rozwód z swoją żoną B. B., która od paru lat nie mieszka już razem z byłym mężem.

Pod koniec życia I. B. była ona wraz z uczestnikiem stroną postępowania administracyjnego związanego z wieloletnim sporem sąsiedzkim dotyczącym danych ewidencyjnych działek nr (...). Wnioskodawcą tego postępowania (wniosek z dnia 2 stycznia 2006 r.) był jednak uczestnik J. B.. W toku tego postępowania I. B. zmarła i po przeprowadzeniu po niej postępowania spadkowego, w jej miejsce jako strona wstąpiła wnioskodawczyni, a jako jej pełnomocnik oraz pełnomocnik uczestnika J. B. występował mąż wnioskodawczyni J. T..

Po śmierci I. B. i po przeprowadzeniu postępowania spadkowego, dzieci wydziedziczonych przez I. B. J. B. i J. S., reprezentowane przez tego samego pełnomocnika, wystąpiły do wnioskodawczyni E. T. o zapłatę zachowku w kwotach po 11 700 zł na rzecz każdego z nich (sześciorga wnuków zmarłej), przy czym w pisemnym wezwaniu o zapłatę zachowku z dnia 15 listopada 2014 r. wskazały jako substrat masy spadkowej, od którego wartości obliczyły należy im zachowek, min. udział w wysokości ½ części w gospodarstwie rolnym.

Mając na uwadze takie ustalenia Sąd Rejonowy uznał, że wniosek podlega oddaleniu w całości z uwagi na wykazane przez uczestnika nabycie drodze zasiedzenia udziału w przedmiotowej nieruchomości obecnie w wyniku spadkobrania należącego do wnioskodawczyni.

Jako podstawę orzeczenia Sąd Rejonowy wskazał art. 210 k.c, art. 618 i nast. k.p.c. oraz art. 172 k.c. przy uwzględnieniu – w kontekście terminów zasiedzenia - art. 9 ustawy z dnia 28 lipca 1990 r. o zmianie ustawy Kodeks cywilny, zgodnie z którym do zasiedzenia, którego bieg rozpoczął się przed dniem wejścia w życie tej ustawy (1 października 1990 r.), stosuje się od tej chwili przepisy tej noweli, a dotyczy to w szczególności możliwości nabycia prawa przez zasiedzenie.

W ocenie Sądu Rejonowego postępowanie dowodowe wykazało, że uczestnik J. B. nabył co najmniej z dniem 1 stycznia 2010 r. własność udziału w wysokości ½ części w przedmiotowej nieruchomości należącego do jego zmarłej matki I. B., przy przyjęciu po stronie uczestnika złej wiary. Dowody przeprowadzone w sprawie wykazały w sposób nie budzący wątpliwości, że przynajmniej od końca 1979 r., gdy uczestnik wraz ze swą (obecnie byłą) żoną zamieszkał w zabudowaniach położonych na przedmiotowej nieruchomości, jego władztwo nad całą tą nieruchomością było posiadaniem samoistnym, tj. z wolą posiadania jak właściciel ( animus) z zewnętrznymi przejawami takiego władztwa ( corpus). Uczestnik w wyłączeniem swej matki nie tylko faktycznie prowadził w całości gospodarstwo rolne, którego był formalnym współwłaścicielem w ½ części, ale samodzielnie ponosił wszelkie ciężary związane z tym gospodarstwem, występował na zewnątrz tj. do wszelkich instytucji i urzędów w sprawach związanych z granicami nieruchomości wchodzących w skład tego gospodarstwa, w sprawach zawiązanych z konfliktami sąsiedzkimi, z zasięgiem prawa własności gospodarstwa, ale też jedynie w swoi imieniu wydzierżawiał grunty rolne RSP; do niego też adresowane były nakazy urzędowe dotyczące np. usunięcia wykrotów. Uczestnik aktywnie też działał w społeczności wiejskiej na rzecz budowy wodociągu czy gazociągu, przy czym niewątpliwe swe zaangażowanie w tych sprawach wiązał z właścicielskim podejściem do całego gospodarstwa rolnego. Wszyscy przesłuchani w sprawie świadkowie potwierdzili przy tym, że I. B. nie wykazywała żadnego zainteresowania sprawami gospodarstwa (przynajmniej od 1979 r.) i o ile przyjeżdżała do B., to jedynie w charakterze gościa swego syna.

Decyzja administracyjna z 2017 r. czy też wezwanie do zapłaty zachowku przedstawione przez wnioskodawczynię jako dowody mające na celu obalenie twierdzeń uczestnika o jego samoistnym posiadaniu nieruchomości od 1979 r., nie stanowiły dostatecznego dowodu w tym zakresie w ocenie Sądu I instancji. Wezwanie do zapłaty zachowku pochodzi od dzieci uczestnika, a zatem nie stanowi kontrdowodu w stosunku do dowodów na samoistne posiadanie nieruchomości przez uczestnika. Ponadto można przyjąć, że przy tego typu roszczeniach osoby je zgłaszające opierają się jedynie na formalnym tytule przynależności do spadku poszczególnych jego składników. Jeśli zaś chodzi o decyzję, to z jej uzasadnienia z 2017 r. wynika wręcz, że to sam uczestnik zainicjował w 2005 r. (jeszcze za życia matki) postępowanie administracyjne mające na celu załatwienie sporu sąsiedzkiego, dotyczącego w istocie zasięgu prawa własności uczestnika. Okoliczność, że stroną tego postępowania stała się również I. B. nie może przy tym dowodzić jej faktycznego władztwa nad przedmiotową nieruchomością, ale jest uzasadniona choćby faktem, że była ona formalną współwłaścicielka, ujawnioną też w operacie ewidencji gruntów. Z kolei fakt, że I. B. aż do przeprowadzenia po niej postępowania spadkowego figurowała w ewidencji gruntów jako współwłaścicielka nieruchomości położonych w B. nie dowodzi też dostatecznie, że władztwo to faktycznie wykonywała.

Mając na uwadze powyższe ustalenia dotyczące zasiedzenia Sąd Rejonowy uznał, że brak jest przedmiotu postępowania o zniesienie współwłasności, co powodowało konieczność oddalenia wniosku.

Na koniec Sąd Rejonowy zwrócił uwagę, że uczestnik udowodnił, że władał samoistnie (wraz z byłą żoną) w całości nieruchomościami stanowiącymi formalnie współwłasność ze zmarłą matką I. B., a zatem zbędnym było dodatkowe wyjaśnienie, czy wszystkie działki objęte AWZ wydanym na rzecz I. B. i J. B. są odpowiednikami działek ewidencyjnych wykazanych jako współwłasność tych osób – dotyczy to w szczególności działki nr (...) (w ew. nr (...)) czy dz. (...) pominiętej w ewidencji gruntów.

O kosztach postępowania orzeczono na podstawie art. 520 § 1 k.p.c.

Apelację od tego postanowienia złożyła wnioskodawczyni, która zaskarżyła orzeczenie w całości i zarzuciła:

- zmianę przedmiotu postępowania ze zniesienia współwłasności na zasiedzenie podczas rozprawy, w której wnioskodawczyni nie uczestniczyła, a o zmianie nie została zawiadomiona;

- przeprowadzenie rozprawy bez zachowania równości stron;

- niekonsekwentną ocenę materiału dowodowego;

- uzasadnienie postanowienia głównie działaniami niezgodnymi z prawem.

Mając to na uwadze skarżąca wniosła o uchylenie zaskarżonego postanowienia i przekazanie sprawy do ponownego rozpoznania Sądowi I instancji.

W odpowiedzi na apelację uczestnik wniósł o jej oddalenie i zasądzenie na jego rzecz zwrotu kosztów postępowania odwoławczego.

Sąd Okręgowy zważył co następuje.

Apelacja skutkowała uchyleniem zaskarżonego postanowienia wobec nierozpoznania istoty sprawy.

Zanim wyjaśniona zostanie przyczyna uchylenia orzeczenia wskazać trzeba, że w sprawie nie zachodzi nieważność postępowania, co mógłby sugerować zarzut apelacji „zmiany przedmiotu postępowania ze zniesienia współwłasności na zasiedzenie podczas rozprawy, w której wnioskodawczyni nie uczestniczyła, przy jednoczesnym nie powiadomieniu jej o zmianie. Wbrew twierdzeniom apelacji opisana w zarzucie sytuacja nie miała miejsca. Wniosek uczestnika o zasiedzenie został zgłoszony nie na rozprawie, ale w piśmie procesowym – odpowiedzi na wniosek z 18 stycznia 2017 r. (k. 21), co wypełnia normę art. 193 § 2 1 zd. 1 k.p.c. Dostrzegł Sąd Okręgowy, że pisma tego pełnomocnik uczestniczki nie odebrał (k. 40), gdyż w czasie kiedy korespondencja była do niego kierowana przebywał w szpitalu, o czym Sąd – powiadomiony przez niego wcześniej – wiedział (k. 18). Sąd Rejonowy problem ten jednak dostrzegł i ponownie wysłał to pismo pełnomocnikowi wnioskodawczyni, kiedy ten już szpital opuścił (k. 60) i pismo to do niego dotarło, co potwierdza fakt, iż odpowiedział na nie, ustosunkowując się do jego treści we własnym piśmie z dnia 12 czerwca 2017 r. (k. 70). Wreszcie, o rozprawie, na której przesłuchani zostali zawnioskowani na okoliczność zasiedzenia świadkowie, która odbyła się w dniu 21 września 2017 r., wnioskodawczyni i jej pełnomocnik zostali prawidłowo powiadomieni, osobiście odbierając stosowne zawiadomienia (k. 113). W sprawie nie zaszła więc nieważność postępowania, która objawiałaby się w pozbawieniu wnioskodawczyni możliwości działania z przyczyn zasygnalizowanych w apelacji, innych zaś tego przyczyn Sąd Okręgowy nie dostrzegł.

Nie do końca wiadomo co miała na myśli skarżąca pisząc w apelacji o przeprowadzeniu rozprawy bez zachowania równości stron, jeżeli zaś miało to objawić się przesłuchaniem tylko jednej strony sporu, to Sąd był do tego uprawniony na podstawie art. 302 § 1 k.p.c., a to wobec tego, że na rozprawę w dniu 21 września 2017 r., na której doszło do przesłuchania uczestnika, została ona prawidłowo wezwana (k. 61 i 113), lecz bez usprawiedliwienia nie stawiła się.

Sąd Okręgowy dostrzegł jednak inną podstawę uchylenia postanowienia, a to nierozpoznanie istoty sprawy. Jak wskazuje się w orzecznictwie, pojęcie „istoty sprawy”, o którym mowa w art. 386 § 4 k.p.c., dotyczy jej aspektu materialnego i w tej płaszczyźnie może być rozważane. Zachodzi ono wówczas, gdy sąd nie zbadał podstawy materialnej pozwu (wniosku), jak też skierowanych do niego zarzutów merytorycznych i w swoim rozstrzygnięciu nie odniósł się do tego, co jest przedmiotem sprawy. Zbieżna z tymi poglądami jest teza wyroku Sądu Najwyższego z dnia 12 września 2002 r. (I CKN 486/00), iż do nierozpoznania istoty sprawy dochodzi wówczas, gdy rozstrzygnięcie sądu pierwszej instancji nie odnosi się do tego, co było przedmiotem sprawy, gdy zaniechał on zbadania materialnej podstawy żądania albo merytorycznych zarzutów strony, bezpodstawnie przyjmując, że istnieje przesłanka materialnoprawna lub procesowa unicestwiająca roszczenie. Co więcej, w orzecznictwie Sądu Najwyższego wskazuje się także, że do nierozpoznania istoty sprawy przez sąd pierwszej instancji dojdzie w szczególności w razie oddalenia powództwa z uwagi na przyjęcie przedawnienia roszczenia, prekluzji lub braku legitymacji procesowej strony, której oceny sąd drugiej instancji nie podziela (wyrok SN z dnia 23 września 1998 r., II CKN 897/97, OSNC 1999/1/22; wyrok SN z dnia 14 maja 2002 r., V CKN 357/00). Właśnie z taką przyczyną nierozpoznania istoty sprawy mamy do czynienia w niniejszym postępowaniu, w którym Sąd Rejonowy – bezpodstawnie przyjmując wykazanie przez uczestnika zasiedzenia udziału wnioskodawczyni w przedmiotowym gospodarstwie – oddalił cały wniosek o zniesienie współwłasności, bez jego – w konsekwencji - zbadania. W sprawie o zniesienie współwłasności Sąd ma obowiązek ustalić przedmiot podziału i krąg współwłaścicieli, a następnie przez ustalenia w zakresie możliwego i prawnie dopuszczalnego sposobu podziału, wartości rzeczy wspólnej i udziałów poszczególnych współwłaścicieli, doprowadzić do wyjścia ze współwłasności. Wyjątkowo, z mocy art. 618 § 1 k.p.c., w postępowaniu o zniesienie współwłasności sąd rozstrzyga także spory o prawo żądania zniesienia współwłasności i o prawo własności, w tym takie jak rozpoznane w niniejszej sprawie żądanie stwierdzenia zasiedzenia. Sąd wniosek o zasiedzenie zbadał, tyle tylko że w ocenie Sądu Okręgowego wadliwie, co skutkowało nieprawidłowym orzeczeniem w przedmiocie wniosku zasadniczego, tego o zniesienie współwłasności, bowiem w sytuacji, w której do zasiedzenia udziału wnioskodawczyni nie doszło, to wniosek o zniesienie współwłasności nie mógł być oddalony, ale powinien zawierać orzeczenie pozytywne, czyli ustalające przedmiot podziału i podziału tego dokonujące, w sposób skutkujący wyjściem współwłaścicieli ze współwłasności. Uwzględniając zasiedzenie Sąd Rejonowy zaniechał wszystkich działań proceduralnych właściwych dla postępowania o zniesienie współwłasności, a zatem istoty wniosku inicjującego niniejsze postępowanie nie zbadał.

W tym miejscu wyjaśnić należy z jakich powodów Sąd Okręgowy nie podzielił rozstrzygnięcia Sądu I instancji w przedmiocie zasiedzenia.

Bazując w zasadniczej mierze na ustaleniach faktycznych Sądu Rejonowego, Sąd Okręgowy uznał, że ocena prawna tego materiału nie była właściwa z punktu widzenia szczególnego przedmiotu zasiedzenia, a to idealnego udziału we współwłasności. W takich sprawach, przy takim przedmiocie zasiedzenia, orzecznictwo i doktryna prawa cywilnego wykształciły szczególne zasady oceny wniosku i popierających go dowodów, zasady, które Sąd Rejonowy całkowicie pominął, oceniając wniosek przez pryzmat norm istotnych dla zasiedzenia (w szczególności art. 172 k.c.) w sposób typowy dla wniosku o zasiedzenie rzeczy, a nie ułamkowego udziału w niej, czyli bez uwzględnienia owej specyfiki, która mówiąc najprościej sprowadza się do istotnego zaostrzenia wymogów wykazania przesłanek zasiedzenia. W konsekwencji ocena materiałów sprawy okazała się zbyt powierzchowna, bo nie uwzględniająca specyfiki stanu faktycznego, w którym posiadaczem samoistnym jest współwłaściciel nieruchomości.

W kontekście powyższego wskazać należy, że co do zasady istnieje możliwość zasiedzenia idealnego udziału we współwłasności nieruchomości miedzy współwłaścicielami. Do tego potrzebne jest jednak spełnienie ściśle określonych warunków, których Sąd Rejonowy nie badał, a które – mając na uwadze materiały zgromadzone w sprawie – nie wystąpiły. Dla zasiedzenia takiego przedmiotu niezbędna jest zmiana charakteru władztwa z władztwa współwłaścicielskiego na władztwo wyłącznie właścicielskie. Wynika to z tego, że w świetle art. 206 k.c. ktoś posiadający przymiot wyłącznie współwłaściciela ma pełne prawo korzystać, nawet wyłącznie, z całej rzeczy i to jak jedyny właściciel. Do takiej zmiany charakteru władztwa (rozszerzenia) konieczne jest więc wyraźne i jednoznaczne tak dla innego współwłaściciela, jak i dla otoczenia w ogóle, zamanifestowanie woli władania cum animo rem sibi habendi, w sposób nie pozostawiający wątpliwości o woli posiadacza wyłącznego posiadania całego przedmiotu współwłasności wyłącznie dla siebie. Surowe wymagania wobec współwłaściciela zmieniającego zakres posiadania samoistnego uzasadnione są bezpieczeństwem stosunków prawnych i ochroną własności, która narażona byłaby na uszczerbek, gdyby współwłaściciel - uprawniony do współposiadania całości - mógł łatwo doprowadzić do utraty praw pozostałych współwłaścicieli, powołując się na zmianę swojej woli, a więc elementu subiektywnego (postanowienie Sądu Najwyższego z dnia 2 marca 2012 r. II CSK 249/11). W przypadku takiego zasiedzenia jak badane, wymagania co do spełnienia przesłanek zasiedzenia są więc szczególnie wyostrzone i tak powinny być oceniane, co Sąd Rejonowy całkowicie w swym wywodzie pominął. Surowe wymagania w zakresie udowodnienia samoistnego charakteru posiadania należy uznać za usprawiedliwione, ponieważ czynnik subiektywny ( animus) jest trudny do sprawdzenia (postanowienie Sądu Najwyższego z dnia 11 października 2002 r. I CKN 1009/00).

Sam więc fakt, że wnioskodawczyni, czy wcześniej matka stron, nie wykonywały fizycznie swoich uprawnień do nieruchomości, a więc nie mieszkały na niej na stałe, czy nie uprawiały pola, nie powoduje, że prawa swoje utraciły, czy się ich wyzbyły. Niewykonywanie bowiem prawa posiadania przez niektórych współwłaścicieli nie uprawnia do wniosku, że współwłaściciel posiadający przejmuje rzecz w samoistne posiadanie w zakresie ich uprawnień. Posiadanie właścicielskie całej rzeczy przez współwłaściciela wyłącznie dla siebie i z wolą odsunięcia od realizacji praw do tej rzeczy innych współwłaścicieli jest możliwe, jednak wymaga, żeby współwłaściciel żądający stwierdzenia zasiedzenia idealnego udziału innego współwłaściciela udowodnił, że zmienił (rozszerzył) zakres swego samoistnego posiadania ponad realizację uprawnienia z art. 206 k.c. i uzewnętrznił tę zmianę wobec współwłaścicieli. Zastosowanie w takim wypadku domniemania z art. 339 k.c. (że ten kto faktycznie włada rzecz a jest jej posiadaczem samoistnym) wymaga wykazania przez współwłaściciela, że posiada rzecz ponad swoje prawo wynikające ze współwłasności (postanowienie Sądu Najwyższego z dnia 29 czerwca 2010 r. III CSK 300/09). W ocenie Sądu Okręgowego takie dowody nie zostały przez uczestnika przeprowadzone, o czym będzie jeszcze mowa.

W sprawie o zasiedzenie udziału innego współwłaściciela zbiegają się dwa domniemania - zgodności z prawem i posiadania samoistnego. Współwłaściciel żądający stwierdzenia zasiedzenia idealnego udziału innego współwłaściciela powinien więc udowodnić, że zmienił (rozszerzył) zakres swego samoistnego posiadania i uzewnętrznił tę zmianę wobec współwłaściciela. Wymagania te muszą znaleźć swoje odbicie w postępowaniu dowodowym. Ciężar udowodnienia, przez jednego ze współwłaścicieli, że zmienił zakres posiadania samoistnego, spoczywa na nim wraz z niekorzystnymi skutkami, jakie wiążą się z niewykazaniem w sprawie o zasiedzenie tego przymiotu. (Postanowienie Sądu Najwyższego - Izba Cywilna z dnia 20 października 1997 r. II CKN 408/97 OSNC 1998/4/61). Jak wskazano, dowody takie nie zostały przeprowadzone, a więc stwierdzenie zasiedzenia nieruchomości (gospodarstwa) przez uczestnika nie było możliwe.

Kontynuując wywód teoretyczny, w ocenie Sądu rozpoznającego niniejszą sprawę, współwłaściciel nieruchomości wtedy zamanifestuje zmianę charakteru swego posiadania rzeczy, gdy przestanie władać nieruchomością „jak współwłaściciel”, ale zachowanie jego będzie miało cechy władania jak właściciel całości rzeczy. Dla oceny zachowania posiadacza istotnym jest zatem uchwycenie różnic pomiędzy posiadaniem nieruchomości jak współwłaściciel, a posiadaniem nieruchomości jak jej wyłączny właściciel. Wymaga to porównania zakresu uprawnień, jakie w stosunku do nieruchomości przysługują właścicielowi z zakresem uprawnień przysługujących współwłaścicielowi. Właściciel, zgodnie z art. 140 k.c., granicach określonych przez ustawy i zasady współżycia społecznego może, z wyłączeniem innych osób, korzystać z rzeczy zgodnie ze społeczno-gospodarczym przeznaczeniem swego prawa, w szczególności może pobierać pożytki i inne dochody z rzeczy. W tych samych granicach może rozporządzać rzeczą. Z charakteru współwłasności jako prawa własności do jednej rzeczy, przysługującego kilku osobom, wynika uprawnienie do jej współposiadania i korzystania z niej w takim zakresie, jaki daje się pogodzić ze współposiadaniem i korzystaniem z rzeczy przez pozostałych współwłaścicieli (art. 206 k.c.). Ocena, czy współwłaściciel zmienił charakter swojego posiadania w ten sposób, że zaczął ją posiadać jak wyłączny właściciel całej posiadanej rzeczy zależy zatem od tego, czy zachowania jego wykraczają w sposób na zewnątrz zauważalny poza zakres zachowań, do których jest uprawniony jako współwłaściciel rzeczy, a zatem od tego, czy taki współwłaściciel całkowicie pozbawił (to słowo należałoby podkreślić, bo nie chodzi tu tylko o samodzielne korzystanie, ale takie samodzielne korzystanie, które podbudowane jest zauważalnym na zewnątrz czynnikiem woli wyłączności) pozostałych współwłaścicieli posiadania rzeczy i korzystania z niej, pobiera wszystkie pożytki i inne przychody z rzeczy i zatrzymuje wyłącznie dla siebie, a jednocześnie wyłącznie sam ponosi nakłady na nieruchomość oraz podejmuje w stosunku do nieruchomości czynności przekraczające zwykły zarząd bez zgody pozostałych współwłaścicieli, przy czym podejmowane czynności nie mają charakteru czynności zachowawczych. Taki, niezgodny z ustawowymi uregulowaniami stosunków pomiędzy współwłaścicielami, stan posiadania nieruchomości, musi się utrzymywać się w sposób trwały i ciągły przez okres czasu wymagany do zasiedzenia. Nadto wszystkie te zachowania współwłaściciela, polegające na wykraczaniu poza zakres jego uprawnień, muszą być kumulatywnie spełnione. Jeżeli zatem władanie nieruchomością przez posiadacza wynika ze stosunku współwłasności, to w razie zgłoszenia przez niego wniosku o stwierdzenie zasiedzenia udziału należącego do innego współwłaściciela, który nie korzysta z nieruchomości, powinien on udowodnić zmianę, rozszerzenie zakresu swego posiadania i uzewnętrznić tą zmianę wobec współwłaściciela, do którego należał ten udział (tak SN w wyroku z dnia 7 stycznia 2009 r. II CSK 405/08). W przypadku bowiem, gdy zbiegają się dwa domniemania - zgodności z prawem i posiadania samoistnego, współwłaściciel żądający stwierdzenia zasiedzenia idealnego udziału innego współwłaściciela powinien udowodnić, że zmienił (rozszerzył) zakres swego samoistnego posiadania i uzewnętrznił tę zmianę wobec współwłaściciela. Nie inaczej należy oceniać zastosowanie art. 339 k.c., kiedy przedmiotem współwłasności jest nieruchomość, której właściwości i przeznaczenie nie pozwalają na wspólne lub rozdzielne władanie przez wszystkich współwłaściciel (tak jest też w niniejszej sprawie, gdyż niemal poza sporem pozostawało, że właściwości, a zwłaszcza wielkość i stan budynku mieszkalnego w B. były takie, że nie było możliwości, aby wszyscy współwłaściciele, czy w ogóle ktokolwiek poza rodziną uczestnika, tam zamieszkiwali). Dlatego też to na właścicielu zmieniającym charakter swego posiadania wobec udziału należącego do innego współwłaściciela, spoczywał ciężar udowodnienia, że w określonym czasie posiadając całą nieruchomość wykonywał nie tylko prawo do przysługującego mu udziału we współwłasności, ale w zakresie pozostałych udziałów był posiadaczem samoistnym. Zastosowanie w takim przypadku domniemania z art. 339 k.c. wymaga wykazania przez współwłaściciela, że posiada rzecz ponad swoje prawo wynikające ze współwłasności.

Przeprowadzone w sprawie postępowanie dowodowe wskazało, co słusznie zauważył Sąd Rejonowy, że uczestnik na zasadzie wyłączności korzystał z nieruchomości od około końca 1979 r. Nie wykazało ono jednak w najmniejszym stopniu, aby to jego posiadanie wykraczało poza uprawnienie do niego każdego innego współwłaściciela z mocy art. 206 k.c. Postępowanie dowodowe nie wykazało też istotnego z punktu widzenia wniosku uczestnika o zasiedzenie zdarzenia, na którym opierał on całą swoją narrację na temat samoistności posiadania całości gospodarstwa, a mianowicie faktu nieformalnej darowizny całej nieruchomości.

Akta nie dostarczają właściwie żadnego miarodajnego dowodu istnienia owej darowizny. Żaden ze świadków jej zaistnienia nie potwierdził. Pojawiały się za to zeznania, że gospodarstwo w B. „miało być dla uczestnika”, co z jednej strony stwarza po jego stronie podstawę do myślenia o gospodarstwie, jako mającym mu przypaść majątku, z drugiej jednak strony zaprzecza tezie, że do darowizny już doszło, skoro akt przekazania w takiej czy innej formie dopiero miał nadejść w przyszłości. Po drugie, Sąd nie doszukał się żadnego racjonalnego powodu, dla którego matka trojga dzieci miała podarować całe kilkumetrowe gospodarstwo tylko jednemu z nich. Pamiętać trzeba, że lata 70-te XX wieku, to okres w którym wobec deficytu na rynku wszelkich dóbr w tym tych podstawowych, gospodarstwo rolne, zwłaszcza tak duże, miało wartość nie do przecenienia i pozbywanie się go bez jakiegokolwiek ekwiwalentu, czy to dla darczyńcy czy to jego dzieci – potencjalnych spadkobierców, było czymś wyjątkowym. Na istnienie takich wyjątkowych powodów uczestnik nie wskazał. Ludzie tamtych lat, zwłaszcza ci wychowani na roli, w sposób absolutnie szczególny traktowali ziemię (gospodarstwo), co powodowało, że wyzbywanie się ich, nawet na rzecz najbliższych, należało do rzadkości, uzasadnionej naprawdę wyjątkowymi wydarzeniami. To nie były czasy, jak dziś, kiedy gospodarstwa leżą odłogiem, a ziemia albo wykorzystywana jest dla rekreacji, albo postrzegana wyłącznie jako przedmiot obrotu i łatwego zarobku. Wtedy ziemia była prawdziwym, mówiąc górnolotnie, żywicielem, pozbywanie się jej prawie zawsze musiało być jakoś racjonalnie uzasadnione. W niniejszej sprawie takiego uzasadnienia nie przedstawiono, co nie pozwalało Sądowi Okręgowemu uznać za prawdziwe twierdzeń o darowiźnie gospodarstwa na rzecz uczestnika. Pamiętać trzeba, że matka stron w 1979 r. miała zaledwie 58 lat i nic nie stało na przeszkodzie by z powodzeniem nawet przez kilkanaście co najmniej lat jeszcze gospodarstwo uprawiała. Być może matka stron wyjechała z B. w 1979 r. by pozwolić synowi i jego nowo poślubionej żonie założyć rodzinę i rozwijać ją, co byłoby o tyle uzasadnione, że warunki mieszkaniowe były w B. bardzo złe, a sam dom bardzo mały, mieszkanie więc w nim dwóch rodzin, jeżeli nie było konieczne, to byłoby przynajmniej szczególnie uciążliwe. Sąd Okręgowy nie godzi się na to by z tego dobrego gestu matki stron czynić podstawę twierdzeń o rzekomej darowiźnie.

Gdyby jednak za prawdopodobne przyjąć istnienie darowizny, to otwarte pozostałoby pytanie, dlaczego przez następne ponad 30 lat darowizna ta nie została sformalizowana, dlaczego jej strony nie udały się do notariusza i nie przeprowadziły jej lege artis, co było przecież w interesie obu jej stron, a już na pewno uczestnika, któremu otworzyłoby to drogę do samodzielnego decydowania o nieruchomościach. W ocenie Sądu Okręgowego do tego nie doszło, bo nigdy żadnej darowizny nie było, a matka stron nigdy woli takiego aktu nie przejawiała.

Gdyby doszło do darowizny, o której mówi uczestnik, to znów nie dało by się odpowiedzieć racjonalnie na pytanie, po co matka stron sporządzała testament, w którym uczestnika wydziedziczyła, dając tym dowód nie tylko tego, że nie chciała aby on był jej wyłącznym następcą, ale też tego, że czuje się wciąż uprawniona do rozporządzania swoim majątkiem, którym bynajmniej nie rozporządziła w 1979 r.

Jakiekolwiek informacje, które mogłyby próbować dowodzić darowizny pochodziły tylko od samego uczestnika oraz od siostry stron J. S., która jednak jest w ocenie Sądu Okręgowego o tylko w niniejszej sprawie mało wiarygodna, że podobnie jak uczestnik została przez matkę wydziedziczona, co naturalnie „popycha” ją w kierunku uczestnika w jego sporze z jedyną nie wydziedziczoną przez matkę córką.

Manifestacja współwłaściciela woli posiadania wyłącznie dla siebie przejawia się zazwyczaj w aktach istotnych nakładów na przedmiot współwłasności. Tymczasem w niniejszej sprawie o żadnych takich nakładach nie ma mowy. Nie tylko uczestnik nie zaprezentował żadnych ich dowodów, ale nawet nie twierdził, aby takowe czynił. Za dowiedzione uznać można jedynie bieżące remonty, czy „uzbrajanie” w media nieznane, czy nie występujące na polskich wsiach przed latami 80-tymi XX wieku. Założenia gazu, czy kanalizacji nie jest żądnym nakładem zbytkowym, a zwykłą potrzebą chwili. Nakłady, których dowody uczestnik zaprezentował to albo zwykłe czynności zachowawcze starej i zniszczonej już w latach 70-tych substancji budynkowej, albo co najwyżej czynności zwykłego zarządu nieruchomością wspólną. Jakkolwiek by ich nie kwalifikować na jeden z tych dwóch sposobów, to nie są to czynności, które pozwoliłyby na uznanie czyniącej je osoby za manifestującą posiadanie wykraczające poza to, do którego każdy współwłaściciel ma prawo na podstawie art. 206 k.c. Takimi byłyby albo remonty kapitalne, albo osobne inwestycje budynkowe; żadnych z takich działań w sprawie nie dowiedziono.

Niewątpliwie płacenie podatków, czy innych danin publicznoprawnych jest przejawem posiadania samoistnego. Nie może być ono jednak traktowane jako dowód takiego posiadania wyłączny, zwłaszcza jeżeli podatki te płaci osoba nie dość, że do nich zobowiązana jako współwłaściciel, to do tego osoba wyłącznie z nieruchomości korzystająca. Któż inny miałby płacić podatki, któż inny miałby wykonywać bieżące remonty, czy wreszcie któż inny miałby prowadzić bieżące spory z sąsiadami, jak nie jedyny współwłaściciel, który aktualnie z nieruchomości samodzielnie korzysta. Takie akty władztwa uczestnika nie przemawiają zatem do Sądu Okręgowego jako dowody jego zamanifestowania wykroczenia z animus ponad animus współwłaściciela. Podobnie jest oczywiście z faktem wyłącznego mieszkania uczestnika na nieruchomości, bo nie dość że miał on do tego prawo z mocy art. 206 k.c., to w domu B. więcej osób w cywilizowany sposób mieszkać nie mogło, a jako że siostry miały zaspokojone swoje potrzeby mieszkaniowe, mieszkając zarazem w całkiem innej miejscowości i to oddalonej o kilkadziesiąt kilometrów, to też nie naciskały one na mieszkanie w B..

Nigdy uczestnik nie wyzuł matki albo sióstr z posiadania gospodarstwa w B., ani też nie ma dowodów na to by zabraniał im korzystania z niego. Ich bierność w tym zakresie była przejawem ich woli, która też była wyrazem (a przynajmniej można tak zakładać), ich właścicielskich decyzji co do nieruchomości.

Ponadto Sąd całkowicie zignorował sygnały, które przeczyły wyłącznemu posiadaniu nieruchomości przez uczestnika i jego przekonaniu oraz przekonaniu jego najbliższego otoczenia, o jego wyłącznych właścicielskich uprawnieniach.

Po pierwsze, materiały sprawy dowodzą tego, że uczestnik dzielił się płodami gospodarstwa z matką. Przyjmując, że stosunki pomiędzy nimi nie układały się dobrze, uznać można, że takie działanie uczestnika nie było wyrazem dobrej woli syna, ale honorowania przez niego praw matki do płodów ziemi, której była cały czas – razem z nim – współwłaścicielem.

Po drugie, Sąd nie dostrzegł aktywnego udziału matki stron w postępowaniu administracyjnym, w którym została m.in. wydana decyzja z 29 sierpnia 2017 r. (k. 126), w której uzasadnieniu aktywność ta została zasygnalizowana. Wynika z niego, nie to że tylko formalnie jako oficjalny współwłaściciel musiała być ona uczestnikiem postępowania, w którym jednak jako faktycznie niezainteresowana była bierna, ale to, że miała w nim swojego pełnomocnika i podejmowała właściwe stronie dbającej o swoje interesy działania. W tym miejscu warto wrócić do pytania po co starszej, samotnej wdowie taka aktywność i wynikające z niej kłopoty, skoro kilkadziesiąt lat wcześniej darować miała gospodarstwo synowi. Czy gdyby do darowizny rzeczywiście doszło w 1979 r., to postępowanie to nie byłoby dodatkowym i przesądzającym powodem dla sformalizowania darowizny. W ocenie Sądu Okręgowego z pewnością tak, skoro zaś do tego nie doszło, to dowodzi to po raz kolejny braku darowizny, o której mówi uczestnik. Co ciekawe, wspominany tu pełnomocnik matki stron był tym samym, który reprezentował uczestnika, co dowodzi, że ich interesy były wspólne i że wzajemnie szanowali swoje prawa do nieruchomości.

Wreszcie równie mocno przeczy zewnętrznej manifestacji samoistności posiadania uczestnika, jak i istnieniu darowizny pozew o zachowek, jaki wniosły m.in. jego dzieci przeciwko wnioskodawczyni, jako wyłącznej spadkobierczyni przedmiotowego gospodarstwa. Oczywiście, nie był to pozew samego uczestnika, więc stanowi on przejaw powodów a nie samego uczestnika. W ocenie Sądu jednak nie można tych dwóch spraw tak łatwo jak chce uczestnik rozdzielić. Po pierwsze dlatego, że zarówno uczestnika w tym postępowaniu, jak i jego dzieci w sprawie o zachowek reprezentował ten sam profesjonalny pełnomocnik, a zatem dysponował on identyczną wiedzą na temat historii gospodarstwa, pochodzącą z tego samego źródła – zapewne od samego wnioskodawcy. Nie może być zatem tak, by w jednej sprawie dowodzić, że udział w gospodarstwie należy do wnioskodawczyni (pozwanej o zachowek), a w innej sprawie, że nie ma ona do niego żadnych praw, bo jeszcze za życia jej spadkodawczyni uczestnik nabył je przez zasiedzenie. Po drugie zaś dlatego, że nawet gdyby z jakichś powodów te dwie sfery rozdzielić, to powodowie w sprawie o zachowek swoim zachowaniem (wytoczeniem powództwa) świadczącym o swojej niewiedzy o darowiźnie, animus uczestnika do całej nieruchomości i przesłankach zasiedzenia, dali wyraz temu, że te przesłanki zasiedzenia udziału we współwłasności z całą pewnością nie były dostatecznie dla uwzględnienia wniosku zamanifestowane na zewnątrz, skoro nie zostały tak odebrane nawet przez najbliższe uczestnikowi domagającemu się zasiedzenia osoby.

W ocenie Sądu Okręgowego nie ma zatem najmniejszych wątpliwości, że dochodzone zasiedzenie udziału we wspólności nie zostało w sprawie wykazane, a zatem wniosek o zniesienie współwłasności nie mógł zostać oddalony i musi być procedowany.

Rozpoznając sprawę o zniesienie współwłasności Sąd zastosuje wszystkie proceduralne wymogi właściwe dla tego rodzaju spawy, od ustalenia przedmiotu współwłasności i jego wartości, po właściwy dla stosunków faktycznych i prawnych sposób wyjścia ze współwłasności.

Mając powyższe na uwadze, na podstawie art. 386 § 4 k.p.c. orzeczono jak w sentencji.

Dodano:  ,  Opublikował(a):  Arkadiusz Jania
Podmiot udostępniający informację: Sąd Okręgowy w Krakowie
Osoba, która wytworzyła informację:  Krzysztof Wąsik,  Beata Kurdziel ,  Katarzyna Oleksiak
Data wytworzenia informacji: