Serwis Internetowy Portal Orzeczeń używa plików cookies. Jeżeli nie wyrażają Państwo zgody, by pliki cookies były zapisywane na dysku należy zmienić ustawienia przeglądarki internetowej. Korzystając dalej z serwisu wyrażają Państwo zgodę na używanie cookies , zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

II AKz 160/18 - postanowienie z uzasadnieniem Sąd Apelacyjny w Gdańsku z 2018-06-27

Sygn. akt II AKz 160/18

POSTANOWIENIE

Dnia 27 czerwca 2018 roku

Sąd Apelacyjny w Gdańsku w II Wydziale Karnym w składzie:

Przewodniczący: SSA Włodzimierz Brazewicz

Sędziowie: SSA Andrzej Czarnota

SSA Beata Fenska – Paciorek (spr.)

Protokolant: st. sekr. sąd. Dorota Korzeb

przy udziale Prokuratora Prokuratury Regionalnej w Gdańsku Andrzeja Błażejaka

po rozpoznaniu w sprawie Ł. K.

na skutek zażalenia obrońcy skazanego

na postanowienie Sądu Okręgowego w Gdańsku z dnia 07 lutego 2018 roku

w przedmiocie nie uwzględnienia wniosku skazanego o wyłączenia zamieszczenia danych w Rejestrze Sprawców Przestępstw na Tle Seksualnym

na podstawie art. 437 § 1 i 2 k.p.k. w zw. z art. 29 ust. 8 ustawy z dnia 13 maja 2016 roku o przeciwdziałaniu zagrożeniom przestępczością na tle seksualnym (Dz.U. z 2016 r., poz. 862)

postanawia:

1/ zmienić zaskarżone postanowienie i uwzględnić wniosek skazanego Ł. K. o wyłączenie zamieszczenia jego danych osobowych w Publicznym Rejestrze Sprawców Przestępstw na Tle Seksualnym;

2/ w pozostałym zakresie zaskarżone postanowienie utrzymać w mocy;

3/ zwolnić skazanego od kosztów sądowych za postępowanie odwoławcze.

UZASADNIENIE

Zażalenie obrońcy Ł. K. w zakresie zarzutu podniesionego w punkcie 2 petitum rzeczonego środka odwoławczego Sąd Apelacyjny ocenił in generis jako zasadne, choć nie wszystkie argumenty podniesione przez skarżącego zyskały uznanie składu ad quem.

Na wstępie zaznaczyć należy, że – jak wynika z podstawy prawnej sentencji postanowienia będącego przedmiotem kontroli odwoławczej - Sąd Okręgowy w Gdańsku orzekł w istocie jedynie w zakresie wniosku Ł. K. obejmującego żądanie nie zamieszczania jego danych w Publicznym Rejestrze Sprawców Przestępstw na Tle Seksualnym. Co do pozostałej części wniosku skazanego organ meriti wypowiedział się jedynie w uzasadnieniu orzeczenia na karcie 2 wskazując, że przepisy ustawy o przeciwdziałaniu zagrożeniom przestępczością na tle seksualnym (Dz.U. z 2016 r., poz. 862) nie przewidują prawnej możliwości domagania się przez skazanego za czyn z art. 197 § 3 pkt. 2 k.k. zaniechania umieszczenia jego danych w Rejestrze Sprawców Przestępstw na Tle Seksualnym z dostępem ograniczonym. Tymczasem – zdaniem Sądu Odwoławczego – właściwą byłaby w tej sytuacji – na wstępnym etapie kontroli wniosku – decyzja o odmowie jego przyjęcia do rozpoznania, gdyż jego złożenie nie jest dopuszczalne w świetle ustawy, albo też - na dalszym etapie procedowania - orzeczenie w sentencji postanowienia przez organ a quo o pozostawieniu wniosku w tej części bez rozpoznania (art. 29 ust. 8 ustawy z dnia 13 maja 2016 roku o przeciwdziałaniu zagrożeniom przestępczością na tle seksualnym (Dz.U. z 2016 r., poz. 862) w zw. z art. 429 § 1 per analogiam k.p.k. lub art. 430 § 1 per analogiam k.p.k.). Mimo jednak, że takiego rozstrzygnięcia w sentencji poddanej kontroli odwoławczej decyzji brak, Sąd Apelacyjny uznał – bacząc na stanowiące z nią całość uzasadnienie – że w istocie skład meriti także i w tym przedmiocie procedował oraz stwierdził brak formalnych podstaw prawnych do rozpoznania wniosku Ł. K. wobec faktu, iż ustawa nie przewiduje takiego uprawnienia po stronie skazanego.

W konsekwencji takiej interpretacji orzeczenia w omawianym zakresie, Sąd Odwoławczy postanowił potraktować zażalenie obrońcy w zakresie punktu 1 jego petitum, jako środek odwoławczy złożony na postanowienie o pozostawieniu wniosku Ł. K. w części zawierającej żądanie wyłączenia jego danych osobowych z Rejestru Sprawców Przestępstw na Tle Seksualnym z dostępem ograniczonym bez rozpoznania.

W tym zaś stanie rzeczy, organ ad quem orzekł o utrzymaniu w mocy rozstrzygnięcia w tym zakresie, albowiem w istocie przepisy ustawy o przeciwdziałaniu zagrożeniom przestępczością na tle seksualnym (Dz.U. z 2016 r., poz. 862; zwanej dalej ustawą) nie przewidują prawnej możliwość złożenia wniosku o wyłączenie danych prawomocnie skazanego za czyn z art. 197 § 3 pkt 2 k.k. z rzeczonego rejestru. Stąd też, jego złożenie było niedopuszczalne z mocy ustawy. Dlatego też – stosownie do wskazanej wcześniej podstawy prawnej – należało odmówić przyjęcia wniosku Ł. K. w tej części, albo też pozostawić go bez rozpoznania.

Przechodząc do omówienia stanowiska Sądu Odwoławczego odnośnie zarzutu podniesionego przez autora zażalenia w punkcie 2 petitum środka odwoławczego, gwoli przypomnienia wskazać trzeba, że zgodnie z art. 29 ust. 1 pkt 1 i 2 ustawy, mającym zastosowanie do spraw, w których popełnienie czynu zabronionego na tle seksualnym wyczerpującego znamiona wskazanych tam przestępstw, jak i wydanie prawomocnego orzeczenia, nastąpiło przed dniem 1 października 2017 roku (tj. przed dniem wejścia w życie niniejszej ustawy), w Rejestrze Publicznym Sprawców Przestępstw na Tle Seksualnym (art. 6 ust. 2 ustawy) wyłączenie zamieszczenia danych osoby prawomocnie skazanej za przestępstwa wymienione w art. 9 ust. 1 pkt 1 lit. a i d ustawy, a więc również w przypadku skazania za czyn z art. 197 § 3 pkt 2 k.k. – na wniosek lub z urzędu – może nastąpić tylko i wyłącznie w sytuacji określonej w art. 9 ust. 4 ustawy, to jest gdy zachodzi wyjątkowy przypadek, uzasadniony wyłącznie dobrem małoletniego pokrzywdzonego.

W realiach rozpoznawanej sprawy niekwestionowane jest, że Ł. K. wyrokiem Sądu Okręgowego w Gdańsku z dnia 27 czerwca 2013 roku w sprawie o sygn. akt XIV K 231/12, zmienionym wyrokiem Sądu Apelacyjnego w Gdańsku z dnia 15 stycznia 2014 roku w sprawie o sygn. akt II AKa 417/13 został skazany za czyn z art. 197 § 3 pkt. 2 k.k. w zb. z art. 157 § 2 k.k. w zw. z art. 11 § 2 k.k. na karę ośmiu lat i sześciu miesięcy pozbawienia wolności. Nie ulega więc wątpliwości, iż przypisany skazanemu czyn spełnia warunki wskazane w art. 29 ust. 1 pkt 1 lit. a ustawy i w konsekwencji dane skazanego w świetle niniejszego aktu prawnego – poza umieszczeniem w Rejestrze Sprawców Przestępstw na Tle Seksualnym z dostępem ograniczonym (art. 29 ust. 1 pkt 1 ustawy) - umieszcza się dodatkowo w Rejestrze Publicznym Sprawców Przestępstw na Tle Seksualnym (art. 29 ust. 2 ustawy) i tylko w tym przypadku Sąd władny jest - na wniosek skazanego, albo też z urzędu - rozstrzygać, czy in concreto zachodzi wyjątkowy przypadek, uzasadniony wyłącznie dobrem małoletniego pokrzywdzonego, aby podjąć decyzję o wyłączeniu danych z rejestru, który udostępniany jest bez ograniczeń oraz publikowany na stronie internetowej BIP Ministerstwa Sprawiedliwości (art. 16 ustawy).

Sąd Odwoławczy przyznaje rację Sądowi pierwszej instancji, że skazany nie powołał, a tym samym nie wykazał, aby w przedmiotowym przypadku wystąpiły wyjątkowe okoliczności, które uzasadniałyby wyłączenie zamieszczenia jego danych z Rejestru publicznego z uwagi na dobro małoletniej pokrzywdzonej. Także argumenty obrońcy zawarte w zażaleniu nie zmierzały w tym kierunku. Niemniej jednak organ a quo skupiwszy swoją uwagę na czynieniu rozważań w kierunku wykazania zgodności rzeczonego ustawowego uregulowania z przepisami Konstytucji RP stojącymi między innymi na straży takich praw jednostki, jak prawo do ochrony prywatności, w tym ochrony danych osobowych (art. 47, 51 i 31 ust. 3 ustawy zasadniczej) oraz nadającymi zasadom ne bis in idem oraz lex retro non agit (wywodzące się i stanowiące element zasady demokratycznego państwa prawa (art. 2 Konstytucji RP) rangę zasad należących do kręgu najwyżej uplasowanych w hierarchii zasad prawnych obowiązujących w ramach polskiego systemu prawnego, pominął obowiązujące w Polsce – zgodnie z art. 87 § 1 oraz art. 91 § 1, i 3 ustawy zasadniczej - przepisy prawa międzynarodowego, w tym przepisy aktów, do których to odwołał się skarżący w złożonym zażaleniu oraz, że w przypadku norm, o których mowa w § 2 i 3 art. 91 Konstytucji RP, to one mają pierwszeństwo w zastosowaniu, gdy obowiązującego prawa krajowego nie da się z nimi pogodzić.

Sąd Apelacyjny stoi natomiast na stanowisku, że podejmowanie przez Państwo inicjatywy ustawodawczej mającej na celu zapobieganie przestępczości na tle seksualnym (jako środek ochrony prawa jednostki do wolności seksualnej) co do zasady jest słuszne, a także in generis uzasadnia ingerencję władzy ustawodawczej w prawo jednostki do prywatności, w tym prawo do ochrony danych osobowych, jednakże wprowadzane w tym celu środki ochrony muszą spełniać kryteria określone zasadą proporcjonalności i muszą podlegać kontroli ze strony demokratycznych instytucji. Jak wskazał Trybunał Konstytucyjny w orzeczeniu z dnia 31 stycznia 1996r. w sprawie o sygn. akt K 9/95 - „zasada proporcjonalności jest elementem, składowym zasady państwa prawnego, a podstaw jej obowiązywania należy upatrywać w zasadzie sprawiedliwości, której przestrzeganie zapewnia zaufanie obywatela do Państwa”.

Tymczasem – w ocenie Sądu Odwoławczego - przepisy ustawy o przeciwdziałaniu zagrożeniom przestępczością na tle seksualnym (Dz.U. z 2016 r., poz. 862) w zakresie, w jakim przewidują utworzenie oraz zasady funkcjonowania Publicznego Rejestru sprawców przestępstw seksualnych, stanowią nadmierną, to jest sprzeczną z zasadą proporcjonalności ingerencję Państwa (ustawodawcy) w prawa i wolności człowieka zagwarantowane w art. 8 Konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności sporządzonej w Rzymie dnia 4 listopada 1950 r., zmienionej następnie Protokołami nr 3, 5 i 8 oraz uzupełnionej Protokołem nr 2 (dz. U. z 1993r. nr 61 poz. 284). Pozostają zatem w konflikcie z tymże obowiązującym aktem prawa międzynarodowego, którego treść ma nadto swe odzwierciedlenie w art. 7 i 8 Karty Praw Podstawowych oraz art. 16 Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej (wersja skonsolidowana uwzgledniająca zmiany wprowadzone Traktatem Lizbońskim), a także art. 5, 6, 8 i 9 Konwencji Rady Europy o ochronie osób w związku z automatycznym przetwarzaniem danych osobowych z dnia 28 stycznia 1981r., która została ratyfikowana przez wszystkie kraje Unii, a więc także i Polskę ( vide: Dz. U. z 2003r. Nr 3 poz. 25). Ten stan obligował Sąd Apelacyjny do odmowy zastosowania przepisów aktu prawa krajowego pozostających w sprzeczności z mającymi pierwszeństwo w zastosowaniu postanowieniami aktu prawa międzynarodowego.

Przystępując do przedstawienia argumentacji, jaka legła u podstaw powyżej zaprezentowanego stanowiska składu ad quem, a w konsekwencji decyzji mającej swój wyraz w punkcie 1 sentencji postanowienia, na wstępie wskazać należy, że uczestnictwo Polski w organizacji międzynarodowej, jaką jest Rada Europy oraz przystąpienie Rzeczpospolitej Polskiej do rodziny narodów tworzących Unię Europejską wiąże się z obowiązkiem przestrzegania zasad prawa międzynarodowego i wspólnotowego ciążącym na wszystkich państwach członkowskich czy to Rady Europy, czy Unii Europejskiej bez wyjątku. Nota bene tak właśnie stanowi art. 9 Konstytucji RP – „Rzeczpospolita Polska przestrzega wiążącego ją prawa międzynarodowego”.

Do nich właśnie należą między innymi zasady bezpośredniego skutku i pierwszeństwa stosowania (inne to: zasada subsydiarności i proporcjonalności, solidarności, pewności prawa, niedyskryminacji) – w przypadku kolizji norm prawa krajowego z normami prawa międzynarodowego, w tym normami unijnymi – prawa wspólnotowego. Reguły te oznaczają, że norma prawa międzynarodowego (unijnego) może stanowić podstawę rozstrzygnięcia sprawy wówczas, gdy przepis prawa międzynarodowego (unijnego) bezpośrednio obowiązujący wywołuje skutek bezpośredni ( vide: M. Domańska, Zasada pierwszeństwa prawa wspólnotowego przed prawem państw członkowskich, [w:] M. Wróbel (red.),Stosowanie prawa Unii Europejskiej przez sądy, Kraków 2005, Lex 46634). Zastosowaniu jej nie stoi przy tym na przeszkodzie okoliczność, że przepis prawa międzynarodowego (unijnego) został uchwalony wcześniej, niż sprzeczny z nim przepis prawa krajowego. / vide: A. Kastelik-Smaza, Spór o prymat prawa europejskiego po wejściu w życie Traktatu z Lizbony , „Przegląd Sejmowy” 2010, nr 4(99) s. 67/.

W polskim systemie prawnym zasada pierwszeństwa ma swoje źródło we wspomnianych już art. 87 ust 1 oraz art. 91 ust. 1 - 3 ustawy zasadniczej RP / vide też: art. 8 ust. 1 i 2 Konstytucji – konstytucyjna zasady pierwszeństwa wyrażająca prymat jedynie ustawy zasadniczej nad prawem unijny, międzynarodowym/. Ustawa zasadnicza - wprowadzając w art. 9 jako zasadę ustrojową, deklarację przestrzegania przez Rzeczpospolitą, będącą demokratycznym państwem prawnym, urzeczywistniającym zasady sprawiedliwości społecznej (art. 2 Konstytucji RP), prawa międzynarodowego - stanowi także o możliwości bezpośredniego zastosowania prawa międzynarodowego. Tak zatem w świetle jej norm, zasada pierwszeństwa oraz skutku bezpośredniego odnosi się zarówno do przykładowo Międzynarodowego Paktu Praw Obywatelskich i Politycznych z 1966r. oraz Europejskiej Konwencja Praw Człowieka z dnia 4 listopada 1950r., której RP jest stroną na ten czas w odróżnieniu od UE, jak również do traktatów akcesyjnych – vide: art. 87 ust. 1 i art. 91 ust. 1 Konstytucji RP).

Regulacja ta oznacza, że jednostki mogą powoływać się bezpośrednio na normy prawa międzynarodowego chroniące prawa człowieka tzw. pierwszej generacji, to jest prawa polityczne i obywatelskie jednostek, związane przede wszystkim z „negatywnymi” obowiązkami państw, ponieważ ograniczają władzę rządu nad rządzonymi w postępowaniach przed sądami krajowymi lub organami administracyjnymi, wywodząc z nich swoje prawa oraz obowiązki organów państwa.

Konstytucja RP wprowadza też – jak już wcześniej wspomniano - pierwszeństwo stosowania prawa międzynarodowego, w przypadku jego niedającej się usunąć kolizji z ustawą (art. 91 ust. 2 Konstytucji RP) oraz „pozwala organom stosującym prawo na jednoznaczne rozstrzygnięcie pierwszeństwa w przypadku sprzeczności z ustawą przepisu aktu prawodawczego organizacji międzynarodowej” (art. 91 ust. 3 Konstytucji RP).

Zasady te znajdują wsparcie w orzecznictwie Trybunału Konstytucyjnego RP oraz Sądu Najwyższego RP, a także w judykatach Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości w Luksemburgu oraz w Traktacie Akcesyjnym.

Otóż, jak stwierdził Trybunał Konstytucyjny RP w wyroku z dnia 11 maja 2005r., K 18/2004 /Lexis Nexis nr 378299; OTK – A 2005, poz 49/, odwołując się do postanowień ustawy zasadniczej: „Art. 8 ust. 1 Konstytucji jednoznacznie gwarantuje postanowieniom Konstytucji status<< najwyższego prawa Rzeczypospolitej Polskiej<<. Regulacji tej towarzyszy nakaz respektowania i przychylności wobec właściwie ukształtowanych oraz obowiązujących na terytorium RP unormowań prawa międzynarodowego.” Wskazał on nadto, iż „sądy krajowe mają (…) prawo i obowiązek odmówienia zastosowania normy krajowej, jeżeli koliduje ona z normami prawa wspólnotowego. Sąd krajowy nie orzeka w takim wypadku o uchyleniu normy prawa krajowego, lecz tylko odmawia jej zastosowania w takim zakresie, w jakim jest on obowiązany do dania pierwszeństwa normie prawa wspólnotowego. Przedmiotowy akt prawny nie jest dotknięty nieważnością, obowiązuje i jest stosowany w zakresie nieobjętym przedmiotowym i czasowym obowiązywaniem regulacji wspólnotowej. Natomiast w razie wątpliwości co do relacji normy prawa krajowego i normy prawa wspólnotowego konieczne jest zwrócenie się z pytaniem prejudycjalnym do ETS, jako organu właściwego w sprawach wykładni Traktatu oraz norm prawa pochodnego, a w sensie funkcjonalnym włączanym w ten sposób do systemu sądowniczego danego państwa członkowskiego. Na tej podstawie należy uznać brak konieczności zwracania się do Trybunału Konstytucyjnego z pytaniami prawnymi dotyczącymi zgodności prawa krajowego z prawem wspólnotowym – nawet w sytuacji, gdy sąd zamierza odmówić zastosowania ustawy krajowej. Problem rozwiązywania kolizji z ustawami krajowymi pozostaje więc w zasadzie poza zainteresowaniem Trybunału Konstytucyjnego. O tym, czy ustawa koliduje z prawem wspólnotowym, rozstrzygać będą bowiem Sąd Najwyższy, sądy administracyjne i sądy powszechne, a o tym, co znaczą normy prawa wspólnotowego, rozstrzygać będzie ETS, wydając orzeczenia wstępne […]”. ( vide: Postanowienie TK z dnia 19 grudnia 2006 r., P 37/05 (OTK ZU 2006/11A/177).

Nadto, w wyroku z dnia 16 listopada 2011 r., SK 45/2009, LexisNexis nr 2790198 (OTK-A 2011, nr 9, poz. 97), Trybunał Konstytucyjny RP stwierdził „aktem normatywnym, w rozumieniu art. 79 ust. 1 Konstytucji, może być nie tylko akt normatywny wydany przez któryś z organów polskich, ale także - po spełnieniu dalszych warunków - akt wydany przez organ organizacji międzynarodowej, której członkiem jest Rzeczpospolita Polska. Dotyczy to w pierwszym rzędzie aktów należących do prawa Unii Europejskiej, stanowionych przez instytucje tej organizacji. Akty takie wchodzą bowiem w skład obowiązującego w Polsce porządku prawnego i wyznaczają sytuacje prawne jednostki” /pkt 1.3 uzasadnienia/ ( vide: także między innymi orzeczenia z dnia: 11 maja 2005r., K 18/04, 24 listopada 2010r., K 32/09 oraz 16 listopada 2011r., SK 45/09; http: //otk.trybunal.gov.pl/orzeczenia/).

W materii tej stanowisko wielokrotnie zajmował również Sąd Najwyższy RP – znamienne znaczenie wśród orzeczeń tego organu ma chociażby wyrok z dnia 28 listopada 2008 r., V CSK 271/08 (OSNC-ZD 2009, nr C, poz. 78), w którym to podkreślono, że „zgodnie z art. 91 ust. 1 Konstytucji RP, ratyfikowana umowa międzynarodowa, po jej ogłoszeniu w Dzienniku Ustaw Rzeczypospolitej Polskiej, stanowi część krajowego porządku prawnego i jest bezpośrednio stosowana, chyba że jej stosowanie jest uzależnione od wydania ustawy. Konwencja o ochronie praw człowieka stanowi część polskiego porządku prawnego, została bowiem przez Rzeczpospolitą Polską ratyfikowana za uprzednią zgodą wyrażoną w ustawie ( vide: art. 1 ustawy z dnia 2 października 1992 r. o ratyfikacji Konwencji o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności, Dz. U. Nr 85, poz. 427 oraz oświadczenie rządowe z dnia 7 kwietnia 1993 r., Dz.U. Nr 61, poz. 285). Postanowienia Konwencji mogą zatem stanowić nie tylko wskazówkę interpretacyjną przy wykładni przepisów prawa wewnętrznego, ale i bezpośrednią podstawę rozstrzygnięć organów krajowych, jeżeli pozwala na to ich charakter. Konwencja o ochronie praw człowieka ma przy tym pierwszeństwo przed ustawą, jeżeli ustawy tej nie da się pogodzić z Konwencją (art. 91 ust. 2 Konstytucji)” / vide też: postanowienie SN z dnia 9 czerwca 2016r. , sygn. akt III UZP/15/. Podobną wymowę miał także wyrok Sądu Najwyższego RP z dnia 11 maja 2012 r., II CNP 65/11, gdzie stwierdzono: „Istnieje samodzielna kompetencja sądu do ustalenia niezgodności wskazanego rozporządzenia Ministra Infrastruktury, jako aktu prawnego niższego rzędu z ustawą ( vide : art. 178 ust. 1 Konstytucji RP, wyrok Sądu Najwyższego z dnia 25 sierpnia 2011 r. II CNP 11/11) i prawem wspólnotowym (art. 9 w zw. z art. 91 i art. 178 ust. 1 Konstytucji RP). Niezależnie zatem od tego, czy istniałyby i od kiedy wiązałyby orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego lub Trybunału Sprawiedliwości Wspólnoty Europejskiej warunkujące odpowiedzialność na podstawie art. 417§ 1 k.c. (przedsąd), sądy powinny same ustalić wskazaną niezgodność zarówno jako przesłankę odpowiedzialności deliktowej, jak i jako podstawę nienależności świadczenia i odnieść ją do daty uiszczenia opłaty przez powoda” ( vide też: uchwały SN z dnia 16 maja 2007 r., III CZP 35/07 i z dnia 2 czerwca 2010 r., III CZP 37/10, OSNC 2011, nr 1, poz. 2. ), a także orzeczenie z dnia 28 listopada 2013r. , sygn. akt I KZP 15/13, gdzie wskazano: Stosowanie zasady pierwszeństwa oznacza, że każdy adresat normy prawnej, a więc nie tylko organ państwa, ale także obywatel, w przypadku kolizji dyrektywy lub innego prawa stanowionego przez Unię Europejską z ustawą, winien jest podporządkować się temu pierwszemu prawu. Reguła kolizyjna wyrażona w treści art. 91 ust. 3 Konstytucji RP skonstruowana została na zasadzie znanej i powszechnie akceptowanej w polskim systemie prawa dyrektywie lex superior. Jej stosowanie nie prowadzi do pełnej utraty mocy obowiązującej danej ustawy, z której wynika kolidująca z prawem Unii Europejskiej norma prawna, ale do wybrania, jako podstawy działania, normy prawnej wynikającej z aktu normatywnego o charakterze unijnym. Założeniem stosowania reguły pierwszeństwa, o której mowa w art. 91 ust. 3 Konstytucji RP jest sytuacja kolizji dwóch norm: ustawowej oraz normy wynikającej z prawa stanowionego przez organizację międzynarodową (np. dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady). Owa kolizja oznacza, że nie jest możliwe stosowanie obu tych norm równocześnie, co zakłada konieczność porównania elementów treściowych obu norm, bowiem warunkiem kolizji jest ustalenie wspólnego zakresu zastosowania (hipotezy) kolidujących norm przy rozbieżnych zakresach normowania (dyspozycjach) obu tych norm. Tak rozumianą kolizję podkreśla także odwołanie się w treści art. 91 ust. 3 Konstytucji RP do zasady pierwszeństwa, co musi oznaczać zastąpienie treści normatywnych wynikających z normy ustawowej, regulacją prawną wynikającą z prawa organizacji międzynarodowej”.

Analizując w tej materii orzecznictwo luksemburskie na kanwie stosunku prawa unijnego (w szerokim znaczeniu międzynarodowego), trafnym wydaje się natomiast odwołanie w pierwszym rzędzie do wyroku wydanego w sprawie Van Gend and Loos, gdzie ETS stwierdził, że „Wspólnota stanowi nowy porządek prawnomiędzynarodowy, na rzecz którego państwa członkowskie ograniczyły w określonym zakresie swoje suwerenne prawa. Podmiotami tego porządku prawnego są zarówno państwa członkowskie, jak i ich obywatele”, a zatem „niezależnie od ustawodawstwa państw członkowskich, prawo wspólnotowe może nie tylko nakładać obowiązki na podmioty indywidualne, ale także może przyznawać im prawa, które stają się częścią ich statusu prawnego. Prawa te powstają nie tylko wtedy, gdy traktat tak stanowi wprost, ale również na podstawie jasno sformułowanych obowiązków, jakie traktat nakłada na podmioty indywidualne, państwa członkowskie oraz instytucje Wspólnoty” /vide: A. Kastelik-Smaza, Spór o prymat prawa europejskiego po wejściu w życie Traktatu z Lizbony, „Przegląd Sejmowy” 2010, nr 4(99) s.67/, choć exspressis verbis zasadę tą powyższy organ UE proklamował po raz pierwszy w orzeczeniu wydanym w sprawie Costa, gdzie wskazano, że „poprzez przeniesienie na Wspólnotę prawa do regulowania praw i obowiązków wynikających z Traktatu, dotychczas unormowanych w prawie krajowym, państwa członkowskie trwale ograniczyły swoje suwerenne prawa i w konsekwencji nie mogą ustanawiać regulacji sprzecznych z pojęciem Wspólnoty (…) Prawo wynikające z traktatu, będące niezależnym źródłem prawa, nie może być, ze względu na swój szczególny i wyjątkowy charakter, uchylane przez przepisy prawa krajowego, bez względu na ich moc, bez pozbawienia go jego charakteru jako prawa wspólnotowego i bez zakwestionowania podstaw prawnych, na których opiera się Wspólnota. Dokonany przez państwa członkowskie transfer praw i obowiązków z ich własnych systemów prawnych na rzecz wspólnotowego systemu prawnego prowadzi do trwałego ograniczenia ich praw suwerennych”.

Wyjątkowej uwagi wymaga także – zdaniem Sądu Apelacyjnego - wyrok ETS z dnia 9 marca 1978r. w sprawie Amministrazione delle Finanze dello Stato v. Simmenthal SpA (sygn. 106/77), gdzie Trybunał stwierdził, że „sąd państwa członkowskiego, który w ramach swojej właściwości ma zastosować przepisy prawa wspólnotowego, ma obowiązek zapewnić im pełną skuteczność, nie stosując z własnej inicjatywy jakiegokolwiek sprzecznego z nimi przepisu krajowego, nawet jeżeli został on wydany później. Sąd państwa członkowskiego nie ma obowiązku występować z wnioskiem o ich uchylenie lub oczekiwać uchylenia takich przepisów przez ustawodawcę lub inny kompetentny organ” / vide: A. Kastelik-Smaza, Spór o prymat prawa europejskiego po wejściu w życie Traktatu z Lizbony , „Przegląd Sejmowy” 2010, nr 4(99) s 67/.

Kodyfikację zasady pierwszeństwa proponowano także już w Traktacie ustanawiającym Konstytucję dla UE, który został podpisany w Rzymie 29 października 2004r., jednakże akt ten nie wszedł w życie z powodu zakończenia fiaskiem procesu jego ratyfikacji. Nie sformalizowano jej również w Traktacie sporządzonym w Lizbonie dnia 13 grudnia 2007 r. obowiązującym od dnia 1 grudnia 2009r. (opublikowany w Dz.U. z 2008 r. Nr 62, poz. 388, zakończenie procedury ratyfikacyjnej 12 października 2009r.), a zmieniającym Traktat o Unii Europejskiej i Traktat ustanawiający Wspólnotę Europejską. Fakt ten nie oznacza jednak bynajmniej utraty ważności, czy aktualności orzeczeń ETS traktujących o tym przedmiocie zwłaszcza, że w obecnej wersji Konstytucji UE zawarto Deklarację nr 17, którą załączono do Aktu końcowego Konferencji Międzynarodowej opracowującej Traktat Lizboński, gdzie wskazano: „zgodnie z utrwalonym orzecznictwem Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, Traktaty i prawo przyjęte przez Unię na podstawie Traktatów mają pierwszeństwo przed prawem Państw Członkowskich” ( vide: Dz.U. UE z 26 października 2012r. C 326/339)

Podobne stanowisko prezentuje się także w polskiej doktrynie. Jako przykład można powołać w tej materii chociażby pogląd zaprezentowany przez A. Kastelik – Smaza w pozycji pt. „Spór o prymat prawa europejskiego po wejściu w życie Traktatu z Lizbony” , „Przegląd Sejmowy” 2010, nr 4(99)/, gdzie autorka wskazała: „Prawo unijne, zarówno pierwotne jako umowa międzynarodowa, jak i pochodne jako prawo stanowione przez organizację międzynarodową, ma pierwszeństwo przed przepisami prawa polskiego rangi ustawowej i podustawowej”, albo też pogląd Adama Bodnara wyrażony w pozycji pt. „Skuteczność Europejskiej Konwencji Praw Człowieka w Polsce”, gdzie stwierdza on: „Podstawę normatywną skuteczności Konwencji w Polsce stanowi zobowiązanie do przestrzegania prawa międzynarodowego wynikające z art. 9 oraz art. 91 § 1 – 3 Konstytucji. Konwencja stanowi bowiem część krajowego porządku prawnego (…) W przypadku konfliktu norm ustawowych z postanowieniami Konwencji, zgodnie z art. 91 § 2 Konstytucji, powinna mieć pierwszeństwo”.( www.hfhrpol.waw.pl/precedens/images/stories/file/skutecznosc%20EKPC).

Prawa człowieka, do których - jako prawo fundamentalne - zalicza się sferę prywatności jednostki są jednymi z najważniejszych praw istniejących w cywilizowanym świecie, a zatem winny być przestrzegane w każdym demokratycznym państwie. Ochrona prywatności, w tym także ochrona danych osobowych jednostki, należy do katalogu kardynalnych praw człowieka i tak jest postrzegana m. in. w Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka, Międzynarodowym Pakcie Praw Cywilnych i Politycznych, Europejskiej Konwencji Praw Człowieka i Podstawowych Wolności, Karcie Praw Podstawowych, Traktacie o funkcjonowaniu UE i w wielu aktach o zasięgu regionalnym ( vide: M. Pryciak, Prawo do prywatności, „Studnia Erasmiana Wratislaviensia” 2010, nr 4, s. 211). Na ich gruncie jednostka - jako podmiot prawa międzynarodowego - zyskała prawo do zaskarżania Państwa na forum międzynarodowym, kiedy to swymi działaniami wkracza w sferę jej prywatności.

Uniwersalny system ochrony praw człowieka określiły już postanowienia Karty Narodów Zjednoczonych, która uważana jest jako „punkt wyjścia” do rozwoju fundamentalnych instytucji prawa międzynarodowego w dziedzinie ochrony praw człowieka. Wszak tylko w jej preambule mowa jest o „wierze w podstawowe prawa człowieka, godność i wartość jednostki” i co więcej - zadeklarowano w niej poparcie dla powszechnego poszanowania i przestrzegania praw człowieka oraz podstawowych wolności dla wszystkich bez względu na rasę, płeć, język lub wyznanie. Prawa te zostały następnie skonkretyzowane w Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka uchwalonej w dniu 10 grudnia 1948 r. przez Zgromadzenie Ogólne Narodów Zjednoczonych (dalej: PDPCz lub Deklaracja), która stała się podstawą stworzenia 19 grudnia 1966r. Międzynarodowego Paktu Praw Obywatelskich i Politycznych (dalej: MMPPOiP albo Pakt; vide: B. Banaszak, Prawa jednostki i systemy ich ochrony, Wrocław 1995, s. 83. 128 Powszechna Deklaracja Praw Człowieka i Obywatela, art. 17, strona internetowa Polskiego Komitetu ds. UNESCO; http://www.unesco.pl/fileadmin/user_upload/pdf/Powszechna_Deklaracja_Praw_Czlowieka.pdf; M. Modzelewska, Państwo wobec ochrony prywatności informacyjnej, [w:] Silne państwo, red. M. Szyszkowska, Warszawa 1997, s. 118).

Pakt wraz z Powszechną Deklaracją to natomiast akty mające fundamentalne znacznie w przygotowaniu przez Radę Europy wspomnianej już Europejskiej Konwencji o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności (dalej: Europejska Konwencja lub EKPCz), która została przyjęta 4 listopada 1950 r. w Rzymie, jako międzynarodowa umowa obejmująca swoim przedmiotem ochronę praw człowieka ( vide: R. Szafarz, Dorobek traktatowy Rady Europy, [w:] Valeat aequitas. Księga pamiątkowa ofiarowana Księdzu Profesorowi Remigiuszowi Sobańskiemu, red. M. Pazdan, s. 429). Do nich to właśnie między innymi odwołał się obrońca Ł. K. w złożonym środku odwoławczym.

Polska przystąpiła do Rady Europy w 1991r. i jeszcze tego samego dnia podpisała Europejską Konwencję Praw Człowieka i Podstawowych Wolności, który to akt prawny z chwilą jego ratyfikacji w dniu 19 stycznia 1993 r. (Dz. U. z 1993 r. Nr 61, poz. 284 ze zm.), nota bene podobnie, jak MPPOiP (Dz. U. z 1997r. Nr 38, poz. 167), stanowi część krajowego porządku prawnego i winien być bezpośrednio stosowany na terenie RP (art. 91 ust. 1 Konstytucji RP).

Tak zatem Konwencja o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności - poza Konstytucją RP - jest najważniejszym dokumentem chroniącym prawa jednostki w polskim porządku prawnym i między innymi sądy – bacząc na treść art. 87 i 91 ustawy zasadniczej RP - obowiązane są uwzględniać jej postanowienia, a w wypadku, gdy przepisów konkretnej ustawy nie da się pogodzić z Konwencją, bezpośrednio zastosować rzeczoną umowę międzynarodową. Katalog praw zawarty w Konwencji to w istocie fundament każdego demokratycznego państwa prawnego. Nie należy jednak zapominać, że przystąpienie do niej obliguje do realizacji zawartych w tym akcie przepisów, jak również do pełnego wywiązywania się z obowiązków wynikających z orzecznictwa Trybunału. Stąd też - zdaniem Sądu Apelacyjnego - obowiązkiem każdego państwa - członka Rady Europy, jest pełne wdrożenie przepisów Konwencji, stanowienie polskiego prawa przy uwzględnieniu jej postanowień oraz stosowanie przez wymiar sprawiedliwości (a także wszystkie inne instytucje państwowe) standardów orzeczniczych zgodnych z tym aktem.

Podobny status posiada także Konwencja o prawach dziecka przyjęta przez Zgromadzenie Ogólne Organizacji Narodów Zjednoczonych dnia 20 listopada 1989 r. (Dz. U. z 1991 r. Nr 120 poz. 526 z późn. zm.), co oznacza, że z chwilą jej ratyfikacji przez Polskę - na mocy art. 87 Konstytucji RP - akt ten wszedł również do porządku prawnego Rzeczypospolitej Polskiej i zgodnie z określoną konstytucyjnie hierarchią źródeł prawa, ma pierwszeństwo przed ustawą, jeżeli tej nie da się pogodzić z niniejsza umową, a tym samym to on w pierwszym rzędzie winien stać się podstawą decyzji podejmowanych przez organa państwa, w tym sądy krajowe.

Zgodnie z art. 8 ust. 1 i 2 Konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności, każdy ma prawo do poszanowania swojego życia prywatnego i rodzinnego, swojego mieszkania i swojej korespondencji. Niedopuszczalna jest ingerencja władzy publicznej w korzystanie z tego prawa, z wyjątkiem przypadków przewidzianych przez ustawę i koniecznych w demokratycznym społeczeństwie z uwagi na bezpieczeństwo państwowe, bezpieczeństwo publiczne lub dobrobyt gospodarczy kraju, ochronę porządku i zapobieganie przestępstwom, ochronę zdrowia i moralności lub ochronę praw i wolności innych osób, co oznacza, że prawo jednostki do prywatności, w tym do ochrony danych osobowych, może doznać pewnych ograniczeń jedynie na podstawie ustawowego upoważnienia i tylko wtedy, gdy jest to konieczne - przede wszystkim - z uwagi na interes określonej społeczności.

W kwestii powyższej wielokrotnie wypowiadał się Europejski Trybunał Praw Człowieka, wskazując między innymi, że dopuszczalna jest ingerencja władzy (ustawodawczej, wykonawczej, sądowej) w sferę prywatności, obejmującą także prawo do ochrony danych osobowych, o ile ta spełnia określone warunki. Otóż, każda ingerencja ograniczająca to prawo powinna „przejść” trójszczeblowy test oceny wypełnienia kryteriów, które dotyczą źródła ograniczenia, jego potrzeby oraz wartości, ze względu na które określone ograniczenie się wprowadza. Konieczne jest zatem, w świetle stanowiska prezentowanego przez Europejski Trybunał Praw Człowieka, zaistnienie:

po pierwsze: dostatecznie precyzyjnej, a zarazem konkretnej podstawy prawnej wkroczenia w sferę wolności (praw) w drodze ustawy; nie jest dopuszczalne wprowadzanie ograniczeń prywatności aktami innej rangi ( vide: wyrok ETPC z 2 sierpnia 1984 r. w sprawie Malone przeciw Wielkiej Brytanii, sygn. 8691/79; wyrok z 26 marca 1987 r. w sprawie Leander przeciwko Szwecji, sygn. 9248/81) – test legalności,

po drugie: konieczności tego wkroczenia, rozważanej z punktu widzenia wymogów demokratycznego państwa prawa; przy czym niewystarczające jest tu odwołanie się wyłącznie do czynnika celowości; trzeba wykazać konieczność, i to co do konkretnego (opisanego co do zakresu i sposobu) ograniczenia wprowadzonego w ustawie zwykłej, respektującej standard państwa oświeconego, otwartego, tolerancyjnego, dysponującego fachowym aparatem policyjnym zdolnym do działań w sposób rzetelny, profesjonalny i niemałostkowy, traktujący wkroczenie w sferę chronionych praw jednostki jako zło konieczne, a nie jako czynnik usprawniający pracę policji ( vide: wyroki ETPC: z 6 września 1978 r. w sprawie Klass i inni przeciwko Niemcom, sygn. 5029/71; z 6 czerwca 2006 r. w sprawie Segerstedt-Wilberg i inni przeciwko Szwecji, sygn. 62332/00;z 22 maja 2008 r. w sprawie Iliya Stefanov przeciwko Bułgarii, sygn. 65755/01; z 22 maja 2008 r. w sprawie Kirov przeciwko Bułgarii, sygn.5182/02; z 1 lipca 2008 r. w sprawie Liberty i inni przeciwko Wielkiej Brytanii, sygn. 58243/00) – test konieczności,

po trzecie: celu tej ingerencji, to jest chronionego interesu publicznego wymienionego w art. 8 ust. 2 Konwencji o ochronie praw człowieka (tj. bezpieczeństwa państwowego, bezpieczeństwa publicznego, dobrobytu gospodarczego kraju, ochrony porządku i zapobiegania przestępstwom, ochrony zdrowia i moralności oraz wolności innych osób), przy czym i w tym przypadku nie jest wystarczające niepoparte doświadczeniem, czy wiedzą powołanie się na taki cel, aby skutecznie legitymizować ograniczenie, koniecznym jest bowiem wykazanie realnej potrzeby podjęcia środków ograniczających, i to w imię ochrony zasad demokratycznego porządku – test celowości. ( vide: wyrok ETPC z 25 czerwca 1997 r., sygn. 20605/92 w sprawie Halford przeciwko Wielkiej Brytanii; a także: E. Gruza, A. Rasz, Procesowo - kryminalistyczne aspekty podsłuchu, „Studia Iuridica” nr 46/2006, s. 118-121 i powołane tam orzecznictwo).

Z powyższego wynika zatem, że jednym z kryteriów dopuszczających możliwość ingerencji państwa w sferę życia prywatnego – zgodnie z art. 8 ust. 2 Konwencji - jest to, aby rzeczona ingerencja mogła zostać oceniona, jako zgodna z zasadą proporcjonalności (w Konstytucji RP zasada ta wyrażona jest w art. 31). Jak wskazał wszak ETPCz w wyroku z dnia 3 kwietnia 2012 r., Kaperzyński v. Polsce, skarga nr 43206/07: Ograniczenie prawa przewidzianego w Konwencji nie może być bowiem uznane za „konieczne w demokratycznym społeczeństwie, jeżeli nie jest ono proporcjonalne do realizowanego prawowitego celu”. Ingerencja taka nie powinna zatem np. skutkować dla jednostki nadmiernym ciężarem ( undue burden). Nadto, proporcjonalność oznacza też zachowanie wymogu „właściwej równowagi” ( fair balance) pomiędzy wchodzącymi w grę w określonym stanie faktycznym interesami, zwłaszcza równowagi między interesem jednostki i interesem społeczeństwa. Badaniu podlega również to, czy zastosowane środki mają rzeczywiście „rozsądne i obiektywne usprawiedliwienie” ( reasonable and objective justification) oraz czy powody realizacji prawowitego celu były „ważne i wystarczające” ( relevant and sufficient).

Na zasadę proporcjonalności składają się trzy elementy:

zasada przydatności (adekwatności), polegająca na przeprowadzeniu testu weryfikującego, czy używane środki prawne nadają się do realizacji celu;

zasada konieczności (najłagodniejszego środka) – obligująca spośród dostępnych środków wybrać ten, który jest najmniej uciążliwy dla jednostki;

zasada proporcjonalności sensu stricto - nakazująca pozostawanie stopnia uciążliwości danej regulacji w odpowiedniej proporcji do wartości dobra, którego ochronie służy (przeprowadzenie tzw. ważenia dóbr in concerto).

Pierwszym orzeczeniem polskiego Trybunału Konstytucyjnego nawiązującym do trójelementowej definicji zasady proporcjonalności był wyrok z dnia 26 kwietnia 1995 r. sygn. akt K 11/94 ( vide też: wyrok TK z 25 lutego 1999 r., sygn. akt K 23/98). Jednakże szczególną uwagę Sądu Odwoławczego zwrócił przede wszystkim judykat tego organu z dnia 23 czerwca 2009 r., sygn. akt K 54/07, w którym wyrażono pogląd: „(…) Pozostające do dyspozycji władz publicznych środki pozwalają na daleko idącą ingerencję w prawo do prywatności. Niemniej jednak, jeśli nie zostanie zachowana proporcjonalność wyznaczająca miarę zakresu i procedury tej ingerencji, ingerencja władzy zdolna jest przekreślić istotę prawa do prywatności”, albowiem niewątpliwie motywuje on sądy powszechne do zachowania należnego baczenia w rozstrzyganiu kwestii dotykających wolności oraz praw człowieka gwarantowanych prawem międzynarodowym i do ochrony tychże przed ewentualnymi zakusami organów władzy do nadmiernej, niekoniecznej i nieuzasadnionej w nie ingerencji.

Prawo do prywatności i związana z nim jego ochrona, w tym także ochrona danych jednostki, ma także wysoką rangę w ramach systemu funkcjonującego w Unii Europejskiej, której Polska jest członkiem od 1 maja 2004r. na mocy Traktatu akcesyjnego podpisanego 16 kwietnia 2003 roku w Atenach. Zgodnie z tym aktem Polska ma obowiązek przestrzegania prawa unijnego, co nie oznacza wyłącznie obowiązku przestrzegania przez organy państwa aktów obowiązujących bezpośrednio, czy dokonania transpozycji do prawa wewnętrznego aktów tego wymagających, ale także obowiązek interpretowania i stosowania prawa wewnętrznego w sposób nienaruszający wymagań wynikających z prawa unijnego ( vide: M. Górski, Wpływ orzecznictwa Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości na interpretację i stosowanie przepisów o ochronie środowiska, (w:) Wspólnotowe prawo ochrony środowiska i jego implementacja w Polsce trzy lata po akcesji, pod. red. J. Jendroska, M. Bar, Wrocław 2008, s. 31).

Jak już wcześniej wskazano w niniejszym uzasadnieniu, Trybunał Sprawiedliwości UE wielokrotnie w swoich judykatach wskazywał, że sądy państw członkowskich mają obowiązek stosować w orzekaniu przepisy prawa Unii Europejskiej i zapewnić środki umożliwiające jednostkom dochodzenie przed nimi praw przyznanych przez prawo unijne, to jest „spowodować, że zainteresowane osoby będą w stanie skutecznie dochodzić przed sądami krajowymi praw” wynikających z prawa Unii Europejskiej ( vide: orzeczenie Trybunału z dnia 15 maja 1986 r. w sprawie 222/84 Marguerite Johnston v. Chief Constable of the Royal Ulster Constabulary [1986] ECR 1651dza TSUE), akcentując zasadę ubi ius ibi remedium, oznaczającą, iż prawo wspólnotowe przyznaje jednostkom uprawnienia, które prawo krajowe jest zobowiązane chronić i zapewniać im pełną skuteczność” ( vide: N. Półtorak, Ochrona uprawnień wynikających z prawa Unii Europejskiej w postępowaniach krajowych, Warszawa 2010, s. 24. Por. też R. Caranta, Judicial Protection Against Member States: A New Jus Commune Takes Shape , 1995, s. 715.), a nadto także obowiązek interpretowania prawa krajowego zgodnie z prawem unijnym. Z art. 260 Traktatu o funkcjonowaniu UE wynika zaś zobowiązanie ciążące na państwie członkowskim do wykonywania orzeczeń TS UE, przy czym ochrona praw podstawowych jednostki (zwłaszcza więc należących do tzw. pierwszej generacji) wynikająca z prawa unijnego nie może być zróżnicowana w zależności od hierarchii normy prawa krajowego w obowiązującym w nim systemie prawnym. Sądy krajowe zobowiązane są zatem do stosowania tzw. zasady prounijnej wykładni prawa krajowego, która została wprowadzona przez orzecznictwo TSUE – zapoczątkowano ją w orzeczeniu tego organu unijnego w sprawie 14/83 Sabine von Colson et Elisabeth Kamann v. Land Nordrhein -Westfalen [1984], ECR 1981. Mianowicie wskazano w nim, że „do sądu krajowego należy, na ile to możliwe w ramach swobodnej oceny, przyznanej mu przez prawo krajowe, dokonanie takiej wykładni i takie stosowanie przepisów wydanych w celu wykonania dyrektywy, które będą zgodne z wymogami prawa wspólnotowego oraz w zakresie, w jakim nie jest to możliwe traktować prawo krajowe, jako nieznajdujące zastosowania” ( vide: S. Biernat, Prawo Unii Europejskiej a prawo państw członkowskich, s. I- 289 D.Kornobis-Romanowska, Sąd krajowy w prawie wspólnotowym, Warszawa 2007, s. 46-62).

Państwa członkowskie UE muszą zatem przestrzegać zarówno literę, jak i ducha prawa międzynarodowego, przy czym szczególne znaczenie ma konieczność stosowania się do orzeczeń Trybunału Sprawiedliwości w Luksemburgu ( vide: M. Górski, Wpływ orzecznictwa Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości na interpretację i stosowanie przepisów o ochronie środowiska, (w:) Wspólnotowe prawo ochrony środowiska i jego implementacja w Polsce trzy lata po akcesji, pod. red. J. Jendroska, M. Bar, Wrocław 2008, s. 33).

Aktem prawnym o zasięgu UE, który jako pierwszy zawarł czytelne regulacje w zakresie ochrony prywatności jednostki i jej danych osobowych, był Traktat o Unii Europejskiej podpisany Maastricht 7 lutego 1992 r. i obowiązujący od 1 listopada 1993r. Kolejnym ważnym dokumentem, zawierającym postanowienia z zakresu prawnej ochrony danych osobowych na gruncie prawa Unii Europejskiej, jest również Traktat o funkcjonowaniu Unii Europejskiej podpisany przez szefów rządów państw członkowskich 18 czerwca 2004r. Akt ten przyznał w treści art. 16 ust. 1 każdej osobie prawo do ochrony dotyczących jej danych osobowych – mianowicie stanowi on, że każda osoba ma prawo do ochrony danych osobowych jej dotyczących, jednakże jego postanowienia ostatecznie nie weszły w życie z uwagi na brak ratyfikacji przez Francję oraz Zjednoczone Królestwo Holandii. Obecnie w systemie prawnym UE obowiązuje jednolity katalog praw i wolności jednostki chronionych w Unii Europejskiej noszący nazwę Karta Praw Podstawowych Unii Europejskiej (dalej: KPP). Została ona podpisana 7 grudnia 2000r. w Nicei przez trzy instytucje unijne: Radę, Komisję i PE w Nicei w 2000r. i ponownie proklamowana w Strasburgu 12 grudnia 2012r. Prawa i wolności ujęte w tym dokumencie jako podlegające ochronie wywodzą się z Europejskiej Konwencji Praw Człowieka, Europejskiej Karty Społecznej, tradycji konstytucyjnych wspólnych dla wszystkich państwa członkowskich, jak również postanowień traktatów założycielskich ( vide: R. Arnold, Karta Praw Zasadniczych Unii Europejskiej, „Państwo i Prawo” 2002, z. 3, s. 38 i nast.). Moc wiążącą równą prawu pierwotnemu nadał KPP Traktat o Unii Europejskiej z Lizbony (dalej: TUE), zmieniający Traktat o Unii Europejskiej i Traktat ustanawiający Wspólnotę Europejską, podpisany 13 grudnia 2007 r. i obowiązujący od dnia 1 grudnia 2009 r. ( vide: Dz. Urz. UE C 306z 17.12.2007 oraz Dz. U. z 2 grudnia 2009r. nr 203 poz. 1569; vide też: M. Herdegen, Prawo europejskie, Warszawa 2006, s. 39-51.; P. Sarnecki, [w:] Ustrój Unii Europejskiej i ustroje państw członkowskich, red. P. Sarnecki, Warszawa- Kraków 2007, s. 22-27; J. Sozański, Prawo Unii Europejskiej, Warszawa- Poznań 2010, s. 22-37. W jego art. 6 sprecyzowano mianowicie podstawy ochrony praw jednostki na terenie państw tworzących Wspólnotę, wyróżniając w tym zakresie dwie płaszczyzny. Mianowicie – płaszczyznę unijną, opartą o KPP oraz zasadzie ogólnej ochrony praw i wolności jednostki, wywodzących się z tradycji konstytucyjnych wspólnych dla wszystkich państwa członkowskich, umów międzynarodowych, których państwa członkowskie były sygnatariuszami lub uczestniczyły w pracach nad ich przyjęciem, a także płaszczyznę europejską, która opiera się na dorobku Rady Europy i orzecznictwa Europejskiego Trybunału Praw Człowieka (dalej: ETPCz), na mocy to którego inkorporowany został do prawa unijnego zakres przedmiotowy Europejskiej Konwencji o ochronie Praw Człowieka i podstawowych wolności. Konsekwencją takiego stanu rzeczy jest to, że KPP stała się aktem prawnym bezpośrednio skutecznym, posiadającym najwyższą moc normatywną w systemie unijnych źródeł prawa.

Wprawdzie Protokół 30 do Traktatu z Lizbony (Dz. Urz. C 326 z 26 października 2012 r.), do którego przystąpiła RP, przewiduje, że nadanie mocy obowiązującej Karcie Praw Podstawowych równej traktatom „nie rozszerza zdolności [...] żadnego sądu lub trybunału Polski [...] do uznania, że przepisy ustawowe, wykonawcze lub administracyjne, praktyki lub działania administracyjne Polski [...] są niezgodne w podstawowymi prawami, wolnościami i zasadami, które są w niej potwierdzone”. Jednakże należy zauważyć, że prawa, wolności i zasady potwierdzone w KPP - jak wcześniej wskazano - wywodzą się z tradycji konstytucyjnych wspólnych dla wszystkich państw członkowskich, a nadto stanowią w dużym zakresie powtórzenie praw i wolności gwarantowanych na gruncie Europejskiej Konwencji o Ochronie Podstawowych Praw i Wolności lub zasad ogólnych prawa Unii Europejskiej opisanych w traktatach założycielskich, czy też w końcu - w ustawach zasadniczych krajów członkowskich.

W istocie zatem rzec można, że KPP potwierdza przyznanie ochrony prawom oraz zasadom, które podlegają ochronie w państwach członkowskich zgodnie z ich dorobkiem konstytucyjnym. Implementuje ona także szereg postanowień wspomnianej już Europejskiej Konwencji Praw Człowieka i Podstawowych Wolności (zgodnie wyjaśnieniami dotyczącymi KPP /Dziennik Urzędowy UE 2007/C303/02/ między innymi art. 8 Konwencji), choć UE nie przystąpiła jeszcze formalnie do tego aktu ( vide : Traktat z Lizbony art. 6 ust. 2; Protokół 8 dotyczący art. 6 ust. 2 Traktatu o Unii Europejskiej w sprawie przystąpienia Unii do Europejskiej Konwencji o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności oraz Deklaracja nr 2 do art. 6 ust. 2 Traktatu o Unii Europejskiej), którego Polska jest stroną. Stąd ochrona zaczerpniętych przez KPP z niej praw i zasad ze strony organów RP, w tym sądów, wynika z przyjętych przez Państwo Polskie, w związku z faktem przystąpienia do Rady Europy i podpisania tejże Konwencji, zobowiązań prawnomiędzynarodowych.

I wreszcie co szczególnie ważkie - prawa i zasady wprowadzone do KPP z traktatów założycielskich, obowiązywały państwa członkowskie, a zatem także Polskę, jeszcze zanim została przyjęta KPP. Z tego też względu – jak wskazuje L. Garlicki w pozycji pt. Polskie prawo konstytucyjne, Warszawa 2011, s 436, a który to pogląd podziela skład odwoławczy – „sądy polskie mają prawo i obowiązek do ich bezpośredniego stosowania, z pominięciem sprzecznych z nimi przepisów ustawowych. Oznacza to, że TSUE może orzekać nawet w odniesieniu do państw, które - jak Polska - przyłączyły się do protokołu, że przepisy KPP stoją w sprzeczności z ich prawem lub praktyką krajową. Nadto, każdy sąd lub organ krajowy może odmówić stosowania przepisów lub praktyki krajowej, jeżeli uzna, że są one sprzeczne z przepisami Karty”. Pogląd taki prezentuje również TSUE. Wskazuje on mianowicie, że „[...] protokół (nr 30) nie podważa zastosowania KPP wobec Zjednoczonego Królestwa, czy wobec Polski, co znajduje potwierdzenie w motywach tego protokołu”. Tak więc, zgodnie z motywem 3 protokołu (nr 30), art. 6 TUE stanowi, że karta jest stosowana i interpretowana przez sądy Polski i Zjednoczonego Królestwa w ścisłej zgodności z wyjaśnieniami, o których mowa w tym artykule”. Stąd też na jej postanowienia jednostka może powoływać się zarówno przed Trybunałem Sprawiedliwości Unii Europejskiej, jak i sądami krajowymi, oczywiście o ile spełniony zostanie warunek formalny określony w art. 51 ust. 1 KPP, a mianowicie może to nastąpić wówczas, gdy w sprawie będącej przedmiotem procedowania mają zastosowanie – obok przepisów prawa krajowego – przepisy prawa Unii Europejskiej /inne niż Karta/ ( vide: wyrok TS z 26.02.2013 r. w sprawie C-617/10, Åklagaren przeciwko Hans Åkerberg Fransson , EU:C:2013:105, pkt. 19 i 21). Owa część wspólna obu systemów – krajowego oraz unijnego - dotykająca określonej materii będącej przedmiotem sporu warunkuje także uprawnienie do ewentualnego wystąpienia o wykładnię do Europejskiego Trybunału Europejskiego.

Sąd Apelacyjny podejmując decyzję w niniejszej sprawie kierował się zatem duchem Konstytucji RP, w świetle której Polska – jako członek Rady Europy oraz Unii Europejskiej - jest demokratycznym Państwem prawa, co oznacza między innymi, że jej organy władzy rozstrzygają wszelkie spory na podstawie obowiązującego prawa i w granicach prawa, tym jest zaś także prawo międzynarodowe stanowiące - według reguł konstytucyjnych (art. 87 i 91 ustawy zasadniczej) - element polskiego systemu prawnego, z poszanowaniem praw jednostki gwarantowanych konstytucyjnie, ale także gwarantowanych w konwencjach oraz umowach międzynarodowych, których kraj nasz zobowiązał się przestrzegać i to na zasadzie pierwszeństwa w przypadku kolizji jego postanowień z normami prawa wewnętrznego.

Stąd też - w ramach sędziowskiej swobody ocen – organ ad quem przeprowadził test, mający na celu ustalenie, czy tego rodzaju, jak uregulowana rzeczoną ustawą, ingerencja władzy publicznej w sferę prawa do prywatności, gwarantowanego przepisami prawa międzynarodowego art. 8 ust. 1 Europejskiej Konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wartości, które - zgodnie z zasadą bezpośredniego skutku (art. 87 ust. 1) - obowiązują na terenie RP i - zgodnie z zasadą pierwszeństwa wyrażoną między innymi w art. 91§ 2 i 3 Konstytucji - mają nadto pierwszeństwo w zastosowaniu przed prawem krajowym, jeśli to pozostaje z nimi w kolizji, jest - zgodnie z regułą proporcjonalności - ingerencją konieczną w demokratycznym społeczeństwie z uwagi na potrzebę ochrony porządku i zapobiegania przestępstwom, czy ochronę praw i wolności innych osób oraz odpowiada celom interesu ogólnego uznawanym przez Wspólnotę ( vide: art. 31 ust. 3 Konstytucji RP, art. 8 ust. 2 Konwencji, art. 52 ust. 1 Karty).

Tak zatem w pierwszym rzędzie, Sąd Apelacyjny ważył, czy zastosowany środek ochrony wskazany w art. 3 ust. 1 w zw. z art. 6 ust. 2 ustawy z dnia 13 maja 2016r. w istocie nadaje się do realizacji celu wskazanego w z art. 1 tego krajowego aktu prawnego (zasada przydatności; warunek legalności został spełniony, gdyż regulacja ta ma rangę ustawy).

I tak, z uzasadnienia do projektu rzeczonej ustawy wynika, że idea utworzenia tzw. Rejestru publicznego zastała zaczerpnięta z prawodawstwa niektórych stanów Ameryki Północnej (USA).

Na wstępie zauważyć zatem trzeba, że w USA obowiązują nieco inne standardy ochrony praw człowieka, w tym ochrony danych osobowych, niż w krajach należących do Wspólnoty Unii Europejskiej oraz Rady Europy. Stąd też państwo to uznawane jest jako niezapewniające odpowiedniej ochrony dla tych praw, w tym sfery prywatności, jaką jest ochrona danych osobowych w rozumieniu Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE), a także Konwencji Praw Człowieka i Podstawowych Wolności ( vide np. też: Protokół 13 do Konwencji o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności, dotyczący zniesienia kary śmierci bez względu na okoliczności Wilno, 3 maj 2002r., tymczasem w USA w wielu stanach orzeka się i wykonuje karę śmierci).

Na marginesie w tym miejscu zauważyć też należy, że w dniu 19 czerwca 2018r. USA wystąpiły z Rady Praw Człowieka ONZ mającej swoją siedzibę w Genewie, a zajmującej się między innymi kontrolą przestrzegania praw człowieka w poszczególnych krajach, świadczeniem pomocy państwom członkowskim w wywiązywaniu się z zobowiązań ochrony praw człowieka oraz przedkładaniem na forum Zgromadzenia Ogólnego ONZ rekomendacji dotyczących dalszego rozwoju prawa międzynarodowego w zakresie praw człowieka ( vide: serwis informacji prawnej www.lex.pl)

Nadto, jak podaje Helsińska Fundacja Praw Człowieka w opinii do rządowego projektu ustawy o przeciwdziałaniu zagrożeniom przestępczością na tle seksualnym z dnia 8 lutego 2016r., z raportu amerykańskiej organizacji Council of State Governments wynika, że prowadzenie publicznych rejestrów sprawców przestępstw na tle seksualnym nie stanowi efektywnego środka, a ich funkcjonowanie powoduje wręcz szereg negatywnych konsekwencji. Autorzy rzeczonego raportu podają, że istnieje „jedynie niewiele empirycznych dowodów” wskazujących na to, że tego rodzaju rejestry w istocie „przyczyniają się do zwiększenia poczucia bezpieczeństwa w społeczeństwie”. Wręcz przeciwnie, przez wiele osób zajmujących się ewaluacją ich funkcjonowania „postrzegane są jako rozwiązanie utrudniające prace nad innymi metodami redukowania recydyw przestępstw seksualnych” (http://www.slate.com/articles/news_and_politics/jurisprudence/2014/08/sex_

offender_registries_the_best_ideas_for_reforming_the_law.html).

Doświadczenia amerykańskie wskazują mianowicie, że „osoby, których dane figurują w rejestrze publicznym są narażone na utratę pracy, mieszkania, grozi się im śmiercią, są nękane przez sąsiadów (doświadczyła tego 1/3 do 1/2 dorosłych sprawców). Niektórym osobom spalono domy lub zostały one pobite w aktach samosądu. Radzenie sobie z tego rodzaju stresem przez sprawców przestępstw na tle seksualnym, których dane udostępnione są w publicznym rejestrze, jest bardzo trudne i bez systemów wsparcia próby powrotu do społeczeństwa podejmowane przez większość z tych sprawców są z góry skazane na niepowodzenie, a ponowne popełnienie przez nich przestępstwa staje się bardziej prawdopodobne” (https://www.aclunj.org. /theissues/ criminaljustice/ -

whysexoffenderlawsdomoreha/ D. Jacobs, „Why Sex Offender Laws Do More Harm Than Good”).

Na szczególną uwagę zasługują badania nad zagadnieniem skuteczności rejestrów publicznych przeprowadzone przez Prescott i Rockoff, w ich wszak wyniku ustalono, że prowadzenie rejestrów policyjnych skutkowało zmniejszeniem liczby przestępstw seksualnych, w tym także tych, które były popełniane przez sprawcę znanego ofierze. Natomiast odwrotna sytuacja miała miejsce w przypadku oddziaływania rejestru publicznego – autorzy tych badań wykazali, że wraz z jego rozrastaniem się, wzrastała także liczba przestępstw seksualnych popełnianych przez sprawców nieznanych pokrzywdzonemu ( vide: artykuł w „Psychiatrii Polskiej”, którego autorami są pracownicy UJ, UAM i SWPS Filip Szumski, Krzysztof Kasparek i Józef K. Gierowski; Psychiatr. Pol 2016, 50(3):487-496, www.prychiatriapolska.pl).

I wreszcie, wyniki badań przeprowadzonych przez amerykańskie ośrodki badawcze oraz organizacje pozarządowe prowadzą do konkluzji, iż „strategie postępowania ze sprawcami przestępstw seksualnych są skuteczne wtedy”, gdy wdrożone zostają „działania terapeutyczne, uwzględniające różnorodność podjętych zachowań i posiadanych przez tychże sprawców typów osobowości, jak również mające na uwadze stopień ryzyka, jakie każda z nich stanowi dla społeczeństwa, a nie jedynie działania o charakterze represyjnym” ( vide: opracowanie organizacji ATSA, “ The Registration and Community Notification of Adult Sexual Offenders ”, 2010, dostępne na stronie: http://www.atsa.com/registration-and-community-notification-adult-sexual-offenders). Otóż, postuluje się stworzenie całego systemu oddziaływań obejmującego trzy poziomy oddziaływań. Pierwszy z nich to działania, które winny polegać na prowadzeniu edukacji członków społeczeństwa i promowaniu postaw niewspierających przemocy seksualnej. Drugi poziom to oddziaływania, które winny zostać skierowane względem potencjalnych sprawców przestępstw na tle seksualnym, a więc takich osób, które jeszcze nie zostały skazane (np. Prevention Project Dunkenfeld). Trzeci zaś poziom, to działania realizowane w ramach systemu „sprawiedliwości karnej” zwrócone wobec sprawców przemocy seksualnej takie, jak terapie prowadzone w czasie odbywania kary oraz po jej zakończeniu, nadzór postpenitencjarny i aktywna pomoc nakierowana na reintegrację osoby, która odbyła należną karę, w społeczeństwie, przybierająca np. różne postaci tzw. kręgów wsparcia, czy nadzór uprawnionych podmiotów w ramach funkcjonujących rejestrów z dostępem ograniczonym.

Podobnego zdania są także członkowie Zarządu Głównego Polskiego Towarzystwa Seksuologicznego, którzy w uchwale z dnia 22 stycznia 2016r. – na jaką nota bene także powołał się obrońca Ł. K. ( vide pkt 11 – karta 9 zażalenia) - stwierdzili, że długotrwała ewaluacja skuteczności rejestrów o charakterze publicznym „wyraźnie i spójnie pokazuje, że nie przyczyniają się one do spadku recydywy seksualnej. Oznacza to, że rejestry publiczne są w zakresie zmniejszania zagrożenia przestępczością seksualną całkowicie nieskuteczne (…) Istnienie rejestrów nie powoduje obniżenia ogólnego poziomu przestępczości seksualnej. Oznacza to, że rejestry publiczne nie pełnią także funkcji odstraszającej (prewencji generalnej). (…) Istnienie takiego rejestru w znaczny sposób zmniejsza możliwość prowadzenia terapii przestępców seksualnych. Dzieje się tak, ponieważ dla sprawców mających figurować w rejestrze (…) nie będzie perspektywy powrotu do społeczeństwa (…) Oznacza to, że istnienie rejestrów publicznych utrudnia przeciwdziałanie przestępczości seksualnej (…), nie tylko nie przeciwdziała przestępstwom seksualnym, ale także nie zmniejsza poziomu leku społecznego związanego z takimi przestępstwami. Zachodzi tu (wręcz) zależność odwrotna – istnienie takiego rejestru zwiększa poziom lęku społecznego(…)” ( vide: http://pts-seksuologia.pl/sites/strona/50/uchwala-zarzadu-glownegopts-z-dnia-22-01-2016.).

Należy też zauważyć, że - jak pokazują badania naukowe – w ciągu 5-10 lat kolejne przestępstwo o podobnym charakterze popełnia około 10-20% sprawców przestępstw seksualnych, przy czym większą częstość recydywy opisuje się w przypadku podejrzanych nieskazanych lub przy uwzględnieniu innych niepokojących zachowań. Nawet biorąc pod uwagę zbyt rzadkie zgłaszanie faktu zaistnienia tego rodzaju czynu zabronionego, większość sprawców przestępstw seksualnych nie popełnia ponownego przestępstwa. Jeżeli tak się dzieje, zwykle są to przestępstwa o charakterze innym, niż seksualny. Przestępcy seksualni charakteryzują się mniejszą częstością ponownych przestępstw w porównaniu z prawie wszystkimi innymi grupami przestępców ( vide: „Co­ lekarze­ muszą­ wiedzieć­ przy­ ocenie­ ryzyka­ u sprawców­ przestępstw seksualnych Rajan Darjee, Katharine Russell Advances in psychiatric treatment (2012), vol. 18, 467-478 https://podyplomie.pl/.../15343,co-lekarze-musza-wiedziec-przy-ocenie-ryzyka-u-spra...).

Większość sprawców to osoby, u których występują raczej zaburzenia osobowości różnego typu, niż poważne zaburzenia sfery seksualnej. Dlatego też, Sąd Apelacyjny podziela te wszystkie stanowiska, które zwracają uwagę na to, jak ważne jest z punktu widzenia celu, jakim jest dążenie do zapobiegania przestępczości na tle seksualnym, wdrożenie efektywnego procesu resocjalizacji, obejmującego intensywne oddziaływania terapeutyczne w stosunku do sprawców tego rodzaju czynów karalnych ( vide: J. Mierzwińska-Lorencka, Karnoprawna ochrona dziecka przed wykorzystaniem seksualnym, Warszawa 2012). Funkcjonowanie takiego sprawcy w rejestrze publicznym – w odróżnieniu od wprowadzenia jego danych osobowych do rejestru z dostępem ograniczonym oraz zobowiązania go do określonych ustawą zachowań mających charakter prewencyjny, jako skutecznego środka ochrony społeczeństwa przed niebezpieczeństwem związanym z ryzykiem ponownego popełnienia przezeń czynu zabronionego na tle seksualnym oraz stanowiącego integralny element systemowej regulacji mającej służyć zapobieganiu tego rodzaju przestępczości - może natomiast uniemożliwić osiągnięcie pozytywnego efektu tego procesu, wobec braku niezbędnej ze strony skazanego motywacji do pożądanej współpracy w podejmowanych w jego ramach oddziaływaniach nakierowanych na internacjonalizację przezeń norm prawnych i zasad współżycia obowiązujących w społeczeństwie na wolności oraz na wdrożenie go do przestrzegania obowiązującego porządku prawnego i poszanowania dóbr porządkiem tym chronionych, w tym dobra, jakim jest wolność seksualna, uniemożliwiając de facto sprawcy, który odbył orzeczoną wobec niego karę „powrót do społeczeństwa”.

W tym miejscu godzi się wyraźnie zaakcentować, że Sąd Odwoławczy podziela w pełni pogląd jednoznacznie głoszony przez orzecznictwo strasburskie, że tworzenie tzw. rejestru przestępców seksualnych z dostępem ograniczonym w krajach będących sygnatariuszami Europejskiej Konwencji Praw Człowieka dopuszczalne jest tylko wtedy, gdy ustawa regulująca jego funkcjonowanie ingeruje w prawo człowieka, jakim jest prywatność, w sposób odpowiednio ograniczony. Oznacza to, że ustawodawca krajowy musi zapewnić w akcie normatywnym, aby dane do takowego rejestru były zbierane w celach wyłącznie istotnych, przechowywane w formie umożliwiającej identyfikację jedynie osób, których dotyczą i nie dłużej, niż przez okres wymagany ze względu na taki cel, a także stworzyć mechanizmy skutecznej ich ochrony ( vide: wyroki w sprawie: Gardel v. Francja; Bouchacourt v. Francja, M. B. v Francja, S. i Marper v. Wielka Brytania oraz w sprawie Z. v. Finlandii)

Tego rodzaju wpisów, także obejmujących wpisy wyroków, które zapadły przed ich utworzeniem – jak wskazywał Trybunał - nie należy traktować w kategorii kary w rozumieniu art. 7 ust. 1 EKPCz, a jedynie - jak wyżej wskazano - środka o charakterze prewencyjnym, albowiem de facto brak jest tu niezbędnych podobieństw. Rzeczony wpis nie ma charakteru punitywnego, a wyłącznie zapobiegawczy, wprawdzie cele kary i tegoż środka są zbliżone, jednakże nie są tożsame. ( vide: wyrok z dnia 15 grudnia 2009r. w sprawie Gurguchiani v. Hiszpania, skarga nr 16012/06). Zdaniem ETPCz wyrażonym na kanwie francuskiego rejestru z dostępem ograniczonym o nazwie FIJAS, tego rodzaju rejestr jest środkiem ochrony społecznej ukierunkowanym na zapobieganie powrotowi do przestępstwa i neutralizację stanu niebezpieczeństwa. Nie zmienia tego – zdaniem Sądu Odwoławczego - także fakt nałożenia na sprawcę przestępstwa o charakterze seksualnym obowiązków określonych w art. 11 ustawy, gdyż skład uważa – podobnie, jak stwierdził ETPCz, analizując FIJAS w kontekście podobnego obowiązku zawartego w uregulowaniu francuskim - że ten „nie osiąga takiego stopnia surowości, aby można było rozpatrywać go w kategorii „kary” w rozumieniu art. 7 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka i Podstawowych Wolności. Stanowi on jedynie środek prewencyjny” ( vide: Analiza C. Nowak dla Biura Analiz Sejmowych Kancelarii Sejmu, Opracowania wyroku ETPCz z dnia 17 grudnia 2009r. w sprawie Gardel v. Francji, skarga nr 164428) Oznacza to, że nie ma w tym przypadku zastosowania zasada lex retro non agit, ani też zasada ne bis in idem. Stąd też chybione były – w ocenie Sądu ad quem – te podniesione przez autora zażalenia argumenty, które miały uzasadniać zarzut sprzeczności przedmiotowego uregulowania z powołanym powyżej art. 7 EKPCz oraz art. 14 ust. 7 i art. 15 ust. 1 Międzynarodowego Paktu Praw Obywatelskich i Politycznych (Dz. U. z 1977r. Nr 38, poz. 167).

Należy podkreślić, że każdorazowo w swych judykatach strasburski Trybunał wyraźnie wskazywał natomiast - jako na jeden z warunków zgodności wpisów do rejestru z przepisami Konwencyjnymi - to, że dostęp do danych umieszczonych w rejestrze winien być limitowany, to jest jego przyznanie winno ograniczyć się wyłącznie do organów sądowych, policji i administracyjnych, a więc organów zobligowanych do zachowania poufności danych, przy czym winno ono być możliwym tylko w dokładnie określonych okolicznościach. Jak stwierdził ETPCz w wyroku z dnia 4 grudnia 2008r.w sprawie S.i Marper v. Wielka Brytania skargi nr 30562/04 u 30566/04: „Podstawowe zasady ochrony danych wynikające z Konwencji o ochronie osób w związku z automatycznym przetwarzaniem danych osobowych wymagają, aby przechowywanie tych danych było proporcjonalne w stosunku do celu dla którego są gromadzone i było limitowane czasowo” ( vide: Przegląd orzecznictwa europejskiego dotyczącego spraw karnych, zeszyt nr 3 -4/2008) Nadto, organ ten wskazał, że „prawo krajowe musi zapewnić odpowiednie gwarancje skutecznej ich ochrony przed niewłaściwym użyciem lub nadużyciami” ( vide: Zeszyty Prawnicze Biura Analiz Sejmowych Kancelarii Sejmu, 4 (36) 2012r. „Rejestr sprawców przestępstw seksualnych” – A. Sakowicz str. 24)

Tymczasem publikowanie danych określonych w art. 7 ust. 4 ustawy z dnia 13 maja 2016r. na stronie internetowej Biuletynu Informacji Publicznej Ministra Sprawiedliwości ( vide: art. 16), a więc danych wrażliwych (także biometrycznych), skutkuje w istocie dostępem do nich nieograniczonego kręgu podmiotów, brakiem jakiejkolwiek kontroli w tym zakresie, a także nieograniczoną możliwością ich powielania oraz przetwarzania przez osoby trzecie i tym samym wykorzystania do celów innych, niż wskazany w art. 1 powyższego aktu prawnego.

Zdaniem Sądu Apelacyjnego, jak pokazują już tylko przywołane powyżej wyniki badań prowadzonych na terenie USA, ale także stanowisko przedstawicieli Polskiego Towarzystwa Seksuologicznego, publiczne rejestry sprawców przestępstw seksualnych nie stanowią efektywnego, skutecznego środka ochrony społeczeństwa, w tym osób małoletnich, przeciwdziałającego zagrożeniom tego rodzaju przestępczości, czy też zwalczania czynów zabronionych na tle seksualnym. Skuteczniejsze wydają się – jak już wcześniej wskazywano - innego rodzaju działania, jak chociażby właściwa edukacja ukierunkowana na zwiększanie świadomości obywateli (także małoletnich) w tym przedmiocie i tym samym poziomu ich bezpieczeństwa, czy też stworzony rejestr sprawców przestępstw na tle seksualnym z dostępem ograniczonym ze wszelkimi związanymi z nim obowiązkami nałożonymi na tychże (art. 11), a także obowiązkami, o których mowa w Rozdziale 3, bez konieczności podawania informacji ściśle identyfikujących osobę skazaną na ogólnodostępnej stronie internetowej, co może dla skazanego, ale też i innych osób, członków jego rodziny, a nierzadko również pokrzywdzonego, rodzić nazbyt daleko idące, negatywne konsekwencje w dalszym życiu, o czym będzie jeszcze mowa w niniejszym dokumencie sprawozdawczym.

W wyniku przeprowadzenia kolejnego etapu rzeczonego testu, Sąd Apelacyjny uznał więc także, że dostatecznym środkiem zapewniającym realizację celu określonego w art. 1 ustawy z dnia 13 maja 2016r. w analizowanym przypadku jest już na kanwie tegoż aktu prawnego umieszczenie danych osoby, o której mowa w art. 6 ust. 2 w Rejestrze z dostępem ograniczonym i związane z nim rozwiązania prawne ciążące z jednej strony na sprawcy przestępstwa na tle seksualnym, a z drugiej na podmiotach, o których mowa w Rozdziale 3 ustawy.

O materii objętej niniejszą ustawą traktuje dyrektywa Parlamentu Europejskiego i Rady 2011/93/UE z dnia 13 grudnia 2011 r. w sprawie zwalczania niegodziwego traktowania w celach seksualnych i wykorzystywania seksualnego dzieci oraz pornografii dziecięcej, zastępująca decyzję ramową Rady 2004/68/WSiSW (Dz. Urz. UE L 335, z 17.12.2011 r., str.1 ze sprostowaniem opubl. w Dz. Urz. UE L 18 z 21.1.2012). Zgodnie z art. 10 ust. 1 dyrektywy 2011/93/UE, aby zapobiec ryzyku ponownego popełnienia przestępstwa, państwa członkowskie podejmują niezbędne środki służące temu, by na osobę fizyczną, która została skazana za którekolwiek z przestępstw, o których mowa w dyrektywie, mógł zostać nałożony czasowy lub stały zakaz wykonywania przynajmniej zawodowej działalności związanej z bezpośrednimi i regularnymi kontaktami z dziećmi, zaś art. 10 ust. 2 dyrektywy 2011/93/UE stanowi, że państwa członkowskie podejmują środki niezbędne do zapewnienia pracodawcom podczas rekrutowania osób do celów działalności zawodowej lub wolontariackiej związanej z bezpośrednimi i regularnymi kontaktami z dziećmi prawa uzyskiwania, zgodnie z prawem krajowym – wszelkimi właściwymi sposobami, takimi jak bezpośredni dostęp do informacji, dostęp na wniosek lub uzyskanie informacji od danej osoby – informacji o wyrokach skazujących za przestępstwa, o których mowa w dyrektywie 2011/93/UE, odnotowanych w rejestrze karnym lub o jakimkolwiek pozbawieniu praw do wykonywania działalności związanej z bezpośrednimi i regularnymi kontaktami z dziećmi wynikającym z tych wyroków skazujących.

Nadto, o konieczności zapobiegania i zwalczania seksualnego wykorzystania dzieci, ochrony praw dzieci będących ofiarami, a także potrzebie krajowej oraz międzynarodowej współpracy w przeciwdziałaniu przestępczości na tle seksualnym mowa jest również w Konwencji o prawach dziecka z dnia 20 listopada 1989r. (Dz. U. z 1991r. nr 120 poz. 526) oraz w Konwencji Rady Europy o ochronie dzieci przed seksualnym wykorzystaniem i niegodziwym traktowaniem w celach seksualnych (Dz. U. z 2015r. poz. 608)

Także ETPCz (jak już wcześniej zasygnalizowano) w wyroku w sprawie Gardel v. Francja skarga numer 16428/06 ( vide też : I. Kamiński, Zakaz karania bez podstawy prawnej – orzecznictwo ETPCz za lata 2008 – 2010. Przegląd orzecznictwa, „Europejski Przegląd Sądowy” 2011, nr 11) – powołując się na swoje wcześniejsze orzecznictwo - wskazał wprost, „że nadużycia seksualne stanowią niezaprzeczalnie haniebny rodzaj występków, które szczególnie uderzają w ofiary, a dzieci i inne osoby bezradne mają prawo do ochrony ze strony państwa w postaci skutecznej prewencji zabezpieczającej je przed tak poważnymi formami ingerencji w fundamentalne aspekty ich życia prywatnego” (vide też: wyrok ETPCz w sprawie Stubbings i inni v. Wielka Brytania z 22 października 1996r. § 64, Recueil 1996 – IV). Rozstrzygając w tej sprawie w przedmiocie umieszczenia danych osoby skazanej w bazie, do której dostęp miały organy wymiaru sprawiedliwości oraz zamknięty krąg podmiotów administracji publicznej, Trybunał uznał, że tego rodzaju środek ochrony, jak rejestr ograniczony FIJAS służy w istocie celom prewencji, to jest zapobieganiu przestępstwom, w szczególności zwalczaniu powrotu do przestępstwa oraz ułatwianiu indywidualizacji sprawców tego rodzaju czynów zabronionych, a jednocześnie francuskie uregulowanie prawne nie stanowi naruszenia art. 8 EKPC, ponieważ jedynie w sposób ograniczony ingeruje w prawo człowieka, jakim jest prywatność. Zapewnia ono wszak odpowiednie gwarancje skutecznej ich ochrony przed niewłaściwym ich użyciem – FIJAS podlega Ministrowi Sprawiedliwości i jest poddany kontroli sędziego, który kieruje rejestrem karnym a także gwarantuje, że umieszczane w nim dane nie wykraczają poza potrzeby wynikające z celów, dla których są gromadzone oraz, iż są one przechowywane przez okres nie dłuższy, niż jest to wymagane ze względu na cel, dla którego dane te zgromadzono ( vide: Zeszyty Prawnicze Biura Analiz Sejmowych Kancelarii Sejmu, 4 (36) 2012r. „Rejestr sprawców przestępstw seksualnych” – A. Sakowicz str. 24)

Tak zatem Trybunał stanowczo zaznaczył, że prawodawstwo krajowe tworząc rejestry sprawców przestępstw na tle seksualnym, jako środek ochrony społeczeństwa przed przestępczością na tle seksualnym, zobligowane jest jednocześnie zagwarantować funkcjonowanie takich mechanizmów, które zapewnią skuteczną ochronę zarejestrowanych danych osobowych przed nieodpowiednim lub niewłaściwym ich użyciem, to jest będą skutecznie uniemożliwiać ich wykorzystanie niezgodnie z gwarancjami przewidzianymi w art. 8 EKPCz.

W tym stanie rzeczy, Sąd Apelacyjny stanął na stanowisku, że tworzenie rejestru w formie udostępnienia danych osobowych skazanego na stronie internetowej jest nazbyt uciążliwe dla jednostki i nie efektywne z perspektywy celu wyznaczonego przez ustawodawcę w art. 1 ustawy z dnia 13 maja 2016r. o przeciwdziałaniu zagrożeniom przestępczością na tle seksualnym, a pozostałe środki owej szczególnej ochrony, w szczególności zaś Rejestr z dostępem ograniczonym oraz obowiązki, o których traktuje art. 3 ust. 2 w zw. z art. 21 oraz art. 11 tej regulacji są dostatecznym środkiem zdolnym skutecznie przeciwdziałać niebezpieczeństwom związanym z przestępczością na tle seksualnym (podobne rozwiązania wprowadzono – poza Francją – także w Kanadzie, Australii i Wielkiej Brytanii), a jednocześnie unormowania te pozostają w zgodzie z prawem międzynarodowym w szczególności zaś z art. 8 Europejskiej Konwencji o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności, art. 7 i 8 KPP oraz art. 16 Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej, stanowiącymi gwarancję poszanowania życia prywatnego oraz rodzinnego.

Sąd Odwoławczy poddał także analizie możliwe negatywne skutki wprowadzenia Rejestru publicznego wśród, których należy wymienić następujące:

upublicznienie danych osobowych identyfikujących sprawcę przestępstwa na tle seksualnym stwarza wysokie prawdopodobieństwo niepożądanych reakcji społecznych, zwłaszcza społeczności lokalnej względem członków jego rodziny, w tym dzieci – powodować ich stygmatyzację i wykluczenie, czy wręcz wrogość i prześladowanie; nie należy przy tym zapominać, że mogą mieć miejsce sytuacje, iż również dzieci sprawcy były jego ofiarami (a nie został on skazany za przestępstwo seksualne popełnione na ich szkodę, lecz za czyn popełniony na szkodę innej ofiary) – wówczas wszak mogą zostać społecznie napiętnowane z powodu krzywdy wyrządzonej innej osobie przez takiego rodzica oraz poprzez przywołanie w ich pamięci wyjątkowo bolesnych własnych przeżyć z przeszłości, / vide: pismo Rzecznika Praw Obywatelskich do Ministra Sprawiedliwości nr VH.601.2.2018.AG, 23 luty 2018r.; vide też artykuł w „Psychiatrii Polskiej”, którego autorami są pracownicy UJ, UAM i SWPS Filip Szumski, Krzysztof Kasparek i Józef K. Gierowski; Psychiatr. Pol 2016, 50(3):487-496, www.prychiatriapolska.pl, gdzie wskazuje się też, że badania amerykańskich naukowców dowodzą, iż „dzieci skazanych tracą prawie wszystkich przyjaciół, spotykają się z licznymi nieprzyjemnościami, jak pomijanie w trakcie wspólnych aktywności (65%), wyszydzanie (59%), nękanie (47%) i prowokowanie do bójek (22%); u 73 – 77 % z nich odnotowano występowanie oznak depresji; dorośli członkowie rodzin w 40 % mieli trudności ze znalezieniem mieszkania a 20% wypowiedziano umowy najmu lokali”;

duża liczba ofiar tego rodzaju przestępczości to, jak wcześniej wskazano, często członkowie bliższej lub dalszej rodziny sprawcy, bądź też osoby z różnych względów pozostające w bliskim jego otoczeniu, upublicznienie zatem jego danych stwarza wysokie prawdopodobieństwo identyfikacji również pokrzywdzonego, a fakt ten może skutecznie odwieść ofiary od zgłaszania organom ścigania tego rodzaju aktów przemocy, może też prowadzić do powtórnej, niedopuszczalnej wiktymizacji wielu osób, w tym ludzi młodych, którzy w przeszłości padli ofiarą przestępstw na tle seksualnym, a obecnie owa traumatyczna przeszłość może zostać im przez różne źródła przypomniana, zwłaszcza mogą oni paść także ofiarą internetowych komentatorów ( vide: stanowisko Rzecznika Praw Dziecka z dnia 4 lutego 2016r. Nr pisma ZSR.422.6.2016.MK);

nie można też wykluczyć, że tego rodzaju negatywne reakcje zostaną skierowane nawet w stosunku do osób obcych sprawcom, ale noszącym tożsame lub podobne nazwisko;

identyfikowalność osób na ogólnodostępnej stronie internetowej może nieść za sobą także szereg niebezpieczeństw dla samych skazanych i to także w warunkach izolacji penitencjarnej, mimo podejmowanych zapewne przez służby więzienne działań mających na celu zapewnienie takim osobom bezpieczeństwa i niedopuszczenie do aktów przemocy wobec nich ze strony innych osadzonych;

nie można także wykluczyć podobnych aktów tzw. samosądu po opuszczeniu przez skazanego jednostki penitencjarnej, co może wszak nastąpić nie tylko po zakończeniu kary – jak podają wyniki amerykańskich badań, umieszczenie w rejestrze publicznym stwarza wysokie ryzyko napiętnowania sprawcy i niebezpieczeństwo wystąpienia szeregu innych negatywnych skutków także po odbyciu zasłużonej kary; amerykańscy badacze tego problemu podają, że sprawcy przestępstw na tle seksualnym umieszczani w rejestrze publicznym często spotykali się ze strony lokalnej społeczności z groźbami i nękaniem (około 40%), utratą pracy (około 30%), zmuszeniem do opuszczenia miejsca zamieszkania (około 15%), a około 10% sprawców zgłosiło, że padło ofiarą pobicia ( vide: artykuł w „Psychiatrii Polskiej”, którego autorami są Filip Szumski, Krzysztof Kasparek i Józef K. Gierowski; Psychiatr. Pol. 2016, 50(3):487-496; www.prychiatriapolska.pl);

nie można też wykluczyć, że w oparciu o ujęte w rejestrze dane osobowe dojdzie do tzw. kradzieży tożsamości, co jest obecnie istotnym problemem nie tylko Polaków, możliwe jest zatem np. podszywanie się przez osobę trzecią pod dane osobowe sprawcy umieszczonego w rejestrze publicznym w celu uzyskania chociażby różnego rodzaju usług;

istnienie takiego rejestru – jak „alarmują” seksuolodzy - w znaczny sposób zmniejszy możliwości prowadzenia efektywnej terapii przestępców seksualnych oraz ich resocjalizacji, ponieważ dla sprawców mających figurować w rejestrze, zwłaszcza tych, którzy będą tam zamieszczeni dożywotnio (sprawcy określeni w art. 106a Kodeksu karnego), pozbawionych w istocie prawa do bycia zapomnianym, nie będzie realnej perspektywy powrotu do „normalnego” życia społeczeństwie; ten stan rzeczy zaś nieuchronnie może prowadzić do popełnienia przez nich ponownie przestępstw, w tym także czynów zabronionych na tle seksualnym ( vide: uchwała Głównego Zarządu Polskiego Towarzystwa Seksuologicznego z dnia 22 stycznia 2016r.);

jak sygnalizuje Helsińska Fundacja Praw Człowieka w opinii do rządowego projektu rzeczonej ustawy z dnia 8 lutego 2016r., „nie można wykluczyć sytuacji, w której podczas umieszczania danych dojdzie do pomyłki, w efekcie której wpis będzie wskazywał inną osobę, niż właściwy sprawca. Może też dojść do ułaskawienia sprawcy, czy wznowienia i zmiany wyniku postępowania, na mocy którego umieszczono jego dane w rejestrze. Raz ujawnione informacje pozostaną w świadomości ich odbiorców. Rodzi to ryzyko ogromnej krzywdy, której będą musiały doświadczyć podmioty wpisu w publicznym rejestrze, zarówno emocjonalnej, jak i w postaci konieczności zetknięcia się z potencjalnymi reakcjami osób, które powzięły wiadomość o takim wpisie”.

Mając na uwadze powyższe, Sąd Apelacyjny uznał, że zważywszy na wysokie ryzyko wystąpienia wielu, niewspółmiernie dotkliwych skutków funkcjonowania Rejestru Publicznego i to nie tylko dla sprawcy przestępstwa na tle seksualnym, ale także członków jego rodziny, osób pozostających z nim w innego rodzaju bliskim stosunku, w tym także małoletnich dzieci oraz ofiar tego rodzaju czynów zabronionych, nie sposób uznać, aby wskazana w ustawie rzeczona forma ingerencji Państwa w dobro człowieka, jakim jest prawo do ochrony prywatności jednostki, w tym także jego danych osobowych, była rzeczywiście konieczna w demokratycznym społeczeństwie z uwagi na potrzebę ochrony porządku prawnego, praw nim chronionych, w tym prawa jednostki do wolności seksualnej i zapobiegania przestępstwom na tle seksualnym. Powyżej przedstawione argumenty świadczą - zdaniem organu ad quem - że regulacja powołująca do funkcjonowania publiczny rejestr sprawców przestępstw - jak pokazują wyniki badań naukowych w USA prowadzonych w celu oceny stopnia skuteczności tego rodzaju środka ochrony przed przestępczością na tle seksualnym, a także jak wskazują przedstawiciele świata nauki, osoby dysponujące niekwestionowaną wiedzą oraz doświadczeniem zarówno w psychiatrii, jak i seksuologii oraz zasady doświadczenia życiowego, nie tylko nie jest ona niezbędna, ale nie jest nawet w stanie zapewnić realizację celu, jaki założył ustawodawca w art. 1 ustawy z dnia 13 maja 2016r. Tym samym, uwzględniając wysokie ryzyko występowania tak wielu bardzo dotkliwych, negatywnych dla sprawcy, ale także osób trzecich, w tym ofiar przemocy seksualnej, skutków nieograniczonego i niepodlegającego kontroli ze strony uprawnionych podmiotów dostępu do danych osobowych (w tym szczególnie wrażliwych, jak chociażby dane biometryczne) umieszczonych na stronie internetowej Biuletynu Informacji Publicznej Ministerstwa Sprawiedliwości, nie sposób również – zdaniem Sądu Odwoławczego - uznać, aby zasadną była ocena, jakoby były one proporcjonalne do racjonalnie stawianej prognozy co do osiągnięcia zakładanych efektów wprowadzonej regulacji. Dlatego też przepisy art. 6 ust. 2, ar. 11, 16 i 18 ustawy z dnia 13 maja 2016r. - zdaniem organu ad quem - pozostają w kolizji z obowiązującymi na terenie RP i mającymi przed nimi pierwszeństwo uregulowaniami prawa międzynarodowego, w tym art. 8 Europejskiej Konwencji o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności, którego treść ma swe odzwierciedlenie w art. 7 i 8 Karty Praw Podstawowych oraz art. 16 Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej (wersja skonsolidowana uwzgledniająca zmiany wprowadzone Traktatem Lizbońskim), a także art. 5, 6, 8 i 9 Konwencji Rady Europy o ochronie osób w związku z automatycznym przetwarzaniem danych osobowych z dnia 28 stycznia 1981r., która została ratyfikowana przez wszystkie kraje Unii, a więc także i Polskę ( vide: Dz. U. z 2003r. Nr 3 poz. 25)

Jak już wcześniej wskazano w niniejszym dokumencie sprawozdawczym, Konwencja o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności, Międzynarodowy Pakt Praw Obywatelskich i Politycznych z dnia 19 grudnia 1966r. (Dz. U. z 1977r. Nr 38, poz. 167) Traktat Akcesyjny (Dz.U. 2003 nr 66 poz. 613), Traktat lizboński – Traktat z dnia 13 grudnia 2007 r. zmieniający Traktat o Unii Europejskiej i Traktat ustanawiający Wspólnotę Europejską (Dz. U. z 2009r. Nr 203, poz. 1569), czy Konwencja Rady Europy o ochronie osób w związku z automatycznym przetwarzaniem danych osobowych z dnia 28 stycznia 1981r., mające status umowy ratyfikowanej za uprzednią zgodą wyrażoną w ustawie - na mocy art. 87 i 91 Konstytucji – stanowią dyrektywę interpretacyjną przy podejmowaniu decyzji na podstawie prawa krajowego, a także bezpośrednie podstawy decyzji organów krajowych, w tym sądów. Są one źródłem prawa obowiązującego w RP, przysługuje im przymiot bezpośredniego stosowania oraz pierwszeństwo przed ustawami. Oznacza to, że – zgodnie z art. 91 § 2 ustawy zasadniczej – w przypadku stwierdzenia, że postanowień tego rodzaju aktu prawa międzynarodowego nie da się pogodzić z regulacją prawa wewnętrznego, to on ma pierwszeństwo przed przepisami ustawy. W takiej zaś sytuacji sąd zobligowany jest odmówić zastosowania przepisów prawa krajowego pozostających w sprzeczności z postanowieniami obowiązujących i mających pierwszeństwo w zastosowaniu przed ustawą krajową aktów prawa międzynarodowego, w rzeczonym przypadku przede wszystkich zaś z postanowieniami Konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności.

Reasumując, Trybunał Konstytucyjny w wyroku z dnia 9 czerwca 1998r. w sprawie K 28/97 wskazał, że zasada proporcjonalności jest zachowana jedynie wówczas, gdy : „środki zastosowane przez prawodawcę są w stanie doprowadzić do zamierzonych celów, są niezbędne dla ochrony interesów, z którymi są powiązane, a ich efekty pozostają w proporcji do ciężarów nakładanych na obywatela”. Mając tą wykładnie na względzie, Sąd Apelacyjny uznał ingerencję Państwa w prawa człowieka zagwarantowane art. 8 Konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności sporządzonej w Rzymie dnia 4 listopada 1950 r., zmienionej następnie Protokołami nr 3, 5 i 8 oraz uzupełnionej Protokołem nr 2 (dz. U. z 1993r. nr 61 poz. 284) w postaci umieszczenia danych wskazanych w art. 7 ust. 4 ustawy z dnia 13 maja 2016r. o przeciwdziałaniu zagrożeniom przestępczością na tle seksualnym (Dz. U. 2018.405) o osobie spełniającej kryteria określone w art. 6 ust. 2 tego aktu prawnego, w Rejestrze publicznym dostępnym bez ograniczeń i publikowanym na stronie Internetowej Biuletynu Informacji Publicznej Ministerstwa Sprawiedliwości (art. 16), za niespełniającą kryteriów pozwalających na uznanie jej za zgodną z zasadą proporcjonalności, to jest niekonieczną, a przede wszystkim, jak pokazują badania naukowe - nieskuteczną dla realizacji celu określonego w art. 1 ustawy i co szczególnie istotne - nieutrzymującą właściwej relacji między rzeczonym celem przedmiotowej regulacji prawnej, a ciężarem i dolegliwościami, jakie mogą realnie wiązać się z zastosowaniem wprowadzonych środków zarówno dla sprawcy przestępstwa na tle seksualnym, jak i osób trzecich, w tym pokrzywdzonych.

Dlatego też, Sąd Apelacyjny nie wkraczając w kompetencje organu powołanego do kontroli zgodności stanowionego prawa krajowego z ustawą zasadniczą, lecz korzystając z uprawnień przyznanych sądom przez Konstytucję RP oraz wypełniając obowiązki nałożone nań tymże aktem najwyższej rangi w polskim systemie prawnym, postanowił zmienić zaskarżone postanowienie i uwzględnić wniosek skazanego Ł. K. o wyłączenie jego danych z rzeczonego Rejestru.

O kosztach postępowania orzeczono stosownie do art. 29 ust. 8 ustawy z dnia 13 maja 2016 roku o przeciwdziałaniu zagrożeniom przestępczością na tle seksualnym (Dz.U. z 2016r., poz. 862), na podstawie art. 624 § 1 k.p.k. w zw. z art. 634 k.p.k.

Dodano:  ,  Opublikował(a):  Monika Nowacka
Podmiot udostępniający informację: Sąd Apelacyjny w Gdańsku
Osoba, która wytworzyła informację:  Włodzimierz Brazewicz,  Andrzej Czarnota
Data wytworzenia informacji: